Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 38 ]

1

Temat: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Cześć dziewczyny.
Nie mogę poradzić sobie z własnymi emocjami. Staczam się w otchłań rozpaczy. Nie chce mi się żyć, stąd moja nazwa "Martwa".
W lipcu 2017 poznałam mojego byłego. Od samego początku wiedziałam, że jest alkoholikiem, bo nie ukrywał tego. Pił dużo, przy mnie, przy znajomych. Nasza relacja nie należała do najłatwiejszych, bo byliśmy ze sobą na odległość. Dzieliło nas ponad 400 km, ale mimo tego oboje zdecydowaliśmy się na to, aby być razem. Ja wierzyłam, że on się ogarnie i nie będzie pić. Dodatkowo lubił też palić zioło. Oczywiście na wszystko przymykałam oko, bo nie chciałam być jedną z tych partnerek, które robią awantury. Owszem, czasem nie wytrzymywałam i kiedy pisał mi, że jest w pracy na wielkim kacu, mówiłam mu, że to nie jest normalne, że mi się to nie podoba itd.
Ogólnie rzecz biorąc bardzo go kochałam/kocham nadal. Łączyło nas wiele rzeczy. Na początku potrafił mnie rozśmieszyć, słuchaliśmy tej samej muzyki. To był mój drugi chłopak, drugi poważny związek i zakochałam się w nim na tyle mocno, że byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Dosłownie.
Bywały różne chwile, między innymi takie, gdy bardzo za nim tęskniłam i było mi bardzo ciężko. On też twierdził, że tęskni, ale czasem, gdy nie widywaliśmy się długo, a on nie wspominał nic o spotkaniu, zaczynałam wariować, że mu nie zależy. Na przykład rozmowę o wspólnej przyszłości i o tym, żeby kiedyś zamieszkać w jednym miejscu RAZEM zaczynałam ja, a nie on.
W każdym razie byłam tak zaślepiona miłością do niego, że wszystko usprawiedliwiałam... Pewnego dnia, gdy przyjechał do mnie, odebrałam go z dworca i pojechaliśmy do mnie do domu. Ja powiedziałam coś w żartach, czego on nie zrozumiał i popchnął mnie z całej siły na łóżko. Byłam w szoku, totalnie zaskoczona, tym jak mnie potraktował...
Sylwestra, którego spędzaliśmy razem nie pamiętamy oboje. Ja byłam tego dnia od rana w pracy i byłam zmęczona. Pojechaliśmy na tego sylwestra do moich znajomych, których on nie znał. Wszyscy pili kulturalnie, w odstępach czasu, a on się denerwował, że za wolno pijemy. No więc, żeby on się nie denerwował, piłam razem z nim, w jego tempie, co totalnie mnie zgubiło, bo urwał mi się film. Zresztą jemu też. Oboje nie pamiętaliśmy, jak wróciliśmy do hotelu ani co robiliśmy. Ja mam tylko urywek, jak płaczę i za coś go przepraszam, ale nie wiem co się stało tak naprawdę...
Zaczęły też pojawiać się w nim małe symptomy zazdrości. Na przykład wtedy, gdy pojechałam do Gdańska odwiedzić moją przyjaciółkę, on inaczej się zachowywał wobec mnie, jakby był zły, że tam jestem.
Gdy byłam w Szczecinie na juwenaliach też był zły, zwłaszcza wtedy, kiedy dowiedział się, że moja koleżanka ma chłopaka Turka. Zaczął wypisywać różne rzeczy, m.in. to, żebym nawet nie dała mu się dotknąć, bo go za*ebie itd...
W wakacje pojechaliśmy do Włoch, do jego matki, która tam pracuje, żeby nie płacić za hotel itd. Kiedy jechaliśmy pociągiem, on zasnął, a ja chcąc go obudzić, zrobiłam mu małego psztyczka w nos, wtedy on się zerwał i uderzył mnie mocno w rękę. Byłam zdenerwowana, zaczęłam na niego krzyczeć, że co to miało być? Na co on odpowiedział: "No jeszcze napisz o tym swoim koleżankom".
Potrafił przy swoich znajomych źle się do mnie zwracać. Nie wyzywał mnie, ale był niemiły, ton głosu miał taki, jakby nie miał do mnie szacunku. Było to dla mnie mega przykre, i któregoś razu mu to wypomniałam, to oczywiście co zrobił? Obraził się i powiedział, że wymyślam...
Słuchajcie, ja chciałam zmienić dla niego całe swoje życie. Jestem jedynaczką i mam jedynie rodziców. Złożyłam w swojej obecnej pracy wypowiedzenie we wrześniu 2018. Bo zaczęliśmy szukać mieszkania w jego mieście, już prawie szykowałam walizki i miałam pakować cały swój dorobek, żeby z nim być. Tylko, że do tego nie doszło. Wiecie dlaczego? W tym samym miesiącu, moja dobra koleżanka brała ślub w Szklarskiej Porębie i byliśmy zaproszeni, razem z innymi starymi znajomymi z liceum. Wszystko było pięknie i cudownie, gdyby nie to, że na wieczorze kawalerskim się upił i jak wrócił, zachowywał się agresywnie wobec mnie. A poza tym, po ceremonii, podczas zabawy, zrobił ogromną aferę. Na początku nie wiedziałam kompletnie o co chodzi. Byłam w szoku, że zaczął mnie słownie atakować, więc ja tez zaczęłam krzyczeć, co się stało i co mu odbiło. Okazało się, że mój były ubzdurał sobie w swojej głowie, że kolega, z którym byłam w jednej klasie, w podstawówce się do mnie przystawia, tylko dlatego, że ze mną rozmawia i dwa razy podał mi piwo. Rozumiecie to? Był pijany i na tyle zły, że chciał wziąć kluczyki od auta i jechać do siebie do domu. Nie pozwoliłam mu i zaczęliśmy się kłócić. Wybiegłam z pomieszczenia z płaczem, myślałam, że on będzie mnie szukać. A wiecie co zrobił? Poszedł w stronę miasta, obrażony na cały świat. Moja koleżanka (ta która, brała ślub), wybiegła za nim i zaczęła go pytać, co się stało i dokąd idzie. On jej powiedział, że to nie jest jej sprawa, ale chodzi o kogoś, kto jest na tym weselu i gdyby mógł, to wziąłby siekierę...Nie wrócił na noc. O godzinie 6 rano, zaczęłam panikować i płakać, bo myślałam, że coś mu się stało. Dzwoniłam na policję, żeby pomogli mi go znaleźć. Około godziny 8, gdy wyszłam go szukać na własną rękę, odnalazł się. Nie okazał żadnej skruchy. Nadal uważał, że jestem wszystkiemu winna. Że lecę na kolegę z podstawówki, że z nim flirtowałam, że on tego nie zniesie i chce wracać do domu. Ubłagałam go, żeby zostać, bo na drugi dzień były poprawiny i nie chciałam robić szopki. Myślicie, że było dobrze? Nie... Wieczorem zaczął mi zarzucać rzeczy, które kompletnie nie miały miejsca. Słuchajcie, ja się tak bałam kłótni z nim, że w ogóle nie rozmawiałam z tym kolegą, unikałam go, nie patrzyłam nawet w jego stronę. A on wymyślał np. takie rzeczy, że patrzymy się na siebie, że ten kolega machnął ręką w moim kierunku i ja wtedy zaczęłam do niego iść, że go szukam wzrokiem. No idiotyzmy nie z tej ziemi. Moja koleżanka proponowała mi powrót do domu swoim autem, żebym nie musiała z nim jechać. Wszyscy się o mnie martwili, ale ja uparłam się, że wrócę z nim, do jego miejscowości. Oczywiście tam krzyczał na mnie, rozpętała się kolejna kłótnia, po czym on powiedział, że musi się zastanowić nad naszym związkiem. On w ogóle czasami zachowywał się jakby miał zupełnie dwie, różne osobowości... W jednej minucie zarzucał mi oszczerstwa, a w drugiej minucie przytulał się do mnie i mówił coś w stylu "boję się, że już nigdy cię nie zobaczę"...
Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Że byłam mu wierna jak s*ka. Gdy byliśmy osobno, rzadko wychodziłam z domu. Nie chodziłam po klubach, ani żadnych imprezach. Tymczasem on sobie nie żałował i wychodził do kumpli, pił do upadłego, aż czasami dzwonił w nocy, bełkocząc bez składu i ładu.

