Co zrobić z tym związkiem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Co zrobić z tym związkiem?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

1

Temat: Co zrobić z tym związkiem?

Hejka wszystkim. Nie wiem co dalej robić pomóżcie proszę ludzie. Jestem z moim chłopakiem już 4 lata. Mieszkamy u mnie w domu razem z moim starszym bratem i szwagierka. Od niedawna mam okazję zamieszkać z moim w kawalerce, ale po tym co on wyprawia grubo zastanawiam się czy to ma sens. Otóż moj brat lubi sobie chlapnac po pracy to piwko albo wodeczke i non stop wybiera sobie do towarzystwa mojego chłopaka. 3 albo 4 piwa to u nich norma, wódka też musi być pare razy w tygodniu. A weekend bez alkoholu to dzien stracony w tym domu. Moj chłopak nie pije alkoholu tylko wtedy kiedy bierze antybiotyk i jest chory czyli bardzo rzadko. Kiedy moj brat zaczął mieć w pracy drugie zmiany to pijaństwo się trochę ukrocilo bo się non stop mijali. Z resztą miałam , że jak wynajmiemy kawalerkę nie będą się widzieć i skończy się to picie. Teraz ma kolegę z pracy i to z nim się sp0tyka prawie non stop i pije wódkę. Później wraca do  mnie z podkulonym ogonem, jest taki milutki, że mało nie wejdzie nie powiem gdzie i idzie spać. Co raz mniej czasu spędzamy razem, non stop po pracy musi coś załatwić, gdzieś z nim jechac.  Ten kolega ma prawo jazdy i tyłek mu wozi gdzie tylko zechce to do braci to do kumpli i tak tu się napije, tam się napije i przywozi mi go pijanego. Nie wiem co robić, kiedy jest trzeźwy jestem z nim najszczesliwsza pod słońcem, ale ostatnio jest częściej pijany niż trzeźwy. Od półtora miesiąca każdy weekend mam beznadziejny bo oczywiście w dni wolne od pracy lapie się za jakieś fuchy i później pije z kolegami. A na wieczór zamiast gdzieś z nim wyjść to patrzę jak śpi pijany albo słucham jego gledzenia które mnie strasznie irytuje. Dzisiaj rano zesikal sie do lozka pijany. Rozmawiałam z nim tyle razy, powtarzam się jak zacięta płyta, a on oczywiście uważa, że wyolbrzymiam, że jego koledzy to mają żony,  dzieci i to normalne, że się napija po robocie. Ostatnio ciągle mi obiecuje, że jak zamieszkamy tylko we dwoje to ograniczy alkohol, że zrobi to dla mnie bo zaczniemy własne, nowe życie i będziemy snuć plany na przyszłość. Nie wiem czy mu wierzyć, a ja nie mam siły już na kolejne rozczarowania. Mieszkanie czeka na nas wystarczy tylko wziąć przenieść nasze rzeczy i tyle. Ostatnio mam trochę sprzeczne myśli, że może faktycznie przesadzam i nie daje mu odpocząć po pracy tak jak lubi. W końcu młody  chłopak-27 lat, dzieci nie mamy i chce się wyszumiec... jakie proponujecie wyjście oprócz rozmowy, które i tak się odbyły. Groziłam mu tez wielokrotnie, że go zostawię, ale tych gróźb nie spełniałam to też na niego wrażenia nie zrobi.... doradzcie co zrobić mogę jeszcze, zanim definitywnie zakończę ten związek.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Nic nie da się zrobić. To on sam musi zmienić nawyki i musi zrozumieć, że dobra zabawa, to nie tylko picie alkoholu. On nie widzi problemu w takim stylu życia i łatwo go nie zmieni, bo nie widzi takiej potrzeby.

3

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

To wcale nie jest młody chłopak! To stary koń, co chleje niemal CODZIENNIE.
Nie będziesz miała z nim życia. On Ci wszystko obieca a potem pójdzie i się napije z kolegami. Albo zrobi kilka dni przerwy, żebyś się uspokoiła i wróci do picia. Nie daj się nabrać.
Zostaw go i układaj sobie życie bez niego. Życie w smrodzie i niepewności z alkoholikiem to jest katastrofa.

4

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Blanxa, pomyśl: niby czemu wyprowadzka miałaby spowodować że on przestanie pić?Przeciez pije nie tylko z Twoim bratem.
Dla niego lepiej,bo liczy że będzie Ci trudniej się rozstać.
Jedyne co możesz zrobic to teraz,przed przeprowadzką ultimatum: przestajesz pic albo się rozstajemy. I słowa dotrzymać.
Inaczej skazujesz się SAMA na trudny i ciężki związek...

5

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Nie ma na co liczyć. Koleś jest do odstrzału. Zostaw go, bo zmarnuje Ci życie.

6

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Najlepszym rozwiązaniem będzie wyprowadzka. Czy to do kawalerki, czy gdzieś indziej.
I podstawowym warunkiem, aby wyprowadzka wypaliła- musisz to zrobić bez niego. Niech sobie pije kiedy i z kim chce, nie ma sensu abyś się męczyła.
Możesz postawić ultimatum (jak zauważyła diana45). Jeśli nic się nie zmieni- wiesz, co robić.

7

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Kompan do wódki znajdzie się wszędzie. Twój facet ma problem z alkoholem i to się nie zmieni dopóki nie zmieni się on. Chcesz tak żyć? Po ślubie będzie gorzej (uprzedzam wyobrażenia).

8 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 11:23:14)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Można się upić raz w tygodniu, albo wypić 2 piwka powiedzmy te 2 czy 3 razy w tygodniu. Ale jak gość tankuje CODZIENNIE wódę, to nie ma się co namyślać, tylko wiać. Nie wiem, czy cokolwiek dałaby jakąś próba uświadomienia mu, że ma poważny problem z alkoholem, bo zapewne by się tego wyparł, jak zawsze każdy nałogowiec na początku. On sam musiałby najpierw zdać sobie sprawę z problemu a potem zacząć się leczyć. Obawiam się, że Ty do tego czasu nie dotrwasz, bo CIę to wykońćzy psychicznie..

9

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

(...) Ostatnio ciągle mi obiecuje, że jak zamieszkamy tylko we dwoje to ograniczy alkohol, że zrobi to dla mnie bo zaczniemy własne, nowe życie i będziemy snuć plany na przyszłość. Nie wiem czy mu wierzyć, a ja nie mam siły już na kolejne rozczarowania. (...)

Ty tak serio? Na jakiej podstawie masz mu zaufać? Bo... obiecuje?



(...) doradzcie co zrobić mogę jeszcze, zanim definitywnie zakończę ten związek.

Co możesz zrobić jeszcze? A co, poza prawieniem kazań i gołosłownymi groźbami, do tej pory zrobiłaś?

Co zrobiłaś ze sobą, skoro twierdzisz, że teraz definitywnie (a można inaczej?) zakończysz związek?




bagienni_k napisał/a:

Można się upić raz w tygodniu, albo wypić 2 piwka powiedzmy te 2 czy 3 razy w tygodniu. (...)

Żartujesz?
Czy różni się upijanie raz w tygodniu od upijania codziennego? Jest się mniejszym pijakiem/alkoholikiem? Skutki picia dla bliskich są mniejsze, mniej toksyczne?

10

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Twój chłopak jest alkoholikiem i to zaawansowanym, skoro jest już na etapie sikania do łóżka.

Namów go na leczenie, jeśli nie zechce, odejdź, bo zmarnuje sobie życie, a Ciebie pociągnie za sobą.

11

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Cyngli napisał/a:

Twój chłopak jest alkoholikiem i to zaawansowanym, skoro jest już na etapie sikania do łóżka. (...)

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych napisał/a:

(...) Na ostateczne rozpoznanie uzależnienia pozwala identyfikacja trzech lub więcej następujących cech lub objawów występujących łącznie przez pewien okres czasu w ciągu ostatniego roku. Są to:
* Silne pragnienie lub poczucie przymusu picia („głód alkoholowy”).
* Upośledzona zdolność kontrolowania zachowań związanych z piciem (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia do wcześniej założonego poziomu, nieskuteczność wysiłków zmierzających do zmniejszenia lub kontrolowania picia).
* Fizjologiczne objawy zespołu abstynencyjnego pojawiającego się, gdy picie alkoholu jest ograniczane lub przerywane (drżenie mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, nudności, wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenie śluzówek, wzmożona potliwość, zaburzenia snu, niepokój, drażliwość, lęki, padaczka poalkoholowa, omamy wzrokowe lub słuchowe, majaczenie drżenie) albo używanie alkoholu lub pokrewnie działającej substancji (np. leków) w celu złagodzenia ww. objawów, uwolnienia się od nich lub uniknięcia ich.
* Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu (ta sama dawka alkoholu nie przynosi oczekiwanego efektu) potrzeba spożycia większych dawek dla wywołania oczekiwanego efektu.
* Z powodu picia alkoholu - narastające zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności lub zainteresowań, zwiększona ilość czasu przeznaczona na zdobywanie alkoholu lub jego picie, bądź uwolnienia się od następstw jego działania.
* Uporczywe picie alkoholu mimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych następstw picia (picie alkoholu, mimo, że charakter i rozmiary szkód są osobie pijącej znane lub można oczekiwać, że są znane).



