Nie wiem, czy jest to dobre miejsce na ten post, ale pragnę się wygadać..
Od jakiegoś czasu czuję, jakoby moje życie mogłoby sie nadawać na odcinek jakiejś kiepskiej telenoweli. Wszystko czego dotknę się sypie i ciężko mi jest o tym gadać z przyjaciółmi. Mimo iż wiem, że mogę im zaufać i cenię ich zdanie w każdym aspekcie, to nie wiedzą oni o wszystkim. Każdy z nich zna jakiś fragment, ale nikt nie zna wszystkiego i właśnie dlatego tu jestem. Chce to z siebie wyrzucić, a jeśli ktoś mnie zrozumie albo da jakąś radę, to jeszcze lepiej.
Zacznę od tego, że poszłam w tym roku na studia, o których od zawsze marzyłam. Z tego powodu musiałam zrezygnować z pracy, która dawała mi mega radość i wyprowadzić się z mojego rodzinnego miasta, by zamieszkać w obecnym, czyli Łodzi. Mimo, że zamieszkałam z kuzynem, z którym mam bardzo dobry kontakt - czuję się źle. Idąc na uczelnię, do pracy, czy wracając do mieszkania pragnę jedynie wrócić do Olsztyna, do mojego domu, prawdziwego domu. Nie potrafię rozmawiać z ludzmi z kierunku, nie potrafię rozmawiać z ludźmi z pracy, nie potrafię znieść tego, że żyje w mieście, którego nienawiedzę.
Pracę, którą mam tutaj jest tą samą(kino), którą miałam w Olsztynie, jednakże jest pewien problem. W Olsztynie ją kochałam - W Łodzi nienawidzę. Sądziłam, że będzie mi łatwiej, bo przecież posiadałam doświadczenie, aczkolwiek widzę i czuję, że kierownicy traktują mnie gorzej niż nowych. Krytykuja mnie za każdm razem, jak zrobię coś nie tak, jak oni chcą, a co, jak robiłam w Olsztynie, było dobre. Zawsze przy takich sytuacjach złośliwie mówią, że "chyba za długo nie pracowałaś w kinie" albo "chyba nigdy na kasie nie siedziałas". Siedziałam na kasie, byłam na barze i sprzątałam sale. Robiłam wszystko, ale nie tak, jak chcą oni. Za każdym razem, gdy wracam z pracy do domu chce mi się płakać z mojej bezsilności.
Rozmawiałam z rodzicami oi tym, bym mogła studiwać zaocznie, jednakże moje prośby spełzły na niczym. Uważają, że jest to niesprawiedliwe względem kuzyna i mam się ogarnąć. Nawet nie wiecie, jak ciężko jest mi się "ogarnąć" i żyć w Łodzi, kiedy w każdym momencie bycia tam mam ochote pociąc sobie żyły. Czuje się tam taka pusta i osamotniona..
Zawsze, gdy wracam do Olsztyna - idę się napić, by zapomnieć chociaż na chwilę o wszystkim.
Do tego wszystkiego nie ma dnia, kiedy bym nie myślała o pewnym chłopaku. Na wstępie powiem, że nie jestem w nim zakochana czy coś.. po prostu.. lubię go, a i w pewnym aspekcie mi się podoba, ale nie pragnę mieć z nim związku. Z żadnym facetem nie chce mieć związku, ale to może za chwilę wyjaśnię.
Wracając do niego. Raz na jednej imprezie się napiliśmy i tą miłą noc mieliśmy dokończyć u niego, jednakże z samego rana musiałam iśc do pracy, więc grzecznie odmówiłam. Przez nastepne dni unikał mnie (pracowaliśmy razem). Oddawał wspólne zmiany i nie gadał. Było mi serio przykro. Kilka razy chciałam z nim o tym pogadać, ale zawsze kończyło się to tak samo. Dopiero kilka dni przed moim wyjazdem do Łodzi, zaczął ze mną rozmawiać, a nawet zarzucać jakieś propozycje. Byłam mega zadowolona, bo bardzo chciałam się z nim przespać, ale za każdym razem kończyło się to tym samym, czyli niczym.
Nic mnie bardziej nie denerwuje, niż niewiedza. Pragnę jedynie, by powiedział raz na zawsze, czy w końcu się prześpimy czy też nie. Jednakże dla niego, to chyba za dużo..
Ostatnia rzeczą jaką chce z siebie wyrzucić jest fakt, że podobają mi się kobiety. Nie jestem jednakże lesbijką, a przynajmniej nie w 100%, gdyż, jak widać powyżej, podobają mi się i faceci. Niewielu moich znajomych o tym wie, a jak wiedzą, to albo szanują mój wybór albo chcą mnie "naprawić" albo nakłonić, bym związała się z facetem. Jest to strasznie męczące zarówno do słuchania, jak i życia, gdyż faceci mnie kręcą.. do momentu. Jak lubię mówić "lubie facetów do pewnej granicy. Tylko od pasa w górę." Nie trawię, nie znoszę, a wręcz obrzydza mnie to, co panowie mają w spodniach. Zawsze, gdy miałam propozycję "zabawy" reagowałam identycznie. Najpierw byłam mega nakręcona, by później uświadomić sobie, że nie mogę.. W przypadku wyznania o chłopaku wyżej miałam tak samo. Z jednej strony chcę, pragnę, ale z drugiej..
Najpewniej w przyszłości zwiążę się z kobietą, a przynajmniej bardzo bym tego chciała, ale cóż.. albo jestem ślepa albo nie jestem w stanie innej bi czy les znaleźć.
Jesli ktokolwiek to przeczytał, to czapki z głow.
Dziękuję, że mogłam się wyżalić.