Kobieta tak jest stworzona ze nie potrafi oddzielic seksualnosci od wiezi, w przeciwienstwie do mezczyzn.
Jak to robia niektore kobiety ze odzielaja, potrafia odzielic wiez od seksu?
1 2018-04-08 20:55:28 Ostatnio edytowany przez ariax (2018-04-08 20:58:49)
Nie buduj więzi.
Haha. Ale jak iść do łóżka z kimś bez więzi?
4 2018-04-08 21:15:01 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-04-08 21:17:39)
Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Idzie się by milo spedzic czas i by bylo przyjemnie.
Czy trzeba byc zakochanym by danie smakowalo?
Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Haha. Coś jest na rzeczy, bo nie lubię chodzić do restauracji, wolę jeść w domu.
To by się więc przekladalo na relacje.
Ale tak naprawdę, to bym nie chciała.
A np prostytutki jak to robia?
Bo przeciez nie czuja "cos" do kazdego z klientow?
Iceni napisał/a:Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Haha. Coś jest na rzeczy, bo nie lubię chodzić do restauracji, wolę jeść w domu.
To by się więc przekladalo na relacje.
Ale tak naprawdę, to bym nie chciała.
Skoro nie chcesz, to czemu niemal kazdy temat o seksie bez zobowiazan wywoluje twoją reakcje?
Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Idzie się by milo spedzic czas i by bylo przyjemnie.
Czy trzeba byc zakochanym by danie smakowalo?
Ale nie przyrownujmy restauracji kolacji, do czlowieka uczuc...
Kobieta tak jest stworzona ze nie potrafi oddzielic seksualnosci od wiezi, w przeciwienstwie do mezczyzn.
Jak to robia niektore kobiety ze odzielaja, potrafia odzielic wiez od seksu?
Normalnie. Tu nie ma jakieś czary mary. Ja tak mam. Więź to więź a sex to sex. Ideałem oczywiście jest sex z więzią bo to cudowne przeżycie ale można też się cieszyć z seksu dla samego seksu.
rossanka napisał/a:Iceni napisał/a:Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Haha. Coś jest na rzeczy, bo nie lubię chodzić do restauracji, wolę jeść w domu.
To by się więc przekladalo na relacje.
Ale tak naprawdę, to bym nie chciała.Skoro nie chcesz, to czemu niemal kazdy temat o seksie bez zobowiazan wywoluje twoją reakcje?
Wiesz czemu, bo mnie akurat to ciekawi, jak można oddzielić te dwie rzeczy od siebie. Wiem, że mężczyźni to potrafią i niektóre kobiety, Ja nie, ale mnie to fascynuje w jakimś stopniu.
Haha. Ale jak iść do łóżka z kimś bez więzi?
Haha. Najlepiej szybko, bo jeszcze się rozmyśli
A tak serio, to jeden tego potrzebuje, drugi nie. Są osoby które w seksie widzą tylko zaspokojenie potrzeby fizjologicznej. Inne muszą do tego dobudować ideologię, ktoś jeszcze potrzebuje zbudować związek.
Każdy ma swój sposób na życie.
12 2018-04-08 21:26:14 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2018-04-08 21:27:22)
Iceni napisał/a:Normalnie, tak samo jak na kolacje do restauracji.
Idzie się by milo spedzic czas i by bylo przyjemnie.
Czy trzeba byc zakochanym by danie smakowalo?Ale nie przyrownujmy restauracji kolacji, do czlowieka uczuc...
Jakich uczuć skoro nie ma więzi?. Jest pożądanie i ono w zupełności wystarczy by zdecydować się na przyjemne ( bynajmniej z założenia) doznania. To oczywiście też kwestia otwartości na drugiego człowieka i zaufaniu sobie, że damy radę. Nie bez znaczenia są tu też nieoczekiwania wobec drugiej osoby.
A np prostytutki jak to robia?
Bo przeciez nie czuja "cos" do kazdego z klientow?
Kurka... czy to naprawdę tak trudno zrozumiec?
Prostytutka NIE robi tego dla seksualnej przyjemnosci. Dla niej celem jest kasa.
