Mam różne doświadczenia, ale wydaje mi się ,że jednak lepszym szefem w firmie jest facet. Kobiety są rozdrażnione, często nie wiedzą czego chcą i za bardzo kierują się emocjami. Mam chyba szczęście, że trafiam na szefowe rozchwiane emocjonalnie lub z rozbabranym życiem emocjonalnym i osobistym, które wyżywają się potem na pracownikach Faceci jako szefowie są wg. mnie bardziej konkretni. Bardziej merytoryczni i umieją oddzielać życie osobiste od zawodowego. To moje przynajmniej zdanie. A jaka jest Wasza opinia ?
Pola34 faceci mają pewne cechy, które ułatwiają im zajmowanie tych najwyższych stanowisk. Myślę, że podstawową "wadą/ słabością" kobiet, która utrudnia im dobre wypełnianie tego zadania, jest ich wrodzona empatia i uczuciowość. Co jednak nie jest argumentem do tego by nie zajmowały one stanowisk kierowniczych. Myślę, że kobieta świadoma, która wie co stanowi jej słabszą stronę i pracująca nad sobą, będzie równie dobrym szefem co mężczyzna. Jednakże przyznam, że na razie takiej nie spotkałam
mysle, ze faceci sa lepszymi szefami
sa bardziej zdecydowani, kieruja sie rozumem, sa bardziej konkretni
a tak na marginesie, mnie, jako kobiecie, latwiej sie z facetem dogadac , zawsze mozna go posciemniac,pokokietowac, i predzej pojdzie na pewne ustepstwa niz kobieta szef
4 2009-12-20 13:40:04 Ostatnio edytowany przez sanders (2009-12-20 13:43:35)
Ja mialam jedną szefową i 4 szefow.
Szefowa dosyc fajna, ale nie nadawała się na to stanowisko. Odeszła i na jej miejsce przyszedł facet. Masakra, koleś chciał mnie zniszczyc psychicznie- bylam jego asystentką. Akurat konczylam studia mgr, dopóki sie nie obroniłam nie było najgorzej mimo, że facet strasznie gonił za kasą. Nie interesowaly go równie ważne sprawy firmy, o których mu na okrągło wałkowalam, a to że raport za godzine musze wyslać i musi mi podac dane, a to, że ktos tak skladek nie płaci i moze byc kiepsko, że kase potrzebuje bo dyr główny przjezdza i zakupy muszę zrobic. Jak sie obroniłam zaczelo sie piekło. Zaczął jeździc po mnie strasznie, ponizac przy pracownikach, obwiniac za wszystkie niepowodzenia w firmie, mimo, że o wszystkich problemach był informowany non stop. Ja swoją prace wykonywalam bez zarzutów, wszystko bylo na czas. Obrywałam za to, że inni pracownicy olewali swoje obowiązki i firma zaczeła miec kłopoty. Ja mu o nich mówiłam, bo taki miałam obowiązek, ona jako dyr miał obowiązek cos na to zaradzic. W koncu doszło do tego że kazał mi sprzątac biuro, mimo, że mielismy panią do sprzątania. Postanowiłam sie pajacowi postawić. Przegiął strasznie.
Zmieniłam prace, szef bardzo stanowczy, stworzony do swojego stanowiska. Na początku gonił mnie do roboty w takim tempie, że myslałam ze sie wykoncze, bałam sie go ale szybko zaczełam nadawac na tych falach co on i pracowało mi sie z nim rewelacyjnie. On swoją stanowczością nauczył mnie szybkiej i bardzo dokładniej pracy. I znowu zmienił się szef. Sympatyczny ale takie cieple kluchy. Po kilku latach zmieniłam prace i mialam kolejnego szefa. Rewelacyjny czlowiek. Sympatyczny i bardzo życiowy. Takiego ze świecą szukac. Stwierdzam, ze faceci są lepszymi szefami. Kobiety często bywają zazdrosne np. o urode swoich pracownic.
