Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

1

Temat: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Witam, to mój pierwszy post tutaj. Potrzebuję się wygadać, wyrzucić z siebie to, co od kilku miesięcy siedzi mi w głowie. Potrzebuję też rady, chłodnej oceny - we mnie nadal pełno emocji. Bardzo liczę na Waszą pomoc, odzew.

Jesteśmy małżeństwem od 7 lat. Układało się nam całkiem dobrze, choć oboje mamy problem z rozmawianiem o uczuciach, co prowadziło do wielu kłótni. S. częściej w czasie sprzeczek krytykował mnie, obwiniał. Ja obwiniałam jego, ale raczej w mojej głowie, nie jestem typem krzyczącego nerwusa. W pewnym momencie przez nawarstwienie nieporozumień zaczęliśmy się od siebie oddalać - emocjonalnie i fizycznie, w codziennym życiu, jako partnerzy stanowiliśmy raczej zgrany team. S. próbował coś z tym robić, wiecie - romantyczne wieczory, wyjścia do kina. Dla mnie to było ok, miło ale bez fajerwerków. Jednocześnie podczas kłótni usłyszałam od niego wiele gorzkich słów, chciał terapii małżeńskiej ale ja nie chciałam. Byłam w tamym momencie tak skupiona na tym, co mnie w nim denerwuje, że nie potrafiłam dostrzegać tego, co  dobre. We własnych myślach już prawie brałam rozwód. Unikałam jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, byłam wręcz chora na myśl o całowaniu, czy o zgrozo seksie. Czasem jedynie dochodziło do zbliżeń, wtedy przez kilka dni było fajnie, potem znów tragedia. Między licznymi kłótniami było też miło, jak mówiłam, w relacji kumpelskiej dogadujemy się świetnie.

Kilka miesięcy temu odkryłam, że S. mnie zdradza. Klasyka - Tinder, masa napalonych kobiet. Trwało to ponad rok. Poczułam się jakby ktoś solidnie walnął mnie w głowę. Momentalnie otrzeźwiałam i jeszcze przez rozmową z S. zrozumiałam, że one dawały mu to, co powinnam dawać ja, czyli podziw, wsparcie, czułość, "seks"(w cudzysłowie, bo chyba na żywo się nie spotykali). Że to zepsułam i naprawdę bardzo go kocham. Żałosne, że dopiero wtedy, wiem. Zapytałam go o to wprost. Szybko się przyznał, choć nie do wszystkiego - tylko do tego, o czym powiedziałam, że wiem, resztę przemilczał. Długo rozmawialiśmy, pierwszy raz tak bardzo szczerze i emocjonalnie, wiele sobie wyjaśniliśmy, płakaliśmy razem, obiecał zerwać kontakty z nimi.

Teraz przechodzimy do sedna sprawy. Od tamtej rozmowy jest między nami coraz lepiej, prawie jak na początku znajomości. Temat zdrady czasem wraca, nie umiem sobie z tym poradzić, on raczej wolałby udawać, że nie ma tematu, ale nie unika rozmów jak zacznę. Zapewnia, że kocha, że chce naprawić naszą relację. Stara się, ja też, jest między nami dużo czułości. Ostatnio, po seksie miałam obawy, że mogę zajść w ciążę (klasyk, pęknięta prezerwatywa), powiedział z uśmiechem, że to fajnie, mimo że wcześniej tematu dzieci raczej unikał, jako coś odległego - chciał, ale kiedyś. I można by ocenić, że jest między nami tak jak być powinno. Ale ostatnio odkryłam, że mimo że niby zerwał kontakty z tymi kobietami, pousuwał numery, to jeden sobie zapisał w innym miejscu. Jednocześnie na telefonie ma ten numer zablokowany. Niby powiedział, że nie utrzymuje z nią kontaktu, ale jakoś nie wierzę. Ja mam wrażenie że dostanę szału, ciągle sprawdzam mu telefon, komputer, wystarczy że nie odpisuje dłużej na wiadomość, albo nie odbiera, a ja już go podejrzewam o dalsze romanse. Cała się trzęsę ze stresu jak wychodzi z domu coś załatwić, nawet gdy wiem gdzie i co i mogę to sprawdzić. Przeszukując telefon nie znalazłam nic nowego, jedynie ten zapisany numer. Nie umiem sobie z ty poradzić, z jednej strony kocham go i chcę to naprawić, bo wiem, że częściowo sama go do tych zdrad popchnęłam, z drugiej nie umiem zaufać. Uprzedzając komentarze: nie mówię, że on jest bez winy, ale dostrzegam też moją.

Czy to jest w ogóle możliwe, żeby dalej być razem, żeby skończyć z chorą podejrzliwością i niepewnością? Czy da się ponownie zaufać?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Czemu za jego postepowanie obwiniasz siebie? Nie bardzo rozumiem.

3

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Może po części źle to sformułowałam.. Nie obwiniam siebie za to, że on mnie zdradził. Czuję się winna tego, jak wyglądała nasza relacja jeszcze zanim doszło do zdrady, tego jak byłam głucha i obojętna na jego wielomiesięczne próby naprawienia sytuacji, prośby o terapię małżeńską i rozpaczliwe wręcz prośby o okazanie mu jakiejś czułości. Jak teraz myślę o tym jak to wyglądało, to... nikt nie powinien być tak traktowany przez męża/żonę, po prostu. I mam wrażenie, że te zdrady są "wynikiem" właśnie tego wszystkiego. A to, że wybrał zdradę zamiast odejścia to inna sprawa i tylko i wyłącznie jego decyzja, która nie powinna mieć miejsca, mam tego świadomość. Ale skoro doszło do tego i po wielogodzinnej rozmowie żadne z nas nie chciało jednak się od razu wyprowadzać i odchodzić, no to chciałabym to jakoś poskładać i przede wszystkim jakoś sobie zacząć radzić z tymi wszystkimi emocjami i myślami, tylko nie wiem jak...

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
EasyM napisał/a:

Może po części źle to sformułowałam.. Nie obwiniam siebie za to, że on mnie zdradził. Czuję się winna tego, jak wyglądała nasza relacja jeszcze zanim doszło do zdrady, tego jak byłam głucha i obojętna na jego wielomiesięczne próby naprawienia sytuacji, prośby o terapię małżeńską i rozpaczliwe wręcz prośby o okazanie mu jakiejś czułości. Jak teraz myślę o tym jak to wyglądało, to... nikt nie powinien być tak traktowany przez męża/żonę, po prostu. I mam wrażenie, że te zdrady są "wynikiem" właśnie tego wszystkiego. A to, że wybrał zdradę zamiast odejścia to inna sprawa i tylko i wyłącznie jego decyzja, która nie powinna mieć miejsca, mam tego świadomość. Ale skoro doszło do tego i po wielogodzinnej rozmowie żadne z nas nie chciało jednak się od razu wyprowadzać i odchodzić, no to chciałabym to jakoś poskładać i przede wszystkim jakoś sobie zacząć radzić z tymi wszystkimi emocjami i myślami, tylko nie wiem jak...


