Może powtórzę za innym co pisali na różnych forach = już nic nie będzie takie samo jak przed, ty się zmieniłaś nie tylko psychicznie ale fizycznie ( rodzaj seksu, pozycje, uniesienia, wymiana płynów) i mentalnie ( zdrada jest przereklamowana, ja jestem nie winna bo ... , winni jesteśmy po połowie ? a kto zdradził ) , już nigdy nie zapomnisz o kochanku z czasem idealizując go a w jeszcze mężu wynajdować coraz większe wady, coraz bardziej negatywnie będziesz odnoscić się do męża, zawsze pomiędzy wami w dzień czy w nocy będzie on i będziesz ich porównywała, sumienie zacznie płatać ci psikusa, z czasem psychika ci całkowicie siądzie ....itd. Rozważmy sytuację na dwa podstawowe schematy: twoje zdradzanie i romans się wydaje ( koszmar i ruina związku, rozwód) przy czym od razu albo po latach ( to będzie jazda emocjonalna ) albo się nie wydaje i ...? Ty odchodzisz od męża żyjąc w własnym świecie lub usiłujesz bezowocnie ( przy takim zaangażowaniu twoim i odpłynięciu emocjonalnym - już dawno nie kochasz ani szanujesz męża tylko czujesz się winna i przywiązana do niego ) uratować małżeństwo które jest trupem. WAS już nie ma za dużo się wydarzyło z twojej strony i jego pomimo że usiłuje uratować to mu się nie uda ( muszą CHCIEĆ obie osoby ) i za moment przestanie zależeć na tobie całkowicie ( biedny kochanek nie będzie mógł się wykręcać słowami = nie chce rozbijać ci małżenstwa).
Wbrew pozorom, sprawa jest prosta.
Rozwód z mężem, tego już nie skleisz....bo za daleko zaszło (zdrady, nałogi, brak fascynacji, pociągu)
Rozstanie z kochankiem, bo to nie ma przyszłości, będziesz się tylko szarpać.
Daj sobie na jakiś czas luz, wróć do równowagi psychicznej.
I szukaj kogoś nowego. Nie masz dzieci, możesz zaczynać od zera.
Autorko bardzo Ci współczuję, wyobrażam sobie co musisz czuć i co przechodzisz. Człowiek nie zakochuje się na zawołanie ani też na zawołanie się nie odkocha. Zrezygnować z kogoś kogo się bardzo kocha nie jest łatwe. Jednak gdybyś dalej pozostała w tym układzie nie było by Ci łatwo. On ma dzieci i na zawsze pozostanie ich ojcem. Nawet gdyby odszedł od żony to czy myślisz, że byłabyś z nim szczęśliwa? Myślałaś jak wyglądało by wasze życie i czy chcesz takiego życia ? Po jakimś czasie przychodzi codzienność.
Autorko bardzo Ci współczuję, wyobrażam sobie co musisz czuć i co przechodzisz. Człowiek nie zakochuje się na zawołanie ani też na zawołanie się nie odkocha. Zrezygnować z kogoś kogo się bardzo kocha nie jest łatwe. Jednak gdybyś dalej pozostała w tym układzie nie było by Ci łatwo. On ma dzieci i na zawsze pozostanie ich ojcem. Nawet gdyby odszedł od żony to czy myślisz, że byłabyś z nim szczęśliwa? Myślałaś jak wyglądało by wasze życie i czy chcesz takiego życia ? Po jakimś czasie przychodzi codzienność.
Wiem. Ja to wszystko wiem. wałkuję w głowie swoją sytuacje już tyle miesięcy. Wałkuję wszystko co do mnie mówił, pisał. Wmawiam sobie, że to wszystko było grą, kłamstwem. Ale z drugiej strony,,,, czytam te wszystkie fora i wypowiedzi facetów no i ... są wypowiedzi , conajmniej jakbym czytała opowieści mojego kochanka. Może naprawdę się zakochał.? Czemu mimo wszystko nie potrafi mi powiedzieć - zapomnij mnie. Nie piszmy ze sobą . Zakończył to mówiac ze juz zaluje decyzji. Czemu po 2 tygodniach zapytał czy pogadamy ? Pozniej znowu cisza ? po co on się tak mną bawi ? Tak czy siak.... Walczę ze sobą bardzo!!! Mam wrazenie ze co minute jest w mojej głowie. Staram się zająć sobie czas, zmuszam się do wielu rzeczy, najwazniejsze do tego by nie pisać , nie odzywać się. Wierzę, że czas będzie moim sprzymierzeńcem. Wierzę, że któregos poranka obudzę się i bedzie mi obojętne czy napisał coś czy nie.
Dni przelatują mi między palcami.... Liczę każdy jeden jak wariatka. Mam zmęczoną głowe, dusze i ciało.
Wiesz, ważne jest to, żebyś nie dała się zwieść, czy wodzić za nos.
Wiem, że chcesz to wszystko interpretować na korzyść i wyciągać z tego nadzieję ... ALE ... gdyby to była miłość, to on byłby już po rozmowie z żoną, pewnie po wyprowadzce i zadeklarowany Tobie.
Dlaczego on to robi?
Ano dlatego, żeby trzymać Ciebie na emocjonalnej smyczy. Nie jest pewien, czy nie będzie miał kiedyś jeszcze ochoty, albo okazji, aby spędzić z Tobą miłe chwile, dlatego nie chce palić mostów ostateczny, definitywnym zerwaniem z Tobą.
Gdyby się w Tobie zakochał, to podjąłby decyzje, które umożliwiłyby mu rozstanie z żoną i stworzenie związku z Tobą.
71 2020-02-15 22:24:39 Ostatnio edytowany przez 21032019 (2020-02-15 22:26:00)
Wiesz, ważne jest to, żebyś nie dała się zwieść, czy wodzić za nos.
Wiem, że chcesz to wszystko interpretować na korzyść i wyciągać z tego nadzieję ... ALE ... gdyby to była miłość, to on byłby już po rozmowie z żoną, pewnie po wyprowadzce i zadeklarowany Tobie.
Dlaczego on to robi?
Ano dlatego, żeby trzymać Ciebie na emocjonalnej smyczy. Nie jest pewien, czy nie będzie miał kiedyś jeszcze ochoty, albo okazji, aby spędzić z Tobą miłe chwile, dlatego nie chce palić mostów ostateczny, definitywnym zerwaniem z Tobą.
Gdyby się w Tobie zakochał, to podjąłby decyzje, które umożliwiłyby mu rozstanie z żoną i stworzenie związku z Tobą.
To prawda. To samo mu powiedziałam , nie raz .
Reagował tak, że porozmawia z nią ale musi czuć się gotowy unieść jej emocje.... Mają trojke dzieci i wi, ja też wiem, tzn domyslam sie ze musi to byc bardzo ciezkie
Takk czy siak.... Obojętnie co do mnie powiedział, co mówi, co czuł, co czuje nadal. Jest tam, z nimi.
A ja tutaj . I muszę z tym żyć, obojętnie jak boli
IsaBella77 napisał/a:Wiesz, ważne jest to, żebyś nie dała się zwieść, czy wodzić za nos.
Wiem, że chcesz to wszystko interpretować na korzyść i wyciągać z tego nadzieję ... ALE ... gdyby to była miłość, to on byłby już po rozmowie z żoną, pewnie po wyprowadzce i zadeklarowany Tobie.
Dlaczego on to robi?
Ano dlatego, żeby trzymać Ciebie na emocjonalnej smyczy. Nie jest pewien, czy nie będzie miał kiedyś jeszcze ochoty, albo okazji, aby spędzić z Tobą miłe chwile, dlatego nie chce palić mostów ostateczny, definitywnym zerwaniem z Tobą.
Gdyby się w Tobie zakochał, to podjąłby decyzje, które umożliwiłyby mu rozstanie z żoną i stworzenie związku z Tobą.To prawda. To samo mu powiedziałam , nie raz .
Reagował tak, że porozmawia z nią ale musi czuć się gotowy unieść jej emocje.... Mają trojke dzieci i wi, ja też wiem, tzn domyslam sie ze musi to byc bardzo ciezkie
Takk czy siak.... Obojętnie co do mnie powiedział, co mówi, co czuł, co czuje nadal. Jest tam, z nimi.
A ja tutaj . I muszę z tym żyć, obojętnie jak boli
Jejku, ty bez dzieci, on z trójką!
To szaleństwo, że w ogóle przeszło ci przez głowę, żeby z nim coś budować.
Masz szczęście, że to się właśnie rozwala!!!!!!
21032019 napisał/a:IsaBella77 napisał/a:Wiesz, ważne jest to, żebyś nie dała się zwieść, czy wodzić za nos.
Wiem, że chcesz to wszystko interpretować na korzyść i wyciągać z tego nadzieję ... ALE ... gdyby to była miłość, to on byłby już po rozmowie z żoną, pewnie po wyprowadzce i zadeklarowany Tobie.
Dlaczego on to robi?
Ano dlatego, żeby trzymać Ciebie na emocjonalnej smyczy. Nie jest pewien, czy nie będzie miał kiedyś jeszcze ochoty, albo okazji, aby spędzić z Tobą miłe chwile, dlatego nie chce palić mostów ostateczny, definitywnym zerwaniem z Tobą.
Gdyby się w Tobie zakochał, to podjąłby decyzje, które umożliwiłyby mu rozstanie z żoną i stworzenie związku z Tobą.To prawda. To samo mu powiedziałam , nie raz .
