m4jkel napisał/a:Ex_Machina ja Ci życzę, abyś pozostała taką, jaka jesteś. Oczywiście nie znam Ciebie i Twojego partnera, ale życzę Wam jak najlepiej i jak najdłużej, byście czuli do siebie "seksualną miętę".
Dziękuję, m4jkel! Bardzo doceniam i oczywiście, to działa w obydwie strony!
m4jkel napisał/a:Bo widzisz, moja żona ma/miała podobnie. Jak już wiesz, od ponad roku coś się psuje. Aczkolwiek do dziś widzę błysk w jej oku jak myję się przed lustrem na golasa i uśmiechnie się filuternie, albo wspomni, że piękny jest. To jest miłe. Z tego, co piszesz, widocznie na Ciebie działa to, jak na nas widok nagich piersi. Penis i piersi są wyeksponowane, można swobodnie się przyjrzeć i działa na zmysły.
Pamiętam Twój post i mam nadzieję, że to, co się psuje, szybko się odbuduje. To, że żona Cię zauważa wiele mówi i na pewno nadal Cię pragnie i kocha tak samo; czasami płomień się zmniejsza, ale nie oznacza, że wygasa.
m4jkel napisał/a:Chciałbym się odnieść do Twojego pytania o porno. Dla mnie stało się polem walki. Przez ciągłe odtrącanie, rzadki seks, wróciły demony przeszłości (mniejsza o to, błędy młodości) i wpadłem w nałóg porn i masturbacji jako substytut żony. Prawda jest taka, że facet musi od czasu do czasu spuścić ciśnienie z krzyża (dlatego nie wierzę w celibat, z naturą nie wygrasz). Nie potrzebowałem dodatkowych bodźców z porno, nie miałem najmniejszej ochoty oglądać, kiedy seks był regularny. Poziom frustracji, stresu stał się tak wysoki, że uczucie ukojenia, relaksu dawał tylko strzał dopaminy po obejrzeniu porno. To uzależnienie niczym nie różni się od alkoholizmu czy narkotyków, ten sam schemat działania.
Wiesz, choć ciężko w to uwierzyć, rozumiem dlaczego popadłeś w ten stan. Myślę, że kluczową informacją, jaką podałeś to "ciągle odtrącanie, rzadki seks." To mnie absolutnie nie dziwi, bo partnerzy powinni dawać sobie obustronne spełnienie. Popełniłeś jak mówisz błąd, ale masz bardzo wyraźny powód tego błędu. Ja natomiast z mężem uprawialiśmy/amy seks często i to z taką pasją, że czasami cieszę się, że nie mamy bezpośrednio sąsiadów nad nami/pod nami. Zawsze mi mówi, że w łóżku jestem lwicą, że inni mogą mu tylko pozazdrościć. A tutaj... jednak nadal ten porn był. On się tłumaczył, że u niego to po prostu czasami "odruch," który ciężko kontrolować, bo tak go ciśnie, że nie da rady wytrzymać. Mówił mi, że nie chce mnie budzić o 5:00 przed wyjściem do pracy, że czasami mu z tego powodu głupio. A dla mnie to była czerwona flaga, bo to tak, jakby nawet przy spełnieniu seksualnym nadal miał odruch, żeby po porn sięgać. Granica uzależnienia? Bardzo prawdopodobne. Nie mam pojęcia.
On był zawsze bardzo defensywny, jeśli chodziło o pornosy. Zawsze twierdził, że nic w nich złego, że on przecież nie jest uzależniony, etc., ale jednak na porządku dziennym zaglądał, patrzył, jarał się. Dopiero jak mu wytłumaczyłam, czym to grozi, to zaczął chyba poważnie o tym rozmyślać i obydwoje stwierdziliśmy, że masturbacja jest absolutnie OK, ale jeśli nie musi być napędzana jakimiś ekstremalnymi filmami, które naginają rzeczywistość o tym, czym seks tak naprawdę jest.
m4jkel napisał/a:Skok w bok nie wchodził w grę, nie jestem typem, który potrafi oszukiwać ukochanej osoby.
