moje dwa życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » moje dwa życia

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

Temat: moje dwa życia

Moze zacze od tego ze z mezem jestem od 7 lat juz rok jestesmy po slubie przez to co we mnie siedzi ze smutkiem stwierdzam ze nie jestesmy tak szczesliwi jak bym tego chciała. dwa lata temu w maju poznałam Piotrka. poznalismy sie w bardzo dzis popularny sposub tzn przez forum, on szukał przyjazni milego towarzystwa..a ja sama nie wiem czego..teraz juz wiem ze wtedy znalazłam jedyna milosc jaka w zyciu przezyłam. Zaczeły sie spotkania najpierw czule słowka trzymanie sie za reke, pozniej pocałunki az w koncu zaczelismy sie kochac....Zakochałam sie w nim, ale on ciagle powtarzała ze boi sie mnie skrzywdzic ze nie chce sie angazowac bo jest strarszy o 10..ze nie chce mi marnowac zycia. Własnie przez takie słowa nie umiałam zerwac z moim juz wtedy narzeczonym. Czułam sie jak dziwka okłamujac ich obu , ani jeden ani drugi nie mieli pojecia ze gram na dwa fronty. tutaj zblizał sie termin slubu a ja dalej mialam sto watpliwosci....tu wiedzialm ze kocham tamtego a z drugiej strony zal bylo by zostawic narzeczonego. nie chcaiłam zostac sama..nadal zyłam w dwoch swiatach w realnym  juz z mezem i nierealnym z kochankiem, ktory nie wiedzial ze zadaje sie z mezatka. pewnego wieczoru kochanek wyznal mi miłosc ze bardzo mnie kocha i ma gdzis to ze jestem mlodsza, ze nie umie zyc beze mnie.....mial pirscionek kleknal przede mna..a ja sie rozryczałam..musiałam powiedziec mu prawde.......Wiecie co zrobił....rozpłakał sie i nic wiecej...powioedzial mi ze nie umie sie na mnie gniewac....zbyt mocno mnie kocha a nie mowił wczesniej bo chcial byc pewny uczuc do mnie..a teraz juz jest za pozno....Za pozno na cokolwiek..kocham innegi z zyje z innym...staram sie o nim zapomniec, ale wiem ze to nierealne  za mocno go kocham....Zniszczyła zycie trzem osobom przez swoja głupote.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Celia (2009-09-04 13:37:42)

Odp: moje dwa życia

O rany, ostatnio mamy tutaj zatrzęsienie mężatek romansujących sobie na boku.
Justyś, nie ma co, gra na dwa fronty, a w międzyczasie ślub świadczą, że niewiele sobie robisz z jednego jak i drugiego mężczyzny. Skoro tak bardzo chciałabyś być szczęśliwa z mężem, to dlaczego w porę nie ukróciłaś tamtego romansu?? A jeżeli zakochałaś się w tamtym facecie, nie trzeba było wychodzić za obecnego męża. Przecież 10 lat to jeszcze nie tak wiele. Pomyśl, jak mogłaś przysięgać mężowi, że będziesz wierna, będziesz go kochać i szanować, jeżeli już miałaś na boku innego??
Nawet nie piszesz, czy w końcu z nim zerwałaś? A może dalej chcesz to ciągnąć??
Czego tutaj oczekujesz? Współczucia? Z mojej strony na pewno go nie ma. Miałaś czas na wybór - przed ślubem. Jednak Ty z premedytacją spaprałaś życie tym facetom, którzy mimo wszystko za coś Cie kochają.

3

Odp: moje dwa życia

Celia, nie byłabym aż taka ostra, choć potępiam takie zachowanie, Justyś zaprzepaścilaś szansę na szczęście i na dodatek skrzywdziłaś dwoje innych ludzi, czy zastanawiałaś się nad tym , ze swojemu mężowi też odebrałas możliwość bycia szczęśliwym? bo kto wie czy gdybyście się rozstali to może poznałby kogoś na kim zaczęłó by mu zeleżeć, może by sie zakochał? jednak z drugiej strony wiem jak dużo znaczy przywiązanie, myśl, że będąc z cvzłwoeikiem tak dlugo nagle on znika z Twojego zycia. jestem w stanie to zrozumieć, ale teraz chyba czas na podjęcie decyzji godnej dorosłej kobiety. skoro nie kochasz męża weź rozwód, skoro kochasz tamtego bądź z nim, daj szanse waszej trójce na szczęście.