Rozstaliśmy się w listopadzie 2018. Przez ponad miesiąc nie mieliśmy ze sobą kontaktu, aż do momentu, kiedy zobaczył moje zdjęcie na instagramie w sukience i napisał... Oczywiście rozmowa się rozwinęła, bo bardzo za nim tęskniłam, więc odpisałam. On nawijał mi makaron na uszy. Twierdził, że dużo przemyślał, że przestał pić, że się zmienił i zaproponował spotkanie przed świętami. Bez namysłu się zgodziłam. Przyjechał do mnie i na początku wydawało się, że rzeczywiście jest okej, gdy nie doszło do rozmowy o powrocie do siebie. Zaczęła się ta sama gadka typu, że wzbudzałam w nim zazdrość, że on nie jest do końca pewien, czy go nie zdradziłam. Gdy prosiłam, żeby tym razem on się postarał i wyprowadził ze swojego miasta, bo ja zbyt dużo poświęciłam, zaczął odwracać kota ogonem. Mimo tego, umówiliśmy się, żeby spędzić razem sylwestra, ale na szczęście do tego nie doszło, bo pokłóciliśmy się, oczywiście o to samo, co zawsze.

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że on za każdym razem się odzywał, kiedy ja już układałam sobie w głowie, że tak miało być po prostu. Odzywał się, a ja się cieszyłam jak debilka jakaś. Pisał, że mnie kocha... Że nie potrafi ułożyć sobie życia beze mnie. Że już nigdy się w nikim nie zakocha, bo tylko przy mnie zrozumiał, co to znaczy miłość... A wiecie co było niecałe 3 tygodnie później po tych wyznaniach? Okazało się, że ma dziewczynę!
Oczywiście jak to zobaczyłam, wpadłam w czarną rozpacz. Byłam tak wściekła i załamana, że zrobiłam najgłupszą rzecz w życiu: napisałam do niego i go zwyzywałam. On się wyparł wszystkiego...
I wiecie co? Nie sądziłam, że to mnie tak złamie. Kiedy widzę, jak ona wrzuca zdjęcia z nim... Albo zdjęcia kwiatów, które jej daje już na początku związku (mi nie dawał), to cholera mnie strzela. Ja go kocham jak wariatka jakaś. Chciałam poświęcić dla niego całego swoje życie, przeprowadzić się, założyć z nim rodzinę, a on mnie wyrolował jak zabawkę jakąś. Czuję się tak pusta w środku i wykorzystana, że nie potrafię z tym żyć normalnie.

