Śmierć męża - jak sobie poradzić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Strony Poprzednia 1 461 462 463 464 465 483 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30,031 do 30,095 z 31,389 ]

30,031 Ostatnio edytowany przez wenles (2019-05-23 09:51:15)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Halszka 1 - tak jakbym widziała siebie. Też 40 lat razem, też przeżyłam zawał i żyję, a mój mąż zmarł nagle na zawał, też dzieci dorosłe, a ja sama, tylko mieszkają w Polsce. 3.VI minie 2 lata, a ja uczę się żyć w samotności. Mój mąż aktywnie pracował w spółce i prowadził działalność gospodarczą. Niezwykle mądry człowiek i gdy robiłam inwentaryzację wszystkiego w domu to uświadomiłam sobie jeszcze bardziej jakim był człowiekiem. Przyszło mi zmierzyć się z zamknięciem jego tematów i jego życia. Trwało to 2 miesiące ( szybko wzięłam się za wszystko). Pozbyłam się prawie wszystkich jego rzeczy - zostawiłam tylko zdjęcia , które są wszędzie w domu. A potem przyszedł okres rozpaczy i depresji. Ja która wciąż byłam w ruchu - nagle zostałam z niczym. Dobrze że wróciłam do pracy na pół etatu i do ludzi. Zadbali o mnie przyjaciele. Wiem z perspektywy czasu, że najbardziej dobija samotność, więc trzeba szukać zajęcia i ludzi wkoło siebie. Łzy które płynęły wciąż - dziś już płyną rzadko. Ja ciągle organizuję sobie jakieś zajęcia. Odwiedzam przyjaciół, umawiamy się na karty gry w remika. Wyjeżdżam z domu gdy taka okazja się trafia i byle tylko z ludźmi, aby jak najmniej być sama. Dbam o siebie na pewno bardziej jak kiedyś. Czytam to forum i żal mi tych co są na początku żałoby bo to bardzo trudny okres w życiu, ale trzeba go jakoś pokonać. Dziś wiem przez co musiałam przejść by jakoś funkcjonować.
Pozdrawiam wszystkie forumowe koleżanki

Zobacz podobne tematy :

30,032

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witajcie Koleżanki !
Tulę do serducha nową Halszkę , świeżo po traumie straty ukochanego małżonka sad:(:( Ja jestem 3 lata i 7 m-cy po niespodziewanym zgonie męża w wieku 48 lat ..... Wiem jak ciężko jest na początku samotnej drogi , jak wszystko przypomina męża ale z biegiem czasu będzie lżej , będziesz się powoli oswajać ze swoją sytuacją , ale na to potrzeba czasu ..... Póki co są emocje , płacz ,żal , niemoc itp . .. Swoje niestety musisz wypłakać , to normalne u każdej z nas ....Pisz tutaj ,to pomaga , wylewaj swoje emocje , które my doskonale rozumiemy ....Walcz dzielnie , nie poddawaj się i staraj nie popadać w totalny marazm . Staraj się nie izolować , wychodzić do ludzi , zająć czymkolwiek żeby zająć czymś głowę choćby na krótko ...... Buziolki Ci posyłam z dobrą energią smile:):):)
Pozdrawiam serdecznie wszystkie dzielne dziewczyny , wspierajmy się trwajmy i nie poddawajmy smile:):):)

30,033 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-05-23 15:59:24)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witajcie smile
Co do mnie to długo nie dałam nikomu aby usprzątnąć męża rzeczy...
Syn już 13-letni wstąpił do ministrantów był w 6 klasie podstawówki. Tam otoczono go wsparciem, a ja byłam na antydepresentach.
Nie potrafiłam jeść, spać... nic nie potrafiłam. Nie potrafiłam rozmawiać z nikim. późnego wieczora straciłam przytomność i upadłam...
odzyskując przytomność słysze głośny płacz syna i słowa - nie umieraj mamusiu... i płacz jego i modlitwę ...
Poprosiłam go by wezwał sąsiadkę, która jest pielęgniarką. To mnie otrzeźwiło...że muszę żyć... i zadbać o siebie.
Pozwoliłam mojejj siostrze by posprzątała rzeczy męża. Pozbyłam się Jego pięknego akwarium...który mi Go przypominał.
Ciągle Go wołałam aby przyszedł do mnie... no i pewnej nocy przyszedł -- poczułam jak ktoś gwałtownie usiadł obok mnie na kanapie.
Ale poczułam że jest zły na mnie... Gdy rozmawiałam o tym ze znajomą, też wdową i opowiedziałam jej co przeżyłam, ostrzegła mnie.
Że nie daję Mu spokojnie  odejść, że będzie się źle działo w  domu. Poleciła mi się modlić.
Z trudem mi przychodziła modlitwa. Ale już zaczełam jeść i zajmować się synem i domem. Potem zaczełam wychodzić na spacery.
U mnie czas godzenia się z odejściem męża trwał długo. Do dziś mam sztyft glicerynowy którym smarowałam usta umierającego męża.
W końcu zrozumiałam, że rodzimy się i umieramy  - każdy ma swój czas.
Więc jeżeli jeszcze żyję to każdy dzień wypełnniam codziennością. Dużo czytam, oglądam filmy, słucham muzyki i jestem u boku już dorosłego
syna studenta i jego narzeczonej, i cieszy mnie ich miłość do siebie, jak się szanują i wspierają.

Powiem truizm - "Nic nie może przecież wiecznie trwać"
Przytulam Was kochane.

Często słucham tej piosenki:

Tłumaczenie tekstu na j. polski:

Gdzieś nad tęczą wysoko
Są marzenia o których marzyłeś kiedyś w kołysankach
Gdzieś nad tęczą, latają drozdy.
I marzenia o których marzyłeś, marzenia naprawdę się spełniają

Któregoś dnia poproszę gwiazdy,
Bym obudził się tam, gdzie chmury będą już daleko za mną
Tam, gdzie problemy rozpływają się jak cytrynowe cukierki, Wysoko ponad kominami
Tam mnie znajdziesz

Gdzieś nad tęczą latają drozdy
I marzenia, na które się odważyłeś, oh czemu, oh czemu nie mogę i ja?

Widzę drzewa zielone i czerwone róże też
Oglądam je jak rozkwitają dla mnie i dla Ciebie
I tak sobie myślę
Jaki piękny jest świat

Widzę błękit nieba i biel chmur
I jasność dnia
Lubię ciemność
i myślę sobie
Jaki piękny jest świat

Kolory tęczy tak piękne wyglądają na niebie
Są też na twarzach ludzi, którzy przechodzą obok
Widzę przyjaciół ściskających sobie dłonie, śpiewających: "Jak się masz ?"
Oni naprawdę mówią, Ja ... Ja Kocham Cię
Słyszę jak dzieci płaczą i patrzę jak dorastają
Nauczą się dużo więcej niż my już umiemy
I tak sobie myślę, jaki piękny jest świat

Któregoś dnia poproszę gwiazdy,
Bym obudził się tam, gdzie chmury będą już daleko za mną
Tam, gdzie problemy rozpływają się jak cytrynowe cukierki
Wysoko ponad kominami, Tam mnie znajdziesz

Oh, Gdzieś nad tęczą wysoko
I marzenia, na które się odważyłeś, więc oh czemu, oh czemu nie mogę i ja?

30,034

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Halszka1 - chciałam Ci kochana napisać jedną ważna rzecz- nie słuchaj ludzi,którzy mają receptę na Twoją żałobę i będą Ci mówić co masz robić i co jest prawidłowe,a co nie...
Wszystkie wskazówki masz w sobie i nimi się kieruj. Twoje wnętrze, Twoje serce wie jak postępować i słuchaj siebie.To jest cały proces,który trzeba przejść,a duszę uleczyć.
Twoja miłość do Męża i uczucia,które masz w sobie pokierują Cię w tym procesie.Jesli czujesz że chcesz się odizolować od innych,rób to. Jeśli czujesz potrzebę placzu-placz...Nie pytaj innych co masz zrobić z rzeczami Męża.
Zawsze  rób to co mówi Ci serce.
Cóż , u mnie ponad 3 lata,. Jego rzeczy nadal nie ruszone.I nie wiem czy w ogóle kiedyś dojrzeje do decyzji by się ich pozbyć...
Gdzieś czytałam w przekazach duchowych,że Im jest przykro iz ich bliscy szybko likwidują ślady po Ich bytności, tak jakby chcieli zatrzeć znak Ich życia i działania na  Ziemi. Myślę że nasi zmarli chcą by te ślady nie zanikały, chcą też by o Nich mówić,wspominać, doceniać.
I pamiętaj o najważniejszym - Twój Mąż zyje., kocha Cię ,i śmierć niczego nie zakończyła.

30,035

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?
Jola1 napisał/a:

Halszka1 - chciałam Ci kochana napisać jedną ważna rzecz- nie słuchaj ludzi,którzy mają receptę na Twoją żałobę i będą Ci mówić co masz robić i co jest prawidłowe,a co nie...
Wszystkie wskazówki masz w sobie i nimi się kieruj. Twoje wnętrze, Twoje serce wie jak postępować i słuchaj siebie.To jest cały proces,który trzeba przejść,a duszę uleczyć.
Twoja miłość do Męża i uczucia,które masz w sobie pokierują Cię w tym procesie.Jesli czujesz że chcesz się odizolować od innych,rób to. Jeśli czujesz potrzebę placzu-placz...Nie pytaj innych co masz zrobić z rzeczami Męża.
Zawsze  rób to co mówi Ci serce.
Cóż , u mnie ponad 3 lata,. Jego rzeczy nadal nie ruszone.I nie wiem czy w ogóle kiedyś dojrzeje do decyzji by się ich pozbyć...
Gdzieś czytałam w przekazach duchowych,że Im jest przykro iz ich bliscy szybko likwidują ślady po Ich bytności, tak jakby chcieli zatrzeć znak Ich życia i działania na  Ziemi. Myślę że nasi zmarli chcą by te ślady nie zanikały, chcą też by o Nich mówić,wspominać, doceniać.
I pamiętaj o najważniejszym - Twój Mąż zyje., kocha Cię ,i śmierć niczego nie zakończyła.

Mam podobne refleksje, choć u mnie to już 25 lat za niecałe trzy miesiące miną.
Rzeczy mojej żony pozbyłem się dwa lata po jej odejściu. Jej zapach wciąż chciałem czuć przedtem.
Po kolejnych kilku latach wymieniłem drzwi do łazienki, które fikuśnie pomalowała wałkowaną ścierką, pozostawiając swoje linie papilarne.
Nie ma recepty. Życie dla innych lub dla samego siebie pozostaje. Nie zapomnę. Ale i nie rozpamiętuję. Życie, toczy się dalej. smile

30,036

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Za tydzien minie 5 lat...Pamietam o Mezu,kocham Go.Wspominam z czuloscia.W chorobie byl niezwykle dzielny...Bylam tu kiedys,teraz czasem zagladam.I zawsze ze wspolczuciem i zrozumieniem czytam Wasze posty.Zawsze macie moje serdeczne mysli.Przytulam Was do serducha❤️Gosia.

