Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 117 z 117 ]

66

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
wilczysko napisał/a:

A które to były ulice rewolucyjne? :-)

"rewolucji październikowej", "rewolucji kubańskiej", "Marksa", "Lenina", "komunistycznej partii polskiej", "armii radzieckiej" itp. smile
Pamiętasz pomnik Lenina?

"Stara" Nowa Huta ma ciekawy układ i dużo zieleni.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
luc napisał/a:
wilczysko napisał/a:

A które to były ulice rewolucyjne? :-)

"rewolucji październikowej", "rewolucji kubańskiej", "Marksa", "Lenina", "komunistycznej partii polskiej", "armii radzieckiej" itp. smile
Pamiętasz pomnik Lenina?

"Stara" Nowa Huta ma ciekawy układ i dużo zieleni.

A zapomniałem już te stare nazwy :-) Ale pomnik Lenina oczywiście, że pamiętam.
"Stara" Huta była projektowana z głową. Czego nie można powiedzieć o dzisiejszych czasach. Nie tak dawno byłem w rejonie starego pasa startowego w Czyżynach. Masakra co tam porobili deweloperzy. Bloki nawalone jeden koło drugiego tak blisko, że sąsiad będzie mógł drugiemu napluć w okno. Szkoda gadać

68

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
wilczysko napisał/a:

Nie tak dawno byłem w rejonie starego pasa startowego w Czyżynach. Masakra co tam porobili deweloperzy. Bloki nawalone jeden koło drugiego tak blisko, że sąsiad będzie mógł drugiemu napluć w okno. Szkoda gadać

Tam rzadko bywam, ale codziennie przejeżdżam przez Zabłocie i diabli mnie biorą jak można było popsuć tak rewelacyjne miejsce do zagospodarowania. Zupełnie bez składu i ładu.
No i tak wygląda ta nasza mała Ojczyzna.

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Gorąco kibicuję powstaniu w Krakowie projektu tzw "Małej Chorwacji". Jeżeli zostanie on zrealizowany, na bank pojawię się w tym miejscu smile

70

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Gorąco kibicuję powstaniu w Krakowie projektu tzw "Małej Chorwacji". Jeżeli zostanie on zrealizowany, na bank pojawię się w tym miejscu smile

"Mała Chorwacja"? Na Bagrach? No coś tam słyszałem o tym, ale bez przesady z tą Chorwacją big_smile

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
wilczysko napisał/a:
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Gorąco kibicuję powstaniu w Krakowie projektu tzw "Małej Chorwacji". Jeżeli zostanie on zrealizowany, na bank pojawię się w tym miejscu smile

"Mała Chorwacja"? Na Bagrach? No coś tam słyszałem o tym, ale bez przesady z tą Chorwacją big_smile

Już nie będę smile W czasie ostatniej wizyty w Krakowie natrafiłem na fajną lodziarnię ze świetnymi lodami. Niestety nie zapamiętałem jej nazwy, a szkoda...

72

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Gorąco kibicuję powstaniu w Krakowie projektu tzw "Małej Chorwacji".

Ja mam co do tego projektu mieszane uczucia. Widziałam wizualizację projektu. Bagry są stałym miejscem naszych spacerów pieszych i rowerowych i o ile rzeczywiście są nieco zaniedbane, zaśmiecone, to lubię ich dzikość. Obawiam się, że po realizacji projektu, tę dzikość stracą. Wolałabym aby po prostu zadbano o czystość (koszy na śmieci nie uświadczy), a nie "obetonowano" je dookoła. Wolę posiedzieć na trawie niż na ławce w alejce.

73

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
luc napisał/a:

Wolę posiedzieć na trawie niż na ławce w alejce.

U nas z kolei w centrum miasta coraz liczniej pojawiają się trawniki, które z założenia mają służyć siedzeniu na trawie, a nawet organizowaniu sobie rodzinnych pikników. Niestety nikt nie przewidział, że pomimo że trawnik jest piękny, ale wokół niego znajduje się mnóstwo betonu, to klimat jednak nie sprzyja tej formie relaksu. Świadczy o tym choćby fakt, że trawniki nie mają zbyt wielu amatorów, którzy realnie z nich korzystają, a nie tylko cieszą oczy.

Już wcześniej podkreślałam, że czuję się lokalną partiotką, dlatego cieszy mnie każda, nawet drobna zmiana na lepsze, niestety równocześnie ubolewam nad kolejnymi wycinkami drzew, zwłaszcza, że jedna z nich zniszczyła mi widok za oknem sad. Pomijam przy tym kwestię, że jedno z drzew (piękne i zdrowe) pozwalało nam zachować intymność (mieszkam przy ulicy), a latem dawało cień i przyjemny chłód.

74

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:
wilczysko napisał/a:
Wielbiciel Lidiji Bacic napisał/a:

Gorąco kibicuję powstaniu w Krakowie projektu tzw "Małej Chorwacji". Jeżeli zostanie on zrealizowany, na bank pojawię się w tym miejscu smile

"Mała Chorwacja"? Na Bagrach? No coś tam słyszałem o tym, ale bez przesady z tą Chorwacją big_smile

Już nie będę smile W czasie ostatniej wizyty w Krakowie natrafiłem na fajną lodziarnię ze świetnymi lodami. Niestety nie zapamiętałem jej nazwy, a szkoda...

Gdzie była ta lodziarnia? Bo tutaj takich wiele.

75

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

jeżeli chodzi o taki lokalny patriotyzm, to pamiętajmy, ze nie chodzi tylko o przywiazanie, ale i kwestie gospodarcze - np. kupowanie naszych lokalnych produktów itd. wink

76

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Ludelka napisał/a:

jeżeli chodzi o taki lokalny patriotyzm, to pamiętajmy, ze nie chodzi tylko o przywiazanie, ale i kwestie gospodarcze - np. kupowanie naszych lokalnych produktów itd. wink

Słuszna uwaga. Ja sama jeśli mam do wyboru sklepik, w którym sprzedawane są produkty lokalnych przedsiębiorów o porównywalnych cenach i jakości do towarów producentów z zewnątrz (bo nie czarujmy się, ale jednak zwracam na to uwagę), to zawsze wybiorę to, co nasze. Jeśli kwiaciarnia, to naszego biznesmena, nie żadna sieciówka. Podobnie z cukiernią, piekarnią, zakładem kosmetycznym czy innymi.