Proszę Was, pomóżcie mi... Błagam dziewczyny, przeczytajcie to, bo potrzebuję pomocy, a nie mam się do kogo zwrócić. Ja umieram, choć rozsądek przecież wie, że on był kompletnym oszustem.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Zwiazalas sie z alkoholikiem i przemocowcem. W gruncie rzeczy powinnaś sie cieszyć, ze tak to sie skończyło. Na dobry początek poblokuj go wszędzie gdzie sie da i przestań podglądać jego dziewczynę. Skup sie teraz tylko i wyłącznie na sobie.

3

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Ciesz się bo masz zajebisty powód do radości uwierz mi. To, że on ma kogoś i przestal się kontaktowac to cudowne zrzadzenie losu, nie masz wyboru, a to najlepsze co mogło Cię spotkać. Będzie Ci ciężko, nie raz poplaczesz, ale przejdzie Ci i nie będziesz musiała kiedyś uciekać od tego typa. Zazdroszczę.

4

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
LullyMilly napisał/a:

Ciesz się bo masz zajebisty powód do radości uwierz mi. To, że on ma kogoś i przestal się kontaktowac to cudowne zrzadzenie losu, nie masz wyboru, a to najlepsze co mogło Cię spotkać. Będzie Ci ciężko, nie raz poplaczesz, ale przejdzie Ci i nie będziesz musiała kiedyś uciekać od tego typa. Zazdroszczę.

Dlaczego zazdrościsz? Jesteś z kimś podobnym w relacji?

5

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Ufff...Tak tylko szybko przebiegłam oczami lawinę twojej rozpaczy za przemocowcem,
ćpunem. Tego się  po prostu nie da czytać, bez uczucia żenady. Masz synptom ofiary. Dla mnie to nie do wiary, żeby kochać kogoś  takiego. Czy ty nie masz poczucia własnej godności. Ogarnij się dziewczyno, a przede wszystkim pokochaj siebie i szanuj siebie.

6

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:
LullyMilly napisał/a:

Ciesz się bo masz zajebisty powód do radości uwierz mi. To, że on ma kogoś i przestal się kontaktowac to cudowne zrzadzenie losu, nie masz wyboru, a to najlepsze co mogło Cię spotkać. Będzie Ci ciężko, nie raz poplaczesz, ale przejdzie Ci i nie będziesz musiała kiedyś uciekać od tego typa. Zazdroszczę.

Dlaczego zazdrościsz? Jesteś z kimś podobnym w relacji?

Ojciec mojego dziecka, mój szanowny jeszcze mąż. Nie było problemu z alkoholem, ale z narkotykami. Przemoc psychiczna z jego strony gdy był pod wpływem. Gdyby kiedyś on zrobił mi ta przysługę i odszedł do innej... Zazdroszczę braku wyboru, który jest dla Ciebie wybawieniem bo wiem że sama nigdy byś nie podjęła tej decyzji, albo podjęła ja po wielu przejściach i potargana przez życie o wiele bardziej.

7

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Z calym szacunkiem Autorko ale ta dramaturgia i patetyzm jest bez sensu. Oczywiscie masz prawo do swoich uczuc ale nalezy sie zastanowic nad nimi i nad sytuacja na trzezwo. Za czym Ty wlasciwie placzesz? Za agresorem, pijakiem i chorobliwie zazdrosnym palantem? Co Ty "kochasz"? Chyba te chore emocje, ktorych Ci dostarczal. Jestes jak mniemam mloda (przed 30stka)a piszesz jakby juz cale zycie sie skonczylo bo Cie zostawil po 40 latach zly maz, a w domu 3 dzieci i bida. Ty plakac powinnas owszem ale ze szczescia, ze Cie ten koles sam zostawil bo takie typy raczej szybko nie opuszczaja swojej ofiary. Jestes juz duza dziewczynka i powinnas wiedziec ze poza motylami i wspolnymi zamilowaniami muzycznymi powinno byc cos wiecej. Stabilny dojrzaly zwiazek z kims normalnym a nie psycholem co podnosi reke na Ciebie i ma zwidy. Bylabys w stanie zrobic dla niego wszystko? Ach jakie to romatyczne. Dac sie bic, odciac od znajomych a potem wychowywac u boku partnera agresywnego pijaka  Wasze dzieci. No puknij sie w czolo dziewczyne. Radzilabym tez pomyslec nad jakas terapia bo to nie jest zdrowe ze Ty sie w milosci zatracasz do cna i pozwalasz robic ze soba wszystko nawet sie krzywdzic. Jesli tego nie przepracujesz to zaraz sie zjawi kolejny amant tego typu (wierz mi oni doskonale wyczuwaja takie slabe jednostki).
Wez sie za terapie, szukanie pracy, spotykaj ze znajomymi. Odplacz odsmarkaj co swoje. Kolesia poblokuj gdzie sie da zeby Cie nie kusilo taplac w tym gufnie. Za dwa lata bedziesz sie wstydzila ze wogole za takim typem lze uronilas. Glowa do gory.

8

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale on po prostu narobił mi nadziei mówiąc, że się zmienił, że jest inny. Powiedział, że nie pije, że zaczął na siłownię chodzić... I proszę, znalazł sobie nowy obiekt westchnień , choć zapewniał o swojej wielkiej miłości do mnie. Czy takie osoby jak on w ogóle potrafią szczerze kogoś kochać?