30,037

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witam i bardzo dziękuję wszystkim za okazane wsparcie.
To zainteresowanie moimi przezyciami i zrozumienie ich bardzo wiele dla mnie znaczy.
Pozwala uwierzyc, że nie wszyscy są zajęci tylko swoim życiem, że dostrzegają tez drugiego człowieka i rozumieją, że czasami wystarczy wysłuchać ,by pomóc.
Mój mąż był takim człowiekiem ,pełnym dobroci i zrozumienia dla kazdego człowieka.
Nie gardził nikim i nie osądzał nikogo ani " pijaczka"(przepraszam za takie określenie) a miał takich znajomych, ani zamożnego , i takich znajomych miał .
Zawsze go bardzo za to szanowałam ,że potrafił witac się i rozmawiać równie przyjaźnie z jednym- bez pogardy i z drugim bez zazdrosci.
Miał w sobie tyle pokory ale i optymizmu .Tym optymizmem nieraz mnie stawiał na nogi .
Cztery lata walczył z przeciwnikiem o wiele mocniejszym od siebie i do końca zachwał pogodę ducha.
Pogodził się ze swoim losem i to on zgodził się  na hospicjum.
Wiedział ,że nie podołam obowiązkom,nawet gdybym bardzo się starała a ja cały czas mam poczucie winy ,że zawiodłam, że nie zrobiłam wszystkiego aby mu pomóc.
Wiecie moi drodzy ile ksiązek o terapiach antyrakowych,leczeniu niekonwencjonalnym , stron internetowych o tej tematyce przeczytałam?
 Niejeden referat mogłabym na ten temat napisac i co z tego?
Moje zawały pewnie tez mu nie pomogły.Mowił mi ,że nie mogę go zostawić samego ,bo nie da sobie rady .
A ja teraz  muszę sobie poradzic.
Dzisiaj siostra powiedziała mi dokładnie(a ja myślałam że ma mnie już dość) to co Wy piszecie -rób to co ci przynosi ulgę -płacz,śpij jak potrzebujesz ,niczego nie przyspieszaj , daj sobie czas .
Tylko ten czas trzeba jakoś przeżyć a to takie trudne, i ciągle tak boli .
             Czy wierzycie w ostrzezenia przed smiercią?
  Ja uwierzyłam chociaż do tej pory rozum nie chce zaakceptowac tego czego doswiadczyłam,  bo ogólnie, tak jak pisałam na początku, mam problem z uwierzeniem w cokolwiek, zwłaszcza po śmierci męża.
      Mam w sobie taką pustkę.Nie mogę się modlić ani skupic dłużej uwagi na filmie ,czytaniu itp.
Myśli krążą wokół przeżytych sytuacji.Ciągle wracają różne obrazy z ostatnich tygodni, a sam pogrzeb zasnuty jakąś mgłą.
Chyba trochę chaosu wkradło się w ten wpis ale własnie jakoś trudno mi to tak logicznie ogarnąć.
Pisze tak ,jak w głowie pojawiają się przemyślenia.

30,038 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-05-24 15:49:28)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witajcie smile
Czytając Ciebie Halszka i nowe koleżanki niedoli... ponownie wraca do mnie ból i łzy...
Chciałabym zaproponować każdej, która jest na początku żałoby - Grupy wsparcia, które działają w większości miast.
Takie grupy bywają przy parafiach ale także może otrzymać wskazówkę od Psychologa lub Psychiatry:
Niektóre koleżanki tu piszące korzystały z takiej pomocy i były im pomocne.

Jak pomóc osobie w żałobie

Ważne aspekty w żałobie

1. Najważniejsze – nie mów, że wiesz, co ona czuje.
2. Powiedz o tym, jak ci jest przykro z powodu tego, co się stało, i bólu odczuwanego przez tego, kto został.
3. Pozwól rozmówcy na okazanie takiego bólu, jaki odczuwa.
4. Zachęcaj go, żeby był dla siebie wyrozumiały.
5. Rozprosz wątpliwości i zapewnij, że uczynił wszystko, co mógł, i że dla zmarłego był kimś ważnym.
6. Nie sugeruj, co powinien czuć. Niech strata oznacza dokładnie to, co on przez nią rozumie.
7. Nie nadawaj odmiennego sensu jego cierpieniu.
8. Nie poszukuj pozytywnych stron utraty bliskiej osoby

Jak wraca się do normalnego życia po śmierci męża czy żony? Podobno żałoba to proces, kolejne etapy, których nie da się przeskoczyć?

Michaela Dłużniewska: O pięciu etapach żałoby pisała amerykańska psycholog E. Kübler Ross w „Rozmowach o śmierci i umieraniu”. W teorii mamy: szok i niedowierzanie, złość, targowanie się, depresja i na końcu akceptacja. Z naszego doświadczenia wynika jednak, że nie wszystkie wymienione fazy muszą wystąpić w tej właśnie kolejności. Proces żałoby bardziej przypomina sinusoidę - raz jest trochę lepiej, a raz trochę gorzej. Bardzo często dopiero po pogrzebie spada na nas uczucie pustki, samotności i żalu. To wtedy konfrontujemy się z rzeczywistością i myślą na temat życia bez utraconej osoby. Niektórzy zamykają się w sobie i izolują, inni szukają kontaktu z bliskimi. Emocje, które nam towarzyszą, mogą być różne od bólu po poczucie winy. Czasami pojawia się złość...

Do Boga?

Do Boga lub losu o to, że zabrał nam najbliższą osobę, a my jesteśmy bezsilni. Złość może pojawić także w stosunku do osoby, która odeszła. O to, że nas zostawiła, nic nie powiedziała, nie uprzedziła. Może się pojawić również do siebie samego, o to, że czegoś nie zauważyliśmy, nie zrobiliśmy, itd.

A poczucie ulgi?

O to, że już nie cierpi. Na grupach wsparcia zdarza się, że ktoś podzieli się poczuciem ulgi i nagle okazuje się, że nie jest sam.

To zmienia perspektywę...

Tak, kontakt z ludźmi mającymi podobne doświadczenia bardzo pomaga. Pytania: czy jestem normalna? Czy nie oszalałam? - słyszymy od wielu podopiecznych. Wraz z szokiem mogą pojawić się problemy z pamięcią, koncentracją i uwagą. Niektórzy opowiadają o tym, że kiedyś ze wszystkim się wyrabiali, a teraz pięć razy czytają jedną linijkę i nic... Bólowi emocjonalnemu często towarzyszy ból fizyczny: bóle głowy, karku, kręgosłupa. Wiele osób w żałobie zmaga się z zaburzeniami snu, nadmiernym łaknieniem albo brakiem apetytu, mdłościami, kołataniem serca.

W teorii powrót do życia trwa rok, a w praktyce?

Nie ma reguły. U każdego z nas intensywność i długość żałoby wygląda jednak inaczej. Mamy przecież różne osobowości, inaczej radzimy sobie ze stresem i prezentujemy różne postawy życiowe, a to wszystko wpływa na naszą zdolność do akceptowania tego, co nas w życiu spotyka. Znaczenie ma charakter relacji ze zmarłym, okoliczności jego śmierci czy aktualna sytuacja życiowa. Niektórzy wracają do życia już po kilku miesiącach, u innych żałoba może trwać nawet kilka lat. Roczna żałoba to jeden ze stereotypów, związany ze wszystkim wydarzeniami, które od tej pory spędzimy osobno. Pierwsze Święta, Wielkanoc, urodziny, wakacje.

Jeśli nasz bliski choruje od dłuższego czasu, powinno być łatwiej? Nie ma już szoku i niedowierzania?

Choroba tylko w pewnym sensie przygotowuje nas na najgorsze. Nawet jeśli od lekarza usłyszymy: nic więcej nie da się zrobić, bardzo mi przykro, to nadal mamy nadzieję, że to jeszcze nie dzisiaj.

Mimo wszystko, to w przypadku nagłych śmierci nie ma czasu na pożegnanie – jak sobie z tym poradzić?

Zdarzają się osoby, które o tym mówią. - Chciałam powiedzieć, jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy, a nie zdążyłam. W takich sytuacjach dla niektórych pomocne może być pożegnanie się z bliskim w sposób symboliczny - odwiedzenie wspólnych miejsc lub napisanie wiersza lub listu.

30,039

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Po czterodniowym niebycie... nie wychodziłam z domu od trzech dni ,funkcjonując w stroju sypialnianym, śpiąc kiedy potrzebowałam bez regulowanego czasu,rycząc kiedy potrzebowałam i nieszczególnie przejmując się jak wyglądam , w dosc obcesowy sposób wróciłam dzisiaj do rzeczywistosci . 
Rano obudził mnie natarczywy dzwonek do drzwi.
Mało" tomna" niewiele się zastanawiając otworzyłam drzwi a tam kurier z przesyłką ,zamówioną z tydzień temu.Popatrzył na mnie jak na ufo z totalnym zdziwieniem w oczach, oddał przesyłkę i szybko opuścił budynek.
Trochę zdziwiona takim zachowaniem ale też zbytnio nie zastanawiając się nad sprawą , poszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze natychmiast mnie otrzezwiło.Buzia opuchnięta od płaczu ,włos nie czesany od paru dni i wogóle wygląd pożal się Boże a jak jeszcze zobaczyłam zegar-moje rano to samo południe, zrozumiałam dlaczego kurier miał taką minę.
Zapomniałam o przesyłce ,nie sprawdzałam wiadomości w  telefonie, jadłam co zostało w lodówce, bo przecież nie robiłam żadnych zakupów, zdarzyło mi się już wyjść z domu totalnie nie ogarniętą ,otwieram drzwi bez zastanowienia, to dobrze nie świadczy o mojej psyche.
Czas chyba pomysleć o fachowej pomocy.
Zawsze byłam poukładana ,zaplanowana ,wszystko pozapisywane ,żeby nie zapomniec a tu takie kwiatki.
Chcąc chyba samej sobie udowodnić, że jeszcze myślę, ogarnęłam się i pojechałam na cmentarz SAMA !!!
Może niejedną z Was to zdziwi ale ja od pogrzebu nie byłam sama na grobie mojego męża,zawsze z siostrą i raptem trzy razy.
Nie boję się cmentarza ,bo przecież chodzę na groby moich rodziców , innych bliskich z rodziny.
W żaden sposób nie mogłam się pogodzić  z faktem,że on tam leży i bałam się swojej reakcji-histerii.
No a dzisiaj wzięłam znicz i jedną czerwoną różę, na znak mojej nieustającej miłosci i się odważyłam.
Oczywiście był głośny płacz ,nie zwracałam uwagi na innych ludzi na cmentarzu- na szczeście niezbyt licznych - ale odblokował  on zawór w mojej głowie.
Patrzyłam na tabliczkę z jego imieniem i dopuściłam do głowy myśl ,że już nigdy Go nie zobaczę , nie usłyszę ,nie dotknę.
I to jest ta prawda,której o trzech miesięcy nie dopuszczam do swej świadomości,to jest moja obecna rzeczywistość ,którą tak od siebie odsuwałam.
No cóż dzisiaj zrozumiałam nieodwracalnośc faktów .Co się wydarzyło już się nie zmieni .Może to tylko chwilowe i może za kilka dni znów wpadnę w czarną dziurę  rozpaczy ale zrobiłam mały kroczek w kierunku pogodzenia się ze swoją sytuacją.
Wieczorem obejrzałam kolejny raz film Chata - rozmowa z Mądrością zawsze mnie uspokajała ale i zmuszała do przemyślen.Tym razem też tak jest.
Może uda mi się dzisiaj wczesniej zasnąc,bez szlochów i wstać jutro o przyzwoitej godzinie-może?
 Kolejny raz opowiedziałam swoje przeżycia,swój dzień Wam drogie forumowiczki zamiast mężowi ,który był moim powiernikiem i cieszę się, że jest takie miejsce ,gdzie mogę i gdzie znajdę zrozumienie.