77

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Olinka napisał/a:
Ludelka napisał/a:

jeżeli chodzi o taki lokalny patriotyzm, to pamiętajmy, ze nie chodzi tylko o przywiazanie, ale i kwestie gospodarcze - np. kupowanie naszych lokalnych produktów itd. wink

Słuszna uwaga. Ja sama jeśli mam do wyboru sklepik, w którym sprzedawane są produkty lokalnych przedsiębiorów o porównywalnych cenach i jakości do towarów producentów z zewnątrz (bo nie czarujmy się, ale jednak zwracam na to uwagę), to zawsze wybiorę to, co nasze. Jeśli kwiaciarnia, to naszego biznesmena, nie żadna sieciówka. Podobnie z cukiernią, piekarnią, zakładem kosmetycznym czy innymi.

Ja również staram się kupować w lokalnych sklepikach. Oczywiście jest nieco drożej niż w sieciówkach, ale mimo wszystko wolę robić tam zakupy. Po pierwsze trzeba wspierać rodzimych przedsiębiorców, zwłaszcza tych małych. Po drugie, mają zawsze świeży i dobry towar. Poza tym lubię nasz swojski klimat małej okolicy (choć w dużym mieście). Tu się większość zna (nawet mnie zaskakuje jak dużo ludzie o sobie, w tym o mnie, wiedzą wink), lubię pogadać ze sprzedawcami. Mój mąż chodzi wyłącznie do starej fryzjerki w naszym niedalekim sąsiedztwie (która, oględnie ujmując, nie jest mistrzynią swego fachu wink) i zawsze przynosi najświeższe wiadomości z okolicy.

78

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
luc napisał/a:

Poza tym lubię nasz swojski klimat małej okolicy (choć w dużym mieście). Tu się większość zna (nawet mnie zaskakuje jak dużo ludzie o sobie, w tym o mnie, wiedzą wink), lubię pogadać ze sprzedawcami.

Mam podobnie. Lubię takie 'oswojone' miejsca, w których czuję się po prostu swojsko, a nie jak kolejny numer na paragonie. Jestem zresztą wierną klientką - od lat chodzę do tych samych punktów, pod warunkiem oczywiście, że jestem z nich zadowolona. Na przykład 'moja pani Ola', fryzjerka, dwa razy zdążyła zmienić lokal, a ja zdążyłam dwa razy się przeprowadzić (zawsze w obrębie tego samego miasta), a jednak podążam za nią, bo nie tylko jest dobra w tym, co robi, ale też jest świetnym człowiekiem, dzięki czemu wizyta w salonie zamienia się w usługowo-towarzyską smile. Takich osób i punktów mam całkiem sporo, co sprawia, że zwykłe, codzienne czynności nabierają zupełnie innego wymiaru. 

Ogólnie tak bardzo zżyłam się z moim miastem, że nie wyobrażam już sobie życia gdzieś indziej, nawet jeśli w tym "gdzieś indziej" jest ładniej, ciekawiej, może przyjemniej.

79 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-29 20:10:11)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

W moim przypadku to trochę dziwna historia smile

Z urodzenia jestem Ślązakiem, ale zbyt krótko i zbyt wcześnie w swoim życiu tam mieszkałem, żeby coś pamiętać i nabrać sentymentów do tego regionu. Za to od prawie 30 lat mieszkam na południu kraju, tuż u podnóży Karpat smile Od dziecka uwielbiam góry, z całą ich przyrodniczą, krajobrazową i kulturową oprawą. Źle się czuję jak nie widzę wzniesień i dolin, jak nie mogę wchodzić w górę i w dół. Niezależnie od miejsca, gdzie mógłbym przebywać czy kontekstu wycieczki, na którą bym się wybrał, czystą przyjemność sprawia mi sam widok gór. Najlepiej relaksuję się, siedząc wysoko gdzieś na hali czy górskim szczycie, spoglądając w dal czy w dół. No odlatuję smile I to nie jest romantyzm, tylko zwykły podziw nad potęgą Natury. Pokochałem ten rejon kraju i tutaj bym chciał mieć swoje miejsce na Ziemi.
Ceniąc sobie ponad wszystko spokój, ciszę i bliskość przyrody mały domek za miastem to istne marzenie. Każde miejsce jest warte odwiedzenia, ale z pewnością zdecydowanie odpychają mnie centra dużych miast, pełne galerii handlowych, sklepów, zabieganych ludzi i hałasujących maszyn, jako miejsca stałego zamieszkania.
Chociaż studiując w dużym mieście, mam pewien sentyment do Krakowa. Mimo paru wad, to miasto ma w sobie coś smile

Ach te górecki, aż wrzucę coś na temat:
https://www.youtube.com/watch?v=b7o-Mh_ang4

80

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Od dziecka uwielbiam góry, z całą ich przyrodniczą, krajobrazową i kulturową oprawą. (...) Niezależnie od miejsca, gdzie mógłbym przebywać czy kontekstu wycieczki, na którą bym się wybrał, czystą przyjemność sprawia mi sam widok gór. Najlepiej relaksuję się, siedząc wysoko gdzieś na hali czy górskim szczycie, spoglądając w dal czy w dół. No odlatuję smile

Posłużę się cytatem piosenki Czesława Niemena: mam tak samo jak Ty smile.
Nic mnie tak nie relaksuje, a jednocześnie nie zachwyca, jak widok gór. Już wiele razy poczułam ten ogromny, wyzwalający ogromne emocje zachwyt z gatunku tych, które trudno opisać słowami. Żadne dzieło ludzkich rąk nie wywołuje u mnie aż tak wielkiego wrażenia. Jednocześnie góry niezmiennie uczą wielkiej pokory.

81 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-30 20:23:49)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Olinka skoro mieszkasz na Śląsku, to rozumiem, że całe pasma Śląskiego i Żywieckiego znasz od podszewki? Najdalej na zachód byłem na Szyndzielni pod Bielskiem smile Do tych wszystkich atrakcji związanych z górami, dodałbym jeszcze choćby budownictwo. Dom marzeń w stylu zakopiańskim, albo nawet w formie górskiego schroniska smile W każdym razie niesamowicie mnie odrzuca wszelki "modern design", typu apartamentowce na 30. piętrze ze szkła i stali...Fujjj, brrr...
Mała Ojczyzna leży póki co tam, gdzie się spędziło najlepsze lata dzieciństwa - Podhale, Kotlina Sadecka i wszystkie okoliczne pasma górskie.

82 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-09-08 23:49:46)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Anhedonia napisał/a:
Excop napisał/a:

To był państwowy szaber "Ziem Odzyskanych".
Wbrew woli nowych mieszkańców, którzy znajdując swoje miejsca po wojnie, prawdę mówiąc, mieli wówczas gdzieś swoją stolicę i szumną propagandę za jej odbudową.