Ma wzięcie na tinderze to znaczy, że facet jest przystojny(tylko tacy tam mają sukcesy). Rzeczywistość wreszcie cie uderzyła po oczach. Jak sama zauważyłaś nie jesteś jego jedyną opcją. Jakby chciał znalazłby sobie kogoś innego w 5 minut. Myślę, że na pewno on sobie z tego zdaje sprawę...ale mimo to nadal chciał naprawić sprawy z TOBĄ. A ty twardo swoje. Sexu, ani  zaangażowania wu winna nie jesteś, ale on też nie jest ci winny tego, że będze całe życie żył w celibacie, z kulą u nogi.

Hamster ci sie uruchmił, bo wiesz, że stąpasz po cienkim lodzie. Facet dalej chce być z tobą, a ty dalej swoje. Kombinujesz i w końcu pałka się przegnie i na pisaniu się nie skończy tylko na tym, że bedziesz mogła sie określić mianem jego EX.

5

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
SzczęśćBożę napisał/a:
EasyM napisał/a:

Może po części źle to sformułowałam.. Nie obwiniam siebie za to, że on mnie zdradził. Czuję się winna tego, jak wyglądała nasza relacja jeszcze zanim doszło do zdrady, tego jak byłam głucha i obojętna na jego wielomiesięczne próby naprawienia sytuacji, prośby o terapię małżeńską i rozpaczliwe wręcz prośby o okazanie mu jakiejś czułości. Jak teraz myślę o tym jak to wyglądało, to... nikt nie powinien być tak traktowany przez męża/żonę, po prostu. I mam wrażenie, że te zdrady są "wynikiem" właśnie tego wszystkiego. A to, że wybrał zdradę zamiast odejścia to inna sprawa i tylko i wyłącznie jego decyzja, która nie powinna mieć miejsca, mam tego świadomość. Ale skoro doszło do tego i po wielogodzinnej rozmowie żadne z nas nie chciało jednak się od razu wyprowadzać i odchodzić, no to chciałabym to jakoś poskładać i przede wszystkim jakoś sobie zacząć radzić z tymi wszystkimi emocjami i myślami, tylko nie wiem jak...


Ma wzięcie na tinderze to znaczy, że facet jest przystojny(tylko tacy tam mają sukcesy). Rzeczywistość wreszcie cie uderzyła po oczach. Jak sama zauważyłaś nie jesteś jego jedyną opcją. Jakby chciał znalazłby sobie kogoś innego w 5 minut. Myślę, że na pewno on sobie z tego zdaje sprawę...ale mimo to nadal chciał naprawić sprawy z TOBĄ. A ty twardo swoje. Sexu, ani  zaangażowania wu winna nie jesteś, ale on też nie jest ci winny tego, że będze całe życie żył w celibacie, z kulą u nogi.

Hamster ci sie uruchmił, bo wiesz, że stąpasz po cienkim lodzie. Facet dalej chce być z tobą, a ty dalej swoje. Kombinujesz i w końcu pałka się przegnie i na pisaniu się nie skończy tylko na tym, że bedziesz mogła sie określić mianem jego EX.

Masz rację. Wiadomość o zdradzie to był jak kubeł zimnej wody. I tak, po przeczytaniu wiadomości od tamtych kobiet uświadomiłam sobie, że to, co one w nim podziwiały, podziwiałam też ja na początku związku, a potem przez różne problemy dostrzegać przestałam, mimo że to się w nim nie zmieniło. Dlatego też od początku pisałam, że widzę swoją winę.

Wiele o tym rozmawialiśmy, powoli sprawy zaczynają między nami wyglądać tak, jak powinny - jest czułość, seks, docenianie. Męczy mnie po prostu to, że część swoich kochanek przemilczał, jednej numer zostawił... jakby wcale nie chciał tego kontaktu zrywać. Mimo wszystko nie chciałabym za jakiś czas dowiedzieć się, że mimo że nasze sprawy się prostują i sam mówi, że teraz jest mu ze mną dobrze, to dalej ma kogoś na boku. Ot, strach i niepewność z którą nie umiem sobie poradzić, a nie chcę wracać co chwilę do tematu.

6 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-07 18:11:43)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Wasze małżeństwo nie może polegać teraz na jego hakach na Ciebie, bo Twoja wina. Zauważ, że nawet jak Twoja wina, to On miał kochanki.!
A ponieważ nie umawialiście się na otwarty związek, to powiedz mu tak:
1. Uznałaś swój udział w jego postępowaniu
2. Nie wyobrażasz sobie życia, w którym On ma kontakty z byłymi kochankami, bo to się nie uda
3. Niech się zastanowi spokojnie i da Ci znać, zanim zajdziesz w ciążę np .
4. daj mu z 2 tygodnie czasu i powiedz że zaakceptujesz każdą decyzję.

mogłabyś oczywiście olać to i po prostu dbać o waszą relację i na tym się skupić, ale nie wiem czy masz takie nerwy.

No i co z tego kolego Szczęść Boże że mógłby ją wymienić? Ona mogła by go wymienić też bez trudu, a jakoś tego nie robi.

7

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Rozmawialiśmy o tym, co napisałaś. On stoi na stanowisku, że mnie kocha, że to był błąd, że chce to wszystko naprawić i jeśli będę miała jakieś wątpliwości to mam z nim o tym porozmawiać. Zarzeka się, że z żadną nie utrzymuje kontaktu. Co do części rzeczywiście tak się stało, co do reszty mówi, że tak, ale nie jestem w stanie skutecznie "zweryfikować". Widzę, że też się bardzo stara, nie mogę zaprzeczyć.

Ale gdzieś mam taką obawę, że nasze życie to jedno, a na boku nadal ktoś będzie, jako miła odmiana, tym bardziej skoro tamto to nie były jednorazowe rozmowy, a coś co trwało miesiącami... Że tak mu będzie dobrze i wygodnie, na dwa fronty...

8

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

To mu zapowiedz, że nie będziesz z nim rozkminiać swoich obaw, ale jeśli poczujesz się niepewnie w związku z tamtymi sprawami, wycofasz się z Waszego zwiazku. Niech się stara być jak żona Cezara, poza podejrzeniami, w swoim własnym interesie.

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Ela210 napisał/a:

No i co z tego kolego Szczęść Boże że mógłby ją wymienić? Ona mogła by go wymienić też bez trudu, a jakoś tego nie robi.

