Muszę się wygadać - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Muszę się wygadać

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

1

Temat: Muszę się wygadać

Witam wszystkich.Czytam Was od jakiegoś czasu ale dopiero dziś postanowiłam napisać swoją historię.
Jestem z moim mężem od 2007.Na początku wiadomo, wszystko było pięknie.Bylismy bardzo zakochani,mieliśmy takie same cele i marzenia.
Jednak z czasem wszystko zaczęło się zmieniać..Teraz jak o tym myślę to nie potrafię nawet określić w którym konkretnie momencie zaczęło się psuć nasze małżeństwo.
Jednak wiem co miało na to wpływ.
Po pierwsze jego rodzina.. Teściowie są jak dla mnie osobami toksycznymi.Matka męża traktuje go jak malutkie dziecko.. dzwoni codziennie z pytaniami typu czy coś jadł?albo jak mówi że jedziemy nad morze to mówi mu 'tylko ubierz czapkę bo wieje"
Teść Nidy ale to nigdy nie powiedział mojemu mężowi nic miłego.Kiedy dostał awans powiedział "to będziesz miał więcej obowiązków" , kiedy kupowaliśmy mieszkanie powiedział "tylko okolica jest ok ale to mieszkanie...daj spokój" ,samochód też mamy nie taki ..no słowem gasi nas na każdym kroku..
Ograniczyliśmy z nimi kontakty ale ze względu na naszą małą córeczkę czasem ich odwiedzimy.
Druga sprawa to fakt że mój mąż zmienił się wizualnie..i to dość znacznie.Byl mega przystojny a przez lata trochę wyłysiał,urusł mu nieco brzuch..Ja staram się dbać o siebie i jego też dobrego zachęcam ale z jego strony brak jest dyscypliny..jak zaczyna ćwiczyć to trwa to może z miesiąc a później odpuszcza.
Ale wygląd jest dla mnie najmniejszym problemem.Napisalam Wam o tym tylko po to żebyście mieli w miarę pełny obraz całej sytuacji.
Najbardziej nasz związek został wystawiony na próbę podczas mojej ciąży gdy okazało sie że z dzieckiem jest problem i musiałam leżeć w szpitalu w mieście oddalonym o 500 km od mojego i słuchać lekarzy którzy mówili że moje dziecko może nie przeżyć po porodzie..To była bardzo rzadka wada ale wiedziałam o niej wszystko..pisałam do ludzi ze Stanów,Indii, Australii,do rodziców chyba wszystkich dzieci z tym samym schorzeniem.I mam ogromny żal do mojego męża że nie zaangażował się w poszukiwania rozwiązań razem ze mną..Podczas pobytu w szpitalu jego rodzina ani razu do mnie nie zadzwoniła z pytaniem jak się czuje.Dzowbili tylko do męża.
Na szczęście moja córka jest niesamowita i choć musiała przejść operację dziś jest wspaniałą, radosną 4 latka.
Bardzo pragnęłam mieć przynajmniej dwójkę dzieci i choć miałam traumę po poprzedniej ciąży zdecydowaliśmy,że bardzo chcemy rodzeństwa dla córeczki.Niestety w 3 miesiącu okazało się że płód ma ogromny obrzęk,nie rozwija się i ciąża zakończyła się..Kolejny cios.. Płaczę jak o tym piszę ,bo choć tak bardzo pragnę mieć jeszcze jedno dziecko to nie wyobrażam sobie znowu starać się o nie..za dużo złych doświadczeń.
Muszę też w tym momencie zaznaczyć że o drugiej ciąży wiedziałam tylko ja i mąż.Balismy się powiedzieć rodzinie przed 3 miesiącem żeby nie zapeszyc a i tak los nas nie oszczędził.Zaszylam się w domu na miesiąc i sama przepracowałam tę stratę..
to wszystko mnie zmieniło,stałam się zdystansowana,często zakładam najgorsze scenariusze,nie spotykam się zbyt często ze znajomymi szczególnie tymi którzy mają małe dzieci bo im poprostu bardzo zazdroszczę i myślę że mnie już to nigdy nie spotka i że zawiodłam moją córkę bo nie mogę jej dać rodzeństwa.
Przez to zaczęłam wpadłam w szał kontrolowania czystości w domu, zaczełam może trochę zbyt skupiać się na mojej córce kosztem męża.Zaczeło mnie w nim drażnić dosłownie wszytsko.
Wczoraj znowu pokłóciliśmy się o jakąś bzdurę.. Pech chciał ze pisaliśmy na messangerze a mój mąż ma dwa telefony służbowy i prywatny.Sluzbowy został u moich rodziców i tata myśląc że to jego telefon przeczytal czesc wiadomości..zmartwił się bardzo bo pisalismy tam nieprzyjemne rzeczy.Maz baaaardzo dużo pracuje nieraz od rana do nocy.Choc to praca biurowa i często może to robić zdalnie to nadal mimo jego obecności w domu muszę zajmować się wszystkim sama .Czuje się samotna, przeciążona, zmęczona, nierozumiana..Rodzice zaoferowali że zajmą się córka a mąż jest u teściów.Jestem sama w domu i myślę o moim życiu..
wiem że bardzo chaotycznie to wszystko opisałam ale poprostu musiałam to z siebie wyrzucić

