Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 115 z 115 ]

66

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Ja tylko chciałam zauważyć, że żaden bank nie udzieli kredytu osobie bezrobotnej, choćby nie wiadomo jaki świetny miała zawód i doświadczenie, więc w ogóle nie rozumiem tego płaczu Autorki o wspólny kredyt.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

To,że nie będzie rozdzielnosci majątku, niczego nie zmieni. Mieszkanie jest kupione przed zawarciem związku małżeńskiego a więc jest własnością Twojego narzeczonego i po rozwodzie,jeśli będzie miał taką fantazję, wyrzuci cię z dwójką dzieci na bruk. Idź do pracy, masz odłożone kasę to będziesz miała wkład własny, weź kredyt i kup sobie mieszkanie dla siebie.

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
santapietruszka napisał/a:

Ja tylko chciałam zauważyć, że żaden bank nie udzieli kredytu osobie bezrobotnej, choćby nie wiadomo jaki świetny miała zawód i doświadczenie, więc w ogóle nie rozumiem tego płaczu Autorki o wspólny kredyt.

Gorzej, trzeba mieć odpowiedni staż pracy. Do tego pozytywną historię kredytową w BIK.
Nie jest lekko.

69

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
ankwoz1 napisał/a:

A Wg mnie jedyny błąd jaki zrobił facet to, to że zapomniał obgadać z Tobą swoją zmianę planów

Ja też bym nie chciała brać wspólnego kredytu będąc w narzeczeństwie w którym się ślubu nie planuje. W zasadzie jedno słowo- zrywasz i odchodzisz, a kredyt zostaje. Myśli o wspólnym kredycie zaczęłabym po ślubie albo po wpadce.

Możesz się wprowadzić do niego, odkładaj sobie swoją kasę, jak będzie ok możecie wziąć  ślub a po ślubie on może Cię dopisać do kredytu. A jeśli nie będzie chciał to w zasadzie mieszkasz u niego a swoją kasę masz na koncie. Jak coś wam się nie uda to weźmiesz sobie sama coś na kredyt.

Jej miałam się już nie odzywać ale widzę, że zaczyna się dorabianie rzeczy, które kompletnie nie są prawdą.

Kredyt wspólny w narzeczeństwie miał nie być brany tylko w małżeństwie. Tak się umówiliśmy i wtedy miałam został dołączona i dopiszę bo zaraz niektórzy zaczną dorabiać bajkę - wtedy gdy owszem już będę mieć pracę:).

Oczywiście, że odkładać sobie będę dalej na swoje. Przecież ja nikogo nie zamierzam przekonywać. Jak sobie tak postanowił to mnie by było głupio gdyby pod naciskiem moim zmienił zdanie.

70 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-13 16:34:25)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
zwyczajny gość napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ja tylko chciałam zauważyć, że żaden bank nie udzieli kredytu osobie bezrobotnej, choćby nie wiadomo jaki świetny miała zawód i doświadczenie, więc w ogóle nie rozumiem tego płaczu Autorki o wspólny kredyt.

Gorzej, trzeba mieć odpowiedni staż pracy. Do tego pozytywną historię kredytową w BIK.
Nie jest lekko.

Akurat zadbałam o takie sprawy i jak jeszcze pracowałam to wykazywałam zdolność, a teraz jak pójdę do pracy i też zarobki moje pójdą w górę. Staż pracy mam. Mówię - tutaj by nie było problemu, a wy się tego czepiacie.... Po przerwie jak popracuje trochę postaram się zorientować na nowo bo wiem, że nieznaczna przerwa to może mieć jakiś tam wpływ na kredyt.



Jeśli się zgodzę trwać w tej relacji to na pewno ślubu wziąć nie będę chciała. Lepiej już żyć w konkubinacie i naprawiać relacje. Mnie nie zależy żeby forsować idee wspólnego mieszkania. Można oddzielnie pokupować i w sumie tak teraz sobie myślę, że skoro on zakłada problemy to rzeczywiście po co nerwy w razie czego. Muszę to jeszcze przemyśleć czy na pewno chce bo ten brak zaufania jest najbardziej niepokojący.

71

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Jak się zaczyna odkładanie "na swoje", to nadzieja na wspólne życie zanika.

72

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:

Jak się zaczyna odkładanie "na swoje", to nadzieja na wspólne życie zanika.

Nie zgadzam się. W czasach, kiedy ludzie biorą ślub 2,3 razy w życiu, zabezpieczenie siebie powinno być obowiązkiem. Później kobiety tulaja się z dziećmi po domach samotnej matki, bo zawczasu o swoje nie zadbały. Autorka jest w komfortowej sytuacji - nie ma ślubu ani dzieci, może iść do pracy i zarobić na swoje mieszkanie. Moim zdaniem każda para powinna mieć swój osobisty oraz wspólny budżet, nie ma co zakładać że będzie się że sobą do końca życia. Smutne, ale realistyczne podejście do sprawy rozwiazaloby wiele tragedii  o których się slyszy/czyta codziennie.
Ale to moja prywatna opinia.

73 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-13 16:40:51)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:

Jak się zaczyna odkładanie "na swoje", to nadzieja na wspólne życie zanika.

Troszkę tak. Muszę to przemyśleć. Na pewno w żadne śluby ładować się nie będę bo czuje mocną barierę po takiej argumentacji. Gdyby to inaczej uzasadnił.. Bo ja rozumiem, że takie inwestycje nie musza być wspólne. Można zawsze jakiś kompromis wypracować. Żaden problem.
Tylko ten brak zaufania mocno wadzi w sens związku w konkubinacie..


Ja raczej nie przewiduje, że będę 3x żonata. Bezsensu... Kłóci się to z moim światopoglądem i ideą miłości. Ja wiem, że w życiu bywa różnie i nie da się przewidzieć. To prawda, że jestem w komfortowej sytuacji i też to wykorzystam.

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
imieslow napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Jak się zaczyna odkładanie "na swoje", to nadzieja na wspólne życie zanika.

Nie zgadzam się. W czasach, kiedy ludzie biorą ślub 2,3 razy w życiu, zabezpieczenie siebie powinno być obowiązkiem. Później kobiety tulaja się z dziećmi po domach samotnej matki, bo zawczasu o swoje nie zadbały. Autorka jest w komfortowej sytuacji - nie ma ślubu ani dzieci, może iść do pracy i zarobić na swoje mieszkanie. Moim zdaniem każda para powinna mieć swój osobisty oraz wspólny budżet, nie ma co zakładać że będzie się że sobą do końca życia. Smutne, ale realistyczne podejście do sprawy rozwiazaloby wiele tragedii  o których się slyszy/czyta codziennie.
Ale to moja prywatna opinia.

Ale jeśli planuje się wspólne życie to moim zdaniem zakup wspólnego mieszkania wcale nie jest nierozsądny. Jeśli ludzie nie są w stanie kupić sobie mieszkań za gotówkę to kupowanie dwóch mieszkań na kredyt żeby każde zachowało swoją "niezależność" jest dla mnie nienaturalne. Kupowanie wspólnego mieszkania nie przeszkadza też w posiadaniu jakichś własnych pieniędzy.

75

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kamila_von_Trupka napisał/a:
imieslow napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Jak się zaczyna odkładanie "na swoje", to nadzieja na wspólne życie zanika.

Nie zgadzam się. W czasach, kiedy ludzie biorą ślub 2,3 razy w życiu, zabezpieczenie siebie powinno być obowiązkiem. Później kobiety tulaja się z dziećmi po domach samotnej matki, bo zawczasu o swoje nie zadbały. Autorka jest w komfortowej sytuacji - nie ma ślubu ani dzieci, może iść do pracy i zarobić na swoje mieszkanie. Moim zdaniem każda para powinna mieć swój osobisty oraz wspólny budżet, nie ma co zakładać że będzie się że sobą do końca życia. Smutne, ale realistyczne podejście do sprawy rozwiazaloby wiele tragedii  o których się slyszy/czyta codziennie.
Ale to moja prywatna opinia.

Ale jeśli planuje się wspólne życie to moim zdaniem zakup wspólnego mieszkania wcale nie jest nierozsądny. Jeśli ludzie nie są w stanie kupić sobie mieszkań za gotówkę to kupowanie dwóch mieszkań na kredyt żeby każde zachowało swoją "niezależność" jest dla mnie nienaturalne. Kupowanie wspólnego mieszkania nie przeszkadza też w posiadaniu jakichś własnych pieniędzy.