Bardziej chodzi o prawo preselekcji. Autorka zrozumiała, że inne kobiety są zainteresowane jej facetem i dlatego taka panika, że gość poprostu sobie pójdzie bo będzie miał tego wszystkiego dość.

Ela210 napisał/a:

To mu zapowiedz, że nie będziesz z nim rozkminiać swoich obaw, ale jeśli poczujesz się niepewnie w związku z tamtymi sprawami, wycofasz się z Waszego zwiazku. Niech się stara być jak żona Cezara, poza podejrzeniami, w swoim własnym interesie.

To autorka ma problem, a nie on. Podejrzewam, że jemu teraz to już wszystko jedno. Teraz jest jeszcze miare ok, więc myśli, że się ułoży, ale jak autorka zacznie robić sceny i się potem "wycofa" to bedzie game over moim zdaniem. Po co ma sie kopać z koniem. Iść w swoje strony i tyle.

10 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-07 19:50:26)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Jeżeli świadomość  że jest się atrakcyjnym dla innych osób  powoduje  u mężczyzny  zawrót  głowy, to znaczy  że ma On bardzo słabą  głowę  smile i mnóstwo  kompleksów.
Po co jej taki mąż??

Wyobraźmy  sobie,  że kobiety  tak mają,  to chyba nie  byłoby żadnej  wiernej,  bo powszechne  jest ze mają  wielu adoratorow.
Właśnie  potwierdziles  moje przypuszczenia,  że mężczyźni  są  o wiele  bardziej  puszczalscy z natury, tylko mniej  mają  okazji.

11 Ostatnio edytowany przez SzczęśćBożę (2020-05-07 20:13:06)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Ela210 napisał/a:

Jeżeli świadomość  że jest się atrakcyjnym dla innych osób  powoduje  u mężczyzny  zawrót  głowy, to znaczy  że ma On bardzo słabą  głowę  smile i mnóstwo  kompleksów.
Po co jej taki mąż??

Jak by żona robiła mi awantury ciągle, a jeśli chodzi o sprawy sexualne czuła do mnie wstręt to kurde tak by mi to samoocene podniosło i dodało pewności siebie, że ho ho.

Ela210 napisał/a:

Po co jej taki mąż??

Szczerze to nie wiem. Ja bym takie żony nie chciał.

Ela210 napisał/a:

JWyobraźmy  sobie,  że kobiety  tak mają,  to chyba nie  byłoby żadnej  wiernej,  bo powszechne  jest ze mają  wielu adoratorow.

ciekawe zdanie. Stawiasz teze, a po przecinku sobie sama zaprzeczasz.
Panie mają panów na orbicie, właśnie dla tego uczucia atencji, do tego to są zwykle normiki, którzy i tak by u niej szans nie mieli. Na konfitury mogą liczyć panowie jedynie ponadprzeciętni. Ryzyko jest spore, także korzyść musi być odpowiednia.

Ela210 napisał/a:

Właśnie  potwierdziles  moje przypuszczenia,  że mężczyźni  są  o wiele  bardziej  puszczalscy z natury, tylko mniej  mają  okazji.

U no to ban za szkalowanie mężczyzn....

A co do tematu to jeśli chodzi o niewierność to jest sporo czynników, ale jednym z głównym jest ilość partnerów seksualnych. Panie zdecydowanie tu przodują patrząc po medianie i wiąże się to z zdecydowanie mniejszym przywiązaniem emocjonalnym jak i seksualnym do obecnego stałego partnera. Po prostu seks już wstedy nie jest czymś tak specjalnym, do tego dochodzi ryzyko, że z wcześniejszymi partnerami było poprostu lepiej.

12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-07 21:03:51)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Komentujesz  tak jakby ciągle  byli w fazie  kłótni i bana na seks.  Tymczasem już to oplakali  i odcieli grubą  kreską.  A jakbyś czytał uważnie  to byś  doczytal,  że awantury to On robił głównie,  a ona fochy.
To za nimi. 
Teraz  albo Pan się zachlystuje,  albo trzyma tego co ustalili.
Nie szkaluję mężczyzn.  To Ty zaplatales  się o własne  nogi:)

A Twoje podejście  lepiej gorzej jest typowo męskie,  bo skupiające  się  na fizjologiczna stronie  seksu, a u kobiet  emocjonalna  jest często wazniejsza  i mogą mieć orgazmy z mniej sprawnym kochankiem  z którym  czują  się mocno związane,  a niekoniecznie z tym bardziej  wprawnym:)

Z tezą  że kobiety  są  wierniejsze bo bardziej wybredne  akurat się zgodzę,  ale czy to zmienia  istotę  rzeczy: że są  wierniejsze:)?

Wracając  do dylematu  autorki: jeśli On odleciał,  to jedyne co może  uratować  to malzeństwo  to wstrzasniecie  nim by wiedział  że nie będzie  negocjacji i gadania  gdy ona będzie  mieć  wątpliwości,  bo to tylko  załatwianie  sobie  przez  niego czasu  na uglaskanie  jej, nic więcej.

13 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-05-08 09:01:48)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem pierwszego Twojego postu, EasyM.
Tak niewiele jest tu wypowiedzi, w których osoba zdradzana przyznaje szczerze: qrczę, zdradzono mnie, bo nie dostrzegałem(am) sygnałów, że coś się psuje w moim związku, bo nie słuchałem(am), bo coś obiecywałem(am), ale bez działania i na obietnicach się kończyło, bo byłem(am) ślepa na znaki dymne, wysyłane przez partnera, bo wszystko co robiliśmy było na siłę, bo byliśmy sobą znudzeni i nie chciało nam się zadbać o związek, bo oczekiwałem(am), że to on(ona) coś zrobi, bo to, co nas łączyło wypaliło się, itd. itp.

Wpadają tu za to zdradzeni wkurzeni, zrozpaczeni albo pogrążeni w smutku szukając winnego swojego stanu zamiast przyczyn tego, co się wydarzyło.

Jasne, sytuacje i scenariusze zdrad różnią się od siebie, ale jedno jest wspólne - nikt nie zdradza osoby, którą kocha i JEST Z NIĄ SZCZĘŚLIWY.
Dlatego, jeśli ktoś zdradza, nie należy szukać winy, ale przyczyny zdrady. Dlatego szacun za podejście do samego aktu zdrady.

ALE

nie ma sensu też samobiczowanie się - tak samo jak pozbawione sensu jest szukanie winny w innym, tak samo mija się z celem szukanie jakiejkolwiek winy w sobie.