Pużyński S., Wciórka J. (red.) „Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD-10. Opisy kliniczne i wskazówki diagnostyczne”, Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne „Vesalius”, Instytut Psychiatrii i Neurologii, 2000.

12 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 12:14:27)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wielokropek napisał/a:

Żartujesz? Czy różni się upijanie raz w tygodniu od upijania codziennego? Jest się mniejszym pijakiem/alkoholikiem? Skutki picia dla bliskich są mniejsze, mniej toksyczne?

Wszystko zależy od tego, jak ktoś pojmuje słowo pijaństwo i alkoholizm. Raczej to kwestia regularności spożywania, ale ilość i rodzaj pitego alkoholu może być inaczej odbierany przez osoby z zewnątrz.
Jeśli ktokolwiek upije się raz w tygodniu w sobotę, wróci do domu w wiadomym stanie i skończy się TYLKO I WYŁĄCZNIE na kacu i niczym więcej, bez jakichkolwiek dalszych skutków...to czy nie ma róznicy w porównaniu z chłopakiem Autorki? Zresztą mając na myśli raz w tygodniu nie chodziło mi o calkowicie regularne spożywanie, w stylu: " mam w planach co sobotę się urżnąć i nikt mi nigdy nie ma prawa w tym przeszkadzać!" Samemu trzeba dostrzec granicę, ale wiadomo, że stwierdzenie raz na tydzień czy 2-3 piwa w tygodniu to raczej ŚREDNIA a nie czyste liczby.

Póki nie piję się dla samego pragnienia zaspokojenia głodu alkoholowego i człowiek jest w stanie się hamować, wyznaczając sobie granicę, to nie mówimy o alkoholiźmie. Silna presja otoczenia, w tym wypadku znajomych jeszcze sytuację pogarsza. W wypadku omawianego gościa sprawa jest jasna i klarowna. Zresztą każdy z nas zna pewnie osoby niepijące, wg których wypicie 2 piw tygodniowo( średnio!) już byłoby alkoholizmem, nawet kiedy dana osoba całkowicie i rzeczywiśćie nad tym panuje. Ten gość wymaga szybkiej i specjalistycznej terapii.

13

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Można pić codziennie i nie być uzależnionym, można pić sporadycznie (albo w ogóle) i być uzależnionym.


bagienni_k napisał/a:

(...) Ten gośc wymaga szybkiej i specjalistycznej terapii.

Terapia jest dobrowolna, a skierowanie na przymusowe leczenie ściśle określone przepisami.

14

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

On piwa to musi mieć Codziennie i zachowuje się jak typowy Janusz. Po pracy ze trzy piwka przed telewizorem sobie pije i to jest jego sposób na relaks. Ja na to oko przymykałam, bo myślałam, że większość facetów tak robi.  Moje koleżanki z pracy, mówiły że ich mężowie to też po robocie codziennie,  lub prawie codziennie mają w ręce puszkę piwa. Mój z resztą jak wypił trzy, cztery piwa to nie było po nim widać, żeby w ogóle coś pił.  Wydawał się trzezwutki jak niemowlę. Teraz mnie zaczęło niepokoić to, że wcześniej nie dopuszczał do śruby, wiedział kiedy przestać. A teraz? Na fazie prawie codziennie. Najlepsze jest to, że nie widzę żeby kupował jakąś większą ilość alkoholu, ale śrubę ma jakby wypił dwa razy więcej niż ja widzę. Nie wiem czy on sobie setki kupuje czy co. Ja mu mówię, że ma już pewnie chorobę alkoholowa, to on zaprzecza i mówi, że alkoholikami to są żule co zebraja rano na wino pod sklepem, a on wstaje rano i idzie do pracy i ma wszystko pod kontrolą.  Ja mu powiedziałam chłopie alkoholikiem to może być też prawnik, lekarz czy policjant. Ale nie, on chodzi do pracy i on jest chłopak na poziomie... Nie ważne, że z jednej dobrze płatnej pracy go wywalili bo alkomatem go sprawdzali i mu pokazywalo. Teraz ma taka robotę, że nie zwracają uwagi, czy jest na kacu czy wypity, byle by pracować.

15

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Wiemy, co mówisz jemu. Jakich argumentów używasz, by siebie przekonać do bycia z bohaterem wątku?

16

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Miał ciężkie życie.  Jego ukochany brat zginął w wypadku samochodowym i powiedział mi, że pije by o tym zapomnieć.  Ale to było 5 lat temu....Ile można żyć przeszłością.

17

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Ile można żyć przeszłością? Niektórzy do końca dni swoich.



Wpisz w wyszukiwarkę hasło "współuzależnienie alkoholowe", otwórz stronę PARP-y i ze zrozumieniem przeczytaj zawarte tam informacje.

18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 13:49:34)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Właśnie, na terapię powinien pójść samemu, z własnej, nieprzymuszonej woli. Tutaj jednak, zanim gość się opamięta, Autorka może nie dotrwać do tego momentu, tym bardziej jak zacznie mu sugerować, zeby się zaczął leczyć.
Codzienne picie, albo raczej ZWIĘKSZAJĄCA się ilość i częstotliwość picia jest chyba najprostszą drogą, aby upaść na samo dno. Autorko to już zaszło za daleko. Jeśli masz odwagę, spóbuj go uświadomić, że potrzebuje pomocy.Inaczej będziesz się tylko męczyć coraz bardziej, marnujac sobie życie.

EDIT: Sama widzisz, po 3 piwa dziennie, każdego dnia już coś mówi. Do tego jeszcze to wypieranie, przy rozmowie, kto może być alkoholikiem a kto nie. Czas działać.

19

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Dziękuję  za mądre odpowiedzi. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze przeczyta tego posta i udzieli mi jeszcze paru wskazówek. Z gory przepraszam za przynudzanie,wodolejstwo i glupie pytania, ale przez chroniczny stres mam mózg jak z plasteliny:(( Wczoraj obralam taką strategię, żeby przez jakiś tydzień totalnie go olewac,  okazać mu obojętność nie prosić go żeby przestał pić  ani nie pytać się ile wypił, zająć się po prostu sobą. Dzisiaj jednak po waszych odpowiedziach wydaje mi się, że w ten sposób nie dam mu nic do zrozumienia tylko ułatwia mu to chlanie:(( jutro z nim porozmawiam by ustalić coś. Tak jutro dopiero bo dzisiaj oczywiście pojechał z wspomnianym koleżką po zmywarkę z ogłoszenia i nie wiadomo za ile wróci i w jakim stanie....ten jego kolega też mnie denerwuje niesamowicie...Jak z nim w ogóle rozmawiać? Wiem, że muszę postawić mu ultimatum, ale jakie ma być to ultimatum? Powiem mu np, że ma przestać pić inaczej się rozstajemy. On mi wtedy zaproponuje znając życie, że ograniczy alkohol i wódkę będzie pił tylko w sobotę w towarzystwie.  A ja naprawdę nie chce już oglądać jego zapijaczonej twarzy. I na pewno predzej czy później się znów upije, więc chyba równie dobrze zamiast stawiać takie ultimatum moglabym po prostu zerwać. ..więc konsekwetnie powiem wprost, że chcę by poszedł na leczenie, albo żeby sobie zrobił jakąś wszywke czy coś....oczywiście usłyszę zarzuty, że jestem sadystka, że go upokarzam, jak to bez alkoholu... z resztą nie wiem czy na takim leczeniu będą mu kazać całkowicie odstawić alkohol, czy nauczą go spożywać w umiarze?.?

20

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Jedyna szansa na wyleczenie to CAŁKOWITA ABSTYNENCJA oraz chodzenie na terapię, ew. AA.
Tu nie ma półśrodków.

Jeżeli zagrozisz odejściem, to musisz być konsekwentna w razie jego wpadki, inaczej szybko nauczy się, że Twoje groźby są bez pokrycia i będzie miał je gdzieś.

Pytasz, jak rozmawiać. Na pewno bez krzyków, wyrzutów, nigdy nie mów ''bo Ty zawsze'' / ''bo Ty nigdy''. Unikaj wyrażeń typu ''ranisz mnie'' / ''krzywdzisz mnie''. Lepiej powiedzieć ''rani mnie, gdy Ty...'' lub coś w tym stylu.
Najlepiej by było, gdybyś umówiła się specjalisty i z nim porozmawiała najpierw. Może doradzić wiele pożytecznych rzeczy.

Aha, jeszcze jedno. Jeśli wróci pijany, nie usługujesz mu. Nie gotujesz dla niego, nie sprzątasz po nim, nie pierzesz jego ciuchów, nie dajesz mu pieniędzy w żadnym wypadku. Nie sponsorujesz jego nałogu i nie ułatwiasz mu życia. Niech na własnej skórze poczuje konsekwencje swojego nałogu.

21 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 16:51:28)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Twarde ultimatum wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. Postaw twarde warunki i bądź konsekwentna. Facet być może zobaczy, co może stracić jak tak dalej będzie się upijał. jedyny problem jest taki, że ciężko mu będzie się przyznać do nałogu.