Mam nadzieję, że JEDNAK nie wbrew wszystkim Polakom jak leci... myślę, iż WÓWCZAS odbudowa stolicy jako symbolu państwowości - do tego WPROST po zrywie wolnościowym jakim było Powstanie - miała dla tamtego pokolenia SYMBOLICZNE znaczenie. Przynajmniej TAK od starych ludzi słyszałam. Nie koniecznie warszawiaków. Niekoniecznie w tym kraju smile
Co do miejsca na ziemi - "tam dom twój, gdzie serce twoje"
Mojej matki w tym kraju, mojego ojca aż do śmierci na owych antypodach. A dzieci...? Ni pies, ni wydra wink
Jestem szczęśliwa tu gdzie jestem - LOKALNE inicjatywy doceniam. Wielkim światem się nie zachłystuję wink

Teraz się odniosę do Twojego postu, Olinko, bo wtedy mógłbym nieopatrznie głupot nagadać.
Wpływ na to miał pan Czesław Wydrzycki o ksuwce "Niemen" i świetne i wykonanie oraz charakteryzacja Filipa Lato "Snu o Warszawie"
Ludzie, którym nakazano opuszczenie rodzinnych stron, nie mieli nic, poza nadzieją na spokój w nowym porządku.
Ja się tu urodziłem, ale moi przodkowie, jak i przodkowie moich rówieśników, przybyli z różnych stron i z reemigracji także, nowe widzieli w brutalnym rozgrabianiu państwowym tego, co zastali. Dlatego być może, nie lubię Warszawy. sad

83 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-09-09 07:52:46)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Nie mogę powiedzieć, że mojego aktualnego Podkarpacia nie lubię. Spędziłam tu już niemal 2/3 życia, przyjechałam z rodzicami jako dziecko z terenów Polesia Lubelskiego. Jednak po tylu latach wciąż czuję sentyment do poleskich lasów, łąk i jezior. Wciąż tkwią we mnie rozmowy rodziców, którzy twierdziil, że Podkarpacie to zupełnie inny świat, inni ludzie, inna mentalność.
Mnie na temat ludzi trudno się wypowiedzieć, byłam jeszcze dzieckiem, więc nie mam porównań. Chociaż...
Wychowałam się w PGR-ach, gdzie ludność była zbieraniną, gdzie ludzie się przeprowadzali. Moi rodzice byli po studiach, liznęli innego świata niż dom rodzinny i własny "zaścianek". Zauważam te różnice pracując wśród osób wychowanych w jednym mieście, znających się od pokoleń. Wciąż jest to dla mnie egzotyka, ale często fascynująca. Czasami irytująca, bo co mnie to obchodzi, że dziadek czyjegoś narzeczonego był babiarzem i zdradzał żonę ze szwagierką tej Joli z warzywniaka, której pociotek zmarł na emigracji na nierozpoznaną ślepą kiszkę i w związku z tym wszystkim dziewczyna owego narzeczonego powinna sobie dać z nim spokój.
Oczywiście przekoloryzowałam zjawisko, ale coś w tym stylu wciąż jest dla mnie egzotyczne. Najczęściej jednak barwne i fascynujące jak kawał dobrej książki.
Mieszkam w mieście na tyle dużym, że można wciąż jeszcze spotkać kogoś nieznajomego, ale na tyle małym, że zawsze znajdzie się jakieś powiązania i kupa ludzi się zna.
Gdy czytam o samotności w wielkich miastach, cieszę się, że w mojej mieścinie znam wiele osób, że nieraz wyskakując do miasta w jakiejś sprawie trzy razy przystaję w drodze, by zamienić kilka słów ze spotkanym znajomym, tą panią z warzywniaka, tym panem, którego co dzień widuję z pieskiem, koleżanką z podstawówki. Żartuję, że mi spokojnie ulicą przejść nie dają smile
Niestety, coraz więcej osób pozamykało się w samochodach...
Mimo wszystko nie czuję się jednak tutejsza. Sercem jestem i będę z Polesia.

U nas się "zaciąga" i podobno ja też nieco to przejęłam. Kiedyś wracając znad morza usłyszałam rozmawiającą z kimś kobietę i pomyślałam, że ona pewnie jest "nasza". Rzeczywiście jechała do Przemyśla.
Istnieją charakterystyczne dla nas słowa, np. słynne "ta". Niedawno, notabene, szlag mnie trafił, bo przeglądałam w bibliotece książkę o wojennych losach kilku młodych kobiet. Jedna z bohaterek była lwowianką i często powtarzała: "Tak joj!". Nie zdzierżyłam i publicznie napisałam, żeby się autorka trochę podszkoliła przed napisaniem kolejnej bzdury. Ta trzeba mieć pojęcie, o czym się pisze! wink "Tak joj" to kardynalny błąd, proszę PaniĄ (tak, u nas mówią "proszę panią", a nie "pani" smile )

84

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Źle się czuję jak nie widzę wzniesień i dolin, jak nie mogę wchodzić w górę i w dół.

Ha, ha to jest to czego nie lubię w górach tzn. tego ciągłego chodzenia w górę i z góry. Z drugiej strony centralne niziny Polski są dla mnie depresyjne. Jadę samochodem i kurna równo jak stół po horyzont... Stąd, jako zwolennik zgniłych kompromisów jestem wyznawcą swoich rodzinnych stron znaczy w miarę przyzwoitej wyżyny. Nawet moja obecna wieś jest rozpostarta na szeregu pagórków. Teren urozmaicony, gdzie trzeba są bagna i starorzecza, a jest parę górek, gdzie można było postawić wyciąg narciarski. Nie dla mnie rzecz jasna, bo nie przepadam ale już jeżdżąc rowerem ma się raz górki, a raz pod górkę.

85 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-09-09 12:52:04)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Excop napisał/a:
Anhedonia napisał/a:
Excop napisał/a:

To był państwowy szaber "Ziem Odzyskanych".
Wbrew woli nowych mieszkańców, którzy znajdując swoje miejsca po wojnie, prawdę mówiąc, mieli wówczas gdzieś swoją stolicę i szumną propagandę za jej odbudową.