30,040

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Halszko jesteś wspaniałą osobą... też nie śpię i myślę o Tobie, wierząc, że moje myśli, modlitwa nieudolna doda Ci sił przejść ten najgorszy etap.
Widzisz, w avatarze mam róże, to róża dla mojego męża, który często dawał mi ten kwiat.
Wiele koleżanek z tego wątku też tak miały...człowiekowi czasami taki drobiazg jakoś pomaga...
Oglądałam film Hata, piękny...
Wiele filmów oglądam. Dziś też jestem sama bo studenci mają juwenalia i syn wróci jutro.
Nie to żebbym Ci kazała... ale proszę, zadbaj o siebie i pisz...mocno Cię przytulam smile

30,041

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

A co tu taka cisza ???? Czy nikt tu już nie wchodzi ???????

30,042

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?
wenles napisał/a:

A co tu taka cisza ???? Czy nikt tu już nie wchodzi ???????

Jeżeli spojrzysz na liczbę wyświetleń, to jest ono bardzo duże. Myślę, że zebrane tu doświadczenia są ogromną wartością i dają
wielu sporą wskazówkę, jak sobie radzić. A to, że nie ma nowych wpisów... pozwolę sobie wnioskować, że to chyba dobrze.

30,043

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Masz racje !!!!! Zaglądam też  często!Ale musiałabym pisać to samo ,Poprostu tęsknota ta sama żal dlaczego? ten sam To takie niesprawiedliwe Teraz mieliśmy się cieszyć sobą Staram się aktywnie żyć po pracy jeżdżę rowerem codziennie uciekam z pustego domu Niema dnia bym nie rozmawiała z mężem A to już 5 rok idzie Śni mi się jeszcze ale zawsze pozytywnie już coraz mniej ale jest Mam koleżankę co 12 lat jest w żałobie i też czasem jeszcze się jej przyśni mąż Myśle że będzie tak nadal mi się śnił  Pozdrawiam Was i utulam wirtualnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

30,044

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Hej, Misiulko!

Weszłam tak sobie po tylu latach na to forum i patrzę, a tu posty od Ciebie. Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale w tym samym okresie pisałam, co i Ty.
Niesamowite, że przez tak długi czas pomagasz innym osobom w potrzebie. Jesteś wspaniała.

Pozdrawiam Cię

30,045

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?
donna_monna napisał/a:

Hej, Misiulko!

Weszłam tak sobie po tylu latach na to forum i patrzę, a tu posty od Ciebie. Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale w tym samym okresie pisałam, co i Ty.
Niesamowite, że przez tak długi czas pomagasz innym osobom w potrzebie. Jesteś wspaniała.

Pozdrawiam Cię

Witaj kochana, pamiętam pamiętam Cię. Miałam trochę przerwy, ale że subskrybuję ten wątek, więc zaglądam tu.
Pamiętam jak wielką podporą byłyscie dla mnie w ten trudny czas. Jednak życie wypełnia pustkę. Przychodzą następne etapy życia,
zmaganie się z wychowaniem dorastającego syna i pozostają tylko cudowne wspomnienia o wspaniałym moim mężu, który jest dla mnie ukojeniem.
Zostawiłyśmy tu kawał życia i nigdy tego nie zapomnę.
Dlatego ten wątek jest jakby terapią dla kobiet po utracie męża/ partnera ...
Ponad to są tu wątki które mnie zaciekawiły.
Reasumując, jest to jedyne forum które jest przyjazne kobiecie i nie tylko.
Redakcja dba o kulturę wypowiedzi i daje swobodę kulturalnej dyskusji.
Obecnie częściej tu zaglądam, gdyż interesuję się filmem, więc ciekawią mnie zagadki filmowe i różne takie łamigłówki smile
Jeśle zechcesz to napisz co u Ciebie - serdecznie pozdrawiam smile

30,046

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Dziś wróciłam z wakacji, kończy mi się dziś urlop i jutro do pracy... Urlop specjalnie zaplanowałam tak, żeby wyjechać z domu na trzy tygodnie, w różne miejsca, zebyvprz z chwilę oderwać się od codzienności. W ubiegłym roku urlop spędziłam przy mężu w szpitalu, dwa lata temu rehabilitowalam nogę po operacji... Stąd w tym roku pomysł wykorzystania wolnego czasu na maksa. No i wróciłam... Odkąd przekroczyłam próg mieszkania ciągle mi łzy lecą... Chciałabym Mu opowiedzieć wszystko. Powiedzieć jak było fajnie, co zobaczyłam, co zwiedziłam... I Go nie ma. Gadam do siebie, napisałam kolejne strony listu do męża, tam Mu wszystko opisałam. Przynajmniej w taki sposób ... Lipiec już zawsze będzie mi się kojarzył z chorobą, diagnozą i walką o to, żeby żył jak najdłużej... Minęło 7 długich miesięcy i teraz chyba jest najgorszy moment. Dla mnie. Strasznie mi Go brakuje.
Miałyście w swojej żałobie taki czas, że cmentarz i sama myśl o nim działała na Was odpychająco? Mam w sobie taki ogromny wstręt jak tam ide... Nie umiem tego wytłumaczyć. Nie mogę patrzeć na tabliczkę z jego imieniem. Wolę siedzieć w domu i patrzeć na zdjęcia, na których jest taki żywy. Taki uśmiechnięty. I mój. Nie wiem jak długo to potrwa, jestem na cmentarzu często ale przeraża mnie to. Czy to jakiś kolejny krok w żałobie?

Pozdrawiam Was mocno

30,047 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-07-28 20:41:31)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Pytasz czy ktoś ma podobny problem z odwiedzaniem grobu?
Ze wstydem muszę Ci wyznać, że ja po pogrzebie byłam tylko raz... zemdlałam... myśl, że mąż tam leży a ja z synkiem sama zupełnie sprawiło,
że zabrakło mi tchu i zemdlam. Ocknęłam się gdy dotarł do mnie krzyk i płacz i syna i syrena pogotowia...
Od tego czasu ani ja ani syn nie chodzimy na grób, tylko opłacam firmie aby dbała o grób. U mnie w tym roku mija 9 lat.
Mówią, że idealizujemy swoich zmarłych mężów, to nie prawda.
Moja miłość do męża jest niezmienna do tej pory. Zamknęłam się w swoim samotnym świecie. Jedynie spełniam obowiązki wobec syna, aby
miał wsparcie. Więc nie jesteś jedyna, która ma problem z odwiedzaniem grobu i nie wiem jak Ci pomóc. Ja się z tym pogodziłam, choć większość tego nie rozumie. Ale nie mam zamiaru się tłumaczyć obcym ludziom z mojego problemu.

30,048

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Mija 15 miesiąc od smierci mojego męża. Pierwsze dni, miesiące, rok mijały poza mną.  Nie wiedziałam jak będzie, czego sie spodziewać. Robiłam co należy, pracowałam, opiekowałam sie córką,  od czsu do czasu sprzątalam dom. Po tym czasie dotarło do mnie, że jest strasznie, że nie chce takiego życia. Staram sie zrozumieć,  pogodzić, ale nie wiem czy kiedykolwiek mi sie to uda. Cmentarza nienawidzę. Chodzę tam, ale za każdym razem jest to dla mnie straszne przeżycie. Chodzę tam zawsze sama. Płaczę juz w samochodzie, potem idąc. A idę długo, bo jest to duzy cmentarz. Ale chodzę tam, bo jak nie ja, to kto. Mój mąż byl bardzo obowiązkowy. Zawsze robił to co należało, nawet jak nam sie nie chciało. A teraz wszystko sie zepsuło. Bardzo często nie wiem co mam robić.

30,049

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witam wakacyjnie
Myślę, że coś napiszę do wszystkich smutnych, samotnych i zatroskanych. U mnie rozpoczął się w czerwcu trzeci rok samotności. Właśnie wróciłam z sanatorium znad morza. Długo zastanawiałam się czy pojechać bo przecież składałam skierowanie dla mnie i mojego męża, a tu niestety.......skierowanie tylko dla mnie bo on nie istnieje w rejestrze żywych. Ale pojechałam za namową wszystkich, którzy są blisko mnie. No cóż 3 tygodnie......mieszkałam z miłą Panią trochę starszą ode mnie. Spacerowałam brzegiem morza i wciąż myślałam  dlaczego go nie ma ?????czemu sama???? Tyle par chodziło razem i było mi żal, że moje życie tak się potoczyło. Czasem chodziłam na spacery z moją współlokatorką i może wtedy zapominałam o tej okrutnej samotności. Poznałam różne osoby i byłam wśród ludzi....ale brakowało mi męża. Po powrocie swoje kroki skierowałam na cmentarz i polały mi się łzy. Już dawno przestałam płakać, ale to było coś co wycisnęło znowu łzy......Nie wyobrażam sobie by nie iść chociaż raz w tygodniu na grób, zaświecić znicze i po prostu posiedzieć w milczeniu. To daje mi siłę. Czasem idę w niedzielę w porze naszej pitej kawy i pytam Go z kim mam wypić tą kawę ????? Najczęściej nie piję w ogóle, chyba, że ktoś do mnie wpadnie na tą przysłowiową kawę. Na pewno jest lepiej- to tak dla pocieszenia tych młodych stażem wdów, ale żal i smutek pozostał. Znów w sierpniu muszę gdzieś wyjechać bo przecież tyle razy wyjeżdżaliśmy i tego mi tak brakuje.  Pozdrawiam wszystkie kobiety tego forum. Korzystajcie z wakacji, spotykajcie się z ludźmi i....do przodu, bo czasu nie cofniemy !!!!!