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-10 11:41:33)

Odp: Muszę się wygadać

Wygląda na to, że żadna pandemia nie jest tak uciążliwa, jak pewne ludzkie przywary, z których zaborczość i wścibstwo rodziców zajmują chyba naprawdę wysoką pozycję.

Co do zmiany w wyglądzie to się raczej nie wypowiadam, bo akurat jest to chyba najmniej ważne, choć może być raczej efektem ubocznym innych zmian. Facet pracuje dużo, bo tego pewnie wymaga od niego zajmowane stanowisko, nie ucieka od problemów w domu w wir pracy? Zapewnia Wam przypuszczalnie odpowiedni poziom życia..Jeśli jednak jest Ci tak ciężko, to go spróbuj delikatnie zapytać, czy może Cię trochę odciążyć w obowiązkach. Jeśli już jest w domu, łatwiej to chyba ogarnąć, niż jeśli ktoś jest nieobecny całymi dniami.
Na takie wydarzenia w życiu zazwyczaj reaguje się dość gwałtownie. Może jeśli dacie sobie czas i na spokojnie o tym pogadacie to sytuacja się poprawi. On musi zobaczyć, że oczekujesz od niego pomocy, jakiejkolwiek, choćby wsparcia psychicznego. Tym bardziej, że nie siedzi i nie obija się na kanapie, ale pracuje na utrzymanie całej Waszej rodziny. Zapewne też przeżył utratę Waszego dziecka i nie jest mu Wasz związek obojętny, ale stara się jak może aby się Wam dobrze żyło.Trochę więcej życzliwości, ciepła i zrozumienia wywoła pewnie wzajemny skutek u niego wobec Ciebie smile

Odp: Muszę się wygadać

Szczerze współczuję.
Może spróbuj przywitać męża uśmiechem i życzliwością. Przygotuj Jego ulubiony posiłek. Z pewnością jest skrajnie zmęczony pracą całymi dniami na Twoje utrzymanie.
Ja na Twoim miejscu spróbowałbym odciążyć Go w Jego obowiązkach. Może zaproponuj Mu pomoc w pracy bo z pewnością jest coś co możesz dla niego zrobić a wtedy będzie miał więcej sił dla Ciebie.
Nie tylko ty masz zajęcie i nie Tylko Ty przeżyłaś stratę.
Spróbuj być dla męża oparciem a nie roszczeniową i zimną współlokatorką. Daj Mu trochę ciepła i bliskości a z pewnością odwdzięczy się tym samym.

4

Odp: Muszę się wygadać

Zrobiłaś z domu piekło. Dziwię się, że ten facet (mąż) znosi to wszystko. Pewnie jest dużo jego winy w tym, że urósł mu brzuch, że nie umie poradzić sobie ze swoją rodziną, czy obowiązków domowych nie ustalił z tobą. Ale to i tak niczego by zapewne nie zmieniło. Prawda jest taka, że go nie kochasz. Co by nie zrobił wszystko będzie źle. A wasze małżeństwo to mordęga, z czasem nie do wytrzymania. Wiele kobiet tak ma, że za wszystko wini męża. Tak jest wygodnie, bo nie widzi się własnych błędów. Pewnie musisz wszystko zniszczyć, żeby przejrzeć na oczy. Ale jak sama piszesz, ty tylko chcesz się wygadać. Niczego nie chcesz zmieniać.