Mam nadzieję, że JEDNAK nie wbrew wszystkim Polakom jak leci... myślę, iż WÓWCZAS odbudowa stolicy jako symbolu państwowości - do tego WPROST po zrywie wolnościowym jakim było Powstanie - miała dla tamtego pokolenia SYMBOLICZNE znaczenie. Przynajmniej TAK od starych ludzi słyszałam. Nie koniecznie warszawiaków. Niekoniecznie w tym kraju smile
Co do miejsca na ziemi - "tam dom twój, gdzie serce twoje"
Mojej matki w tym kraju, mojego ojca aż do śmierci na owych antypodach. A dzieci...? Ni pies, ni wydra wink
Jestem szczęśliwa tu gdzie jestem - LOKALNE inicjatywy doceniam. Wielkim światem się nie zachłystuję wink

Teraz się odniosę do Twojego postu, Olinko, bo wtedy mógłbym nieopatrznie głupot nagadać.
Wpływ na to miał pan Czesław Wydrzycki o ksywce "Niemen" i świetne i wykonanie oraz charakteryzacja Filipa Lato ze "Snu o Warszawie"
Ludzie, którym nakazano opuszczenie rodzinnych stron, nie mieli nic, poza nadzieją na spokój w nowym porządku.
Ja się tu urodziłem, ale moi przodkowie, jak i przodkowie moich rówieśników, przybyli z różnych stron i z reemigracji także, nowe widzieli w brutalnym rozgrabianiu państwowym tego, co zastali. Dlatego być może, nie lubię Warszawy. sad

Cytowałem, bo literówki spostrzegłem. sad

86 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-09 20:22:12)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Snake napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Źle się czuję jak nie widzę wzniesień i dolin, jak nie mogę wchodzić w górę i w dół.

Ha, ha to jest to czego nie lubię w górach tzn. tego ciągłego chodzenia w górę i z góry. Z drugiej strony centralne niziny Polski są dla mnie depresyjne. Jadę samochodem i kurna równo jak stół po horyzont... Stąd, jako zwolennik zgniłych kompromisów jestem wyznawcą swoich rodzinnych stron znaczy w miarę przyzwoitej wyżyny. Nawet moja obecna wieś jest rozpostarta na szeregu pagórków. Teren urozmaicony, gdzie trzeba są bagna i starorzecza, a jest parę górek, gdzie można było postawić wyciąg narciarski. Nie dla mnie rzecz jasna, bo nie przepadam ale już jeżdżąc rowerem ma się raz górki, a raz pod górkę.

Czyli jednym słowem przyjemne połączenie:)

Wiadomo, że każdy może znależć w różnym okresie życia swoje wymarzone miejsce. Tam, gdzie spotyka się coś lub kogoś, co sprawia, że pragnie się w danym miejscu osiąść i cieszyć się chwilą. Jednak dzieciństwo ma to do siebie, że samo w sobie jest sentymentalne, jeśli oczywiście było pozbawione przykrych zdarzeń. Tym samym, wszystko co nam się kojarzy z dzieciństwem, jest odbierane pozytywnie. Do tego dochodzi wpływ i zamiłowania rodzinne, albo chociażby początek nowego ustroju smile
Jeśli sami odkryjemy coś w sobie i ząłapiemy bakcyla, czujemy ogromną satysfakcję, ale jeszcze więcej radości sprawia mi fakt, że rodzina zaraziła mnie miłością do gór, jako formy spędzania czasu, sposobu na zdrowy styl życia i obcowania z przyrodą. Gdziekolwiek bym nie pojechał i czego bym nie zobaczył w życiu, to i tak specyficzne uczucie ogarnia mnie, jak weźmie się plecak, lornetkę i mapę, idąc przed siebie górskim szlakiem:) Śmieje się często, że najbardziej swobodnie czuję sie w butach trekingowych, bojówkach i polarze. A największa tortura to ubieranie....garnituru z krawatem smile

Swoją drogą chodzenie na przemian w górę i w dół obiektywnie mniej męczy, niż łażenie po płaskim smile

87 Ostatnio edytowany przez Snake (2019-09-21 23:23:04)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Swoją drogą chodzenie na przemian w górę i w dół obiektywnie mniej męczy, niż łażenie po płaskim smile

Niemożliwe wink Swoją drogą ja mam takie coś, że męczę się stojąc. Muszę chodzić, nawet jak czekam. A propos lokalnej ojczyzny, to mam zamiar właśnie zafundować dzieciom mały survival ze spaniem w lesie. Starszy nakręcił się na strzelanie z ostrej broni. Lekcja pierwsza i być może najtrudniejsza - jak przeżyć dwa dni bez smartfona….
Tak na marginesie chciałem się pochwalić, że w spadochroniarskim looku jest mi bardzo do twarzy lol

88

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

W pełni możliwe smile Od chodzenia po płaskim , bardziej męczące jest chodzenie po....plaskim po asfalciem zamiast po dordze gruntowej.
Fakt, przeżycie bez smartfona kilku godzin to dla niektórych większa tortura, niż spanie w lesie pod gołym niebem smile A noce są w sam raz na takie wyprawy..

89

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Mam to samo co do płaskich terenów, chyba że nad morzem.
Zawsze się zastanawiałam jak to nerwowo wytrzymują na Północy..

90

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Ela210 napisał/a:

Mam to samo co do płaskich terenów, chyba że nad morzem.
Zawsze się zastanawiałam jak to nerwowo wytrzymują na Północy..

Północ to bardzo szerokie pojęcie. Płaska, ale tak naprawdę plaska, jest Wielkopolska. Cały pas nadmorski to wzgórza morenowe i może to nie Tatry, ale na pewno nie jest to płaski teren. Często bywam na Suwalszczyźnie i tam też wszedzie wzgórza i doliny. Jedyny płaski teren na północy który ja znam to Żuławy, ale już Trójmiasto czy Kaszuby są naprawdę górzyste.

91

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Olinka skoro mieszkasz na Śląsku, to rozumiem, że całe pasma Śląskiego i Żywieckiego znasz od podszewki? Najdalej na zachód byłem na Szyndzielni pod Bielskiem smile Do tych wszystkich atrakcji związanych z górami, dodałbym jeszcze choćby budownictwo. Dom marzeń w stylu zakopiańskim, albo nawet w formie górskiego schroniska smile W każdym razie niesamowicie mnie odrzuca wszelki "modern design", typu apartamentowce na 30. piętrze ze szkła i stali...Fujjj, brrr...
Mała Ojczyzna leży póki co tam, gdzie się spędziło najlepsze lata dzieciństwa - Podhale, Kotlina Sadecka i wszystkie okoliczne pasma górskie.