30,050

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Zmarł 22 stycznia, minęło pół roku a ja coraz gorzej sobie radzę
Na cmentarz nie – byłam raz po pogrzebie i nie umiem tam pójść, a poza tym nie ma Go tam dla mnie. Jest koło mnie, jest ze mną a nie w tym grobowcu. Nie wiem, może Wy mi powiedzcie, bo chyba nie chcę mówić o tym z przyjaciółmi, bo kiwają głowami i mówią że będzie lepiej … wiem co się stało, wiem że nie wróci, ale cały czas mam tak, że czekam … na telefon, na uśmiech, na obecność. Wiele od czasu wypadku wydarzyło się strasznych rzeczy w moim życiu ale nawet nie o tym chcę mu opowiedzieć, tylko o tych wszystkich fajnych, miłych i dobrych rzeczach. Boli strasznie, że „nie wiesz o tym…” i nawet nie to, że jestem sama i z trudem ogarniam rzeczywistość dookoła mnie, ale to że nie On nie wie, nie czuje, nie przeżywa …
Głupiutki może przykład – jakąś drogę wyremontowali, otworzyli, jeździ się w tym wiecznie zakorkowanym mieście lepiej smile i jadę i łapię się na myśli że ucieszysz się jak Ci powiem, jak zobaczysz
Z jednej strony poszłam dalej, wiele zmian w moim życiu i samochód i mieszkanie i … wszystko się wywróciło i oczywiście, że to wymuszone, że wszystko jest powiązane z tym że Go nie ma. Ale i pojechałam daleko na urlop, pierwszy raz sama w świat daleki posiedzieć na ciepłej plaży, troszkę pozwiedzać i było inaczej, może nie do końca smutno bo i odpoczęłam i poznałam kilka osób wakacyjnie. I był ze mną, bo przecież podobałoby Mu się na tej plaży wink
A z drugiej jak widać nie umiem Go „puścić”.

30,051

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Wiecie co? Trochę mi lżej, bo myślałam, że tylko ja tak mam... Z tym cmentarzem. Moje zachowanie wydawało mi się dziwne, bo pamiętam moją mamę, która po śmierci mojego taty biegała na cmentarz nawet trzy razy w tygodniu a raz w tygodniu, najczęściej w niedzielę organizowała wyjście nam - mam dwóch braci,  i sobie. To były przymusowe wyjścia i tak sobie myślę, że może to też ma wpływ na moje zachowanie. Teraz dodatkowo jest tam pochowany mój mąż, więc dwóch najważniejszych facetów w moim życiu.
Nebbia, mamy mniej więcej ten sam czas rozstania się z naszymi Mężami. Mój zmarł w grudniu... Przeczytałam to co napisałaś i też tak mam. Też czekam żeby Mu wszystko opowiedzieć, bo wiem, że pewne rzeczy sprawiły by Mu radość a pewne wkurzyły. Pomagam sobie pisaniem "listu". Tam zawieram wszystko co chcę Mu powiedzieć. Wszystkie żale, tęsknoty, wszystko co się wydarzyło i czego mi brakuje w związku z jego nieobecnością.  Najbliżsi znajomi mi ciągle mówią - że trzeba żyć i iść do przodu, że będzie lepiej a często nie mają zielonego pojęcia o tym co czuję, bo boją się zadać to pytanie... A ja nie chcę chyba tego słyszeć.
I też nie umiem puścić Pawła. Może to jeszcze za wcześnie? 
Musimy się nauczyć żyć bez Nich, chociaż to cholernie ciężkie...

30,052

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

G. smile
Nawet w wieku jesteśmy prawie tym samym, bo jestem od Ciebie tylko troszkę starsza …
Pisałam do Niego, pisałam w kółko kiedy był w śpiączce. Mam w ogóle chyba duży problem z tym, żeby powiedzieć od kiedy ja sama … 10 miesięcy maili, żeby się nie pogubiły chwilki małe i duże, żeby po tym, jak się obudzi nie był „do tyłu”. Czasem jeden, czasem dużo i po dwa słowa albo wielki słowotok. Potem, po pogrzebie przestałam, bo … sama nie wiem … to było dla Niego nie dla mnie, żeby potem mógł sobie na spokojnie poczytać … teraz już nie poczyta ale mam nadzieję, że wie nawet bardziej niż wcześniej.
Bardzo to pokręcone wink

I chyba nie do końca mam o tym z kim porozmawiać. Przyjaciele, rodzina – nie chcę ich martwić i zawracać głowę. To że mój świat stanął to nie znaczy, że jednak nie pędzi prawda? I wszyscy są już dalej i nie chcę ich „cofać”. I nawet tu jest mi troszkę trudno, bo każda z nas jest w strasznym miejscu. Ale Ty i Wy wszystkie tu i rozumiecie to inaczej i jakby temat jest, nie do końca to dobrze brzmi ale codzienny.  A chciałabym czasem z siebie wyrzucić jakąś nie najweselszą myśl i się hamuję. A najbardziej boję się biernego współczucia, wiem że są tacy którzy nawet nie to że patrzą z politowaniem, ale że zastanawiają się, czy można się do mnie uśmiechnąć, bo … nie wypada  – mam wrażenie, że w wielu przypadkach na mój widok poważnieją. A ja chcę namiastkę normalności w tym moim świecie.

Żałoba … nie chodzę w żałobie i to może tak samo niektórych oburza jak i to, że ten cmentarz, bo może i powinnam teraz otulona czernią siedzieć z załzawionymi oczami patrząc wstecz a na pewno kilka osób by tego oczekiwało.
A przecież 18 dni później zmarła moja Mama - czasem widzę dziwne spojrzenia i mam ochotę zapytać po kim BARDZIEJ mam się obnosić z bólem?

A jak mnie wkurzają zdania zaczynające się od „On by tego chciał … On by się cieszył że ty …” Oczywiście, że Go znam jak nikt, ale nie wiem czego teraz w tym momencie by chciał, czy by popierał albo nie to co robię. Z drugiej strony, ci którzy nas znali mogą tak mówić, bo wiedzą, że zawsze byliśmy dla siebie i ze sobą i szczęście i uśmiech drugiej połówki był najważniejszy … i nie wiem czemu to tak mnie wkurza wink

Powiedz, bo czasem sama się zastanawiam, czy jestem w tych podobno mało stereotypowych zachowaniach naprawdę takim dziwolągiem?

30,053 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-07 13:30:08)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Niedokładnie na temat, bo nie o mężu, ale sobie pozwolę.
Od prawie dwudziestu lat nie mam ojca, którego bardzo kochałam (i nadal kocham). Odwiedzam Go na cmentarzu, ale szczerze mówiąc, nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy ma grób. Bez względu na wszystko noszę Go w sercu, grobu mógłby nie mieć wcale.
Gdy chcę, idę do Niego, ale bywa, że tygodniami nie odwiedzam, a na moje uczucia i moją pamięć zupełnie się to nie przekłada. Nie ma dnia bez myśli o Tacie, nie ma ani chwili bez Niego. On po prostu wciąż jest ze mną.
JEST!

30,054

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Jutro mija rok od śmierci mojego męża. To takie umowne - ten "przepisowy" rok, ale rzeczywiście mam poczucie, że jakieś koło się domknęło.
Byliśmy z synem rano na mszy za niego, potem z teściową i szwagrem oraz ich rodziną na cmentarzu.
Kolo się zamknęło.

Ksiądz na mszy wygłosił bardzo mądre, chwytające (mnie) za serce kazanie. Głównym jego przeslaniem bylo: nie lękaj się.

30,055

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Piegowata'76, nie wiem czy będę w stanie 12 grudnia powiedzieć, że minął ten "przepisowy" rok i że koło się domknęło. Jutro mija 8 miesięcy od śmierci mojego męża a ja czuję się coraz gorzej. Coraz bardziej odczuwam Jego brak i tą ciągłą nieobecność. Staram się żyć normalnie, często chodzę do kina, na koncerty, spotykam się ze znajomymi, tak jak kiedyś, jednak powrót do domu zawsze prawie kończy się totalnym dołem. Bo wiem, że Jego tu już nie ma i nigdy nie będzie.
Nebbia, a jeśli to Twoje zachowanie sprawia że jesteś dziwolągiem - to jesteśmy dwie. ☺️

30,056

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

G., moja sytuacja jest trochę inna niż Wasza, nie byłam w małżeństwie szczęśliwa, a śmierć męża nastąpiła spory czas po rozstaniu. To był były mąż, więc tak do końca nie czuję się wdową. Nie byłam związana uczuciem tak mocno jak Wy, a jednak było sporo trudnych emocji do przerobienia. O tym domknięciu mogę mówić tylko i wyłącznie za siebie. Jakoś tak to dzisiaj poczułam, co nie znaczy, że odcinam się od tego wszystkiego - to nie tak.
Wam jest trudniej, ale można pozazdrościć miłości i więzi - że były.

30,057

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Piegowata'76, teraz rozumiem ☺️  szczerze mówiąc zdziwiłam się mocno, że rok po śmierci męża mozesz tak powiedzieć. Właśnie o tym odcięciu myślałam. Fakt - całkiem inna sytuacja jednak i tak pewnie jest niefajnie.
Pozdrawiam serdecznie ☺️

30,058

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Wiesz, G., zaskoczyło mnie, jak bolesnym doświadczeniem była śmierć mojego byłego, a Wam jest stokroć trudniej. Współczuję gorąco.

30,059

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Nie wiem czy kiedykolwiek będzie jakieś "zamknięcie". W tym momencie nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić i nawet nie chodzi o to, że mogłoby to zabrzmieć jak "zapomnienie", bo wiem że nie o tym piszesz.
Zamknął się etap mojego życia ... z wielkim przytupem, którego chyba nawet do końca nie umiem zrozumieć. Czasem mam wrażenie, że to nie moja historia jest i to wyparcie sprawia, że nasze wspólne życie po prostu gdzieś jest.
Nawet jak to piszę to czuję i widzę jaki mam problem wink

30,060

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

I zdaję sobie sprawę z tego, że tkwię w tamtym życiu. Łapię się na tym, że mówię o czymś co się wydarzyło tak jakby to było chwilkę temu. Tak po prostu, od momentu kiedy Go nie ma czas stanął a wszystko to co teraz się dzieje ... dzieje się i tyle. Brzmi jak wegetacja i pewnie nią jest, a ja tego tak nie czuję. Oszukiwanie samej siebie wiem. 
Żyję "normalnie" - tak jak napisałaś G - książki, filmy, grille, praca ... wstaję rano, robię oko, szpilki ... tak jak zawsze było ... nie powiem, potrafię się śmiać w głos ale takie mam usposobienie - wieczna optymistka szukająca dobrych stron we wszystkim.
I codziennie rano przeczesuję grzywkę i biegnę na spotkanie tego wszystkiego co się dzieje dookoła mnie.
I tylko to "nowe" życie nie ma żadnego znaczenia ... dla mnie, bo wszyscy inni są tak samo ważni jak byli ... rodzina, przyjaciele - jestem z nimi, przeżywam ich sukcesy, radości i smutki, pomagam, wspieram, cieszę się z nimi ... funkcjonuję podobno nawet całkiem nieźle ale ... I właśnie w tym "ale" zamyka się ta cała reszta.

