Hej, mam pewien dość specyficzny problem z jedną dziewczyną. Piszę tutaj bo nie za bardzo rozumiem o co chodzi i będę wdzięczny za wszystkie odpowiedzi/rady. Zawsze to dobrze jak ktoś spojrzy obiektywnie na sytuację. Postaram się nie rozpisać za bardzo.
Mam na studiach koleżankę, nazwijmy ją M. Poznałem ją na samym początku roku akademickiego, od razu mi się spodobała. Dziewczyna jest atrakcyjna, ale (co może warto wspomnieć) sprawia wrażenie osoby dość nieśmiałej i wycofanej. W każdym razie – jakoś pod koniec października, w dość skomplikowany sposób, dowiedziałem się, że M. uważa mnie za najprzystojniejszego gościa na kierunku. Postanowiłem więc coś z tym zrobić, zaprosiłem ją na spotkanie pod pretekstem wspólnego zwiedzania miasta (które zarówno dla mnie jak i dla niej jest dość obce). Ta nasza „randka” przebiegła bardzo miło, zwiedzaliśmy, byliśmy na obiedzie, kawie, sporo rozmawialiśmy. Natomiast nic wielkiego między nami się podczas niej nie wydarzyło, ot tylko przytuliliśmy się na pożegnanie. Nasza relacja przed spotkaniem była koleżeńska, taka jak wiecie, dwóch znajomych z kierunku którzy jakoś się lubią. No i po spotkaniu kompletnie nic się nie zmieniło. Ona zachowywała się w stosunku do mnie całkowicie identycznie, a wręcz można powiedzieć że nawet trochę oschlej niż zwykle. W ciągu dwóch tygodni próbowałem wyciągnąć ją na jakieś kolejne spotkania, za każdym razem odmawiała, tłumacząc się że ma już plany. Próbowałem do niej pisać (bo z jakiegoś powodu ona do mnie w ogóle pierwsza nie pisze) ale odpowiadała mi jednym/dwoma zdaniami i rozmowa zamierała. Uznałem, że pewnie jakoś zwaliłem tę „randkę” i dziewczyna nie jest już dłużej zainteresowana. O dziwo, po jakimś czasie takiego dziwnego zachowania w końcu mieliśmy długą i fajną rozmowę na uniwersytecie. Podczas niej rzuciła pomysł wspólnego wyjścia do pewnej restauracji, na który z chęcią przystałem, umówiliśmy termin. Jednak dzień przed spotkaniem M. odwołała wyjście, tłumacząc się nagłą imprezą urodzinową swojej przyjaciółki (?). W każdym razie jesteśmy umówienie na to spotkanie znowu, za parę dni. No i nie za bardzo rozumiem o co jej chodzi. Z jednej strony niby uważa mnie za atrakcyjnego, zgodziła się na pierwsze spotkanie i sama wyszła z propozycją drugiego. Z drugiej strony, po pierwszym spotkaniu przez prawie dwa tygodnie mnie olewała, w ogóle do mnie nie pisze, na moje wiadomości odpowiada tak sobie no i nie wiem już czy te nasze „spotkania” to randki czy może po prostu kumpelskie wypady? A może ona jest zainteresowana ale przez swoją nieśmiałość i moją nieumiejętność w relacjach damsko-męskich to jakoś tak dziwnie wychodzi. Co myślicie?