Reagował tak, że porozmawia z nią ale musi czuć się gotowy unieść jej emocje.... Mają trojke dzieci i wi, ja też wiem, tzn domyslam sie ze musi to byc bardzo ciezkie
Takk czy siak.... Obojętnie co do mnie powiedział, co mówi, co czuł, co czuje nadal. Jest tam, z nimi.
A ja tutaj . I muszę z tym żyć, obojętnie jak boliJejku, ty bez dzieci, on z trójką!
To szaleństwo, że w ogóle przeszło ci przez głowę, żeby z nim coś budować.
Masz szczęście, że to się właśnie rozwala!!!!!!
Chyba wiem o co Ci chodzi. I też wątpie by chciał mieć czwarte.... ze mną .
Tak czy siak głownym powodem zakończenia tego przez niego było to ze odejscie od niej moze trwać latami i on wie ze chcialabym miec dziecko... Powiedział ze na wzgląd tego, że mnie kocha nie może mnie tak trzymać i określic się w czasie, że niszczy mi życie.
No cóż.... zgadzam się . Nie wyobrazam sobie w sumie , mimo okropnej tęsknoty do niego trwac w takiej nicości... I stać w miejscu.
Wyłączyłaś myślenie i poddałaś się emocjom. Bo z mężem nic już nie ma, a potrzeby przecież masz. Czyli po pierwsze zakończ to małżeństwo. Szanuj siebie i męża.
A ten pan? Kim trzeba być, aby brać się za żonatego faceta? Zapraszać na picie po wielogodzinnych rozmowach? W jego oczach jesteś łatwa i chętna, więc wykorzystał.
Trzeba być kobietą z samooceną poniżej zera. A tą samoocenę wyrabiasz sobie w swoim chorym małżeństwie.
Jak to wszystko zrozumiesz, obrzydnie Ci on i Ty sama sobie.
On niech robi co chce, jego cyrk i jego małpy.
Ale Ty możesz poszukać pomocy dla siebie. Uwierzyć, że masz swoją wartość i nie musisz tak siebie poniżać. Czas pobyć samej, bez facetów. I wybrać się na terapię. Na razie kierujesz całą energię na tego faceta i swoje narzekania. A jak z tym skończysz, podejmiesz decyzję aby ratować siebie, poradzisz sobie. Pytanie czego chcesz?
Może się nie znam, bo w sumie rozwodziłam się tylko raz, i miałam dwoje małych dzieci, a nie trójkę.
Ale od decyzji o rozstaniu, do momentu wyprowadzki od męża, trwało to jakieś 2 miesiące, w 3 miesiącu (kiedy mieszkałam już z dziećmi sama) złożyłam pozew o rozwód, który został orzeczony na drugiej rozprawie, i wszystko - od rozstania do orzeczenia i wyroku rozwodowego -zajęło jakiś rok.
Nie wiem więc o jakich latach mówi Twój Romeo.
On nie rozstaje się z żoną, dlatego że tego nie chce.
Jak ludzie się chcą rozstać, to się rozstają. Jak facet, albo kobieta chce odejść, to odchodzi.
Twój kochanek chce Ciebie utrzymać jak najdłużej w pozycji kochanki, z której wdzięków chce czasem korzystać - w dogodnym dla niego czasie.
On nie ma najmniejszego zamiaru rozstawać się z żoną. To tylko głupie gadanie.
Wyłączyłaś myślenie i poddałaś się emocjom. Bo z mężem nic już nie ma, a potrzeby przecież masz. Czyli po pierwsze zakończ to małżeństwo. Szanuj siebie i męża.
A ten pan? Kim trzeba być, aby brać się za żonatego faceta? Zapraszać na picie po wielogodzinnych rozmowach? W jego oczach jesteś łatwa i chętna, więc wykorzystał.
Trzeba być kobietą z samooceną poniżej zera. A tą samoocenę wyrabiasz sobie w swoim chorym małżeństwie.
Jak to wszystko zrozumiesz, obrzydnie Ci on i Ty sama sobie.
On niech robi co chce, jego cyrk i jego małpy.
Ale Ty możesz poszukać pomocy dla siebie. Uwierzyć, że masz swoją wartość i nie musisz tak siebie poniżać. Czas pobyć samej, bez facetów. I wybrać się na terapię. Na razie kierujesz całą energię na tego faceta i swoje narzekania. A jak z tym skończysz, podejmiesz decyzję aby ratować siebie, poradzisz sobie. Pytanie czego chcesz?
Z kochankiem nie mam kontaktu, z mężem też znikomy, nie mieszkamt razem.
nie napisałaś mi niczego , czego nie wiem.
I o czym wcześniej już tez pisałam - chodzę na terapię. Byłam chętna... Nie zmienie tego. Wyłączyłam mysle i poddałam się emocjom. Przepadłam i zakochałam się . Myślę , ze już obrzydłam sama sobie. no cóż...
Chcę sobie poradzić. staram się i walczę. Nie da się pstryczkiem wyłączyć uczuć, ot tak
Może się nie znam, bo w sumie rozwodziłam się tylko raz, i miałam dwoje małych dzieci, a nie trójkę.
Ale od decyzji o rozstaniu, do momentu wyprowadzki od męża, trwało to jakieś 2 miesiące, w 3 miesiącu (kiedy mieszkałam już z dziećmi sama) złożyłam pozew o rozwód, który został orzeczony na drugiej rozprawie, i wszystko - od rozstania do orzeczenia i wyroku rozwodowego -zajęło jakiś rok.
Nie wiem więc o jakich latach mówi Twój Romeo.On nie rozstaje się z żoną, dlatego że tego nie chce.
Jak ludzie się chcą rozstać, to się rozstają. Jak facet, albo kobieta chce odejść, to odchodzi.
Twój kochanek chce Ciebie utrzymać jak najdłużej w pozycji kochanki, z której wdzięków chce czasem korzystać - w dogodnym dla niego czasie.
On nie ma najmniejszego zamiaru rozstawać się z żoną. To tylko głupie gadanie.
Ja to wiem. Na początku bałam się zapytać. Później byłam już wykończona coraz bardziej obciążenim mojego sumienia i psychiki wiec zadałam pytanie kiedy z nią porozmawia. Powiedział ze jest w ciązy i w takim stanie nie bedzie z nią rozmawiać. Powiedziałam , ze ciąza ze się kiedy konczy i skoro podobno jej nie kocha a ciąza była wpadką to niech kobieta dojdzie do siebie po ciązy i wtedy z nią porozmawia, albo przynajmniej niech bedzie szczery, ze sie wypaliło i zobaczy czy da się coś z tym zrobic. Cały czas mówił o dzieciach, ze ona mu je zabierze. Więc odpuscilam juz, coraz czesciej się sprzeczalismy albo były ciche dni . Dziecko się urodziło.... On po 10 dniach od narodzin stwierdził ze bedzie lepiej to zakonczyć. Dla mnie to proste ze wybrał ich. Nie prostetowałam.....
Nie jesteś nikim, tylko kobietą która się zakochała i myślę, że również Ty nie byłaś mu obojętna, ale to nie jest łatwa sytuacja ani dla Ciebie ani tym bardziej dla niego . Uważam, że on na swój sposób też to wszystko przeżywa, wie, że Cię skrzywdził i, że teraz cierpisz a podejmując taką decyzję bardziej kierował się myślą o dzieciach niż uczuciem do żony. Na prawdę bardzo Ci współczuję, domyślam się co musisz teraz przechodzić. Jednak myślę, że najlepiej będzie jeśli urwiesz z nim wszystkie kontakty, może usuń się na jakiś czas ze wszystkich portali, zmień nr telefonu. Zrób to dla siebie będzie ciężko ale dasz radę. Pomyśl czy na prawdę chciałabyś być z człowiekiem który ma 3- kę małych dzieci? Na które będzie płacił alimenty z którymi pewnie będzie utrzymywał kontakt czy dała byś radę przez to wszystko przechodzić, czy tego właśnie byś chciała?
Jesteś wartościowym człowiekiem który zakochał się w nieodpowiedniej osobie. Należy Ci się od życia coś więcej niż tylko jakieś ochłapy rzucane od czasu do czasu.
ja też jestem rozbita między moimi uczuciamy, jestem z moim facetem ponad 10 lat ale czuje że przy nim stoje w miejscu. Nie roziwjam się, różni nas bardzo wiele nawet pod względem finansowym ja zarabiam więcej.
".... Później byłam już wykończona coraz bardziej obciążenim mojego sumienia i psychiki wiec zadałam pytanie kiedy z nią porozmawia. Powiedział ze jest w ciązy i w takim stanie nie bedzie z nią rozmawiać....."
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Jeśli dobrze zrozumiałam to Twoje sumienie obciążał fakt że miałaś status kochanki i on miał porozmawiać z żoną o zostawieniu jej i dzieci dla Ciebie, wiesz że to dość płytkie takie sumienie, jednak wygląda że to on ma głębsze co by o nim nie powiedzieć.
Masz na tyle wyobraźni aby dać wiarę że gdyby zostawił rodzinę a Ty złączyłabyś się z nim to tak naprawdę dopiero zaczęły by się schody, uwierz że fascynacja Twoją osobą nie zniosła by próby czasu, budowla na takim fundamencie runęłaby przy pierwszej burzy, już kiedyś pisałam że chociaż dużo widziałam w życiu to nie znam przykładu na szczęśliwe zakończenie takich związków a byłam w pobliżu naprawdę przeróżnych 'popapranych' relacji/sytuacji
Do tego aby to zakończyć i przeboleć potrzeba tylko jednego - Twojej chęci
Nie ukrywam że jesteś w sytuacji bardzo trudnej do ogarnięcia i to ze względu na to jakie to wywołuje emocje w Tobie.Współczuję serdecznie bo sama też mam problem ale o tym może napiszę pozniej. Jakim draniem musi być ten facet skoro był z Tobą i jednocześnie bzykał żonę i jeszcze się z tego cieszył. Jak miał sumienie patrzeć na Ciebie jak cierpisz. Ostatni bydlak!!!!