Usłyszeć wieczorem po zgaszeniu światła obok siebie oddech ... TEN oddech ... i usłyszeć wyszeptane "dobranoc aniołku kolorowych snów" - niby nic nie? Niby tylko codzienne zwykłe nocne słowa ... a jaką są dziurą w duszy.

30,061

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Dobry wieczór.
Trafiłam tu bo jutro byłaby nasza rocznica ślubu. Szukałam informacji gdzie wdowy noszą obrączkę i zostałam czytając po kolei wpis po wpisie...
Niedługo minie 5 miesiecy jak jestem wdową. Co dzień budzę się z nocnych koszmarów, rozglądam gdzie jest M i przypominam sobie że nie żyje...
To jest jak zły sen który wciąż trwa. Nie mam komu go opowiedzieć, trudno rozmawiać o tym nawwt z najbliższymi. Dlatego dziękuję za ten wątek, czytam wpisy jakbym czytała własne myśli...
Ściskam Was mocno

30,062

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Trafiłaś  w dobre forum Tutaj jesteśmy wszyscy z tym samym bólem Nie ważne kto ile był w związku jeżeli odchodzi osoba przyjaciel opiekun to trudno pogodzić się z stratą Był wspaniałym mężem ojcem 1  rok dziadkiem   W grudniu będzie 5 rok a dalej smutno tęsknię Może już mniej ale ciężko Mam dzieci mają swoje życie Wiele się zmienia Teraz w tych latach po wielkiej gonitwie za chlebem zostałam sama jak wiele tu wdów Pisz jak tylko ciężko Tobie będzie !Pozdrawiam i utulam wirtualnie!!!!!!Napisz jak to się stało o Was to pomaga Przynajmniej mi pomogło !

30,063

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

mama 61 lat - mąż zmarł po dwóch dniach choroby 3 tygodnie temu - tydzien temu obchodzilibyśmy 40 stą rocznicę śłubu - jest mi ciężko, cmentarz mam blisko - chodzę codziennie zaświecić znicze, to daje mi siłę - kochałam go bardzo wiem że on mnie też, zawsze jak szliśmy na zakupy wkładał do koszyka bukiet róż i to jest najpiękniejszym wspomnieniem - zostawił mi trójkę wspaniałych dzieci i 3 wnucząt, wnusia urodzi się za 2 miesiące - dzieci mnie wspierają i pomagają psychicznie - mieszkam z córką, zięciem i 2,5 letnim wnuczkiem - może dlatego nie czuję sie tak bardzo samotna, rano jak nikt nie widzi popłaczę z córką dużo rozmawiamy o mężu - wiem że muszę byc silna mam dla kogo żyć - dzieci mimo że dorosłe bardzo przeżyły smierć ojca - została im juz tylko matka

30,064

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Ja mam 58 lat 30 lat w małżeństwie 4nowotwory prosił bym nie odchodziła przed nim Stracił się bardzo  szybko Po rozmowie mojej ostatniej hemi  dowiedział się że ma raka Szybko poszedł!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziś rocznica urodzin i ślubu Mam rozmyślanie Jutro napiszę!!!!!!!!!!!!!!!!!

30,065 Ostatnio edytowany przez Ostroszyc (2019-08-19 00:25:18)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Ela1111, dziękuję.
Wczoraj byłaby 17 rocznica ślubu.
2 lata temu u M zdiagnozowano nowotwór. Rzadki, trudny w leczeniu. Ten czas był straszny, pełen bólu i nadziei ale myślałam że mamy jeszcze trochę czasu...
W marcu M zebrał się po ciężkiej operacji i kolejnej chemii, poczuł się lepiej i wracał do pracy. Zginął w wypadku samochodowym.
Zostałam z dwójką dzieci, 7 i 10 lat.

M był moim najlepszym przyjacielem, cudownym ojcem, fascynującym towarzyszem, wsparciem, opoką. Wciąż szukam jego okruchów, znaków, potwierdzenia że istniał, że jego cząstki są ze mną. Słyszę jego głos, komentarze, puenty, czasem mówię jego słowami.
Gdyby nie dzieciaki to nie wiem czy znalazłabym powód żeby dalej żyć. No chyba jeden - bałabym się że odchodząc trafiłabym w inne miejsce niż on. A to co mnie trzyma to nadzieja że kiedy przyjdzie mój czas on wyjdzie mi na spotkanie...
Nie wiem jak zdołam wychować dzieci bez jego wsparcia, rady. Był bardzo mądrym facetem. Mam nadzieję że będzie gdzieś w pobliżu i pomoże...

Ela1111 napisał/a:

Trafiłaś  w dobre forum Tutaj jesteśmy wszyscy z tym samym bólem Nie ważne kto ile był w związku jeżeli odchodzi osoba przyjaciel opiekun to trudno pogodzić się z stratą Był wspaniałym mężem ojcem 1  rok dziadkiem   W grudniu będzie 5 rok a dalej smutno tęsknię Może już mniej ale ciężko Mam dzieci mają swoje życie Wiele się zmienia Teraz w tych latach po wielkiej gonitwie za chlebem zostałam sama jak wiele tu wdów Pisz jak tylko ciężko Tobie będzie !Pozdrawiam i utulam wirtualnie!!!!!!Napisz jak to się stało o Was to pomaga Przynajmniej mi pomogło !

30,066

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Oj Dziewczyno ... za rękę Cię potrzymam jeśli tego potrzebujesz i pomilczymy.

Pierwsze co się ciśnie na usta do "dasz radę" i "będzie dobrze"  ... i jak ja tego już słuchać nie mogę ... oczywiście, że damy radę, bo nie mamy wyjścia prawda?
Ale i "dobrze" i "łatwiej" ... nie wiem, czy w to wierzę.  Inaczej - zdecydowanie tak. I jak wielkiej sympatii bym nie czuła do wszystkich moich przyjaciół i mam wielką nadzieję, że szybko a najlepiej nigdy (marzenia ...) się nie przekonają o tym, jak to jest, to nikt nie wie co się dzieje w środku i jak wielka jest ta nieobecność ...

Piszą tu Dziewczyny, że będzie, że się układa, że czas ... czekam na to i naprawdę bardzo otwarta jestem na takie uczucie :)

Było to tu już i wtedy kiedy to przeczytałam poczułam się jakaś taka ... mocniejsza ... pozwolę sobie znów zacytować:

"Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz."  – Bob Marley

30,067

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Miałam tyle bólu w sobie kryzys braku męża że wolałam nie pisać Wszyscy z moich bliskich razem- mężowie dorabiają itd itd  Ja też boję się że trafię w inne miejsce niż mąż jest Jestem pewna że w trudnych chwilach wspiera Cię i dzieci Ja też w trudnych chwilach czułam jego wsparcie i pomoc kiedy już ktoś mówił nie załatwi tego pani -przyśnił mi się z tym wyrazem twarzy --dasz rade nie poddawaj się Zawsze dawał mi rękę na ramie  i pocieszał kiedy coś szło nie tak Masz małe dzieci potrzebują miłości którą napewno mają od Ciebie Jak się miało dobrą drugą połówkę to kryzys często się wkrada do mojego życia Wiesz zaczynam wierzyć że masz świeczkę która wie kiedy zgasnąć Twój mąż miał raka a zginął w wypadku Mój miał raka zrobiliśmy wszystko starczyły wszystkie oszczędności chemia w Norwegi widziął że walczymy konto topniało bardzo szybko -dla mnie liczyło się tylko to by żył Jedni nie mają tych pieniędzy i mówią sobie gdybym miała zrobiłabym to czy tamto jeszcze a ja z dziećmi miałam te pieniądze Zostały piękne wspomnienia i cudowne jest to jak wszyscy z rodziny znajomych-- męża ciepło wspominają Bo taki on był -i tego potem żoną brakuje jak mąż odchodzi Przytulam Cię  wirtualnie i życzę duuuuuuuuuużo siły!!!!!!Bo długa droga przed Tobą  A tu dzieci które brak ojca odczuwają' Wspieram Cię ciepło i mocno!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

30,068

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

hej Kobietki..dawno nie pisałam, ale widzę że i tu spokojniej..może i lepiej. U mnie zbliża się wielkimi krokami 2 rocznica. Szok. Wydaje mi się to wczoraj. A ja ciągle jeszcze walczę z sądem i sprawami po moim męzu. Ciągle planuję rozprawę w sprawie błędu lekarskiego, ale na to mam parę lat, więc na razie odkładam, bo na razie by mnei to rozłożyło na łopatki. Ale wiem że przez te ostatnie 2 lata przeżyłam tyle, że...że mogę się nazwać super-women.... A tak poza tym? Jest ok. jeżdżę na wakacje, poznaję swiat, żyję z moją małą córcią, ktoa czasami wspomina Tatę, ale nie jest to dla niej punkt który ją blokuje. Czasami w złosci zapłacze, że chce żeby był tata. To dobrze. Nie żyjemy tym, ale bardzo często wspominamy Tatę, ale tak pozyywnie, straram się kontynuować niektóre jego żarty, słowa. Wiem że to może jeszcze wrócić, za 5...10 lat....zobaczymy. na razie bierzemy z życia co się da.
W strefie damsko/męskiej. Wiele osób mówi że na pewno kogos spotkam. Pewnie że mogłąbym spotkać, jako 40 latka mogłąbym.....ale na razie  w ogole mi to do głowy nie wchodzi, poswiecam czas sobie i mojej córce i tak jest fajnie. Nie mówię że tak będzie zawsze, ale teraz tak jest. I lubię to. Płaczę rzadko, z reguły wtedy gdy zaczynam przed kims mówić o tym co się działo.

Jedna rzecz się nie zmieniła od 2 lat.
TO co się wydarzyło było bardzo niesprawiedliwe. I nie wiem czym na to sobie zasłużyłam

30,069

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Dzień dobry, poczytuje forum od jakichś trzech tygodni, gdy mój mąż ciężko zachorował. Starałam się znaleźć na forum informację od kobiet, które sobie poradziły i znalazły nową miłość i szczęście. Niestety mało takich historii. Teraz sama wpadłam w tą przepaść rozpaczy, o której czytałam. W środę odszedł mój mąż. Jak to piszę to dalej nie mogę w to uwierzyć. Czuje się tak jakby miał się odbyć pogrzeb i po pogrzebie wszystko będzie po staremu i on wróci. Tylko czasami dociera do mnie, że tak się nie stanie. Teraz czeka mnie pogrzeb. Nie wiem jak to przeżyje. Nie wiem czy na pogrzeb iść z synem - lat 8?

30,070

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Nie wiem jak Cię powitać...
ale myślę, że dobrze mnie zrozumiesz. Zadałaś pytanie czy 8-letni syn ma pójść na pogrzeb - moja odpowiedź jest jednoznaczna - tak.
To ważny moment, bądźcie razem w tej ważnej chwili, tak jak ja byłam razem z moim synem, choć nie namawiałam go gdy nie chciał tatusia widzieć
w trumnie... Jednak pogrzeb to wspólne przeżywanie.
Na ten moment tylko tyle napiszę... Przed Tobą długa droga ale pisz tutaj, nie jesteś sama - z całego serca Cię przytulam.