22 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-16 21:36:00)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Witaj Blanxa.
Na terapii to mu mogą se kazać. Dobrowolny udział w terapii bywa skuteczny i przynosi pożytek. Zdrowienie dla siebie ma sens, nie na pozór. Na pewno nie dla  "uspokojenia",zmylenia kogoś bliskiego. Udawanie udziału w terapii dla "świętego spokoju" nic nie wniesie w życie osoby uzależnionej przedłuży tylko jej chorowanie.Utrwali uzależnione zachowania,jak wypieranie, zakłamywanie,zaprzeczanie,opór,przekorę i satysfakcję że znowu udało się spaść na cztery łapy.On nie ponosi żadnych konsekwencji ,bo wszyscy mu pomagają w łagodzeniu ich,dlatego nie widzi problemu i ma szansy dokonać wyboru nie ma żadnej motywacji.
Na psychoterapii pomogą mu uświadomić, czym jest choroba alkoholowa, inaczej zespół uzależnienia od alkoholu (lub środków zmieniających nastrój, świadomość), oraz poradzą i podpowiedzą jak zdrowieć i nie wracać do picia.
Z Twojego opisu użytkownicy wysnuli słuszne przypuszczenie, że Twój chłopak ma problem z piciem i to w fazie dość zaawansowanej.
Nie będę powtarzał tych sygnałów i objawów.
Na takim etapie u Twojego chłopaka zresztą , chyba wcześniej nie było już możliwe - ograniczanie picia - utrata kontroli nad piciem jest bezpowrotna, nie ma sposobu na wyleczenie się z tego na obecnym poziomie wiedzy medycznej.
Nawet okres długoletniej abstynencji nie wyleczy już jego upośledzenia/uszkodzenia ośrodka kontroli (nagrody), jest ono trwałe to uszkodzenie.
Podobnie  jak niektóre uczulenia, można z nimi żyć pod pewnymi warunkami.
Można się leczyć i zdrowieć, ale nie można całkowicie wyzdrowieć, tzn. wrócić do picia kontrolowanego, siła woli to za mało, bo uszkodzenia mają charakter, i są fizjologiczne to nie jest tylko samo uzależnienie psychiczne.
Abstynencja i odstawienie alkoholu są konieczne, bo zatrzymują bardzo progresywny i dynamiczny rozwój uzależnienia na  poziomie fizycznym i psychicznym.
Najtrudniejszym okazuje się, jak wytrwać w abstynencji i nie wracać do picia po jakimś czasie.
Podstawowym bowiem problemem WSZYSTKICH uzależnionych osób, obojętnie od czego się uzależnili, są chore emocje.
Co to są chore emocje, skąd się biorą i jak sobie z nimi radzić, Twój chłopak dowiedziałby się właśnie na terapii oraz w AA.
Największym jednak problemem jest, jak go przekonać i nakłonić do terapii, i abstynencji, i tu nie ma 100% skutecznej metody.
Twarda miłość, czyli wspomniane wyżej ultimatum, nie na wszystkich działa, potrzebne jest, aby alkoholik sięgnął swojego dna, zobaczył własne konsekwencje picia i je poczuł na własnej skórze.
Te dna są najróżniejsze, bardzo osobista sprawa : więzienie,wypadek,rozwód,rozstanie,utrata pracy .itp
Jak to mają zrobić, spowodować, bliskie osoby zawsze pozostanie niewiadomą.
Zorganizowanie takiego spiętrzenia kryzysów w życiu alkoholika bywa bardzo trudne,prawie niemożliwe.
Ty etap próśb, gróźb, negocjacji, starań i tłumaczenia, uświadamiania masz za sobą, zrobiłaś, co mogłaś, reszta zależy od niego i jest już poza Twoim zasięgiem, i kontrolą. Nie jest powiedziane, że jak odejdziesz, on zaprzestanie picia.
Jego obietnice, choć momentami sam być może wierzy w nie, są niemożliwe do spełnienia, nie będzie pił normalnie, koniec, kropka.
Wszywka to nie lek, to tylko środek wymuszający strachem abstynencje, a z doświadczenia powiem Ci, że bez terapii bardzo mało skuteczny, łatwy do obejścia, nie czyni też sam w sobie alkoholika osobą zdrową w sferze emocji.
Lekiem najlepszym na alkoholizm jest spokój wewnętrzny, pogoda ducha, szczęście i czyste sumienie, to takie proste, ale na początku trudne, bo działa wiele schematów i mechanizmów w myśleniu, czuciu, nawykowych i podświadomych - chorych.
Co Ty możesz zrobić?
Już nic, możesz jedynie uratować siebie jak Ci napisano, współuzależnienie to też groźne i wyniszczające zjawisko mające swoje somatyczne objawy, jest też podobne do czegoś pomiędzy nerwicą a depresją.
Takie życie jak prowadzicie oboje pomaga w piciu chłopaka i wyniszcza Twoje zdrowie.
Przypomina mi nieco moją historię  .
Moja dziewczyna miała dość po 5 latach, mieszkaliśmy od chyba 3-4 lat ze sobą, odeszła, pozwoliła mi na dokonanie wyboru, piłem i ćpałem jeszcze dwa lata zanim dobiłem do dna - nie wróciliśmy jednak do siebie.
Jak będzie z Twoim chłopakiem - nie wiem i nikt chyba tego nie wie.

Poczytaj na forum inne tematy w tym dziale mogą Tobie odpowiedzieć na wątpliwości:
https://www.netkobiety.pl/t112733.html
https://www.netkobiety.pl/t119160.html
https://www.netkobiety.pl/t119652.html
https://www.netkobiety.pl/t119545.html
https://www.netkobiety.pl/t103234.html
https://www.netkobiety.pl/t119233.html
https://www.netkobiety.pl/t115810.html
https://www.netkobiety.pl/t104375.html
https://www.netkobiety.pl/t117868.html
https://www.netkobiety.pl/t117164.html
https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=115374

Sporo tego i jest tych wątków znacznie więcej, niestety.

Pozdrowienia i odwagi życzę.

Chociaż bardzo sobie cenię Twoje wypowiedzi ze względu na ich trafność, nie mogę dłużej przymykać oka na ich formę, która jest mało czytelna. Bardzo Cię proszę, używaj interpunkcji i zwracaj uwagę na ortografię.

Obiecuje poprawę emocje,wspomnienia czasem wracają trochę.Te 27 lat to takie podobne.

Mea culpa,ale to też trochę "wina" mojej Bratowej (świetna babka zresztą smile ) - pisała za mnie wypracowania w LO ja byłem bardzo zajęty,miałem kapele i już wtedy balowałem ostro ,nie miałem czasu na drobiazgi ,ledwo wyrabiałem się z czytaniem lektur.
Nie można jak widać wyręczać nikogo w niczym bo robi się krzywdę sad

23 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2019-09-16 17:13:27)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

(...) Wczoraj obralam taką strategię, żeby przez jakiś tydzień totalnie go olewac,  okazać mu obojętność nie prosić go żeby przestał pić  ani nie pytać się ile wypił, zająć się po prostu sobą. Dzisiaj jednak po waszych odpowiedziach wydaje mi się, że w ten sposób nie dam mu nic do zrozumienia tylko ułatwia mu to chlanie:(( (...)

Zaraz, zaraz. Uważasz, że będąc strażnikiem/kontrolerem nakłonisz go do zerwania z alkoholem. Na pewno przeczytałaś tekst o objawach współuzależnienia? Jednym z nich jest przejęcie odpowiedzialności za picie, czyli właśnie to, co do tej pory robiłaś i do czego zamierzasz wrócić.


(...) Jak z nim w ogóle rozmawiać? (...)

Spokojnie, pamiętając, że rozmowa jest dialogiem, nie monologiem/kazaniem, pouczanie, moralizowanie spowoduje jedynie jego agresję, i to jest typowa reakcja.


(...) Wiem, że muszę postawić mu ultimatum (...)

Nie musisz. Możesz. To wbrew pozorom istotna różnica. Możesz niczego w waszej relacji nie zmieniać, możesz postawić mu ultimatum, możesz od razu odejść. Możesz, nie musisz.


(...) ale jakie ma być to ultimatum? (...)

Takie, którego dla Ciebie jest możliwe do wykonania. Inaczej nie ma sensu, bo tylko mówisz, mówisz, mówisz. Wątpię zresztą, by on uwierzył, że odejdziesz, przecież tyle razy już to obiecywałaś.


(...) powiem wprost, że chcę by poszedł na leczenie, albo żeby sobie zrobił jakąś wszywke czy coś.... (...)

Łagodnie: chcesz. A on stwierdzi, że nie chce. I co wtedy zrobisz?

24

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Jedyne co możesz zrobić - dla własnego dobra, żeby ratować samą siebie - to odciąć się od niego emocjonalnie i również fizycznie.
Skutki współuzależnienia są również tragiczne dla Ciebie, i położą się cieniem na Twoim dalszym życiu.
Żadnych szans, żadnego ultimatum - to doprowadzi tylko do tego, że coraz mocniej będą naginane granice, które wyznaczysz. Żadnego namawiania, załatwiania dla niego lekarzy, terapeutów, czy odwyków.
Żadnego gotowania mu rosołków, prania zasikanego materaca, proszenia, aby przestał, aby zmniejszył.
To kanał, z którego możesz się nie wydostać o własnych siłach.