14

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Musisz przemyśleć swoje postępowanie. Na początku zachowywałaś się jak księżniczką, którą ciężko zadowolić. A gdy pojawiły się inne kobiety, zachowujesz się jak desperatka, bo jak pies ogrodnika, to mało powiedziane.
Ja w wielu przypadkach nie rozumiem kobiet i ciężko mi im doradzać. Ale ten związek wg mnie jest przegrany. On ma zbyt wielką przewagę nad tobą. Jasno pokazuje ci, że ma inne opcje, a ty przez swoją zazdrość stajesz się coraz mniej atrakcyjna.

15

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Himalajami głupoty byłoby kiedykolwiek mieć dzieci z tym człowiekiem, mam nadzieję Autorko, że zdajesz sobie z tego sprawę.

Podzielam zdanie przedmówcy, że z tego nic już nie będzie i najlepiej byłoby to zakończyć, stworzyć z kimś innym coś nowego i nie powielać popełnionych błędów.

16 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-08 10:29:16)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Hmm..czy dobrze  zrozumiałam wypowiadajacych  się tutaj netfacetow: sugerujecie  że jak Ona będzie  bez skazy  i niemarudzaca, to On nie będzie  zdradzal? Czy już za późno i w świetle  tego co się  stało  na jego wierność  nie ma co liczyć?

17 Ostatnio edytowany przez HH (2020-05-08 10:35:31)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

A nie przesadzacie troche? Z tego co Autorka napisala to jej maz tylko sobie gawedzil... Owszem to brak lojalnosci i zdrada ale to nie ten kaliber co kochanka. Mysle, ze blizej temu gawedzeniu do flirtu niz do "kochankowania"... i pod tym katem nalezaloby patrzec na ta relacje

Edit: Facetowi wystarczy, ze bedzie inna. Nie musi byc ladniejsza, madrzejsza, wierniejsza czy spokojniejsza ma byc inna - to wystarczy jesli jemu obecna nie wystarcza. Jestem zdania, ze jak ktos juz raz zdradzil dana osobe to zdradzi ponownie. Aczkolwiek nie uwazam by sie to przekladalo na cale jego zycie. Z kims innym moze byc uosobieniem wiernosci...

18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-08 10:42:42)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Jak był Tinder, podobno  aplikacja  wykrywajaca  ludzi blisko i szukających  przygód  raczej,  jak były rozmowy telefoniczne,  jak są  nieskasowane numery to mozna 2 +2 dodać.
Pytanie  jaką jest szansa,  że On to sobie  odpuści.

19

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
balin napisał/a:

Musisz przemyśleć swoje postępowanie. Na początku zachowywałaś się jak księżniczką, którą ciężko zadowolić. A gdy pojawiły się inne kobiety, zachowujesz się jak desperatka, bo jak pies ogrodnika, to mało powiedziane.
Ja w wielu przypadkach nie rozumiem kobiet i ciężko mi im doradzać. Ale ten związek wg mnie jest przegrany. On ma zbyt wielką przewagę nad tobą. Jasno pokazuje ci, że ma inne opcje, a ty przez swoją zazdrość stajesz się coraz mniej atrakcyjna.

Zachowywałam się jak niezadowolona księżniczka, prawda, czasu nie cofnę. Minus dla mnie, że dopiero zdrada mnie otrzeźwiła, no ale tego też nie zmienię. Mogę jedynie się przyznać do błędu.

To o czym piszę to moje przemyślenia, w anonimowym miejscu, więc szczere i pewnie wyolbrzymione przez emocje. Może i wpis brzmi jakbym była desperatką i zachowywała się jak pies ogrodnika, pewnie coś w tym jest, ale zdecydowanie nie jest tak, że przenoszę to na moje zachowanie wobec męża. Nie zadręczam go codziennie tym, co się wydarzyło i nie wymagam jakichś chorych deklaracji miłości. Traktujemy się normalnie, dobrze, po wyjaśnieniu sobie co było nie tak ja staram się dać mu to, czego brakowało jemu, a on to, czego brakowało mi.
Podniosłeś argument, że on ma nade mną przewagę i jasno pokazuje, że ma inne opcje, a ja jestem zazdrosna. Owszem, jestem, kto by nie był.  Ale... nie wiem co rozumiesz przez jasne pokazywanie, że ma inne opcje. Sprawa wydaje mi się raczej klasyczna, dowiedziałam się o zdradach, były łzy i długa rozmowa o tym co było i co się wydarzyło. Nie czuję, żeby okazywał mi na każdym kroku swoją "przewagę", ale może źle rozumiem całą tę sytuację albo męskie zachowanie. Z mojej strony wygląda to raczej tak, że on nie zaczyna tematu, a kiedy ja dwa razy zaczęłam (z konkretnego powodu, mniejsza o to), na spokojnie ze mną porozmawiał odpowiadając na moje pytania i wątpliwości, widzę, że stara się, żeby było między nami dobrze i zdecydowanie spędza ze mną o wiele więcej czasu niż kiedyś.

To ja nie umiem sobie poradzić ze strachem, że to tylko na pokaz, żeby się sytuacja uspokoiła, a potem on wróci do tego, co było, albo co gorsza nadal utrzymuje kontakt z częścią z tych kobiet. Wydaje mi się to takie... typowe, szczególnie po przeczytaniu tu na forum masy tematów o zdradach. Nie mówię mu o tym, nie zadręczam go tym, po prostu mnie to niszczy od środka i nie wiem co z tym zrobić i jak z tym żyć.

20

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Ela210 napisał/a:

Hmm..czy dobrze  zrozumiałam wypowiadajacych  się tutaj netfacetow: sugerujecie  że jak Ona będzie  bez skazy  i niemarudzaca, to On nie będzie  zdradzal? Czy już za późno i w świetle  tego co się  stało  na jego wierność  nie ma co liczyć?

O właśnie, to jest moja rozterka streszczona w jedno zdanie. Szczególnie w obliczu tego, że teraz jest między nami naprawdę dobrze. jak dawno nie było i widzę, że on też stara się zmienić w sobie to, co dla mnie było kiedyś bardzo krzywdzące. Kiedyś słyszałam raczej, że taki już jest, nagle okazało się, że da się nad tym pracować...

Nie chciałabym idealizować całej sytuacji, ale spać po nocach nie mogę przez to...

21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-08 11:29:16)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Mocno się  obwiniasz,  a z tego co piszesz to wygląda  na to, że On się awanturowal, miał pretensję o coś  pytanie  czy słuszne? A Ty   w sobie  się  zamknęlaś. Teraz  bierzesz winę  na siebie,  jakby wyłączną, 
Czy słusznie? I czy powody tych kłótni  zniknęły?
Wydaje  mi się,  że jak ktoś  czuje  się  pewnie  w relacji, problemów  że snem nie ma.
Pytanie  czy to nie tak, że wzięłaś  na siebie  winę rizgrzeszając jego i coś Ci się  tu nie zgadza, jest nierownowaga..Rozwazaliscie terapię?