Seks bez zobowiązań/więzi jakkolwiek to nazwać to seks WYŁĄCZNIE dla cielesnej przyjemnosci.
Jak uwielbiasz czekolade to mimo, ze smakuje to nie jesz jej po 5 tabliczek dziennie jakiejkolwiek marki i olewasz ze ci d*** rosnie tylko jednak starasz sie myslec i wybierasz czasem ulubioną tabliczke.
Mozna kontrolowac swoje uczucia i emocje, przynajmniej do pewnego poziomu. Jak sie jedzie na wczasy to jest fajnie... ale wiadomo, ze trzeba wrocic do domu i nikomu z tego powodu serce nie peka. Tak samo jest z seksem - spotykasz sie i jest przyjemnie, ale kiedyś trzeba powiedziec "dość " i wrocic do domu. MIMO ze bylo fajnie. Bo wiesz, że bylo fajnie tylko dlatego, ze nie oczekiwalas wiele (czyt. Zwiazku)
14 2018-04-08 21:27:02 Ostatnio edytowany przez ariax (2018-04-08 21:33:02)
Czesto traktuje sie druga osobe jak "zabawke" na seks i spadaj, i czy to dobre dla ludzkiej psychiki?
Co do seksu , to z czasem SEKS sie znudzi z jednym partnerem, KAZDEMU, i to nieuniknione,
i wtedy zostaje tylko rozstanie, troche inaczej to wyglada w przypadku gdy jest wiez+seks.
15 2018-04-08 21:30:21 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-04-08 21:35:25)
Ross, co kto lubi. Dla mnie bez więzi nie ma seksu. Koniec, kropka. Nie potrafię i nie chcę tego potraktować na równi z chodzeniem do restauracji, choć bardzo to ostatnie lubię
Nie, nie zakładam, że wyłącznie miłość po grób, ale na pewno duuuuże zaufanie, brak zahamowań i poczucie bliskości.
Iceni napisał/a:rossanka napisał/a:Haha. Coś jest na rzeczy, bo nie lubię chodzić do restauracji, wolę jeść w domu.
To by się więc przekladalo na relacje.
Ale tak naprawdę, to bym nie chciała.Skoro nie chcesz, to czemu niemal kazdy temat o seksie bez zobowiazan wywoluje twoją reakcje?
Wiesz czemu, bo mnie akurat to ciekawi, jak można oddzielić te dwie rzeczy od siebie. Wiem, że mężczyźni to potrafią i niektóre kobiety, Ja nie, ale mnie to fascynuje w jakimś stopniu.
Wystarczy wysokie libido, wtedy to się samo rozdziela. Dochodzi do takiego momentu, że trzeba raczej myslec jak NIE iść z kimkolwiek do lozka niz jak isc.
17 2018-04-08 21:30:51 Ostatnio edytowany przez ariax (2018-04-08 21:31:33)
ariax napisał/a:A np prostytutki jak to robia?
Bo przeciez nie czuja "cos" do kazdego z klientow?Prostytutka NIE robi tego dla seksualnej przyjemnosci. Dla niej celem jest kasa.
Podobno zdarzaja sie tez NIMFOMANKI.
Ale seks to nie tabliczka czekolady czy wczasy. Akurat to nie ma nic wspólnego jedno z drugim.
To się łączy z uczuciami.
A jak już dochodzi związek to i z moralnością, odpowiedzialnoscia itd.
Przecież nikt zdrowy na umyśle nie powie, sory kochanie byłem tydzień w delegacji, zachciało mi się czekolady, to
poczestowala mnie miła pani.
Ale dobra, wiem, że to nie temat o związkach.
Moim zdaniem seks to nie tylko czynność, ale coś więcej, dlatego, uważam, że nie potrafię tego oddzielić.
Chociaż przyznaje, że byłoby to i wygodne, bo człowiek się czasem angażuje, a tu druga strona nie traktuje tego poważnie, mimo seksu, ciężko coś takiego potem przeżyć.
