Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 47 ]

Temat: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Witajcie. Muszę się wygadać, ale z chęcią przeczytam parę mądrych słów od Was.
Jestem w trudnej życiowej sytuacji. Mój partner, z którym mam półroczne dziecko już w czasie ciąży bardzo się zmienił. We mnie też się dokonała zmiana- tyle, że ja wydoroślałam, przemyślałam sporo (musiałam leżeć plackiem przez większość ciąży, dużo czytałam książek o rozwoju itp), można powiedzieć, że rozwinęłam się.
Mój partner nigdy nie stronił od alkoholu, ale było to raczej w granicach normy, nie upijał się, wypił z kumplami czasem w pubie albo do meczu wieczorem. Zresztą, przed zajściem w ciążę ja też czasem wyszłam sobie z koleżanką na przysłowiowe piwo. Jak porównuje siebie z tamtego okresu a z teraźniejszą ,,ja" - wtedy byłam znacznie mniej dojrzała, w dodatku depresyjna, wiele rzeczy nie dostrzegałam. To dłuższy temat. Ciąża i narodziny dziecka sprawiły, że się  ,,obudziłam" i zaczęłam żyć. Polubiłam też troszkę bardziej siebie i popracowałam nad swoim niskim poczuciem wartości, które miałam w zasadzie od dziecka, ale długa droga przede mną jeszcze pod tym względem.
Wracając do sedna sprawy. Mój partner zmienił się, niestety na gorsze. Od okresu ciąży bywają w miarę miłe chwile, które przeplatają się z bardzo złymi chwilami. Kiedy jest dobrze- traktuje mnie w porządku, jest dla mnie miły, zrobi czasem niespodziankę kupując w sklepie coś specjalnie dla mnie, czasem przytuli, seks, razem zajmujemy i bawimy się z dzieckiem czy razem wychodzimy na spacer i obiad. To były dla mnie naprawdę dobre chwile, choć dla Was pewnie to podstawa związku, nic nadzwyczajnego.  Tkwiąc w tym związku dla tych dobrych chwil mam poczucie bezpieczeństwa, że ktoś jest. Również, że w nocy nie jestem sama z dzieckiem. Bo noce są najgorsze i najbardziej przytłaczające. Czasem były tylko ochłapy wsparcia i ciepła od partnera. Ale było cokolwiek. Były też złe chwile. Głównie kiedy pił, a zdarzało się pić kilka dni pod rząd, potem miesięczna przerwa i tak w koło Macieju. Często zamiast wrócić z pracy o 15, wracał o 19-20 (niekoniecznie napity, ale czasem tak). Bywałam cały dzień sama z dzieckiem. Nie raz usłyszałam od niego przykre słowa. Wiem, że pod wpływem złości to mówił, ale ból niesamowity. Nie raz usłyszałam, że ma mnie w d**ie, że nic go nie obchodzę. Że leże w domu cały dzień i nic nie robię, a inne matki na macierzyńskim perfekcyjne panie domu. To nie prawda , że nic nie robię. Mam absorbujące dziecko, ale to nie znaczy , że nie ogarniam mieszkania i nie robię obiadów. Na zakupy z dzieckiem też chodzę. Oczywiście ja nie jestem bez wad, potrafię się sfochować, uskuteczniać ciche dni (ale nie bez powodu), też potrafię podnieść głos i owszem są dni, kiedy cały dzień bym przeleżała, bo mam podły humor.
Nie mogę od okresu ciąży na niego liczyć. Pokazał kilkukrotnie , że muszę sobie sama radzić w trudnych sytuacjach. Gdy jestem chora, ma to w nosie, bo często wraca do domu późno (nie od razu po pracy), zamiast przyjść i trochę mnie odciążyć. Kiedy po porodzie czułam się w pierwszych tygodniach słabo i byłam strasznie zagubiona (pierwsze dziecko) powiedział, że jestem niemotą i nawet pielęgniarki w szpitalu sie ze mnie śmiały, że nic nie wiem i nic nie umiem.
Kiedy nawet wraca od razu po pracy do domu to często zajmuje się ,,swoimi sprawami", idzie na crossfit czy inne zajęcia, ponieważ jak on to określił, nie będzie żył tylko pracą, chce mieć też czas dla siebie. A ja do wieczora siedzę sama. Kiedy mam gdzieś wyjść to doszło do tego, że muszę go kilka dni wcześniej uprzedzać i zaznaczać w kalendarzu, że np mam lekarza po południu albo wyjście do koleżanek.
Nie będę w aspekcie sprzątania robić z siebie cierpiętnicy. Co prawda on nie wykazuje większej inicjatywy w prowadzeniu domu, sprzątaniu, owszem raz na dwa tygodnie ogarnie, posprząta łazienkę i odkurzy. W porządku, w końcu to ja jestem na macierzyńskim i ja jestem w domu, więc w zasadzie prace domowe,czasem zakupy posiłki przejęłam na siebie. On za to robi większe zakupy.
Mam wrażenie, że mam tylko ochłapy prawdziwego związku.  Czuję się samotna w tym związku.
W chwili obecnej mieszkamy w mieszkaniu mojego dziadka. Oboje pracujemy, tyle, że ja jestem na macierzyńskim. Finanse: dzielimy się wydatkami 50/50, to nie jest tak, że jestem na jego utrzymaniu.
Druga sprawa z którą nie mogę sobie poradzić to naciski mojej mamy. Jest mi osobą bliską, ale swoje racje uważa za jedyne słuszne. Kiedyś pękłam i opowiedziałam jej, że mój partner ma problem z alkoholem. Że są afery w domu o to, lecą też brzydkie słowa, a dziecko to obserwuje od małego. Jednak nie ma agresji fizycznej.
Jej racja jest taka, że musimy ,,walczyć o ten związek" mimo wszystko. Dziecko musi mieć w domu oboje rodziców. I że ona sama będzie walczyć i nie pozwoli na to, abyśmy tak po prostu się rozstali i zmarnowali dziecku życie w pełnej rodzinie, bo będzie to dla niego tragedia. Za jej namową dałam już mu tyle szans... Bo on przecież  to dobry chłopak, z dobrej rodziny, ma dobrą pracę, nie jest menelem spod sklepu i jest ojcem mojego dziecka. I ciągle jest ten sam schemat. Ona się dopytuje co kilka dni czy partner pił. Jak nastał czas , ze nie pił przez miesiąc to usłyszałam od niej , że ona widzi, ze on się stara i jak chce to nie musi pić. Że nie możemy tego przekreślać, tylko musimy pracować nad swoim związkiem, dawać sobie szanse i walczyć, bo mamy cudowne dziecko, które powinno miec pełną rodzine. Moja własna matka ma gdzieś moje szczęście i mój spokój wewnętrzny tylko dlatego żeby jej wnuk miał pełną rodzine. To nic , że on mnie tłamsi i miesza z gównem po alkoholu.
Doszło do tego, ze aż mi jest niedobrze, jak sobie pomysle, że spoktam się z mamą,opowiem jej o ostatniej akcji kiedy przyszedł napity i mnie nawyzywał od gówien a pokój musiałam wietrzyć 2 godziny tak cuchnęło wódką. Będzie mi truła, że muszę z nim rozmawiać, namawiać go cały czas na terapię. Nawet jej przyszło do głowy, że ona porozmawia z nim albo jego ojcem i w ten sposób jakoś na niego wpłynie. Absurd, który wybiłam jej głowy.
Moje argumenty nie trafiają do mojej matki, ona jest totalnie nakręcona, ciągle słyszę od niej to samo. Doszło do tego,że mówi , że zna kilka rodzin, w których tatuś sobie czasem popijał, ale żony trwały przy nim, bo kiedy nie pił było dobrze. Jakoś żyli i dzieci miały pełną rodzinę. Nie chcę z nią zrywać kontaktu, ponieważ tylko ona z rodziny mi została i kocham ją nad życie. Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Jak do niej przemówić.
Ostatnia sprawa- on się leczyć nie chce, oczywiście problemu nie ma według niego.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Żaden alkoholik nie widzi problemu- taka smutna prawda. To, że nie pije codziennie, niczego nie oznacza, bo są różne formy picia nałogowego. Twój wygląda mi na "cugowca". Taki potrafi nie chlać przez pewien okres czasu (dzień/ tydzień/ miesiąc), ale jak wpada w ciąg, to pije do upadłego przez kilka dni. Fakty, że nie chce się leczyć, oznaczałby dla mnie koniec związku.

Zresztą, bardziej istotne jest, że Cię nie szanuje, pomiata Tobą i obraża. To ma być miłość? No, przepraszam, ale jak masz takiego partnera, to lepiej, żebyś go wcale nie miała. A matce bym powiedziała, że nie życzysz sobie jej dobrych rad. Decyzje podejmij sama, tak by była najlepsza dla Ciebie i dziecka.

3

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Bardzo Ci współczuję sytuacji. Jednak nie jest beznadziejnie - mieszkanie jest po Twoim dziadku, masz macierzyński, pewnie też 500+. Myślę, że czas pożegnać się z "partnerem", bo nie jest ani dobrym partnerem, ani ojcem... a Ty poradzisz sobie lepiej bez niego. Jesteś ogarniętą osobą. Nie można skazywać dziecka na życie z alkoholikiem i mężczyzną, który Cię nie szanuje. To jest problem i trauma, a nie wychowanie bez ojca. Masz jakieś koleżanki, które Cię wspierają? Co do mamy to będzie musiała zaakceptować Twoje decyzje, nie dyskutuj z nią za bardzo.