9 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2019-02-24 23:03:20)

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale on po prostu narobił mi nadziei mówiąc, że się zmienił, że jest inny. Powiedział, że nie pije, że zaczął na siłownię chodzić... I proszę, znalazł sobie nowy obiekt westchnień , choć zapewniał o swojej wielkiej miłości do mnie. Czy takie osoby jak on w ogóle potrafią szczerze kogoś kochać?

A co Ci mial rzec? Ze bedzie gorzej? Ze poza piciem i popychaniem bedzie regularne bicie i awantury? No debilem nie jest zeby sie sam pograzac w Twoich oczach. A ze jednoczesnie ma nowy obiekt... Widzisz przynajmniej ile warte sa jego zapewnienia i obietnice.
A tej dziewczynie tak nie zazdrosc. Ona predzej czy pozniej dostanie tez porcje kuksancow i tresury. Na razie to za swieza relacja zeby juz robic jazdy. Zreszta sama powinnas to wiedziec. Kwiatow Ci moze nie kupowal ale tez bylo słodko, zabawnie i cudownie na poczatku. Z jakis powodow sie przeciez w nim zakochalas. Musial wiec umiec byc w pierwszym etapie znajomosci kochany. Jak kazdy agresor. Czyms ta ofiare musi przekonac do siebie by potem moc nia manipulowac. Gdyby od pierwszej chwili "byl soba" to kazda by wiala gdzie pieprz rosnie a tak... No przeciez  byl taaki cudowny, tesknie za nim z poczatkow naszego zwiazku. Tymczasem teskni sie za kreacja aktorska a nie prawdziwym czlowiekiem bo to prawdziwe oblicze tylko rani.
EDIT: Moze sprobuj pomyslec o tej sytuacji w ten sposob. Wyobraz sobie ze przystojny, uroczy i przemily sprzedawca oferuje Ci w dobrej  cenie auto, ktore na pierwszy rzut oka  wydaje sie super i sprawne i wedle zapewnien sprzedawcy takie wlasnie jest. Zaraz po transakcji okazuje sie ze wszystko w aucie zaczyna sie sypac,  dokladasz do niego druga jego wartosc zeby jakos jezdzilo a i tak non stop sa awarie a pan sprzedawca mowi pff no widzialy galy co braly. Wkoncu udaje Ci sie to auto jakos cudem i za grosze sprzedac. Niesmak i nerwy pozostaja, utracona kasa jest faktem. Czy w tej sytuacji bedziesz tesknic za pierwsza rozmowa ze sprzedawca i swoim wyobrazeniem jaka to super fure nabywasz? Liczysz skrycie ze pan sprzedawca odezwie sie jeszcze i zaproponuje Ci kolejna super transakcje? Czy moze mimo zlosci i rozczarowania cieszysz sie w duchu ze tylko tak to sie skonczylo i umoczylas w felerne auto 10 tys a nie 100 tys. A z panem sprzedawca nie chcesz miec juz do czynienia nawet na fotografii a nie zastanawiasz sie czy moze komus innemu sprzedal auto uczciwie.

10

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale on po prostu narobił mi nadziei mówiąc, że się zmienił, że jest inny. Powiedział, że nie pije, że zaczął na siłownię chodzić... I proszę, znalazł sobie nowy obiekt westchnień , choć zapewniał o swojej wielkiej miłości do mnie. Czy takie osoby jak on w ogóle potrafią szczerze kogoś kochać?

Wcześniej właściwie wszystko Ci napisano.Zgadzam się z tym.
Dziewczyno daj mu żyć jak sobie chce ,a Ty wypłacz się i zajmij się Swoim życiem sprawami zdrowiem nowymi planami.

Nie wiesz czy to co oglądasz to całkowita prawda o nim widzisz fragmenty resztę sobie dopowiadasz moim zdaniem .
Jak faktycznie jest uzależniony i nie będzie się leczyć to sielanka się skończy .
Ty nie musisz na to patrzeć odbuduj Swoją godność i szacunek dla Siebie .


"Czy takie osoby jak on w ogóle potrafią szczerze kogoś kochać?"

Z mojego osobistego doświadczenia jak się pije i ćpa kocha się coraz mniej i mniej  siebie i innych choć na pozór wygląda to  inaczej aż wcale się nie kocha manipuluje się bliskimi osobami na ogół powstaje uzależnienie od osoby które często przeradza się w niechęć inne kochane osoby mi przeszkadzały w moim chorym życiu.
Ty pokochaj najpierw Siebie od nowa.Nie oglądaj się za Siebie.

Pozdrawiam

11

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Ludzie, którzy podejmują próbę samobójczą, kierowani są w następstwie do szpitala psychiatrycznego, ale co zrobić z ludźmi, którzy tak jak Ty pozbawieni są instynktu samozachowawczego...i co gorsze nie zdają sobie z tego sprawy?
Każdy popełnia w życiu błędy, ale Twój związek z nim był jednym wielkim nieporozumieniem. Jak można bez namysłu rzucać wszystko i planować przyszłość z kimś oddalonym o 400 km, znanym wirtualnie i ze sporadycznych spotkań, na których on popełniał wykroczenia, dla większości myślących logicznie - niewybaczalne?
Uważam, że masz poważny problem z sobą, który należałoby przepracować ze specjalistą.
Forum Ci nie pomoże, bo jakbyś nie czytała, lub nie rozumiała tego, co ludzie do Ciebie piszą.
Zamiast rozpaczać jak on mógł Cię zostawić, związać się z inną dziewczyną, zastanów się jak mogłaś  znosić jego zachowanie; pijaństwo, ćpanie, przemoc???
Gdzie Twój rozsądek, poczucie własnej godności, gdzie wyobraźnia?
Najgorsze jest to, że gdy jego nowa miłość kopnie go w tyłek, on odezwie się do Ciebie, a Ty popędzisz do niego z prędkością światła.
Zadbaj o siebie i poszukaj pomocy.