Ross, co kto lubi. Dla mnie bez więzi nie ma seksu. Koniec, kropka. Nie potrafię i nie chcę tego potraktować na równi z chodzeniem do restauracji, choć bardzo to ostatnie lubię
O Piegowata , witaj w tym miejscu.
Właśnie mam tak samo jak Ty, ale ciekawie mnie, jak mają inni.
rossanka napisał/a:Iceni napisał/a:Skoro nie chcesz, to czemu niemal kazdy temat o seksie bez zobowiazan wywoluje twoją reakcje?
Wiesz czemu, bo mnie akurat to ciekawi, jak można oddzielić te dwie rzeczy od siebie. Wiem, że mężczyźni to potrafią i niektóre kobiety, Ja nie, ale mnie to fascynuje w jakimś stopniu.
Wystarczy wysokie libido, wtedy to się samo rozdziela. Dochodzi do takiego momentu, że trzeba raczej myslec jak NIE iść z kimkolwiek do lozka niz jak isc.
AA aaa jak bardzo wysokie libido to tak. Kiedyś oglądałam program, gdzie kobietom było wszystko jedno z kim, gdzie, byle codziennie i to po parę razy, ale tam były już bardzo skrajne przypadki, one się wszystkie leczyły z tego, ale z marnym skutkiem. Jedna mówiła, że to silniejsze od niej, nawet w agencji parę lat pracowała. Tylko, że to już było chorobliwie. Nawet jakoś się ta jednostka chorobowa nazywała. Ale mówię, to już była skrajności.
W sumie przykry program.
Czesto traktuje sie druga osobe jak "zabawke" na seks i spadaj i czy to dobre dla ludzkiej psychiki?
Co do seksu , to z czasem SEKS sie znudzi z jednym partnerem, KAZDEMU.....
Eeeee tak to można na temat seksu bez końca. Sex służy też jako narzędzie manipulaci jest walutą o określonej wartości itd. itp.
Co do drugiej części nie masz racji bo mnie sex po 6 latach związku z tą samą osobą nie znudził się. Więc nie KAŻDEMU.
Sądziłam, że dyskusja oscyluje wookół seksu dwojga dojrzałych, zdrowych emocjonalnie ludzi a tu wkrada się jakieś "gówniarstwo" i problemy emocjonalne u potencjalnych kochanków.
Hej, Ross Zobaczyłam tytuł i zobaczyłam Ciebie, więc zajrzałam. Ale mnie się nie chce na ten temat rozwijać wypowiedzi. Już sporo się nagadałam i kto mnie czyta, ten wie, jakie mam podejście. Pokrzepia mnie, że nie jestem z nim sama na świecie.
Rossanko - piszesz to w (chyba) kazdym watku na ten temat (nie, nie zabraniam, tylko wskazuję na pewien schemat) - uwierz mi, nie ma obowiazku chodzenia do lozka bez uczuc, a Ty czasem piszesz tak, jakbys miala z tego powodu jakies kompleksy, jakbys się czula gorsza albo lepsza (byc moze w zaleznosci od nastroju )
Nie musisz, nikt od Ciebie tego nie oczekuje.
Ja staram się odpowiadać w takich tematach bo z własnego doswiadczenia i z rozmow z innymi kobietami wiem, ze wiele kobiet ma na to ochote, ale z roznych wzgledow boi sie zaryzykować i spróbować.
Iceni napisał/a:rossanka napisał/a:Wiesz czemu, bo mnie akurat to ciekawi, jak można oddzielić te dwie rzeczy od siebie. Wiem, że mężczyźni to potrafią i niektóre kobiety, Ja nie, ale mnie to fascynuje w jakimś stopniu.
Wystarczy wysokie libido, wtedy to się samo rozdziela. Dochodzi do takiego momentu, że trzeba raczej myslec jak NIE iść z kimkolwiek do lozka niz jak isc.