4

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Witajcie. Muszę się wygadać, ale z chęcią przeczytam parę mądrych słów od Was.
Jestem w trudnej życiowej sytuacji. Mój partner, z którym mam półroczne dziecko już w czasie ciąży bardzo się zmienił. We mnie też się dokonała zmiana- tyle, że ja wydoroślałam, przemyślałam sporo (musiałam leżeć plackiem przez większość ciąży, dużo czytałam książek o rozwoju itp), można powiedzieć, że rozwinęłam się.
Mój partner nigdy nie stronił od alkoholu, ale było to raczej w granicach normy, nie upijał się, wypił z kumplami czasem w pubie albo do meczu wieczorem. Zresztą, przed zajściem w ciążę ja też czasem wyszłam sobie z koleżanką na przysłowiowe piwo. Jak porównuje siebie z tamtego okresu a z teraźniejszą ,,ja" - wtedy byłam znacznie mniej dojrzała, w dodatku depresyjna, wiele rzeczy nie dostrzegałam. To dłuższy temat. Ciąża i narodziny dziecka sprawiły, że się  ,,obudziłam" i zaczęłam żyć. Polubiłam też troszkę bardziej siebie i popracowałam nad swoim niskim poczuciem wartości, które miałam w zasadzie od dziecka, ale długa droga przede mną jeszcze pod tym względem.
Wracając do sedna sprawy. Mój partner zmienił się, niestety na gorsze. Od okresu ciąży bywają w miarę miłe chwile, które przeplatają się z bardzo złymi chwilami. Kiedy jest dobrze- traktuje mnie w porządku, jest dla mnie miły, zrobi czasem niespodziankę kupując w sklepie coś specjalnie dla mnie, czasem przytuli, seks, razem zajmujemy i bawimy się z dzieckiem czy razem wychodzimy na spacer i obiad. To były dla mnie naprawdę dobre chwile, choć dla Was pewnie to podstawa związku, nic nadzwyczajnego.  Tkwiąc w tym związku dla tych dobrych chwil mam poczucie bezpieczeństwa, że ktoś jest. Również, że w nocy nie jestem sama z dzieckiem. Bo noce są najgorsze i najbardziej przytłaczające. Czasem były tylko ochłapy wsparcia i ciepła od partnera. Ale było cokolwiek. Były też złe chwile. Głównie kiedy pił, a zdarzało się pić kilka dni pod rząd, potem miesięczna przerwa i tak w koło Macieju. Często zamiast wrócić z pracy o 15, wracał o 19-20 (niekoniecznie napity, ale czasem tak). Bywałam cały dzień sama z dzieckiem. Nie raz usłyszałam od niego przykre słowa. Wiem, że pod wpływem złości to mówił, ale ból niesamowity. Nie raz usłyszałam, że ma mnie w d**ie, że nic go nie obchodzę. Że leże w domu cały dzień i nic nie robię, a inne matki na macierzyńskim perfekcyjne panie domu. To nie prawda , że nic nie robię. Mam absorbujące dziecko, ale to nie znaczy , że nie ogarniam mieszkania i nie robię obiadów. Na zakupy z dzieckiem też chodzę. Oczywiście ja nie jestem bez wad, potrafię się sfochować, uskuteczniać ciche dni (ale nie bez powodu), też potrafię podnieść głos i owszem są dni, kiedy cały dzień bym przeleżała, bo mam podły humor.
Nie mogę od okresu ciąży na niego liczyć. Pokazał kilkukrotnie , że muszę sobie sama radzić w trudnych sytuacjach. Gdy jestem chora, ma to w nosie, bo często wraca do domu późno (nie od razu po pracy), zamiast przyjść i trochę mnie odciążyć. Kiedy po porodzie czułam się w pierwszych tygodniach słabo i byłam strasznie zagubiona (pierwsze dziecko) powiedział, że jestem niemotą i nawet pielęgniarki w szpitalu sie ze mnie śmiały, że nic nie wiem i nic nie umiem.
Kiedy nawet wraca od razu po pracy do domu to często zajmuje się ,,swoimi sprawami", idzie na crossfit czy inne zajęcia, ponieważ jak on to określił, nie będzie żył tylko pracą, chce mieć też czas dla siebie. A ja do wieczora siedzę sama. Kiedy mam gdzieś wyjść to doszło do tego, że muszę go kilka dni wcześniej uprzedzać i zaznaczać w kalendarzu, że np mam lekarza po południu albo wyjście do koleżanek.
Nie będę w aspekcie sprzątania robić z siebie cierpiętnicy. Co prawda on nie wykazuje większej inicjatywy w prowadzeniu domu, sprzątaniu, owszem raz na dwa tygodnie ogarnie, posprząta łazienkę i odkurzy. W porządku, w końcu to ja jestem na macierzyńskim i ja jestem w domu, więc w zasadzie prace domowe,czasem zakupy posiłki przejęłam na siebie. On za to robi większe zakupy.
Mam wrażenie, że mam tylko ochłapy prawdziwego związku.  Czuję się samotna w tym związku.
W chwili obecnej mieszkamy w mieszkaniu mojego dziadka. Oboje pracujemy, tyle, że ja jestem na macierzyńskim. Finanse: dzielimy się wydatkami 50/50, to nie jest tak, że jestem na jego utrzymaniu.
Druga sprawa z którą nie mogę sobie poradzić to naciski mojej mamy. Jest mi osobą bliską, ale swoje racje uważa za jedyne słuszne. Kiedyś pękłam i opowiedziałam jej, że mój partner ma problem z alkoholem. Że są afery w domu o to, lecą też brzydkie słowa, a dziecko to obserwuje od małego. Jednak nie ma agresji fizycznej.
Jej racja jest taka, że musimy ,,walczyć o ten związek" mimo wszystko. Dziecko musi mieć w domu oboje rodziców. I że ona sama będzie walczyć i nie pozwoli na to, abyśmy tak po prostu się rozstali i zmarnowali dziecku życie w pełnej rodzinie, bo będzie to dla niego tragedia. Za jej namową dałam już mu tyle szans... Bo on przecież  to dobry chłopak, z dobrej rodziny, ma dobrą pracę, nie jest menelem spod sklepu i jest ojcem mojego dziecka. I ciągle jest ten sam schemat. Ona się dopytuje co kilka dni czy partner pił. Jak nastał czas , ze nie pił przez miesiąc to usłyszałam od niej , że ona widzi, ze on się stara i jak chce to nie musi pić. Że nie możemy tego przekreślać, tylko musimy pracować nad swoim związkiem, dawać sobie szanse i walczyć, bo mamy cudowne dziecko, które powinno miec pełną rodzine. Moja własna matka ma gdzieś moje szczęście i mój spokój wewnętrzny tylko dlatego żeby jej wnuk miał pełną rodzine. To nic , że on mnie tłamsi i miesza z gównem po alkoholu.
Doszło do tego, ze aż mi jest niedobrze, jak sobie pomysle, że spoktam się z mamą,opowiem jej o ostatniej akcji kiedy przyszedł napity i mnie nawyzywał od gówien a pokój musiałam wietrzyć 2 godziny tak cuchnęło wódką. Będzie mi truła, że muszę z nim rozmawiać, namawiać go cały czas na terapię. Nawet jej przyszło do głowy, że ona porozmawia z nim albo jego ojcem i w ten sposób jakoś na niego wpłynie. Absurd, który wybiłam jej głowy.
Moje argumenty nie trafiają do mojej matki, ona jest totalnie nakręcona, ciągle słyszę od niej to samo. Doszło do tego,że mówi , że zna kilka rodzin, w których tatuś sobie czasem popijał, ale żony trwały przy nim, bo kiedy nie pił było dobrze. Jakoś żyli i dzieci miały pełną rodzinę. Nie chcę z nią zrywać kontaktu, ponieważ tylko ona z rodziny mi została i kocham ją nad życie. Jak sobie z tym wszystkim poradzić? Jak do niej przemówić.
Ostatnia sprawa- on się leczyć nie chce, oczywiście problemu nie ma według niego.

Po pierwsze - kwestia wychowywania dziecka w "pełnej" rodzinie.
O tak. Istotnie. Taka rodzina jest pełna. Pełna alkoholu, przemocy, braku szacunku i patologii.
Później życie takiego dziecka też jest pełne. Pełne depresji, kompleksów, traumy i psychoterapii.
Pytanie - czy o taką pełnię chodzi?

Kontaktu z mamą zrywać nie musisz. Nie ma ku temu żadnych powodów.
Po prostu - w każdej chwili możesz powiedzieć, że to Twoje życie i to Ty będziesz podejmować swoje decyzje, nawet jeśli ona się z nimi nie zgadza i ich nie akceptuje.
Ona nie przeżyje za Ciebie piekła, do pozostania w którym Cię nakłania.

5

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Pełna rodzina- nie za wszelką cenę. Sama jestem matką i nie rozumiem jak dojrzała osoba może nie widzieć problemu i namawiać Cię do trwania w tym szambie. Przecież każdy wie, że uzależnienie się nasila i będzie gorzej. Masz malutkie dziecko które potrzebuje rodziców:
1-szczęśliwej, pogodnej, niezestresowanej , nieznerwicowanej i kochającej mamy oraz
2-  trzeźwego, troskliwego, opiekuńczego ojca.
Jeśli nie może mieć obydwojga to chociaż niech ma 1.  Jeśli zostaniesz z alkoholikiem nie będzie spełnione ani 1 ani 2. Według mnie jest alkoholikiem - jest kilka typów alkoholizmu i ktoś,  kto wpada w kilkudniowy ciąg to alkoholik. Ze względu na siebie i dziecko powinnaś podjąć decyzję jak najszybciej, bo później będzie coraz gorzej ( współuzależnienie). Już Cię poniza i ubliża Ci a to jest przemoc psychiczna. Co jeśli dojdzie jeszcze do fizycznej nad Tobą i dzieckiem. Musisz być odpowiedzialna za siebie i za dziecko bo on raczej ma wypaczony przez alkohol ogląd rzeczywistości. Pewnie że super jest być z kimś i dzielić z nim życie, czuć bliskość drugiej osoby, ale w twoim przypadku raczej i tak jesteś sama i tej bliskości nie ma. Partner jak sama nazwa wskazuje jest partnerem w obowiązkach, problemach, rodzicielstwie. On nie ma Ci pomagać przy dziecku czy w domu, to jest wasz wspólny obowiązek. Niestety wydaje mi się, że jak tego nie zakończysz, to wkrótce będziesz miała w domu do opieki "drugie dziecko" tylko śmierdzące, krzycące, agresywne i nie rozwijające się tylko cofające w rozwoju. Co do mamy musi uszanować twoją decyzję co do związku to twoje życie. Ciekawe czy rozmawiała kiedyś z tymi kobietami, które tkwiły w związkach z alkoholikami, tak od serca. Ciekawe co by powiedziały z perspektywy czasu one i ich dzieci , choć jest jeszcze współuzależnienie

6

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Dziękuje Wam za odpowiedzi i zrozumienie. Trochę mnie to podniosło na duchu.
Dzis się bede przygotowywać do rozmowy z mamą, bo się widzę z nią i chciałabym żeby wszystko rzeczowo i treściwie zostało z mojej strony powiedziane. A nie chcę z nią wchodzić w dyskusję, bo to faktycznie nie ma sensu.
Nie chcę słuchać, ze dziecko bez ojca będzie nieszczęśliwe. Przecież ten ojciec będzie się z nim widywał, jedynie nie będzie go tutaj w domu.
Jego ataki w moją osobę, wyzwiska skutecznie zmniejszają moje poczucie wartości, które tak ciężko i powolutku próbuje w sobie zbudować.
Najgorszy będzie dla mnie powrót do pracy i noce. Samotne noce są przerażające. Muszę mieć świadomość,że będzie ciężko, ale dam sobie radę. Muszę!

