Historia jakich wiele? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia jakich wiele?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

1

Temat: Historia jakich wiele?

Myślę, że dla stałych bywalczyń moja sytuacja nie będzie niczym nowym tylko opowieścią pełną frazesów i utartych schematów. A jednak….byłam przekonana, że będzie inaczej.

Z S poznaliśmy się w pracy 3 lata temu, pracowaliśmy na równoległych stanowiskach. Z racji stanowisk częsta współpraca, codzienna + spotkania tylko my dwoje w celu przedyskutowania wielu służbowych tematów. Od razu fizycznie bardzo mi się spodobał, ale oczywiście od razu to próbowałam „wyłączyć’, on żonaty, ja bez małżeństwa ale żyjąca z ojcem mojego Dziecka.
Wspólna praca wkrótce doprowadziła do coraz częstszych rozmów na temat pozasłużbowe także. Tzn, służbowo świetnie się rozumieliśmy, świetnie współpracowaliśmy, ale zaczęliśmy rozmawiać na inne tematy, prywatne i tu też okazało się, że mamy dużo wspólnego. Ja byłam już wtedy na etapie ostatniej próby ratowania na prośbę partnera naszego związku, on wedle własnych słów już parę razy w swoim związku rozmawiali z żoną o rozwodzie ale postanowili dać sobie kolejną szansę. Od słowa do słowa pojawiła się chemia, codzienne rozmowy, smsy etc.

Obydwoje próbowaliśmy z tym walczyć, rozmawialiśmy o tym i zgodnie zdecydowaliśmy że nasza przyjaźń jest najważniejsza i postaramy się aspekty chemiczno – erotyczne przystopować. Ograniczenie kontaktu, ja zmieniłam w grudniu stanowisko pracy w obrębie tej samej firmy na takie gdzie służbowo prawie w ogóle nie miałam z nim kontaktu. Nie poskutkowało. Na początku roku wylądowaliśmy w łóżku. Seks jak marzenie (nie sądziłam że taki jest możliwy:-), w przeciągu miesiąca on wyprowadził się z domu od małżonki, złożył pozew rozwodowy. Następnie podpisał notarialnie podział majątku. Ja też zakończyłam swój związek.
Żona nie wydawała się zdziwiona i przez około 1,5 miesiąca w ogóle się z nim nie kontaktowała. W tym czasie słyszałam że jestem kobietą jego marzeń, odwiedziłam go w rodzinnym mieście, oglądaliśmy razem działkę budowlaną, gdzie chcieliśmy wybudować dom dla nas i mojego Dziecka i czekaliśmy jeszcze parę miesięcy na jego rozprawę rozwodową.

I nagle znikąd maile od żony, która od wielu lat leczy się psychiatrycznie, jest osobą bardzo chorą, mającą ogromne problemy z poczuciem własnej wartości ze względu na traumatyczne przeżycia w dzieciństwa. Maile w tonie targnę się na swoje życie, jesteś ostatnim ch……, każdy orgazm z Tobą był udawany etc., maile w których ton bym nie uwierzyła, gdy nie to że prosił abym je też przeczytała. I on nie dający rady tego wytrzymać w końcu zadał pytanie – co mam zrobić aby ten koszmar się skończył, jak mogę Ci pomóc lepiej sobie poradzić z końcem naszego związku. Odpowiedz – przyjedź ze mną porozmawiać. Pamiętam jeszcze jak jadąc mówił ironicznie „nie wiem o czym mamy rozmawiać, chyba o podziale mebli…”. No i jak oczywiście już przewidujecie – wrócił. Po powrocie opisał mi jak zastał zniszczony dom i meble, ona w czasie jego powrotu podjęła próbę samobójczą i wylądowała w szpitalu, przedziurawiła mu opony i tym podobne zachowania. Wrócił tłumacząc, że nie był gotowy na inny związek, że zrobiliśmy to nie po kolei, że najpierw jedno się kończy, że wraca do niej bo nie byłby w stanie ze mną żyć szczęśliwie, gdyby okazało się że ona coś sobie zrobi lub pójdzie do więzienia (pojawiły się groźby pod adresem moim i Dziecka). Wycofał pozew. Od tego czasu nie wrócił do pracy. Dostałam jedną wiadomość informującą mnie o jego poważnej chorobie.
Ja próbuję przez wszechogarniający ból zrozumieć to co się wydarzyło. Wiedział że jest dla mnie najważniejszy, nigdy nie rozpatrywałam naszej znajomości jako czegoś przelotnego, miało być na zawsze – wiedział o tym i twierdził tak samo. Pomagam sobie lekami antylękowymi i wizytami u psychologa aby jakoś funkcjonować z dnia na dzień w miarę sprawnie jako mama i pracownik i ktoś kto jest bardzo daleko od mężczyzny, którego kocha, który wybrał wsparcie w chorobie of kogoś innego.