5 Ostatnio edytowany przez Ninas (2020-05-10 12:17:18)

Odp: Muszę się wygadać

Dziękuję Wam,za przeczytanie mojego posta i za cenne wskazówki.
Macie rację,jestem na ten moment zimną współlokatorą a nie żoną..
Wszystkie problemy narastały przez lata i teraz ciężko będzie się z tego odgruzować..
Moze powinnam zacząć od siebie ,pracy nad swoim charakterem,nad nieco milszym wyrażaniem swoich spostrzeżeń.Tylko to jest dla mnie bardzo trudne.
Mam bałagan w głowie i brak pomysłu na to jak go posprzątać.Ale muszę to zrobić.
Co do pracy męża to sytuacja wygląda tak że pracuje tak dużo bo ja po operacji dziecka musialam się nią zająć i przez prawie lata nie mogłam pracować sad to też bardzo obniżyło moje poczucie wartości..teraz od pół roku pracuje dorywczo kiedy tylko mogę,ale nie czuje się stabilnie w takiej sytuacji.
Chciałabym  pomóc mężowi przy jego pracy ale to są rzeczy na których niestety się nie znam..


Balin dziękuję za Twoją opinię,choć trochę mnie zabolała,może dlatego że jest w tym sporo prawdy.
Ale też złości mnie to że wszyscy współczują mojemu mężowi bo ma tyle pracy a nikt nigdy nie myśli że mi także nie jest łatwo.
Czuje się jakbym nic nie znaczyła bo nie zarabiam na utrzymanie rodziny.
I masz rację z tym że moje uczucia do meza wygasly ale marzę o tym zeby to zmienić ale nie wi em już jak i czy to w ogole możliwe?

6

Odp: Muszę się wygadać

Proponuję poważnie terapię  małżeńska.  Wielu parom  to pomogło i wierzę,  że w Waszym przypadku też pomoże. 
Nie ma co obwiniac ani jednej ani drugiej strony.  Oddzielcie to i nie wracajcie  do tego już,  skupić się trzeba na tym co jest teraz i na przyszłości. 
Tylko podejdź  do tematu  na ciepło wink
Pozdrawiam  i życzę  sukcesu

7 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-05-10 12:29:01)

Odp: Muszę się wygadać

Kiedy skończysz hodować swój żal?
Żal do męża o to, że pracując - jak sama napisałaś - bardzo dużo nie angażował się z Tobą w internetowe poszukiwania.
Żal do teściów, których ani lubisz, ani cenisz, ani uznajesz za wartościowych ludzi o to, że podczas Twego pobytu w szpitalu nie dzwonili do Ciebie, a o tym, co się z Tobą i dzieckiem dzieje pytali się swego syna.


Kiedy skończysz traktować męża jak worek treningowy do odreagowania swych emocji?
Kiedy rozpoczniesz swą psychoterapię, by uporać się z bardzo trudnymi doświadczeniami?

8 Ostatnio edytowany przez Ninas (2020-05-10 12:35:05)

Odp: Muszę się wygadać

Istotka6 to bardzo dobra rada..moze faktycznie muszę odciąć się od przeszłości i pracować nad budowaniem czegoś nowego na tych fundamentach..bardzo to będzie ciężkie zadanie.
Chyba potraktuję ten wątek jako dziennik ,będę opisywać co jakiś czas swoje uczucia i postepy.Jak już wspomniałam nie mam za duzo przyjaciół, raczej znajomych z którymi nie poruszam tak ciężkich tematów.
Mam motywację bo nie chciałabym żeby moje dziecko dorastało w domu gdzie rodzice nie mogą się ścierpieć i traktują się jak zło konieczne.

Wielokropek ... Zaatakowałas mnie dość ostro.Moge a nawet powinnam naprawiać związek z mezem ale z tesciami już nie.Bo moim zdaniem to są toksyczni ludzie przez których wiele razy się kłóciliśmy,podcinali nam skrzydła,sprawiali że czuliśmy że robimy wszystko źle.
Ja nad sobą chce pracować ale mój mąż też musi

9

Odp: Muszę się wygadać
Istotka6 napisał/a:

Proponuję poważnie terapię  małżeńska.  Wielu parom  to pomogło i wierzę,  że w Waszym przypadku też pomoże. 
Nie ma co obwiniac ani jednej ani drugiej strony.  Oddzielcie to i nie wracajcie  do tego już,  skupić się trzeba na tym co jest teraz i na przyszłości.  (...)

Albo, albo. Albo terapia małżeńska, podczas której pogrzebią w swych uczuciach tyczących czasu minionego, albo zaklejenie wzbierającego wrzodu i czekanie aż sam z wielkim hukiem i smrodem pęknie.