22

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Mieliśmy trochę problemów, często się kłóciliśmy. Potem problemy się rozwiązały, ale ja czułam się przez tamte kłótnie źle, unikałam jak mogłam każdej formy zbliżeń, bliskości, wszystkiego. To trwało prawie dwa lata i przez ten czas kłóciliśmy się głownie o to. On mimo to próbował, rozmawiał, inicjował, proponował terapię. Ja była trochę jak góra lodowa, obojętna na jego sygnały. W końcu odpuścił, a potem pojawił się Tinder i te jego erotyczno-flirciarskie rozmowy z innymi kobietami. Czytałam część z nich, niektóre ciągnęły się miesiącami, ale rzeczywiście żadnej nie wyznawał miłości i nie obiecywał rozwodu, bo widziałam że te rozważania się pojawiły w jednym z postów. Dla mnie to tak czy siak zdrada. Poza tym między nami było ok, wyjeżdżaliśmy na wakacje, wychodziliśmy razem, ale było tak.. kumpelsko bardziej. Widać było, że był sfrustrowany całą sytuacją, kłóciliśmy się o pierdoły i o brak bliskości, moją obojętność. Innych poważnych rzeczy nie było.

Czuję się winna tego, jak to wyglądało zanim doszło do zdrady. Powiedział mi, że czuł się upokorzony "proszeniem się" o seks, nieatrakcyjny, niedoceniony i niepotrzebny. Co do samej zdrady - to była jego decyzja, nie jestem winna tej decyzji, ale zastanawiam się czy doszłoby do tego, gdybym była dla niego kochającą żoną. Dlatego nie potrafię strzelić focha i robić awantur o te zdrady, po prostu. Rozmawialiśmy długo o tym co się stało, oboje zadeklarowaliśmy, że chcemy to naprawić, on przepraszał za zdrady. Udaje się, mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że obiektywnie jest lepiej niż było kiedykolwiek. Widzę, że się stara. Od kiedy zdrada wyszła na jaw chyba się nie pokłóciliśmy ani razu, za to więcej rozmawiamy. Wróciła też bliskość, seks.

A ja i tak każdego dnia zastanawiam się czy już będzie dobrze, czy jednak może nadal mnie zdradza. Milion razy po kryjomu sprawdzałam jego telefon, komputer, poza tym jednym zapisanym kilka miesięcy temu numerem nic nie znajduję. A mimo to nadal jestem podejrzliwa i we wszystkim doszukuję się oznak zdrady, co nie daje mi żyć. Nie wiem co z tym zrobić, czy po prostu odpuścić sobie i skupić się na tym, co jest, hamując żądzę sprawdzania go na każdym kroku, czy coś innego... Wbrew temu co pisała męska część forum jakoś nie widzę opcji odejścia, to chyba byłoby głupie w tym momencie.

P.S. Z tym spaniem to była raczej przenośnia, nie mam problemów ze snem, ale faktycznie nie czuję się pewnie.

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Jak dla mnie sprawa prosta. Autorka odmawia seksu i intymności mężowi. Mąż próbuje naprawić sytuację. Autorka tylko bardziej sie tym irytuje. W mężu narasta frustracja. W końcu od kilku lat posucha a całe życie na ręcznym troche przypał. Dochodzi do awantur, wiadomo z jakiego powodu(po dobroci nie idzie to gniew bierze góre).
Może z ciekawości, a może z samej chęci, mąż kręci lody na tinderze, ale bez 3 bazy, nawet i bez 2. Małżonka robi pikachu face, jak on mógł jej to zrobić. Pytanie powinno brzmieć raczej czemu jeszcze  autorce nie sprezentował papierów rozwodowych. Proponuje autorce zapytać męża czy myślał o rozwodzie....nie uwierzę, że nie przeszło mu to przez myśl.

Nie wiem z kąd te naskakiwanie na jej męża....z fizyki wiadomo, że akcja rodzi reakcję.....gość sie starał szmat czasu i nic to nie dało.To co ?Rozumiem, że wszyscy byliby szczęśliwi jak by te popiery rozwodowe rzucił jednak autorce przed twarz.

Polecam iść do kościóła i się pomodlić z mężem. Z księdzem porozmawiać też nie zawadzi.

24

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Ja to nie potepian, że po dwóch  latach celibat szukał gdzieś  indziej..Ale pytanie  czy zniknęły  powody dla których  sie  im tak wszystko  rozeszlo,  bo Jeszce  przed  banem na seks  on robił o coś  awantury, nie żona.
Nie widać  ani jego chęci,  ani  sensu rzucania  papierami  rozwodowymi.
Czy ksiadz  pomoże na jej niepewność,  nie wiem, ale śmiem wątpić w jego znajomość kobiecej psychiki,  a chyba to jest główny problem,  że Ona mu nie ufa.
Powody mogą  być 2 _ jej niepewność siebie
Lub coś nie gra w tym związku.

25 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-05-08 16:11:32)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Ela210 napisał/a:

Hmm..czy dobrze  zrozumiałam wypowiadajacych  się tutaj netfacetow: sugerujecie  że jak Ona będzie  bez skazy  i niemarudzaca, to On nie będzie  zdradzal? Czy już za późno i w świetle  tego co się  stało  na jego wierność  nie ma co liczyć?

Oczywiście, że wersja druga.

Edit. Chociaż coraz bardziej pachnie mi ten wątek fałszem.

26

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
EasyM napisał/a:

A ja i tak każdego dnia zastanawiam się czy już będzie dobrze, czy jednak może nadal mnie zdradza. Milion razy po kryjomu sprawdzałam jego telefon, komputer, poza tym jednym zapisanym kilka miesięcy temu numerem nic nie znajduję. A mimo to nadal jestem podejrzliwa i we wszystkim doszukuję się oznak zdrady, co nie daje mi żyć. Nie wiem co z tym zrobić, czy po prostu odpuścić sobie i skupić się na tym, co jest, hamując żądzę sprawdzania go na każdym kroku, czy coś innego... .

Witaj w klubie...

27

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Wydaje się, że rzeczywiście mocno popchnęłaś go w kierunku innych kobiet, tym bardziej, że on przedtem starał się coś zmienić, naprawić, miał jakieś pomysły, wyszedł z propozycją terapii. Nie dziwię się, że w pewnym momencie odpuścił, skoro przestał widzieć w tym staraniu jakikolwiek sens, bo efektów żadnych nie było. 