12

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

nie znam Ciebie, ale na podstawie opisanych przez Ciebie historii, Twoich komentarzy, tony wypowiedzi , poradziłabym Ci zając się sobą.
Zbuduj  swoją stabilność emocjonalną, zbuduj poczucie swojej wartości, a dopiero potem wchodź w związki.

Inaczej będziesz wpadała z jednej toksycznej relacji w drugą.

13

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Wiecie co, ciężko czytać o sobie takie rzeczy... Szukam psychologa, bo sama też zdałam sobie sprawę, że muszę zrobić porządek najpierw z tym, co mam w głowie. Nie wiem z czego to wynika. Od zawsze byłam śmieszną romantyczką, która wierzyła, że raz spotkany i dany facet, będzie tym księciem na koniu, który już na zawsze będzie ze mną żyć... Z nim też trochę tak było. Zwłaszcza, gdy karmił mnie słodkimi słowami o dozgonnej miłości... Tak sobie teraz z ironią pomyślałam, że chyba na bardziej naiwną i destrukcyjną osobę jak ja on już nie trafi. Śmiech przez łzy.

14

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Nie przesadzaj tak z tymi określeniami na Siebie.
Notoryczne obwinianie siebie nie jest dobre .
Po takim kryzysie życiowym jakim jest rozstanie z potencjalnie uzależnionym  osobnikiem skłonnym do przemocy ,i tak masz bardzo duże szanse na zmianę swojego życia na dużo lepsze psycholog pomoże Ci w tym a najwięcej Ty sobie pomożesz i kiedyś będziesz dumna z siebie tylko nie siedź sama w czterech ścianach bo samo nie przyjdzie i nie przejdzie.Znam osobiście osoby w Twojej sytuacji które poradziły sobie koncertowo w życiu teraz maja w sobie pogodę ducha.

Trzymaj się

15 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-02-26 12:25:12)

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Dokładnie. Tylko się cieszyć, że sobie poszedł w wulgaryzm. Zamknij stary rozdział. Przewietrz umysł. Spójrz na świat realistycznie. Zwłaszcza na ludzi.

16

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Ale wiecie co jeszcze nie daje mi spokoju? To, że on dla tej nowej dziewczyny będzie lepszy. Że naprawdę się zmieni. Staram się o nim nie myśleć, poblokowałam go na wszystkich portalach, ale czasem dopadają mnie takie myśli, co jeśli on będzie dla niej o niebo lepszy niż dla mnie? Że to niesprawiedliwe....

17

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Ale wiecie co jeszcze nie daje mi spokoju? To, że on dla tej nowej dziewczyny będzie lepszy. Że naprawdę się zmieni. Staram się o nim nie myśleć, poblokowałam go na wszystkich portalach, ale czasem dopadają mnie takie myśli, co jeśli on będzie dla niej o niebo lepszy niż dla mnie? Że to niesprawiedliwe....

Kazda kobieta, ktora jest ofiara przemocy mysli w ten sposob. Nie jestes tu zadnym wyjatkiem. Pamietam, ze byl taki watek na forum gdzie facet pil, cpal nie interesowal sie dzieckiem wkoncu zostawil Autorke. Ona tez najbardziej przezywala nie to co sie z nia i dzieckiem dzieje tylko to ze on ma nowa kobiete i podobno jest sielanka. Poczucie wartosci na poziomie podlogi sie klania. Jak mozna uzalezniac swoja wartosc od tego jaki byl wzgledem nas jeden czlowiek?  Jakie ma znaczenie jak traktuje innych ludzi skoro nas traktowal podle?  No i na koniec czy Ty naprawde wierzysz ze oni tam beda mieli sielanke? To jest swieza sprawa i poki co on pewnie pieknie gra kochajacego misia. Poza tym nie znasz tej dziewczyny, nie wiesz jaka jest. Moze jest jeszcze bardziej zahukana niz Ty i bedzie sie godzic na jego agresje i tresure w imie wielkiej milosci takze naprawde nie bedzia mial powodow do narzekania na nia. Zazdroscilabys jej takiego zycia? Chcialabys moc znowu wrocic do niego i dac sie bardziej wziac pod buta byleby byl z Toba? Bo mam wrazenie ze jeszcze za malo Cie wyszarpal i kusi Cie bardzo by wrocic i "zasluzyc" na jego wzgledy.
Naprawde znajdz psychologa bo nie myslisz trzezwo. To nie zlosliwy przytyk tylko fakt. Nie jest wstydem skorzystac z pomocy terapeuty. Ja tez korzystam i zyje.