Kolejny romans jakich wiele? Gubię się próbując zrozumieć czym byłam / czego zabrakło / czy mogłam zrobić cokolwiek aby było inaczej?

Jakiekolwiek Wasze refleksje na temat powyższej sytuacji, które pomogłyby mi to poukładać, mile widziane.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Historia jakich wiele?

Dla mnie to rzeczywiście kolejna historia o romansie. Schematyczne wszystko do bólu.
Tylko rozpad nowego związku, który miał być spełnieniem marzeń kochanków nastąpił szybciej, bo facet poddał się szantażowi emocjonalnemu. Bo raczej o wIeloletnim leczeniu psychiatrycznym żony wiedział wcześniej.

3

Odp: Historia jakich wiele?

Magdalena1111, dziękuję, z cyklu otrzeźwiające....myślę, że potrzebne mi w tej chwili.

4

Odp: Historia jakich wiele?

Zastanów sie nastepnym razem, zanim pójdziesz w tango z zajętym facetem. Chcialabys, zeby bylo lekko, latwo i przyjemnie, bo wam bylo miło? Zapomniałaś o jego żonie? No i dobrze, ze o sobie przypomniała - przynajmniej masz nauczkę.

5

Odp: Historia jakich wiele?
BEKAśmiechu napisał/a:

Zastanów sie nastepnym razem, zanim pójdziesz w tango z zajętym facetem. Chcialabys, zeby bylo lekko, latwo i przyjemnie, bo wam bylo miło? Zapomniałaś o jego żonie? No i dobrze, ze o sobie przypomniała - przynajmniej masz nauczkę.

Hmmm... wiesz nigdy nie sądziliśmy że będzie łatwo i przyjemnie np. jego budowanie relacji z moim Dzieckiem czy też finansowe spłacanie jego żony to były tematy które jasno pokazywały że nie będzie łatwo.

Myślę że rozpatrywanie wszytskiego w kategoriach moralizatorskiej nauczki to bardzo płytkie spojrzenie. Co do zastanawiania się nad następnym razem, nie wiem czy skorzystam, bo jak Ty to nazywasz "chodzenie w tango z zajętym" to nie coś co robię nagminnie, zdarzyło się pierwszy raz.

Mimo wszystko, dzięki za Twoją perspektywę spojrzenia.

6

Odp: Historia jakich wiele?

Niestety, też się dołączam do trzeżwienia gdybyś była mu bliska, nie zostawiłby Cię tak, miałby empatię, wiedział jak się poczujesz. Zadbałby o Ciebie.
Tym bardziej że u żony to żadna nowość.  Skąd się bierze taka ułuda.. przecież niestabilność takich Panów musi gdzieś wychodzić, być widoczna wcześniej..? W takim skupieniu na relacji nie widać tego?

7

Odp: Historia jakich wiele?
Ela210 napisał/a:

Niestety, też się dołączam do trzeżwienia gdybyś była mu bliska, nie zostawiłby Cię tak, miałby empatię, wiedział jak się poczujesz. Zadbałby o Ciebie.
Tym bardziej że u żony to żadna nowość.  Skąd się bierze taka ułuda.. przecież niestabilność takich Panów musi gdzieś wychodzić, być widoczna wcześniej..? W takim skupieniu na relacji nie widać tego?

Masz rację, trzeźwy osąd może faktycznie trochę kuleje przy takim skupieniu na relacji. Myślę że patrzyłam przez pryzmat konkretnych działań, które się wydarzyły mimo że nie wywierałam żadnej presji tzn. wyprowadzka, złożenie pozwu, podpisanie podziału majątku notarialnie.