Nie pokazuj swojego cierpienia i pamiętaj że lepiej śmiać i wtedy wszyscy śmieją się z Toba , niż płakać bo wtedy wszyscy będą śmiać się z Ciebie. Trzymam kciuki za Ciebie ,żebyś potrafiła przez to przejść z głową do góry,masz męża i wsaprcie. Nie wypalczesz się jemu w rękaw ale to on Ciebie przytuli i on powie ...wszystko będzie dobrze. Ja jestem sama i też borykam się z problem ze sfery uczuć. Ale jeśli ktoś perfidnie bawi się naszymi uczuciami zasługuje tylko na pogardę! Mnie też jest źle...:(
Boje się ze o nim nie zapomnę ... ze nie bede umiała juz niczego naprawic ze swoim mezem ..... Tak to szczera prawda, odpłynełaś nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie do kochanka który na domiar tego ma cię za ...... Już jak napisałaś pogrywa że teraz nie odejdzie, że nie chce ci psuc życia ( a co zrobił ? naprawił ! ) i asekuruje się na wszelki wypadek a może juz szuka następnej naiwnej mężatki ( u mężatki nie ma wpadki ). Chcesz go sprawdzić ? zagraj w jego grę ( jakże schematyczną ) napisz że myslałas o nim długo i doszłaś do wniosku że powiesz wszystko mężowi aby dał ci szybko rozwód (nawet z twojej winy) aby jak najszybciej zamieszkać z nim ukochanym , nadmień że nie będziesz robiła mu problemów z widzeniem dzieci bo go rozumiesz. Możesz też zagrać po bandzie, napisz że jesteś w ciąży chyba i że na 100% jest jego bo od dłuższego czasu nie sypiasz z mężem i co on na to ? Wtenczas zobaczysz prawdziwą twarz swojego lubego. A z mężem daj sobie spokój, im szybciej odejdziesz od niego (rozwód) tym lepiej dla ciebie i męża a może być tak że za kilka lat nawet ci podziękuje że się rozstaliscie. Ech popłynełaś , za pare lat dopiero zorientujesz się jak bardzo się skrzywdziłaś i innych.
"....Jakim draniem musi być ten facet skoro był z Tobą i jednocześnie bzykał żonę i jeszcze się z tego cieszył. Jak miał sumienie patrzeć na Ciebie jak cierpisz. Ostatni bydlak!!!!"
//////////////
Pozwolisz Bewata że się z Tobą nie zgodzę, 21032019 sama wytworzyła sobie taką sytuację i sama musi z niej wybrnąć, nikt tego za nią nie wykona. Niestety nie nadążam za Twoim tokiem rozumowania wyrażonym przez Ciebie w cytowanym powyżej zdaniu, po pierwsze to on z nią nie był, on czasami z nią sypiał, czasami z nią rozmawiał i tyle, gdyby ona nie dała mu przyzwolenia w postaci zaproszenia na drinka, prawdopodobnie wytrzymałby następne lata w poprawności zachowań, on był żonaty, ona mężatka, żadne z nich nie było wolne a w tym konkretnym przykładzie to jednak ona ' otworzyła bramy piekieł ' i tzw przyjąć to na klatę
84 2020-02-17 16:09:01 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2020-02-17 16:12:58)
I myslicie ze mnie to nie rusza ???!!! Jakby nie ruszało poszłabym na to co mi proponował czyli układ seks i wakacje, zabawa. Nie podoba mi się to ze zostawia rodzine wtyle i zyje na dwa domy wiec mu odmowiłam...
wy niektórzy myslicie ze jest tylko czarne i białe. Nie nie jest....
Zaraz, zaraz, chwyla
Zaproponował Ci wprost czysty seks-układ, którego mu odmówiłaś, dlatego oplótł to samo w łzawą historyjkę o "prawdziwej jedynej miłości" i dopiero zadziałało? Czy ja dobrze rozumiem?
No to faktycznie czarne od białego ciężko odróżnić... Ech. Więcej nie piszę, bo mnie zbanują
85 2020-02-17 17:01:12 Ostatnio edytowany przez Bewata (2020-02-17 17:02:02)
No fakt...może źle to zrozumiałam i myślę że powodem moje go odbioru jest fakt że sama borykam się z problem sfery uczuciowej. Rzeczywiście było to swoiste przyzwolenie ale nie można obarczać wina tylko jednej strony a sami zaproszenie na drinka to żadne wytłumaczenie. Gdyby był takim aniołem nie dopuscilby do sytuacji że złapał za biodro,przyciągnął do siebie i namiętnie pocalowal
Nie chciałabym obrazić jakiegoś 'wyjątku' ale z reguły przy takich zachowaniach jak w opowieści autorki, jedno drugiego jest warte - niestety
87 2020-02-17 19:49:30 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-17 19:55:40)
21032019 napisał/a:I myslicie ze mnie to nie rusza ???!!! Jakby nie ruszało poszłabym na to co mi proponował czyli układ seks i wakacje, zabawa. Nie podoba mi się to ze zostawia rodzine wtyle i zyje na dwa domy wiec mu odmowiłam...
wy niektórzy myslicie ze jest tylko czarne i białe. Nie nie jest....Zaraz, zaraz, chwyla
Zaproponował Ci wprost czysty seks-układ, którego mu odmówiłaś, dlatego oplótł to samo w łzawą historyjkę o "prawdziwej jedynej miłości" i dopiero zadziałało? Czy ja dobrze rozumiem?
No to faktycznie czarne od białego ciężko odróżnić... Ech. Więcej nie piszę, bo mnie zbanują
Nie. Nie rozumiesz. Zaczęły się coraz częstsze rozmowy o tym by podjął jakas decyzje. Pózniej zaczal mówic o tym ,ze nie chce wpływać na jej emocje, bo jest w ciązy, mowiac ze porozmawia z nią gdy dojdzie do siebie. (teraz juz w to nie wierzę )
Gdy wreszcie doszło do mocniejszej rozmowy z mojej strony i w sumie to nacisku powiedział , że na ten moment nie może zmienić niczego ze względu na dzieci i jedynie może zaproponować mi takie relacje jakie nas łączyły do tej pory.... Odmówiłam. Kilka dni była cisza, niby gadaliśmy ale juz to nie było to samo. Pozniej narodziło się dziecko. 8 dni po narodzinach uznał, że lepiej bedzie to zakończyć bo zdaje sobie sprawe , ze trzyma mnie , ja czekam i nie żyję swoim życiem.
Boje się ze o nim nie zapomnę ... ze nie bede umiała juz niczego naprawic ze swoim mezem ..... Tak to szczera prawda, odpłynełaś nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie do kochanka który na domiar tego ma cię za ...... Już jak napisałaś pogrywa że teraz nie odejdzie, że nie chce ci psuc życia ( a co zrobił ? naprawił ! ) i asekuruje się na wszelki wypadek a może juz szuka następnej naiwnej mężatki ( u mężatki nie ma wpadki ). Chcesz go sprawdzić ? zagraj w jego grę ( jakże schematyczną ) napisz że myslałas o nim długo i doszłaś do wniosku że powiesz wszystko mężowi aby dał ci szybko rozwód (nawet z twojej winy) aby jak najszybciej zamieszkać z nim ukochanym , nadmień że nie będziesz robiła mu problemów z widzeniem dzieci bo go rozumiesz. Możesz też zagrać po bandzie, napisz że jesteś w ciąży chyba i że na 100% jest jego bo od dłuższego czasu nie sypiasz z mężem i co on na to ? Wtenczas zobaczysz prawdziwą twarz swojego lubego. A z mężem daj sobie spokój, im szybciej odejdziesz od niego (rozwód) tym lepiej dla ciebie i męża a może być tak że za kilka lat nawet ci podziękuje że się rozstaliscie. Ech popłynełaś , za pare lat dopiero zorientujesz się jak bardzo się skrzywdziłaś i innych.
Takie gry... to jest dopiero poniżenie się. Nigdy bym czegoś taiego nie zrobiła. Już wolę wyć non stop niż tak się bawić.
Nie chce mnie - to nie.
co do męża... Hmm... Może jednak uwierzę terapeutce, która twierdzi, że nie takie popaprace relacje się naprawiało i ludzie się dogadywali .
Wierzę, że się uda.
Kwestia tego bym zapomniała o kochanku. Dopóki tego nie zrobię, nie oczyszczę głowy nie ruszę z miejsca.
Ale tak naprawdę nie masz żadnych podstaw do tego, żeby czekać
Na co czekasz?
ja czekam i nie żyję swoim życiem.
Może pora przedstawić temu gościowi co tam mieszka z tobą w tym twoim domu.jak mu tam było??aaa twojemu mężowi. No to może warto mu przedstawić sytuację bo może on też ma ochote na jakieś love story? Bo coś o nim mało wspominasz? Czy jednak bez opcji drugiej gałązki sie boisz kontaktu tyłka z twardym gruntem?
90 2020-02-17 19:58:46 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-17 20:01:56)
".... Później byłam już wykończona coraz bardziej obciążenim mojego sumienia i psychiki wiec zadałam pytanie kiedy z nią porozmawia. Powiedział ze jest w ciązy i w takim stanie nie bedzie z nią rozmawiać....."