18

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Jak uwolnić się od natarczywych myśli o nim? Dziś zajrzałam na jego profil fejsbukowy i okazało się, że wszystko poukrywał... swój status związku, zdjęcia, posty, dosłownie wszystko (usunęłam go ze znajomych). Czuje się tak, jakbym to ja była wszystkiemu winna, a on odgradza się ode mnie, jak od jakiejś zarazy. Gdy byliśmy w związku niczego nie ukrywał na fejsbuku, status związku miał "wolny" przez cały czas... Nie rozumiem jego postępowania

19

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Jak uwolnić się od natarczywych myśli o nim? Dziś zajrzałam na jego profil fejsbukowy i okazało się, że wszystko poukrywał... swój status związku, zdjęcia, posty, dosłownie wszystko (usunęłam go ze znajomych). Czuje się tak, jakbym to ja była wszystkiemu winna, a on odgradza się ode mnie, jak od jakiejś zarazy. Gdy byliśmy w związku niczego nie ukrywał na fejsbuku, status związku miał "wolny" przez cały czas... Nie rozumiem jego postępowania

Przede wszystkim - po co tam zaglądasz ?
Sama robisz sobie tym krzywdę.
To pierwsza, jedna z najważniejszych zasad - brak jakiegokolwiek kontaktu. Nie śledzimy serwisów społecznościowych. Nie przekopujemy internetów w poszukiwaniu aktualnych informacji, czy zdjęć.
Czegokolwiek byś w ten sposób nie odkryła, fakt, że Cię to mocno zaboli - jest pewny.

Nie musisz rozumieć jego postępowania. Nie musisz znać powodów, które sprawiają, że on robi teraz coś innego, czy w inny sposób, niż wtedy kiedy byliście razem.
Nawet gdybyś je poznała - tak naprawdę nie ma to ani żadnego znaczenia. Bo to nie ma żadnego wpływu na Twoje życie i na Twoją obecną sytuację.

20

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Nie wiem po co... Cały czas porównuje się do jego dziewczyny, zastanawiam się w czym ona jest lepsza ode mnie, co ona ma takiego, czego ja nie mam... Mam ochotę do niego napisać, zadać mu te pytania i nie tylko... Zapewne bym się poniżyła robiąc to, prawda?

21

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

To nie ma znaczenia, jak bardzo byś się poniżyła ... zastanów się, do czego potrzebna jest Ci taka wiedza ?
Czy to coś zmieni w Twoim samopoczuciu ? Odmieni Twoja sytuację na lepsze ?
Ona to ona. Ty to Ty.
Nie jesteście już razem i wypytywanie go o takie rzeczy jest zwyczajnie nie na miejscu i niegrzeczne.
To zupełnie taka relacja, jakbyś napisała do mojego męża i zapytała, dlaczego to ja jestem jego żoną, w czym jestem lepsza od jego poprzedniej partnerki i co ja takiego w sobie mam.
Rozstaliście się. I grzebanie w czyimś życiu, bez konkretnego powodu - jest niepotrzebne.

22

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Pogubiłam się w tym wszystkim. Ale co najgorsze, ja nie umiem zaakceptować tego, że kogoś ma. Że układa sobie życie już beze mnie i być może nigdy mnie nie kochał....

23

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Nie musisz tego akceptować.
Jednak nie masz na to najmniejszego wpływu.
Tej dziewczynie należy współczuć, a nie zazdrościć.
Dochodzenie do równowagi po toksycznych, wyniszczajacych związkach, to proces długotrwały.
Jednak będzie Ci łatwiej, jeśli skierujesz energię na siebie, a nie na niego.
Skasuj też media społecznościowe na jakiś czas, tak żebyś nie miała możliwości podglądania jego, czy jej.
To da Ci emocjonalne i psychiczne wytchnienie.

24

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Czyli ogólnie rzecz biorąc jeśli chciałabym do niego napisać, żeby zadać mu parę pytań, to nie ma najmniejszego sensu? Wybacz, że plotę bez sensu, ale nie umiem w tej chwili inaczej

25

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Ale dlaczego miałabyś do niego pisać ?
Napisz do mnie smile
- nie jesteście kumplami
- nie rozstaliście się w atmosferze przyjaźni
- nie utrzymujecie ze sobą żadnego kontaktu, a Ty teraz nagle wyskoczysz z pytaniami o jego dziewczynę ?
Dlaczego ?
Nie jestem w stanie tego zrozumieć.

Nawet jeśli to zrobisz (w co nie wątpię wink ), to okaże się, że albo odpisze Ci peany na cześć swojej nowej dziewczyny i że Cię to bardzo zrani.
Albo nie odpisze Ci w ogóle, co również Cię bardzo zrani.
Albo odpisze Ci w taki sposób, że będziesz miała nadzieję na dalszy kontakt między Wami i na powrót, co w efekcie - niezależnie od tego, czy do tego dojdzie, czy skończy się na samym pisaniu - również ogromnie Cię zrani.

Dlaczego tak bardzo siebie nie lubisz ? Czy jesteś masochistką, i lubisz sama sobie zadawać ból, albo prowokować sytuacje w których będziesz go doświadczać ?

26

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Jak uwolnić się od natarczywych myśli o nim? Dziś zajrzałam na jego profil fejsbukowy i okazało się, że wszystko poukrywał... swój status związku, zdjęcia, posty, dosłownie wszystko (usunęłam go ze znajomych). Czuje się tak, jakbym to ja była wszystkiemu winna, a on odgradza się ode mnie, jak od jakiejś zarazy. Gdy byliśmy w związku niczego nie ukrywał na fejsbuku, status związku miał "wolny" przez cały czas... Nie rozumiem jego postępowania

Tak czysto techniczna uwaga. Nie musiał nic zmieniać w statusie. Jest opcja, że widzą tylko znajomi. Jak go z nich usunęłaś automatycznie nie widzisz nic.
Nakręcasz się niepotrzebnie zamiast zacząć żyć.... to i tak było toksyczne. Po co, na co?

27

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Roxann napisał/a:

Tak czysto techniczna uwaga. Nie musiał nic zmieniać w statusie. Jest opcja, że widzą tylko znajomi. Jak go z nich usunęłaś automatycznie nie widzisz nic.
Nakręcasz się niepotrzebnie zamiast zacząć żyć.... to i tak było toksyczne. Po co, na co?