Na Ciebie odkrycie prawdy zadziałało jak terapia szokowa. Wbrew pozorom i paradoksalnie może dobrze się stało, bo wyraźnie trzeba Wam było takiego momentu, by przerwać to błędne koło, w którym się znaleźliście, w końcu zacząć ze sobą szczerze rozmawiać, zatrzymać się i spojrzeć na związek z perspektywy tej drugiej osoby. To są trudne sytuacje, ale jeśli sobie z tym poradzicie, to macie szansę na stworzenie zupełnie nowej jakości.

To że pojawił się u Ciebie lęk, zupełnie mnie nie dziwi, bo on wie co zamierza i jakie są jego intencje, ale dla Ciebie jest to jeszcze jedną, wielką niewiadomą i możesz się tego tylko domyślać oraz starać się wierzyć w to, co słyszysz i co widzisz. Warto przy tym pamiętać, że zaufanie traci się łatwo, ale odbudowuje się je latami, a czasem okazuje się, że w ogóle nie jest to możliwe. Jesteś jednak w o tyle dobrej sytuacji, że mąż chce z Tobą być, a przynajmniej tak deklaruje, nie ucieka od tematu, usiłuje naprawić co zepsuł. Trudno jednak pozbyć się obaw o to co będzie i czy aby na pewno jest lojalny - tu trzeba czasu i wielu, wielu prób, przed którymi staniecie oboje. On musi dbać o Twój komfort, Ty z kolei musisz nauczyć się nie dręczyć go swoimi obawiami.
Jeśli mam być szczera, to nie zaskakuje również, że on nie zaczyna rozmów na ten drażliwy temat - kto z nas lubi rozmawiać o tym, że nawalił? Takie rozmowy zawsze są trudne, a jeśli ktoś czuje się nie fair, ma wyrzuty sumienia, to każda taka sytuacja na nowo te emocje rozgrzebuje. Jestem przekonana, że każdy kto zdradził rozmawia o tym, bo czuje, że tak powinien, robi to dla strony zdradzonej, ale gdyby mógł, to chętnie od razu zamknąłby temat i poszedł do przodu naprawiając tylko to, co naprawić trzeba, bo kiedyś się popsuło. 

To co moim zdaniem warto byłoby zrobić, to usiąść i krok po kroku ustalić nowe warunki tego, co przed Wami. Dokładnie omówcie czego na ten moment od siebie oczekujecie. Zapytaj go jak masz mu pomóc, powiedz co on może zrobić, żeby pomóc Tobie, w jaki sposób ma się zachowywać, by nie generować Twoich lęków. To mogą być nawet drobiazgi, ale dla Ciebie właśnie tu i teraz mogą okazać się bardzo ważne.

28

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Witam droga Autorko! Ja uważam, że do żadnej zdrady nie doprowadziłaś Ty, tylko mąż nie kocha Cię i nie szanuje. Absolutnie nic się nie poprawiło moim zdaniem w Twoim związku i na tym etapie nie decyduj się na dziecko, bo prawdopodobnie będziesz wychowywać je sama. Moim zdaniem Twoje małżeństwo dobiegło niestety końca, a Ty tylko niepotrzebnie coś jeszcze robisz co i tak obróci się przeciwko Tobie prędzej  czy później. A ten numer schowany do jakiejś kobiety to na pewno sobie trzyma i korzysta z niego, kiedy Ty tego nie widzisz. Przecież nie od parady sobie go zostawił. Intuicja kobieca jest niezawodna. Niewiem co Ty zrobisz, ale ja bym go całkowicie olała i pogodziła się z tym, że małżeństwa już nie ma, bo to jest przykre, ale taka jest prawda. Nie torturuj się więcej jakimiś myślami, bo to nie ma już sensu. Pozdrawiam i odwagi życzę.

29

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Karina 36 napisał/a:

Witam droga Autorko! Ja uważam, że do żadnej zdrady nie doprowadziłaś Ty, tylko mąż nie kocha Cię i nie szanuje. Absolutnie nic się nie poprawiło moim zdaniem w Twoim związku i na tym etapie nie decyduj się na dziecko, bo prawdopodobnie będziesz wychowywać je sama. Moim zdaniem Twoje małżeństwo dobiegło niestety końca, a Ty tylko niepotrzebnie coś jeszcze robisz co i tak obróci się przeciwko Tobie prędzej  czy później. A ten numer schowany do jakiejś kobiety to na pewno sobie trzyma i korzysta z niego, kiedy Ty tego nie widzisz. Przecież nie od parady sobie go zostawił. Intuicja kobieca jest niezawodna. Niewiem co Ty zrobisz, ale ja bym go całkowicie olała i pogodziła się z tym, że małżeństwa już nie ma, bo to jest przykre, ale taka jest prawda. Nie torturuj się więcej jakimiś myślami, bo to nie ma już sensu. Pozdrawiam i odwagi życzę.

Nie decyduję się na dziecko, nawet gdyby wszystko było dobrze to i tak nie jest odpowiedni czas na planowanie ciąży, a wobec moich rozterek to już w ogóle nie ma na ten moment tematu.

Dlaczego uważasz, że nic się nie poprawiło? Pytam, bo być może źle oceniam sytuację, dla mnie jest lepiej, niż było.

Co do zapisanego numeru - tego się obawiam.

30

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
EasyM napisał/a:

Co do zapisanego numeru - tego się obawiam.

Zapytałaś go o ten numer? Bo może wcześniej go z jakiegoś powodu zapisał, a potem zapomniał usunąć? Pewnie nie wszyscy, ale większość facetów do takich drobiazgów nie przywiązuje większej uwagi. Jeśli jednak nie, też czułabym się oszukana.

Tylko Ty tak naprawdę możesz ocenić czy coś się zmienia, czy nie, dlatego jeśli twierdzisz, że jest lepiej, to znaczy, że jest. Oczywiście pod warunkiem, że samej siebie nie oszukujesz.

31

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Droga autorko.jestem w takiej samej sytuacji jak ty z tym że mój m zakochał się w ostatniej chciał z nia być tylko odrzuciła jego..tak bynajmniej pisał..stara się jak twój ale mnie te wątpliwości sprawdzanie strach przeraża i obezwladnia..a od tych czasów minęło ponad rok..tyle że teraz wydaje mi się że przychodzi obojętność,jest świetnie wspaniałe ale ciągle mam to z tyłu głowy..ja mam trudniejsza sytuację bo mam dzieci i dla nich staram się żeby było miło..tylko gdy oni zasypiaja ja siAdam i myślę rozkminiam  i nie wiem czy dam radę tak żyć ..dlatego złożyłam pozew o rozwód I jakby to nie zabrzmiało czekam co wydarzy się dalej ?!? Co będzie dalej ..podjęłam ten krok żeby pomóc sobie stanąć na nogi jeśli wiecie o co mi chodzi :dałam sobie czas..

