Nie obraźcie się, ale Wasze wpisy wyglądają jak wpisy kogoś, kto czyta nagłówki i na tym poprzestaje, nie wgłębiając się w drobniejszy druk.
Na jakiej podstawie zakładacie, że pedofilia księży ma coś wspólnego z przynależnością do Kościoła Katolickiego, skoro statystyki pokazują, że procent księży pedofilów w niczym się nie różni od procenta pedofilów w danym społeczeństwie?
Przestępca, nie ważne jakiej narodowości, stanu, bogactwa czy przynależności do jakiejkolwiek organizacji, oraz czy nosi sutannę, czy nie, powinien zostać sprawiedliwie osądzony i skazany. Nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości, ani ja, ani Wy, ani Kościół. Tyle tylko, że Wy z uporem oskarżacie za czyny jakiegoś małego procenta księży cały Kościół. Tymczasem prawda jest taka, że w szeregach duchowieństwa byli, są i będą zawsze pedofile, podobnie jak wśród członków jakiegokolwiek innego związku religijnego, czy jakiejkolwiek organizacji, czy grupy, a wszystko to z tej prostej przyczyny, że takie jednostki po prostu są w społeczeństwie. A zupełnie ironiczny i przerażający jest fakt, że tymi najgłośniej grzmiącymi na pedofilię w Kościele są lewacy, sami promujący przeróżnej maści zboczenia z pedofilią włącznie.
Któż to oskarża całą policję o zabójstwo kibica? Nikt. Natomiast za nieliczne przestępstwa księży ma odpowiadać w całej rozciągłości Kościół. To jest zasadnicza różnica
Cała ta dyskusja co ma udowodnić?
To o czymś świadczy - jak nie śmierć Madzi z Sosnowca, to pedofilia Sakielskiego w Kościele i tak się miele.
Czy "dyskusja" tego rodzaju sprawia, że stajemy się mądrzejsi, lepsi?
Po co strzępić język dla samego strzępienia?
Nie rozumiem..
Przestępstwa, szczególnie pedofilia, to rzeczy, którymi przestępcy się nie chwalą. Można zatem dyskutować, czy władze kościelne wiedziały w sensie prawnym, czy ktoś takich przestępstw się dopuszcza, zwłaszcza, że Kościół oprócz obszaru Watykanu nie ma żadnej innej, niż kościelna, jurysdykcji. Kościół ani nie ma organów ścigania, ani prawa przesłuchiwania świadków, ani laboratoriów kryminalistycznych, ani prokuratorów, ani prawa do zatrzymywania podejrzanych. Generalnie sprawy o pedofilię są bardzo trudne do udowodnienia i nawet organa posiadające wyżej wymienione możliwości mają z tym dużo kłopotu.
Papieże przepraszali za różne sprawy.
Papież Benedykt XVI w czasie mszy świętej odprawionej z okazji zakończenia kościelnego Roku Kapłaństwa przeprosił ofiary księży i poprosił je o wybaczenie.Tak samo Papeż Franciszek. Przyrzekł również, zrobić wszystko co możliwe, aby żaden z duchownych nie wykorzystał ani nie molestował nikogo więcej.
Otóż liczba osób o skłonnościach pedofilskich jest w grupie księży jeśli nie taka sama, to odrobinę niższa niż w innych grupach społecznych(według różnych badań - oscyluje w granicach 0,5 - 1,5 procent). Zaś duchowni, której winę w tej sprawie potwierdziły sądy, to około 0,3 procent ich ogólnej liczby. I najważniejszy z procentów - 99 procent księży uważa pedofilię za potworną zbrodnię. Na doniesienia o niej reagują dokładnie tak jak reszta normalnych ludzi - świętym oburzeniem.
W 2008 r. Watykan wydał bezprecedensowe zalecenie, aby we wszystkich parafiach świata rozpoczęto adorację Najświętrzego Sakramentu w intencji oczyszczenia Kościoła z tego typu sytuacji, błagając o miłosierdzie dla sprawców i wynagrodzenie krzywd dla ofiar.
Byłoby o wiele lepiej, gdyby ludzie zamiast ekscytować się tym, co o grzechach duchownych piszą media, odkryli wreszcie, że też są częścią tego świata i też ponoszą odpowiedzialność za dziejące się w nim czasem zbrodnie.
Każde ludzkie życie złamane przez lubieżnego duchownego to tragedia. Zanim jednak umyjemy ręce, musimy sobie sami odpowiedzieć, czy na pewno zrobiliśmy wszystko, żeby do takiej sytuacji nie doszło. Skłonności pedofilskie kształtują się nie na zajęciach w seminarium, ale zwykle w głębokim dzieciństwie. Ten ksiądz gdzieś chodził przecież do szkoły, ktoś uczył go w seminarium, ktoś obserwował w pracy. Problem nie zniknie dopóki wszyscy w Kościele nie wyjdziemy ze znieczulicy, która każe nam patrzeć nie dalej niż czubek własnego nosa.
W 2005 r. Watykan wydał zakaz wstępu do seminarium osobą z "utrwaloną orientacją homoseksualną", obrońcy wszelkich wolności zaraz podnieśli głośny raban. Następni zaś twierdzą że to wszystko przez celibat.
No to przytoczę wyniki badań pokazujące jak często sprawcą molestowania jest żyjący w małżeństwie tatuś czy mamusia i tak debatować możemy bez końca. I bez sensu. Zło zawsze było na świecie.
A zło jest krzykliwe, dobro zaś ciche. Nikt nie wspomina ile misjonarzy ginie na nieludzkich ziemiach niosąc pomoc i ewangelię. Ile chrześcijan co dzień ginie dziś w XXI w. w Indiach, Wietnamie Chinach, Afryce. Ile zginęło tak niedawno na Haiti w wyniku trzęsienia ziemi. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale dobro obroni się samo.
Statystyki nie kłamią. W tej dziedzinie w ostatnich latach zrobiono naprawdę dużo.
Mówiąc o seksualnych nadużyciach w Kościele, warto pamiętać, że duchowni nie biorą się z księżyca, ich patrzenie na świat jest pochodną poglądów, jakie pokutują w całym społeczeństwie. Kto w latach 60. Czy 70., gdy miała miejsce spora część wychodzących dziś na jaw przypadków, słyszał albo mówił o „złym dotyku” albo o „molestowaniu seksualnym”? Kiedyś normy postępowania wyznaczał zdrowy rozsądek, dziś rozwój wiedzy o seksualności i emocjonalności człowieka pozwolił nam precyzyjnie określić jego granice, za którymi zaczyna się przestępstwo przeciwko drugiej osobie, i wbił nam do głów, że wujek przytulający siostrzenice i sprawdzający, czy ma już piersi, albo szef poklepujący po pupie i obściskujący sekretarkę to nie radośni dowcipnisie, a ludzie, których miejsce jest na specjalnej terapii.
Z racji swojej traumy temat ten studiowałam głęboko.
Swój tekst oparłam na publikacjach ogólnie dostępnych.
Korzystałam również ze statystyk publikowanych w książkach.