charlock_a napisał/a:Mam problem z moim chłopakiem, jesteśmy razem już trzy lata - ja 22 lata on rok starszy. Oboje studiujemy - ja dziennie, on zaocznie + praca.Mieszka z rodzicami ja z koleżankami. Od trzech miesięcy usiłuję go "poprosić" abyśmy wspólnie zamieszkali jednak on jest uparty jak osioł i ma mnie gdzieś. Znalazłam nawet fajne mieszkanie, taka trochę bardziej kawalerka, cena 1600 z wszystkimi opłatami więc wychodzi po 800 na osobę, idealna stawka dla studentów. On jednak nie chce bo twierdzi, ze za mało zarabia i nie wystarczyłoby mu kasy na wszystko. Nigdy nie pytałam się go dokładnie o zarobki ale kiedyś wspominał coś, że zarabia ok 2000 zł więc spytałam się go dlaczego nie chce ze mną zamieszkać. On twierdzi, że po opłaceniu raty za studia i mieszkania zostałoby mu tylko 500 zł na życie czyli ledwo starczyłoby na jedzenie a co dopiero bilety, wydarzenia, jakieś drobne zakupy czy ewentualne naprawy samochodu - i że w takiej sytuacji ze mną nie zamieszkać. Bowiem od roku chodzi regularnie na siłownie i sporo kasy wydaje na jedzenie + suplementy no i karnet też trochę kosztuje. Niestety pracy też narazie nie planuje zmienić bo twierdzi, że w wolnym czasie woli skupić się na nauce aby jak najwięcej wyciągnąć ze studiów a do innej musiałby się po godzinach uczyć a wolnego czasu za dużo nie ma(ze wzgledu na siłownie i studia zaoczne).
Brzmi to bardzo rozsądnie.
Chłopak zna swoja sytuację i nie chce porywać się z motyką na słońce. Uczy się i pracuje w taki sposób, aby to kształtowało jego przyszłość.
Potrafi patrzeć perspektywicznie.
Dodatkowo ma jakieś zainteresowania, pasje.
W mojej opinii rokuje bardzo dobrze absolutnie nie poczytywałabym jego trybu życia i obecnych jego możliwości finansowych jako wady.
charlock_a napisał/a: No i teraz nie wiem co zrobić - nie chce z nim zrywać przez taką głupotę ale nie mogę z nim dojść do porozumienia. On pod żadnym pozorem z siłownii i diety nie chce dla mnie zrezygnować i twierdzi, że zamieszkamy dopiero jak skończy studia i dostanie lepszą pracę. Tylko, że zostały mu jeszcze 3 lata(jest po technikum a studia zaoczne trwają 6 lat). Próbowałam mu tłumaczyć, że ja potrzebuje już z nim zamieszkać, w końcu jesteśmy razem trzy lata i mamy po 22-23 lata, w tym wieku mieszkać z rodzicami już nie wypada.
A dlaczego potrzebujesz już teraz z nim zamieszkać ?
Czy coś oprócz Twojego widzimisię przemawia za tą natychmiastową koniecznością ?
Mieszkać z rodzicami nie wypada wtedy, kiedy nas na to stać.
A kiedy kogoś nie stać na samodzielne mieszkanie, to co - ma iść pod most, tylko dlatego, że mając 23 lata nie wypada mieszkać u rodziców i koniecznie trzeba okazać swoją samodzielność ?
Przecież to kosmiczna głupota. Jeśli czyjeś dochody pozwalają na samodzielne mieszkanie, to może to zrobić i w wieku 14 lat a jeżeli Twojego chłopaka na to nie stać i on o tym wie, to naprawdę nie ma nic złego w życiu z rodzicami.
A Ty z czego się utrzymujesz Autorko ?
Mieszkasz z koleżankami i studiujesz dziennie. Nie pozostaje Ci więc wiele wolnego czasu na pracę zarobkową. Myślę, że Twoje osobiste dochody tez nie są jakieś porażające.
Chyba, że utrzymują Cię rodzice, dając Ci po prostu pieniądze na zapewnienie wszystkich Twoich potrzeb, również mieszkaniowych.
Jesli tak jest, to zupełnie nie rozumiem Twojego oburzenia, że w wieku 22-23 lat nie wypada mieszkać z rodzicami.
Bo to, czy rodzice utrzymują kogoś na stancji/ wynajętym mieszkaniu, a czy utrzymują studenta u siebie w domu - to żadna różnica. Bo przecież w jednym i w drugim przypadku za to płacą.
charlock_a napisał/a:Moim zdaniem on zachowuje się jak egoista bo jego pasja jest dla niego ważniejsza niż nasz związek i woli chodzić na siłownie niż pomyśleć o wspólnym zamieszkaniu.
Jedynie zgodził się na wynajmowanie razem taniego dwuosobowego pokoju na obrzeżach miasta gdzie zapłacimy razem max 1000 zł za pokój ale wtedy musiałabym dojeżdzać do szkoły i pracy co najmniej półtorej godziny w jedną stronę...
Znalazłam się w beznadziejnej sytuacji bo chcę po prostu zamieszkać z moim facetem a nie mogę. Nie chcę przekreślać 3 lat związku bo jest odpowiedzialnym i mądrym facetem ale czuję, że tkwię w związku bez przyszłości, gdzie głupia siłownia i odżywka białkowa jest ode mnie ważniejsza...
Nie, w tym układzie to Ty zachowujesz się jak egoistka, która tupiąc nóżką domaga się natychmiast spełnienia swoich zachcianek.
Jeśli tak bardzo chcesz zamieszkać ze swoim facetem, a jego na to nie stać, to płać całość kosztów za wynajem mieszkania, albo większą część - w ten sposób jego będzie stać, a Ty dostaniesz to czego chcesz.
On jest świadomy na co może sobie finansowo pozwolić i mówi Ci o tym wprost.
Jesli chodzi o mieszkanie na obrzeżach miasta i Twój dojazd do szkoły - który ma wynieść najmniej półtorej godziny - przepraszam, ale gdzie mieszkasz ? W Nowym Jorku ?
Jaka odległość dzieli obrzeża miasta i Twoją uczelnię, 150 km ?
Oczywiście - zdecydujesz jak zechcesz. Jeśli postanowisz zakończyć ten związek, to zrób to.
Dla mnie jednak chłopak o którym piszesz brzmi jak całkiem rozsądny, ogarnięty życiowo młody mężczyzna, który w świadomy sposób kształtuje swoją przyszłość i potrafi podejmować wyważone decyzje.
A jak się poczujesz kiedy odwrócimy sytuację ?
Kiedy to on śmiertelnie się ufoszy na to, że dla Ciebie ważniejsze jest wyrzucanie pieniędzy w błoto na wynajmowanie kawalerki na którą Was nie stać, niż pozwolenie mu na to, żeby w spokoju cieszył się swoją pasją jaką jest obecnie siłownia.
Pomyśl nad tym.
3 lata to nie 30, ani nie 50.
Jeśli tylko taka perspektywa czasowa dzieliłaby mnie od wspólnego zamieszkania z partnerem, to poczekałabym z radością.