7

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Dziękuje Wam za odpowiedzi i zrozumienie. Trochę mnie to podniosło na duchu.
Dzis się bede przygotowywać do rozmowy z mamą, bo się widzę z nią i chciałabym żeby wszystko rzeczowo i treściwie zostało z mojej strony powiedziane. A nie chcę z nią wchodzić w dyskusję, bo to faktycznie nie ma sensu.
Nie chcę słuchać, ze dziecko bez ojca będzie nieszczęśliwe. Przecież ten ojciec będzie się z nim widywał, jedynie nie będzie go tutaj w domu.
Jego ataki w moją osobę, wyzwiska skutecznie zmniejszają moje poczucie wartości, które tak ciężko i powolutku próbuje w sobie zbudować.
Najgorszy będzie dla mnie powrót do pracy i noce. Samotne noce są przerażające. Muszę mieć świadomość,że będzie ciężko, ale dam sobie radę. Muszę!

Jesteś młoda i możesz jeszcze swobodnie znaleźć kogoś kto Cię wesprze także w wychowaniu dziecka. Sam ożeniłem się z kobietą z dzieckiem.

8 Ostatnio edytowany przez Summer_rain (2020-03-04 11:58:53)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Misinx napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Dziękuje Wam za odpowiedzi i zrozumienie. Trochę mnie to podniosło na duchu.
Dzis się bede przygotowywać do rozmowy z mamą, bo się widzę z nią i chciałabym żeby wszystko rzeczowo i treściwie zostało z mojej strony powiedziane. A nie chcę z nią wchodzić w dyskusję, bo to faktycznie nie ma sensu.
Nie chcę słuchać, ze dziecko bez ojca będzie nieszczęśliwe. Przecież ten ojciec będzie się z nim widywał, jedynie nie będzie go tutaj w domu.
Jego ataki w moją osobę, wyzwiska skutecznie zmniejszają moje poczucie wartości, które tak ciężko i powolutku próbuje w sobie zbudować.
Najgorszy będzie dla mnie powrót do pracy i noce. Samotne noce są przerażające. Muszę mieć świadomość,że będzie ciężko, ale dam sobie radę. Muszę!

Jesteś młoda i możesz jeszcze swobodnie znaleźć kogoś kto Cię wesprze także w wychowaniu dziecka. Sam ożeniłem się z kobietą z dzieckiem.


Niestety aż tak młoda już nie jestem, skończyłam w tym roku 33 lata. No ale, stara też nie jestem. Nie myślę nawet o tym, żeby mieć kolejnego partnera. Powinnam sobie poukładać życie jako samotna matka, przepracować ten związek i dalej pracować nad swoim poczuciem wartości.Dopóki siebie w pełni nie pokocham, to nikt inny mnie nie pokocha.

9

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Widzę w tym związku dwa bardzo poważne problemy - alkoholizm partnera i brak szacunku dla Ciebie. Jeśli teraz potrafi obrzucić się poniżającymi epitetami, to z czasem wcale nie będzie lepiej. Wręcz przeciwnie- widząc Twoje przyzwolenie w ten sposób będzie egzekwował coraz większe prawa dla siebie. Jeśli się kogoś nie szanuje, to z czasem przestaje się go kochać. Ty przestaniesz kochać jego a on Ciebie. Zostanie związek oparty na egzekwowaniu swoich praw i próbie przerzucania coraz większej ilości obowiązków na drugą stronę. W takich związkach kobieta czuje się odpowiedzialna za siebie i dziecko a mężczyzna czuje się wolny, bo on zawsze sam sobie da radę. No właśnie, sam. Związki z alkoholikami zawsze ewoluują w stronę zniewolenia kobiety. Od czasu do czasu alkoholik coś musi jej dać, żeby mieć prawo żądać bardzo dużo. Zaczyna się emocjonalny roller coaster, przy czym coraz mniej jest uniesień a coraz więcej wpadania w czarną dziurę.

Mama bardziej zasłania się pełną rodziną niż naprawdę o to dba. Myślę, że obawia się o swoją  sytuację gdy zostaniesz  samotną matką. Martwi się, że będziesz od nie wymagać pomocy finansowej i pomocy przy opiekowaniu się dzieckiem.

10 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-04 15:24:33)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:
Misinx napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Dziękuje Wam za odpowiedzi i zrozumienie. Trochę mnie to podniosło na duchu.
Dzis się bede przygotowywać do rozmowy z mamą, bo się widzę z nią i chciałabym żeby wszystko rzeczowo i treściwie zostało z mojej strony powiedziane. A nie chcę z nią wchodzić w dyskusję, bo to faktycznie nie ma sensu.
Nie chcę słuchać, ze dziecko bez ojca będzie nieszczęśliwe. Przecież ten ojciec będzie się z nim widywał, jedynie nie będzie go tutaj w domu.
Jego ataki w moją osobę, wyzwiska skutecznie zmniejszają moje poczucie wartości, które tak ciężko i powolutku próbuje w sobie zbudować.
Najgorszy będzie dla mnie powrót do pracy i noce. Samotne noce są przerażające. Muszę mieć świadomość,że będzie ciężko, ale dam sobie radę. Muszę!

Jesteś młoda i możesz jeszcze swobodnie znaleźć kogoś kto Cię wesprze także w wychowaniu dziecka. Sam ożeniłem się z kobietą z dzieckiem.


Niestety aż tak młoda już nie jestem, skończyłam w tym roku 33 lata. No ale, stara też nie jestem. Nie myślę nawet o tym, żeby mieć kolejnego partnera. Powinnam sobie poukładać życie jako samotna matka, przepracować ten związek i dalej pracować nad swoim poczuciem wartości.Dopóki siebie w pełni nie pokocham, to nikt inny mnie nie pokocha.

Pokochać siebie to możesz już w tej właśnie chwili nie ma co czekać i stawiać warunki mnożyć przeszkody.
Myślisz że będzie Ci ciężko i trudno - po co to planować fakt czasem tak może być a nawet jeszcze ciężej wszystko w Twoich rękach tylko będąc w związku z uzależnionym osobnikiem Ty mogłaś się współuzależnić to częste i po tym co piszesz o sobie bardzo prawdopodobne.
Zamiast moim zdaniem niepotrzebnej zgody i błogosławieństwa ,konsultacji z mamą i ostatecznej z nią rozmowy to idź biegiem na terapię dla siebie.Z marszu  nie czekaj bo teraz się wygadasz na forum i poczujesz ulgę ale to może być zwodnicze i starczy na krótko.
Jeżeli wydaje Ci się że tak łatwiutko Twój mąż Cię odpuści to możesz się rozczarować bo różnie może być .
Na moje oko to no jeszcze z 10 lat może sobie tak popijać w komfortowych warunkach full servis z seksem w domu niemal żadnych obowiązków oprócz pracy dba o siebie, młoda "służąca" do dyspozycji i wyżywania się krytykowania raj kto b tak chciał to stracić.Nawet to że mu przeszkadzasz wykorzysta bo stoisz na przeszkodzie do jego "wolności" tak nawet uzależniona osoba jest wolna choć myśli w sposób chory o tym
Zobacz i przyjrzyj się sobie ile masz obaw lęków przed krokiem do przodu samej może być Ci ciężko bez wsparcia z zewnątrz.
To ze się rozwiedziesz nie koniecznie uczyni Ciebie osobę szczęśliwą tak z automatu oczywiście jeżeli współuzależnienie dotyczy Ciebie
Warto sprawdzić tym bardziej że piszesz o pracy nad poczuciem wartości i o pokochaniu siebie.
Resztę napisały Ci dziewczyny wyżej to nie będę się powtarzał a jak chcesz zrobić dobry uczynek na koniec to nagrywaj te jego bluzgi do ciebie być może uratujesz mu pośrednio życie jak walnie o dno może się przestraszy policji to się zdarza Ty nie czekaj już na to co on zrobi zrobiłaś co mogłaś a tak między nami to nic nie mogłaś alkoholizm to ciężka sprawa.
Z doświadczenia powiem ci że osoby związane z alkoholikiem wcale nie mają zawsze łatwiej na początku pomoc wspiera w trudnych chwilach widzisz jak podziałało na Ciebie forum ale to na tylko chwilkę, nie zatrzymuj się tylko działaj idź do prawnika załatw dla małej opiekę na czas przeznaczony dla Ciebie nie żyj tylko dzieckiem.
A tak w ogóle to życie jest wspaniałą przygodą jak się uwolnisz bo wolność jest przepiękna najpiękniejsza.
Trzymaj się i pisz regularnie na forum - jeśli chcesz.
Aaa  byłbym zapomniał Nic nie musisz - możesz to różnica. a możesz więcej niż Ci się zdaje.