AA aaa jak bardzo wysokie libido to tak. Kiedyś oglądałam program, gdzie kobietom było wszystko jedno z kim, gdzie, byle codziennie i to po parę razy, ale tam były już bardzo skrajne przypadki, one się wszystkie leczyły z tego, ale z marnym skutkiem. Jedna mówiła, że to silniejsze od niej, nawet w agencji parę lat pracowała. Tylko, że to już było chorobliwie. Nawet jakoś się ta jednostka chorobowa nazywała. Ale mówię, to już była skrajności.
W sumie przykry program.
No jak dla Ciebie wysokie libido to to samo co nimfomania albo jakas inna chorobliwa czy kompulsywna chęć seksu to ja juz nie mam wiecej nic do dodania, bo niejako sama określiłaś ze popęd seksualny wedlug ciebie podchodzi pod stan chorobowy
cóż mozna wiecej napisac?....
Normalnie. Ktoś pociąga jest pociągający fizycznie, ale zupełnie nie widzisz go w roli partnera.
rossanka napisał/a:Iceni napisał/a:Wystarczy wysokie libido, wtedy to się samo rozdziela. Dochodzi do takiego momentu, że trzeba raczej myslec jak NIE iść z kimkolwiek do lozka niz jak isc.
AA aaa jak bardzo wysokie libido to tak. Kiedyś oglądałam program, gdzie kobietom było wszystko jedno z kim, gdzie, byle codziennie i to po parę razy, ale tam były już bardzo skrajne przypadki, one się wszystkie leczyły z tego, ale z marnym skutkiem. Jedna mówiła, że to silniejsze od niej, nawet w agencji parę lat pracowała. Tylko, że to już było chorobliwie. Nawet jakoś się ta jednostka chorobowa nazywała. Ale mówię, to już była skrajności.
W sumie przykry program.No jak dla Ciebie wysokie libido to to samo co nimfomania albo jakas inna chorobliwa czy kompulsywna chęć seksu to ja juz nie mam wiecej nic do dodania, bo niejako sama określiłaś ze popęd seksualny wedlug ciebie podchodzi pod stan chorobowy
cóż mozna wiecej napisac?....
Bo tam był chorobliwy popęd. Przecież pisałam, że to były ekstremalne przypadki.
Owszem, piszę we wszystkich wątkach to samo, ale Ty też piszesz to samo, czy ja Ci bronie?
No nie, bo od tego jest forum.
A tych wątków o seksie nie traktuje śmiertelnie poważnie, ot wymieniamy informacje.
Czy mam kompleks z tego powodu - nie.
Z innego powodu mam kompleks, ale jak ktoś uważnie czyta to i tak się domyśli.
Normalnie. Ktoś pociąga jest pociągający fizycznie, ale zupełnie nie widzisz go w roli partnera.
Albo druga opcja - widzisz go jako partnera, ale z pewnych powodow nie pozwalasz znajomosci rozwinąć się za bardzo.
Ja na przykład staram się nie pogłębiać znajomosci dalej niż jest to konieczne - unikam zbyt częstego kontaktu by wlasnie nie wytwarzać więzi, przyzwyczajenia do obecnosci w pobliżu, nie trzymam zadnych pamiątek, nie interesuję się datami urodzin itp.
Normalnie można to rozdzielić.
Widzę mężczyznę, jest atrakcyjny, jest wolny, ja jestem wolna, to nie muszę widzieć w nim kandydata na przyszłego partnera by iść z nim do łóżka. Mogę z nim mieć mało wspólnego, mogę nawet jakoś szczególnie go wcale nie lubić, albo mogę lubić, ale na takiej stopie koleżeńskiej. Nie zdarzyło mi się nagle zakochać w kimś, kogo od początku traktowałam tylko jako fajnego kolegę z benefitami. Natomiast zdarzyło mi się, że seksualna znajomość przekształciła się w normalną, zupełnie aseksualną przyjaźń, która trwa latami.
Ale rozumiem, że wiele innych kobiet tak nie ma. Moja rada dla nich, to nie ładować się w sytuacje typu FwB, bo to tylko skończy się płaczem.
29 2018-04-09 20:57:00 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-04-09 21:07:54)
Jak to robia niektore kobiety ze odzielaja, potrafia odzielic wiez od seksu?