8 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-11 19:59:19)

Odp: Historia jakich wiele?
froggy napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Niestety, też się dołączam do trzeżwienia gdybyś była mu bliska, nie zostawiłby Cię tak, miałby empatię, wiedział jak się poczujesz. Zadbałby o Ciebie.
Tym bardziej że u żony to żadna nowość.  Skąd się bierze taka ułuda.. przecież niestabilność takich Panów musi gdzieś wychodzić, być widoczna wcześniej..? W takim skupieniu na relacji nie widać tego?

Masz rację, trzeźwy osąd może faktycznie trochę kuleje przy takim skupieniu na relacji. Myślę że patrzyłam przez pryzmat konkretnych działań, które się wydarzyły mimo że nie wywierałam żadnej presji tzn. wyprowadzka, złożenie pozwu, podpisanie podziału majątku notarialnie.

Nie to miałam na myśli- działania działaniami- ale jakim ktoś jest człowiekiem właśnie w bliskiej relacji widać.
Np ktoś pozoruje działania, nie doprowadza ich do końca, jest nieprzewidywalny w reakcjach. Powinnaś poznać go jako człowieka, wiedzieć czym się kieruje w decyzjach. Bo tee pozwy, podziały- to efektowne- ale niczego nie gwarantuje

9

Odp: Historia jakich wiele?

Jak to bywa w takich historiach masa kłamstw. Oczywiście musisz z siebie zrobić ofiarę.
Parafrazując słowa Wielkiego Szu w grze bez zasad, wszyscy oszukiwali, a wygrał lepszy.

10 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-11 20:25:37)

Odp: Historia jakich wiele?
balin napisał/a:

Jak to bywa w takich historiach masa kłamstw. Oczywiście musisz z siebie zrobić ofiarę.
Parafrazując słowa Wielkiego Szu w grze bez zasad, wszyscy oszukiwali, a wygrał lepszy.

Bo nią jest. Uważasz że kto? On? Żona szantażystka? W depresji człowiek nie ma siły na grożby karalne. powinnaś zebrać dowody i zgłosić na Policję.

A w grze z jedną zasadą: utrzymać za wszelką cenę toksyczny związek- kto wygrywa?  NIKTO wink

11

Odp: Historia jakich wiele?
Ela210 napisał/a:

A w grze z jedną zasadą: utrzymać za wszelką cenę toksyczny związek- kto wygrywa?  NIKTO wink

Ktoś tą kobietę (żonę) doprowadził do takiego stanu.
Do tego ten żonkoś i Autorka "naprawiali" swoje związki przez romanse w pracy.

12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-11 20:54:05)

Odp: Historia jakich wiele?
balin napisał/a:
Ela210 napisał/a:

A w grze z jedną zasadą: utrzymać za wszelką cenę toksyczny związek- kto wygrywa?  NIKTO wink

Ktoś tą kobietę (żonę) doprowadził do takiego stanu.
Do tego ten żonkoś i Autorka "naprawiali" swoje związki przez romanse w pracy.

Na pewno nie autorka. I podejrzewam, że nie mąż stworzył szantażystkę. Na pewno coś podejrzewa jej psychiatra- jak to psychiatra- pewnie rodziców..

13

Odp: Historia jakich wiele?

Ofiara staram się nie być. Pracuję nad tym z moim psychologiem. Myślę jednak że po trochu wszyscy tu jesteśmy przegrani po tym co się wydarzyło. Co do żony- Tak, problemy jej pochodzą z dzieciństwa i jej pierwszego małżeństwa.

14

Odp: Historia jakich wiele?

miał do wyboru skrzywdzić ją albo ciebie.
widocznie przekalkulował to na jej korzyść i wygrało uczucie do żony.

15 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-08-12 16:30:43)

Odp: Historia jakich wiele?
froggy napisał/a:

Ofiara staram się nie być. Pracuję nad tym z moim psychologiem. Myślę jednak że po trochu wszyscy tu jesteśmy przegrani po tym co się wydarzyło. Co do żony- Tak, problemy jej pochodzą z dzieciństwa i jej pierwszego małżeństwa.