30,071

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Też myślę, że syn powinien iść. Teściowa mi miesza i sugeruje, że raczej nie. W tym całym chaosie wydaje mi się, że jestem sama. Wszyscy dzwonią i proponują pomoc a ja nie wiem jak mogliby mi pomóc. I cały czas ma z tyłu głowy, że za miesiąc, dwa wszyscy o tym zapomną i już nikt pomocy i towarzystwa oferować nie będzie. Bo po pierwsze teraz ich towarzystwo odtrącam a po drugie będę mieli swoje życie. Ja już tego życia nie mam i nie wiem czy kiedykolwiek je odzyskam. Ono się już skończyło. Mam okresy że myślę, że wolałabym być sama teraz - bez syna - że posiadanie dziecka, które stało się półsierotą wszystko jeszcze bardziej utrudnia. Że bez niego mogłabym się rzucić w tą czarną przepaść rozpaczy a z nim się muszę trzymać i tylko ukradkiem popłakuje. Albo ryczę jadąc sama samochodem. Całe życie bałam się, że mój tata wcześniej umrze. Odszedł z zeszłym roku. Chorował na raka płuc. Żyliśmy z chorobą opiekując się nim przez 8 miesięcy. Dzień po śmierci taty moja przyjaciółka z liceum popełniła samobójstwo (chorowała na depresje). Jakoś sobie z tym żalem poradziliśmy. Była rodzina - mąż, syn. Dawali mi wsparcie. Wchodziłam w ten rok pełna optymizmu, że nic gorszego zdarzyć się nie może. A tu .. . taki psikus od losu sad. Syn się wczoraj spytał co będzie jak i ja umrę. Nic nie mówi, nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić co on przeżywa. Co chwila tylko zagląda do pokoju męża (mąż miał swój warsztat modelarski w pokoju - to była jego świątynia) i tam sobie ogląda rzeczy. Zamartwiam się, że nie będę go umiała wychować. Że przez to co się stało nie będzie nigdy szczęśliwy i już do końca życia będzie żył z tą traumą. Wiem, że mnie rozumiecie. Nikt inny nie jest w stanie zrozumieć tych emocji, które mną targają. Przyjaciele wysłuchają, pocieszą ale nie zrozumieją, bo tego zrozumieć się nie da. To trzeba przeżyć. Tylko po co takie przeżycia???

30,072 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-09-13 20:48:17)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Zapamiętaj jedno Kasiu, nic nie rób pod wpływem impulsu. Napiszę, że ja zostałam z synem będąc na wózku inwalidzkim, nikt mi nie pomógł choć każdy
obiecywał cuda niewidy. Dziś syn jest młodzieńcem i studiuje. U mnie mija 9 lat od kiedy mąż zmarł. Ale teraz nie wybiegaj tak daleko. Teraz jest  czas na łzy... i przytul synka on również jest zagubiony... Daj sobie  czas...
Potem jeszcze napisze i dam Ci przykłady, że dasz radę...A teraz jestem z Tobą i synkiem myślami.

30,073

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Kasiu, przytulam mocno....żal że tutaj musiałas się znaleźć, niestety życie rozdziela niesprawiedliwie, ale każdy musi swoje przejsć.

Twoje pytanie na ten moment / czy zabrać synka na pogrzeb? Oczywiscie że tak. To był jego ojciec, jedna z najważniejszych osób jego życia i po prostu zasługuje na to, by na tym pogrzebie był, uczestniczył w tak ważnej chwili, choć bardzo ciężkiej. Nie można go teraz już tearz przed tym ochronić i oszukać. O ile póki ktos jest chory, to często nie mówimy dzieciom całej prawdy. W przypadku smierci musimy być szczerzy. Moja córcia miała niespełna 5 lat, też rodzina proponowała że ktos z nią zostanie w domu, ale nie, zdecydowałam się że będzie uczestniczyć w pogrzebie. Nie widziała Taty w trumnie otwartej, bo na pewno takiego wspomnienia nie ma mieć, ale uczestniczyła w mszy, w pożegnaniu na cmentarzu. To był bardzo ciężki dzień, ale myslę że dzięki temu zrozumiała że On już nie wróci. Wczesniej, nawet gdy wytlumaczyłam że umarł, był chory, to tak jakby czekała że jednak wyjdzie ze szpitala.

Dzieci są mocne jesli chodzi o smierć, potrafią żyć i nadal kochać życie, to my dorosli często narzucamy im wizję Nowego Złego Życia. Postaraj się nie zrobić tego błędu, postaraj się by radosć kiedys do was powróciła. Nie zapominajcie nigdy Taty . Niech będzie obecny we wspomnieniach, żartach, w każdym dniu. Ja zawsze staram się z okazji swiąt, urodzin opowiadać cos smiesznego, anegdotkę, albo co tata lubił jesc w wigilie, albo jaki prezent dostał.....tak by zawsze był obecny, niestety w innym wymiarze. Dziecku nawet to wystarczy, niestety my dorosli od razu dopowiadamy sobie, że mogło być więcej..i nie będzie. Wiesz, często na necie pokazują wzruszające filmy z dziecmi i powrotu ich ojców z wojny, ze służby na drugim końcu swiata..i jak ta dzieci reagują na ten powrót. Ja w tej chwili zawsze mam mysl że gdyby to mogło się przytrafić mojej córeczce, to byłaby najpiękniejsza rzecz swiata, ktos dzwoni do drzwi i to On wraca...... rozklada mnie to na łopatki, że tak nie może być...

Masz rację, przez pierwsze tygodnie dużo telefonów i ofert pomocy....i masz rację, większosc z nich znika do paru miesięcy, ale zostaje parę osób ktore wie, przypuszca jak wygląda Twoje życie i zawsze będzie obok.

Dasz radę sobie z wychowaniem, po prostu nie izoluj się i nie zatrać się w rozpaczy. Tylko rozpacz może odebrać Cię Twojemu synowi.
przytulam i pisz dużo tutaj.

30,074

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witam Wszystkie. Dawno mnie tu nie było... Za tydzień u nas 3 rocznica. I nie ma dnia, ani godziny żebym nie myślała o R.
Kasiu, pytasz czy zabrać syna na pogrzeb-oczywiście tak. Mój syn miał 9 lat jak zmarł mąż. Nie brałam pod uwagę tego żeby z kimś go zostawić. W chorobie męża byliśmy razem i pożegnaliśmy go razem. A teściowe maja różne pomysły. Moja nie chciała pojechać że mną po odbiór ciała. Nie chciała go widzieć po śmierci. Co mnie w ogóle nie mieściło się w głowie ale cóż tak wybrała. Ale Ty sama decyduj o swoim dziecku. To co opisałaś o swoim synu, to tak jakbym widziała nas. To samo usłyszałam, nie raz od mojego syna. My naprawdę zostaliśmy sami. Mam mamę kilkaset km od nas i to wszystko... Ale jakoś dajemy radę. Póki co nie napisze Ci że będzie dobrze, bo będzie różnie. Bądźcie razem, wspieraj syna, a i Tobie Jego obecność pomoże, bo tylko dla niego będziesz wstawać rano. Ja miałam takie same myśli jak Ty... Przetrwasz-wlasnie dla synka. Póki co trwaj z godziny na godzinę z dnia na dzień. Przytulam i ściskam Was i życzę dużo siły.

30,075

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Dziękuje Wam wszystkim za słowa otuchy i rady. Bardzo mi pomagają w tym całym huraganie emocji. Właśnie skończyłam prasować koszule syna na pogrzeb ojca. To jest jakieś chore. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Syna zaskakuje mnie swoją dojrzałością i to on mnie pociesza jak widzi, że płaczę. Tak też nie powinno być! Pyta co mi się znowu przypomniało, że płaczę? Nawet rzucał już teksty w stylu - przecież jesteś młoda to znajdziemy sobie nowego tatusia. To mnie doprowadza do histerii.
Bierzecie/brałyście antydepresanty? Wszyscy mi doradzają żebym brała a ja tak sobie myślałam, że to takie oszukiwanie cierpienia i swoich uczuć i takie nieuczciwe względem Darka (męża) jakbym chciał już o nim zapomnieć i nie chcieć przeżywać po nim smutku i żałoby. Ale teraz patrząc, że jest coraz gorzej zastanawiam się czy takich nie wziąć.

30,076

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witaj Kasiu, jesteś bardzo dzielna, masz wspaniałego syna... to potężne wsparcie.
Co do antydepresantów, to z mojego doświadczenia powiem, że przedłużają żałobę. Jeżeli nic się nie dzieje z Twoim zdrowiem to odradzam.
Jednak one uzależniają. Mnie lekarz zapisał, bo w ogóle nie jadłam, i słabłam z dnia na dzień. Dobrze, że syn miał grono, grupe przyjaciół gdzie
mógł odpocząć od mojego smutku i zagubienia. Ale każdy ma inną psychikę, więc piszę to z mojej perspektywy. Nie wiem dlaczego, ale wierzę,
że Ty sobie (choć z trudem ) poradzisz choć nadejdą kolejne fale...jedne ogromne... jedne mniejsze ale Ty choć 'przemoczona' utrzymasz się na 'powierzchni'. Żałoba to etapy przez które musiałyśmy przechodzić. Serdecznie Cię przytulam.

30,077

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Dzień dobry, mam dzisiaj urlop i zaczęłam załatwiać formalności - banki, ZUS etc. Szybko poszło i potem wróciłam do pustego domu. Myślałam, że jak zobaczę męża w trumnie to uwierzę, że to koniec i go już nie będzie. Ale dalej to do mnie momentami nie dociera. łapie się na tym, że myślę o tym, że muszę mu coś opowiedzieć albo coś z nim zrobić. Z drugiej strony ogrania mnie złość na niego. Dlaczego nas zostawił, jak mógł nam tak zrobić. Potem znowu myślę sobie, że i on jest nieszczęśliwy - lubił życie, lubił żyć, miał wiele planów a teraz nic z niech nie zrealizuje. Mój 8 letni syn mnie pociesza, że będzie dobrze i żebym się nie martwiła - co mnie martwi jeszcze bardziej bo to ja powinnam być podporą dla niego a nie on dla mnie. Patrzy co chwilę na mnie z niepokojem czy nie płaczę. Staram się przy nim nie płakać. Ale teraz jest w szkole i mogę płakać do woli. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam takiej huśtawki uczuć. Od żalu i smutku, do strachu i wściekłości. Teraz wysiadło mi wifi i nie wiem jak je naprawić. Mąż zawsze się tym zajmował i obok tych wszystkich uczuć doszła jeszcze bezradność. Nie umiem sobie poradzić i od razu pojawia się myśl - co dalej. Jak sobie poradzę dalej - jak się zepsuje piec, jak będę spłacać kredyt, jak nauczę syna być mężczyzną, jak odśnieżę przed domem, jak wymienię opony etc. Jakbym miała 100 % pewności, że istnieje życie po śmierci to chyba bym chciała być już po drugiej stronie z mężem. Cały czas go proszę żeby dał mi jakiś znak, żebym wiedziała, że jest, że dalej istnieje a nie jest niebytem.