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Jeśli dobrze zrozumiałam to Twoje sumienie obciążał fakt że miałaś status kochanki i on miał porozmawiać z żoną o zostawieniu jej i dzieci dla Ciebie, wiesz że to dość płytkie takie sumienie, jednak wygląda że to on ma głębsze co by o nim nie powiedzieć.
Masz na tyle wyobraźni aby dać wiarę że gdyby zostawił rodzinę a Ty złączyłabyś się z nim to tak naprawdę dopiero zaczęły by się schody, uwierz że fascynacja Twoją osobą nie zniosła by próby czasu, budowla na takim fundamencie runęłaby przy pierwszej burzy, już kiedyś pisałam że chociaż dużo widziałam w życiu to nie znam przykładu na szczęśliwe zakończenie takich związków a byłam w pobliżu naprawdę przeróżnych 'popapranych' relacji/sytuacji
Do tego aby to zakończyć i przeboleć potrzeba tylko jednego - Twojej chęci
Tego nikt nie wie. Ani Ty ani ja ani on.
Nie wiemy jak jest między nimi naprawde i nie macie też pojęcia jak było między mną a nim. Bo ludzie widzą w takich relacjach tylko seks.
Fundamenty , owszem .... Słabe. Fascynacja zawsze na początku jest a póżniej słabnie, Tak można o każdej parze powiedzieć. ...
Kwestia jak bardzo się chce byc ze sobą. On ze mną nie chce być , jakby chciał to by był. Wybrał ich, dzieci, i dobrze. Chwała mu za to.
21032019 napisał/a:ja czekam i nie żyję swoim życiem.
Może pora przedstawić temu gościowi co tam mieszka z tobą w tym twoim domu.jak mu tam było??aaa twojemu mężowi. No to może warto mu przedstawić sytuację bo może on też ma ochote na jakieś love story? Bo coś o nim mało wspominasz? Czy jednak bez opcji drugiej gałązki sie boisz kontaktu tyłka z twardym gruntem?
Czytasz moje wypowiedzi czy tylko wyciągasz kilka zdań z kontekstu ???
Miał love story i też mi się do niej nie przynał. Sama to odkryłam. Jestesmy w separacji , nie mieszkamy ze sobą już 4 miesiace.
Może pora przedstawić temu gościowi co tam mieszka z tobą w tym twoim domu.jak mu tam było??aaa twojemu mężowi. No to może warto mu przedstawić sytuację bo może on też ma ochote na jakieś love story? Bo coś o nim mało wspominasz? Czy jednak bez opcji drugiej gałązki sie boisz kontaktu tyłka z twardym gruntem?
Autorka wystarczająco dużo razy tłumaczyła, że nie mieszka z mężem.
Nie mieszka więc z żadnym -jak-mu-tam-gościem.
Ale tak naprawdę nie masz żadnych podstaw do tego, żeby czekać
Na co czekasz?
No nie mam podstaw. To chyba ta nadzieja głupia, która zawsze umieran ostatnia. Wydaję mi się jednak, że mimo wszystko akceptacja sytuacji już nadeszła.
Nie wiem.... może bym tak chciała, a wcale tak nie jest.
Zdaję sobie ze wszystkiego sprawę.... I dostrzegam różne rzeczy, choć inni myślą , że on myślał tylko jednym a ja miałam chcice i nic więcej.... że wszystko mi się pomyliło. .. Może i zaprosiłam go na drinka ale on robił mase innych rzeczy już dużo wcześniej i myslalam , ze po prostu rozwija się ,iedz nami fajna przyjazn. Mam w zyciu bliskich facetow , przyjacioł, zawsze sie z nimi lepiej dogadywałam i nie l,aczył nas seks. Więc dla mnie to było do pewnego momentu nawet naturalne....
Nie wiem kiedy straciłam kontrole nad swoimi emocjami , Nigdy nie pocałowałabym go pierwsza, nigdy tez nie wyszło by nic ode mnie jako pierwszej.
Wierzę, że oprócz seksu było miedzy nami uczucie. Po prostu zły moment na próbę....
IsaBella77 napisał/a:Ale tak naprawdę nie masz żadnych podstaw do tego, żeby czekać
Na co czekasz?No nie mam podstaw. To chyba ta nadzieja głupia, która zawsze umieran ostatnia. Wydaję mi się jednak, że mimo wszystko akceptacja sytuacji już nadeszła.
Nie wiem.... może bym tak chciała, a wcale tak nie jest.
Zdaję sobie ze wszystkiego sprawę.... I dostrzegam różne rzeczy, choć inni myślą , że on myślał tylko jednym a ja miałam chcice i nic więcej.... że wszystko mi się pomyliło. .. Może i zaprosiłam go na drinka ale on robił mase innych rzeczy już dużo wcześniej i myslalam , ze po prostu rozwija się ,iedz nami fajna przyjazn. Mam w zyciu bliskich facetow , przyjacioł, zawsze sie z nimi lepiej dogadywałam i nie l,aczył nas seks. Więc dla mnie to było do pewnego momentu nawet naturalne....
Nie wiem kiedy straciłam kontrole nad swoimi emocjami , Nigdy nie pocałowałabym go pierwsza, nigdy tez nie wyszło by nic ode mnie jako pierwszej.
Wierzę, że oprócz seksu było miedzy nami uczucie. Po prostu zły moment na próbę....
Rozważania jak z harlekina...Za dużo teorii, za mało praktyki. Dopisujesz jakieś niestworzone scenariusze do bardzo prostej sytuacji. Z mężem gorszy okres-troche alko- bara bara- motylki w brzuchu- tamten wraca do rodziny- koniec. A twoje rozważania to jest tylko bicie piany bez celu. No chyba, jedynie dla poprawy twojego samopoczucia, bo miedzy innymi o to w tym całym twoim skoku w bok chodziło. Tu nie ma żadnej metafizyki.
94 2020-02-17 20:26:07 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-02-17 20:45:04)
Rozważania jak z harlekina...Za dużo teorii, za mało praktyki. Dopisujesz jakieś niestworzone scenariusze do bardzo prostej sytuacji. Z mężem gorszy okres-troche alko- bara bara- motylki w brzuchu- tamten wraca do rodziny- koniec. A twoje rozważania to jest tylko bicie piany bez celu. No chyba, jedynie dla poprawy twojego samopoczucia, bo miedzy innymi o to w tym całym twoim skoku w bok chodziło. Tu nie ma żadnej metafizyki.
Jeśli uważasz, że to wszystko, co się wydarzyło czy z czym zmierzam się teraz poprawia moje samopoczucie to ... winszuję.
I chyba już nie ma sensu z Tobą dyskutować. Ok. Spałam z żonatym, będąc w małżenstwie. Za to mogę przyjążc wszelką krytyke , ale to , że jestem i on jest zły już wiemy. POlepszenie przez to samopoczucia??? Że nie wiesz w którą stronę masz iść ? żę człowiek w którym się zakochałaś nie może być Twój i wszystko jest bagnem w ktorym już jestem po nos, że zaraz oddychać nie będę mogła??? to mi poprawia samopoczucie???
NIE WIEM CO ROBIĆ!! JESTEM UZALEŻNIONA I ZRANIONA!! wyję non stop i nie chcę mi się życ a Ty mi piszesz o dobrym samopoczuciu ???????
NIE WIEM CO ROBIĆ!! JESTEM UZALEŻNIONA I ZRANIONA!! wyję non stop i nie chcę mi się życ a Ty mi piszesz o dobrym samopoczuciu ???????
samopoczucie wcześniej miałaś wyśmienite, teraz jest efekt odstawienia, to sie i efekty uboczne pokazały. Wiadome od początku było że tak bedzie wiec teraz te zdziwienie i jak to piszesz "zranienie" to jest tylko bicie piany. Nie zapominaj że co jak co ale to ty jesteś tutaj ciemnym charakterem, a ta twojka próba usprawiedliwiania sie pod płaszczykiem "cierpienia" to jest poprostu zwykły "copeing". Pora może zejść na ziemie.
21032019 napisał/a:NIE WIEM CO ROBIĆ!! JESTEM UZALEŻNIONA I ZRANIONA!! wyję non stop i nie chcę mi się życ a Ty mi piszesz o dobrym samopoczuciu ???????
samopoczucie wcześniej miałaś wyśmienite, teraz jest efekt odstawienia, to sie i efekty uboczne pokazały. Wiadome od początku było że tak bedzie wiec teraz te zdziwienie i jak to piszesz "zranienie" to jest tylko bicie piany. Nie zapominaj że co jak co ale to ty jesteś tutaj ciemnym charakterem, a ta twojka próba usprawiedliwiania sie pod płaszczykiem "cierpienia" to jest poprostu zwykły "copeing". Pora może zejść na ziemie.
ok! już schodzę na ziemie..........
tak już teraz.
SzczęśćBożę napisał/a:21032019 napisał/a:NIE WIEM CO ROBIĆ!! JESTEM UZALEŻNIONA I ZRANIONA!! wyję non stop i nie chcę mi się życ a Ty mi piszesz o dobrym samopoczuciu ???????
samopoczucie wcześniej miałaś wyśmienite, teraz jest efekt odstawienia, to sie i efekty uboczne pokazały. Wiadome od początku było że tak bedzie wiec teraz te zdziwienie i jak to piszesz "zranienie" to jest tylko bicie piany. Nie zapominaj że co jak co ale to ty jesteś tutaj ciemnym charakterem, a ta twojka próba usprawiedliwiania sie pod płaszczykiem "cierpienia" to jest poprostu zwykły "copeing". Pora może zejść na ziemie.
ok! już schodzę na ziemie..........
tak już teraz.