Wszystko się zgadza. Problem pojawia się w momencie, kiedy jedno z małżonków zakochuje się po raz kolejny. Jeśli mieszkanie jest 50/50, to mąż może zaprosić do niego swoją nową ukochaną a żona i dzieci będą na to patrzeć. W przypadku autorki mieszkanie jest, jak już pisałam, zakupione przed ślubem, więc w razie rozwodu może ją natychmiast z niego wyrzucić. W sumie ten pomysł z zakupem kolejnego mieszkania po ślubie na spółkę jest najrozsadniejszy. W razie rozwodu ona mu spłaci połowę a on wróci do kawalerskiego.
Autorko, wiem że nie planujesz 3 razy brać ślubu. Ale życie różnie się układa. A Twój związek już teraz średnio na przyszłość rokuje.

76

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Dla mnie wchodzenie w związek małżeński z założeniem, że muszę odkładać kasę w razie rozwodu mija się totalnie z celem.

77

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Moim zdaniem facet dobrze myśli. Macie kryzys, od dłuższego czasu wam się nie układa, a ty chcesz wspólne mieszkanie i ślub? Nie pakujcie się na razie w żadne wspólne zobowiązania, tylko popracujcie nad swoją relacją.

78

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
GabrielaKlym napisał/a:

Moim zdaniem facet dobrze myśli. Macie kryzys, od dłuższego czasu wam się nie układa, a ty chcesz wspólne mieszkanie i ślub? Nie pakujcie się na razie w żadne wspólne zobowiązania, tylko popracujcie nad swoją relacją.

Dobrze myśli, ale źle, że bez konsultacji z partnerką. I za jej plecami.

79

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:

Jeśli się zgodzę trwać w tej relacji to na pewno ślubu wziąć nie będę chciała. Lepiej już żyć w konkubinacie i naprawiać relacje. Mnie nie zależy żeby forsować idee wspólnego mieszkania. Można oddzielnie pokupować i w sumie tak teraz sobie myślę, że skoro on zakłada problemy to rzeczywiście po co nerwy w razie czego. Muszę to jeszcze przemyśleć czy na pewno chce bo ten brak zaufania jest najbardziej niepokojący.

Nie wierzę co czytam smile
Brawo. Bardzo mądre wnioski.
Całkiem sporo wspólnego z poniższym cytatem:

Wzl napisał/a:

Autorko: zostaw na razie w spokoju to mieszkanie, pogadajcie o was, nie słuchaj tych którzy doradzają przycisnąć go w sprawie ślubu. On tego ślubu obecnie nie chce.
Spróbujcie najpierw na nowo być szczęśliwymi razem a dopiero później rozmawiajcie o ślubie,  dzieciach, wspólnym inwestowaniu w mieszkaniu czy wspólnocie majątkowej.

80

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Kl4udi4, chciałam Ci tylko napisać, żebyś się nie przejmowała zarzutami o materializm. Jest ogromna różnica między byciem materialistką, czyli ustawianiem się w życiu kosztem drugiej osoby i egoistycznym korzystaniem z jej dóbr, a zadbaniem o równowagę co do stanu posiadania w związku. W Twojej sytuacji naciskanie, aby mieszkanie było wspólne to dążenie do tej równowagi. Nie musi być równo 50/50, jeśli dajesz 30%, to 70/30 jest ok. Ale jeśli miałoby być 100/0, nawet jeśli nie dołożysz się do tego mieszkania, to jest niekorzystne. Po pierwsze będziesz inwestować w związek swoje pieniądze, a nie odkładać na swoje ewentualne przyszłe mieszkanie, przez co ryzykujesz, że Cię kiedyś wywali na bruk, a Ciebie nie będzie stać na własne lokum. Po drugie będziesz partycypować w umeblowaniu, remontach, zakupie AGD, bo to naturalnie wychodzi w związku. Mając 0% własności, ładujesz facetowi kasę w kieszeń, a w razie braku ślubu nawet po nim nie dziedziczysz. Także uważam, że okazujesz rozsądek a nie materializm.

Druga rzecz, może w różnych bankach jest różnie, ale z tego co wiem, jeśli mąż i żona mają wspólność majątkową i zaciągają kredyt hipoteczny, to oboje są kredytobiorcami, czyli są dopisani do kredytu, niezależnie od tego, czy oboje pracują czy tylko jedno.

Jeszcze raz napiszę, że uważam, że nie ma sensu wikłać się w małżeństwo lub kontynuować związek, jeśli macie z facetem różne podejście do kwestii własności i majątku. Potem będzie Ci wypominał, że to jest jego, bo kupił, tamto też jego i nie dotykaj. A czy Twoje będzie traktował jak swoje? Ty go znasz, to może przewidzisz. Rozważ, czy nie warto odżałować tych lat związku, skoro nie jesteś i nie byłaś do końca szczęśliwa, i dać sobie szanse na spotkanie kogoś, komu również zależy na sformalizowaniu związku i braku rozdzielnosci.

81

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:
GabrielaKlym napisał/a:

Moim zdaniem facet dobrze myśli. Macie kryzys, od dłuższego czasu wam się nie układa, a ty chcesz wspólne mieszkanie i ślub? Nie pakujcie się na razie w żadne wspólne zobowiązania, tylko popracujcie nad swoją relacją.

Dobrze myśli, ale źle, że bez konsultacji z partnerką. I za jej plecami.

Racja, ale chyba ogólnie komunikacja w ich związku nie jest najlepsza, skoro ciągle się kłócą. Powienien usiąść z nią i powiedzieć "nie układa nam się, nie pakujmy się w kredyt, ja kupię mieszkanie i zobaczymy, czy nam się ułoży".

82

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
GabrielaKlym napisał/a:
Cyngli napisał/a:
GabrielaKlym napisał/a:

Moim zdaniem facet dobrze myśli. Macie kryzys, od dłuższego czasu wam się nie układa, a ty chcesz wspólne mieszkanie i ślub? Nie pakujcie się na razie w żadne wspólne zobowiązania, tylko popracujcie nad swoją relacją.

Dobrze myśli, ale źle, że bez konsultacji z partnerką. I za jej plecami.

Powienien usiąść z nią i powiedzieć "nie układa nam się, nie pakujmy się w kredyt, ja kupię mieszkanie i zobaczymy, czy nam się ułoży".

To dalej nie jest kompromis, tylko postawienie przed faktem dokonanym ;-P

To powinna być ich wspólna decyzja, bo jakby nie patrzeć, dotyczy wspólnej przyszłości. A on zadecydował sam. Tym samym pokazał, że w jego przyszłości nie ma miejsca dla Autorki.

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

A poza tym,  po 6 latach związku i 2 latach narzeczeństwa myślę, że czas na krok naprzód. Nie mówię, żeby na siłę pchać się w coś do czego się nie jest przekonanym, ale wydaje mi się, że brak poważniejszych decyzji po tylu latach też jest decyzją. I ok, pary mają kryzysy i problemy, ale po 6 latach powinno się wiedzieć czy się chce spędzić z kimś życie, bo w małżeństwie też będą kryzysy i problemy. I jak się nie wie to znaczy, że się nie chce.

84

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:
GabrielaKlym napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dobrze myśli, ale źle, że bez konsultacji z partnerką. I za jej plecami.

Powienien usiąść z nią i powiedzieć "nie układa nam się, nie pakujmy się w kredyt, ja kupię mieszkanie i zobaczymy, czy nam się ułoży".

To dalej nie jest kompromis, tylko postawienie przed faktem dokonanym ;-P

To powinna być ich wspólna decyzja, bo jakby nie patrzeć, dotyczy wspólnej przyszłości. A on zadecydował sam. Tym samym pokazał, że w jego przyszłości nie ma miejsca dla Autorki.

Tylko nie wyobrażam sobie kompromisu w tej sytuacji, skoro autorka tak bardzo chce tych zobowiązań. big_smile Wiele kobiet myśli, że mieszkanie czy dziecko naprawi relację...

85

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Autorko
przyjaciel mojej córki był przez pół roku oszukiwany przez ex dziewczynę, która przyjęła nawet jego zaręczyny, ponieważ pomagał jej wykańczać i urządzać mieszkanie. Mieszkanie było jej, dostała je po babci.
Twoja sytuacja coś mi wygląda podobnie niestety. Włożyłaś mnóstwo wysiłku w to, aby znaleźć atrakcyjne mieszkanie, bo myślałaś, że będzie to wasze wspólne. Teraz włożysz jeszcze więcej wysiłku i energii w to, aby je wykończyć. Obyś wtedy nie usłyszała " żegnam panią".
Intercyza to nie jest zła rzecz, o ile mielibyście ją ustaloną już wcześniej, za obopólną zgodą, a nie poprzez szantaż. Bo to, co on teraz robi, to w zasadzie jest stawianie Ciebie pod ściana.
Odkładanie na swoje mieszkanie jest dosyć kiepskim rozwiązaniem, bo przy obecnych cenach za m2 możesz się go nigdy nie dorobić. Jest to także nieekonomiczne, bo większą część kasy pożrą odsetki od kredytu, będzie wiele dłużej spłacany.
Bardzo kiepsko to wygląda, jakby on się chciał z tego wymiksować, a najpierw Ciebie wykorzystać w tym urządzaniu. Obym się myliła.

