Cześć niedawno pisalam do Was o tym jak moj partner nie pojawił się na naszym slubie. Potem błagał o wybaczenie...
Po calej sytuacji zaczęłam bardzo przyglądać sie jego zachowaniu..
Dzisiaj już wiem, co było tego przyczyną. Bylismy wczoraj u psychologa... okazało się ze on jest po prostu chory. Ma jakieś zaburzenia i powinien udać się do psychiatry oraz pójść na leczenie.
A ja nie wiem, co mam robić.. jestem kompletnie załamana. Na wizycie każde z nas było osobno. Najpierw on potem ja, u tej samej Pani psycholog. Ta pani powiedziała mi ze mam uciekać jak najdalej od tego człowieka.
Siedzę wlasnie w domu jego rodziców, gdzie spedzilam razem z nim kilka dni. I mysle o tym, czy po prostu zabrać swoje rzeczy i zrobić to co radziła pani psycholog czy pomóc temu czlowiekowi. Bardzo go kocham, pomimo tego, co sie wydarzyło w ostatnim czasie. Ale to co do niego czuje, nie ma w tej chwili zadnego znaczenia. Chodzi o moje dalsze życie...
Jestem jedyną osobą z całego jego okręgu, która zabrała go do psychologa.. po wizycie wiekszosc czasu przeplakal, duzo rozmawialiśmy. Dotarło do niego ze jest chory, ze potrzebna mu pomoc. Mowil ze potrzebuje pomocy i znajdzie sam psychiatrę (rada pani psycholog) i pojdzie sie leczyć. Mowil tez ze naprawdę bardzo mnie kocha, chociaż kilka dni temu mowil to samo matce jego dziecka (ponoc tylko dlatego ze ona zabiera mu córkę). Jest to prawdą, bo poznalam ja osobiście (weszla nam do domu w srodku nocy zeby robic awanture). Rozmawiałam z jego rodzicami i oni również mówią ze ona jest trudną osobą.
Prosił mnie jeszcze dzis rano żebym została i mu pomogła. Mowil ze bardzo sie boi, ze jak wroci z pracy to mnie nie będzie.
A ja teraz siedzę i myślę czy wiać stąd jak najszybciej czy pomóc człowiekowi, który bardzo tej pomocy oczekuje...