25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-16 21:32:39)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

x

26

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

No i przyjechał... wypity.  Nie ja już mam dość,  nawet już nie mam siły tego ultimatum dawać, jestem załamana...

27

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Jak jest pijany nie dyskutuj z nim bo to bez sensu on jest odporny na Twoje słowa.Przeszkadzasz mu jak nie jesteś użyteczna ,stawiasz swoje warunki.
Poszukaj nowego lokum dla siebie ,albo go wywal .
Idź też po wsparcie dla siebie bo wykończysz się.
Masz bóle głowy,brzucha,napady paniki,bezsenność,rozwolnienia,problemy ze skupieniem się,wstyd,lęki,łatwo wpadasz w złość,jesteś poddenerwowana,rozdrażniona byle czym ?
Jeżeli jeszcze nie masz to wszystko przed Tobą.

28

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

No i przyjechał... wypity.  Nie ja już mam dość,  nawet już nie mam siły tego ultimatum dawać, jestem załamana...

Na trzeźwo, czy po pijanemu - on Twoje ultimatum ma głęboko gdzieś.
Nie jest mu do niczego potrzebne. I tak nie ma zamiaru się do niego stosować.
Jedyne czego on chce to:
- pić dalej w spokoju
- i żebyś wreszcie przestała gadać

29

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Blanxa jak odejdziesz to najpierw on poczuje ulgę odetchnie,a potem może będzie mu żal jak się kiedyś obudzi "umęczony" piciem.
Jak "odpocznie" po kacu to  ten żal ,rozstanie to może być również wyśmienity idealny  powód do picia.
Będzie Twoja wina że on musi pić oczywiście w jego mniemaniu, w duchu może obwiniać też siebie ,bo to wykorzysta jako następny pretekst do chlania i tak w kółko.
To już nie jest Twój problem zadbaj o swoje życie i spokój.
Jutro albo będzie obrażony,albo znowu Ci naobiecuje, że się nie nawali .
On nie może się nie nawalić bo już nie panuje nad tym.

30

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Kiedy uwierzysz, że dla niego ważniejszym od Ciebie jest alkohol?

31

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

On nigdy nie ma kaca. To jest najlepsze.  Kac sprawia, że człowiek ma wstręt do alkoholu przynajmniej na jakiś czas, ale on jakby jest odporny. Ja gdybym wypiła tyle co on to nie było by takiej opcji żebym poszla do pracy. Z moim bratem pił wczoraj. Mój wstał normalnie do pracy na 7, a brat nie dał rady pójść na drugą zmianę co się zaczyna dopiero o 14, a na dodatek mój tankowal jeszcze piwa od rana A brat nic nie pił. Masakra jakie on ma zdrowie,  ale do czasu...

32

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

No i tak. My swoje, a Ty swoje smile
Mamy wypisać tu gratulacje dla jego wątroby ?

33

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

On nigdy nie ma kaca. To jest najlepsze.  (...)

To cudownie!

34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-16 21:54:21)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wielokropek napisał/a:

Kiedy uwierzysz, że dla niego ważniejszym od Ciebie jest alkohol?

Jedną z wielu rzeczy ,które długo pamiętałem i nie dawały mi spokoju to był wyraz Twarzy mojej ówczesnej narzeczonej kiedy odchodziła.
Obrzydzenie,wstręt , płacz ,rozpacz nie były to moje projekcje znaliśmy się nie widziałem jej takiej nigdy wcześniej.Owszem bywała wściekła, zdenerwowana, w napięciu jednak takiej nienawiści nie widziałem.
Po latach rozmawiałem z nią o tym potwierdziła wszystko .
Wszyscy znani mi alkoholicy/alkoholiczki czy to z AA ,terapii potwierdzają też traktowanie alkoholu  jak bardzo bliskiej osoby.
Taka nałogowa "personifikacja" w aktywnym okresie uzależnienia i po pewnym czasie od odstawienia.
To jest najlepszy przyjaciel,kochanka,najbliższa "osoba" inni ludzie służą do stwarzania pozoru, normalności ,dostarczają pretekstów,służą do wygody do manipulacji bliskimi wystarczy często bycie milutkim do rany przyłóż,żeby wymazać przewiny.
Alkoholik w pewnym sensie zdradza z alkoholem  osobę z którą jest związany ( często jest też przy okazji nałogu fizyczna zdrada z inną osobą  pod wpływem lub nawet nie pod wpływem),a alkohol stymuluje i reguluje emocje jak romanse jest frajdą i radochą.
To szerszy temat wszystkie te prowokacje,poczucia rozżalenia,samotności,ucieczki od odpowiedzialności i problemów itp - cała masa tego jest,ale głównym powodem dlaczego alkoholik pije jest to że jest alkoholikiem .

Blanxa napisał/a:

On nigdy nie ma kaca. To jest najlepsze.  Kac sprawia, że człowiek ma wstręt do alkoholu przynajmniej na jakiś czas, ale on jakby jest odporny. Ja gdybym wypiła tyle co on to nie było by takiej opcji żebym poszla do pracy. Z moim bratem pił wczoraj. Mój wstał normalnie do pracy na 7, a brat nie dał rady pójść na drugą zmianę co się zaczyna dopiero o 14, a na dodatek mój tankowal jeszcze piwa od rana A brat nic nie pił. Masakra jakie on ma zdrowie,  ale do czasu...

Ma wysoką tolerancję to nic niezwykłego akurat jest młody i tak ma ,ale to się zmienia najpierw są wahania tolerancji potem spadek.Przychodzą kace giganty gdzie nie można się ruszać znam to z autopsji.
Niektórzy tak mogą latami to żadna zasługa mocna głowa i jeszcze niestłuszczona wątroba, ani nie uchroni go przed konsekwencjami wypadkiem czy zadławieniem się wymiocinami podczas snu po pijanemu.

35

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Wiem, że alkohol jest ważniejszy.  Zrobiłam malutki kroczek do przodu, bo w końcu zrozumiałam, że moje wykłady nie robią na nim  wrażenia. Przez cały dzień nie raz  układałam sobie w głowie co mu powiedzieć, żeby jakoś trafić do niego, żeby go lekko zawstydzic, zmotywować i co? Efekty były ale tylko przez pare dni. Szkoda tylko, że tyle czasu mi to zajęło.  Było by mi łatwiej kopnąć go w cztery litery jakby się awanturowal pod wpływem czy coś,  ale on tylko mi mówi,  że mnie bardzo kocha, że sobie życia beze mnie nie wyobraża,  że chcę się ze mną zestarzec.  I tak mu wierzyłam, nawet teraz trochę wierzę... Ale co jeśli on mi mówi tylko to co chcę usłyszeć:(

36

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

paslawku,
chylę głowę. smile



Znamiennym jest fakt zajmowania się przez autorkę nie sobą i przyczynami swojego zachowania (w tym trwania w opisywanym związku), lecz bohaterem związku. Tak. Domyślam się powodów. hmm

37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 20:53:56)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Gratulacji nie będę wypisywał, ale facet ma zdrowie...

Widzisz teraz, że dla niego najlepsza i chyba jedyna ciekawa rozrywka to upić się. Alkohol przekłada nad relację i szczęście z Tobą, więc żadne rozmowy niczego nie zmienią, bo on nie widzi problemu. Pragnie tylko świętego spokoju i procentów.Tym bardziej, jak następnego dnia nie czuje wstrętu, tylko ciągnie dalej...

38 Ostatnio edytowany przez Blanxa (2019-09-16 21:10:08)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Nie myślcie, że go wychwalam, bo kaca nie ma. Chodzi o to, że ten kac sprawia, że człowiek ma później wstręt do alkoholu. Przydałby mu się taki kac życia...  A on już chyba ma jakąś tolerancję albo udopornienie. Dzięki wam naprawdę zmieniłam stosunek do całego tego problemu. On mnie zapewniał, że ograniczy ten alkohol, robił mi nadzieję by zyskać na jakiś czas moje zaufanie. Było dobrze przez chwilę dni, ja byłam szczęśliwa, a później znowu się upijał, ja się wściekalam, on przepraszał, obiecywał i tak w kółko macieju. Ale ja głupia.  Czemu mnie oklamywal tylko. Mógł mi powiedzieć  już na początku, że zamierza chlac  i nie przestanie. A tak to się meczymy. On się musi ukrywać, kombinować, przepraszać mnie non stop, ja go kontroluje, krzyczę na niego... No bez sensu.. ani ślubu,  ani dzieci...ani kredytow...zero zobowiązań, a dach nad głową też ma.

39

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

(...) kac sprawia, że człowiek ma później wstręt do alkoholu. (...)

Gdyby była to prawda, nikt nie nadużywałby alkoholu, a alkoholizm byłby nieznany.



(...) Czemu mnie oklamywal tylko. (...)

Bo chciał i miał (i ma) z tego korzyści.



(...) Mógł mi powiedzieć  już na początku, że zamierza chlac  i nie przestanie. A tak to się meczymy. On się musi ukrywać, kombinować, przepraszać mnie non stop (...)