32 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-05-09 20:52:23)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
EasyM napisał/a:
Karina 36 napisał/a:

Witam droga Autorko! Ja uważam, że do żadnej zdrady nie doprowadziłaś Ty, tylko mąż nie kocha Cię i nie szanuje. Absolutnie nic się nie poprawiło moim zdaniem w Twoim związku i na tym etapie nie decyduj się na dziecko, bo prawdopodobnie będziesz wychowywać je sama. Moim zdaniem Twoje małżeństwo dobiegło niestety końca, a Ty tylko niepotrzebnie coś jeszcze robisz co i tak obróci się przeciwko Tobie prędzej  czy później. A ten numer schowany do jakiejś kobiety to na pewno sobie trzyma i korzysta z niego, kiedy Ty tego nie widzisz. Przecież nie od parady sobie go zostawił. Intuicja kobieca jest niezawodna. Niewiem co Ty zrobisz, ale ja bym go całkowicie olała i pogodziła się z tym, że małżeństwa już nie ma, bo to jest przykre, ale taka jest prawda. Nie torturuj się więcej jakimiś myślami, bo to nie ma już sensu. Pozdrawiam i odwagi życzę.

Nie decyduję się na dziecko, nawet gdyby wszystko było dobrze to i tak nie jest odpowiedni czas na planowanie ciąży, a wobec moich rozterek to już w ogóle nie ma na ten moment tematu.

Dlaczego uważasz, że nic się nie poprawiło? Pytam, bo być może źle oceniam sytuację, dla mnie jest lepiej, niż było.

Co do zapisanego numeru - tego się obawiam.

Ja uważam, że to tylko pozory, jakieś udawanie dopóki czegoś nie zrobisz, co Mu się nie spodoba. Może się mylę, ale Ja tak myślę. Ale skoro dla Ciebie jest lepiej to chyba najważniejsze. Ale na ten numer to uważaj. Z doświadczenia wiem, że faceci nie trzymają takich rzeczy bez powodu. Ja nie mogłabym żyć w ten sposób, że muszę zachowywać się super dobrze, bo jak nie to jest jeszcze coś na wszelki wypadek.

33

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Jedyne wyjście  z tej sytuacji to moim zdaniem rozwód. Wasze małżeństwo to już właściwie fikcja. @kiwi3 zostaw go bo jakby go nie odrzuciła to by go miała.  Po co ci wybrakowany model.

34

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Olinka napisał/a:

Zapytałaś go o ten numer?

Nie pytamy o takie sprawy. Raz, że i tak w odpowiedź nie uwierzymy. Dwa przez takie pytania, pokazujemy swoja zazdrość i diametralnie obniżamy swoją atrakcyjność.

35

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

To prawda. Nie po to schował numer do innej kobiety, żeby z tym się obnosić i o tym rozmawiać. Myślę, że nie powie prawdy. Dla mnie rozmowa o tym to byłaby strata czasu. Zresztą czas na szczerą rozmowę w tym związku to już się dawno skończył. Po co reanimować coś, czego już nie ma?

36

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Ja zapytałabym, bo jeśli twierdzi, że coś naprawia, to niech nie kręci i nie oszukuje. Po reakcji można wiele wywnioskować. To raz, a dwa - zamiast się tym zadręczać, można po prostu zapytać.

37

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
EasyM napisał/a:

..Byłam w tamym momencie tak skupiona na tym, co mnie w nim denerwuje, że nie potrafiłam dostrzegać tego, co  dobre. We własnych myślach już prawie brałam rozwód. Unikałam jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, byłam wręcz chora na myśl o całowaniu, czy o zgrozo seksie...

Czyli aby Cie mąż przestał drażnić i abyś zaczęła dostrzegać to co dobre i o zgrozo pokochała seks na nowo była zdrada albo jej możliwość ? Ja tu widzę że faktycznie nic się nie zmieniło poza twoimi emocjami. Nagle już Cie nie drażni ? I nagle nie możesz zasnąć bo taki cudowny facet obok Ciebie leży ? To co Tobą kieruje to strach że on odejdzie to to uczucie Cie napędza wpędza w poczucie winy sprawia że przymykasz oczy na to co dawniej drażniło. Ale te rzeczy nie zniknęły za to pojawiły się nowe w postaci braku zaufania.

Mam też dobrą wiadomość kontrolowanie zamartwianie się gdy wychodzi, sprawdzanie telefonu nie ma sensu. Pokazał Ci małżonek że potrafi takie kontakty utrzymywać przez wiele miesięcy a Ty nawet się nie zorientujesz.

To on postanowił szukać rozwiązania waszych problemów w ramionach innej więc to jego wina.  To co teraz wam zostaje to próba ratowania ale nie udawanie że jest lepiej jak było. Idźcie na terapię aby faktycznie szczerze rozmawiać a nie tylko udawać, o zapisanym telefonie nie wspominać.

38 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-10 12:28:13)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Olinka napisał/a:

Ja zapytałabym, bo jeśli twierdzi, że coś naprawia, to niech nie kręci i nie oszukuje. Po reakcji można wiele wywnioskować. To raz, a dwa - zamiast się tym zadręczać, można po prostu zapytać.

Też tak uważam.teraz jak już się mleko rozlało, pytanie jest jak najbardziej zasadne i ustalenie zasad. To małżeństwo a nie znajomi którzy spotykają się od czasu do czasu i głupio pytać o jakieś inne kontakty.
Poza tym uważam że mniej niszczące dla związku jest wyrażenie zazdrości wprost niz tłumienie jej w sobie i karanie drugiej strony, nawet podświadome, za naszą zazdrość. To rozwala od środka a wyobraźnia działa.
To nieprawda, że ktoś kto jawnie okaże zazdrość staje się nieatrakcyjny.
Nieatrakcyjne mogą być wynikające z tej zazdrości nieufność i psucie atmosfery
Lepiej coś wyjaśnić od razu.

39

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Karina 36 napisał/a:

Witam droga Autorko! Ja uważam, że do żadnej zdrady nie doprowadziłaś Ty, tylko mąż nie kocha Cię i nie szanuje. Absolutnie nic się nie poprawiło moim zdaniem w Twoim związku i na tym etapie nie decyduj się na dziecko, bo prawdopodobnie będziesz wychowywać je sama. Moim zdaniem Twoje małżeństwo dobiegło niestety końca, a Ty tylko niepotrzebnie coś jeszcze robisz co i tak obróci się przeciwko Tobie prędzej  czy później. A ten numer schowany do jakiejś kobiety to na pewno sobie trzyma i korzysta z niego, kiedy Ty tego nie widzisz. Przecież nie od parady sobie go zostawił. Intuicja kobieca jest niezawodna. Niewiem co Ty zrobisz, ale ja bym go całkowicie olała i pogodziła się z tym, że małżeństwa już nie ma, bo to jest przykre, ale taka jest prawda. Nie torturuj się więcej jakimiś myślami, bo to nie ma już sensu. Pozdrawiam i odwagi życzę.

