Witam, jestem tu nowa. Trafilam na to forum jak wiekszosc z Was po rozpadzie zwiazku. Od dwoch
tygodni jestem znow sama.. bardzo przezylam to rozstanie i przezywam dalej. Nasz zwiazek trwal
piec i pol roku. Jak to w kazdym zwiazku raz bylo lepiej raz gorzej, ale zawsze udawalo nam sie
rozwiazywac problemy... Bardzo sie kochalismy i mysle ze to uczucie trwa nadal.. po pieciu latach
moj chlopak powiedzial mi ze jednak nie jest gotowy na powazny zwiazek, ze teraz chce byc sam..
ze nie mysli o malzenstwie, dzieciach, ze wie ze juz nigdy nie bedzie mial takiej dziewczyny jak
ja....ale nie chce teraz byc z nikim...Dodam ze ja bylam jego pierwsza dziewczyna... Ja mam 26
lat on jest o rok mlodszy, wiadomo kazdy w jakis sposob planuje sobie przyszlosc.. ja planowalam
z nim bo czulam i czuje nadal ze to jest wlasnie ta moja druga polowa... bardzo go kocham i jakos
tak podswiadomie trzymam sie mysli ze jednak kiedys bedziemy jeszcze razem.. moze jestem naiwna
ale wierze... wiem ze rozstalismy sie nie dlatego ze poznal i zakochal sie w innej,ale dlatego ze
chcial byc fair wobec mnie...szkoda tylko ze uswiadomil to sobie dopiero po pieciu latach.. wiem
ze o tym rozstaniu myslal juz od jakiegos czasu to nie bylo tak z dnia na dzien... wiem ze i on
to w jakis sposob przezywa bo mamy ze soba kontakt, prawie codziennie rozmawiamy na gg... wiem,
ze powinnam urwac ten kontakt bo cierpie, ale nie potrafie.. nie mam na tyle sily aby to tak po
prostu urwac...:((( czy jest szansa ze on zrozumie swoj"blad", ze stwierdzi ze to jednak ze mna
bedzie szczesliwy, ze ze mna chce sie zestarzec?? ( Nie wiem czy powinnam utrzymywac z nim
kontakt? w jakis sposob byc przy nim? czy po prostu uciac to i czekac az sam zateskni?? jest tyle
pytan bez odpowiedzi...:(( Jak myslicie?? pozdrawiam