10

Odp: Muszę się wygadać

Musicie  przerobić  to wszystko co Was dotknęło.  Nie masz  przyjaciół? Twój mąż to również przyjaciel,  z którym gracie w jednej drużynie, gracie dla Waszej córeczki.  Warto o to zadbać.
Porozmawiaj  z mężem,  tak od serca,  potrzebujecie  oboje specjalisty

Pisanie dziennika  w wątku  to dobry pomysł  smile

11

Odp: Muszę się wygadać

Pytanie, czy poza odczuwanym żalem do męża, czy też obwiniania go o wszystko, czujesz cokolwiek do niego pozytywnego? Jeśli tak, jeżeli chcesz z nim naprawić relację, to warto na nowo dostrzec w nim partnera a nie lokatora. W wypadku, jeśli on zaniedbuje Twoim zdaniem pewne sprawy, też powinien dostrzec, ze poza pracą istnieje jeszcze w jego życiu kobieta, która jest dla niego(chyba) ważna. Ciężko się licytować kto ma zacząć wychodzić z inicjatywą, może zatem wspólna terapia byłaby pomocna, jeśli oczywiście spokojna rozmowa nie przybliży ani trochę rozwiązania sprawy.

12

Odp: Muszę się wygadać
Ninas napisał/a:

(...) Wielokropek ... Zaatakowałas mnie dość ostro.Moge a nawet powinnam naprawiać związek z mezem ale z tesciami już nie.Bo moim zdaniem to są toksyczni ludzie przez których wiele razy się kłóciliśmy,podcinali nam skrzydła,sprawiali że czuliśmy że robimy wszystko źle.
Ja nad sobą chce pracować ale mój mąż też musi

Nie zaatakowałam. Napisałam swą opinię.
Weźmiesz ją pod uwagę? Dobrze.
Nie weźmiesz? Też dobrze.


I, na zakończenie mego udziału w Twym wątku, zachęcam Cię do zrezygnowania z używania słów "powinnam", "muszę" (ze wszelkimi ich odmianami). Brak tych, i im podobnych, słów doskonale ułatwia życie, wzrasta własna motywacja i poczucie własnej wartości.

13 Ostatnio edytowany przez Ninas (2020-05-10 18:21:24)

Odp: Muszę się wygadać
bagienni_k napisał/a:

Pytanie, czy poza odczuwanym żalem do męża, czy też obwiniania go o wszystko, czujesz cokolwiek do niego pozytywnego? Jeśli tak, jeżeli chcesz z nim naprawić relację, to warto na nowo dostrzec w nim partnera a nie lokatora. W wypadku, jeśli on zaniedbuje Twoim zdaniem pewne sprawy, też powinien dostrzec, ze poza pracą istnieje jeszcze w jego życiu kobieta, która jest dla niego(chyba) ważna. Ciężko się licytować kto ma zacząć wychodzić z inicjatywą, może zatem wspólna terapia byłaby pomocna, jeśli oczywiście spokojna rozmowa nie przybliży ani trochę rozwiązania sprawy.


Dziękuję.Po przeczytaniu Twojego posta zaczęłam się zastanawiać nad pozywtynymi uczuciami do męża.Spiszę sobie dziś jego zalety ..bo wady znam na pamięć wink jutro czeka nas rozmowa.Przygotuje się do niej i oby to pomogło

Istotko..Tobie także dziękuję,poruszyło mnie to co napisałaś,że gramy w jednej drużynie dla córeczki.Kurcze jak na nią patrzę to myślę sobie że zasługuje na wszystko co najlepsze..tyle już w życiu przeszła i wszytsko dzielnie znosiła.Zasluguje na pełną,kochająca się rodzinę.

14

Odp: Muszę się wygadać

Witaj Ninas, stanowicie jedną drużynę, przede wszystkim dla siebie nawzajem, choć wychowywanie dziecka w szczęśliwej rodzinie, też jest bardzo ważne. Jeśli jest o co się starać, a u Was jest, to trzeba to zrobić. W życiu, trudne sytuacje niektóre pary cementują a niektóre dzielą. Zależy to od tego, czy partnerzy wspierają się w nieszczęściu, czy obwiniają. Być może mąż ucieka w pracę i w ten sposób przeżywa swoją żałobę. Ty z kolei oczekujesz, żeby był na miejscu i wspierał Cię. Czy mąż wie p Twojej niskiej samoocenie, spowodowanej brakiem stałych zarobków?  Może warto, byście szczerze powiedzieli sobie, co Wam leży na sercu i ustalili „plan naprawczy”? Niewykluczone, że sami nie dacie sobie ze wszystkim rady, ale od czego są specjaliści?
Ważne, byście znów dostrzegli w sobie to, co dobre. Wierz mi, da się! Piszę to z własnego doświadczenia, nie wdaję się w szczegóły, bo nie o mnie tu mowa. Życzę powodzenia a przede wszystkim, chęci.