11 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-03-04 18:26:29)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Pamiętaj, że rady, które przeczytasz na forum, pomogą ale tylko na jakiś czas. Człowiek nie zmieni się od przeczytania dobrej rady, ale rada może zainicjować pozytywne zmiany, np. pójście na terapię. Wydaje mi się, że dobrze by było byś podjęła psychoterapię.

12

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Senshi napisał/a:

Pamiętaj, że rady, które przeczytasz na forum, pomogą ale tylko na jakiś czas. Człowiek nie zmieni się od przeczytania dobrej rady, ale rada może zainicjować pozytywne zmiany, np. pójście na terapię. Wydaje mi się, że dobrze by było byś podjęła psychoterapię.


Byłam na kilku sesjach po porodzie, dzięki nim trochę się podbudowałam psychicznie, bo bywało już naprawdę z nią kiepsko. Ale faktycznie, powinnam kontynuować terapię. Niestety na NFZ czeka się bardzo długo, a prywatnie koszty są ogromne.

13

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Niestety standardowa śpiewka.
Masz partnera alkoholika
On twierdzi, że nim nie jest
Zapewnia Ci regularne huśtawki ekocjonalne
Na razie jest tylko przemoc psychiczna, niedługo dojdzie do fizycznej

W tym wszystkim jest Bogu Ducha winne dziecko, małe, ale nie na tyle aby nie widzieć, już teraz uczy się złych wzorców, już teraz to co oboje robicie, on pijackie awantury i olewanie Ciebie, Ty odgrywanie się i depresja, rzutuje na jego dalszy rozwój. Na powstawanie cech charakteru.
Nie ma nic gorszego niż trzymanie dziecka w takiej patologii. To dziecko nie ma dwójki rodziców obecnie. Ryzykujesz zrobienie swojemu maleństwu piekło na ziemi, odebranie dzieciństwa a później i normalnej dorosłości.
W imię czego ? Poświęcasz całe życie i dobro dziecka nad kilka miłych chwil z alkoholikiem?

14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-04 19:30:04)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:
Senshi napisał/a:

Pamiętaj, że rady, które przeczytasz na forum, pomogą ale tylko na jakiś czas. Człowiek nie zmieni się od przeczytania dobrej rady, ale rada może zainicjować pozytywne zmiany, np. pójście na terapię. Wydaje mi się, że dobrze by było byś podjęła psychoterapię.


Byłam na kilku sesjach po porodzie, dzięki nim trochę się podbudowałam psychicznie, bo bywało już naprawdę z nią kiepsko. Ale faktycznie, powinnam kontynuować terapię. Niestety na NFZ czeka się bardzo długo, a prywatnie koszty są ogromne.

Z nami nie pójdzie Ci tak łatwo smile nie szukaj wymówek kolejki kolejkami .
Czekając na swoje miejsce w poradni NFZ, możesz przez ten czas raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie pochodzić na mityngi  AL anon to grupy rodzinne wsparcia to nie terapia ale za darmo.
Nie wiem jak jest teraz bo to się niedawno nieco zmieniło,ale sprawdź w pomocy społecznej lub w gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych,jeżeli nie ma miejsc w ośrodkach NFZ i są bardzo duże kolejki możesz starać się o miejsce na terapii prywatnej gminy podobno mają na to kasę tylko trzeba się trochę po chandryczyć z biurokracją.Warto to zweryfikować ja z przepisów regulaminów itp jestem cienki.

15 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-03-05 10:42:38)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:
Senshi napisał/a:

Pamiętaj, że rady, które przeczytasz na forum, pomogą ale tylko na jakiś czas. Człowiek nie zmieni się od przeczytania dobrej rady, ale rada może zainicjować pozytywne zmiany, np. pójście na terapię. Wydaje mi się, że dobrze by było byś podjęła psychoterapię.


Byłam na kilku sesjach po porodzie, dzięki nim trochę się podbudowałam psychicznie, bo bywało już naprawdę z nią kiepsko. Ale faktycznie, powinnam kontynuować terapię. Niestety na NFZ czeka się bardzo długo, a prywatnie koszty są ogromne.

Z nami nie pójdzie Ci tak łatwo smile nie szukaj wymówek kolejki kolejkami .
Czekając na swoje miejsce w poradni NFZ, możesz przez ten czas raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie pochodzić na mityngi  AL anon to grupy rodzinne wsparcia to nie terapia ale za darmo.
Nie wiem jak jest teraz bo to się niedawno nieco zmieniło,ale sprawdź w pomocy społecznej lub w gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych,jeżeli nie ma miejsc w ośrodkach NFZ i są bardzo duże kolejki możesz starać się o miejsce na terapii prywatnej gminy podobno mają na to kasę tylko trzeba się trochę po chandryczyć z biurokracją.Warto to zweryfikować ja z przepisów regulaminów itp jestem cienki.


Podbijam. Jesteś współuzależniona i gnijesz w koszmarze, narażając dobro dziecka. Marsz tam gdzie  panslawek powiedział! Nie będziesz nam tu oczu mydliła. My sobie ściemy nie damy włożyć, tak jak Ty pozwalasz swojemu alkoholikowi. No way.

Jesteś za inteligentna by tkwić w takim koszmarze

16 Ostatnio edytowany przez Summer_rain (2020-03-05 11:40:32)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Senshi napisał/a:
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Byłam na kilku sesjach po porodzie, dzięki nim trochę się podbudowałam psychicznie, bo bywało już naprawdę z nią kiepsko. Ale faktycznie, powinnam kontynuować terapię. Niestety na NFZ czeka się bardzo długo, a prywatnie koszty są ogromne.

Z nami nie pójdzie Ci tak łatwo smile nie szukaj wymówek kolejki kolejkami .
Czekając na swoje miejsce w poradni NFZ, możesz przez ten czas raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie pochodzić na mityngi  AL anon to grupy rodzinne wsparcia to nie terapia ale za darmo.
Nie wiem jak jest teraz bo to się niedawno nieco zmieniło,ale sprawdź w pomocy społecznej lub w gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych,jeżeli nie ma miejsc w ośrodkach NFZ i są bardzo duże kolejki możesz starać się o miejsce na terapii prywatnej gminy podobno mają na to kasę tylko trzeba się trochę po chandryczyć z biurokracją.Warto to zweryfikować ja z przepisów regulaminów itp jestem cienki.


Podbijam. Jesteś współuzależniona i gnijesz w koszmarze, narażając dobro dziecka. Marsz tam gdzie  panslawek powiedział! Nie będziesz nam tu oczu mydliła. My sobie ściemy nie damy włożyć, tak jak Ty pozwalasz swojemu alkoholikowi. No way.

Jesteś za inteligentna by tkwić w takim koszmarze


Wczoraj zrobiłam pierwszy krok na przód, zapisałam się do swojej psychoterapeutki, która zna moją historię doskonale, bo chodziłam do niej na sesje już jakiś czas temu. Co prawda jest to prywatna wizyta, ale chcę z nią porozmawiać, przeanalizować wszystko i uspokoić umysł, pozbierać się jakoś do kupy.
Również wczoraj oznajmiłam partnerowi, że ma szukać nowego lokum. Ależ to było dla mnie trudne! Wiem, że dla Was to brzmi absurdalnie, bo facet przecież zgotował mi masę nerwów, ale tak ciężko było mi to powiedzieć, aby po prostu się stąd wyprowadził. Sporo czasu ze sobą mieszkaliśmy, w zasadzie od początku tutaj razem. Ciężko mi sobie wyobrazić, że już nie długo jego szafki będą puste, znikną jego kapcie, ręczniki w łazience. Ja będę wracać do pustego domu, a noce i poranki będą samotne z dzieckiem. Gotować będę obiady tylko dla siebie, a dobre chwile (bo ciągle są one przywoływane w mej pamięci) znikną bezpowrotnie.
Mój partner (nie jesteśmy małżeństwem) trochę się z początku wzburzył na wieść o wyprowadzce, zaczął się dopytywać co on takiego mi zrobił. Gdy uznał, że jestem nieugięta stwierdził, że i tak ja go nie obchodzę, ma mnie gdzieś i łączy nas już tylko dziecko. Wiedząc , że jestem czuła na tym punkcie musiał mi jeszcze wbić szpilkę, że jestem życiowym nierobem, cały dzień leżę i wypoczywam, nic nie robię w domu. Gdy zaczęłam mu wymieniać moje codzienne czynności wyśmiał obiady, które nam robię praktycznie codziennie. Określił, że raptem parę razy ugotowałam prosty, w miarę zjadliwy obiad i to tyle. Zabolało mnie to potwornie, bo robiłam to głównie dla niego i starałam się od dłuższego czasu by codziennie był smaczny, ciepły posiłek. Tak samo w mieszkaniu sprzątałam na bieżąco, zajmowałam się dzieckiem i nie mam sobie nic do zarzucenia. To że czasem lubiłam sobie poleżeć z książką to chyba nic złego i nie świadczy o tym, że jestem nierobem życiowym. Tym bardziej, że wracam za pół roku do pracy, a wydatkami dzieliliśmy się 50/50 z mojego zasiłku macierzyńskiego.

17

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

BRAWO.

Autorko, nie wiem z autopsji ale zdaje sobie sprawę z tego jak ciężkie to było i jest dla Ciebie. Na początku z pewnością cięższe od mieszkania pod jednym dachem z alkoholikiem i przemocowcem, ale tylko na początku. Uwierz mi. Z czasem poczujesz ogromną ulgę. Masz dziecko, nie jesteś sama, masz dla kogo wracać do domu, pracować, gotować, sprzątać. Masz kogoś z kim możesz budować nowe lepsze chwile. Z czasem polubisz są siebie, polubisz lub przynajmniej zaakceptujesz życie sama ze sobą, wówczas znajdziesz kogoś z kim warto będzie dożyć końca.