Kudos! Baaardzo wielu mężczyzn właśnie wybiera skok w bok, bo już nie wytrzymują tego napięcia. Ty walczysz, więc widać, że bardzo kochasz żonę i zależy Ci na niej. Tak trzymaj.
m4jkel napisał/a:Jak wiesz, obudziłem się. Wziąłem się za siebie, zacząłem ćwiczyć m.in. mięśnie Kegla, Simansa, bo na tym polu nie czuję się wystarczająco męski. Zbyt rzadki seks powoduje, że gdy dochodzi do zbliżeń strasznie się napalam i nie trwa to długo. Wcześniej mogłem czasem 20-30 minut z żony nie schodzić, zdarzało się. Jednak ćwiczenia działają, wszystko wraca do normy, psychicznie odżyłem.
Bardzo się cieszę, że ćwiczenia działają. Jak pisałam wcześniej, nie dziwię się jednak, że do tego stanu doszło. Ciężko było wytrzymać długo, bo nie dostawałeś tego, czego oczekiwałeś w częstotliwości takiej, jakiej oczekiwałeś. Sam fakt, że zauważyłeś ten problem i sam w niego wycelowałeś, jest bardzo imponujący i naprawdę kibicuję Ci z całego serca.
m4jkel napisał/a:Słowa profesora o pozytywnej masturbacji, czyli takiej bez bodźców, skupionej tylko na osiągnięciu orgazmu, aby wyzbyć się ciśnienia spowodowanego np. absencją partnera (delegacja, a przychodzi chęć), jego chorobą, okresem (nie czuję się celebrytą, aby chodzić po czerwonym dywanie ) czy... brakiem chęci seksu ze strony partnera podziałały jak obuchem w łeb.
Właśnie! Wiesz, doskonale zdaję sobie sprawę, że masturbacja jest świetnym rozwiązaniem, jeśli dzieje się bez dodatkowych bodźców, a służy li i wyłącznie orgazmowi. To ma sens! Może nawet, jeśli byłabym poza miastem na dwa tygodnie, to naprawdę nie miałabym tego pornosa aż tak za złe. Natomiast, jeśli leżę nago w łóżku obok a on wybiera telefon... coś było nie tak.
m4jkel napisał/a:Przyszedł dzień, gdy walnąłem w stół i powiedziałem basta. To było po tym jak przez cztery dni z rzędu droczyła się ze mną, a seksu odmawiała. Wyłożyłem kawę na ławę, uświadomiłem jej z czym się borykam, z czym mi źle, czemu jestem apatyczny i mało przyjemny. Nie była to przyjemna rozmowa, ale jak u Ciebie, oczyściło atmosferę. Nie jest idealnie, ale zwraca nieco większą uwagę na mnie. Dalej pracuję nad sobą, żona nad sobą nie, ale może coś się odmieni, nadal rozmawiamy od czasu do czasu o tych sprawach.
Cieszę się, że porozmawialiście o tym problemie. Myślę, że komunikacja w związkach, a zwłaszcza w małżeństwie, to absolutny fundament do pozytywnej relacji pod każdem względem. Myślę, że Twoja żona może również miała jakieś zmartwienia i bała się je poruszyć. Teraz już powinno być już o wiele łatwiej, w szczególności jeśli ona już jest świadoma Twojego problemu.
m4jkel napisał/a:Swoją drogą wiem, że żona też ogląda porno. Zdarzyło się kilka razy wspólnie obejrzeć. Wszystko jest dla ludzi, jak korzysta się z tego z umiarem. Nie mam nic przeciwko temu. Jeśli chodzi o mnie, to przestałem oglądać, zamiast tego zdarzy mi się raz w miesiącu zajrzeć do... komiksów erotycznych. Niby porno, ale jakoś z większym artystycznym polotem Natomiast od 4 miesięcy nie dopuściłem do sytuacji, że lecę do kibla z telefonem.