15

Odp: Muszę się wygadać

Wydaje mi się, że za dużo smutku i stresu cię spotkało, sama sobie z tym nie radzisz i chyba nie poradzisz. Koniecznie zacznij terapię (swoją własną), bo tylko tracisz czas na życie w rozpaczy, zamiast dać sobie sama to czego oczekujesz od męża. Zaopiekuj się sama sobą, a w tym mam nadzieję, że pomoże ci terapia. Zobaczysz jeszcze dobre strony życia.

16

Odp: Muszę się wygadać
Ajko napisał/a:

Wydaje mi się, że za dużo smutku i stresu cię spotkało, sama sobie z tym nie radzisz i chyba nie poradzisz. Koniecznie zacznij terapię (swoją własną), bo tylko tracisz czas na życie w rozpaczy, zamiast dać sobie sama to czego oczekujesz od męża. Zaopiekuj się sama sobą, a w tym mam nadzieję, że pomoże ci terapia. Zobaczysz jeszcze dobre strony życia.

Masz rację..nie radzę sobie.Czuje się bardzo samotna,przytłoczona, zagubiona.
już teraz dostrzegam jak zgorzkniała się stałam i nie chce aby się to pogłębiało..
Boje się grzebania w przeszłości bo nie chce tego wszystkiego na nowo przeżywać ale chyba to jedyny sposób aby ruszyć na przód.
Pozdrawiam Ajko:*

17 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-05-11 19:06:18)

Odp: Muszę się wygadać

Ninas, przede wszystkim gratuluje wspanialej coreczki i mam nadzieje, ze za chwile zobaczysz swiatlo w tunelu. Musisz byc niesamowicie silna kobieta, ze to wszystko przetrwalas. To sa bardzo trudne rzeczy i emocjonalnie rzadko kto sam sobie z tym potrafi poradzic. Problemow w waszym malzenstwie, jak sama widzisz, sie nawarstwilo, maz ucieka od problemow w prace, ty zakopalas emocje, aby ich nie czuc, pupychalas po katach i wyhodowalas szczelna skorupe, aby cie juz nikt nie skrzywdzil i nie ocenial. Jednak jak sama widzisz, dluzej juz tak funkcjonowac nie potrafisz. Wasze malzenstwo w tym momencie przechodzi ostra faze kryzysu, im szybciej zareagujecie z pomoca specjalisty, tym wieksza szansa na odbudowe relacji, poukladanie rzeczy od nowa, i znalezienie drogi do emocjonalnego wsparcia. Kazdy z nas ma swoj bagaz niedociagniec, wiele razy nie stajemy na wysokosci zadania, nie wspieramy najblizszych, nie reaguejmy na ich potrzeby. Maz cie potrzebuje, a Ty jego, ale sami sie z tego nie wyjdziecie. Tu potrzebna jest pomoc fachowca, takze dla Ciebie - powinnas poszukac kilku sesji (nie jakies tam dlugie terapie), aby uporac sie ze strata nienarodzonego dziecka, z poczuciem odrzucenia przez rodzine meza (niech mi nikt nie mowi, ze to jest normalne, ze tescie nie kontaktuja sie bezposrednio z zona syna w takim momencie, przeciez to jest jawny sygnal, ze tam nie ma wiezi, a ciebie traktuja jak obca osobe, to musialo zabolec, i to nie jest normalne, w takiej chwili powinni cie otoczyc cieplem, wspraciem i troska, a szczegolnie juz tesciowa jako kobieta, ale jak sama piszesz, widzisz, ze rodzina ta ma swoje dysfunkcje) i trauma, jaka jest lek przed smiercia dziecka.