Kolejna historia z cyklu zasługuję na wiecej....partner, z którym masz dziecko sie znudził ( podejrzewam, że chlop nie wie za wiele o kobietach i dalej mysli że zycie wyglada jak w telewizji), natomiast co ty robisz....wiadomo....najmniejsza linia oporu...W pracy znajdujesz przystojniaka. Pierdoły o jakiś walkach i ograniczeniach kontaktu to mozesz sobie miedzy bajki z mchu i paproci włożyć....Od początku wiedzialas jak to sie skonczy...Gość jak widać też okazał sie miekką fają, ty zostałaś z niczym. Podejrzewam, że przez mysl juz ci przyszlo, żeby zagadać do wczesniejszego partnera...o ile juz tego nie zrobilas....
Podsumowując nic nowego...typowy schemat....i mogę sie założyć że i tak nic sie z tego nie nauczysz....i zwalisz to wszystko na "uczucia...to było silniejsze ode mnie itp".Poza tym tylko dodam,ze romanse w pracy w 99% kończą sie bardzo źle.

16

Odp: Historia jakich wiele?

Rozumiem, że żona jest teraz w szpitalu psychiatrycznym, a pan jest z nią w separacji?

17

Odp: Historia jakich wiele?

Na Twoim miejscu olałbym kolesia po całości . Obiecywał gruszki na wierzbie a skończyło się podwinięciem ogona . Tak jak ktoś wyżej napisał , ze to miękka faja i tyle bo jak można składać wniosek rozwodowy i iść w niby waszym kierunku a tu nagle pod wpływem żonki która niby była ble wrócić i odwołać rozwód . W cyrku lepsze numery zobaczysz niż to co On Ci zafundował . Jeżeli z nim pracujesz to zrób tak by go omijać bo będzie dalej próbował karmić Cię bajkami z kosmosu . Szkoda mi Twoich uczuć bo jak widać poszły na marne .

18

Odp: Historia jakich wiele?

Wytłumaczcie mi po co ludzie brną w tak zagmatwane sprawy? Romans w pracy, gościu z bardzo ciężką sytuacją życiową, druga strona z dzieckiem i partnerem. Rozwalone dwie rodziny, romans zakończony ostro i boleśnie.    Był sens w to się pakować? Dla seksu i kilku fajnych chwil?

19

Odp: Historia jakich wiele?
telefonik napisał/a:

Wytłumaczcie mi po co ludzie brną w tak zagmatwane sprawy? Romans w pracy, gościu z bardzo ciężką sytuacją życiową, druga strona z dzieckiem i partnerem. Rozwalone dwie rodziny, romans zakończony ostro i boleśnie.    Był sens w to się pakować? Dla seksu i kilku fajnych chwil?

Masz racje, tu nie ma sensu....i dlatego wielu facetów robi pikachuface kiedy ich babka odwali podobny numer....Natomiast dla tych którzy sie orientują w temacie tu nie ma nic ciekawego....serio, ta historia jest az do bólu prosta i przewidywalna.

20

Odp: Historia jakich wiele?

Dziękuję wszystkim osobom, które znalazły czas aby skomentować. Gwoli sprostowania mój poprzedni związek jest definitywnie skończony, dzielimy opiekę nad Dzieckiem i idzie nam to lepiej niż wspólne wychowywanie gdy byliśmy razem. Czy żona jest w szpitalu nie wiem bo kontaktu nie utrzymujemy. Jego samego czeka poważna operacja we wrześniu. Ja próbuje się pozbierać i dostrzec co może być pozytywne tej sytuacji i nie dopuszczać do głosu własnych uczuć.

21

Odp: Historia jakich wiele?
froggy napisał/a:

Dziękuję wszystkim osobom, które znalazły czas aby skomentować. Gwoli sprostowania mój poprzedni związek jest definitywnie skończony, dzielimy opiekę nad Dzieckiem i idzie nam to lepiej niż wspólne wychowywanie gdy byliśmy razem. Czy żona jest w szpitalu nie wiem bo kontaktu nie utrzymujemy. Jego samego czeka poważna operacja we wrześniu. Ja próbuje się pozbierać i dostrzec co może być pozytywne tej sytuacji i nie dopuszczać do głosu własnych uczuć.

Mam wrażenie, że się próbujesz bronić tym że idzie lepiej opieka etc.  Nie wiem, ja tego nie kupuje. Nie wiem ile masz lat, ale chyba nie 20.   Ja nie jestem takim ostrym krytykiem, ale podpisuje się pod słowami poprzedników, od początku było wiadomo jak to się skończy.   Nie miałaś innych mężczyzn tylko ten jeden w pracy  był?