U mnie wygląda to dosyć przewrotnie, bo z uwagi na niewielką odległość ostatnio Beskidy traktuję trochę po macoszemu, raczej stricte wycieczkowo. Zdarza się, że mając do zagospodarowania popołudnie spontanicznie wsiadamy w samochód i jedziemy do Brennej czy Szczyrku na placek po zbójecku, do Ustronia, żeby połazić brzegiem Wisły albo wjeżdżamy na Czantorię, by przedreptać z Małej na Dużą. Wówczas są to krótkie, bo ograniczone czasem wypady. Jasne, że znam te tereny, bo uwielbiam wdrapać się na szczyt, usiąść, pogapić na panoramę, wyciszyć umysł, pooddychać górskim powietrzem, ale z polskich gór jednak bardziej pociągają mnie Karkonosze i to one zdecydowanie skradły moje serce.

Edit:
Jeśli zaś mowa o pagórkach i dolinach, to zanim wyprowadziłam się z rodzinnego miasta, przy dobrej pogodzie można było zobaczyć zarys górskich pasm, zwłaszcza jeśli ktoś mieszkał w bloku na którymś z wyższych pięter. Po przeprowadzce do domu zdarzało się to już niezwykle rzadko. Niemniej cały teren jest mocno pagórkowaty, co ma swój urok, ale i bywa uciążliwe, zwłaszcza zimą zanim właściwe służby się nie ockną i nie zajmą odśnieżaniem dróg. Ba, zdarzało nam się będąc w odwiedzinach u moich rodziców musieć zakładać łańcuchy lub brać łopatę i zrobić sobie przejazd lub wykopać miejsce na zaparkowanie samochodu wink. Teraz tego nie mam, a mieszkam raptem 25 kilometrów dalej.

92

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Olinka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Olinka skoro mieszkasz na Śląsku, to rozumiem, że całe pasma Śląskiego i Żywieckiego znasz od podszewki? Najdalej na zachód byłem na Szyndzielni pod Bielskiem smile Do tych wszystkich atrakcji związanych z górami, dodałbym jeszcze choćby budownictwo. Dom marzeń w stylu zakopiańskim, albo nawet w formie górskiego schroniska smile W każdym razie niesamowicie mnie odrzuca wszelki "modern design", typu apartamentowce na 30. piętrze ze szkła i stali...Fujjj, brrr...
Mała Ojczyzna leży póki co tam, gdzie się spędziło najlepsze lata dzieciństwa - Podhale, Kotlina Sadecka i wszystkie okoliczne pasma górskie.

U mnie wygląda to dosyć przewrotnie, bo z uwagi na niewielką odległość ostatnio Beskidy traktuję trochę po macoszemu, raczej stricte wycieczkowo. Zdarza się, że mając do zagospodarowania popołudnie spontanicznie wsiadamy w samochód i jedziemy do Brennej czy Szczyrku na placek po zbójecku, do Ustronia, żeby połazić brzegiem Wisły albo wjeżdżamy na Czantorię, by przedreptać z Małej na Dużą. Wówczas są to krótkie, bo ograniczone czasem wypady. Jasne, że znam te tereny, bo uwielbiam wdrapać się na szczyt, usiąść, pogapić na panoramę, wyciszyć umysł, pooddychać górskim powietrzem, ale z polskich gór jednak bardziej pociągają mnie Karkonosze i to one zdecydowanie skradły moje serce.

93

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Znam tę historyjkę big_smile, a słysząc po raz pierwszy prawie popłakałam się ze śmiechu cool.

94

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Dla mnie wszystkie góry ma swój urok. Czy Beskidy czy Sudety smile
Nic tylko iść i iść.

95

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Ogólnie racja - co góry, to jednak góry, nigdzie tak dobrze nie ładuję akumulatorów.
Swoją drogą mam u siebie zalew zwany naszym lokalnym morzem. Jest naprawdę piękny. Jak poczuję taką potrzebę, to wsiadam w samochód albo na rower, a potem usiądę na ławce, latem zdarza się, że wprost na trawie, a wtedy mogę gapić się na wodę, pływające po niej żaglówki i samej myślami odpłynąć. Efekt w gruncie rzeczy podobny.

96

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Olinka Turawa, Dzierżno Duże czy Świerklaniec? smile

97

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Ja z młodszym synem właśnie poznaję lokalną naturę. Wczoraj trochę z buta zwiedziliśmy fajnego lasu plus parę atrakcji dla młodego chłopca. Pierwszy szok - nie ma zasięgu w komórce. Docelowo w planie jest nocleg w lesie pod pałatką, przy ognisku. Może być ciekawie tongue Dla starszego mam inne lokalne atrakcje. 15 minut drogi od domu mam strzelnicę. W ramach kryzysu wieku średniego postanowiłem upiec dwie pieczenie w ogniu. Sam się pobawię, a starszego chcę pchnąć w kierunku strzelectwa. W odróżnieniu od psychologów, osobliwie płci żeńskiej, sprzedających mojej małżonce dziwne teorie, że broń to agresja i takie tam bzdury uważam, że strzelectwo i kontakt z bronią, to świetny trening samodyscypliny dla starszego. Słuchasz instruktora albo wypadasz. Poza tym dzieciaki po tych wszystkich grach komputerowych naprawdę myślą, że broń to zabawka. No jeśli już, to dla starszych panów wink Postanowiłem, że jeśli mi się spodoba, to zrobię sobie patent i pozwolenie na broń sportową. Za paręnaście koła powinienem się zmieścić w podstawowych kosztach tj. uzyskania patentu i pozwolenia na broń, kupnie przynajmniej jednej sztuki broni krótkiej i jednej długiej plus szafa pancerna z montażem. Małżonka osiwieje... ale cóż, coś trzeba robić z wolnym czasem, a ogrodnik ze mnie słaby. Za to latanie po lesie i grochówka przy ognisku całkiem, całkiem mi się spodobała. Poza tym strzelectwo, to całkiem niezły sport dla starszego. Jak pływanie.

98

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Pod samą pałatką - no nieźle :-), choc na jedną czy dwie noce to myślę, że bym sięskusił w ciepłym śpiworze smile Co innego jak się siedzi w okresie od połowy września do początku listopada - wtedy namiot bywa przydatny. Choć raz czy dwa zdarzało mi się nocować w starym wojskowym "NS" -ie na polówce, gdzie czasami mysz wlazła człowiekowi na głowę smile
Z bronią możesz mieć rację- jak dzieciaki poznają, że to nie zabawka, to bedą na nią patrzeć zupełnie inaczej. Ale do pozwolenia to jakieś uzasadnienie, typu wykonywanie niebezpiecznego zawodu? Ja strzelałem tylko z wiatrówki...