Wszystko bedzie dobrze, wiesz smile, tylko musicie po malu zaczac odgruzowywac ten stary, nigdy nie remontowany strych. Terapia i uporanie sie z zalem i trauma pomoze Ci tez stanac na nogi, wzmocni Twoja samoocene i bedziesz gotowa wystartowac na rynek pracy. Dogadajcie sie z tym tematem z mezem. Jako czlowiek potrzebujesz o sobie samostanowic, miec wlasne zrodlo przychodow, rozwijac sie zawodowo. Teraz jest w czarnej d... smile, ale jak zaczniesz kazdego dnia malymi krokami to sprzatac, to na koniec roku beda jakies efekty. Bedzie naprawde OK. Zawalczcie tylko smile. A maz niech zacznie uprawiac jakis sport, bo przeciez to nie jest atrakcyjne, chodzic do lozka z kims, kto wyhodowal sobie brzuch. Nieswiadomie kobieta odrzuca takiego partnera. On musi wziac za to odpowiedzialnosc.

Sciskam cieplo! smile

18

Odp: Muszę się wygadać

Witaj Ninas !
Myślę, że wiem co by pomogło Twojemu małżeństwu. Myślę, że teraz - myśląc głównie o dziecku, swoich problemach i obowiązkach pracujesz na rozpad swojego małżeństwa. Wiedz, że dorosły mężczyzna potrzebuje miłości i czułości jeszcze bardziej niż niemowlak, ale nigdy się do tego nie przyzna. Skupianie się wspólne na dzieciach to żadna rada na poprawę małżeńskiej relacji. W zdrowej rodzinie na pierwszym miejscu jest małżonek, którego sama wybrałaś i z którym jesteś związana wiecznym węzłem sakramentalnym, potem są dzieci - dar Boży dla Was dany na wychowanie, potem rodzice. Jacy by rodzice czy teściowie nie byli - zawsze trzeba ich szanować. Mój mąż jest trochę do Twojego podobny - też pracuje od rana do nocy przed komputerem i też ma ojca, który zawsze umiał go tylko krytykować. I wiem, że on go i tak kocha, jaki by nie był. Wiem, że w głębi duszy Twój mąż ucieszyłby się gdybyś starała się dostrzegać w jego rodzicach te ziarenka dobra, które na pewno w sobie mają. Ale główną moją radą jest tu przede wszystkim otoczenie męża miłością, czułością i dobrocią, choćby małymi kroczkami. On tego potrzebuje bardziej niż Ci się wydaje. Następnie jak relacja zacznie się polepszać można porozmawiać o tym by w czymś Ci pomógł i odciążył. Nie wymagaj za dużo na raz. Małymi kroczkami do przodu. I pamiętaj: doceniaj, doceniaj i jeszcze raz doceniaj swojego faceta, bo inaczej znajdzie to u innej, jak każdy mąż który postanowił odejść do tej lepszej... Trzymam kciuki , będzie dobrze smile !

19 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-05-11 19:12:04)

Odp: Muszę się wygadać
pomocna_88 napisał/a:

Witaj Ninas !
Myślę, że wiem co by pomogło Twojemu małżeństwu. Myślę, że teraz - myśląc głównie o dziecku, swoich problemach i obowiązkach pracujesz na rozpad swojego małżeństwa. Wiedz, że dorosły mężczyzna potrzebuje miłości i czułości jeszcze bardziej niż niemowlak, ale nigdy się do tego nie przyzna. Skupianie się wspólne na dzieciach to żadna rada na poprawę małżeńskiej relacji. W zdrowej rodzinie na pierwszym miejscu jest małżonek, którego sama wybrałaś i z którym jesteś związana wiecznym węzłem sakramentalnym, potem są dzieci - dar Boży dla Was dany na wychowanie, potem rodzice. Jacy by rodzice czy teściowie nie byli - zawsze trzeba ich szanować. Mój mąż jest trochę do Twojego podobny - też pracuje od rana do nocy przed komputerem i też ma ojca, który zawsze umiał go tylko krytykować. I wiem, że on go i tak kocha, jaki by nie był. Wiem, że w głębi duszy Twój mąż ucieszyłby się gdybyś starała się dostrzegać w jego rodzicach te ziarenka dobra, które na pewno w sobie mają. Ale główną moją radą jest tu przede wszystkim otoczenie męża miłością, czułością i dobrocią, choćby małymi kroczkami. On tego potrzebuje bardziej niż Ci się wydaje. Następnie jak relacja zacznie się polepszać można porozmawiać o tym by w czymś Ci pomógł i odciążył. Nie wymagaj za dużo na raz. Małymi kroczkami do przodu. I pamiętaj: doceniaj, doceniaj i jeszcze raz doceniaj swojego faceta, bo inaczej znajdzie to u innej, jak każdy mąż który postanowił odejść do tej lepszej... Trzymam kciuki , będzie dobrze smile !