Jego zyski są większe niż ponoszone koszty.



(...) ja go kontroluje, krzyczę na niego... No bez sensu.. ani ślubu,  ani dzieci...ani kredytow...zero zobowiązań

Sens jest. Twoje zyski też są większe od kosztów, inaczej nie byłabyś tam, gdzie jesteś.

40 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-16 21:38:04)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Blanxa napisał/a:

Nie myślcie, że go wychwalam, bo kaca nie ma. Chodzi o to, że ten kac sprawia, że człowiek ma później wstręt do alkoholu. Przydałby mu się taki kac życia...  A on już chyba ma jakąś tolerancję albo udopornienie. Dzięki wam naprawdę zmieniłam stosunek do całego tego problemu. On mnie zapewniał, że ograniczy ten alkohol, robił mi nadzieję by zyskać na jakiś czas moje zaufanie. Było dobrze przez chwilę dni, ja byłam szczęśliwa, a później znowu się upijał, ja się wściekalam, on przepraszał, obiecywał i tak w kółko macieju. Ale ja głupia.  Czemu mnie oklamywal tylko. Mógł mi powiedzieć  już na początku, że zamierza chlac  i nie przestanie. A tak to się meczymy. On się musi ukrywać, kombinować, przepraszać mnie non stop, ja go kontroluje, krzyczę na niego... No bez sensu.. ani ślubu,  ani dzieci...ani kredytow...zero zobowiązań, a dach nad głową też ma.

Dlatego też jeżeli chcesz być szczęśliwa i ułożyć sobie życie to zacznij nim żyć .Mimo obaw i leków przed przyszłością,samotnością,bólem rozstania odejdź takie uczucia są częścią zależnego myślenia ściągają Ciebie i trzymają w miejscu.
Żyjesz teraz jak sama widzisz życiem a raczej piciem chłopaka cały czas analizujesz,interpretujesz co on myśli i czuje, układasz strategię,taktykę walki,która przegrasz.
Sobie daj szansę on jak się dopije być może da sobie szansę ale to już nie Twój wybór .
Idź sobie na mityng Al Anon tam są kobiety w takiej sytuacji jak Ty ,żony,dziewczyny,matki alkoholików takie, które są byłe i pozostające w związku .
Dostaniesz wsparcie i podzielą się z Tobą doświadczeniem jak poradzić sobie z emocjami odzyskać władzę nad swoim życiem.
Dla niego picie i kłamstwa teraz jest łatwiejsze niż stawianie czoła życiu to taka proteza, dopalacz,znieczulenie.
Niemal wszystko jest przyporządkowane i uzależnione będzie coraz gorzej bo to się pogłębia nie musisz na to patrzeć to Ciebie przerasta nie wyleczysz się za niego.

Dzięki Wielokropku smile

41 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 21:31:17)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wielokropek napisał/a:
Blanxa napisał/a:

(...) kac sprawia, że człowiek ma później wstręt do alkoholu. (...)

Gdyby była to prawda, nikt nie nadużywałby alkoholu, a alkoholizm byłby nieznany.



(...) Czemu mnie oklamywal tylko. (...)

Bo chciał i miał (i ma) z tego korzyści.



(...) Mógł mi powiedzieć  już na początku, że zamierza chlac  i nie przestanie. A tak to się meczymy. On się musi ukrywać, kombinować, przepraszać mnie non stop (...)

Jego zyski są większe niż ponoszone koszty.



(...) ja go kontroluje, krzyczę na niego... No bez sensu.. ani ślubu,  ani dzieci...ani kredytow...zero zobowiązań

Sens jest. Twoje zyski też są większe od kosztów, inaczej nie byłabyś tam, gdzie jesteś.

Autorce chodziło raczej o efekt dnia następnego czy ewentualnie kilku następnych dni. Jak się przeciętny człowiek budzi na kacu np po weselu( dla mnie ostatnio jedyna okazja, zeby się wódki napić) to nie tykam nawet kropli przez co najmniej kilka dni, choćby mi ktoś siłą miał to wlewać. Jeśli ktoś na drugi dzień rano jest w stanie jeszcze w siebie coś wlać, to rzadko się osobiście spotykam z takim ewenementem..
Gość wiedział, że jego obietnice będą bez pokrycia, zatem pozwalał sobie na coraz to dalsze wybryki. Ma dach nad głową i Cię wykorzystuje. Chce chlać, ale jednocześnie chce mieć wszystko podane pod nos, nie traktując Ciebie w ogóle jako partnera, ale jako zwyczajną służącą. Chyba takiego życia nei chcesz?

42

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
bagienni_k napisał/a:

Autorce chodziło raczej o efekt dnia następnego czy ewentualnie kilku następnych dni. (...)

Dziękuję za wytłumaczenie; pozostanę przy swoim zdaniu.

43

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Rozumiem. Wydaje mi się, że niepotrzebny był ten sarkazm smile

Tak czy inaczej, im mniejszy wstręt( lub jego brak), krótko po wypiciu, tym gorzej dla gościa, bo popada już w totalny ciąg. Dopóki sam nie będzie się chciał leczyć, nie będzie widział problemu.Wcześnie3jsze obietnice odstawienia to tylko próba ułagodzenia Autorki, nic więcej.

44

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Sarkazm? hmm

45

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Dzięki wam sad niech jutro on idzie do siebie i tyle. Będzie chciał to pójdzie na leczenie. On to musi zrobić dla siebie, a nie dla mnie. Fakt boję się samotności,  tego bólu po rozstaniu, ale chce się uwolnić od tych negatywnych emocji, strasznie sobie zdrowie tymi nerwami popsułam. Wszyscy znajomi albo powyjezdzali za granicę do pracy, albo pracują w zawodzie w którym się wykształcił, mają własne rodziny. Tylko ja teraz obudzę się z ręką w nocniku bo całą energię poświęciłem jemu. Ani studiów nie skończyłam, prace mam ale tylko taką dorywcza, kursu na prawo jazdy nie skończyłam, a zaczęłam w tamtym roku, związek ciulowy, ale się uposledzilam zyciowo masakra sad

46 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-16 22:45:55)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

To masz co robić w życiu Blanxa WSZYSTKO możesz naprawić,prawo jazdy,studia,zdobyć fajną pracę .
Twój cel to Ty dla siebie on niech żyje jak potrafi licz na siebie i trzymaj się.
Wszystko mija zły czas też,ale nie samo ,na początku wydaję się,że jest trudno, a wcale nie jest, zacznij, a zobaczysz niesamowite rzeczy.Powoli, spokojnie, z łagodnością  do siebie, bo jesteś wszystkim co masz od nikogo nie zależy Twoje szczęście tylko od Ciebie,możesz pokochać siebie wolno Ci masz prawo do tego.
Moja eks świetnie sobie poradziła beze mnie a nie miała lekkiej sytuacji.
Teraz czasem się śmiejemy z przeszłości bo się kolegujemy nasze rodziny się znają taka moja mała nagroda od życia i rzadki przywilej.
Był moment kiedy poczułem się spokojny,wolny i to między innymi dzięki tej dziewczynie.(wiem wiem takie patetyczne smile ale moje i prawdziwe )


"Przestrzeń to wolność. Przestrzeń jest warunkiem szczęścia. Jeśli nie macie w sobie przestrzeni, żyjecie jak w więzieniu, nie macie wolności. My potrzebujemy przestrzeni wokół siebie. Przestrzeni wokół siebie i we własnym wnętrzu, w sercu. Wielu z nas nie ma wokół siebie dość przestrzeni. Przestrzeń jest tym, czego nam potrzeba.
Jeśli jesteście dobrzy w układaniu kwiatów, jeśli wprawiacie się w sztuce układania kwiatów, wiecie, że każdy kwiat potrzebuje przestrzeni wokół siebie, aby wyglądać pięknie, aby móc promieniować pięknem. Oto jest kwiat. I ten kwiat potrzebuje przestrzeni dookoła, żeby móc promieniować pięknem."

47

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
paslawek napisał/a:

"Przestrzeń to wolność. Przestrzeń jest warunkiem szczęścia. Jeśli nie macie w sobie przestrzeni, żyjecie jak w więzieniu, nie macie wolności. My potrzebujemy przestrzeni wokół siebie. Przestrzeni wokół siebie i we własnym wnętrzu, w sercu. Wielu z nas nie ma wokół siebie dość przestrzeni. Przestrzeń jest tym, czego nam potrzeba.
Jeśli jesteście dobrzy w układaniu kwiatów, jeśli wprawiacie się w sztuce układania kwiatów, wiecie, że każdy kwiat potrzebuje przestrzeni wokół siebie, aby wyglądać pięknie, aby móc promieniować pięknem. Oto jest kwiat. I ten kwiat potrzebuje przestrzeni dookoła, żeby móc promieniować pięknem."