Opowiem na swoim (byc moze dosc nietypowym) przykladzie - u mnie seksualnosc zostala oddzielona od wiezi bardzo wczesnie, bo w wieku kilku lat na skutek pewnego skomplikowanego urazu, ktory wiazal sie rowniez z poczuciem winy odczuwanym dlugo po nim, ale czasami mysle ze nawet gdyby do tego nie doszlo to i tak wiazanie seksualnosci z wiezia, czy jakims pieknem oraz cieplem nie byloby dla mnie pierwotne, bo pamietam ze juz wczesniej mialam cos takiego ze organizm uruchamial najmocniejsze podniecenie przy rzeczach w jakis sposob skazonych. Dopiero w wieku 20-kilku lat momentami zaczelam widziec seksualnosc z tej innej, jasniejszej strony, czyli jako cos ladnego, estetycznego, czy zwiazanego z wiezia wlasnie, ale to nadal tylko jako opcje (w tym sensie ze nie zaczelam uwazac takiego sposobu odczuwania za jedyny sluszny u czlowieka), no i bylo to u mnie czyms wtornym. To podniecenie ktore pojawialo sie przy mezczyznie w ktorym bylam zakochana bylo tak jakby innej natury, zdawalo sie czyste i pozbawione niepokoju.
To co opisalam powyzej po krotce jest prawdopodobnie przyczyna dla ktorej zawsze umialam oddzielac jedno od drugiego, a wrecz trudno mi bylo inaczej, ale nie nalezy wyciagac z mojego przykladu wniosku ze u kazdej kobiety ktora potrafi oddzielac wzielo sie to z podobnych rzeczy, a jedynie wziac pod uwage ze takie tez moga byc przyczyny w niektorych przypadkach.
ariax napisał/a:Jak to robia niektore kobiety ze odzielaja, potrafia odzielic wiez od seksu?
Opowiem na swoim (byc moze dosc nietypowym) przykladzie - u mnie seksualnosc zostala oddzielona od wiezi bardzo wczesnie, bo w wieku kilku lat na skutek pewnego skomplikowanego urazu, ktory wiazal sie rowniez z poczuciem winy odczuwanym dlugo po nim, ale czasami mysle ze nawet gdyby do tego nie doszlo to i tak wiazanie seksualnosci z wiezia, czy jakims pieknem oraz cieplem nie byloby dla mnie pierwotne, bo pamietam ze juz wczesniej mialam cos takiego ze organizm uruchamial najmocniejsze podniecenie przy rzeczach w jakis sposob skazonych. Dopiero w wieku 20-kilku lat momentami zaczelam widziec seksualnosc z tej innej, jasniejszej strony, czyli jako cos ladnego, estetycznego, czy zwiazanego z wiezia wlasnie, ale to nadal tylko jako opcje (w tym sensie ze nie zaczelam uwazac takiego sposobu odczuwania za jedyny sluszny u czlowieka), no i bylo to u mnie czyms wtornym. To podniecenie ktore pojawialo sie przy mezczyznie w ktorym bylam zakochana bylo tak jakby innej natury, zdawalo sie czyste i pozbawione niepokoju.
To co opisalam powyzej po krotce jest prawdopodobnie przyczyna dla ktorej zawsze umialam oddzielac jedno od drugiego, a wrecz trudno mi bylo inaczej, ale nie nalezy wyciagac z mojego przykladu wniosku ze u kazdej kobiety ktora potrafi oddzielac wzielo sie to z podobnych rzeczy, a jedynie wziac pod uwage ze takie tez moga byc przyczyny w niektorych przypadkach.
Opisujesz odczuwanie zaburzone traumą, a nie naturalne odczucia. Jesteś w stanie się zdystansować, bo nie rozpoznajesz faceta, na którym się skupiłaś jako męskiego i silnego- postrzegasz go jak taką lebiegę, może i nawet jakąś ładną, nad którą się litujesz. To są mechanizmy wyparcia, a nie oddzielania seksu od miłości. Ty nie wiesz czym jest miłość, bo nie potrafisz się nawet zbliżyć do drugiego człowieka.