Do tanga trzeba dwojga i tutaj na obojgu malzonkow spoczywa odpowiedzialnosc za to malzenstwo i partnerstwo.
Nie katujmy juz tak autorki, bo sama potrzebuje pomocy. Tu nie ma winnych.
Tak samo jak on potrzebuje jej ciepla i wsparcia, tak samo ona potrzebuje jego milosci i troski.
Na chwile obecna jednak nie sa w stanie sobie nawzajem tego dac, dlatego musza poprosic o pomoc z zewnatrz.

20

Odp: Muszę się wygadać

Pronome- przeczytałam Twoją odpowiedź już 5 razy..naprawdę bardzo Ci za nią dziękuję,dawno nie poczułam sie tak zrozumiana..bardzo tego potrzebowałam.
To niesamowite,że ktoś kogo nawet nie znamy może tak podnieść na duchu i sprawić,że poczujemy się lepiej .
Dziękuję,że dostrzeglaś,że ja sama także potrzebuję wsparcia i pomocy.
Wiem,ze wszyscy mi radzą abym okazała uczucia i
wsparcie mezowi ale chyba nie do końca zdają sobie sprawę jakie to dla mnie trudne.
Bo tak jak piszesz wyhodowałem skorupę i zbudowałam wokół siebie mur.
Będę nad tym pracować, choć wiem że to będzie długo proces.
Bardzo Ci dziękuję i ściskam Cię mocno!

21

Odp: Muszę się wygadać

Mam nadzieję, ze rozłupiesz w sobie tę skorupę... Będziesz czuła się lepiej. Też miałam kiedyś taki moment w związku i szczerze może nie był od az taki długi jak Twój, ale jestem w niego bardzo zaangażowana. Wszystko od tego się psuło.

22 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-05-14 16:50:28)

Odp: Muszę się wygadać
Pronome napisał/a:

Ninas, przede wszystkim gratuluje wspanialej coreczki i mam nadzieje, ze za chwile zobaczysz swiatlo w tunelu. Musisz byc niesamowicie silna kobieta, ze to wszystko przetrwalas. To sa bardzo trudne rzeczy i emocjonalnie rzadko kto sam sobie z tym potrafi poradzic. Problemow w waszym malzenstwie, jak sama widzisz, sie nawarstwilo, maz ucieka od problemow w prace, ty zakopalas emocje, aby ich nie czuc, pupychalas po katach i wyhodowalas szczelna skorupe, aby cie juz nikt nie skrzywdzil i nie ocenial. Jednak jak sama widzisz, dluzej juz tak funkcjonowac nie potrafisz. Wasze malzenstwo w tym momencie przechodzi ostra faze kryzysu, im szybciej zareagujecie z pomoca specjalisty, tym wieksza szansa na odbudowe relacji, poukladanie rzeczy od nowa, i znalezienie drogi do emocjonalnego wsparcia. Kazdy z nas ma swoj bagaz niedociagniec, wiele razy nie stajemy na wysokosci zadania, nie wspieramy najblizszych, nie reaguejmy na ich potrzeby. Maz cie potrzebuje, a Ty jego, ale sami sie z tego nie wyjdziecie. Tu potrzebna jest pomoc fachowca, takze dla Ciebie - powinnas poszukac kilku sesji (nie jakies tam dlugie terapie), aby uporac sie ze strata nienarodzonego dziecka, z poczuciem odrzucenia przez rodzine meza (niech mi nikt nie mowi, ze to jest normalne, ze tescie nie kontaktuja sie bezposrednio z zona syna w takim momencie, przeciez to jest jawny sygnal, ze tam nie ma wiezi, a ciebie traktuja jak obca osobe, to musialo zabolec, i to nie jest normalne, w takiej chwili powinni cie otoczyc cieplem, wspraciem i troska, a szczegolnie juz tesciowa jako kobieta, ale jak sama piszesz, widzisz, ze rodzina ta ma swoje dysfunkcje) i trauma, jaka jest lek przed smiercia dziecka.