Ale zmienił. Wiem, bo od zawsze miał ustawienia publiczne na wszystko i nigdy tego nie zmieniał, bo nie miało to dla niego znaczenia, a dziś zauważyłam, że cały profil dosłownie ukrył, jakby chciał to zrobić celowo przede mną.

Chodzi o to, że boli mnie też ta sytuacja, gdzie on zapewne uważa, że to ja wszystkiemu jestem winna... Nie rozumiem jak można mówić komuś , że się go kocha, a nagle po kilku tygodniach być już w innym związku? Przecież to nie mogły być szczere słowa.

Rozstaliśmy się w zgodzie. On co jakiś czas odzywał się do mnie, pisał, pytał co słychać, a ja durna mu odpisywałam, bo w głębi ducha liczyłam na to, że z podkulonymi ogonem wróci i będzie błagać, żebyśmy byli razem.. jednak, gdy dowiedziałam się, że ma dziewczynę, nie wytrzymałam i napisałam do niego, z pretensjami, po czym zablokowałam go wszędzie, ale ciekawość czasem wygrywa i bierze nade mną kontrolę..

28 Ostatnio edytowany przez Martwa (2019-03-03 09:13:22)

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Czy całkowite wyciszenie emocji, wymazanie takiej osoby z pamięci zajmuje dużo czasu?

Te emocje są najgorsze, kiedy zalewają mnie jak tsunami. Mam ochotę tylko usiąść , zwinąć się w embrion i płakać. Zwłaszcza, gdy jeszcze pomysle sobie, że on ma lepsze życie ode mnie. Bo jest przystojny, szybko sobie kogoś znalazł, już o mnie zapomniał, i wiedzie mu się dobrze... To takie poplątane wszystko..

29

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
Martwa napisał/a:

Czy całkowite wyciszenie emocji, wymazanie takiej osoby z pamięci zajmuje dużo czasu?

Te emocje są najgorsze, kiedy zalewają mnie jak tsunami. Mam ochotę tylko usiąść , zwinąć się w embrion i płakać. Zwłaszcza, gdy jeszcze pomysle sobie, że on ma lepsze życie ode mnie. Bo jest przystojny, szybko sobie kogoś znalazł, już o mnie zapomniał, i wiedzie mu się dobrze... To takie poplątane wszystko..

Jeżeli zamkniesz się i będziesz żyć cudzym życiem tzn porównywać się żywić urazy, dowalać sobie za błędy,pławić się w żalu i przygnębieniu,roztkliwianiu i rozczulaniu nad sobą negatywnym surowym okrutnym osądzaniu,uciekaniu przd uczuciami,emocjami w inne stany np ciągłym wsponinaniu i idealizowaniu,czy inne działania to może potrwać dłużej,ale jak dasz sobie prawo do błędu słabości do czucia emocji i odpuścisz sobie i eksowi pozwlisz sobie na dobrą przyszłość to raczej może szybciej.
Jak bardzo Ci ciężko pisz co czujesz ,idż do psychloga dbaj o Siebie nie siedż z tym wszystkim sama bo będziesz niustannnie się katować dręczyć analizowaniem przeszłości nie dęcz się i nie zakotwiczaj w smutku i  rozpaczy daj Sobie czas na żałobę wygadaj się wywal gniew złość wypłacz się a potem zaplanuj Swoje życie nizalażne samodzielne spokojne i szczęśliwe.

Trzymaj się wszystko mija T y decydujesz i wybierasz jak myślisz i co czujesz.
Pozdrowienia

30

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Wymazać z pamięci? Nie da się. Wyciszyć emocje... tak, ale lepiej jak same się wypalą. Wystarczy ich nie podsycać i dać im wybrzmieć.
Jesteś zazdrosna smile Uważaj, żeby się z zazdrości nie rozchorować.

Faceci często znajdują sobie szybko pocieszenie. Skoro uważasz, że żyje mu się lepiej to zrób coś, żeby i Tobie się dobrze żyło. Zapomniał o Tobie? Wątpię, ale jakie to ma znaczenie? Skoro związek był toksyczny to nic tylko się cieszyć swoją odzyskaną wolnością. Można tyle zrobić będąc samą a panów to jest dużo. Nie martw się. Jakiś się jeszcze nawinie. Tylko uważaj następnym razem. Panowie to drapieżniki smile

31

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Wszyscy mi mówią: "jeszcze kiedyś kogoś poznasz", z tym, że na obecną chwilę ja sobie nie wyobrażam nikogo innego na jego miejsce. On był dla mnie ideałem z wyglądu, bo był przystojny, pociągał mnie. I działało to chyba obustronnie, ale jak napisałaś JadziaNieMadzia mężczyźni szybko znajdują pocieszenie... Czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Staram się myśleć racjonalnie, ale moje emocje biorą wciąż nade mną kontrolę.

32

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Przystojny, mówisz... ale idealny? No nie! Nie jest idealny. Nikt nie jest. On jest przystojny, ok. Tyle.
Znam takiego przystojnego... może jak dorośnie i zbrzydnie to jakaś dziewczyna będzie miała z niego jakikolwiek porzytek hehehe Teraz to nie...
Zmądrzej, dziewczyno. Szkoda sobie nerwy psuć (wolno się regenerują).