To fragment mowy dharmy Thaya "Waking Up to Paradise". smile

48 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-17 15:59:43)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Tak niech ma dziewczyna, wszyscy niech mają .Na szczęście.
Czasem mnie najdzie coś takiego że ..:)

49

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

post przeniesiony

Blanxa napisał/a:

Cześć wszystkim. Nie wiem co mam zrobić jestem po prostu jakąś ciotą. Dotarlo do mnie, że mój związek od dawna był trupem, który zaczął gnic i nie potrafię go zakopać. Jak wspominałam w poprzednim poście mój chłopak ma problemy z alkoholem. Ostatnio odwalil po pijanemu taką akcję, że aż była interwencja policji. Wyniósł się z domu i już ponad tydzień nie mieszkamy razem. I powiem wam, że potrzebowałam tego. Moje życie przez ten ponad tydzień było po prostu pozbawione wszelkiego stresu, zmartwień,  nerwów . No żyć nie umierać. Przez pierwsze dwa dni trochę tesknilam, ale już teraz mi totalnie przeszło. Tylko, że on oczywiście musi odwalic jakąś akcję, a później zachowuje się jak ten pies z podkulonym ogonem. Wypisuje do mnie, wydzwania, jeszcze mnie nie nachodzi, ale to tylko kwestia czasu. Zaczęłam mu odpisywać na smsy dla spokoju i żal mi się go zrobilo bo tak się uzala nad sobą, jaki to on jest nieszczęśliwy, że mu bardzo ciężko beze mnie i życia sobie beze mnie nie wyobraża. To są takie jego sztuczki, które są na mnie bardzo skuteczne i on sobie świetnie zdaje z tego sprawę. Nie potrafię sama stwierdzić co do niego czuje.  Martwię się o niego, boję się, że może się on załamać gdy go zostawię, często myślę o tym i po prostu mi się serce kraja. Naprawdę czuję taki silny ucisk w sercu. No, ale z drugiej strony ten tydzień bez niego to był dla mnie taki odpoczynek, nie musialam się stresować ile wypije po pracy, czy jak wyjdę z domu wieczorem to czy będzie pił, nie było żadnych awantur w domu..  Nie chce wracać do tamtego życia. Podziwiam moją koleżankę, która miała normalny związek, ale z jakichś powodów postanowiła go zakończyć.  Facet jej codziennie kupował bukiet róż,  płakał i błagał, żeby go nie zostawiala, ale ona pozostała nie ugieta. Jutro mam się z nim spotkać i pogadać o nas, ale on oczywiście nie dopuszcza do siebie myśli, że się rozstaniemy i już dzisiaj napisał mi smsa, że mnie bardzo kocha i życzy mi słodkich snów.  Dobił mnie ten SMS, to jak bilet w jedną stronę  do tamtego życia.  Chciałabym, żeby z dnia na dzień sam się odkochal.  Jutro jak to będę widzieć to plan mam taki, żeby dac mu ultimatum, że albo leczenie albo ja i mam taką cichą nadzieję, że się wscieknie i oczywiście wybierze picie i będzie miał do mnie uraz, że chcę to pozbawić największych przyjemności jego życia.  Albo po prostu wyjade gdzieś daleko, nic mu nie powiem i urwe kontakt. Wiem to jest tchorzliwe, ale na nic innego mnie nie stać://

50 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-11-10 09:18:45)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Cyngli napisał/a:

post przeniesiony

Blanxa napisał/a:

Cześć wszystkim. Nie wiem co mam zrobić jestem po prostu jakąś ciotą. Dotarlo do mnie, że mój związek od dawna był trupem, który zaczął gnic i nie potrafię go zakopać. Jak wspominałam w poprzednim poście mój chłopak ma problemy z alkoholem. Ostatnio odwalil po pijanemu taką akcję, że aż była interwencja policji. Wyniósł się z domu i już ponad tydzień nie mieszkamy razem. I powiem wam, że potrzebowałam tego. Moje życie przez ten ponad tydzień było po prostu pozbawione wszelkiego stresu, zmartwień,  nerwów . No żyć nie umierać. Przez pierwsze dwa dni trochę tesknilam, ale już teraz mi totalnie przeszło. Tylko, że on oczywiście musi odwalic jakąś akcję, a później zachowuje się jak ten pies z podkulonym ogonem. Wypisuje do mnie, wydzwania, jeszcze mnie nie nachodzi, ale to tylko kwestia czasu. Zaczęłam mu odpisywać na smsy dla spokoju i żal mi się go zrobilo bo tak się uzala nad sobą, jaki to on jest nieszczęśliwy, że mu bardzo ciężko beze mnie i życia sobie beze mnie nie wyobraża. To są takie jego sztuczki, które są na mnie bardzo skuteczne i on sobie świetnie zdaje z tego sprawę. Nie potrafię sama stwierdzić co do niego czuje.  Martwię się o niego, boję się, że może się on załamać gdy go zostawię, często myślę o tym i po prostu mi się serce kraja. Naprawdę czuję taki silny ucisk w sercu. No, ale z drugiej strony ten tydzień bez niego to był dla mnie taki odpoczynek, nie musialam się stresować ile wypije po pracy, czy jak wyjdę z domu wieczorem to czy będzie pił, nie było żadnych awantur w domu..  Nie chce wracać do tamtego życia. Podziwiam moją koleżankę, która miała normalny związek, ale z jakichś powodów postanowiła go zakończyć.  Facet jej codziennie kupował bukiet róż,  płakał i błagał, żeby go nie zostawiala, ale ona pozostała nie ugieta. Jutro mam się z nim spotkać i pogadać o nas, ale on oczywiście nie dopuszcza do siebie myśli, że się rozstaniemy i już dzisiaj napisał mi smsa, że mnie bardzo kocha i życzy mi słodkich snów.  Dobił mnie ten SMS, to jak bilet w jedną stronę  do tamtego życia.  Chciałabym, żeby z dnia na dzień sam się odkochal.  Jutro jak to będę widzieć to plan mam taki, żeby dac mu ultimatum, że albo leczenie albo ja i mam taką cichą nadzieję, że się wscieknie i oczywiście wybierze picie i będzie miał do mnie uraz, że chcę to pozbawić największych przyjemności jego życia.  Albo po prostu wyjade gdzieś daleko, nic mu nie powiem i urwe kontakt. Wiem to jest tchorzliwe, ale na nic innego mnie nie stać://

Naprawdę potrzebujesz dramatu w swoim życiu aby zrozumieć, że masz faceta alkoholika, do tego w ogóle nieliczącego się z twoimi uczuciami? Ile razy prosilaś i ciągle jak grochem o ścianę, wóda była ważniejsza. Wóda była mu przyjaciółką i kochanką, nie potrzebował ciebie gdy brał się za kieliszek mimo twoich zaklinań, próśb i gróźb. I okazał ci setki razy gdzie twoje miejsce w jego życiu; tuż za flaszką. Naprawdę ci to wystarczy?
Wreszcie odpoczęłaś od jego nałogu, zazanłaś kilka dni odpoczynku i normalności, widzisz teraz co straciłaś przez ten czas gdy byłaś z nim?

Sorry za ten ostry ton, ale widzę że się zaczynasz łamać i bierzesz pod uwagę jego powrót pod jakimiś tam warunkami,  obawiam się, że dasz mu się znowu "przekabacić". Jesteś w jakimś stopniu wspóluzależniona, a to u takiej osoby powoduje że zachodzą w jej świadomości procesy, które służą powstawaniu mechanizmów wyparcia i  braku samokontroli. To prawie to samo co dzieje się z alkoholikiem; On rzuca obietnice bez pokrycia, że przestanie pić, a osoba współuzależniona grozi mu konsekwencjami (rozwodem, odejściem itp) jednak tego nie robi, bo krótkie "niepicie" alkoholika uszczęsliwia ją i traci ona zdrowy osąd sytuacji.
Tym samym daje zgodę na powtarzające się coraz częściej destrukcyjne zachowania partnera i nieświadomie zwiększa jego poczucie nieodpowiedzialności. Powodem takich reakcji jest potrzeba utrzymania pewnej równowagi wewnętrznej w związku i lęk przed tym, że jeśli nie przyjmie się odpowiedzialnosci za jego/jej picie to wydarzy się coś strasznego, np. alkoholik "zapije się na śmierć", albo straci pracę, albo coś sobie zrobi itp. Osoba współuzależniona często próbuje się ratować, wyprowadza się, wnosi o rozwód itp., ale pod wpływem alkoholika i jego obietnic wycofuje się i cieszy chwilowym szcęściem, które zwykle bardzo szybko się kończy.

Nie daj się wmontować zupełnie w ten zaklety krąg! Jesli sobie nie poradzisz, skorzystaj z porady psychologa w poradni dla osob współuzaleznionych, działają w każdej poradni AA.

Trzymaj się.