Trochę rozumiem SzczęśćBożę. Myślę, że gdyby twój lowelas dzisiaj napisał: "Zostawiam żonę i trójkę dzieci!" piałabyś z zachwytu. Tylko o to chodzi - on cię nie chce i w tym cały problem. Niby rozumiesz jakie zło wyrządzasz, ale olałabyś temat, to forum, swój stan, gdyby tylko facet pstryknął palcami.
21032019 napisał/a:SzczęśćBożę napisał/a:samopoczucie wcześniej miałaś wyśmienite, teraz jest efekt odstawienia, to sie i efekty uboczne pokazały. Wiadome od początku było że tak bedzie wiec teraz te zdziwienie i jak to piszesz "zranienie" to jest tylko bicie piany. Nie zapominaj że co jak co ale to ty jesteś tutaj ciemnym charakterem, a ta twojka próba usprawiedliwiania sie pod płaszczykiem "cierpienia" to jest poprostu zwykły "copeing". Pora może zejść na ziemie.
ok! już schodzę na ziemie..........
tak już teraz.Trochę rozumiem SzczęśćBożę. Myślę, że gdyby twój lowelas dzisiaj napisał: "Zostawiam żonę i trójkę dzieci!" piałabyś z zachwytu. Tylko o to chodzi - on cię nie chce i w tym cały problem. Niby rozumiesz jakie zło wyrządzasz, ale olałabyś temat, to forum, swój stan, gdyby tylko facet pstryknął palcami.
Nie wiem co by było gdyby i Wy też nie wiecie. Czy tak latwo poleciałabym za nim ??? Hmmm cały czas o tym myślę.
Uwierzcie mi, ze o tym smrodzie , który ciągnął by się za nami rozmawialismy wiele razy i może wlasnie dlatego on już się poddał bo zauważył jak bardzo poddałam się ja.... Stałam się zimna i podświadomie odsuwałam go od siebie od konca listopada. Wiedziałamm, że może się to wiązac z naszym końcem. Ale rozum podpowiadał mi , że tak należy , byłam jednak na tyle słaba , że po tygodniu zawsze się odzywałam. Nigdy nie umiałam zakonczyc tego raz a porządnie. On to zrobił a mnie to bardzo boli. Tęsknie okrutnie mimo , że WIEM, że tak musiało się stać.
Uwierz mi, że alimenty plus widywanie dzieciaka raz na tydzień, a potem oglądanie jak sie z nim bawi jakiś inny obcy facet, którego potencjalnie znalazłaby sobie jego wtedy już ex żona robią o wiele wieksze wrażenie niż jak to piszesz "podświadome odsuwanie przez ciebie". Poza tym ja tu raczej stawiam na zwykły epizodzik z jego strony. A jak wiadomo najbezpieczniej jest to robić z mężatką.
SzczęśćBoże, już wiele razy zauważyłam, że jesteś dość uszczypliwy. Chyba nie lubisz GB ani tego, co on sobą reprezentuje, zupełnie odwrotnie niż ja. Ale to tak na marginesie.
Dziewczyno, ależ oczywiście że nie masz dobrego samopoczucia. Nikt by nie miał będąc na twoim miejscu.
Dałaś ciała po całości, więc wiadomo, że męczysz się teraz, jednak on też się męczy.
Kto wie czy nie bardziej od ciebie. Z tego, co o nim pisalas, ten facet nie jest chyba typem takiego pospolitego ruchacza - lowelasa. Czasem kobiety opisują takich, nie potrafią ich rozgryźć, ale już z samego opisu ich zachowań da się wyczuć, że dana kobieta trafiła właśnie na takiego.
Ten twój, tak sądzę, koło lowelasa nawet nie stał i nie chodzi tylko o jego skromny wygląd, ale w ogóle o to, jak zakończył sprawę z tobą, że jednak wytłumaczył ci, w jakiej jest sytuacji, czuł się odpowiedziałby za Twoje dalsze życie i odszedł dla dobra rodziny i dopiero co urodzonego trzeciego dziecka i także dla twojego dobra, nie chciał robić ci żadnych nadziei, żebyś mogła ułożyć sobie życie. Gdyby był egoistą i dupkiem dalej by cię zwodził, bajerował, siedziałby w domu z żoną, ale cienie chciałby stracić. On czegoś takiego nie chciał ani dla ciebie, ani dla swojej rodziny. Odszedł jak facet poważny.
Na pewno cierpi i tęskni za tobą, ale podjął decyzję, ma cel w życiu i jakoś żyje. Może jest mu troszkę lepiej. Bo przy trójce dzieci roboty nie brakuje, więc ucieka w robotę, człowiek zajęty potrafi oderwać z głowy problemy osobiste.
Tobie jest gorzej, bo mieszkasz sama i nie masz nawet do kogo się odezwać. Jedyne co robisz, to tylko wieczne analizy tego co było, czyli katujesz się strasznie. A może postaraj się zorganizować sobie różne zajęcia na każdy dzień tygodnia, są przecież kluby, możesz tam chodzić. Albo wychodź na spacery, do ludzi, zWsze będzie Ci weselej i łatwiej.
Uwierz mi, że alimenty plus widywanie dzieciaka raz na tydzień, a potem oglądanie jak sie z nim bawi jakiś inny obcy facet, którego potencjalnie znalazłaby sobie jego wtedy już ex żona robią o wiele wieksze wrażenie niż jak to piszesz "podświadome odsuwanie przez ciebie". Poza tym ja tu raczej stawiam na zwykły epizodzik z jego strony. A jak wiadomo najbezpieczniej jest to robić z mężatką.
Bolesne.........................
SzczęśćBożę napisał/a:Uwierz mi, że alimenty plus widywanie dzieciaka raz na tydzień, a potem oglądanie jak sie z nim bawi jakiś inny obcy facet, którego potencjalnie znalazłaby sobie jego wtedy już ex żona robią o wiele wieksze wrażenie niż jak to piszesz "podświadome odsuwanie przez ciebie". Poza tym ja tu raczej stawiam na zwykły epizodzik z jego strony. A jak wiadomo najbezpieczniej jest to robić z mężatką.
Bolesne.........................
Ale bardzo prawdziwe.
103 2020-02-17 21:06:21 Ostatnio edytowany przez 21032019 (2020-02-17 21:53:39)
21032019 napisał/a:SzczęśćBożę napisał/a:Uwierz mi, że alimenty plus widywanie dzieciaka raz na tydzień, a potem oglądanie jak sie z nim bawi jakiś inny obcy facet, którego potencjalnie znalazłaby sobie jego wtedy już ex żona robią o wiele wieksze wrażenie niż jak to piszesz "podświadome odsuwanie przez ciebie". Poza tym ja tu raczej stawiam na zwykły epizodzik z jego strony. A jak wiadomo najbezpieczniej jest to robić z mężatką.
Bolesne.........................
Ale bardzo prawdziwe.
Pewnie prawdziwe....
ale bardzo boli, Jako kobieta zdaję sobie dopiero teraz z tego wszystkiego sprawę....
Chciałoby się wierzyć, że to było uczucie. Coś więcej.... Tzn z mojej strony na pewno. Cięzko myśleć, że on .... że to była tylko zabawa. Że można zrobic i mowic tyle rzeczy po prostu, żeby sobie poużywać. Może miał plan od samego początku ... Może naprawdę się zakochał. Nie wiem...
To już nie ważne........ ważne jest żebym przestała czuć , to co czuję , bo bak mi siły by żyć....
104 2020-02-17 22:06:22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-02-18 07:16:14)
Dajcie proszę już dziewczynie spokój. Dla nie kara już trwa poprzez świadomość że nie może być kimś kogo kocha. Najgorsze jest to,że wszystkie piszecie tak jakby ona była diabłem a on aniołem. Ku. wa ogarnięcie się. Jesteście bezduszne . Nie powiem że macie postawić się na jej miejscu ale spróbujcie spojrzę na to jej oczami. Ja jej bardzo współczuję ,wiem co przeżywa i trzymam kciuki żeby dała rady wytrzymać w spokoju,borykając się z myślami bycia z mężem ,który również dopuścił się zdrady.
Ile trzeba mieć odwagi w sobie żeby napisać na formu to co nas spotyka. Jesteśmy różne i różne sytuacje na nas czyhają więc nie oceniamy. To że źle zobiła ona wie sama...może jakaś rada na wsaprcie psychiczne...? Najgorsze jest to że zostajemy same z problemami ...a prosimy niejednokrotnie tylko o pomoc. Kurcze to straszne.
Aż się boje opisać moją sytuację ,w której nie jest wesoło ale bardzo chciałabym waszej rady. Moja sytuacja jest tak bardzo skomplikowana że nie wiem od czego zacząć. Może się zmobilizuje jutro bo dużo jest pisania. Całe 11lat.:(
Ile trzeba mieć odwagi w sobie żeby napisać na formu to co nas spotyka. Jesteśmy różne i różne sytuacje na nas czyhają więc nie oceniamy. To że źle zobiła ona wie sama...może jakaś rada na wsaprcie psychiczne...? Najgorsze jest to że zostajemy same z problemami ...a prosimy niejednokrotnie tylko o pomoc. Kurcze to straszne.
Aż się boje opisać moją sytuację ,w której nie jest wesoło ale bardzo chciałabym waszej rady. Moja sytuacja jest tak bardzo skomplikowana że nie wiem od czego zacząć. Może się zmobilizuje jutro bo dużo jest pisania. Całe 11lat.:(
Ja rozumiem czemu jestem w taki sposób oceniana. Rozumiem i w sumie zasługuję na to. Sama się biczuję codziennie mimo , iż wiem ze do niczego to nie prowadzi....