Jasne! Myślę, że porn może być fajną przyprawą do seksu, więc podziwiam Was, że dzielicie pogląd w tym temacie oglądając wspólnie. Ja pewnie też z czasem się bardziej na ten pomysł otworzę, ale prawdopodobnie w momencie, gdy będę miała pewność, że mój mąż nie ma poważniejszego problemu. Mam w sobie jeszcze odrobinę tego strachu i pewnie trochę mi zejdzie, zanim się od tego uwolnię.
m4jkel napisał/a:Problem nie jest rzadki. Przeczytałem mnóstwo forów dla mężczyzn, którzy borykają się z tym problemem i z ideą NoFap. Obraz wyłania się taki, że u 60% z nich cynglem do wpadania w nałóg jest rzadki seks, reszta to młodzi chłopacy, którzy wpadli w sidła łatwo dostępnego porno. To jest plaga, co widać po popularności aplikacji do walki z nałogami.
Zgadzam się w całej roziągłości. Rzadki seks to problem i naprawdę współczuję mężczyznom, którzy tego nie dostają będąc w stałych związkach. I masz rację odnośnie tego, że problem nie jest rzadki. Oglądałam nawet film, w którym naukowcy odkryli, że faceci uzależnieni od porno mają zmniejszony, z angielskiego "reward system" w mózgu; im więcej oglądają, tym ciężej się tym zaspokoić, dlatego sięgają po więcej. Dokładnie tak, jak z narkotykami. Może i fajnie sobie pooglądać zgrabne laski, ale niestety to się odbija fizycznie i powoduje wszelkiego rodzaju problemy.
m4jkel napisał/a:Piszę Ci to, trochę ku przestrodze, bo biją od Ciebie pozytywne wibracje i dlatego życzę Ci, abyś trwała w swoich przekonaniach. Twój Partner to szczęściarz. W sumie też jestem szczęściarzem, tylko coś mi zawiesiło żonę
Dziekuję Ci bardzo! Miło mi, że odniosłeś takie wrażenie. Widać również, że Ty też jesteś fantastycznym mężem. Twoje podejście do tego problemu jest dojrzałe i naprawdę pomogło mi zrozumieć problem z męskiego punktu widzenia, choć u Ciebie zrodził się z innych powodów.
uzytkownik444 napisał/a:No widzisz, wszyscy zrozumieli oprócz ciebie. Tak mi przykro.
To może łopatologicznie: penis nie wzbudza w kobietach takich odczuć jak w mężczyznach cipka. Dlaczego? Dlatego, że cipka, kanał rodny kobiety jest idealnym narzędziem do doprowadzenia penisa do orgazmu. Natomiast penis nie jest narzędziem, które doprowadza kobiety do orgazmu, bo kobieta nie osiąga orgazmu kanałem rodnym tylko łechtaczką. Tym narzędziem jest wibrator zwany stymulatorem łechtaczki.
Oczywiście są wyjątki od tej reguły.
Coś tu fuj i ble znajdujesz nadal?
Wszyscy zrozumieli? Wow, wysoko mierzysz. Ależ ja nigdy nic fuj i ble nie znajdywałam, jak zresztą wyżej napisałam. W Twojej wypowiedzi wyczuwam natomiast, że należysz do kobiet, które na widok penisa się na rajcują, więc stąd zapewne ten ironiczny ton. Ale żeby było jasne to uważam, że jeśli na widok penisa kobieta musi się rajcować li i wyłącznie jeśli to instrument do orgazmu, to... współczuję takiego myślenia. Ja nawet nie potrzebuję myśli o orgazmie, żeby się zapalić na widok penisa w pełnej gotowości. Czasami lubię się pobawić (w jakikolwiek sposób) bez potrzeby własnego orgazmu a tylko po to, by zaspokoić męża. Jego widok i dźwięki jakie wydaje, to dla mnie odczucie, które wygrywa z każdym orgazmem.