30,078

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witaj Kasiu smile
Obecnie jesteś na etapie chaosu myślowego, to naturalne. Ale odpowiadając na twoje słowa - co dzieje się obecnie z Twoim mężem - nawet dla osób
wierzących jest słabą pociechą.
Na tym etapie potrzebujesz obecności kogoś, kto choćby milcząco był z Tobą i pomógł przejść ten stan.
Truizmem będzie to co napiszę: Kasiu uwierz, wszystko się ułoży, przeżyjesz kolejne etapy. Miej odwagę prosić o pomoc przy naprawach lub tym podobne.
Czytając Ciebie wraca do mnie czas, który przeżyłam i zapewniam Cię, że razem z Tobą płaczę...
Na dodatek tego mój syn wyfrunął kilka tygodni temu z domu do wynajętego mieszkania i też jest to dla mnie trudny etap.
Ale życie to taki nieubłagalny upływ czasu i nic nie jest na stałe.
Serdecznie przytulam.

30,079

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Jest sobota. Weekend. A w domu jest taka cisza. Lubię ciszę i nawet przez krótkie chwilę wydaję mi się przyjemna, taki spokój. A potem napływają myśli, które uświadamiają mi dlaczego jest taka cisza. I wtedy aż boli serce a łzy same płyną po policzkach. A potem dochodzi świadomość, że już nigdy nie usłyszę w domu tych dźwięków co kiedyś. I oddech staje się płytki tak że aż zatyka. I człowiek chce się zapaść w sobie. Zniknąć.

30,080

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Kasiu, czytając Twoje słowa myślami wracam do czasu sprzed 3 lat i czuję jakbyś opisywał moje odczucia w tamtym czasie. Mój syn niedlugo po śmierci męża kiedy znów płakałam przyszedł i powiedział że chciałby żeby wróciła jego mama taka jak kiedyś, a nie ta która ciągle płacze... Gdy mąż umierał, a ja musiałam przygotować syna na to, też mnie zapytał czy będziemy mieli nowego tatę w domu czy tak sami już zostaniemy. U mnie też mąż dbał o "rzeczy techniczne". Niedługo po jego śmierci zepsuł się piec, samochód i parę innych rzeczy w domu i też myslalam to co Ty. A teraz z perspektywy czasu powiem Ci, że spłacam kredyt, wyremontowalam mieszkanie gdzie większość zrobiłam sama, kupiłam samochód, a w tym roku po raz pierwszy wyjechałam sama z synem na wakacje. Znalazlam warsztat, w którym naprawiam samochód jak coś się dzieje. Nauczyłam się jakoś funkcjonować. Czy w tym wszystkim odczuwam radość? Nie, chociaż jest to coś na kształt ulgi i dumy z siebie, że coś mi się udało. Wyjątkiem jest samochód, tu jestem bardzo zadowolona

30,081 Ostatnio edytowany przez Wielki smutek (2019-09-21 12:09:22)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Ucieło mi kawałek postu, więc spróbuję jeszcze raz dodać. Kasiu pisałaś że prosisz męża o znak. Ja mam tak cały czas. Pamiętam jeden sen, w którym płakałam i krzyczalam na męża jak mógł mnie tak samą zostawić z synem, jak mam go sama wychować, a on powiedział tylko jedno zdanie: będę Ci pomagał. I mam nadzieję, że tak jest, chociaż jestem raczej niedowiarkiem i muszę zobaczyć coś na własne oczy aby uwierzyć. Ale jak widzisz dalej funkcjonujemy ja i syn. A jutro idziemy na mszę za męża, to już 3 rocznica, a ja wciąż mam nadzieję, że to jakiś zły sen... Pozdrawiam ciepło i życzę siły.

30,082

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Kaśka77 jesteś na początku trudnej drogi. Niestety, życie wdów jest dużo trudniejsze niż innych ludzi. Każda rzecz nie przychodzi łatwo, ale za to mamy większe pojęcie co jest najważniejsze w życiu.
Pisałaś, że jest mało historii o wdowach, które zaczęły nowe życie - ja mam odwrotnie - bardzo dużo historii znam, gdzie wdowy znalazły nowych partnerów. I od niedawna sama należę do tych kobiet. Mogę przytoczyć Ci kilka historii, osób które znam/znają je moi bliscy.
Jedna wdowa straciła narzeczonego w wieku 20 lat, nie radziła sobie z traumą i po roku wyszła za mąż za porządnego faceta "z rozsądku". Po latach przyznała, że była to jej dobra decyzja, bo był to bardzo dobry mąż i ojciec 4 dzieci. Niestety w wieku 40 lat ponownie została wdową i musiała ogarnąć siebie i swoje życie od nowa i poradzić z utrzymaniem 4 dzieci. Udało jej się, po latach (w wieku prawie 60 lat) poznała kolejnego mężczyznę. Bardzo o nią dbał. Jak się okazało, jeździł motocyklem i często przyjeżdżał po nią do pracy, ona ubierała kask i cieszyła się jazdą razem z nim. Wyobraź sobie ten widok smile Magiczny smile Jest to autentyczna historia, ta Pani pracowała razem z moją mamą i opowiedziała jej historię swojego życia, a z motocyklem, to moja mama często widziała te sceny pod pracą smile
Kolejna młoda wdowa, tym razem z małym dzieckiem, straciła męża w wypadku samochodowym. Byli małżeństwem może z rok, trochę więcej, mieli dziecko, odremontowany dom. Po latach poznała nowego mężczyznę, dodatkowo psychologa, który pomógł jej dużo rzeczy przepracować, ponieważ sama nie radziła sobie z rzeczywistością. Mają teraz wspólne dzieci, przeprowadzili się, ponieważ ona nie dała rady mieszkać w tamtym domu. Ale jak sama przyznaje, nadal jest jej ciężko, ma kiepskie dni, ale na szczęście trafiła na dobrego faceta, który rozumie jej stany i stara się jej pomagać.
Kolejna historia mojej koleżanki (zresztą poznaną przez to forum), straciła w podobnym czasie co ja narzeczonego. Jest z facetem, nie jest łatwo, bo jest inaczej, ale stara się codziennie budować swoją nową rzeczywistość razem z nim. Bardzo jej pomógł przejść przez proces żałoby i trwał przy niej nawet gdy było źle.
W pracy mam koleżankę, która jest córką wdowy, ale z drugiego małżeństwa. Opowiedziała mi historię swojej mamy, która młodo straciła pierwszego męża, a potem poznała jej ojca, dzięki czemu sama jest na tym świecie. Opowiedziała mi o tym już na samym początku żałoby, żebym się nie poddawała, bo mogą jeszcze zdarzyć się dobre momenty w życiu. Wtedy, na początku, były to dla mnie abstrakcyjne historie, sama nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś będę próbować, ale nie znamy przyszłości i jeszcze nie wiemy co nas czeka.
Teraz moja historia na zakończenie. Poznałam niedawno faceta i od niedawna z nim jestem. Bardzo dobry mężczyzna, dba o mnie i szanuje to ile przeszłam. I co jest w tym wszystkim najciekawsze, poznałam go dzięki swojemu narzeczonemu. Tak. Mój narzeczony chciał zrobić prawo jazdy na motocykle, wiele razy o tym marzyliśmy, że pozwiedzamy świat jeszcze z takiej perspektywy. On nie zdążył go zrobić, więc postanowiłam zrobić to za niego. Zrobiłam prawo jazdy, zdałam za pierwszym razem i postanowiłam kupić motocykl. Ale że jako kompletnie się na tym nie znam, odkładałam to w czasie, aż poznałam w pracy faceta, który też jeździ i się tym bardzo interesuje. Zna się na mechanice i zaproponował, że poszuka ze mną tego motocykla. I tak się zaczęło. Spędzanie wspólnego czasu, wspólna pasja i rozwinęło się z tego dużo więcej.
W październiku minie dwa lata od śmierci mojego Ukochanego. Mimo tego, że mam u siebie kogoś nowego, nie jest mi łatwo. Czasem mam wyrzuty sumienia, że może za szybko, że może to nie to. Czasem mimo tej osoby, bardziej mi się tęskni za narzeczonym. Mam różne stany emocjonalne, ale z tym się chyba muszę pogodzić.
Jednak są też i te dobre chwile. To, że z nim mogę spokojnie o narzeczonym porozmawiać. Że gdy zbiera mi się na płacz, ma kto mnie przytulić i szybciej zły stan mija. Że dzięki niemu więcej się uśmiecham i nabieram siły, żeby walczyć dalej o siebie i swoje życie. Nie wiem co z tego wyjdzie za jakiś czas, ale jedno jest pewne, da mi to wiele dobrych wspomnień i radości, tak samo jak czas spędzony z moim Ukochanym. Powinnyśmy doceniać, w tych ciemnych chwilach, te chwile słoneczne. Ponieważ kto jak my, wie lepiej, że ciemne dni mogą przyjść zawsze, niespodziewanie.

Minęło prawie dwa lata, ale ja nadal tęsknię, nadal płaczę i nadal o nim myślę, ale jednocześnie mam siłę, żeby walczyć o coś dobrego. Dwa lata temu, nie miałam siły, żeby nawet pomyśleć o tym, że może być lepiej.

Przepraszam, że się tak rozpisałam, mam nadzieję, że nie zanudziłam. Tulę mocno.

30,083

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Drogie Kobiety
Jutro idę pierwszy raz na ślub i wesele - sama. I tak mi dzisiaj smutno......myślę jak dobrze było mieć przy sobie zawsze tą drogą osobę- oazę bezpieczeństwa.  Tyle razy się razem bawiliśmy i zawsze tak świetnie się rozumieliśmy.Najchętniej bym nie poszła, bo cóż wdowa będzie robić na weselu ???? Ale obiecałam Parze Młodej , że będę bo bardzo nalegali i prosili. Boję się, że wrócą  moje wspomnienia .....i serce będzie krwawić !  Och mam znów "doła" mimo, że już 2 lata i 3 miesiące w samotności do której się przyzwyczaiłam - bo cóż tak muszę żyć.
Dziś wyjątkowo mi smutno i nie ma kto mnie pocieszyć .......Tyle dzisiaj myślałam , odwiedziłam cmentarz ... i łzy znów płyną .
Pozdrawiam wszystkie

30,084

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Wcześniej obawiałem się wejść na tę stronę.
Minęło 25 lat od jej śmierci, a ja nie mogę o niej zapomnieć. Mam zazdrosną o tę pamięć narzeczoną,
Ja tylko chcę wiedzieć, dlaczego nikt jej nie pomógł, gdy czas na to był jeszcze.

