prawda subiektywna, bo z jednego punktu widzenia
Pstryk, pstryk. Flesz. Pstryk. Kolejny i jeszcze jeden. Dziesiąty, setny.......
Niech się dzieje co chce. Tylko tak może go mieć przy sobie. Przecież nikogo nie obchodzi co robi. Muzyka, tłum. Nikt nie zauważy. Nie pomyśli nawet........ Flesz, pstryk. Odwraca się. Tamta patrzy. Wie.
Tamta. która przecież nie może się z nią równać. Ona - może mu dać wszystko. Ona - może spełnić wszystko. Ona - dawała mu to, czego zapragnął. Przecież brał..............
Tamta, dziwnie przeciętna, wycofana, skupiona. Odległa, jakby nieobecna. Bezgłośna, obca. Wydarła Go z jej rąk . Spokojnie, w ciszy. Jak ...? Przecież właściwie nic nie zrobiła. Przyszła cicho jak mgła. Wszystko zasnuła. A potem On poszedł za nią, zatracony.
Ona złamana. Tnie obrazy. Każde cięcie jak otwarta rana. Ale Tamta jak cień. Zdjęcie ze zdjęcia. Tamtej cień. Cięcie, zdjęcie ze zdjęcia. Cień. Flesz. Pstryk. On przecież musi na nią spojrzeć. Tak jak na Tamtą. Musi. Pstryk. Ale On nie patrzy na nią jak na Tamtą. On zatopiony w Tamtej cieniu.