Podzielę się zatem i ja!
Widzę, że sprawy sercowe dominują. W moim przypadku też tak było. Nie wiem, czy można to nazywać błędami, bo w końcu na danym etapie życia tacy byliśmy. Eh! Gdybym mógł cofnąć czas do wieku 19-20 lat i mieć umysł, który mam teraz...
"Błąd" nr 1: Rewolucja piwno-rockowo-metalowa w mojej głowie. Było to, gdy miałem ok. 20 lat. W skrócie: Piwo, rock i metal. Moja trójca święta. Okres, który trwał ok. 6 lat (apogeum w wieku 21-23 lat). To był mój napęd życiowy. Nawet jakoś niespecjalnie interesowałem się kobietami w tym okresie. Gdy nasłuchałem się pewnych zespołów i ich piosenek, to naładowany musiałem iść się napić (czytaj: upić). Muzykę łączyłem z piwem i odwrotnie. A gdy zdarzało się tak, że była jakaś impreza w gronie znajomych i tam, pijąc alkohol, mogłem też słuchać ulubionej muzyki, to już w ogóle byłem w raju.
Mój wygląd zewnętrzny wtedy? Wiecie, coś na wzór "harlejowców" z filmów amerykańskich. Zawsze jednak o ten wygląd dbałem. Zadbana broda, buty wypastowane i czyste rzeczy. Można powiedzieć, że nie wyobrażałem sobie wtedy innego życia. Był to też okres mojego ateizmu, momentami zatwardziałego. Zajmowałem swój umysł również innymi rzeczami, które mnie nie rozwijały w życiu realnym.
Dodam, że problemów z alkoholem nigdy nie miałem. Trochę przez mój organizm tego alkoholu przeszło, jednak pocieszające jest to, że wśród moich kolegów i tak najmniej go w siebie wlałem. Niektórzy dotychczas wypili pięć razy więcej niż ja.
Dzisiaj, bogatszy o wiedzę (o której chyba celowo nam się nie mówi), nie piję już w ogóle. Zupełnie nic. Nie jadam nawet batonów i czekoladek, w których jest spirytus. Pośród kilku powodów wiem, po pierwsze, kto nas - Słowian - celowo truje (papierosami również), po drugie, alkohol niszczy płyn mózgowo-rdzeniowy - ten "Święty Olej" ("Christus"; "Khristos"), po trzecie (to dla kobiet), niszczy komórki jajowe. Kobieta pijąca alkohol i paląca papierosy może już nie urodzić zdrowych dzieci. Stąd (jeśli dobrze pamiętam) w starożytnym Rzymie, gdy mąż wyczuł od swojej żony alkohol, to mógł ją nawet zabić.
"Błąd" nr 2: "Związek" z pewną kobietą. Wziąłem ten wyraz w cudzysłów, bo to nawet nie był związek na odległość. Trochę to już opisałem, wystarczy poszukać w moich postach. Kobieta, która określała siebie jako dojrzałą, silną i odważną. W okresie trwania tego "związku" miała 23 lata. Sama zaproponowała związek. Sama zaproponowała i chciała, żebym z nią zamieszkał. Nie lubiła zabawy uczuciami. Ufałem jej, jak nigdy nikomu i z tym (o ile całej tej relacji nie potraktujemy jako błąd) wiąże się ogromny błąd.
Tutaj czytajcie uważnie, bo o takim głupcu jeszcze nie słyszeliście: Zwolniłem się z pracy dla kobiety, której nie widziałem na oczy (miałem tylko jej zdjęcia), której nie znałem nazwiska, i której nie znałem miejsca zamieszkania (znałem tylko miasto). Prowadziliśmy niekiedy dosyć długie rozmowy telefoniczne, również intymne. Sama zaproponowała mi pracę u siebie. To jest, rzecz jasna, dłuższa historia. Ogólnie zostałem wykorzystany i oszukany. Zerwała znajomość bez słowa, a ja nie wiedziałem na czym stoję. Trwało to osiem miesięcy. Przez ten czas nie pracowałem i byłem chodzącym wrakiem, bo się o nią martwiłem (mieliśmy problemy z połączeniami telefonicznymi, co było dla mnie zagadką, a dzisiaj już mnie to nie obchodzi oraz miała ona niby wypadek samochodowy). Mocno ucierpiały moje finanse i studia.
Dzisiaj jestem wdzięczny temu doświadczeniu, bo bez niego nie zacząłbym poszukiwać wiedzy, nie zacząłbym się rozwijać, zwłaszcza w relacjach z kobietami. Wyszedłem z tego silniejszy, jak nigdy i mogę tylko życzyć tego samego wszystkim porzuconym, zdradzonym itd.