Chyba w sumie opisując to wszystko miałam nadzieję, że dostanę pomoc, że uwierzę , ze mogę pozbyć się go z serca, głowy....
Koniecznie opisz swoją sytuacje. Ja chętnie poczytam. Może coś podpowiem, choć sama cięzko się zagubiłam to mimo wszystko w sytuacjach innych ludzi łatwiej jest dostrzec dobro/ zło, biel/czerń, prawde/kłamstwo.... gdy nie stoi się w tym samej.
Dajcie proszę już dziewczynie spokój. Dla nie kara już trwa poprzez świadomość że nie może być kimś kogo kocha. Najgorsze jest to,że wszystkie piszecie tak jakby ona była diabłem a on aniołem. Ku. wa ogarnięcie się. Jesteście bezduszne . Nie powiem że macie postawić się na jej miejscu ale spróbujcie spojrzę na to jej oczami. Ja jej bardzo współczuję ,wiem co przeżywa i trzymam kciuki żeby dała rady wytrzymać w spokoju,borykając się z myślami bycia z mężem ,który również dopuścił się zdrady.
Ale kto tu pisze, że facet jest aniołem?! Łajza i tyle! Żal to może być żony i dzieci łajzy, ale na pewno nie autorki. Temat stary jak świat - romans z żonatym, niby skutki do przewidzenia, a nadal nie brakuje amatorów.
21032019 "...Pewnie prawdziwe...."
...........................................................................................................................................................................
Tak już jesteśmy skonstruowani że chcielibyśmy być wyjątkowi i niepowtarzalni i tak chcielibyśmy być traktowani a z drugiej strony sami wchodzimy w schematy i standardy i okazuje się że...ale to już było...
Wiesz że przeżyłaś gorsze rzeczy niż koniec romansu, który szczęścia by Ci nie przyniósł, nawet jak teraz wydaje Ci się inaczej, jeśli chcesz sobie pomóc to oderwij się od myślenia o tym albo jak nie potrafisz, to wałkuj temat w kółko do znudzenia z zaufaną osobą( i tu zostaje Ci pewnie tylko pisanie na forum ) doraźnie nic nie wymyślisz
21032019 "...Pewnie prawdziwe...."
...........................................................................................................................................................................
Tak już jesteśmy skonstruowani że chcielibyśmy być wyjątkowi i niepowtarzalni i tak chcielibyśmy być traktowani a z drugiej strony sami wchodzimy w schematy i standardy i okazuje się że...ale to już było...
Wiesz że przeżyłaś gorsze rzeczy niż koniec romansu, który szczęścia by Ci nie przyniósł, nawet jak teraz wydaje Ci się inaczej, jeśli chcesz sobie pomóc to oderwij się od myślenia o tym albo jak nie potrafisz, to wałkuj temat w kółko do znudzenia z zaufaną osobą( i tu zostaje Ci pewnie tylko pisanie na forum ) doraźnie nic nie wymyślisz
Owszem. przeżyłam gorsze , traumatyczne przeżycia.... Wiem też że na dłuższą mete by mi to szczęścia nie przyniosło. Moglibysmy tak trwac nawet milion lat, ale wiem jak się czułam. Przy nim jak boginii, szczęsliwa, wtulona wniego miałam wrazenie, że mam wszystko, ale za chwilę przychodził strach, niepokoj, brak nadziei na normalne jutro. Wmawiałam sobie , że skoro oboje nie jestesmy szczęsliwi w związkach to może dlatego właśnie wyjdzie nam.... Nie myslalam o tym jaki strach on jako ojciec może mieć w sobie przed zostawieniem dzieci ..... Nie myslalam na początku o tym jakie to bedzie miało konsekwencje. Dla jego dzieci, zony, dla mnie, dla niego, dla mojego męża .........Myslalam o tym że nareszcie jestem szczęsliwa....
Było to tak bardzo zgubne, takie nieprawdziwe.
Staram się sobie pomoc i nie myslec o tym ,,,, ale nawet gdy jestem wsrod ludzi same mi lecą łzy ... czuję się bardzo źle. Wiem, że czas mi pomoże. Tylko ja bym chciała, już zaraz.... Nie myslec o nim ... najgorsze są noce. Na początku sen przynosił ulge. Teraz boję się nawet spać. Sni mi się on, ona.... Budzę się kilka razy w nocy spocona, zapłakana.
Mam trojke ludzi, którzy znają szczegóły, wiedzą wszystko. Jedna z nich jest ze mną od początku w tej sytucji, Zna go. Mam się komus wygadac nie tylko na forum. Muszę się odciąc. Powinnam wszystko wykasować. Nie patrzeć na niego....... Wydaje się takie głupie... A nie potrafię tego zrobic w obawie, że znikną mi wszystkie wspomnienia ....
Cały problem z romansami polega na tym, że bardzo często szukamy w nich odskoczni, czegoś nowego, usilnie szukając u innych tego docenienia, poczucia bycia wyjątkowym, tych kilku ciepłych słów od innego człowieka. Tylko nieliczni potrafią sobie bez tego poradzić...
Czytając te wszystkie wypowiedzi nie mogę opanować łez ...dlaczego? Bo wiem,że wszyscy macie rację. Ja tkwiłam po uszy w takim bagnie do 1 lutego i chciałabym zapomnieć o wszystkim o człowieku,którego pokochałam,przyzwyczaiłam się ale niestety niby stara śpiewka ale nie żyją z żoną od 20 lat tylko związany jest w sprawie dorosłych córek. Taką informację podał mi na portalu gdzie randkuje a ja dowiedziałam się i nawiązałam z nim kontakt. On nie wie że piszę że mną a ja czekam ,spokojnie czekam aż wywali się jak koń na Wielkiej Pardubickiej. Kiedyś ktoś mi powiedział że nawet koń czasem na wyścigach się przewróci a ja szybko i bez zastanowienia odpowoedialam- tak ,ale jak się przewróci to wypada z gry. Tym razem ja wypadłam z tej gry ,odstawiona na boczny tor ale ja się pozbieram a jego rzucę na kolana bo nie ma niczego gorszego od zranionej kobiety,która w zemście zdolna jest do wszystkiego. Od lat jestem sama ,mąż zostawił mnie z dwójką malych dzieci . W dwa miesiące schudłam 32 kg. Z dnia na dzień wyglądałam jak straszydło mimo ze bardzo dbałam o siebie. Obiecałam sobie że przez żadnego faceta już nie będę cierpiec. Kurde ...cierpię i to niemiłosiernie dlatego on za to musi odpowoedziec.Skończą się jego sielskie anielskie lata... Wiem że brzmi to jak mściwa zagrywka ale tak naprawdę chodzi mi o jego upokorzenie. Pisze ze mną na portalu i proponuje niestworzone rzeczy a za chwilę pisze do mnie jako do mnie dobranoc kochanie lub cześć kochanie. Wstyd mi pisać jakie propozycje mi składa bo Grey to pikuś przy jego tekstach.
Cały problem z romansami polega na tym, że bardzo często szukamy w nich odskoczni, czegoś nowego, usilnie szukając u innych tego docenienia, poczucia bycia wyjątkowym, tych kilku ciepłych słów od innego człowieka. Tylko nieliczni potrafią sobie bez tego poradzić...
To prawda. Cały czas zadaję sobie pytanie czego ja szukałam... Czego się po tym spodziewałam. Mam ochotę napisać do niego list, wyrzucic z siebie wszystko co czuję i myśle.... Zadać mu kilka pytań. I myślę.... Boże jaka ja jestem głupia. Na co mi to . !? co mi to przyniesie. Prawda będzie boleć . Napisze, że kocha ale ma dzieci (czyli to co juz slyszałam ) , to też bedzie boleć. Poza tym nie wiem co jest prawdą a co kłamstwem. Może dla mnie prawdziwym było wszystko to, co on mówił jako kłamstwo....
Gdy o nim myślę jedynie co widzę to jak się na mnie patrzył.... Az cięzko mi uwierzyć, by milosc która miał w oczach aż tak udawał ........
Fajny masz opis ... Chciałabym być osobą, która logicznie i na zimno potrafi popatrzeć na sytuacje z boku. Nigdy nie umiałam. Zawsze emocje brały nade mną góre... a pózniej był płacz
Trzecia strona gorzkich żali. A teraz wyobraź sobie, że ukochany porzuca dla ciebie żonę i trójkę dzieci. Jak się czujesz? , że jemu będzie łatwo z myślą, że gdzieś tam żona użera się z gromadą dzieci i próbuje skleić od nowa życie a w tym czasie on zabawia się z tobą? Jak ty się czujesz w takiej sytuacji? Zapewne jak każda kochanka kierujesz się egoizmem i to co twoje musi być najważniejsze, ale możesz spać spokojnie wiedząc, że abyś ty przestała biadolić nad sobą i swoją samotnością, kilku osobom rozpadło się życie? Myślisz, że kobieta z trójka dzieci ma szanse na takie szalone romanse jak ty? Myślisz czasem o kimś innym niż o sobie? Chciałabyś być na miejscu jego zony i z dnia na dzień zostać z gromadą dzieci?
Jestem zupełnie innego zdania niż imiesłów. Sorry za szczerość ale uważam że nie masz pojęcia o czym mówisz a stawiasz pod ścianą właśnie te która po prostu się zakochała. Nie znamy relacji od podszewki więc trudno mówić kto najbardziej ponosi winę. Nasuwa się pytanie ...co kurde myślał ten palant całując inna ,zapomniał na czasbmilosnych uniesien,że ma żonę i dzieci. Rozkochał w sobie inną a potem udawał niewiniątko i szybko się wycofał. Jaki on biedny zaczął mu się usuwać pewny grunt spod nóg bo widział że dziewczyna się zakochała i w tył zwrot. To on jest żałosny!!!