30,085

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witajcie Dziewczyny, pewnie też tak macie, że czasami aż brakuje łez. Boli głowa i oczy od płaczu a człowiek ma wrażenie, że jeszcze, że to nie wszystko, że nie przyniosło to ulgi. A łez już nie ma. Tylko tak dusi w środku i boli i oddech ciężko złapać. I marzy się tylko o tym, żeby świat się skończył. Modlę się do Boga i proszę go żeby mi go zwrócił. Żeby choć na jeden uścisk, jedną noc mógł być przy mnie. Dzisiaj jest nasza rocznica ślubu. Byłaby ... Pani w szkole mówi, że syn się zamknął w sobie i nie potrafi dopuścić do siebie, że tato umarł. Miał rozmowy z psychologiem w szkole i będzie pod jego opieką. Mam spędzać z nim więcej czasu ale nie mogę. Czuje się taka zmęczona i nic mi się nie chce. Nie umiem pomóc własnemu dziecku. Nie potrafię. To wszystko mnie przerasta. Czuje się taka nieszczęśliwa i pokrzywdzona. Jak mam znaleźć siłę żeby dać szczęście mojemu dziecku. To wszystko co mi zostało i to jeszcze bardziej boli bo jest taki podobny do ojca.

30,086

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Kaska....ale to już tak będzie zawsze, do dupy, źle, bolesnie, beznadziejnie przez długi czas. Ale Twój syn nie da Ci tego czasu, tylko zamknie się jeszcze bardziej i go stracisz. Weź się w garsć, serio, nie masz innego wyboru. Ty straciłas męża, ale On ojca...i w mojej perspektywie, perspektywie matki, która straciła też męża i została sama z małym dzieckiem, jest gorszą tragedią dla tego dziecka, niż dla mnie, choćby nie wiem jak to obrać i analizować z tej czy z tamtej strony....

Masz tam kogos blisko siebie? matkę, tesciową, siostrę, koleżankę? Czy jestes sama.....szybko lec do psychologa z sobą jesli nie masz sił już teraz. Bo potem będzie gorzej, na początku leci się jeszcze na adrenalinie, potem moim zdaniem jest gorzej, gdy wszystko niby ma wrócić do normy i wszystko dookoło już przyzwyczajają się do tego że jestes wdową, a Ty spotykasz wszęzdzie pełne rodziny,..wtedy zaczyna się trudny czas.

przytulam baaaaaaaardzo mocno i daję kopa w tyłek.....zaciskaj zęby i dawaj..do przodu! To nie koniec, ale początek ciężkiego i nowego czasu....kiedys będzie lepiej.

30,087

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?
Kaśka77 napisał/a:

Witajcie Dziewczyny, pewnie też tak macie, że czasami aż brakuje łez. Boli głowa i oczy od płaczu a człowiek ma wrażenie, że jeszcze, że to nie wszystko, że nie przyniosło to ulgi. A łez już nie ma. Tylko tak dusi w środku i boli i oddech ciężko złapać. I marzy się tylko o tym, żeby świat się skończył. Modlę się do Boga i proszę go żeby mi go zwrócił. Żeby choć na jeden uścisk, jedną noc mógł być przy mnie. Dzisiaj jest nasza rocznica ślubu. Byłaby ... Pani w szkole mówi, że syn się zamknął w sobie i nie potrafi dopuścić do siebie, że tato umarł. Miał rozmowy z psychologiem w szkole i będzie pod jego opieką. Mam spędzać z nim więcej czasu ale nie mogę. Czuje się taka zmęczona i nic mi się nie chce. Nie umiem pomóc własnemu dziecku. Nie potrafię. To wszystko mnie przerasta. Czuje się taka nieszczęśliwa i pokrzywdzona. Jak mam znaleźć siłę żeby dać szczęście mojemu dziecku. To wszystko co mi zostało i to jeszcze bardziej boli bo jest taki podobny do ojca.


Witam,

bardzo mi przykro z powodu Twojej straty,  Waszej...
Bardzo Cię proszę....
Znajdź siły aby zająć się dzieckiem,  nie odtracaj go, nie udawaj,  że wszystko w porządku,  nie udawaj, że nie widzisz tego, że On cierpi.
Mówię to z autopsji...
Mój mąż był dzieckiem, które straciło wczesnie ojca(miał  8 lat).
Depresja, osamotnienie i wieeeele innych problemów, z braku zainteresowania matki po śmierci ojca, ciągnęło się przez cale jego życie.
A dzien dzisiejszy uczęszcza na terapię ale jest ciężko...
Pomóż mu, zauważ....

30,088

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Witam Was Wszystkie Dziewczyny,
Nie wiem od czego zacząć... 18 września w wyniku obrażeń doznanych w wypadku samochodowym zmarł mój mąż. Człowiek, którego kocham nad życie, z którym miałam się zestarzeć. Byliśmy ze sobą 9 lat, z czego 2 lata po ślubie. Mamy 3 miesięczna córeczkę. Nawet nie wiem na jakim etapie obecnie jestem. Mam wrażenie, że mnie nie ma... Jestem świadoma tego co się stało, ale nie wierze w to. Nie wierze, że tak nagle mogłam go stracić. Wyszedł na chwilę, miał za moment wrócić a ja czekam na niego od miesiąca.
Nie potrafię sobie z tym poradzić...

30,089

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Tak młody człowiek i tak małe maleństwo Ale masz to dzieciątko zrodzone z ogromnej miłości które będzie przypominało o Waszym krótkim ale szczęśliwym życiu Myślę że póki będziesz wspominać i pamiętać o mężu on będzie czuwał nad Wami Ja mam 5 lat w grudniu a jeszcze mam żal nie wiem do kogo że musiał odejść Tyle zła chodzi po tym świecie a dobry człowiek musiał odejść.Byliśmy tak zgrani a maż był mądrym mężem ojcem  Potrzebujesz dużo siły do siebie i dziecka A żałobę każdy przechodzi na swój sposób niema co doradzać Ściskam Cię wirtualnie !!!!!!!!!!!!!!!

30,090

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Byliśmy dla siebie stworzeni, rozumieliśmy się bez słów. Wszyscy wkoło mówili, że taka miłość rzadko się zdąża... Gdy urodziła się córeczka oszalał na jej punkcie. Zobaczyłam wtedy w jego oczach dumę i poczucie spełnienia. Mieliśmy zacząć budować dom, mieliśmy mieć gromadkę dzieci, mieliśmy się razem zestarzeć. Wszystko to co się dzieje od momentu wypadku to jak jakiś zły sen, chciałabym się z niego w końcu obudzić. Chciałabym wrócić do tamtych dni, kiedy było idealnie. Najbardziej boli mnie to, że w końcu kiedy poczułam ze mam wszystko- kochającego męża u boku, córeczkę to w przeciągu kilku chwil jakbym straciła wszystko...
Również ściskam!

30,091

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Jest tu jakas kobieta, która straciła męża w czasie ciąży? Jestem obecnie w 34 tygodniu. Mąż zmarł niespodziewanie na początku wrzesnia. Jeden wielki szok. Nawet nie skończyli diagnostyki w szpitalu. Najprawdopodobniej rak jelita cienkiego z przerzutami. Niewiarygodne. Nic mu nigdy nie dolegało, nic nie bolało. Nagle zacżął boleć go brzuch, najpierw podejrzenie zatrucia, po tygodniu na usg płyn w jamie otrzewnej, potem SOR, a następnie 2 tygodnie w szpitalu. I koniec.... Zmarł. Nie ma go juz. Zamiast wybierać razem wózek i łóżeczko, musialam wybierać trumnę. Jakby mi ktoś teraz dał wybór, zamienic ta ciąże na zycie męża, to wybrałabym męża.... Ciąża, to ze niedlugo urodze przestało mnie wogole cieszyc. Jest mi obojętne. Wolalabym też umrzec sad

30,092

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Olaora  była tu kobieta, która mając już małe dziecko i była w ciąży, gdy mąż jej nagle zmarł. Chyba napisała  tylko parę postów...
Ale ja znałam dawno temu kobiete, pracowała w sklepie gdzie był punkt fotograficzny ( wywoływanie zdjęć ) gdzie ja pracowałam.
Kilka miesięcy po ślubie ona już w zaawansowanej ciąży, gdy mążowi jej przy pracy zmiażdżyło mu głowe...
Wróciła po tym do pracy... Pamiętam jak płakała, oczy miała czerwone od łez...ale urodziła i poszła na macierzyński urlop. Wiele lat jej nie widywałam.
Ale dowiedziałam się po kilku latach, że wyszła zamąż.
Nie wiem co Ci napisać jak bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że masz w okół bliskich, nie opuszczą Cię w tak dramatycznej sytuacji. Zaufaj i daj dziecku
życie. Ja bez syna z którym zostałam chyba bym zwariowała. Daj sobie czas... Tak bardzo mi smutno, Przytulam Cię z dzieciątkiem. Myślami będę z Tobą.

30,093

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Każdego dnia proszę męża, żeby zabrał mnie do siebie. Naszą córeczkę bardzo kocham, ale nie potrafię się z niej cieszyć. Chciałabym być przy nim gdziekolwiek on jest. Dlatego doskonale Cię rozumiem Olaora,

30,094 Ostatnio edytowany przez Anulka2 (2019-10-25 10:37:14)

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Olaora pisze tu ze względu na Ciebie. Do tej pory czytałam tylko wpisy innych. Podobnie jak Ty straciłam męża, będąc w 8 miesiącu ciąży. Też chorował na raka, chociaż nic na to nie wskazywało. Wszystko wyszło przypadkiem podczas badań. Na początku żałoby jakoś sobie radziłam, trzymały mnie emocje i adrenalina. Później urodziłam,więc musiałam się zająć dziećmi (mam jeszcze starszą córkę) Wszystko robiłam z automatu, z poczucia obowiązku. Później było tylko gorzej. Od kwietnia chodzę na terapie i bardzo mi to pomaga.

30,095

Odp: Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Justynaaa33, doskonale znam te uczucia, które Ci towarzyszą. Ja straciłam męża 28 marca też w wypadku samochodowym, byliśmy ze sobą 14 lat z czego małżeństwem nie całe 4. Mamy piękna córeczkę, która w chwili jego śmierci miała skończone 2 lata i 3 miesiące. Też nie cieszyło mnie to, że ja mam. Miałam wrażenie że nie kocham juz jej tak bardzo jak kochałam zanim żył mąż. To uczucie naszczescie minęło. To jest powód dla ktorego żyje i się uśmiecham. Nadal jest bardzo ciężko i nie przestaje boleć ale ten pierwszy szok juz minął. Też nie rozumiem jaki sens ma moje życie bez męża. Tak jak Wy mieliśmy budować dom i chcieliśmy mieć kolejne dziecko niestety nie zdążyliśmy. Oprócz tęsknoty za nim i jego straty straciłam też to kolejne dziecko którego tak bardzo pragnę. Straciłam cel, sens życia jakim jest spełnianie marzeń. Ja swoich juz nie spełnię bo wszystkie były związane z nim. Ściskam Cię mocno.

Posty [ 30,031 do 30,095 z 31,389 ]

Strony Poprzednia 1 461 462 463 464 465 483 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Śmierć męża - jak sobie poradzić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024