22

Odp: Historia jakich wiele?
froggy napisał/a:

Dziękuję wszystkim osobom, które znalazły czas aby skomentować. Gwoli sprostowania mój poprzedni związek jest definitywnie skończony, dzielimy opiekę nad Dzieckiem i idzie nam to lepiej niż wspólne wychowywanie gdy byliśmy razem. Czy żona jest w szpitalu nie wiem bo kontaktu nie utrzymujemy. Jego samego czeka poważna operacja we wrześniu. Ja próbuje się pozbierać i dostrzec co może być pozytywne tej sytuacji i nie dopuszczać do głosu własnych uczuć.

Pozytywne moim zdaniem jest to że uniknęłaś potencjalnie chorego być może paroletniego związku jak czytam Twoją historię.
Z tymi uczuciami to nie wiem takie udawanie niedopuszczenie ich do głosu kończy się ponownym nieświadomym wejściem w toksyczny układ .
Zależy o jakich uczuciach piszesz.

23

Odp: Historia jakich wiele?

W tej historii żal mi tylko żony tego faceta. Uważam, że autorka dołożyła razem z jej mężem kolejną cegiełkę do jej problemów psychicznych. Mam nadzieję, że pozbędzie się tego laczka i wyjdzie na prostą.

24

Odp: Historia jakich wiele?
BEKAśmiechu napisał/a:

W tej historii żal mi tylko żony tego faceta. Uważam, że autorka dołożyła razem z jej mężem kolejną cegiełkę do jej problemów psychicznych. Mam nadzieję, że pozbędzie się tego laczka i wyjdzie na prostą.

tia.. widać że nic nie wiesz o takich zaburzeniach. I lepiej byś nie wiedział.. Obwinianie za to autorki pokazuje ograniczone myślenie.

25

Odp: Historia jakich wiele?
Ela210 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

W tej historii żal mi tylko żony tego faceta. Uważam, że autorka dołożyła razem z jej mężem kolejną cegiełkę do jej problemów psychicznych. Mam nadzieję, że pozbędzie się tego laczka i wyjdzie na prostą.

tia.. widać że nic nie wiesz o takich zaburzeniach. I lepiej byś nie wiedział.. Obwinianie za to autorki pokazuje ograniczone myślenie.


Ja tutaj jestem ostrożny w osądach, bo nie wiemy tak na prawdę jakie ta kobieta ma zaburzenia, ten mąż mógł z nią zrobić też ogromną wariatkę, mimo to że mogła mieć np lekką depresje.

26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-13 09:24:37)

Odp: Historia jakich wiele?
telefonik napisał/a:
Ela210 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

W tej historii żal mi tylko żony tego faceta. Uważam, że autorka dołożyła razem z jej mężem kolejną cegiełkę do jej problemów psychicznych. Mam nadzieję, że pozbędzie się tego laczka i wyjdzie na prostą.

tia.. widać że nic nie wiesz o takich zaburzeniach. I lepiej byś nie wiedział.. Obwinianie za to autorki pokazuje ograniczone myślenie.


Ja tutaj jestem ostrożny w osądach, bo nie wiemy tak na prawdę jakie ta kobieta ma zaburzenia, ten mąż mógł z nią zrobić też ogromną wariatkę, mimo to że mogła mieć np lekką depresje.

i przy lekkiej depresji groziła autorce i jej dziecku? Wątpię smile
A ukrywana choroba psychiczna jest podstawą do unieważnienia kościelnego małżeństwa.

27

Odp: Historia jakich wiele?
Ela210 napisał/a:

i przy lekkiej depresji groziła autorce i jej dziecku? Wątpię smile

Niektórzy bez rozpoznanej nawet lekkiej depresji, dają po twarzy gachowi i nikogo to nie dziwi. Gdy włazi się komuś w związek, trzeba się spodziewać, że można dostać po głowie.

28

Odp: Historia jakich wiele?
Ela210 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

W tej historii żal mi tylko żony tego faceta. Uważam, że autorka dołożyła razem z jej mężem kolejną cegiełkę do jej problemów psychicznych. Mam nadzieję, że pozbędzie się tego laczka i wyjdzie na prostą.

tia.. widać że nic nie wiesz o takich zaburzeniach. I lepiej byś nie wiedział.. Obwinianie za to autorki pokazuje ograniczone myślenie.