86

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:

Mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej rodziny by oszczędzać na opłatach jednak dochodziło do wielu sprzeczek między nami obojga w efekcie czego mój narzeczony stwierdził, że stracił zaufanie do mnie i dlatego chce by to zakupione mieszkanie było jego i by jednak mnie nie dopisywać do kredytu. O brak zaufania obwinił totalnie mnie i także ta argumentacja mi się bardzo nie podoba ponieważ do kłótni trzeba dwojga.

Masz na tacy podany powód, który doprowadził Twojego,partnera do jego decyzji. On Ci nie ufa na tyle, żeby zdecydować się na wspólne z Tobą zobowiązanie. Nie ma pewności co do Waszej wspólnej przyszłości. Nie wyklucza, iż może się między Wami ułożyć, ale na dwoje babka wróżyła. Niezły jest, swoją drogą, tyle lat związku a on nie ma zaufania.
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, iż za wszelkie zło i problemy obwinia Ciebie. Coś mi się zdaje, iż czeka Ciebie z nim życie w roli kozła ofiarnego, a on nie lubi przyznawać się się do niczego, co by go mogło stawiać w złym świetle.
Zmykaj od niego póki jesteś młoda, bo z nim lekko mieć nie będziesz.

87

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Nie dziwię się że jesteś w kropce. Zdajesz sobie sprawę że on myśli o rozstaniu z tobą Dlatego nie chciał mieć wspólnego kredytu.
Jak się rozejdzie cię to mieszkanie będzie po prostu jego. A tak będzie miał problem.
Nie wiem czy jest sens zakładać z nim rodzinę skoro on zakłada że wy się rozpadniecię.

88 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-14 01:53:24)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

I wracając - intercyza to owszem nie jest żadna zła rzecz, ani kupienie osobnych mieszkań. Tylko wiecie.. tak jakoś się powinno planować szczerze razem, a nie, że jedno z nas nagle zmienia zdanie i nie ma w ogóle opcji dyskusji to kiepsko to wygląda bo ja nie wiem jak w przyszłości on ze mną będzie postępować w innych sprawach. Biorę pod uwagę, że chłop jest zestresowany teraz więc mógł powiedzieć za dużo, ale to zrzucanie całej winy na mnie nie jest od paru tygodni tylko też występowało w poprzednich latach i to mnie mocno martwi bo tak jak już ktoś kiedyś wspomniał - nie chce być kozłem ofiarnym. W związku obie strony powinny czuć się bezpiecznie ale nie kosztem drugiej strony. Kompromis musi być. Tak samo obie strony powinny się starać. Jeśli on będzie mnie tak stawiać pod ścianą w innych kwestiach i nie będzie kompletnie się liczyć z moim zdaniem oraz nie będzie widział cienia winy w sobie to to kompletnie nie rokuje na zdrowy związek. Sama owszem też mam za uszami więc postaram się pozamykać swoje sprawy przez najbliższy miesiąc. Wtedy każde z nas spojrzy z innej perspektywy na ten problem - mam nadzieję.

Teraz tak na chłodno bo szok, złość i frustracja zeszła ze mnie. Powiem tak - na razie nie chce decydować bo życie mnie i jemu ostatnio dość dopiekło. Ogólnie to ja poczekam sobie 2-3 tygodnie i wrócę do tej rozmowy z nim później. On przechodzi ciężki okres i może być mocniej poddenerwowany niż zwykle, ja zresztą też. A od tej rozmowy kompletnie mi siadły nerwy bo to jest dość istotna sprawa. Nie przez to mieszkanie, a przez brak zaufania bo gdyby to wyjawił wcześniej to bym po prostu ponownie nie ładowała się w powrót do tego związku bo ja do niego miałam 100% zaufanie. Dylemat mam czy ten konkubinat ma sens przy takim obrocie sprawy. Jak już pisałam - żadnego małżeństwa dopóki problemy nie znikną, ale też po tych 2-3 tyg będę musiała podjąć decyzję czy chce w tym związku dalej trwać (konkubinat), bo tak jak już ktoś wcześniej zauważył, że jesteśmy za długo razem i jeśli dalej jest to samo to w takim razie szkoda naszego czasu. Lepiej żyć osobno i dać sobie szansę na ułożenie życia z kimś innym. Ja sobie nie wyobrażam kolejny rok w konkubinacie bez żadnych planów i spełnienia oczekiwań. Przyznam, że przez poprzednie lata byłam dość mocno sfrustrowana jego brakiem dalszych kroków w tej relacji i jako kobieta nie mogę być zbywana albo okłamywana.
Ciężko się z nim rozmawia ale wierzę, że za te 2-3 tyg na chłodno będzie inny odbiór rozmowy i może uda się dogadać. Może ktoś mi napisze, że marnuje kolejny czas ale przyznam, że nie mam teraz kompletnie nerwów na takie poważne rozmowy. Wolę to odłożyć. Na prawdę mam dość ciężki okres w życiu. Tak samo on więc w sumie to szkoda, że to wyszło teraz. Ponoć miał porozmawiać ze mną o tym za miesiąc...

89

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Oczywiście, że marnujesz czas i najlepsze lata swojego życia. No, ale Twoje życie i Ty decydujesz.

90

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Bardzo rozsądna decyzja autorko. Już wcześniej pisałam o tym, że złe emocje zawsze są złymi doradcami, więc fakt, że dałaś sobie dwa, trzy tygodnie na ochłonięcie jest super posunięciem.
Życzę ci mądrych wniosków i tego, by wszystko dobrze się ułożyło.

91 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-14 09:12:52)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:

Oczywiście, że marnujesz czas i najlepsze lata swojego życia. No, ale Twoje życie i Ty decydujesz.

Sama czuje, że to źle wygląda ale decydując teraz się na cokolwiek bardzo prawdopodobne, że podejmę nieodpowiednią decyzję. Jeszcze o kompromisie z nim nie gadałam tak na poważnie oraz mam ciężką sytuację życiową i bardzo ważny okres w życiu więc nie chce tego bardziej komplikować. Dlatego to przekładam. 3 tyg to nie tak bardzo dużo. Na konkubinat przecież nie muszę się godzić jeśli to będzie bardzo źle wyglądało... bo tak jak piszesz - szkoda marnować życia.

92

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Oczywiście, że marnujesz czas i najlepsze lata swojego życia. No, ale Twoje życie i Ty decydujesz.

Sama czuje, że to źle wygląda ale decydując teraz się na cokolwiek bardzo prawdopodobne, że podejmę nieodpowiednią decyzję. Jeszcze o kompromisie z nim nie gadałam tak na poważnie oraz mam ciężką sytuację życiową i bardzo ważny okres w życiu więc nie chce tego bardziej komplikować. Dlatego to przekładam. 3 tyg to nie tak bardzo dużo. Na konkubinat przecież nie muszę się godzić jeśli to będzie bardzo źle wyglądało... bo tak jak piszesz - szkoda marnować życia.

Rozumiem ten punkt widzenia, ale coś, co ja osobiście nigdy bym nie puściła płazem, to podejmowanie tak ważnych decyzji za moimi plecami. Tu nie ma wytłumaczenia, tak się po prostu nie robi. Mieliście wspólne plany, a on na nie napluł. Dla mnie to jest nie do wybaczenia.

93 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-14 10:38:33)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Cyngli napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Oczywiście, że marnujesz czas i najlepsze lata swojego życia. No, ale Twoje życie i Ty decydujesz.

Sama czuje, że to źle wygląda ale decydując teraz się na cokolwiek bardzo prawdopodobne, że podejmę nieodpowiednią decyzję. Jeszcze o kompromisie z nim nie gadałam tak na poważnie oraz mam ciężką sytuację życiową i bardzo ważny okres w życiu więc nie chce tego bardziej komplikować. Dlatego to przekładam. 3 tyg to nie tak bardzo dużo. Na konkubinat przecież nie muszę się godzić jeśli to będzie bardzo źle wyglądało... bo tak jak piszesz - szkoda marnować życia.

Rozumiem ten punkt widzenia, ale coś, co ja osobiście nigdy bym nie puściła płazem, to podejmowanie tak ważnych decyzji za moimi plecami. Tu nie ma wytłumaczenia, tak się po prostu nie robi. Mieliście wspólne plany, a on na nie napluł. Dla mnie to jest nie do wybaczenia.