99

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Ale do pozwolenia to jakieś uzasadnienie, typu wykonywanie niebezpiecznego zawodu? Ja strzelałem tylko z wiatrówki...

Nie do pozwolenia na broń sportową. Jest to zresztą małe kuriozum. Otóż mając patent sportowy i pozwolenie na broń sportową możesz legalnie kupić, posiadać i używać:
- praktycznie dowolną broń krótką tj. dowolny pistolet lub rewolwer będący w ofercie sklepów z bronią,
- praktycznie dowolną broń długą, tj. karabiny, karabinki, snajperki, broń gładkolufową. Tyle, że cywilne wersje wojskowej broni automatycznej są fabrycznie pozbawione możliwości strzelania seriami. To jest chyba jedyna różnica czyli, że kupujesz sobie nówkę "kałacha", klona AR-15 albo najnowszy, polski hit tj. karabinek Grot ale możesz nimi strzelać tylko ogniem pojedynczym. Krótką broń sportową można nawet nosić załadowaną ale nie wolno tego robić "nachalnie". Zabawne, biorąc pod uwagę, że krótką bronią sportową jest w tym przypadku dowolny Glock, Sig Sauer czy CZ.
Różnica podstawowa w porównaniu do pozwolenia na broń do celów tzw. samoobrony jest taka, że w przypadku samoobrony pozwolenie dostajesz mniej więcej bezwarunkowo. Dostałeś, to masz. W przypadku pozwolenia sportowego dostajesz na rok i w ciągu roku musisz zaliczyć określoną ilość startów w zawodach strzeleckich. Zapisujesz się więc do klubu strzeleckiego co jest dodatkowym kosztem, bo wpisowe i co miesiąc składka. Klub wie o co chodzi wink więc spokojnie w ciągu roku zaliczasz start w dwóch imprezach, gdzie zaliczasz wymaganą ilość konkurencji. Liczy się udział, nie wynik. Jak chcesz mieć broń żeby faktycznie z niej regularnie, rekreacyjnie strzelać, to i tak potrzebujesz dostępu do strzelnicy, a te mają właśnie rzeczone kluby strzeleckie. Taki to więc głównie problem żeby pamiętać o tych zawodach albo nie odpuszczać jak ci klub przypomina, że jest impreza do zaliczenia. No i dodatkowy problem jest chyba taki, że egzamin na broń sportową z opisu wygląda mi na ciut trudniejszy od zwykłego do samoobrony. 
Te kluby strzeleckie oferują zresztą, że poprowadzą "za rączkę" w procesie uzyskiwania pozwolenia. Natomiast każdy może z ulicy wejść do takiego klubu żeby postrzelać. Ceny zaczynają się od 100-200 zł za krótkie przeszkolenie z wystrzeleniem kilkudziesięciu sztuk  amunicji. Potem to już tylko od zamożności portfela zależy wink
Całkiem przyzwoitą wiatrówkę mam w domu, żadna tam na gaz tylko łamana. Czasem wyciągam żeby postrzelać z chłopakami ale wypadałoby w końcu zainwestować w jakąś tarczę, bo ileż można strzelać do puszek i opakowań po farbie i oleju wink

100

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Olinka Turawa, Dzierżno Duże czy Świerklaniec? smile

Przykro mi, ale żadne z wymienionych, niemniej możemy bawić się dalej wink. Jako podpowiedź dodam, że w naszym 'morzu' pływają rekordowe na skalę kraju karpie, inne ryby zresztą także, co stanowi nie lada gratkę dla wędkarzy. Wynika to z faktu, że z uwagi na pobliską elektrownię nawet zimą mamy wyjątkowo ciepłą wodę.

101 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-07 07:41:19)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

To teraz wszystko jasne smile Fakt, jeszcze jako mały dzieciak byłem tam u ciotki w Rybniku, która zresztą przeprowadziła sie  do Bydgoszczy. Marzyło się wtedy, że kiedyś uda się złpać jednego z tych potwórów które tam pływają - sumy, karpie, amury i tołpygi. Z tych 4 gatunków kilka razy pochodziły rekordy Polski w tym obecny suma- nie pamiętam dokładnie, ale coś ponad 100 kg i grubo ponad 2 metry. Strach się kąpać smile choć takie bydlęta siedzą głównie przy dnie..

102 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-10-07 08:15:13)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Jak tak opowiadacie o tych gorach i tych zalewach to az mi teskno do Polski.
Uwielbiam Tatry, to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc na Ziemi. Nie bardzo lubie tez calkiem plaskie tereny bo sa jakies takie nudne.

Teraz mieszkam niedaleko wulkanu Popocatépetl i musze powiedziec, ze robi wrazenie. Czasami jest tyle pylu, ze cale buty mam szare. Chociaz ogolnie cale miasto jest na wysokosci 2,135 m nad poziomem morza.
Podobno niektorzy czuja sie przez to chorzy tutaj.

103

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

To teraz wszystko jasne smile Fakt, jeszcze jako mały dzieciak byłem tam u ciotki w Rybniku, która zresztą przeprowadziła sie  do Bydgoszczy. Marzyło się wtedy, że kiedyś uda się złpać jednego z tych potwórów które tam pływają - sumy, karpie, amury i tołpygi. Z tych 4 gatunków kilka razy pochodziły rekordy Polski w tym obecny suma- nie pamiętam dokładnie, ale coś ponad 100 kg i grubo ponad 2 metry. Strach się kąpać smile choć takie bydlęta siedzą głównie przy dnie..

Bingo! Brawo dla Pana! smile
Jeżeli chodzi o zasoby zalewu, to wyłowiono tu również piranię, której w ten ryzykowny sposób chciał się pozbyć prywatny hodowca. Mało tego, wieść niesie, że trafił się i niewielki krokodyl cool, niemniej czy to prawda, trudno mi stwierdzić, choć zdarzenie podobno udokumentowano zdjęciami.

Miasto nie jest duże, ale i nie takie małe, bo znajduje się na 16 miejscu na liście największych miast Polski pod względem powierzchni i na 25 jeśli chodzi o ilość mieszkańców.
Jeśli byłeś tu jako dziecko, to zapewne masz przed oczami zupełnie inny obraz niż ma to miejsce dzisiaj, bo wiele się zmieniło, nawet od czasu, gdy zdecydowałam się tu zamieszkać, czyli 23 lata temu. Miasto jest urokliwe, przyjazne mieszkańcom (choć malkontenci rzecz jasna zawsze się znajdą) i pięknieje w oczach. Mało tego, latem można poczuć się jak w kurorcie, bo tętni życiem do rana. Zapraszam, jeśli będziesz w tych stronach smile.