33

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Podbijam znów temat. Bo znów mam pytanie. Być może głupie dla większości z Was, ale... Ja się zapętlam. Nie umiem przestać analizować pewnych rzeczy.
Na przykład tego, że on nie dodawał ze mną zdjęć na początku związku, wystrzegał się tego, a z nią dodaje zdjęcia, jakieś relacje. Czy jest możliwe , aby on naprawdę się zmienił? Po prostu wciąż zadaje sobie pytanie, co w tej dziewczynie jest lepszego, że dla niej umie być inny, a mnie traktował inaczej?
Przepraszam, jeśli męczę, ale muszę to z siebie wyrzucić

34

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Masz rację - zapętlasz się. Pomyśl że nie jesteś już w toksycznym związku, znajdź w tym pozytyw. Każdy związek jest inny, a relacja byłego który Cię nie szanował nie powinna Cię obchodzić. Nie żałuj związku w którym nie byłaś szczęśliwa. Szanuj siebie popatrz w przyszłość.  Zasługujesz na dojrzałego i odpowiedzialnego chłopaka. Teraz masz okazję zawalczyć o siebie.

35

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Staram się jak mogę, ale nie jest to najłatwiejsze zadanie... Nie umiem sobie odpuścić tego zadawania pytań, w czym ona jest lepsza ode mnie? Co ma takiego w sobie, że dla niej być może się zmienił w lepszego człowieka..

36

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Jeśli tak się stało, i on dla niej faktycznie zmienił się w ideał mężczyzny i partnera - to w czym Ci to pomoże, jeśli dowiesz się dlaczego tak się stało ?
Czy to w jakiś realny sposób wpłynie na Twoją obecną sytuację ? Poprawi coś w Twoim samopoczuciu ?

Jednak abstrahując od tego, człowiek, który jest podłym toksykiem, jest podłym toksykiem.
Nie sądzę, żeby w ciągu kilku tygodni / miesięcy, zmienił mu się charakter i osobowość.

Czy robisz coś poza chorobliwym, gorączkowym skupianiem się nad nim ?
Pracujesz ? Masz jakieś hobby ? Spotykasz się w ludźmi ?
Jak wypełniasz swój czas ?

37 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-10 10:31:48)

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła
IsaBella77 napisał/a:

Jednak abstrahując od tego, człowiek, który jest podłym toksykiem, jest podłym toksykiem.
Nie sądzę, żeby w ciągu kilku tygodni / miesięcy, zmienił mu się charakter i osobowość.

IsaBella77 ma 100% racji nie znam nikogo łącznie ze sobą kto żyjąc aktywnie w nałogu i z nałogiem stał się lepszym człowiekiem uzależnienia są samolubne to chore emocje i zachowania utrwalone szkodliwe krzywdzące nawyki wynaturzają instynkt i ego ,żeby z tego wyjść potrzeba kilku lat i motywacji do pracy nad emocjami i charakterem zachowaniami na terapii..Sama siłka to może być o wiele za mało żeby się zmienił.
W czym ta druga jest lepsza ?A pewnie ani lepsza ani gorsza nowa zabawka może trochę inna niż Ty ale jak Ty najprawdopodobniej też dała się nabrać na obietnice czułe słówka. On użyje jej jak dragu i może zamiast dragu to tak działa siłą rozpędu, jak się znudzi ,wścieknie o byle co to będzie to samo co z Tobą on nie potrafi być spokojny oczekuje euforii i "szczęścia" od drugiej osoby niedoskonałej jak każdy nie dostanie tego czego oczekuje bo to złudzenia będzie rozczarowany wściekły przygnębiony nie poradzi sobie i będzie to tłumił i nie wytrzyma prędzej czy później pęknie i wróci do picia ćpania może do zdradzania tak bywa i tak w kółko bo to tylko zna i tego chce.
Tak do następnego kryzysu awantury itp ma opanowane jak spaść przy pomocy innych na cztery łapy,znowu będzie udawał skruchę i że się poprawi dla kogoś bo on dla siebie nie potrzebuje a sam sobie nie poradzi.
Dla Ciebie tam nie ma nic .Tak można żyć całymi latami lekceważąc kolejne szanse,to nie przelewki a zagrożenia są śmiertelne.
Wiem to bo doświadczyłem tego wszystkiego ja jak i cała masa moich przyjaciół i przyjaciółek nam się udało wyjść z różnych uzależnień ale uwalnianie trwa do końca życia nie można przestać bo się wraca nawet po wielu latach.
Leczyć się trzeźwieć można przede wszystkim dla siebie to jest na pierwszym miejscu przez to człowiek staje się zdrowszy dla innych nigdy odwrotnie.Pomagając sobie pomaga się innym.

38

Odp: Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Wbrew pozorom to nie jest tak, że ja się zamykam w czterech ścianach i ciągle o nim myślę.
Pracuję, studiuję zaocznie, chodzę na siłownię, spotykam się ze znajomymi w miarę możliwości (bo większość się porozjeżdżała/pozakładała rodziny itd.), mam swoją pasję - fotografię.

Najgorsze są dla mnie wieczory, kiedy przykładowo mam już wypełnione obowiązki i ważniejsze rzeczy. Właśnie wtedy najczęściej dopada mnie rutyna, nuda... Nie mam się do kogo odezwać i moje myśli błądzą w złą stronę.

Tzn. w ciągu dnia też zdarzają mi się myśli o nim, jakieś chore analizy. Ale próbuje je odganiać, bo widzę po sobie, że kiedy analizuję przeszłość i jego zachowania, robię się coraz bardziej zmęczona.

Posty [ 38 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Toksyczna miłość, która mnie zniszczyła

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024