Też tak to odbieram ale chce usłyszeć na spokojnie jego argumentacje i propozycje. Jeśli dalej nie będzie w tym nic złego widział to ja się z nim pożegnam bo po prostu każdy problem życiowy będzie bagatelizował i robił ze mnie wariatkę, że robię problem z niczego.A tutaj problem jest poważny i mocno mnie zaskoczyło, że on twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia.. kompletnie nie bierze pod uwagę moje uczucia.. no cóż. Te 3 tyg wolę w zawieszeniu sobie przetrwać bo na prawdę zmiany w moim życiu obecnie to najgorsze co może być. Można by dać temu szanse ale on musi mieć odpowiednie podejście. Jak będzie zrzucać wszystko znowu na mnie i będzie stawiał totalnie na swoim i nie będzie widział innych alternatyw to nie pozostawi mi wyboru.. rozstanie i tyle.

94

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

słusznie, 3 tygodnie cię nie zbawią, a lepiej taką decyzję przemyśleć i mieć pewność aby później nie żałować, że się podjęło ją na gorąco. jednak na twoim miejscu skłaniałabym się bardziej ku rozstaniu niż tkwieniu w związku w którym brak jest zaufania. Jak już ktoś napisał, jesteście ze sobą długo, znacie się na wylot, jeśli po takim czasie on wyskakuje z takimi argumentami to raczej nic dobrego cię w tym związku nie czeka.

95

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
ulle napisał/a:

On chyba sobie wykombinował, że w razie czego, jak zdecydujesz się na rozstanie, to i tak będzie w idealnej sytuacji, bo zostanie że swoim mieszkaniem, a jeśli zwiąże się z jakąś kobieta, to ona zamieszka w jego własności i na jego warunkach i nie będzie miał z nią żadnych przepychanek o mieszkanie. Bo on nie chce wiązać się z kimś na tej zasadzie, by wszystko było wspólne, gdyż w razie rozwodu chce mieć wygodna dla siebie sytuacje i przede wszystkim chce dyktować drugiej osobie swoje warunki. Ta wasza kłótnia,vjego zachowania poniżej pasa, cztery miesiące rozłąki i powrót, ale też i obwinianie ciebie o to, co złe.
Wygląda na to, że to jakiś nieciekawy typ.


Co w nim jest nieciekawego?Ma chlop pieniadze wzial sobie kredyt i sobie placi.Co on tam zlego zrobil?To zle ze robi ta, zeby mial w razie czego jasna sytuacje?Ja tu nie widze nic zlego.A ze zmienil zdanie to zmienil.Miliony kobiet zmieniaja zdanie w roznych sytuacjach.

96

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:

Proszę o poradę w mojej sprawie. Byłam z chłopakiem około 6 lat. Od 2 lat jesteśmy narzeczeństwem. Od samego początku było mówione, że zakupimy wspólnie mieszkanie. Mój narzeczony zarabia więcej ode mnie to też miał o wiele więcej odłożone niż ja. W trakcie trwania związku mieliśmy rozstanie, ale ze wróciliśmy do siebie. Kupił mieszkanie sam ze względu na to, że miałam przerwę od pracy z powodów zdrowotnych. Umówiliśmy się, że zostanę dopisana do kredytu jak wrócę do pracy i własność będzie na zasadzie procentowej - tyle ile się dołożę. Jesteśmy sobie razem już jakiś czas i myślałam, że się nic nie zmieniło bo dopytywałam o te kwestie i mój narzeczony mnie zapewniał o tym lecz czułam, że coś jest nie tak. Mój narzeczony dopiero teraz i to przypadkiem jak go nacisnęłam stwierdził, że jednak woli kupić sam to mieszkanie i nie chciał mi o tym mówić bo wiedział że będzie to dość ciężka rozmowa. Przyznam, że czuje się troszkę oszukana bo jeszcze dzień wcześniej miał inne zdanie na ten temat i przez lata od początku związku. W zakup mieszkania dość mocno się angażowałam i myślę, że narzeczonemu bardzo dużo w tym pomogłam ponieważ lokalizacja jest super i wręcz jest to podwójna inwestycja na przyszłość. Mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej rodziny by oszczędzać na opłatach jednak dochodziło do wielu sprzeczek między nami obojga w efekcie czego mój narzeczony stwierdził, że stracił zaufanie do mnie i dlatego chce by to zakupione mieszkanie było jego i by jednak mnie nie dopisywać do kredytu. O brak zaufania obwinił totalnie mnie i także ta argumentacja mi się bardzo nie podoba ponieważ do kłótni trzeba dwojga. W zasadzie doszło do wymiany zdań dość w emocjach i powiedziałam, że w takim razie ja mam spore wątpliwości do tej relacji - narzeczeństwa, ślubu, dzieci. Narzeczony zaoferował, że to mieszkanie pierwsze będzie jego, a kolejne wspólne tylko, że wątpię by w przeciągu powiedzmy 2 lat był on wstanie wziąć kolejny ale już wspólny kredyt skoro ten ma już na 10 lat i przyznam, że to dość mocno kłóci się z moim światopoglądem ponieważ mocno pracowałam przez lata by odkładać pieniądze na wspólne gniazdko i taka jego zmiana decyzji z powodu braku zaufania w ogóle kłóci się w trwaniu w związku.. Narzeczony prosił bym to jeszcze przemyślała i szczerze czuje, że on był przez dłuższy czas nieszczery co mnie najbardziej boli. Myślę, że można było totalnie inaczej wyjść z tej sytuacji - można było pójść na jakiś kompromis, a zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Mógł wziąć mniejszy metraż, mniejszy kredyt na mniej lat i spłacił by to szybciej, a kolejne mógłby szybciej wziąć ze mną. Trochę czuje, że to nie do końca w porządku bo w związku się rozmawia o takich sprawach, a narzeczony postawił sprawę, że albo się zgadzam albo nie. On ma jeszcze jeden kredyt prócz tego mieszkaniowego i mocno wątpię by w przeciągu najbliższych lat podjął kolejny wspólny na nasze mieszkanie. To się kłóci z moimi przekonaniami odnośnie wzięcia ślubu i dziecka. Wolałam mieć najpierw gdzie zakładać rodzinę biorąc ślub, a stać nas oboje na to było by to poukładać w odpowiedniej kolejności. Nie wiem też jak wygląda sprawa jego kredytów zaciągniętych przed ślubem i jak one się mają wobec mnie jako przyszłej małżonki. Czy ktoś jest w stanie jakoś to obiektywnie ocenić? Bo coś mi się wydaje, że jeśli ktoś mówi brak zaufania to przecież to jest brak zdrowego związku i dlatego zastanawiam się czy to w ogóle ma sens bo bardzo mnie zabolały słowa odnośnie zaufania. Już nawet nie bardzo chodzi o to mieszkanie, chociaż świadomość, że ukrywał zmianę decyzji jest dość mocno niepokojące..

Dam Ci dobra rade.Umiesz liczyc licz na siebie.
Albo latwo mozna rozwiazac ten problem.Wez sobie sama na kredyt drugie podobne  mieszkanie i je wynajmijcie.A zamieszkacie razem w ktoryms z nich.A pieniedzmi z wynajmu bedziecie sie dzielic razem.Dobre?

97

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:

