Myślę, że dla stałych bywalczyń moja sytuacja nie będzie niczym nowym tylko opowieścią pełną frazesów i utartych schematów. A jednak….byłam przekonana, że będzie inaczej.
Z S poznaliśmy się w pracy 3 lata temu, pracowaliśmy na równoległych stanowiskach. Z racji stanowisk częsta współpraca, codzienna + spotkania tylko my dwoje w celu przedyskutowania wielu służbowych tematów. Od razu fizycznie bardzo mi się spodobał, ale oczywiście od razu to próbowałam „wyłączyć’, on żonaty, ja bez małżeństwa ale żyjąca z ojcem mojego Dziecka.
Wspólna praca wkrótce doprowadziła do coraz częstszych rozmów na temat pozasłużbowe także. Tzn, służbowo świetnie się rozumieliśmy, świetnie współpracowaliśmy, ale zaczęliśmy rozmawiać na inne tematy, prywatne i tu też okazało się, że mamy dużo wspólnego. Ja byłam już wtedy na etapie ostatniej próby ratowania na prośbę partnera naszego związku, on wedle własnych słów już parę razy w swoim związku rozmawiali z żoną o rozwodzie ale postanowili dać sobie kolejną szansę. Od słowa do słowa pojawiła się chemia, codzienne rozmowy, smsy etc.
Obydwoje próbowaliśmy z tym walczyć, rozmawialiśmy o tym i zgodnie zdecydowaliśmy że nasza przyjaźń jest najważniejsza i postaramy się aspekty chemiczno – erotyczne przystopować. Ograniczenie kontaktu, ja zmieniłam w grudniu stanowisko pracy w obrębie tej samej firmy na takie gdzie służbowo prawie w ogóle nie miałam z nim kontaktu. Nie poskutkowało. Na początku roku wylądowaliśmy w łóżku. Seks jak marzenie (nie sądziłam że taki jest możliwy:-), w przeciągu miesiąca on wyprowadził się z domu od małżonki, złożył pozew rozwodowy. Następnie podpisał notarialnie podział majątku. Ja też zakończyłam swój związek.
Żona nie wydawała się zdziwiona i przez około 1,5 miesiąca w ogóle się z nim nie kontaktowała. W tym czasie słyszałam że jestem kobietą jego marzeń, odwiedziłam go w rodzinnym mieście, oglądaliśmy razem działkę budowlaną, gdzie chcieliśmy wybudować dom dla nas i mojego Dziecka i czekaliśmy jeszcze parę miesięcy na jego rozprawę rozwodową.
I nagle znikąd maile od żony, która od wielu lat leczy się psychiatrycznie, jest osobą bardzo chorą, mającą ogromne problemy z poczuciem własnej wartości ze względu na traumatyczne przeżycia w dzieciństwa. Maile w tonie targnę się na swoje życie, jesteś ostatnim ch……, każdy orgazm z Tobą był udawany etc., maile w których ton bym nie uwierzyła, gdy nie to że prosił abym je też przeczytała. I on nie dający rady tego wytrzymać w końcu zadał pytanie – co mam zrobić aby ten koszmar się skończył, jak mogę Ci pomóc lepiej sobie poradzić z końcem naszego związku. Odpowiedz – przyjedź ze mną porozmawiać. Pamiętam jeszcze jak jadąc mówił ironicznie „nie wiem o czym mamy rozmawiać, chyba o podziale mebli…”. No i jak oczywiście już przewidujecie – wrócił. Po powrocie opisał mi jak zastał zniszczony dom i meble, ona w czasie jego powrotu podjęła próbę samobójczą i wylądowała w szpitalu, przedziurawiła mu opony i tym podobne zachowania. Wrócił tłumacząc, że nie był gotowy na inny związek, że zrobiliśmy to nie po kolei, że najpierw jedno się kończy, że wraca do niej bo nie byłby w stanie ze mną żyć szczęśliwie, gdyby okazało się że ona coś sobie zrobi lub pójdzie do więzienia (pojawiły się groźby pod adresem moim i Dziecka). Wycofał pozew. Od tego czasu nie wrócił do pracy. Dostałam jedną wiadomość informującą mnie o jego poważnej chorobie.
Ja próbuję przez wszechogarniający ból zrozumieć to co się wydarzyło. Wiedział że jest dla mnie najważniejszy, nigdy nie rozpatrywałam naszej znajomości jako czegoś przelotnego, miało być na zawsze – wiedział o tym i twierdził tak samo. Pomagam sobie lekami antylękowymi i wizytami u psychologa aby jakoś funkcjonować z dnia na dzień w miarę sprawnie jako mama i pracownik i ktoś kto jest bardzo daleko od mężczyzny, którego kocha, który wybrał wsparcie w chorobie of kogoś innego.
Kolejny romans jakich wiele? Gubię się próbując zrozumieć czym byłam / czego zabrakło / czy mogłam zrobić cokolwiek aby było inaczej?
Jakiekolwiek Wasze refleksje na temat powyższej sytuacji, które pomogłyby mi to poukładać, mile widziane.