51

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Hejka, wróciłam tu do was,  nie wiem co dalej robić moje Życie to piekło sad wspominałam wam wcześniej, ze mam chłopaka alkoholika.  Niestety musialam jeszcze kilkukrotnie uderzyć głową o beton, żeby zrozumieć, że macie zupełną rację. Jakieś 4 tygodnie temu dalam sobie z nim spokój. Wykorzystałam pierwszą lepszą kłótnię do tego, żeby mu powiedzieć, ze chce przerwy by wszystko sobie przemyśleć (jeszcze wtedy nie potrafiłam z nim zerwać, sama nie wiem ale mimo wszystko czułam jakis sentyment do niego i słowa "To koniec " jakoś ugrzęzły mi w gardle na dobre) zgodził się na te przerwe. Już wcześniej mieszkaliśmy osobno I nie musiał się wyprowadzać, kontakt przez ten czas ograniczałam tylko do pisania smsów. No i mialam spokój na 2 tygodnie, miałam lekką głowę, miałam więcej chęci do życia,  nie zamartwialam się non stop. No normalne zycie sad on za to tęsknił i to strasznie, dalej pil z kolegami, ale zalewał mnie smsami, że mnie kocha, że już dłużej tak nie wytrzyma i że się męczy beze mnie. No a ja ? Wprost przeciwnie . Skoro tak cierpiał dalej postanowiłam ciągnąć te przerwe i zwlekalam ze zerwaniem mając nadzieję, że z upływem kolejnych dni, pomalu o mnie zapomni  i się odzwyczaii A nawet sam zerwie co by mi o wiele ułatwiło sytuację. Zaczelam mu pisać dlugie smsy sugerując mu, ze najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie, pisałam mu co robił źle, ale nie po to by wiedział co ma w sobie zmienić, tylko żeby zrozumiał moje zachowanie. Odpisywał zrozpaczony, ze on już wie, ze rozumie, ze sie zmieni, żebym dala mu ostatnią szansę, ale ja już to przerabialam te jego obietnice setki razy i zawsze kończyło się tak samo. W końcu napisalam mu wiadomość, ze to koniec, ze nie tęsknię za nim, ze tak jest mi dobrze bez niego. On oczywiście rozpacz , pisał, ze sie zabije ja sie wtedy strasznie stresowalam. Widząc jego rozpacz znowu mu napisałam, ze dobra jeszcze to przemyśle. Znowu pare dni zwłoki, robiłam wszystko, żeby  o mnie jak najmniej myślał, nieodpisywalam prawie wgl (prawie, żeby stwarzać dalej pozory zwyklej przerwy A nie rozstania). Doszło nie dawno do takiej sytuacji, ze na działce u znajomych rozpalilismy grilla, było bardzo fajnie , ja mojemu napisalam gdzie jestem dla świętego spokoju bo znowu zalewał mnie smsami i połączeniami az mi sie telefon rozładował. Pod koniec potrafił przyjść tam na te działkę razem z moim bratem. Mój chlopak pijany, zatacza się, prosi mnie przy wszystkich o zakończenie przerwy i powrót sratatata. Moje przyjaciółki na niego hulnęły bo znały moje problemy z nim, często im się zwierzałam. On dalej nie chciał wyjść. Brat powiedział, ze przyszedł za nim bo wpuścił go do domu i gdy usłyszał, ze idzie na tego grilla to poszedł za nim, żeby go pilnować. Na koniec dodał, ze to ja jestem wszystkiemu winna, ze robię z siebie ofiarę  a sama nie chcę  tego zakończyć, ze wcale z nim nie zerwałam tylko zrobiłam sobie przerwe. I wtedy ja stałam się całym spirytus santus. Znajomi hulnęli  na mnie ,że sama jestem sobie winna, ze sie bawie jego  uczuciami. Była taka napięta atmosfera,  wszyscy patrzyli na mnie jak na iditoke, grill moment się zakończył, a ja skuliłam uszy po sobie. Wzielam sobie tą całą sytuację do serca i następnego dnia na jego prośby i błagania tym razem odpowiadałam stanowczo "nie". Po paru dniach gdy to olewalam telefonicznie, przyszedł pod mój dom. Trzeźwy. Prosił o powrót. Gdy trzeźwy prosił o wybaczenie i obiecywał poprawę mialam do niego wielką słabość . Zrobiło mi sie go tak strasznie żal, ale jeszcze bardziej żal zrobiło mi sie siebie. Tyle się męczyłam, żeby go oddalić od siebie i to że on jest trzeźwy i, i tak nie wiadomo na jak długo to ja mam to wszystko zaprzepaścić. Powiedziałam, nie, co prawda nie tak stanowczo jak w smsach bo on coś tam powiedział, ze będzie się starał nie pić A ja powiedziałam, że już mam to gdzieś, ze ani w 1 procencie sie nie przyloze do poprawy tego związku bo ja juz mam dosc. Tylko na takie słowa było mnie stać. No i cóż mialam nadzieję, ze brzmiały wystarczająco dobitnie. Żalił się do niektórych moich koleżanek, co ma robić. Jedna wpadła na genialny pomysł i doradziła mu "Oświadcz się jej!" Tak też zrobił.  Klęknął z pierścionkiem przede mną, oczywiście pijany i spytał się czy wyjde za niego. Ja juz wycieńczona tym wszystkim, że znowu muszę złamać mu serce, powiedziałam nie. On oczywiście pijany zaczął nalegać, żebym to przyjęła, prawie mi go chciał wcisnąć na siłę, tlumaczylam mu czego go nie chce, ale nie docierało, aż w końcu musialam mu zamknąć drzwi przed nosem.  Zablokowałam go,  jak nie ma możliwości kontaktu ze mna przez telefon, to przychodzi mi pod dom, to go odblokowalam.  Pisze , tłumacze, dajmy sobie spokój, i tak non stop jesteś pijany i wiesz, ze to najbardziej nam stało na przeszkodzie do szczęścia to jak na złość przychodzisz pijany. Widzi, ze go nie wpuszczam do domu, to wczoraj chciał przyjść do mnie do pracy. Fakt dla świętego spokoju obiecałam mu, ze sie z nim spotkam bo chciał ze mną jeszcze ostatnią rozmowę, później mu powiedziałam, ze jednak nie przyjdę, bo nie mam ochoty,  mam tego dość, nie będę robić czegoś wbrew sobie bo jemu się tak podoba. To napisał, ze zapłacę za to że go oklamuje i przyjdzie do mnie do pracy i zrobi mi obore. Plakalam w kiblu, balam się, ze przyjdzie i jeszcze w dodatku pijany. Cały dzień chodzilam podenerwowana, a w pracy mialam siedzieć równe 12 godzin. Nie przyszedł, musialam odreagować i po pracy poszlam do koleżanki  sie napić. Bylo fajnie, zrelaksowałam się, zaraz brat do mnie dzwoni, ze mój chłopak czeka na mnie u nas w domu i jest pijany.  Mi juz ręce opadły. Na szczęście zanim przyszlam do domu on już sobie poszedł bo go wyprosił. Dzisiaj to samo pijany wydzwania, wypisuje, jak go blokuje to przychodzi i napierdziela dzwonkiem do drzwi.  Powiedziałam mu, żeby nie wydzwanial bo nie mieszkam sama, domownicy sie wkurzają już na mnie, no bo taka prawda. Musialam mu znowu obiecać, ze przyjde. A ja nie mam zamiaru przychodzić, zwłaszcza jak jest pijany, z nim się nie da normalnie porozmawiać. Chciałam temu człowiekowi pomóc, ale on nie chce przestać pić. Co z tego że ja bym chciała, moglabym dac mu znowu setną szansę z koleii i udawać, ze jest wszystko okej,  ale ile można żyć w iluzji i jak planować rodzinę z takim człowiekiem. Nie rozumiem totalnie jego postępowania, jego psychiki, wie w czym jest problem, a pokazuje mi sie pijany, wie przecież, ze jak go widzę w takim stanie to mało co spazmów nie dostaję sad sam pod sobą dołki kopie. Ja juz jedne czego pragnę to spokoju, chce normalnie żyć, normalnie funkcjonować. Szkoda mi go bardzo, że tak strasznie to przeżywa, ale nie zgodzę się na życie z nim wiedząc ,  jakie ma uzależnienie i tym bardziej, ze nie chce z tym walczyc. sad ja ogólnie jestem niestety typem tchórza i unikam nieprzyjemnych sytuacji jak ognia, chcialabym żeby za pierwszym razem zrozumiał, żebym nie musiała patrzeć jak cierpi. Najchętniej uciekła bym od tego wszystkiego, zmieniła miejsce zamieszkania i chyba tak zrobię sad(

52 Ostatnio edytowany przez AmiaAmia (2020-05-09 11:13:10)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Gdybym 10 lat temu napisała takiego posta na takim forum. I gdybym 10 lat temu posłuchała tego co mi radzą inni ludzie to...nie mialabym poczucia straty 10 lat. Szkoda mnie było.
W przypadku kiedy on nie chce zmian to NIC się nie da zrobić.
Odzyskałam swoje zycie dopiero wtedy jak udało mi się całkowicie odciąć.

53

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Niestety, ale znajomi powiedzieli Ci prawdę. Nie potrafisz tego zakończyć, nie potrafisz powiedzieć wprost, że to koniec, czym dajesz mu fałszywą nadzieję.

Zakończ to i się odetnij. To jedyne wyjście.
Jak znowu przylezie - dzwoń na policję.

54

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Blanxa
Ale po co robisz taki kołowrót: przerwa, rozstanie, przerwa, spotkam się, nie spotkam...? Dajesz i zaraz odbierasz. To że od niego lepiej uciekać, to rzecz pewna, ale Ty też swoje masz za uszami. Zamiast raz się z nim spotkać - z warunkiem, że ma być trzeźwy - i to zakończyć, odstawiasz wielką dramę przed znajomymi, sąsiadami, współpracownikami. Nie zastanawiałaś się, co ci ludzie o Tobie myślą?