Winter.Kween napisał/a:

Teraz mieszkam niedaleko wulkanu Popocatépetl i musze powiedziec, ze robi wrazenie. Czasami jest tyle pylu, ze cale buty mam szare. Chociaz ogolnie cale miasto jest na wysokosci 2,135 m nad poziomem morza.
Podobno niektorzy czuja sie przez to chorzy tutaj.

Lubisz to miejsce, czujesz się z nim związana?

104

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Winter.Kween napisał/a:

Jak tak opowiadacie o tych gorach i tych zalewach to az mi teskno do Polski.
Uwielbiam Tatry, to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc na Ziemi. Nie bardzo lubie tez calkiem plaskie tereny bo sa jakies takie nudne.

Teraz mieszkam niedaleko wulkanu Popocatépetl i musze powiedziec, ze robi wrazenie. Czasami jest tyle pylu, ze cale buty mam szare. Chociaz ogolnie cale miasto jest na wysokosci 2,135 m nad poziomem morza.
Podobno niektorzy czuja sie przez to chorzy tutaj.

My w Krakowie nie mamy wulkanu, a też mamy pył big_smile

Tatry są piękne, ale niestety zatłoczone.

105 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-07 18:48:58)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Olinka napisał/a:

Jeżeli chodzi o zasoby zalewu, to wyłowiono tu również piranię, której w ten ryzykowny sposób chciał się pozbyć prywatny hodowca. Mało tego, wieść niesie, że trafił się i niewielki krokodyl cool, niemniej czy to prawda, trudno mi stwierdzić, choć zdarzenie podobno udokumentowano zdjęciami.

Miasto nie jest duże, ale i nie takie małe, bo znajduje się na 16 miejscu na liście największych miast Polski pod względem powierzchni i na 25 jeśli chodzi o ilość mieszkańców.
Jeśli byłeś tu jako dziecko, to zapewne masz przed oczami zupełnie inny obraz niż ma to miejsce dzisiaj, bo wiele się zmieniło, nawet od czasu, gdy zdecydowałam się tu zamieszkać, czyli 23 lata temu. Miasto jest urokliwe, przyjazne mieszkańcom (choć malkontenci rzecz jasna zawsze się znajdą) i pięknieje w oczach. Mało tego, latem można poczuć się jak w kurorcie, bo tętni życiem do rana. Zapraszam, jeśli będziesz w tych stronach smile.

W Rybniku gościłem coś koło dwudziestu paru lat temu właśnie, będąc w podstawówce. Z miasta pamiętam tylko osiedle blisko zalewu i ogródki działkowe. Z uwagi na tą ciepłą wodę to bym sie nie zdziwił takim egzotykom w wodzie, choć zapewne długo i tak nie przetrwały, pomimo niby sprzyjających okoliczności. W tym rejonie kraju praktycznie nie bywam. Ostatnio najbliżej byłem we Wrocławiu. Najcześciej oprócz Małopolski, odwiedzam podkarpackie, Pomorze i ostatnio Podlasie smile

106 Ostatnio edytowany przez Snake (2019-10-07 19:41:25)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

W Rybniku[…]

Oooo, w Rybniku mam taką koleżankę od serca z lat młodości tongue

107

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Olinko, lubie to miasto. Na pewno to wizualnie jedno z najladnieszych miast w takich bylam.
Lubie pogode tutaj. Jest zawsze cieplo, ale nie przesadnie cieplo. Lubie sezon deszczowy.
Lubie Swieto Zmarlych tutaj.
Jest tutaj wulkan, najwieksza piramida na swiecie i sanktuarium swietlikow. Sanktuarium swietlikow jest najpiekniejsza rzecza jaka w zyciu widzialam.
Lubie chilaquiles, mole, romeritos i inne dania.
Zabawne jest jak sprzedaje sie wszystko wszedzie. 

Z drugiej jednak strony muzyka jest okropna, strasznie wszyscy sa halasliwi, jest niebezpiecznie, ludzie sa raczej niezbyt inteligentni i zabobonni strasznie, traktowanie zwierzat beznadziejne.

Przez ten brak bezpieczenstwa nie potrafie czuc sie mocniej zwiazana z tym miejscem. Bo ja lubie wolnosc.
Sentyment mam jednak do tego miejsca i nie zaluje mieszkania tutaj.

108 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-10-08 15:27:37)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Misinx napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Jak tak opowiadacie o tych gorach i tych zalewach to az mi teskno do Polski.
Uwielbiam Tatry, to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc na Ziemi. Nie bardzo lubie tez calkiem plaskie tereny bo sa jakies takie nudne.

Teraz mieszkam niedaleko wulkanu Popocatépetl i musze powiedziec, ze robi wrazenie. Czasami jest tyle pylu, ze cale buty mam szare. Chociaz ogolnie cale miasto jest na wysokosci 2,135 m nad poziomem morza.
Podobno niektorzy czuja sie przez to chorzy tutaj.

My w Krakowie nie mamy wulkanu, a też mamy pył big_smile

Tatry są piękne, ale niestety zatłoczone.

z okolicznych lokalnych  wioskowych patriotyzmów głównie ten pył pochodzi big_smile

109

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Ela210 napisał/a:
Misinx napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Jak tak opowiadacie o tych gorach i tych zalewach to az mi teskno do Polski.
Uwielbiam Tatry, to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc na Ziemi. Nie bardzo lubie tez calkiem plaskie tereny bo sa jakies takie nudne.

Teraz mieszkam niedaleko wulkanu Popocatépetl i musze powiedziec, ze robi wrazenie. Czasami jest tyle pylu, ze cale buty mam szare. Chociaz ogolnie cale miasto jest na wysokosci 2,135 m nad poziomem morza.
Podobno niektorzy czuja sie przez to chorzy tutaj.

My w Krakowie nie mamy wulkanu, a też mamy pył big_smile

Tatry są piękne, ale niestety zatłoczone.

z okolicznych lokalnych  wioskowych patriotyzmów głównie ten pył pochodzi big_smile

Też, oczywiście.

110

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Mogę nazwać się lokalną patriotką. Kocham miejsce, w którym żyję, jest ono naprawdę moje. Wybrałam je bardzo świadomie, już od liceum wiedziałam, że właśnie tu trafię. Los rzucał mnie kilka razy bliżej lub dalej, i tak się może jeszcze kiedyś zdarzyć, ale zawsze wracam. Nie zawsze jest prosto, ale tu czuję, że jestem naprawdę u siebie.