Moim zdaniem i z moich doświadczeń wynika, że wszystko tak na prawdę zależy od charakteru danej osoby. Aczkolwiek na swojej drodze spotykałam praktycznie same ... babki jako szefowe czy bezpośrednie przełożone;) Miałam kiedyś fantastyczną szefową : świetnie wykształconą, wymagającą, ale dającą i wnoszącą wiele od siebie. Trafiłam na nią zaraz po studiach i w życiu się tyle nie nauczyłam od nikogo ile od niej Niestety jej mąż też był szefem ... i był straszny Mruk i choleryk - nie było szans się zn im dogadać. Miałam też "szefową" beznadziejną. Zupełnie niekompetentną i słabo wykształconą babę, która była zazdrosna o wszystko i nie dopuszczała mnie do niczego. O jakimkolwiek rozwoju czy podnoszeniu kompetencji mogłam zapomnieć. Nie było to mile widziane, wręcz było to wyśmiewane przy byle okazji - bo już wtedy byłam lepsza i bardziej kompetentna niż ona więc nie mogłaby znieść tego gdyby wiedziała ile kursów za jej plecami robię ... Czasem - wiem z doświadczenia - lepiej o niektórych sprawach milczeć. Ja mam silną osobowość więc grałam tak jak chciała bo jakiś czas jeszcze chciałam tam pracować we względnym spokoju - i tak miałam już swoje dalsze zawodowe plany i wiedziałam doskonale,że długo to nie potrwa - , ale kosztowało mnie to sporo nerwów Za granicą miałam z kolei wspaniałą okazję poznania znowu fantastycznej babki - szefa, która była właściwą osobą na właściwym miejscu : kompetentna , opanowana, znająca swoją wartość, ale i ceniąca i doceniająca innych. Ideał szefa ? Chyba tak Myślę, że to co napisała Lena jest dobrym podsumowaniem : osoba świadoma swojej wartości i swoich kompetencji jest dobrym szefem. Osoba niekompetentna i zakompleksiona - może być szefem bardzo toksycznym. Niestety przebywanie stałe z taką osobą - szefem niszczy nas na dobrą sprawę. Te toksyny się gdzieś przedostają do nas i na dłuższą metę nie jest to rozwiązanie. Niestety, szef to szef i trudno go zmienić w danej firmie. Czasem ktoś jest tylko i wyłącznie szefem przez znajomości lub ... przez zasiedzenie. To boli - gdy widzimy jak bardzo niezasłużenie, ktoś piastuje to stanowisko. Ale gdy nas to już boli - to znaczy ,że proces niezadowolenia i frustracji już nas dopadł i będzie się to przekładać na naszą pracę, a co więcej na nasze podejście do pracy w ogóle. W takiej sytuacji, aby ratować to co z nas jeszcze zostało, jedynym wyjściem jest wyjście ewakuacyjne ...
No szefowe są ciężkie, sama się właśnie męczę Trochę smutne ,że kobiety szefowe - tak bardzo utrudniają życie czasem kobietom - pracownicom ... Trudno jest robić karierę i tak będąc kobieta więc powinnyśmy się wspierać i jak któraś już jest tą szefową to nie powinna tego wykorzystywać, aby zaszkodzić innym kobietom będącym na początku drabinki.
Mam porównanie: miałem szefa teraz mam szefową i sobie chwalę Nie bez znaczenia jest jednak relacja płci. Wiecie, czasem kombinuję i używam swoich sztuczek i jakoś idzie Niestety to działa też w drugą stronę
Mnie również się wydaje, że wbrew feministycznemu gadaniu o takim samym potencjale większość kobiet posiada cechy, które przeszkadzają na kierowniczym stanowisku. Osobiście w szefowych przeszkadzało mi niezdecydowanie lub syndrom "Ja mam zawsze rację", często jedynie powierzchowne zgłębienie tematu/branży i nieumiejętność podejmowania dobrych decyzji. Zdarzyła mi się jedna szefowa, której tych cech nie mogłam zarzucić, zawsze była kompetentna, przygotowana i zaangażowana w swoją pracę - pracowała nadmiernie dużo, ale jednocześnie nie sprawiała wrażenia męczennicy osierocającej męża w domu.
Z pewnością warto, żeby każdy, bez względu na płeć zdawał sobie sprawę z własnych wad i potrafił szczerze zrezygnować z obejmowania stanowisk, na których nie będzie umiał zaprezentować pełnego profesjonalizmu - ta zasada dotyczy obu płci.