Teraz powiedz mi czy zdanie życiowego nieudacznika, alkoholika jest dla Ciebie tak istotne?

18 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-05 17:36:30)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Summer_rain napiszę Tobie tylko że jesteś jednak zuch dziewczyna.
Wątpliwości,zawiedzione nadzieje i wspomnienia, obawa przed samotnością,przyszłością a pomimo to zrobiłaś w tej chwili swojego życia dla siebie najlepszą rzecz.
Poukładanie się dojście do równowagi jest w Twoim zasięgu.Przyszłości nikt nie zna a przeszłość możesz rozliczyć i zamknąć.Pustka to nie wyrok to możliwość jak zajmiesz się sobą przerodzić się może w ogromną przestrzeń dla Ciebie tylko się nie cofaj .Wszystko co do tego potrzebne masz w sobie terapia pomoże Ci to wydobyć a życie zaopiekuje się Tobą ludzki organizm cały jest mądry ma wszystko co trzeba by czuć się szczęśliwym.Nie pokochasz za dwoje to niemożliwe.Nie przejmuj się co on myśli i tym co gada to chore myślenie i głupie gadanie. z jego strony.
Zrobiłaś wielką rzecz a niektóre uczucia które masz miną zamartwianie się i przejmowanie na zapas to część która jest być może chora miej do tego dystans .
Trzymaj się.

19

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

A dlaczego Ty się kobieto, tłumaczysz temu patałachowi z tego wszystkiego? Oszalałaś całkiem. Naucz się jednego - nigdy nikomu człowiek nie powinien się tłumaczyć. A już zwłaszcza przemocowcowi, alkoholikowi! Godność gdzieś już dawno posiałaś, a to dziecko na to wszystko patrzy, czuje i uczy się! Jak się nie ogarniesz, Twoje dziecko wyrośnie na taką samą ofiarę jak Ty! Bez poczucia wartości, godności, a inni będą to wykorzystywać i pomiatać nim. Tym się stałaś.

Dobrze, że wracasz na terapię. Powinnaś przejść długą i porządną. Na jednej sesji nie powinnaś absolutnie kończyć! To jest praca na lata u Ciebie.

20 Ostatnio edytowany przez Summer_rain (2020-03-05 13:50:21)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
ja86 napisał/a:

BRAWO.



Teraz powiedz mi czy zdanie życiowego nieudacznika, alkoholika jest dla Ciebie tak istotne?


Mam taki problem,że często czuje się oceniana, wiem że to też temat do przepracowania.
Boję się pozostawić taką opinie po sobie, jaką byłam beznadziejną partnerką i nierobem życiowym. Wiem,  że on taki powód rozpadu związku będzie przedstawiał swojej rodzinie i przyjaciołom. Boli mnie to,  że w ich oczach będę nierobem życiowym i osobą czepialską z którą nie idzie wytrzymać w związku, a tak nie jest i nie będę mogła się obronić w żaden sposób, bo wiadomo, że uwierzą jemu.
Powiedział także, że pewnie powiem swoim przyjaciółkom i matce, że on jest pijakiem a to przecież wg niego bzdura.
Generalnie mam traumę po poprzednim związku, kiedy ex żeby mnie zniszczyć po tym jak go rzuciłam (typ agresora słownego)dosłownie zniszczył mnie wśród swojej rodziny i znajomych. Rozpowiedział o mnie kłamstwa. Doszło do tego, że jego znajomi pousuwali mnie z portali społecznościowych, a rodzina udaje, że mnie nie poznaje na ulicy. Więc boję się powtórki z rozrywki, chce pozostawić dobrą opinie o sobie,albo przynajmniej nie tak kłamliwą na mój temat.

21

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Dziewczyno głową do góry.
"Panie, daj mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę; daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę; i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego"
Marek Aureliusz
Pewnie to znasz, ale weź sobie to do sera. Odwagę do ważnych zmian już masz, a to istotne. Nie przejmuj się opiniami kogoś tam, bo na to akurat wpływu nie masz. Uwierz w siebie i w to, że podjęłaś jedynie słuszną decyzję dotyczącą życia twojego i dziecka. Trzymaj się tego, a że wszystkim sobie poradzisz.
Mam jeszcze pytanie. Co z twoją mamą,  czy zna już twoją decyzję i zaakceptowała ją?
Warto jest mieć w takich chwilach wsparcie tych, którzy nas kochają,  przyjaciół.  To dodaje sił.

22

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Meliska21 napisał/a:

Dziewczyno głową do góry.
"Panie, daj mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę; daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę; i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego"
Marek Aureliusz
Pewnie to znasz, ale weź sobie to do sera. Odwagę do ważnych zmian już masz, a to istotne. Nie przejmuj się opiniami kogoś tam, bo na to akurat wpływu nie masz. Uwierz w siebie i w to, że podjęłaś jedynie słuszną decyzję dotyczącą życia twojego i dziecka. Trzymaj się tego, a że wszystkim sobie poradzisz.
Mam jeszcze pytanie. Co z twoją mamą,  czy zna już twoją decyzję i zaakceptowała ją?
Warto jest mieć w takich chwilach wsparcie tych, którzy nas kochają,  przyjaciół.  To dodaje sił.



Jeszcze z nią nie miałam okazji rozmawiać, zbieram siły do tej rozmowy.

23

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Słuchajcie, wczoraj wieczorem miałam kryzys, było mi tak niesamowicie źle, że miałam ochotę się przytulić do niego i powiedzieć , żeby nie szukał mieszkania. Że będzie dobrze. W końcu mamy siebie i cudowne dziecko... Nie zrobiłam tego.
Dziś miałam wizytę u mojej psycholożki i trochę się wzmocniłam psychicznie.
Dobitnie mi uzmysłowiła jak bardzo bym musiała nie szanować siebie żeby teraz prosić go o pozostanie. I jak bardzo on swoim zachowaniem nie szanuje mnie jako swojej kobiety. Daje mi on tak niewiele, same ochłapy a ja je chłonę jak szalona, spragniona tego jak suchy piasek wody.

24

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

To, że zdecydowałaś się w miarę szybko ją odejście to jedno, ale, że udało Ci się zwalczyć pierwsza pokusę ! Jestem pełen uznania dla Ciebie. Tylko Ty sama wiesz ile siły Cię to kosztowało. Siły, która jak pokazujesz masz.
Przytul się do dziecka, już nigdy do niego. Jeszcze alimenty od niego scisnij

25

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Słuchajcie, wczoraj wieczorem miałam kryzys, było mi tak niesamowicie źle, że miałam ochotę się przytulić do niego i powiedzieć , żeby nie szukał mieszkania. Że będzie dobrze. W końcu mamy siebie i cudowne dziecko... Nie zrobiłam tego.
Dziś miałam wizytę u mojej psycholożki i trochę się wzmocniłam psychicznie.
Dobitnie mi uzmysłowiła jak bardzo bym musiała nie szanować siebie żeby teraz prosić go o pozostanie. I jak bardzo on swoim zachowaniem nie szanuje mnie jako swojej kobiety. Daje mi on tak niewiele, same ochłapy a ja je chłonę jak szalona, spragniona tego jak suchy piasek wody.

Właśnie zaczęłaś detoks .Odtruwanie z tego jak żyliście w ostatnim czasie.
Uzależniona osoba w czynnej i aktywnej fazie uzależniane nie jest w stanie utrzymać i rozwijać zdrowej więzi
obsesje wpływają na zachowanie samopoczucie myślenie,a ponieważ byłaś z nim mieszkałaś to miało wpływ na Ciebie .
Te strzępy ochłapy uczuć, uwagi są jak dragi po to wytwarza się ten czas cierpienia i posuchy żeby uzależnić spacyfikować kogoś.
Marzysz tak naprawdę o działce bo współuzależnienie to też uzależnienie od doznawanej ulgi związanej z osobą i emocjami które wywołuje. Taka zatruwająca niby symbioza.
Wszystko to wydaję się takie niby "normalne" przywykłaś i do pewnego stopnia przystosowałaś się do takiego życia bo to miedzy innymi jest w pewnym sensie ludzkie, tęsknić, wspominań, marzyć, pamiętać tylko znaczenie tego bywa już chore w uzależnieniach i współuzależnieniu.
"Wypacaj"  i wywalaj wszystko jak leci z siebie nie cenzuruj się tym co wypada czuć a co nie inaczej nie zobaczysz jak myślisz i czujesz a to początek tego co możesz zmieniać.
Jeszcze raz zachęcam Cię pisz codziennie możesz też pisać dla siebie jak się czujesz w jakimś zeszycie.

26

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Zaraz zwariuję. On chyba zaczął uważać, że nic się jednak nie stało. Dziś był na chwilę u swojej rodziny i wracając spytał się mnie czy kupić składniki na niedzielny rosół. Czy ja mu jakieś sygnały niewerbalne dałam , że cofam moją decyzję o jego wyprowadzce, czy o co do cholery chodzi?
Boże daj mi siłę, abym nie zmiękła i nie dawała kolejnej szansy. 
Tym bardziej, że on mnie nawet nie prosił o szansę, nie walczył. On mnie nawet nie przeprosił i nie okazał skruchy za ostatnie epitety dot. mojej osoby i jechanie po mnie jak po kupie.

27

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Pali mu się pod dupą i próbuje różnych technik, ta nazywa się "wyparcie" lub "nic sie nie stalo"

28 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-07 19:39:06)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Zaraz zwariuję. On chyba zaczął uważać, że nic się jednak nie stało. Dziś był na chwilę u swojej rodziny i wracając spytał się mnie czy kupić składniki na niedzielny rosół. Czy ja mu jakieś sygnały niewerbalne dałam , że cofam moją decyzję o jego wyprowadzce, czy o co do cholery chodzi?
Boże daj mi siłę, abym nie zmiękła i nie dawała kolejnej szansy. 
Tym bardziej, że on mnie nawet nie prosił o szansę, nie walczył. On mnie nawet nie przeprosił i nie okazał skruchy za ostatnie epitety dot. mojej osoby i jechanie po mnie jak po kupie.