111

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Kocham moje miasto, tutaj się urodziłam i tutaj chce umrzeć - tutaj jest moje serce. Lubię patrzeć na to, jak się zmienia, staje się coraz piękniejsze i napawa mnie duma. Lubię ludzi, którzy tutaj mieszkają, maja w sobie świetna energię. Uwielbiam je tez za ogrom zieleni, lasy, pola, parki w centrum miasta, wszedzie drzewa, kwiaty. Nie ma takiej siły, która mogłaby na mnie wpłynąć, ze zechciałabym się stad wyprowadzić smile

112 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-19 10:40:40)

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Plecak spakowany i jutro nocleg w lesie w pięknym kompleksie leśnym. Męskie grono, no prawie całkiem męskie wink Napoje wszelakie, ognisko, mięsiwo. Dzieci pójdą do zbiorowego namiotu, a panowie i nieliczne panie pod gołą chmurką.
[seksistowskie i szowinistyczne treści NIE SĄ mile widziane na naszym Forum]
Będzie zapewne jakieś strzelanie, może grzybów się coś przywiezie. Ostatnio dzieciaki zapoznały się z ABC mordowania małych, leśnych stworzonek. Trzeba przyznać, że przyglądały się zajęciom praktycznym z zafascynowaniem wink

113

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Aż się boję zapytać, jak to mordowanie będzie wyglądać..

114

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Również dla mnie Warszawa  jest miastem które wzbudza we mnie wiele emocji (pomimo że stamtąd nie pochodzę), za każdym razem jak tam wracam moje serce się ociepla,czuję się dobrze, "pogodzona  ze światem"...pomimo to,że zaledwie 2 razy w roku,bo od ponad 20 lat przebywam we Włoszech. Prawdopodobnie na pozór banalna przechadzka po Wybrzeżu Kościuszkowskim, po Łazienkach , światełka bożonarodzeniowe w styczniu na Krakowskim Przedmieściu dla wielu mogą wydawać się czymś normalnym,ale dla mnie to zawsze bardzo wzruszające doświadczenie .Wiem,wiem.."łatwo " kochać to miasto tak od święta,przebywając w Centrum,z punktu widzenia praktycznie turystki..Jedno jest pewne: nie wróciłabym do miasta z którego pochodzę..zbyt dużo przykrych wspomnień, rodzina daleka od normalności..Jedyne co ocalę,to wakacje na wsi u moich najukochańszych dziadków..czasy  słoneczne i beztroskie, pełne ich  ciepła,miłości i dobroci.

115

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
bagienni_k napisał/a:

Aż się boję zapytać, jak to mordowanie będzie wyglądać..

Bardzo prosto, bo jedyne co straciło życie, to zimnokrwiste stworzenia wodne. Nie podlegające ochronie i złapane na terenach będących prywatną własnością. To tak gwoli informacji dla ekocośtam (oryginalnego określenia użytego przez prowadzących zajęcia nie zacytuję ze względu na ludzką nadwrażliwość).
Natomiast otrzymaliśmy porcję praktycznej wiedzy jak w razie konieczności będąc na łonie natury zdobyć coś do jedzenia. Używając do tego różnych, przypadkowych przedmiotów i narzędzi, generalnie tego co jest pod ręką.
Dzieci były wniebowzięte.
Ja dojrzałem do tego żeby pójść w kierunku strzelectwa. Siebie i na razie starszego syna zapisuję do organizacji strzeleckiej z docelowym uzyskaniem pozwolenia na broń sportową. Wszedłem w posiadanie drogą kupna egzemplarza broni krótkiej strzelającej z energią mniejszą niż 17 J, więc teraz mam w domu długą, tradycyjną wiatrówkę i krótką na gaz. Strzelamy z synem i muszę przyznać, ma chłopak oko. Kto wie, jak tak dalej pójdzie, to może za 2-3 lata zostanę myśliwym.

116

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm
Snake napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Aż się boję zapytać, jak to mordowanie będzie wyglądać..

Bardzo prosto, bo jedyne co straciło życie, to zimnokrwiste stworzenia wodne. Nie podlegające ochronie i złapane na terenach będących prywatną własnością. To tak gwoli informacji dla ekocośtam (oryginalnego określenia użytego przez prowadzących zajęcia nie zacytuję ze względu na ludzką nadwrażliwość).
Natomiast otrzymaliśmy porcję praktycznej wiedzy jak w razie konieczności będąc na łonie natury zdobyć coś do jedzenia. Używając do tego różnych, przypadkowych przedmiotów i narzędzi, generalnie tego co jest pod ręką.
Dzieci były wniebowzięte.
Ja dojrzałem do tego żeby pójść w kierunku strzelectwa. Siebie i na razie starszego syna zapisuję do organizacji strzeleckiej z docelowym uzyskaniem pozwolenia na broń sportową. Wszedłem w posiadanie drogą kupna egzemplarza broni krótkiej strzelającej z energią mniejszą niż 17 J, więc teraz mam w domu długą, tradycyjną wiatrówkę i krótką na gaz. Strzelamy z synem i muszę przyznać, ma chłopak oko. Kto wie, jak tak dalej pójdzie, to może za 2-3 lata zostanę myśliwym.

Dopiero teraz wlazłem ponownie na wątek.
Snake, jesteś wojownikiem, czy zwykłym snobem tylko"
Bardzo mnie to ciekawi?
Mam znajomych sędziów , prokuratorów i adwokatów.
Większość z nich, to oczywiście, myśliwi.
Gdy raz, podczas popijawy zapytałem: "po co wam to wszystko z tymi sztucerami?
Dostałem odpowiedź: "Nie udawaj, Z. innego, niż jesteś!
Sam byś tak chciał, tylko cię nie stać!
Pożegnałem towarzystwo.

117

Odp: Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Ha, ha sam nie wiem. Jeśli chodzi o broń, to interesuję się nią od dziecka. Zawsze chciałem mieć i używać tylko zawsze coś było ważniejsze. Teraz okazało się, że w końcu życie jest trochę wolniejsze i można się pobawić. Myślistwo na chwilę obecną mnie nie kręci, bo nie chodzi mi o zabijanie dla przyjemności, zabawy plus towarzystwo, o którym pisałeś. Niestety życie tak wygląda, że to towarzystwo w pewnym momencie staje się przydatne, a myślistwo jest całkiem akuratną metodą na dotarcie do kogo trzeba tongue

Posty [ 66 do 117 z 117 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Nasze małe ojczyzny, czyli lokalny patriotyzm

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024