55

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Cyngli napisał/a:

Niestety, ale znajomi powiedzieli Ci prawdę. Nie potrafisz tego zakończyć, nie potrafisz powiedzieć wprost, że to koniec, czym dajesz mu fałszywą nadzieję.

Zakończ to i się odetnij. To jedyne wyjście.
Jak znowu przylezie - dzwoń na policję.

No właśnie wszystko jest pięknie jak znajomi patrzą se na to wszystko  z boku,to sobie mogą po oceniać Autorkę, że lawiruje,że daje nadzieję itp ,co z resztą robi - być może ,natomiast to co się dzieje w głowie faceta,to nie do końca problem Autorki,  to co on tam sobie  roi i myśli biedaczysko.Tu nie ma prostej,pewnej zasady, owszem jest akcja jest reakcja, tylko jaka reakcja i w jakiej skali - nie wiadomo ,można sobie spekulować i domniemywać.
Znajomi ,całe forum nie zagwarantuje w absolutnie żaden sposób i nie zabezpieczy Autorki przed tym, że jak definitywnie i wzorcowo zakończy ten związek,odetnie się ,to facet automatycznie się z tym pogodzi  da jej spokój, może tak, może nie i to chyba oczywiste.
Dziewczyna kończy tak jak potrafi i tak jak może z taką odwagą i umiejętnością na jaką ją stać i na jaką może sobie pozwolić wychodząc z relacji mającej znamiona toksycznej .Z doświadczenia wiem że mało kto jest super ,stanowczy,zdecydowany i asertywny w tym, a ewentualne współuzależnienie powoduje masę problemów jest mieszaniną skutków i przyczyn jednocześnie i tego co było przed w trakcie i po .
Wymaganie absolutnej odwagi i uczciwości od Autorki jest po prostu na wyrost,mniej więcej w teorii można sobie wymagać tego od osoby potencjalnie uzależnionej jest to jednak naiwność moim zdaniem i myślenie życzeniami.

56

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Niczego od Autorki nie wymagam. To jej życie i jej sprawa.

57 Ostatnio edytowany przez Blanxa (2020-05-09 13:51:31)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Wiem, ze to też moja wina za to co sie teraz dzieję. Niedługo będzie 5 lat jak "jesteśmy" razem i ogólnie mieliśmy dość burzliwy związek. Widziałam już od dawna, że ma problemy z alkoholem. "Zrywalam" z nim, ale kiedy on prosił o wybaczenie, zawsze je dostawał, no i tak było przez kilka lat. Przyzwyczaił się do tego. Moglam się  porzadnie wziąć za niego i wysyłać go na leczenie, kupic alkomat i go sprawdzac, albo zerwać raz, a dobrze i nie ciągnąć tego latami. Tym razem jednak naprawdę postawiłam na swoim i to jest tak, że im bardziej ja jestem uparta to on co raz bardziej no nie wiem.."panikuje" i dopuszcza się do co raz bardziej głupich zachowań. Nie wiem czy mu alkohol już mózg zniszczył, ale wie, że olałam go przez picie, to on pijany mnie nachodzi i mówi, ze sie zmieni. Jak sie nie zgadzam na spotkanie pisze mi chore wiadomości, jakby mnie straszył np. "Dobra zobaczysz co sie jutro stanie", "Pozalujesz tego, ani ci policja nie pomoże", "Potne się ". To ja juz gram na zwłokę i mówię dobra spotkamy się. Gdybym nie była tak nieudolna życiowo to bym już dawno to skończyła jak widziałam, że jest problem, a teraz masz babo placek ;( sama nauczyłam go powrotów ;( Dzisiaj mi koleżanka powiedziała, ze pije w parku z kolegą, a wiedział, że mamy się spotkać i ma być trzeźwy. Wie, ze sie z nim nie spotkam jak jest pijany,  a do mnie ma później pretensje, że jestem niesłowna i że i tak przyjdzie do mnie do domu. I  pisał do mnie dzisiaj, ze prosi o ostatnią szansę, ja mu mówię, że nie. To ten, że przyjdzie do mnie do pracy. To się wkurzona go zapytałam czy on mnie prosi o ostatnią szansę czy rozkazuje mi dać ostatnią szansę. Brak  w jego zachowaniu logiki. Wiem w moim zresztą też. Nie mam odruchów jak normalna, zdrowa psychicznie kobieta, która normalnie nienawidziła by kogos takiego, mi jest go po prostu żal. Mam poczucie winy, ze sie rozpił i że to go tak zostawiam na pastwę losu.

58 Ostatnio edytowany przez Marata (2020-05-09 14:14:50)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Stanowczo mu powiedz/napisz, że to koniec. Że ma przestać pisać i przychodzić do Ciebie. Zablokuj go.
Gdy przyjdzie pod dom powiedz, że to co stosuje to stalking i zawiadomisz policję, jeśli będzie Cie nachodził.
Odetnij się od niego.
Wtedy on będzie krócej cierpiał, a Ty będziesz miała spokój.

Edit: tylko Twoja żelazna konsekwencja może tu pomóc. Nie przedłużaj tego stanu bo Ci kolesia żal.

59

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Możnaby jeszcze, ewentualnie, dać ostatnią szansę komuś, kto podejmuje w końcu leczenie i bierze na klatę swoje winy, ale ten facet to Ci grozi, to szantażuje, że jemu coś się stanie. To go skreśla całkowicie. Nie możesz z nim być. Marata ma rację, zero kontaktu.

60

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Droga autorko :-))
Ja w takim związku trwałam bez mała 10 lat...   prośby, groźby, rozstania i powroty..  uwierz... NIC  TO  NIE  DA :-((   szkoda Twojego czasu oraz zdrowia..
Też żyłam w wolnym związku a partner mieszkał w moim mieszkaniu.. 
Ostania "akcja" przydarzyła się w październiku ub. roku.. byliśmy na   spotkaniu  w klubie dla "dojrzałych" ale mój pan już od rana sobie popijał a resztę dopił na imprezie..   
Najadłam się wstydu...  byłam upokorzona..  załamana.. przybita (pewnie doskonale znasz te uczucia)..     szala  goryczy i niemocy niestety się przelała.  On mocno wstawiony jeszcze było "za mało" by się dopić ..  dokupił sobie "baterie" ..  i wróciliśmy do domu.  Chciałam umrzeć i nic nie widzieć... nic nie słyszeć. Miałam serdecznie dość.
Chociaż w tym czasie nie robiłam mu żadnych wyrzutów..  on  wyciągał  wszystkie "złe" sprawy no i zaczęła się awantura..  Byłam wściekła:-((  .. nagrałam go na komórce..  i nie wiem skąd u mnie się wziął  stoicki  spokój... poprosiłam  o zwrot kluczy od mojego mieszkania.. 
Płakał..  obiecywał..  klęczał...  po prostu robił  wszystko bym "dała tą ostatnią szansę"  .. powiedziałam ...  WARUNEK  LECZENIE..    powiedział, że pójdzie się leczyć..  Poszłam z nim...  ja chodzę  do dziś do terapeuty..  oraz na spotkania grupowe dla osób współuzależnionych..  on przetrwał tylko spotkania grupowe...   choć miał   wyznaczonego terapeutę - był tylko na dwóch spotkaniach i oznajmił, że nie kwalifikuje się na leczenie bo choroby alkoholowej nie ma... (oszukiwał i terapeutę, nie był szczery i po prostu nie chciał się leczyć).. 
Bez picia "wytrzymał"  do  wczoraj...  :-((   I znowu zaczęło się "psychiczne katowanie" ..  a ja...   ja  MUSZĘ   BYĆ  KONSEKWENTNA ..   NIE MOGĘ ZMIENIAĆ ZDANIA..  NIE MAM  INNEJ  OPCJI  jeżeli chcę  ratować siebie... 
Taki człowiek się nie zmieni..  chyba tylko GDY SAM  TEGO ZECHCE.. 
Dlaczego opisałam swoją historię?  po to byś i Ty  skorzystała z takiej pomocy jak ja..  poczujesz się  PEWNIEJSZA ..  SILNIEJSZA... ZDECYDOWANA... 
Trzymam  mocno kciuki (wiem, że łatwo się ocenia innych .. gorzej jeśli się  samemu taką  traumę  przeżywa)..
Pozdrawiam.

61

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Dlaczego jesteś w stosunku do niego nieszczera i dajesz mu fałszywą nadzieję?
Dlaczego go w ten sposób krzywdzisz?
Usłyszałam kiedyś, że rozstanie jest jak cięcie chirurgiczne: strasznie boli, ale rana natychmiast zaczyna się zabliźniać. To, co Ty wyprawiasz, jest rozdrapywaniem i ciągłym zakażaniem rany, otwieraniem nieco zagojonego ropnia.

Pytam więc po raz kolejny: dlaczego robisz mu krzywdę?
Bo to, że robisz krzywdę sobie, wybrzmiewa w tym temacie od kiedy go założyłaś.

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Co zrobić z tym związkiem?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024