Senshi to dobrze określiła to tak jest przecież "nie ma o czym mówić","nic się nie stało".
Bywa że to osoba uzależniana zachowuje się jakby trzeba było ją przeprosić,a ona łaskawie wybaczy .
Nie dziw się że może tak być.
Nieprawdą jest że osoby uzależnione nie mają wyrzutów sumienia,poczucia winy i tego że postępują krzywdząco wobec bliskich.
Wytrzymać z tym jest trudno a mechanizm zakłamywania zaprzeczania jest w uzależnianych osobach silny i doprowadzony niemal do perfekcji wyrzuty przechodzą w poczucie winy a poczucie winy można przekształcić w poczucie krzywdy i obwiniać za to innych pokrętne ale działa poczucie winy bywa potrzebne żeby się użalać nad własną słabością ale rzadko takie rzeczy osoby bliskie mogą zobaczyć,nie pokazujemy tego innym ukrywamy bo to niewygodne a łatwiej przerzucić winę na kogoś wyrzuty są tłumione i tępione wywoływanym za zawołanie i automatycznie złością, gniewem zaciekle z całych  sił bo to słabość pokazać co się czuje.Choruje sumienie to i chorują uczucia wszystko po to żeby tego nazbierać i sięgnąć po alko nawet z opóźnieniem ulga jest ogromna do następnego razu i tak w kółko powtórzyć prowokowanie pretensje do całego świata i bliskich zdołować siebie też za to i ruszyć nic nie czuć żadnego bólu wyrzutów jak najdłużej najczęściej .
Z czasem odcinasz się od ciała od uczuć i nie ma z nimi kontaktu tylko podstawowe wk....ie i czujesz się ch...o to wszystko.
Pisałem że on łatwo sobie Ciebie nie odpuści będzie próbował różnych sztuczek teraz udaje że nic się nie stało,może urządzić też płacze,błagania, obietnice przyrzeczenia,udawać uległość i skruchę to zależy trochę od charakteru i w jakiej jest fazie,i co nawywijała,może grozić szantażować.Jedno jest pewno on się boi i nie przyzna do tego jak nie pokarze innych uczuć .
Wie że jesteś głodna uczuć chcesz ulgi w cierpieniu, a jutro Dzień Kobiet nie ważne jaki masz i on ma do tego stosunek .
Nie daj się trzymam kciuki.Pamiętaj on też się boi jest słaby bądź stanowcza i nie dyskutuj nie daj się wciągnąć w rozmowę i prowokacje.

29

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Zaraz zwariuję. On chyba zaczął uważać, że nic się jednak nie stało. Dziś był na chwilę u swojej rodziny i wracając spytał się mnie czy kupić składniki na niedzielny rosół. Czy ja mu jakieś sygnały niewerbalne dałam , że cofam moją decyzję o jego wyprowadzce, czy o co do cholery chodzi?
Boże daj mi siłę, abym nie zmiękła i nie dawała kolejnej szansy. 
Tym bardziej, że on mnie nawet nie prosił o szansę, nie walczył. On mnie nawet nie przeprosił i nie okazał skruchy za ostatnie epitety dot. mojej osoby i jechanie po mnie jak po kupie.

Senshi to dobrze określiła to tak jest przecież "nie ma o czym mówić","nic się nie stało".
Bywa że to osoba uzależniana zachowuje się jakby trzeba było ją przeprosić,a ona łaskawie wybaczy .
Nie dziw się że może tak być.
Nieprawdą jest że osoby uzależnione nie mają wyrzutów sumienia,poczucia winy i tego że postępują krzywdząco wobec bliskich.
Wytrzymać z tym jest trudno a mechanizm zakłamywania zaprzeczania jest w uzależnianych osobach silny i doprowadzony niemal do perfekcji wyrzuty przechodzą w poczucie winy a poczucie winy można przekształcić w poczucie krzywdy i obwiniać za to innych pokrętne ale działa poczucie winy bywa potrzebne żeby się użalać nad własną słabością ale rzadko takie rzeczy osoby bliskie mogą zobaczyć,nie pokazujemy tego innym ukrywamy bo to niewygodne a łatwiej przerzucić winę na kogoś wyrzuty są tłumione i terpine zaciekle z całych  sił bo to słabość pokazać co się czuje.Choruje sumienie to i chorują uczucia wszystko po to żeby tego nazbierać i sięgnąć po alko nawet z opóźnieniem ulga jest ogromna do następnego razu i tak w kółko powtórzyć prowokowanie pretensje do całego świata i bliskich zdołować siebie też za to i ruszyć nic nie czuć żadnego bólu wyrzutów jak najdłużej najczęściej .
Z czasem odcinasz się od ciała od uczuć i nie ma z nimi kontaktu tylko podstawowe wk....ie i czujesz się ch...o to wszystko.
Pisałem że on łatwo sobie Ciebie nie odpuści będzie próbował różnych sztuczek teraz udaje że nic się nie stało,może urządzić też płacze,błagania, obietnice przyrzeczenia,udawać uległość i skruchę to zależy trochę od charakteru i w jakiej jest fazie,i co nawywijała,może grozić szantażować.Jedno jest pewno on się boi i nie przyzna do tego jak nie pokarze innych uczuć .
Wie że jesteś głodna uczuć chcesz ulgi w cierpieniu, a jutro Dzień Kobiet nie ważne jaki masz i on ma do tego stosunek .
Nie daj się trzymam kciuki.Pamiętaj on też się boi jest słaby bądź stanowcza i nie dyskutuj nie daj się wciągnąć w rozmowę i prowokacje.

On naprawdę może wyczuwać ten mój ogromny głód na jakiekolwiek ochłapy uczuć? Muszę wysyłać nieświadomie jakieś sygnały. Wydaje mi się, że on faktycznie tak łatwo nie odpuści, jutro pewnie bukiet kwiatów i kolacja.
Nie mam siły by ponaglać go z wyprowadzką, ale nie zmienię zdania. Nie mogę tego zrobić sobie i dziecku, które widzi naszą toksyczną relację.

30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-07 22:32:49)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Tak i nie bo nie ma w tym jakiejś mocy "metafizycznej" to nie żadna czarna magia zna Ciebie i dość łatwo mu przenieść swoje uczucia na Ciebie, on też Ciebie analizuje choć może wyglądać że jest obojętny obsesja daje pozorną siłę i niby spokój wszystko zrobi dla niej żeby w końcu poczuć przyjemność satysfakcję (nie koniecznie z picia,ale zwycięstwo prawdopodobnie za jakiś czas uczci odpowiednio)to właśnie jest najbardziej chore i nie tylko to...
On też przecież jest zdolny do tęsknoty,uczucia jest uzależniony lub jak kto woli chory ale nie jest chyba na etapie tego żeby w ogóle niczego nie czuć.To co robi i czego nie robi z emocjami jest chore .Wpływy są istotne a u niego i na jego myślenie /odczuwanie największy wpływ ma obsesja picia i nałogowe regulowanie - starowanie żonglowanie uczuciami emocjami Ty jesteś jednym z elementów w jego systemie czerpania "energii" wywoływania uczuć jest od Ciebie również uzależniony a raczej od emocji związanych z Twoim myśleniem i odczuwaniem akcja reakcja.To niektórzy nazywają "uzależnianym umysłem".
Nie przejmuj się tak tym co on myśli i czuje bo to pułapka u niego jest totalny chaos w uczuciach .
Nie trać energii na analizowanie go .
Tam nie ma nic co może Ci się teraz przydać, nie skontrolujesz go bo przegrasz znowu chcąc zapanować nad nim.

31 Ostatnio edytowany przez Summer_rain (2020-03-08 09:01:59)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Dziś rano mieliśmy rozmowę, a raczej coś co przypomina rozmowę. Na każdy mój powód, dlaczego mam dość i ma się wyprowadzić odbijał piłeczkę.
Wg niego cały czas się wszystkiego czepiam-> czepiałam się tylko alkoholu i tego,że nie szanuje mnie.
Wg niego nie chce z nim być i szukam na siłę powodu, żeby to zakończyć.To nieprawda, bo wielokrotnie dawałam mu szansę.
Wg niego jego terapeuta twierdzi, że on nie ma problemu z alkoholem. Powiedziałam, że możemy pójść razem do niego to zanegował tę propozycję, twierdząc  , że to ja sama powinnam pójść do psychologa na terapię.
Wg niego nie robię nic w domu. Na pytanie co on robi, odpowiedział, że po przyjściu z pracy zajmuje się dzieckiem i poza tym tyle rzeczy robi (wymienił kilka drobnych napraw które wykonał w ciągu kilku lat, wymienił , że pomalował wszystkie pokoje, poskładał meble itp, że często sprząta (guzik prawda, raz na 2-3 tygodnie mu się zdarzy, zazwyczaj na moją prośbę. Jak nie wskażę palcem to nawet wysypujących się śmieci nie wyniesie).
Na moje pytanie czego ja nie robię, skoro nazwał mnie nierobem- powiedział tylko, że jak wraca z pracy ja zazwyczaj wtedy sobie leżę przed telewizorem. Ale jak powtórzyłam pytanie czego nie robie, że tak mnie nazwał- wyszedł z pokoju. Nie był w stanie powiedzieć NIC. Jest czysto, posprzątane, wyprane, często było ugotowane, dziecko najedzone, ogarnięte.
On mi tak miesza w głowie, podnosi ciśnienie i manipuluje odbijając piłeczkę, że aż mi niedobrze po tej ,,rozmowie".