Zabawne! A o jakich "zaburzeniach" ja nie wiem? Czy mi sie wydaje, czy autorka napisała to co jej powiedział o żonie gach, dodatkowo w sposób dość enigmatyczny? I ty na tej podstawie stwierdziłaś, ze wiesz co to za zaburzenia - gratulacje!:)

29

Odp: Historia jakich wiele?

Tak jest, uważam że tutaj to co powiedział mąż "kochance" to jest mało wiarygodne.  My dostępu do dokumentacji medycznej nie mamy wink nie wiadomo, czy ten wybranek życia tej żonie nie robił takich numerów wcześniej i doprowadzał ją do takiego stanu.

30

Odp: Historia jakich wiele?
telefonik napisał/a:

Tak jest, uważam że tutaj to co powiedział mąż "kochance" to jest mało wiarygodne.  My dostępu do dokumentacji medycznej nie mamy wink nie wiadomo, czy ten wybranek życia tej żonie nie robił takich numerów wcześniej i doprowadzał ją do takiego stanu.

No dokładnie! Ciekawe co teraz opowiada o romansie swojej zonie? "Było cudownie! Miał być ślub, dozgonna miłość, szczęście!", czy raczej: "To wariatka! Zrozumiałem, ze to Ciebie kocham!"... no nie wiem:)

31

Odp: Historia jakich wiele?

Zaimponowało mi że wy Panowie zwróciliście uwagę na ten szczegół jak prawdomówność rzeczonego pana, bo jeśli mówi się że zdradzaczowi nie wierzy się w to co mówi to czemu akurat jemu ?

32

Odp: Historia jakich wiele?

droga Panno smile można odnieść wrażenie, że ja jestem negatywnie nastawiony do autorki postu, ale to nie jest prawda. Ale nie bedę jej pocieszał i współczuł, bo doskonale wiedziała na co się piszę, nawet gdyby ten romans przetrwał, to co by czuł ten gościu gdyby ta żona go takimi tekstami obrzucała co kilka dni? Po jakimś czasie może by doszły wyrzuty sumienia etc.    A kochanej by obarczał tą kobiete pretensjami, że przez nią to wszystko?

33

Odp: Historia jakich wiele?

autorko a skąd wiesz że to prawda?
może jemu chodziło o romans?
może nie do końca było tak jak cię informował....

34

Odp: Historia jakich wiele?

Jesli zona rzeczywiscie to wszystko zrobila co on Ci powiedzial, to jest to tale as old as time.
Ale nie w sensie, ze romans i ta trzecia i inne glupoty.
Tylko klasycznie, osoba uzalezniona od zwiazku w ktorym sie nad nim znecaja.
Widzialam to sto razy w pracy i widzialam to w rodzinie i widzialam to u przyjaciol.
Moja przyjaciolka poznala kogos super w pracy i dobrze ja traktowal. Zostawila swego ksiecia i poszla z tym nowym, ale tamten juz zaraz zaczal histeryzowac, ze samobojstwa i inne problemy i czym predzej wrocila zeby ja szmacil dalej i zeby dalej uzerac sie z jego chorobami psychicznymi.
Ludzie tak ciagle robia.
Znam gorsze historie swoja droga, gdzie byla zabila ta nowa wiec ciesz sie, ze masz go z glowy i jego zone.

35

Odp: Historia jakich wiele?

Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję za różne sposoby spojrzenia na tą historię. Jest mi bardzo ciężko, on wysyła bezsensowne wiadomości typu przepraszam za swoją nieodpowiedzialność, jesteś kobietą moich marzeń ale nie mogę odejść bo ona zrobi sobie albo tobie krzywdę, po cholerę to.....ma jasne warunki ode mnie - albo staje przede mną jako wolny facet po rozwodzie albo fora że dwora.....uciekam w swoje hobby i pasje, czas z dzieckiem, pogoda sprzyja. Przerabiam książkę od psychologa zadana jako zad dom. Mimo to ciągle o nim myślę....pewnie czas pomoże....

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia jakich wiele?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024