Uff, my od wczoraj w Polsce.
Terazszczesliwa wiem, że będzie ochrzan ale jechaliśmy razem. Podróż byla znośna, natomiast końcówka nie mogła skończyć się dobrze i trzeba było się pokłocić, oj trzeba było. Ale po kolei.
Wypisany został w piątek, w domu był gdzieś koło 11. Cały oszołomiony, nie umiał znaleźć sobie miejsca. Leki rzucił na ziemię, na matę-puzzle od dziecka. w blistrach, ale jednak leki. do tego koperty z wypisami. czekałam kiedy w końcu je weźmie i podniesie. Zaproponował czy zobaczymy razem film, powiedziałam no to puść. nie rozmawialam z nim o niczym istotnym. zebrał się za niedługi czas, miał wyslać swoje zwolnienie lekarskie i przy okazji dokumenty moje do pracy. powiedział że musi isć, spytałam idziesz na tą poczte, on że nie ale też. i na razie. oczywiście wiedziałam gdzie, z kim i jak. popłyneło kilka łez, ale sie opamiętałam. Później wyszłam na miasto cos załatwić, wrócilam oczywiscie go nie było. i tak patrzę, przecież miał wziąc leki, może przyjedzie, ale nie. totalnie nieodpowiedzialny od pierwszego dnia po wyjściu. domyśliłam się o której wróci, udawałam że śpię. 9 godzin poza domem, ostatnia szansa by pobyć z córeczką, niedługo całe miesiące nie będzie ją widzieć. przykre. z tego co slyszałam spać położył się koło 2, bo ja wtedy jeszcze karmilam.
Rano wstałam, zaczęłam pakować resztki. Jaśnie pan wstał, oj jak go głowa boli, jak on się dziwnie czuje. Tabletki widziałam że wziął, oprócz jednej nasennej, o działaniu długofalowym. na temat leków może Kalvar 25 coś powie, ale o tym później. No więc wstal, ja coś tam dalej robiłam, za chwilę hasło do mnie, zdrobnił moje imię, i mowi czy mu ostatni raz zrobię śniadanie. ja już zaczęłam się unosić, ale sie opanowałam, uspokoiłam, mówie jaką masz czelność jeszcze chcieć ode mnie posiłków, na co on ze śmiechem, że w takim razie nie zniesie mi bagaży do auta. ja na to ok, nie noś. i wiecie, pomyślałam co za idiota, olałam i wygarnełam mu to, że wczoraj czyli w piątek cały dzień mógł spędzic z córką, a poleciał w cholerę. on, że nie musi mi się tłumaczyć. ja, że ok, ale mógl powiedzieć cokolwiek albo się nią zainteresować, a on że był w klinice bo mial jeszcze zajęcia. zajęcia po wypisie? on jest tak dobrym aktorem, że już mu w to uwierzyłam! ale śmierdziało mi to bardzo, i proszę, znalazłam rachunek na podłodze, kawiarnia z restauracją.. naprawdę, skoczyło mi ciśnienie. idę i mówię, o której była ta terapia, na co on hmm 15.30? a rachunek zapłacony o 15.39.. podchodzę i macham mu przed oczami, co terapia w Cafe tak? ten debil zaczął sie śmiać. wiem, że karmi sie moimi złymi emocjami, sama mu to powiedziałam że jestem zdenerwowana, i że wiem że jego to cieszy, ale przyjdzie czas że to opanuję. wiem co mi radzicie, ale tak mi było szkoda mojego dziecka, wyzwałam go od perfidnych kłamców, on że mi sie nie musi tłumaczyć, a ja nie chodzi mi o ciebie, zdradzasz mnie pod moim nosem i olewasz mała, a on no trudno. że co ja takiego robie w domu, moge być z dzieckiem a on nie będzie z nią bo ja jestem głupia c i p a. a na dwór wyjść nie można? nie, bo mu za zimno. no ale bilet tramwajowy na 2 osoby tez znalazlam, a wydaje mi sie ze podrózując trzeba chyba chodzić na zewnatrz, czyz nie? wyrąbane po calości. a gwóźdź programu był taki,że oznajmił że będzie się gzić, a ja by uważal zeby jej nie zapłodnić, bo opowiadał że leki powodują czasową niepłodność. na co on, że zrobi braciszka. w tym momencie moze ja tez dziecinnie reaguje, ale jego mina była tego warta, bo powiedziałam lepiej nie dla tego dziecka, bo będzie tak samo zjeb... jak jego rodzice. i ohoho, czemu obrażam kogoś kogo nie znam, słaba riposta jakaś. no i hasła czy ma mi pokazać zdjęcia, ja na to że oszczędzę sobie tego widoku, ale po tych jego tekstach powinien z liścia dostać. tak samo w piątek pisałam mu wiadomość gdzie odłożylam leki, bo nie chciałam żeby właził do sypialni gdzie ja z dzieckiem jestem i gdy ona już będzie spała. jego odpowiedź? dobra dobra, zapomniałem.