32 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-08 10:55:52)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Dziś rano mieliśmy rozmowę, a raczej coś co przypomina rozmowę. Na każdy mój powód, dlaczego mam dość i ma się wyprowadzić odbijał piłeczkę.
Wg niego cały czas się wszystkiego czepiam-> czepiałam się tylko alkoholu i tego,że nie szanuje mnie.
Wg niego nie chce z nim być i szukam na siłę powodu, żeby to zakończyć.To nieprawda, bo wielokrotnie dawałam mu szansę.
Wg niego jego terapeuta twierdzi, że on nie ma problemu z alkoholem. Powiedziałam, że możemy pójść razem do niego to zanegował tę propozycję, twierdząc  , że to ja sama powinnam pójść do psychologa na terapię.
Wg niego nie robię nic w domu. Na pytanie co on robi, odpowiedział, że po przyjściu z pracy zajmuje się dzieckiem i poza tym tyle rzeczy robi (wymienił kilka drobnych napraw które wykonał w ciągu kilku lat, wymienił , że pomalował wszystkie pokoje, poskładał meble itp, że często sprząta (guzik prawda, raz na 2-3 tygodnie mu się zdarzy, zazwyczaj na moją prośbę. Jak nie wskażę palcem to nawet wysypujących się śmieci nie wyniesie).
Na moje pytanie czego ja nie robię, skoro nazwał mnie nierobem- powiedział tylko, że jak wraca z pracy ja zazwyczaj wtedy sobie leżę przed telewizorem. Ale jak powtórzyłam pytanie czego nie robie, że tak mnie nazwał- wyszedł z pokoju. Nie był w stanie powiedzieć NIC. Jest czysto, posprzątane, wyprane, często było ugotowane, dziecko najedzone, ogarnięte.
On mi tak miesza w głowie, podnosi ciśnienie i manipuluje odbijając piłeczkę, że aż mi niedobrze po tej ,,rozmowie".


Summer a z jakiego powodu on chodzi do terapeuty ?
Dostał od ciebie jakiś termin na wyprowadzkę ? Nie odpuszczaj bądź stanowcza już potrafisz  i unikaj rozmów będzie Ciebie tak stopniowo zmiękczał na różne sposoby,urabiał.Minimalizował swoje picie ,bo przecież się czepiasz a "wszyscy faceci tak piją " itp .A przecież powinnaś wiedzieć że jak dostajesz joby i bluzgi to dla Twojego dobra i na poprawę, to taki jest jego szacunek według niego do Ciebie ."Patriarchat" taka tradycja .
Będzie rozmydlał temat waszej relacji i eksponował swoje zasługi w związku to nic dziwnego tak mu wygodnie w tym pseudo komforcie psychicznym.Może nawet złożyć samokrytykę jak mu będzie to na rękę jemu się nie chce wyprowadzać bo ma jak pączek w maśle.
Czasem u alkoholików występuje też lęk że jak zostaną sami to stoczą się jeszcze szybciej i bardziej lek jest nie bez podstawmy.

33

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Czas rozmów, czas dyskusji już minął. Dawno temu. Zwłaszcza, że te rozmowy nie prowadzą i nie będą prowadziły do niczego dobrego. Regularne picie, to uzależnienie od alkoholu, niemożność spędzenia wieczoru bez alko lub wyjścia z kumplami, to alkoholizm.

Bądź silna. To, że raz na rok coś zrobił nic nie znaczy. Jak już macie jakąś rozmowę to zacznij mu wymieniać codziennie obowiązki domowe, które trzeba wykonać, kiedy on je robił i ile razy.

Jak tylko będzie agresywny to 112 bez wachania. Jak tylko będzie wspominać, że nie ma problemu z alkoholem - koniecznie pros o kontakt z jego terapeutą! Genialny ruch i genialna odpowiedź. Tak do znudzenia za każdym razem.

Trzymaj się.

34

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Dziś rano mieliśmy rozmowę, a raczej coś co przypomina rozmowę. Na każdy mój powód, dlaczego mam dość i ma się wyprowadzić odbijał piłeczkę.
Wg niego cały czas się wszystkiego czepiam-> czepiałam się tylko alkoholu i tego,że nie szanuje mnie.
Wg niego nie chce z nim być i szukam na siłę powodu, żeby to zakończyć.To nieprawda, bo wielokrotnie dawałam mu szansę.
Wg niego jego terapeuta twierdzi, że on nie ma problemu z alkoholem. Powiedziałam, że możemy pójść razem do niego to zanegował tę propozycję, twierdząc  , że to ja sama powinnam pójść do psychologa na terapię.
Wg niego nie robię nic w domu. Na pytanie co on robi, odpowiedział, że po przyjściu z pracy zajmuje się dzieckiem i poza tym tyle rzeczy robi (wymienił kilka drobnych napraw które wykonał w ciągu kilku lat, wymienił , że pomalował wszystkie pokoje, poskładał meble itp, że często sprząta (guzik prawda, raz na 2-3 tygodnie mu się zdarzy, zazwyczaj na moją prośbę. Jak nie wskażę palcem to nawet wysypujących się śmieci nie wyniesie).
Na moje pytanie czego ja nie robię, skoro nazwał mnie nierobem- powiedział tylko, że jak wraca z pracy ja zazwyczaj wtedy sobie leżę przed telewizorem. Ale jak powtórzyłam pytanie czego nie robie, że tak mnie nazwał- wyszedł z pokoju. Nie był w stanie powiedzieć NIC. Jest czysto, posprzątane, wyprane, często było ugotowane, dziecko najedzone, ogarnięte.
On mi tak miesza w głowie, podnosi ciśnienie i manipuluje odbijając piłeczkę, że aż mi niedobrze po tej ,,rozmowie".


Summer a z jakiego powodu on chodzi do terapeuty ?
Dostał od ciebie jakiś termin na wyprowadzkę ? Nie odpuszczaj bądź stanowcza już potrafisz  i unikaj rozmów będzie Ciebie tak stopniowo zmiękczał na różne sposoby,urabiał.Minimalizował swoje picie ,bo przecież się czepiasz a "wszyscy faceci tak piją " itp .A przecież powinnaś wiedzieć że jak dostajesz joby i bluzgi to dla Twojego dobra i na poprawę, to taki jest jego szacunek według niego do Ciebie ."Patriarchat" taka tradycja .
Będzie rozmydlał temat waszej relacji i eksponował swoje zasługi w związku to nic dziwnego tak mu wygodnie w tym pseudo komforcie psychicznym.Może nawet złożyć samokrytykę jak mu będzie to na rękę jemu się nie chce wyprowadzać bo ma jak pączek w maśle.
Czasem u alkoholików występuje też lęk że jak zostaną sami to stoczą się jeszcze szybciej i bardziej lek jest nie bez podstawmy.

Wcześniej za moją namową był raz u terapeuty, no może dwa razy. Więcej już nie chodził i nie będzie chodził,bo terapeuta podobno stwierdził, że partner potrafi się kontrolować i może długi okres wytrzymać bez alkoholu (nawet 2 miesiące). Ja absolutnie w to nie wierzę.

35

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Długi okres bez alkoholu, to mogłoby być w mojej ocenie 20 lat.
2 miesiące, to raptem śmiesznych kilka tygodni.
Nie wierzę, że jakikolwiek terapeuta powiedziałby mu coś takiego.
To ściema wymyślona na Twój użytek, wyłącznie po to, abyś przestała się czepiać o picie.

36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-08 17:20:00)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Wcześniej za moją namową był raz u terapeuty, no może dwa razy. Więcej już nie chodził i nie będzie chodził,bo terapeuta podobno stwierdził, że partner potrafi się kontrolować i może długi okres wytrzymać bez alkoholu (nawet 2 miesiące). Ja absolutnie w to nie wierzę.

Oczywiście to będzie proste przeniesienie z moich własnych ( i nie tylko moich bo znam takich ancymonów setki smile ) przeżyć i doświadczeń ale już sobie wyobrażam jak "chętnie" on poszedł do tego terapeuty i jaką prawdę o swoim piciu mógł mu przekazać. smile

37

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Wcześniej za moją namową był raz u terapeuty, no może dwa razy. Więcej już nie chodził i nie będzie chodził,bo terapeuta podobno stwierdził, że partner potrafi się kontrolować i może długi okres wytrzymać bez alkoholu (nawet 2 miesiące). Ja absolutnie w to nie wierzę.

Oczywiście to będzie proste przeniesienie z moich własnych ( i nie tylko moich bo znam takich ancymonów setki smile ) przeżyć i doświadczeń ale już sobie wyobrażam jak "chętnie" on poszedł do tego terapeuty i jaką prawdę o swoim piciu mógł mu przekazać. smile


Tak, bardzo niechętnie tam poszedł i generalnie tylko dlatego, że to był warunek ,,ostatniej szansy''. Podejrzewam, że mógł nawet o alkoholu nie wspomnieć terapeucie. A to, że nie chce iść ze mną do niego wspólnie to też wiele mówi.

38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-08 19:44:27)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Żaden ze znych mi teraputów psychiatrów czy psychologów od uzależnień nie będzie na siłę zajmował się pacjentem który nie ma nawet odrobiny motywacji do leczenia.Posłucha popatrzy ale nie będzie błagał namawiał przekonyeał przymuszał po kilku minutach dobry specjalista doświadczony będzie wiedział czy pacjent chce się  nawet trochę leczyć czy przyszedł dla świętego dla pokoju na odczepnego bo mu kazali i czeiają się.Natomiast taki delikwent wychodząc od terapeuty często gęsto jest puszny i dumny że udało mu się nawet teraputę wykiwać.Kiedyś jak jeszcze słabo było z wiedzą i świadomością na temat problemu bo np 30 40 lat temu tak bywało to można było świrować z nerwicą lub depresją i wyłudzać leki nasenne lub uspokajające tak na wszelki wypadek i czas poduchy w piciu zastępczo wielu tak robiło nie wszyscy ,niektorzy nsprawdę wierzyli że jak wyleczą nerwicę to będą pić normalnie.

39

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Od kilku dni zaczął się starać jak nigdy, zaprasza mnie na kolacje, sprawia niespodzianki, martwi się o mnie.
Temat wyprowadzki jakby się u niego ulotnił, nic na ten temat nie wspomina, nie pyta. Tak jakby to wszystko się nie wydarzyło. Zaburzenia pamięci, amnezja? Pora mu o tym przypomnieć, choć o mały włos nie zmiękłam.