Proszę o poradę w mojej sprawie. Byłam z chłopakiem około 6 lat. Od 2 lat jesteśmy narzeczeństwem. Od samego początku było mówione, że zakupimy wspólnie mieszkanie. Mój narzeczony zarabia więcej ode mnie to też miał o wiele więcej odłożone niż ja. W trakcie trwania związku mieliśmy rozstanie, ale ze wróciliśmy do siebie. Kupił mieszkanie sam ze względu na to, że miałam przerwę od pracy z powodów zdrowotnych. Umówiliśmy się, że zostanę dopisana do kredytu jak wrócę do pracy i własność będzie na zasadzie procentowej - tyle ile się dołożę. Jesteśmy sobie razem już jakiś czas i myślałam, że się nic nie zmieniło bo dopytywałam o te kwestie i mój narzeczony mnie zapewniał o tym lecz czułam, że coś jest nie tak. Mój narzeczony dopiero teraz i to przypadkiem jak go nacisnęłam stwierdził, że jednak woli kupić sam to mieszkanie i nie chciał mi o tym mówić bo wiedział że będzie to dość ciężka rozmowa. Przyznam, że czuje się troszkę oszukana bo jeszcze dzień wcześniej miał inne zdanie na ten temat i przez lata od początku związku. W zakup mieszkania dość mocno się angażowałam i myślę, że narzeczonemu bardzo dużo w tym pomogłam ponieważ lokalizacja jest super i wręcz jest to podwójna inwestycja na przyszłość. Mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej rodziny by oszczędzać na opłatach jednak dochodziło do wielu sprzeczek między nami obojga w efekcie czego mój narzeczony stwierdził, że stracił zaufanie do mnie i dlatego chce by to zakupione mieszkanie było jego i by jednak mnie nie dopisywać do kredytu. O brak zaufania obwinił totalnie mnie i także ta argumentacja mi się bardzo nie podoba ponieważ do kłótni trzeba dwojga. W zasadzie doszło do wymiany zdań dość w emocjach i powiedziałam, że w takim razie ja mam spore wątpliwości do tej relacji - narzeczeństwa, ślubu, dzieci. Narzeczony zaoferował, że to mieszkanie pierwsze będzie jego, a kolejne wspólne tylko, że wątpię by w przeciągu powiedzmy 2 lat był on wstanie wziąć kolejny ale już wspólny kredyt skoro ten ma już na 10 lat i przyznam, że to dość mocno kłóci się z moim światopoglądem ponieważ mocno pracowałam przez lata by odkładać pieniądze na wspólne gniazdko i taka jego zmiana decyzji z powodu braku zaufania w ogóle kłóci się w trwaniu w związku.. Narzeczony prosił bym to jeszcze przemyślała i szczerze czuje, że on był przez dłuższy czas nieszczery co mnie najbardziej boli. Myślę, że można było totalnie inaczej wyjść z tej sytuacji - można było pójść na jakiś kompromis, a zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Mógł wziąć mniejszy metraż, mniejszy kredyt na mniej lat i spłacił by to szybciej, a kolejne mógłby szybciej wziąć ze mną. Trochę czuje, że to nie do końca w porządku bo w związku się rozmawia o takich sprawach, a narzeczony postawił sprawę, że albo się zgadzam albo nie. On ma jeszcze jeden kredyt prócz tego mieszkaniowego i mocno wątpię by w przeciągu najbliższych lat podjął kolejny wspólny na nasze mieszkanie. To się kłóci z moimi przekonaniami odnośnie wzięcia ślubu i dziecka. Wolałam mieć najpierw gdzie zakładać rodzinę biorąc ślub, a stać nas oboje na to było by to poukładać w odpowiedniej kolejności. Nie wiem też jak wygląda sprawa jego kredytów zaciągniętych przed ślubem i jak one się mają wobec mnie jako przyszłej małżonki. Czy ktoś jest w stanie jakoś to obiektywnie ocenić? Bo coś mi się wydaje, że jeśli ktoś mówi brak zaufania to przecież to jest brak zdrowego związku i dlatego zastanawiam się czy to w ogóle ma sens bo bardzo mnie zabolały słowa odnośnie zaufania. Już nawet nie bardzo chodzi o to mieszkanie, chociaż świadomość, że ukrywał zmianę decyzji jest dość mocno niepokojące..

Dam Ci dobra rade.Umiesz liczyc licz na siebie.
Albo latwo mozna rozwiazac ten problem.Wez sobie sama na kredyt drugie podobne  mieszkanie i je wynajmijcie.A zamieszkacie razem w ktoryms z nich.A pieniedzmi z wynajmu bedziecie sie dzielic razem.Dobre?

Zaraz, zaraz, proponujesz jej, żeby płaciła połowę jego raty i jego rachunków, swoją ratę za mieszkanie, a pieniędzmi z wynajmu ma się dzielić, podczas gdy on w kosztach będzie miał tylko połowę własnej raty i rachunków? Czy ja czegoś nie załapałam?

98

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Makigigi napisał/a:

Zaraz, zaraz, proponujesz jej, żeby płaciła połowę jego raty i jego rachunków, swoją ratę za mieszkanie, a pieniędzmi z wynajmu ma się dzielić, podczas gdy on w kosztach będzie miał tylko połowę własnej raty i rachunków? Czy ja czegoś nie załapałam?

Chyba miał na myśli, że ratę każdy za swoje płaci we własnym zakresie, a kasa z wynajmu i rachunki na pół smile Ale na pewno to nie wiem smile bo wtedy dlaczego rachunki na pół, a kasa z wynajmu mieszkania Autorki do gościa?

99

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
santapietruszka napisał/a:
Makigigi napisał/a:

Zaraz, zaraz, proponujesz jej, żeby płaciła połowę jego raty i jego rachunków, swoją ratę za mieszkanie, a pieniędzmi z wynajmu ma się dzielić, podczas gdy on w kosztach będzie miał tylko połowę własnej raty i rachunków? Czy ja czegoś nie załapałam?

Chyba miał na myśli, że ratę każdy za swoje płaci we własnym zakresie, a kasa z wynajmu i rachunki na pół smile Ale na pewno to nie wiem smile bo wtedy dlaczego rachunki na pół, a kasa z wynajmu mieszkania Autorki do gościa?

Troche sie przejezyczylem..Mialem na mysli ze kazdy placi swoj kredyt, jedno z mieszkan (w zaleznosci od decyzji) zostaje wynajete.W drugim mieszkaja razem.Pieniedzmi z wynajetego dziela sie na rowno.Rachunkami z tego w ktorym mieszkaja tez razem.I kazdy zadowolony.Kazdy ma swoje i kazdy ma jasna sytuacje.Proste.

100 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-16 21:29:49)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Makigigi napisał/a:

Zaraz, zaraz, proponujesz jej, żeby płaciła połowę jego raty i jego rachunków, swoją ratę za mieszkanie, a pieniędzmi z wynajmu ma się dzielić, podczas gdy on w kosztach będzie miał tylko połowę własnej raty i rachunków? Czy ja czegoś nie załapałam?

Chyba miał na myśli, że ratę każdy za swoje płaci we własnym zakresie, a kasa z wynajmu i rachunki na pół smile Ale na pewno to nie wiem smile bo wtedy dlaczego rachunki na pół, a kasa z wynajmu mieszkania Autorki do gościa?

Troche sie przejezyczylem..Mialem na mysli ze kazdy placi swoj kredyt, jedno z mieszkan (w zaleznosci od decyzji) zostaje wynajete.W drugim mieszkaja razem.Pieniedzmi z wynajetego dziela sie na rowno.Rachunkami z tego w ktorym mieszkaja tez razem.I kazdy zadowolony.Kazdy ma swoje i kazdy ma jasna sytuacje.Proste.

O, i tu się zgadzam.

Ale wracając do meritum, Autorka, choćby nie wiem, jak na mnie krzyczała, to kredytu na mieszkanie teraz nie dostanie. I tu ją boli, takie odnoszę wrażenie. Bo chciałaby mieć, ale nie ma za co. A ja się gościowi w sumie nie dziwię, jakby mi się ładowała na łeb babka, co "teraz ma problemy zdrowotne i nie ma pracy, ale zawód i doświadczenie ma, że hoho", to raczej też bym się na jego miejscu miksowała z wspólnej własności...

101

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:

Troche sie przejezyczylem..Mialem na mysli ze kazdy placi swoj kredyt, jedno z mieszkan (w zaleznosci od decyzji) zostaje wynajete.W drugim mieszkaja razem.Pieniedzmi z wynajetego dziela sie na rowno.Rachunkami z tego w ktorym mieszkaja tez razem.I kazdy zadowolony.Kazdy ma swoje i kazdy ma jasna sytuacje.Proste.

Wtedy się zgadza, koszty są równomiernie rozłożone smile .

Santapietruszka, też uważam, że Autorka kredytu w obecnej sytuacji nie dostanie. Z tym że ogólnie o kredyt hipoteczny jest nietrudno - praktycznie po 3 miesiącach pracy na umowę o pracę na czas nieokreślony kredyt już by dostała, o ile oczywiście zdolność kredytowa pozwoli. Również są opcje brania kredytu na spółkę z rodzicami, gdy jest niewystarczająca zdolność kredytowa, albo gdy umowa jest na czas określony a rodzice mają stałe umowy lub emerytury.
Ja to widzę tak, że facet Autorki nie traktuje jej poważnie. Nie wiadomo, czy może to wynikać z jej zachowania, czy on jest nie fair, albo może oba warianty są prawdziwe. Z tego, co ona pisze wynika, że chłopak przerzuca na nią odpowiedzialność za wszystko, co złe i może dlatego, że obwinia ją za różne rzeczy, nie chce się z nią wiązać ani ślubem ani kredytem.