Bewata, no jest.
Ale warto podkreślić tutaj, że żeby kogoś rozkochać, to ten ktoś musi na to rozkochanie pozwolić. I tak, można na nie NIE pozwolić. Dużo się mówi o tym, że się po prostu zakochała i że to usprawiedliwia. Ale nad zakochaniem też trochę się pracuje. To nie jest grom z jasnego nieba. A nawet jeśli jest, to można sobie zracjonalizować, że jeżeli pan, w którym się zakochałam, już kogoś ma, to nie ma tam miejsca dla mnie. Takie zakochanie się szybko ucina i ono szybko przestaje boleć.
Nie jesteśmy bezowlnymi istotami podążającymi za uczuciami i emocjami. Po to się myśli i po to się analizuje swoje życie, żeby na takie sytuacje nie pozwalać.
Rozkochał w sobie inną a potem udawał niewiniątko i szybko się wycofał.
A ona to co??krowa co pójdzie w szkode jak sie jej nie upilnuje.(sory za mocne porównanie)
Kocham te usprawiedliwianie sie...
Teraz jest świeża akcja co to matka dzieci swoje potopiła...A w komentarzach co czytam? Oczywiscie to nie jej wina, była wykończona psychicznie i takie tam...Ciekaw jest co by pisali jak by to ojciec zrobił?
Jestem zupełnie innego zdania niż imiesłów. Sorry za szczerość ale uważam że nie masz pojęcia o czym mówisz a stawiasz pod ścianą właśnie te która po prostu się zakochała. Nie znamy relacji od podszewki więc trudno mówić kto najbardziej ponosi winę. Nasuwa się pytanie ...co kurde myślał ten palant całując inna ,zapomniał na czasbmilosnych uniesien,że ma żonę i dzieci. Rozkochał w sobie inną a potem udawał niewiniątko i szybko się wycofał. Jaki on biedny zaczął mu się usuwać pewny grunt spod nóg bo widział że dziewczyna się zakochała i w tył zwrot. To on jest żałosny!!!
Jak uprawiasz seks bez zabezpieczenia - ryzykujesz, że zajdziesz w ciążę. Jak postanawiasz być kochanką, ryzykujesz swoim zdrowiem psychicznym i reputacją. Ty masz wybór, możesz być z kimś wolnym ale świadomie decydujesz się na bycie kimś mniej istotnym. Nikt ci tego nie zabroni, ale później ty ponoś tego konsekwencje i miej w głowie, że są one zasłużone.
117 2020-02-18 10:17:37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-18 10:19:45)
Bewata, no jest.
Ale warto podkreślić tutaj, że żeby kogoś rozkochać, to ten ktoś musi na to rozkochanie pozwolić. I tak, można na nie NIE pozwolić. Dużo się mówi o tym, że się po prostu zakochała i że to usprawiedliwia. Ale nad zakochaniem też trochę się pracuje. To nie jest grom z jasnego nieba. A nawet jeśli jest, to można sobie zracjonalizować, że jeżeli pan, w którym się zakochałam, już kogoś ma, to nie ma tam miejsca dla mnie. Takie zakochanie się szybko ucina i ono szybko przestaje boleć.Nie jesteśmy bezowlnymi istotami podążającymi za uczuciami i emocjami. Po to się myśli i po to się analizuje swoje życie, żeby na takie sytuacje nie pozwalać.
Oklaski!
Ciągle wałkowany jest ten motyw, kto jest winien zdrady i rozpadu związku. Nikt tutaj nie będzie zaprzeczał, że facet jest oszustem, draniem i manipulantem, bo to ON bezpośrednio rozwalił sobie małżeństwo. On zniszczył wszystko dla zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb. Ale teraz pytanie: czy każdy pójdzie śmiało w taki związek, czyli pozwolić własnie na rozkochanie w sobie kogoś zajętego, a tym bardziej będącego w małżeństwie? Czy każdy tak ochoczo zaangażuje się w relację, wiedząc mimo wszystko, że ten/ta drugi/ga jest w związku/małżeństwie? Czy sam stan zakochania, pełen emocji, motylków i chemii, ma być cały czas naszym bezwolnym przewodnikiem? Bez nawet chwilowego zastanowienia się i przemyślenia sprawy? Nie wspominając o tym, że przysłania to nawet trzeźwy osąd nad tym, co drugi człowiek do nas mówi..Gdyby zaczął nam wmawiać, że miłość uskrzydla, to taka osoba jedna z drugą wejdzie na dach budynku i skoczy z 10. piętra?
A facet? Nikt tutaj nie ma zamiaru go rozgrzeszać..Dla własnych celów zaczął grać swoją rolę, włożył maskę i odgrywał wyuczoną rolę tak, aby osiągnąć to, co zamierzał.
Tak poza tym to osobiście się przyznam, że czytanie tego forum trochę zmieniło moje osądy na sprawy małżeństwa. Akurat na palcach jednej ręki policzę małżeństwa w moim otoczeniu, które się rozwiodły. I do tej pory zawsze, póki nie dochodziło do jakiś skrajnych form, typu przemoc lub całkowity brak tzw. pożycia, to zawsze, w przypadku romansów, kibicowałem temu, aby się małżonkowie ponownie zeszli. Tym bardziej, jeśli motywem do zdrady była chęć dowartościowania się czy urozmaicenia niby tej szarej codzienności. Być może przez to, że nie mogę do końca pojąć tej ciągłej potrzeby bycia w centrum uwagi, atencji, adoracji czy bycia kimś wyjątkowym.
Każdy z nas jest wyjątkowy w momencie przyjścia na świat
Wychodzi na to, że żony powinny posypać głowy popiołem i zaprosić zakochane kochanki do swojego królestwa, uprzejmie ustępując im tronu. A i jeszcze dzieci usunąć z pola widzenia, żeby w miłosnych uniesieniach za dużo nie przeszkadzały.
"Ja rozumiem czemu jestem w taki sposób oceniana. Rozumiem i w sumie zasługuję na to. Sama się biczuję codziennie mimo , iż wiem ze do niczego to nie prowadzi....
Chyba w sumie opisując to wszystko miałam nadzieję, że dostanę pomoc, że uwierzę , ze mogę pozbyć się go z serca, głowy...."
Ano możesz, tylko nie chcesz. Pomijając całą moralna kwestię, tego co zrobiliście mnie wystarczyłoby , gdyby mój ukochany zapłodnił inna kobietę.
Nie rozumiem, czemu niektórzy usiłując cię pocieszyć, piszą , że on na pewno cię kocha, na pewno cierpi i inne na pewno. Pewni mozemy być tylko swoich myśli i uczuć, chociaż też nie zawsze. Owszem, czasami robimy coś wbrew sobie wybierając mniejsze zło, ale w historii starej jak świat, czyli kochanka, kochanek, żona to kochanka na ogół przegrywa i słyszy bardzo podobne rozwodowe przeszkody: bo żona chora, bo dziecko małe, bo kredyt, bo to bo tamto. Jestem 22 lata po slubie i ngdy nie zdradziłam. O okazjach mozna książki pisać bo są zawsze na wyciągnięcie ręki .
"Ja rozumiem czemu jestem w taki sposób oceniana. Rozumiem i w sumie zasługuję na to. Sama się biczuję codziennie mimo , iż wiem ze do niczego to nie prowadzi....
Chyba w sumie opisując to wszystko miałam nadzieję, że dostanę pomoc, że uwierzę , ze mogę pozbyć się go z serca, głowy...."
Ano możesz, tylko nie chcesz. Pomijając całą moralna kwestię, tego co zrobiliście mnie wystarczyłoby , gdyby mój ukochany zapłodnił inna kobietę.
Nie rozumiem, czemu niektórzy usiłując cię pocieszyć, piszą , że on na pewno cię kocha, na pewno cierpi i inne na pewno. Pewni mozemy być tylko swoich myśli i uczuć, chociaż też nie zawsze. Owszem, czasami robimy coś wbrew sobie wybierając mniejsze zło, ale w historii starej jak świat, czyli kochanka, kochanek, żona to kochanka na ogół przegrywa i słyszy bardzo podobne rozwodowe przeszkody: bo żona chora, bo dziecko małe, bo kredyt, bo to bo tamto. Jestem 22 lata po slubie i ngdy nie zdradziłam. O okazjach mozna książki pisać bo są zawsze na wyciągnięcie ręki .
Tak, to prawda. Pamiętam ten ból ktory w sobie miałam. Ale wszystko, to co do mnie wtedy powiedział..... Wydawało mi się racjonalne. Żałośnie to brzmi, ale taka jest prawda> już wtedy powinnam się odwrocic i odejsc.... Ale on mnie zapewniał, mówił mi takie rzeczy ,że ja zakochana na to poszłam.....
Żałuję... nie cofnę czasu.
Lalka1 napisał/a:"Ja rozumiem czemu jestem w taki sposób oceniana. Rozumiem i w sumie zasługuję na to. Sama się biczuję codziennie mimo , iż wiem ze do niczego to nie prowadzi....
Chyba w sumie opisując to wszystko miałam nadzieję, że dostanę pomoc, że uwierzę , ze mogę pozbyć się go z serca, głowy...."
Ano możesz, tylko nie chcesz. Pomijając całą moralna kwestię, tego co zrobiliście mnie wystarczyłoby , gdyby mój ukochany zapłodnił inna kobietę.