Wszystko bedzie dobrze, wiesz smile, tylko musicie po malu zaczac odgruzowywac ten stary, nigdy nie remontowany strych. Terapia i uporanie sie z zalem i trauma pomoze Ci tez stanac na nogi, wzmocni Twoja samoocene i bedziesz gotowa wystartowac na rynek pracy. Dogadajcie sie z tym tematem z mezem. Jako czlowiek potrzebujesz o sobie samostanowic, miec wlasne zrodlo przychodow, rozwijac sie zawodowo. Teraz jest w czarnej d... smile, ale jak zaczniesz kazdego dnia malymi krokami to sprzatac, to na koniec roku beda jakies efekty. Bedzie naprawde OK. Zawalczcie tylko smile. A maz niech zacznie uprawiac jakis sport, bo przeciez to nie jest atrakcyjne, chodzic do lozka z kims, kto wyhodowal sobie brzuch. Nieswiadomie kobieta odrzuca takiego partnera. On musi wziac za to odpowiedzialnosc.

Sciskam cieplo! smile

  Moim zdaniem to jest najmądrzejsza i najbardziej ludzka odpowiedź. Przykre to jest, ale właśnie w tak ciężkiej sytuacji w szpitalu teściowie Autorki nawet nie potrafili odwiedzić tylko dopytywać się syna co u niej słychać. Okropnie nieludzkie zachowanie. Wcale się nie dziwię, że nie zależy jej na nich. To toksyczne potwory bez ludzkich uczuć. Napisałam o tym, bo to mnie uderzyło jak i obojętność męża. Wcale się nie dziwię droga Autorko, że po tym wszystkim co przeżyłaś czujesz się tak a nie inaczej. Ale na pewno uda Ci się z czasem pozbierać z tego wszystkiego czego Ci życzę z całego serca.!! Przede wszystkim Tobie i Twojej córeczce.

23

Odp: Muszę się wygadać

Jest mi mega przykro. Dostajesz cios za ciosem, a nie masz nawet oparcia w osobie, która w sumie też powinna odczuwać ból... Sorry, ale dla mnie ten związek jest chyba nie dla Ciebie

24

Odp: Muszę się wygadać

Pierwszym i chyba kluczowym krokiem do poprawy całego tego związku będzie odcięcie się od toksycznych teściów a potem powinno już być dużo łatwiej. W tym przypadku dolewają oni tyle jadu, że sami małżonkowie tracą kontrolę nad całością. Spróbuj zawalczyć o Was, może się okazać, że znowu poczujecie do siebie to, co dawniej smile

25

Odp: Muszę się wygadać
bagienni_k napisał/a:

Pierwszym i chyba kluczowym krokiem do poprawy całego tego związku będzie odcięcie się od toksycznych teściów a potem powinno już być dużo łatwiej. W tym przypadku dolewają oni tyle jadu, że sami małżonkowie tracą kontrolę nad całością. Spróbuj zawalczyć o Was, może się okazać, że znowu poczujecie do siebie to, co dawniej smile

Bagienni-masz rację.Od tego zaczełam..Nie spotykam sie już z nimi.Wcześniej z grzeczności chodziłam do nich w odwiedziny i za każdym razem kosztowało mnie to wiele nerów.
Odciełam się od tego. Teraz jak chcą zobaczyć wnuczkę to wysyłam do nich męza z córka a sama w tym czasie zostaję w domu.


Karina_36-dziękuję za zrozumienie i za dobre życzenia :* powoli staram się wychodzić z tych negatywnych emocji..mam długą droge przed sobą ale cieszę się,że zaczełam iść w dobrym kierunku.Ściskam mocno!:*

Shayna-powiedziałam mu o swoich odczuciach,że czułam sie osamotniona w tym wszystkim.Powiedział,że on też to przeżywał mocno i że jak wychodził ze szpitala ode mnie to płakał..ale w tym rzecz..,że ja tego nie widziałam..nie wiedziałam jak sie z tym czuje bo nigdy o tym nie mówił..Mamy duże braki w komunikacji ale naprawiamy to pomału.Teraz jak mam jakieś zastrzeżenia to staram sie na spokojnie ,bez krzyku i pretensji wytłumaczyć o co mi chodzi tak żeby zrozumiał.
Ale rozumiem czemu napisałaś,że ten zwiazek nie jest dla mnie.Też tak myślałam nieraz.Postanowiłam zawalczyć ale wiem,że to jest nasza ostatnia szansa..jeśli mimo prób nie wyjdzie to będę wiedziała,że zrobiłam co sie dało.Pozdrawiam :*

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Muszę się wygadać

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024