102 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-01-16 22:09:57)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:

Proszę o poradę w mojej sprawie. Byłam z chłopakiem około 6 lat. Od 2 lat jesteśmy narzeczeństwem. Od samego początku było mówione, że zakupimy wspólnie mieszkanie. Mój narzeczony zarabia więcej ode mnie to też miał o wiele więcej odłożone niż ja. W trakcie trwania związku mieliśmy rozstanie, ale ze wróciliśmy do siebie. Kupił mieszkanie sam ze względu na to, że miałam przerwę od pracy z powodów zdrowotnych. Umówiliśmy się, że zostanę dopisana do kredytu jak wrócę do pracy i własność będzie na zasadzie procentowej - tyle ile się dołożę. Jesteśmy sobie razem już jakiś czas i myślałam, że się nic nie zmieniło bo dopytywałam o te kwestie i mój narzeczony mnie zapewniał o tym lecz czułam, że coś jest nie tak. Mój narzeczony dopiero teraz i to przypadkiem jak go nacisnęłam stwierdził, że jednak woli kupić sam to mieszkanie i nie chciał mi o tym mówić bo wiedział że będzie to dość ciężka rozmowa. Przyznam, że czuje się troszkę oszukana bo jeszcze dzień wcześniej miał inne zdanie na ten temat i przez lata od początku związku. W zakup mieszkania dość mocno się angażowałam i myślę, że narzeczonemu bardzo dużo w tym pomogłam ponieważ lokalizacja jest super i wręcz jest to podwójna inwestycja na przyszłość. Mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej rodziny by oszczędzać na opłatach jednak dochodziło do wielu sprzeczek między nami obojga w efekcie czego mój narzeczony stwierdził, że stracił zaufanie do mnie i dlatego chce by to zakupione mieszkanie było jego i by jednak mnie nie dopisywać do kredytu. O brak zaufania obwinił totalnie mnie i także ta argumentacja mi się bardzo nie podoba ponieważ do kłótni trzeba dwojga. W zasadzie doszło do wymiany zdań dość w emocjach i powiedziałam, że w takim razie ja mam spore wątpliwości do tej relacji - narzeczeństwa, ślubu, dzieci. Narzeczony zaoferował, że to mieszkanie pierwsze będzie jego, a kolejne wspólne tylko, że wątpię by w przeciągu powiedzmy 2 lat był on wstanie wziąć kolejny ale już wspólny kredyt skoro ten ma już na 10 lat i przyznam, że to dość mocno kłóci się z moim światopoglądem ponieważ mocno pracowałam przez lata by odkładać pieniądze na wspólne gniazdko i taka jego zmiana decyzji z powodu braku zaufania w ogóle kłóci się w trwaniu w związku.. Narzeczony prosił bym to jeszcze przemyślała i szczerze czuje, że on był przez dłuższy czas nieszczery co mnie najbardziej boli. Myślę, że można było totalnie inaczej wyjść z tej sytuacji - można było pójść na jakiś kompromis, a zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Mógł wziąć mniejszy metraż, mniejszy kredyt na mniej lat i spłacił by to szybciej, a kolejne mógłby szybciej wziąć ze mną. Trochę czuje, że to nie do końca w porządku bo w związku się rozmawia o takich sprawach, a narzeczony postawił sprawę, że albo się zgadzam albo nie. On ma jeszcze jeden kredyt prócz tego mieszkaniowego i mocno wątpię by w przeciągu najbliższych lat podjął kolejny wspólny na nasze mieszkanie. To się kłóci z moimi przekonaniami odnośnie wzięcia ślubu i dziecka. Wolałam mieć najpierw gdzie zakładać rodzinę biorąc ślub, a stać nas oboje na to było by to poukładać w odpowiedniej kolejności. Nie wiem też jak wygląda sprawa jego kredytów zaciągniętych przed ślubem i jak one się mają wobec mnie jako przyszłej małżonki. Czy ktoś jest w stanie jakoś to obiektywnie ocenić? Bo coś mi się wydaje, że jeśli ktoś mówi brak zaufania to przecież to jest brak zdrowego związku i dlatego zastanawiam się czy to w ogóle ma sens bo bardzo mnie zabolały słowa odnośnie zaufania. Już nawet nie bardzo chodzi o to mieszkanie, chociaż świadomość, że ukrywał zmianę decyzji jest dość mocno niepokojące..

Dam Ci dobra rade.Umiesz liczyc licz na siebie.
Albo latwo mozna rozwiazac ten problem.Wez sobie sama na kredyt drugie podobne  mieszkanie i je wynajmijcie.A zamieszkacie razem w ktoryms z nich.A pieniedzmi z wynajmu bedziecie sie dzielic razem.Dobre?

Jeśli dobrze zrozumiałam autorkę, to kredyt i w ogóle kasa to drugorzędną sprawa. Dla niej problemem jest, że jej wieloletni partner nagle zmienia plany, nieinformując jej o tym. Po czym on tłumaczy to faktem braku zaufania, a to wszystko wedlug autorki stawia celowość dalszej relacji pod znakiem zapytania.
I słusznie.
Bo kwestie finansowe można ułożyć na wiele sposobów. Choćby właśnie tak, jak to zaproponowałeś (może niekoniecznie z tym facetem), ale brak zaufania, przerzucanie odpowiedzialności za wszelkie problemy w związku na autorkę, jego tajemnice i zmiany przez niego poczynionych wcześniej wspólnych ustaleń, nie zwiastują wspólnego życia w zgodzie i zaufaniu.

103 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-16 22:23:23)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Makigigi napisał/a:

Ja to widzę tak, że facet Autorki nie traktuje jej poważnie. Nie wiadomo, czy może to wynikać z jej zachowania, czy on jest nie fair, albo może oba warianty są prawdziwe. Z tego, co ona pisze wynika, że chłopak przerzuca na nią odpowiedzialność za wszystko, co złe i może dlatego, że obwinia ją za różne rzeczy, nie chce się z nią wiązać ani ślubem ani kredytem.

Tylko, że to są dwie różne kwestie. Ja się zgadzam, że facet zupełnie ochoty na ślub nie ma... a Autorka napiera, a to na ślub, a to na kredyt... ale wątek akurat scentralizował się na kwestiach materialnych, uważam.

104

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
santapietruszka napisał/a:
Makigigi napisał/a:

Ja to widzę tak, że facet Autorki nie traktuje jej poważnie. Nie wiadomo, czy może to wynikać z jej zachowania, czy on jest nie fair, albo może oba warianty są prawdziwe. Z tego, co ona pisze wynika, że chłopak przerzuca na nią odpowiedzialność za wszystko, co złe i może dlatego, że obwinia ją za różne rzeczy, nie chce się z nią wiązać ani ślubem ani kredytem.

Tylko, że to są dwie różne kwestie. Ja się zgadzam, że facet zupełnie ochoty na ślub nie ma... a Autorka napiera, a to na ślub, a to na kredyt... ale wątek akurat scentralizował się na kwestiach materialnych, uważam.

Masz rację, Autorka skierowała wątek na gadanie o kasie. Odnoszę też wrażenie, że kwestie materialne to w jej związku tzw. problem zastępczy. Realnie leży cały związek, nie ma zdrowej komunikacji, są nawarstwione urazy  i niespełnione oczekiwania z obu stron, i to wszystko znajduje ujście w formie konfliktu o to całe mieszkanie.

105

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Makigigi napisał/a:

[Odnoszę też wrażenie, że kwestie materialne to w jej związku tzw. problem zastępczy. Realnie leży cały związek, nie ma zdrowej komunikacji, są nawarstwione urazy  i niespełnione oczekiwania z obu stron, i to wszystko znajduje ujście w formie konfliktu o to całe mieszkanie.

Podpisuję się pod słowami, że kwestie materialne są tematem zastępczym. Nie jestem pewna, czy w związku też, ale na pewno tutaj w wątku posłużyły do zobrazowania braków w komunikacji w związku, zawiedzionych nadziei, utraconych złudzeń o pięknej i zgodnej wspólnej przyszłości, braku zrozumienia, itd.

106

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
MagdaLena1111 napisał/a:
trzezwy napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:

Proszę o poradę w mojej sprawie. Byłam z chłopakiem około 6 lat. Od 2 lat jesteśmy narzeczeństwem. Od samego początku było mówione, że zakupimy wspólnie mieszkanie. Mój narzeczony zarabia więcej ode mnie to też miał o wiele więcej odłożone niż ja. W trakcie trwania związku mieliśmy rozstanie, ale ze wróciliśmy do siebie. Kupił mieszkanie sam ze względu na to, że miałam przerwę od pracy z powodów zdrowotnych. Umówiliśmy się, że zostanę dopisana do kredytu jak wrócę do pracy i własność będzie na zasadzie procentowej - tyle ile się dołożę. Jesteśmy sobie razem już jakiś czas i myślałam, że się nic nie zmieniło bo dopytywałam o te kwestie i mój narzeczony mnie zapewniał o tym lecz czułam, że coś jest nie tak. Mój narzeczony dopiero teraz i to przypadkiem jak go nacisnęłam stwierdził, że jednak woli kupić sam to mieszkanie i nie chciał mi o tym mówić bo wiedział że będzie to dość ciężka rozmowa. Przyznam, że czuje się troszkę oszukana bo jeszcze dzień wcześniej miał inne zdanie na ten temat i przez lata od początku związku. W zakup mieszkania dość mocno się angażowałam i myślę, że narzeczonemu bardzo dużo w tym pomogłam ponieważ lokalizacja jest super i wręcz jest to podwójna inwestycja na przyszłość. Mieszkaliśmy w mieszkaniu mojej rodziny by oszczędzać na opłatach jednak dochodziło do wielu sprzeczek między nami obojga w efekcie czego mój narzeczony stwierdził, że stracił zaufanie do mnie i dlatego chce by to zakupione mieszkanie było jego i by jednak mnie nie dopisywać do kredytu. O brak zaufania obwinił totalnie mnie i także ta argumentacja mi się bardzo nie podoba ponieważ do kłótni trzeba dwojga. W zasadzie doszło do wymiany zdań dość w emocjach i powiedziałam, że w takim razie ja mam spore wątpliwości do tej relacji - narzeczeństwa, ślubu, dzieci. Narzeczony zaoferował, że to mieszkanie pierwsze będzie jego, a kolejne wspólne tylko, że wątpię by w przeciągu powiedzmy 2 lat był on wstanie wziąć kolejny ale już wspólny kredyt skoro ten ma już na 10 lat i przyznam, że to dość mocno kłóci się z moim światopoglądem ponieważ mocno pracowałam przez lata by odkładać pieniądze na wspólne gniazdko i taka jego zmiana decyzji z powodu braku zaufania w ogóle kłóci się w trwaniu w związku.. Narzeczony prosił bym to jeszcze przemyślała i szczerze czuje, że on był przez dłuższy czas nieszczery co mnie najbardziej boli. Myślę, że można było totalnie inaczej wyjść z tej sytuacji - można było pójść na jakiś kompromis, a zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Mógł wziąć mniejszy metraż, mniejszy kredyt na mniej lat i spłacił by to szybciej, a kolejne mógłby szybciej wziąć ze mną. Trochę czuje, że to nie do końca w porządku bo w związku się rozmawia o takich sprawach, a narzeczony postawił sprawę, że albo się zgadzam albo nie. On ma jeszcze jeden kredyt prócz tego mieszkaniowego i mocno wątpię by w przeciągu najbliższych lat podjął kolejny wspólny na nasze mieszkanie. To się kłóci z moimi przekonaniami odnośnie wzięcia ślubu i dziecka. Wolałam mieć najpierw gdzie zakładać rodzinę biorąc ślub, a stać nas oboje na to było by to poukładać w odpowiedniej kolejności. Nie wiem też jak wygląda sprawa jego kredytów zaciągniętych przed ślubem i jak one się mają wobec mnie jako przyszłej małżonki. Czy ktoś jest w stanie jakoś to obiektywnie ocenić? Bo coś mi się wydaje, że jeśli ktoś mówi brak zaufania to przecież to jest brak zdrowego związku i dlatego zastanawiam się czy to w ogóle ma sens bo bardzo mnie zabolały słowa odnośnie zaufania. Już nawet nie bardzo chodzi o to mieszkanie, chociaż świadomość, że ukrywał zmianę decyzji jest dość mocno niepokojące..

Dam Ci dobra rade.Umiesz liczyc licz na siebie.
Albo latwo mozna rozwiazac ten problem.Wez sobie sama na kredyt drugie podobne  mieszkanie i je wynajmijcie.A zamieszkacie razem w ktoryms z nich.A pieniedzmi z wynajmu bedziecie sie dzielic razem.Dobre?

Jeśli dobrze zrozumiałam autorkę, to kredyt i w ogóle kasa to drugorzędną sprawa. Dla niej problemem jest, że jej wieloletni partner nagle zmienia plany, nieinformując jej o tym. Po czym on tłumaczy to faktem braku zaufania, a to wszystko wedlug autorki stawia celowość dalszej relacji pod znakiem zapytania.
I słusznie.
Bo kwestie finansowe można ułożyć na wiele sposobów. Choćby właśnie tak, jak to zaproponowałeś (może niekoniecznie z tym facetem), ale brak zaufania, przerzucanie odpowiedzialności za wszelkie problemy w związku na autorkę, jego tajemnice i zmiany przez niego poczynionych wcześniej wspólnych ustaleń, nie zwiastują wspólnego życia w zgodzie i zaufaniu.

Dokladnie,kazda ze stron ma, jakis tam swoj swiatopoglad na ten zwiazek.W tym przypadku odmienny.Wiec juz lepiej nie robic wiekszego zamieszania.I niech kazdy zyje sobie na wlasny rachunek(albo rozstac sie).Wedlug mnie on nie robi jakis karygodnych rzeczy.Nie zeruje na niej.Ja np nie wyobrazam sobie za normalne,ze nie mam pieniedzy wystarczajuaco a biore wspolny kredyt z jakas kobieta.

107

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jeśli dobrze zrozumiałam autorkę, to kredyt i w ogóle kasa to drugorzędną sprawa. Dla niej problemem jest, że jej wieloletni partner nagle zmienia plany, nieinformując jej o tym. Po czym on tłumaczy to faktem braku zaufania, a to wszystko wedlug autorki stawia celowość dalszej relacji pod znakiem zapytania.
I słusznie.
Bo kwestie finansowe można ułożyć na wiele sposobów. Choćby właśnie tak, jak to zaproponowałeś (może niekoniecznie z tym facetem), ale brak zaufania, przerzucanie odpowiedzialności za wszelkie problemy w związku na autorkę, jego tajemnice i zmiany przez niego poczynionych wcześniej wspólnych ustaleń, nie zwiastują wspólnego życia w zgodzie i zaufaniu.

Dokladnie,kazda ze stron ma, jakis tam swoj swiatopoglad na ten zwiazek.W tym przypadku odmienny.Wiec juz lepiej nie robic wiekszego zamieszania.I niech kazdy zyje sobie na wlasny rachunek(albo rozstac sie).Wedlug mnie on nie robi jakis karygodnych rzeczy.Nie zeruje na niej.Ja np nie wyobrazam sobie za normalne,ze nie mam pieniedzy wystarczajuaco a biore wspolny kredyt z jakas kobieta.

Właśnie o to chodzi, że to nie jest jakaś kobieta, a on nie jest jakimś facetem. Ze słów autorki wynika, że są długoletnią parą, która miała wspólne plany, a z których on teraz postanowił się wymiksować, bez rozmowy, bez uprzedzenia. Dość to szokujące.
W życiu różnie może być, każdemu z nich może przydarzyć się coś, co przekreśli dotychczasowe plany, ale jak się o tym rozmawia i wspólnie szuka rozwiązań, to wiesz, że można liczyć na partnera. A tutaj dzieją się rzeczy nieprzewidywalne.
Z własnego przykładu, wiem, że autorce może być teraz trudno, bo zaczyna do niej docierać, że z tej mąki chleba nie będzie. Szkoda jej pewnie tych kilku lat, które za nimi oraz wspólnych planów, które i tak już się ulotniły. Jak się ogarnie, to zrozumie, że lepiej wziąć z minionych lat to, co dobre i iść dalej, nie marnując czasu dla faceta, z którym przyszłość i tak odbiegałaby od planów a związek odbiegałaby od wyobrażeń.

108

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
trzezwy napisał/a:

Dokladnie,kazda ze stron ma, jakis tam swoj swiatopoglad na ten zwiazek.W tym przypadku odmienny.Wiec juz lepiej nie robic wiekszego zamieszania.I niech kazdy zyje sobie na wlasny rachunek(albo rozstac sie).Wedlug mnie on nie robi jakis karygodnych rzeczy.Nie zeruje na niej.Ja np nie wyobrazam sobie za normalne,ze nie mam pieniedzy wystarczajuaco a biore wspolny kredyt z jakas kobieta.

Jakąś kobietą nie jestem  bo w końcu mnie o rękę poprosił bym została jego żoną, a o ślubie informacji ani widu ani słychu przez kilka miesięcy, a nawet rok więc byłam rozczarowana. On na mnie nie żeruje i nie zarzucam mu tego. Tak samo ja na nim nie żeruje. No nie wiem.. dla mnie karygodne jest powiedzieć w długoletnim związku "nie ufam" i dalej sobie chcieć trwać w tej relacji. Bo właśnie on tak zrobił i nie widzi niczego złego w tym co powiedział. Pal licho z mieszkaniem. Głównie sprawa rozbija się o zaufanie. Wcześniej pisałam jak potłuczona o majątku w tym wątku bo byłam strasznie rozzłoszczona i dopiero po kilku dniach doszło do mnie co najbardziej w tej sytuacji mnie zabolało - brak zaufania, brak rozmów, brak kompromisów i obwinianie mnie o wszystko co złe w tym związku. A i żeby nie było bo mi wytykacie - pieniądze mam. Jak tylko złapię umowę stałą po 3 miesiącach to rozpoczynam poszukiwanie mieszkania na zakup. Gdybym była goła i wesoła to było by mi mega głupio pchać się w kredyt z narzeczonym. Rozum mam więc proszę tego nie wytykać.

