Przez wirusa i epidemie dużo rzeczy czy traum wróciło. Miałam bardzo trudne życie, wszyscy przyjaciele się odwrocili. Miałam kilka lat myśli samobójcze i nikt nie chciał pomóc. Wszyscy uciekli. Jednak udało mi się pokonać to i cieszę się dobrym zdrowiem.
Zawsze lubilam postawić na swoim, taka cecha. Lubię też krytykować. Przez to że dużo przeszłam czasem mi się wydaje że mam monopol na prawdę. Przezylam śmierć kilku osób z rodziny w okresie 1.5 roku (Tak, miałam nawet taka przyjaciółkę która po śmierci mej matki potrafiła mnie zwyzywac i zerwać relacje) I inne ciężkie tematy, takie które strach tutaj nawet opisywać komukolwiek.
Wydaje mi się że jestem dobra osoba ale mam ciężki charakter. Sądzę że to przez to, że tyle mam złych doświadczeń i ta upartosc wykształciła się z czasem by "przetrwać w tłumie wilkow".
Kiedyś zawsze miałam pełno koleżanek, znajomych, zawsze masa ludzi dookoła. Jednak gdy pojawiły się problemy wszyscy zniknęli. Później była praca w pracy doświadczyłam mobbingu. Znajoma po czasie powiedziała, że jestem zbyt inteligentna i ludzie tego nie rozumieją bo mają inne wartości tzn."napić sie", "wysmiac kogoś" itp.
Stałam się samotnikiem, tak jak pies bity chowa się w kącie. Ale mam dużą wolę przetrwania. Więc znów kolejny raz z dobrym nastawieniem poszłam do przodu. Mam kochającego partnera ale...
Poznałam osobę w pracy, dziewczynę. Myślałam że się zaprzyjaznimy, tak się też zachowywała. W sumie ta wola przyjazni wyszla od niej. Coś mi nie pasowało w niej od początku, niby przyjazna do wszystkich a potrafiła okropne rzeczy mówić o niektórych, potem będąc dla nich najlepsza osoba na świecie. Myślałam że taka zagubiona bo zawsze.taka sweet skromna. Zdziwiło mnie że na pierwszym spotkaniu już mi opowiadała o swoim życiu. Ja też jej zaufalam, trafiła w mój czuły punkt też potrzebowałam przyjaciółki. Codzienne rozmowy, śmiechu nie było końca.
Nagle zwrot akcji. Chcialam by wyjaśniła czemu się zmieniła "Nie chce się klocic". Kiedyś spytalam na żywo to powiedziała że "wszystko ok". Po 3 miesiącach nie dało mi to spokoju, napisałam wiadomość i właśnie napisała to co wyżej A potem gdy napisałam drugi raz, nic nie odpisała. Powiedziałam że przepraszam z góry za to że może jestem nachalna, że myślałam że może się zaprzyjaznimy, a widzę że się ode mnie odsuwa. I że tego nie rozumiem co się stało.
Głównie zaczęło się od tego że wróciłam z prestiżowego dość kierunku, ten cały koronawirus I ona po powrocie zaczęła mnie unikać ostentacyjnie, do tego stopnia że nie chciała dotknąć prezentu który jej dałam. Bo się zarazi wirusem. Przestała się totalnie odzywać.
Pomyślałam, może ja osaczylam. Fakt faktem dużo jej się żaliłam na swoje życie, pisałam do niej, może miała mnie serdecznie dość. Gdyby dała jakiś znak to bym wiedziała że.cos jest.nie tak A sama też mi się żaliła na swoje tematy to myślałam że wszystko jest ok, zartowalysmy Itp.
Zwrócilo moja uwagę że mało do mnie pisała sama z siebie, ale myślałam "nagadamy się w pracy niech każda z nas odpocznie".
Ale teraz widzę że jej nie zależy, czuje się oszukana, musi naprawdę mnie nienawidzić skoro nawet nie odpisała na wiadomość.
Zaczęłam szukać w Internecie nawet cech ludzi toksycznych, mam bardzo dużo tych cech np.mowienie o sobie itp., ale staram się zawsze dawać dużo w zamian.
Ale wydaje mi się że gdyby była dobra koleżanka dalaby znac. Tym bardziej że ja się po pracy nigdy nie narzucalam kontaktem (choć teraz napisałam jej lament na który nie odpisala)
I właśnie w radach "jak radzić sobie z toksycznymi ludzmi" było napisane żeby właśnie ich traktować jak ona zaczęła mnie.
Ogólnie jestem bardzo wrażliwa na oszustwo, kłamstwa bardzo krytykuje zawsze takie postawy, tak samo jak ktoś jest dwulicowy, nie znoszę tego A ona przejawiala takie cechy. Ale sobie myślałam, jak zacznę tak wszystkich odrzucac, to już zostanę całkiem bez znajomych.
Jakieś znajomości luźne mam, bardzo luźne tak by się spotkać raz na rok na kawę. Ale bliskiej duszy brak. Zawsze jest ten sam scenariusz, nagle się ktoś odsuwa.
Fakt faktem jestem osoba dość majetna, ale też bez przesady. Ta koleżanka pochodzi z bogatej rodziny akurat, kilka mieszkań, domy itp.i pomyślałam że może zawsze ktoś w jej otoczeniu był od niej gorszy pod względem materialnym i nagle wyskoczylam ja, bo o moim statusie dowiedziała się tak naprawdę może że dwa miesiące temu. I od tego czasu tak zaczęła się izolować.
Albo przesadzam. Po prostu szukam przyczyny bo sama nie chciała mi jej podać.
Czuje się oszukana bo powierzylam jej rozne tajemnice, a ona nagle sie odsunela.
Może rzeczywiście jestem taka okropna skoro inni się odsuwaja?
Skrytykowałam ja w tych wiadomościach, bardziej pod.katem "wyjaśnij mi dlaczego się tak zachowujesz ze przestalas do mnie sie odzywac" niż "ty k...". Prosilam by sie negatywnie też do mnie nie nastawila, bo szukam rozwiązania, i by myślała dobrze o mnie. I nie rozumiem dlaczego zaprzyjaźnia się tak łatwo z osobami których wcześniej nienawidziła.
Po prostu już straciłam wiarę w ludzi. Wierzę tylko sobie i ufam. Ale jest mi tak przykro, że ludzie się ode mnie odsuwaja i innych przyczyn jak pieniądze, kochający chłopak czy to że rzeczywiście czasem za dużo mówię o swoich prywatnych sprawach to nie widzę.
(No. Może to że właśnie jestem typem samotnika).