Przyznam, że wydaje mi się, że bardzo dużo Polaków tutaj jest. Pytając na ulicy czy w sklepie o coś, zaczynam od pytania czy ktoś mówi po angielsku albo po polsku i nie raz usłyszałam, że 'po polsku tak'. Za każdym razem mnie to szokuje, bo przygotowuję się na rozmowę po angielsku
Zaczęłam teraz kurs niemieckiego to na grupę ok. 18 osób, łącznie ze mną w klasie trafiło 7 Polaków.
Ani razu nie napotkałam się też z niechęcią ze strony Niemców. Gdy ktoś o coś pyta, od razu mówię, że niestety nie mówię po niemiecku. Często po chwili jest pytanie skąd pochodzę i czy długo tu mieszkam, zawsze z uprzejmością w głosie. Ostatnio na środku deptaka starszy pan mnie zaczepił, bo człapałam do szkoły powoli (mam skręconą kostkę i wspomagałam się jeszcze kilka dni temu kulą) to pytał co się stało. Oczywiście standardowa formułka, że nie mówię po niemiecku, ale po angielsku i polsku się dogadam. To zaczął mówić dużo wolniej i pokazywać bym rozumiała o co mu chodzi, bo niestety nie mówił w innym języku. Chwilę się porozmawiało i musiałam iść dalej do szkoły. Szczerze? W Polsce pewnie bym jak najszybciej się oddaliła, bo u nas nie jest tu normalne, żeby nieznajomy ot tak kogoś zagadywał, chyba że pytając o drogę czy papierosa. Przynajmniej mi się to nigdy nie zdarzyło rozmawiać z nieznajomym na ulicy o 'dupie Maryni', a tutaj to nie pierwsza taka sytuacja.
Co do Arabów, Turków czy innych nacji o ciemniejszej karnacji, to jest tu ich na pęczki. Zawsze uważałam się za osobę dość tolerancyjną, jednak czuję, że tu zmieniłam nastawienie trochę. Oczywiście nie traktuję inaczej osoby w szkole, czy w sklepie. Jeśli żyje tutaj, uczy się lub pracuje, a nie żeruje tylko na państwie, bo uważa że im się należy i nie głosi wszędzie swoich poglądów to dla mnie nie ma problemu. Ale fakt faktem jak widzę te wszystkie ośrodki dla uchodźców tutaj, czytam lub słyszę co się w nich dzieje to szlag mnie trafia. Boli mnie to, że wielu z nich naprawdę zachowuje się jak u siebie, uważa że wszystko powinno być tak jak oni chcą. A Niemcy się na to godzą, nie wszyscy, ale większość siedzi cicho. Na szczęście w mojej najbliższej okolicy nie ma żadnego ośrodku, bo przyznam, że bałabym się niestety obok takich przechodzić, a tym bardziej moją młodszą siostrę puszczać w tamte okolice.