Jest na razie dobrze. Zamykam sprawy swoje. On też. Za 2 lub 3 tygodnie z nim będę rozmawiać. Postaram się w głowie poukładać to co chce mu przekazać, żeby to do niego jakoś dotarło i żeby go nie obraziło bo na prawdę ciężko nam się rozmawia i łatwo o kłótnie... Będzie to na prawdę ciężka rozmowa. Martwię się, że on mi nie da dojść do słowa i zaraz się obrazi..

109

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:

na prawdę ciężko nam się rozmawia i łatwo o kłótnie... Będzie to na prawdę ciężka rozmowa. Martwię się, że on mi nie da dojść do słowa i zaraz się obrazi..

Po co Ci ślub w takim razie, skoro kompletnie się nie dogadujecie?

110

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
santapietruszka napisał/a:
Makigigi napisał/a:

Ja to widzę tak, że facet Autorki nie traktuje jej poważnie. Nie wiadomo, czy może to wynikać z jej zachowania, czy on jest nie fair, albo może oba warianty są prawdziwe. Z tego, co ona pisze wynika, że chłopak przerzuca na nią odpowiedzialność za wszystko, co złe i może dlatego, że obwinia ją za różne rzeczy, nie chce się z nią wiązać ani ślubem ani kredytem.

Tylko, że to są dwie różne kwestie. Ja się zgadzam, że facet zupełnie ochoty na ślub nie ma... a Autorka napiera, a to na ślub, a to na kredyt... ale wątek akurat scentralizował się na kwestiach materialnych, uważam.

Nie jest tak, że napieram. Ja już podjęłam decyzję, żebym nie wiem co się działo to na ślub się nie zdecyduje aż sprawy między mną, a nim nie będą poukładane jak należy czyli - komunikacja, kompromisy, jak też się przyzna do winy bo on kompletnie ani grama winy w sobie nie widzi!

Mieszkanie - tym bardziej nie ma sensu się pchać we wspólne kredyty skoro ktoś twierdzi, że nie ufa.

Proszę też nie wmawiać, że ja napieram bo też były momenty w moim związku gdzie ja ślubu nie chciałam bo widziałam, że jest źle między nami i nie zgodziłam się na to. A teraz tylko wydawało mi się, że jest dobrze bo on i tak mówił a przy ważnym temacie życiowym stwierdził, że jednak nie jest tak sielankowo.. ja już też nie ogarniam nic kompletnie. Więc teraz jestem bardzo ostrożna wobec mojego związku.

111 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-01-17 11:22:09)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
santapietruszka napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:

na prawdę ciężko nam się rozmawia i łatwo o kłótnie... Będzie to na prawdę ciężka rozmowa. Martwię się, że on mi nie da dojść do słowa i zaraz się obrazi..

Po co Ci ślub w takim razie, skoro kompletnie się nie dogadujecie?

W obecnej sytuacji kompletnie nie jest mi potrzebny. Teraz się tylko zastanawiam nad sensem dalszej relacji w konkubinacie co już napisałam parę postów wcześniej.
Mam wrażenie, że czytasz posty wybiórczo albo chcesz mnie łapać za słówka ;/

Zapomniałam wspomnieć - on i ja byliśmy w dość ciężkiej sytuacji życiowej więc byliśmy oboje nerwowi. Te 2-3 tyg mogą sporo pomóc. Oczyści się atmosfera między nami.

112

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

"Ja już podjęłam decyzję, żebym nie wiem co się działo to na ślub się nie zdecyduje aż sprawy między mną, a nim nie będą poukładane jak należy czyli - komunikacja, kompromisy, jak też się przyzna do winy bo on kompletnie ani grama winy w sobie nie widzi!"

to tak nie działa, że jak ręką odjął sprawy się poukładają i od tego momentu będzie już tylko lepiej i wtedy weźmiecie slub.
życie to sinusoida, raz jest sielanka, raz konflikty. kwestia tego, czy dwoje ludzi potrafi w sytuacjach kryzysowych zachować spokój, opanowanie i wyjść z nich obronną ręka nadal się kochając. jeśli najmniejszy problem urasta do rangi kryzysu, codzienność staje się męcząca, regularnie powtarza się ciągła nerwówka i spięcia są cyklicznie to raczej nigdy nie nadejdzie ten dobry moment na ślub.

113 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-17 16:18:49)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania
Kl4udi4 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Kl4udi4 napisał/a:

na prawdę ciężko nam się rozmawia i łatwo o kłótnie... Będzie to na prawdę ciężka rozmowa. Martwię się, że on mi nie da dojść do słowa i zaraz się obrazi..

Po co Ci ślub w takim razie, skoro kompletnie się nie dogadujecie?

W obecnej sytuacji kompletnie nie jest mi potrzebny. Teraz się tylko zastanawiam nad sensem dalszej relacji w konkubinacie co już napisałam parę postów wcześniej.
Mam wrażenie, że czytasz posty wybiórczo albo chcesz mnie łapać za słówka ;/

Zapomniałam wspomnieć - on i ja byliśmy w dość ciężkiej sytuacji życiowej więc byliśmy oboje nerwowi. Te 2-3 tyg mogą sporo pomóc. Oczyści się atmosfera między nami.

Nie czytam wybiórczo. Sama napisałaś, że zawsze mieliście z tym problem.

Kl4udi4 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A to rozstanie po drodze to ile trwało i z czyjej inicjatywy wynikło, i jak było uzasadnione?


Z mojej ponieważ narzeczony stosował teksty poniżej pasa i był bardzo nerwowy. Psychicznie się źle czułam. Dodatkowo on nigdy w swoich działaniach nie widział swojej winy. 4 miesiące rozstania.

Widzę, że to już bezsensu. Niestety kompletnie nie potrafimy się dogadać. On obwinia mnie o tą całą sytuacje i w zasadzie chyba odpuszczę sobie ten związek bo coraz gorzej się z tym wszystkim czuje.

Gadałam z nim przed chwilą to stwierdził, że ja się wybielam i że ja się nie starałam w tym związku tylko on non stop. Wiecie ciężko dyskutować jeśli ktoś nas obwinia w 100%..

114 Ostatnio edytowany przez Kl4udi4 (2019-02-19 23:52:30)

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Witam, odzywam się po długiej przerwie. Podczas nieobecności pozamykałam pewne sprawy, podciągnęłam swoje kwalifikacje w górę oraz dałam sobie czasu na przemyślenie. Niestety oddałam pierścionek ponieważ moje oczekiwania rozmijały się z oczekiwaniami mojego ex narzeczonego. Dalej sobie chciał trwać w konkubinacie. Nie chciał budować wspólnej przyszłości w postaci ślubu, dzieci, własnego gniazdka. Niby dzieci chciał ale bez ślubu ale mi to w żaden sposób nie odpowiada i niestety nie potrafiłabym w tym modelu życia funkcjonować. Z poszanowania dla siebie i niego zakańczam tą znajomość.
Wyprowadzam się z miasta ponieważ mój ex narzeczony mieszka blisko mnie i coś czuje, że nie potrafilibyśmy tej znajomości zakończyć odpowiednio. Mam ogromny żal do niego ponieważ dobrze wiedział jakie są moje oczekiwania. Mimo, że zmienił zdanie co do życia wspólnego i wiedział, że mi to nie odpowiada to nie zdawało to egzaminu ponieważ budowało ogromną frustrację we mnie. Nie udało się w żaden sposób wypracować wspólne rozwiązanie tych problemów. Nie pisałam tego ale mam pewną chorobę i w zasadzie było by lepiej dla mnie bym szybciej zaszła w ciąże, a on o dziecku kompletnie nie myślał tak by to miało ręce i nogi bo wybaczcie ale bez ślubu to ja sobie tego nie wyobrażam. Na warunkach jakie mi proponował ex narzeczony są przeze mnie nie do zaakceptowania. Nie chce więcej dawać czasu tej relacji ponieważ tak jak wspominała te kilka lat to było bardzo dużo. Ex narzeczony przestał się liczyć z moim zdaniem już jakiś czas temu i niestety to co mi pozostało to odejść bo nie potrafię się zmusić do innego życia niż sobie wyobrażałam, a ślub, wspólne mieszkanie i dzieci to przecież nie jest nic nadzwyczajnego jeśli mam warunki, kasę i inne możliwości i nie zostawiłabym tego wszystkiego na głowie faceta to ja nie wiem na co czekać...

115

Odp: Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Dobrze zrobiłaś ! Tak trzymaj i układaj sobie dziewczyno życie z kimś kto naprawdę Ci pokocha. Powodzenia smile

Posty [ 66 do 115 z 115 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nagła zmiana planów wspólnego gniazdka i brak zaufania

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024