Kłótnia przed dojazdem poszła o kasę, bo teraz już rozliczam się z nim bo już swoje wzięłam, nie chcę z nim nic wspólnego mieć, to coś tam dodał jakieś koszta i dowalił tekst, że nawet go nie przenocuję, przy czym lekarzowi mówił o spaniu poza moim domem, bo za dużo wspomnień, a pytał kumpla czy może u niego spać. przypomniałam mu to i dodałam, że za to co robi i jak postępuje obrzydliwie epatując nowym związkiem i nie mając czasu dla dziecka, nic mu sie nie nalezy. oczywiście zostałam wyzwana od idiotek i szmat, on mi tyle pomógl, a dziecko będzie on wychowywał, hahahaha. że on do sądu pójdzie. a ja na to że nikt mu małej nie da, że dwóm idiotom dziecka nie oddają. oh, dlaczego ja znowu ją obrażam, ona jest super i lpesza ode mnie. powiedziałam że sama jest porąbana wiedząc że mamy dziecko i nawet nie zachęcać by z nią czas spędził. że albo jest taka ślepa albo tak samo perfidna. odgrazal sie że nie ma w diagnozie symptomów psychotycznych, a ja na to że przecież jest choroba stwierdzona i to wystarczy. powiedziałam, że jest desperatem i ta laska to kolejny klin, że sobie jeszcze kiedyś zapłacze. zaczął chcieć potem ode mnie połowy czynszu, bo on zostanie sam, sam musi się spakować, wyprowadzić, bla bla. i najlepsze, że tak się zdenerwował że prawie poplakał, tak jak ostatnio jak mówił żeby małej nie zabierać. w trakcie sowjego wywodu głos się mu załamywał. ten jego lęk przed samotnością, ehh..... pod domem szybko mnie rozpakował, widac było jaki jest nabuzowany, ale przy rodzicach speszył się mocno, zjeść nie chciał bo moja dobra mama nawet największemu wrogowi by obiad zrobiła. i pojechał.
Co do leków. Są dwa nasenne, jeden 50mg kwetiapina i drugi 25mg tez kwetiapina. 50 mg ma byc brany około 17stej, długofalowe działanie w sensie zachce mu się spac po kilku godzinach. druga kwetiapina jest brana tuż przed spaniem. tego leku nie brał w sobotę bo jechał autem, a w piątek też olał obie dawki bo go nie było i stwierdził że jak ma w sobote jechać to nie weźmie. moje pytanie do Kalvar, czy może powodować unikanie brania tego leku gorsze efekty? jak był na przepsutce, to też nie brał tego tuz przed spaniem, bo nie chciał szybko iśc spać. jest napisane, że ten lek nie jest tylko na bezsenność, ale łagodzi manię. czytalam też i ogladałam wypowiedzi chadowców o odstawianiu leków, ale to musiałoby trwac dłużej aby jakies efekty uboczne powstały. Natomiast nie wiem, czy omijanie tego leku od czasu do czasu też z czasem czegoś nie pogorszy. widac, że sam dla siebie jest lekarzem. pytam o to, bo chcę wiedzieć czy jest możliwe odbijanie się na mnie nie branie kilkurazowo tego leku. chociaż szczerze, jak Tonia pisała, to jest na bank coś więcej niż chad.
chciałam opisac co się działo. bardzo czekam na kolejną moją terapię, bo chcę nauczyć się opanowywać. uwierzcie jednak na słowo, nawet spokojny człowiek by nie wytrzymal z takimi tekstami. o tyle o ile jest ze mną ok, że czasem juz się z niego śmieję. znowu czuję, że jestem w domu.