40

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Od kilku dni zaczął się starać jak nigdy, zaprasza mnie na kolacje, sprawia niespodzianki, martwi się o mnie.
Temat wyprowadzki jakby się u niego ulotnił, nic na ten temat nie wspomina, nie pyta. Tak jakby to wszystko się nie wydarzyło. Zaburzenia pamięci, amnezja? Pora mu o tym przypomnieć, choć o mały włos nie zmiękłam.

Dostał jakiś termin na wyprowadzkę taki konkretny ?
Nie pękaj Summer pozory są tymczasowe jak zmiękniesz to znowu poczuje "wiatr w żagle" odczeka trochę  i pod byle pretekstem ruszy.Mało kto wytrzymuje długo w takiej suchej abstynencji bo to mordęga i nuda męczarnia na dłuższą metę przez te tłumione chore nieszczęsne emocje które biorą się z podświadomego myślenia na ogół błędnymi przekonaniami ale to szeroki temat jest.
On nie widzi problemu swojego z piciem jeszcze się nie przejechał na tym więc nic nie zrobi bo po co jemu to nie przeszkadza.Nie poniósł konsekwencji żadnych samo gadanie i obronę przed tym to ma opanowaną do perfekcji.
Jedyne co mu przeszkadza to to że Tobie to przeszkadza przez co Ty jemu zakłócasz jego komfort.
Jak by mu faktycznie zależało to sam by znalazł drogę na terapię czy do AA bez pokazywania palcami .
Znam takich więc wiem jakie warianty mogą zaistnieć .
Takie sięgnięcia swojego dna widocznie jest konieczne a te dna są bardzo różne.
Jemu utrata rodziny,szansy na więź może nie przeszkadzać a jednocześnie przeszkadza mu tylko utrata komforciku picia i obsługi no i może trochę reputacji bo będzie się musiał tłumaczyć w jego mniemaniu przed rodziną a jak to zrobi to można łatwo przewidzieć .

41

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Od kilku dni zaczął się starać jak nigdy, zaprasza mnie na kolacje, sprawia niespodzianki, martwi się o mnie.
Temat wyprowadzki jakby się u niego ulotnił, nic na ten temat nie wspomina, nie pyta. Tak jakby to wszystko się nie wydarzyło. Zaburzenia pamięci, amnezja? Pora mu o tym przypomnieć, choć o mały włos nie zmiękłam.

To zasłona dymna. Pozorowane działania, bo uważa, że w ten sposób Cię zmiękczy.
Widać, że za wszelką cenę chce zachować komfort picia, na tym mu zależy.
Gdyby zależało mu na naprawie Waszej relacji, to tak jak napisał paslawek - zacząłby od AA, terapii alkoholowej, leczenia, lub też wspólnej z Tobą terapii partnerskiej.
Tymczasem on zachowuje się jak dzieciak. Przeskrobał coś i mamusia się gniewała, więc teraz postanowił być grzeczny przez kilka dni. Żenada trochę ...

42

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
paslawek napisał/a:
Summer_rain napisał/a:

Od kilku dni zaczął się starać jak nigdy, zaprasza mnie na kolacje, sprawia niespodzianki, martwi się o mnie.
Temat wyprowadzki jakby się u niego ulotnił, nic na ten temat nie wspomina, nie pyta. Tak jakby to wszystko się nie wydarzyło. Zaburzenia pamięci, amnezja? Pora mu o tym przypomnieć, choć o mały włos nie zmiękłam.

Dostał jakiś termin na wyprowadzkę taki konkretny ?
Nie pękaj Summer pozory są tymczasowe jak zmiękniesz to znowu poczuje "wiatr w żagle" odczeka trochę  i pod byle pretekstem ruszy.Mało kto wytrzymuje długo w takiej suchej abstynencji bo to mordęga i nuda męczarnia na dłuższą metę przez te tłumione chore nieszczęsne emocje które biorą się z podświadomego myślenia na ogół błędnymi przekonaniami ale to szeroki temat jest.
On nie widzi problemu swojego z piciem jeszcze się nie przejechał na tym więc nic nie zrobi bo po co jemu to nie przeszkadza.Nie poniósł konsekwencji żadnych samo gadanie i obronę przed tym to ma opanowaną do perfekcji.
Jedyne co mu przeszkadza to to że Tobie to przeszkadza przez co Ty jemu zakłócasz jego komfort.
Jak by mu faktycznie zależało to sam by znalazł drogę na terapię czy do AA bez pokazywania palcami .
Znam takich więc wiem jakie warianty mogą zaistnieć .
Takie sięgnięcia swojego dna widocznie jest konieczne a te dna są bardzo różne.
Jemu utrata rodziny,szansy na więź może nie przeszkadzać a jednocześnie przeszkadza mu tylko utrata komforciku picia i obsługi no i może trochę reputacji bo będzie się musiał tłumaczyć w jego mniemaniu przed rodziną a jak to zrobi to można łatwo przewidzieć .


Ma czas do końca marca z przeprowadzką, ale widocznie muszę mu o tym terminie przypomnieć.
Dla niego temat tego co się wydarzyło nie istnieje, tak jakby bał się go w ogóle poruszać.
Co do powiedzenia rodzinie, to jestem prawie pewna, że powie o tym , że przestaliśmy się dogadywać, zwalając też w dużej mierze wine na mnie (np że nie można już ze mną wytrzymać, że czepialska itp). Podczas ostatniej kłótni zarzucił mi, że ja jako powód rozstania swoim rodzicom przedstawie jego ,,niby alkoholizm" i oczywiście był wściekły, bo wg niego to gruba przesada.

43

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Nie masz wpływu na to, co on powie swojej rodzinie i to nie jest istotą problemu. Musisz skupić się na sobie i dziecku oraz na zakończeniu tego związku,  skoro on nie widzi problemu z piciem. Przerzucanie winy na innych, to typowe zachowanie alkoholików. Szukają usprawiedliwienia dla swojego problemu.

44

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Nie wspomniałam jeszcze o pewnej kwestii. W momencie naszej ostatniej kłótni powiedział mi, że rozpisze mi wszystko co on zrobił w tym mieszkaniu i co kupił, żebym mu oddała pieniądze. Dodał, że to mała kwota nie będzie, bo za robociznę (pomalowanie pokojów, drobne naprawy), zakupy drobnego sprzętu AGD (np czajnik, toster), który kupiliśmy wspólnie, zakup nowej kanapy w salonie, rolety i panele itp.
Dodam tylko, że za czynsz mieszkania płaciliśmy równo po połowie, tak samo wszelkie rachunki. Mieszkanie jest mojego dziadka. Korzystał z moich sprzętów typu pralka, lodówka, telewizor, playstation itp. Eksploatował mieszkanie. Czy faktycznie ma prawo mi tak wyliczyć wszystko co do grosza? Moim zdaniem to wobec mnie bardzo nie fair wciągać mnie teraz w takie koszty, tym bardziej, że panele czy kanapa nie są już w stanie idealnym,jak ze sklepu.

45 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-03-12 13:40:02)

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Nie m prawa, nic nie musisz mu oddawać. Toksyki zawsze tak robia, by sie uczepic czegokolwiek. W tym przypadku by Ci bylo szkoda przedmiotow lub pieniedzy. Ja mojego exa wysmialam, gdy chcial kase za grafike do mojego kompa, ktora w niego wmontowal. Przestan sie skupiac na takich pierdołach.

46

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Nie stresuj się tym. Mieszkał u Ciebie, a płacił za wynajem? Ma rachunki na to co kupił albo zrobił? Próbuje Cię wziąć pod włos- tonący brzytwy się chwyta

47

Odp: Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku
Summer_rain napisał/a:

Nie wspomniałam jeszcze o pewnej kwestii. W momencie naszej ostatniej kłótni powiedział mi, że rozpisze mi wszystko co on zrobił w tym mieszkaniu i co kupił, żebym mu oddała pieniądze. Dodał, że to mała kwota nie będzie, bo za robociznę (pomalowanie pokojów, drobne naprawy), zakupy drobnego sprzętu AGD (np czajnik, toster), który kupiliśmy wspólnie, zakup nowej kanapy w salonie, rolety i panele itp.
Dodam tylko, że za czynsz mieszkania płaciliśmy równo po połowie, tak samo wszelkie rachunki. Mieszkanie jest mojego dziadka. Korzystał z moich sprzętów typu pralka, lodówka, telewizor, playstation itp. Eksploatował mieszkanie. Czy faktycznie ma prawo mi tak wyliczyć wszystko co do grosza? Moim zdaniem to wobec mnie bardzo nie fair wciągać mnie teraz w takie koszty, tym bardziej, że panele czy kanapa nie są już w stanie idealnym,jak ze sklepu.

Absolutnie nie masz się czego obawiać. On nie ma żadnego prawa do roszczeń finansowych względem Ciebie. Chce Ci po prostu zrobić na złość.
Nawet jeśli on okaże się być na tyle głupi, żeby wystawić Ci nie wiem - fakturę? rachunek? z wyliczeniem wszystkich czynności i przedmiotów, to w jaki sposób wykaże zasadność tego roszczenia w ewentualnym procesie sądowym?
Bo przecież jeśli odmówisz zapłaty, to w jakiś tam sposób zamierza to egzekwować?
Oczywiście, wiem, że on nie będzie tego egzekwował - używa teraz różnych argumentów jako straszaka na Ciebie.
Dodatkowo, jeśli dojdzie do takiego roszczenia z jego strony - Ty występujesz z kontr roszczeniem. Wystawiasz rachunek za pranie, gotowanie, sprzątanie, korzystanie ze sprzętów będących Twoją własnością, i dodatkowo za wynajem części mieszkania będącego Twoją własnością, a z którego on korzystał.
I proponujesz kompensatę. Chyba, że Twoje roszczenie przewyższy jego wink

Posty [ 47 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Partner mający problem alkoholowy, ochłapy prawdziwego związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024