Nie rozumiem, czemu niektórzy usiłując cię pocieszyć, piszą , że on na pewno cię kocha, na pewno cierpi i inne na pewno. Pewni mozemy być tylko swoich myśli i uczuć, chociaż też nie zawsze. Owszem, czasami robimy coś wbrew sobie wybierając mniejsze zło, ale w historii starej jak świat, czyli kochanka, kochanek, żona to kochanka na ogół przegrywa i słyszy bardzo podobne rozwodowe przeszkody: bo żona chora, bo dziecko małe, bo kredyt, bo to bo tamto. Jestem 22 lata po slubie i ngdy nie zdradziłam. O okazjach mozna książki pisać bo są zawsze na wyciągnięcie ręki .Tak, to prawda. Pamiętam ten ból ktory w sobie miałam. Ale wszystko, to co do mnie wtedy powiedział..... Wydawało mi się racjonalne. Żałośnie to brzmi, ale taka jest prawda> już wtedy powinnam się odwrocic i odejsc.... Ale on mnie zapewniał, mówił mi takie rzeczy ,że ja zakochana na to poszłam.....
Żałuję... nie cofnę czasu.
Ty byś mu uwierzyła nawet jakby powiedział, że ziemia jest płaska - wzięłabyś każdy bubel, który ci wciska. Czasami się zastanawiam dla kogo stworzone są stacje typu klejnot tv, ale czytając to forum można łatwo zobaczyć, ilu jest niedowartościowanych naiwniaków, którym wystarczy słabej jakości lukier, żeby sprawić że zaczną latać i wierzyć, że im skrzydła wyrosły. Cierp ciało, skoroś chciało.
Sporo mnie tutaj nie było..... wróciłam
Jeszcze się brudziłam w tym błocie.... Dlaczego ? bo wyniósł się z domu....
Pozniej nastała cała ta kwarantanna... Ja siedząc samej w domu odbierałam dziennie od niego kilka telefonow. rozmow na kamerce.... Godzinne rozmowy...
3 maja po 5 godzinnej rozmowie na kamerce powiedziałam mu ze naprawde nie rozumiem po co to robimy, ze wiszę , ze on wisi. Ze niby jest poza domem i mowi ze nie wyobraza sobie do niego wracac, do niej wracac ale o rozwodzie nie mowi. I walnelam tekst " wiesz.... moj maż bardzo się stara się wszystko odbudowac" i wtedy jego mina.... oczy naszły łzami. Przekręcił telefon, tak bymm nie widziała jego twarzy.
Godzina 5 nad ranem, koniec rozmowy. 3 maja,,,, wtedy rozmawialismy poraz ostatni. Juz nie zachowałam sie tak jak wczesniej sie zachowywałam. Wiedziałam ze mimo bolu trzeba to zakonczyc bo zmierza donikąd...
3 dni pozniej napisal bardzo dlugą wiadomosc. Że kocha mnie tak bardzo, ze nigdy z zadna kobieta nie byl tak blisko. Ale ze to wszystko nie ma sensu na ten moment bo on od dzieci nie odejdzie, bo sa za male. Ze musi spelnic obowiazek rodzicielski mimo ze nie chce wracac do zony. Ze nie jest w stanie na ten moment utrzymywac ze mna zadnego kontaktu jesli moj mąż miałby wrocic do mojego zycia, do domu. Ze ma nadzieje ze jednak los nas kiedys znowu polączy , ze bedziemy mogli byc razem ale teraz on nie chce krasc mi moich dni.....
Napisałam ze rozumiem i zycze mu wszystkiego najlepszego .
Przez ok tydzien nie bylo zle .....
pozniej 21 maja wrzucil na wspolną chmure nasze wspolne zdjęcia, rozmowy z whats up , moje zdjęcie , serduszka , trzy kropki itp itd
3 dni pozniej zaobserwowal profil mojego meza w mediach spolecznosciowych....
Czemu to zrobił? Mysle ze probowal mnie sprowokowac. Mysle ze on nie wie czego chce. Mysle ze on naprawde mogl sie we mnie zakochac ale przekalkulował sobie wszystko . I teraz z perspektywy czasu, gdy chodzę na terapię, gdy wyję co noc i czuje się jakbym odstawiła narkotyk zdaje sobie sprawe ze to naprawde miało slabe szanse na przejscie na kolejny level. Nawet jesli oni zyja ze soba , obok siebie bo dzieci to te dzieci są i zawsze bylyby w moim zyciu w przyszlosci. Ja swoich nie mam.... Co byłoby dalej ?
To co nas laczylo to chemia..... ja się zakochałam, Mysle ze on tez. Ale spotkalismy sie w nieodpowiednich momentach zycia. Przechodze żałobę... Codziennie dziekuje sobie ze jestem na tyle silna by sie do niego nie odzywac, nie reagowac na cokolwiek. Niestety znowu w swojej ostatniej wiadomosci zostawil otwartą furtkę i boje się ze wroci jak bumerang a ja wciaz bede za słaba by powiedzieć "nie"...
Wydealizowałam go. W każdy tego słowa znaczeniu. Zraniłam siebie. Wpadłam jak sliwka w kompot....
Cały czas zastanawiam się czy dla tych chwil szczęscia, ktore z nim miałam warte jest przechodzic to, co przechodzę teraz.... Codziennie umieram na nowo.
Ale dzis juz wiem... Jestem uzależniona.
I przestrzegam każdego kto choć na chwile daje się wieść na pokuszenie.
Moje życie stało się koszmarem . Wierzyłam w coś , co od samego początku nie miało racji bytu, a teraz modle się żeby nie mieć wspomnień, żeby się nie odezwać, żeby on się nie odezwał..... Żeby się wyleczyć
Autorko postu jesteś??? Ja przeszłam coś podobnego... co prawda nie posunęłam się tak daleko. Z mężem jestem nadal, ale to siedzi w głowie i będzie tak już zawsze...
Autorko,
przechodzę coś podobnego. 'Mój' kilka razy kończył nasz 'związek', po czym sam utrzymywał i inicjował kontakt między nami, doszło nawet ostatnio do kontaktu fizycznego, no ale przecież powiedziałem ci kiedyś, że nie odejdę od żon. Zawsze byłem odpowiedzialnym, idealnym mężem i ojcem - nadal chce być.
Jak to się dalej potoczyło u Ciebie?
Ja następna w takiej samej sytuacji...mezatka z dzieckiem... I On... właśnie miesiąc temu urodziło mu się dziecko... tylko u Nas trwało to ponad 2 lata ...on nalegał żebym odeszła od męża...ja nie chciałam...teraz nalegam ja...on mi każe czekać.... od razu wyprzedze koleżanki... kiedyś też miałam inne podejście do życia...dopoki sama nie wpadłam w romans... taka jest prawda ze to zazwyczaj się zdarza w momencie kryzysu wypalenia albo poprostu poddania w obecnym związku....wpadłam i Ja...
Ja następna w takiej samej sytuacji...mezatka z dzieckiem... I On... właśnie miesiąc temu urodziło mu się dziecko... tylko u Nas trwało to ponad 2 lata ...on nalegał żebym odeszła od męża...ja nie chciałam...teraz nalegam ja...on mi każe czekać.... od razu wyprzedze koleżanki... kiedyś też miałam inne podejście do życia...dopoki sama nie wpadłam w romans... taka jest prawda ze to zazwyczaj się zdarza w momencie kryzysu wypalenia albo poprostu poddania w obecnym związku....wpadłam i Ja...
Czemu akurat teraz nalegasz żeby twój kochanek zostawił żonę i małe dziecko ?
Kiedy mu powiedzialam ze chce z nim być i wspólnie układać życie dowiedziałam się ze Zona w ciąży. Próbowałam to zakończyć na wszelke sposoby ale on tego nie chciał...snuł wspólne plany , planował jak to wszystko ogarniemy etc. I teraz każe czekać choć ja podświadomie wiem jaki jest tego final. Człowiek taki mądry a jednak glupi...
a co z waszymi współmałżonkami, maja zyc w kłamstwie , ułudzie że uczestniczą w waszym życiu a jak ogarnie się kochaś to wtedy wypad z domu ??? Już tak nic nie czujecie, nie macie litości do nich że traktujecie ich jako osobę do towarzystwa gdy się nudzi, do wypełnienia czasu gdy kochaś z żoną dokazuje? Przeczytajcie artukół który napisała kobieta o zdradzie kobiecej może spowoduje to u was odruch sumienia wkońcu spędziliście z tym człowiekiem trochę czasu i nie zawsze było zle (nie jedna w nowym związku nawet tylu dobrych chwil nie spędzi) . Wpiszcie w artykół z salu24 wyszukiwarkę pod tytułem : Kiedy zdrada staje się kurxstwem??
Mogę jedynie podpisać się pod słowami Kolegi wyżej..Bo inaczej chyba by mnie od razu zbanowali albo znowu wyrzuciłbym z siebie potok wyrzutów i niedowierzenia, co ludzie wyprawiają tylko po to, żeby się trochę lepiej poczuć, być nieco bardziej docenionym i zauważalnym, bo chyba o to głównie chodzi..?
A nie o spokojne normalne życie bez tych wzlotów i zapewniania o miłości czy głosu przeżywania non stop motylków, jakby się miało 15 lat...
Ta łatwość, z jaką dochodzi do pewnych zjawisk budzi moje szczere przerażenie.. W sumie najbardziej przerażające jest to, jak dochodzi do takich ekscesów między ludźmi z dwojga małżeństw..