Ja opisuję normalny popęd, skierowany na normalnych gości, z którymi nie zawszę musiałam mieć dużo wspólnego, ale którzy byli atrakcyjni. Kocham mężczyzn i lubię spędzać czas w ich towarzystwie, co nie znaczy, że jestem jakąś nimfomanką. Jak jestem w związku, to pożądam swojego faceta. Mogą mi się inni podobać, ale mam na tyle szacunku do partnera, że ich ignoruję.
Kobieta tak jest stworzona ze nie potrafi oddzielic seksualnosci od wiezi, w przeciwienstwie do mezczyzn.
Nie, nie jest tak stworzona. To kwestia historycznych ról płciowych: kobieta potrzebuje nasienia od najlepszego mężczyzny i najlepszego opiekuna do dziecka (to mogą być inni mężczyźni); dlatego selekcjonuje tego jednego. Cala otoczka miłości to hormonalny koktajl.
Mężczyzna ma za zadanie zapłodnić jak najwięcej kobiet, stad tez nie może się emocjonalnie wiązać.
Od kiedy ludzkość dysponuje tabsem antykoncepcyjnym, kobieta nie jest podporządkowana rozmnażaniu, jednak całą tę otoczkę miłości, powiązania uczucia z seksem, cały ten kulturowy entourage ciężko tak po prostu na śmietnik wyrzucić.
ariax napisał/a:Kobieta tak jest stworzona ze nie potrafi oddzielic seksualnosci od wiezi, w przeciwienstwie do mezczyzn.
Nie, nie jest tak stworzona. To kwestia historycznych ról płciowych: kobieta potrzebuje nasienia od najlepszego mężczyzny i najlepszego opiekuna do dziecka (to mogą być inni mężczyźni); dlatego selekcjonuje tego jednego. Cala otoczka miłości to hormonalny koktajl.
Mężczyzna ma za zadanie zapłodnić jak najwięcej kobiet, stad tez nie może się emocjonalnie wiązać.Od kiedy ludzkość dysponuje tabsem antykoncepcyjnym, kobieta nie jest podporządkowana rozmnażaniu, jednak całą tę otoczkę miłości, powiązania uczucia z seksem, cały ten kulturowy entourage ciężko tak po prostu na śmietnik wyrzucić.
Taka jest ewolucja. Kobita nie chce zaciążyć bez posiadania zaplecza, na którym może polegać. Za to nie odpowiada kultura, tylko geny. A, że pula genetyczna jest w jakimś stopniu zróżnicowana, będzie mały procent kobiet, które są bardziej męskie i mają bardziej męskie seksualne reakcje. Jednak to nigdy nie będzie większość czy nawet połowa, bo jak homoseksualizm, jest to ewolucyjnie niewydolna strategia.
Ty nie wiesz czym jest miłość, bo nie potrafisz się nawet zbliżyć do drugiego człowieka.
Wrecz przeciwnie, a kochac potrafie moze nawet bardziej niz wiele osob (choc sprawdzic sie tego nie da, bo nikt jak na razie drugiej osobie do glowy nie wszedl), i nie chodzi mi tylko o glebie samych uczuc, ale tez o fakt ze gdy kocham to nie wymagam ze ktos bedzie dla mnie cos robil (chyba ze na zasadzie - gdyby tak bylo, to byloby fajniej, ale pozostaje to w mojej glowie nie stanowiac czegos w rodzaju wymagania stawianego drugiej osobie).
Ja opisuję normalny popęd, skierowany na normalnych gości, z którymi nie zawszę musiałam mieć dużo wspólnego, ale którzy byli atrakcyjni.
I jest to jak najbardziej normalne/w porzadku, choc nieco mniej typowe jak na kobiete.
A np prostytutki jak to robia?
Bo przeciez nie czuja "cos" do kazdego z klientow?
Dokladnie tak samo jak pielegniarki, gdy musza umyc czy opatrzyc chorego. To ich praca, a ze wiaze sie z kontaktem fizycznym? - istnieja przeciez inne zawody w ktorych takze jest to konieczne.