Zapewne jak wchodził z nią w związek małżeński to marzył o białym małżeństwie, brak sexu i bliskości powoduje flustracje i oddalanie się od siebie, zanikają z czasem potrzeby dotyku, to jak życie że znajomym dobrym lub bratem. Autorka doskonale napisała post, dostrzegając własne błędy a to dużo. To jest do odbudowania ale jest potrzebna szczerość i chęci, bez udawania i zamiatania problemów pod dywan. Numer do jakiejś laski nie jest problemem, jeśli jest się emocjonalnie blisko drugiej osoby to wszystko wiadomo czy odpływa na bok.

40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-05-10 22:18:15)

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

W odwrotnej sytuacji mąż nie darowalby jej  takiego numeru do gościa z Tindera.

Co do zasady zgoda, tylko że to często tak nie działa. Gdyby autorka czula się pewnie w tym związku, może by to przeszło.

41

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Ona się wyłączyła na wszystko, ciężko gdybać co by było w odwrotną stronę, szkoda, że nie poszli na terapię jak proponował. Może to by ich wzajemnie otworzyło. Nie ma nic gorszego jak zamiatanie problemu pod dywan.

42

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

W tej konkretnie sytuacji dziwią mnie tak radykalne głosy, jakie się tutaj pojawiają. Z postów Autorki wynika, że oboje popełnili błędy, oboje są ich świadomi, oboje postanowili wyjść z kryzysu i ratować związek. To nie jest tak, że to nie ma prawa się udać, tak jak kilka osób z góry założyło. Poza tym jeśli się nie uda, to przecież rozwieść się zawsze jeszcze zdążą.

Ela210 napisał/a:

Co do zasady zgoda, tylko że to często tak nie działa. Gdyby autorka czula się pewnie w tym związku, może by to przeszło.

To samo pomyślałam. W tej sytuacji to nie jest jakiś tam zupełnie niewinny numer. Na tym etapie sam fakt, że nie został usunięty, może nic nie znaczyć, ale równie dobrze znaczyć może wiele.

Terapia nie jest szansą dla tego małżeństwa, którą stracili bezpowrotnie. Jak najbardziej można ją jeszcze rozpocząć i ratować to, co jest do uratowania, a w najgorszym wypadku rozstać się w cywilizowany sposób.

43

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Spoko, tylko: jak ktoś chce być uczciwy i nie wychodzi mu w związku pomimo staran, to najpierw kończy ten związek, a potem bierze się za inne osoby. Tak, to aż tak proste.

44

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
uleshe napisał/a:

To on postanowił szukać rozwiązania waszych problemów w ramionach innej więc to jego wina.

Nie, nie jego. Wszelkie jego próby naprawienia rozbijały się o ścianę. Że po dwuletnim celibacie sobie popisał w necie z jakimiś laskami... Żadna zdrada.

45

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Czarna Kotka napisał/a:

Spoko, tylko: jak ktoś chce być uczciwy i nie wychodzi mu w związku pomimo staran, to najpierw kończy ten związek, a potem bierze się za inne osoby. Tak, to aż tak proste.

Amen. Cóż z tego, jeśli tak wielu osobom nie zależy na tym, by zachowywać się przyzwoicie, a w tym przypadku również uczciwie. Gdyby było inaczej, nie byłoby tak wielu zdrad.

Generalnie zasada jest taka, że jeśli komuś coś nie odpowiada, powinien o tym mówić, próbować rozmawiać, ewentualnie podsuwać rozwiązania. Jeżeli mimo tego nie widzi żadnych zmian, a związku w takiej formie nie potrafi bądź po prostu nie chce zaakceptować, to odejść, wtedy dopiero układać sobie życie od nowa.
Mąż Autorki wszystko robił poprawnie, ale zabrakło decyzji o odejściu. Jak najbardziej można było zresztą taką wolę zasygnalizować, choćby po to, aby ją uświadomić, że dobija do swojej granicy i jeśli wciąż nie wywołałoby to pożądanego skutku, ostatecznie rozstać się, ale NIE zdradzać. To zawsze jest o niebo uczciwsze i mimo wszystko mniej bolesne, bo zdrada w drugą osobę uderza o wiele bardziej. W ogóle zdrada jest straszną podłością, jakakolwiek by ona nie była i jakby nie usiłować jej usprawiedliwiać.

46

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
Czarna Kotka napisał/a:

Spoko, tylko: jak ktoś chce być uczciwy i nie wychodzi mu w związku pomimo staran, to najpierw kończy ten związek, a potem bierze się za inne osoby. Tak, to aż tak proste.

Jasne i proste. Ja też lubię rzeczy czy związki szczere, jasne i proste. Wtedy nie trzeba tyle pisać. Nic dodać nic ująć. Najpierw kończy się coś co ewidentnie się nie układa, a potem bierze się za inne osoby. Prawda.

47

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?
SzczęśćBożę napisał/a:

To autorka ma problem, a nie on. Podejrzewam, że jemu teraz to już wszystko jedno. Teraz jest jeszcze miare ok, więc myśli, że się ułoży, ale jak autorka zacznie robić sceny i się potem "wycofa" to bedzie game over moim zdaniem. Po co ma sie kopać z koniem. Iść w swoje strony i tyle.

Niestety tak to wygląda. On próbował walczyć jak czuł w tym związku się nieszczęśliwy (szacun dla faceta za propozycje terapii!), ale jak już posunął się do zdrady to znaczy, że przeszedł w głowie ścieżkę, że już nie ma nic do stracenia. Do tego poznał smak zdrady i po początkowej stabilizacji z żoną może za jakiś czas tęsknić za uczuciem "fajne laski mnie podziwiają". Nie twierdzę że tak będzie bo facet widać bardziej świadomy niż przeciętny zdradzacz (zanim zdradził próbował walczyć o związek), ale ja bym się obawiała tego, że on już po prostu jest w innym miejscu, wiele kroków mentalnych przed tobą Autorki - skoro zdecydował się na zdrade. A świadczy o tym też to, że ukrył jeden numer...Ja bym wielkich nadziei już z nim nie wiązała:(

48

Odp: Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

EasyM-jak się u Was sprawy mają? Pozdrawiam

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nieświadomie doprowadziłam go do zdrady... co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024