4

Odp: moje dwa życia

łatwo osadzac jesli nie bylo sie podobnej sytuacji, ja sie nie bronie tylko same nie wiecie jak to jest tak zyc

5

Odp: moje dwa życia

To dobrze, że nie wiemy, jak to jest być w takiej sytuacji. Natomiast Ty, Justyś24 się nie obrażaj, bo pochwały chyba tu nie oczekiwałaś. Skoro się męczysz w tej sytuacji, to ją rozwiąż - tylko Ty to możesz zrobić.

6

Odp: moje dwa życia

Celia ma rację, sama napisałabym to samo
miałaś wiele czasu na podjęcie decyzji
a co do przywiązania, to inna sprawa. Ja nawet będąc z kimś 15 lat nie zdecydowałabym się na ślub z powodu przyzwyczajenia. Jeśli kochasz tego drugiego, to daj mężowi szansę bycia szczęśliwym z kimś innim
pomysl, co on robi, kiedy ty jesteś ze swoim kochankiem? może pora dać mu wolność, żeby mógł znaleźć sobie kogos odpowiedniego dla siebie i kogoś kto go pokacha bezgranicznie i weźmie ślub bez drugiego faceta na boku

7

Odp: moje dwa życia

?I teraz serca mam dwa, smutki dwa?? chciałoby się zaśpiewać.

Nie zabierałem do tej pory głosu w tego typu sprawach ale jak widzę niektóre odpowiedzi to muszę swoje 3 grosze wtrącić.

Celia pisze, z zauważalną cierpkością w słowach, że oto nastąpiło coś w rodzaju wysypu mężatek romansujących na boku. Celio a może po prostu wzrasta cywilna odwaga kobiet wystawiających swoje historie na pręgierz opinii publicznej? I trudno jest zaakceptować fakt, że takich kobiet jest znacznie więcej tyle, że w ukryciu?

Masz rację justyś24 z przekąsem zauważając, że łatwo jest oceniać nie przeżywając tego co Ty. Wiele osób tu Ci powie, że NIGDY czegoś takiego by nie zrobiło i nie masz co szukać współczucia i wsparcia. A trochę to dziwne bo co innego szukać wsparcia a co innego rozgrzeszenia i pogłaskania po głowie. Forum jest od tego, żeby swoimi historiami się dzielić. Czy kobiety mają pisać tylko o tym jak to faceci ich zdradzają, zostawiają i jacy to z nich idioci, gówniarze itd.? A może mamy (bo sam w tym uczestniczę) pisać tylko o przyjemnościach, głupotkach i radościach dnia codziennego? A w sytuacji gdy dziewczyna właśnie dokonuje harakiri, opisując na forum swoje moralnie dyskusyjne wątpliwości pod ocenę reszty to już mamy się nad nią pastwić?

Obserwowałem na forum kilka wpisów o podobnej tematyce i stwierdzam, że najszybciej pojawiają się odpowiedzi w których skreśla się takie osoby jak justyś24.

Teraz dla jasności: nie pochwalam tego co zrobiła. Wplątała się w spiralę kłamstwa nie mówiąc w odpowiednim czasie osobom dramatu jak jest naprawdę. W ten sposób powstał trójkąt w którym są sami nieszczęśliwi. No i co teraz? Justyś24 dobrze wie, co się stało. Chce teraz to wywalić z siebie i być może znaleźć rozwiązanie. Postarajcie się więc podejść do tego z większą wrażliwością, bo NIGDY nie ma 100 % pewności jakie figle może spłatać los. Czy uważacie, że miłość zawsze idzie w parze ze szczęściem?

Justyś24 jesteś w niełatwej sytuacji i wiem, że łatwo wplątać się w różne historie, szczególnie gdy myśli się sercem a nie rozumem. Sprawy wymknęły Ci się spod kontroli i jestem w stanie zrozumieć jak ciężko się z tego wyplątać. Jest to tym bardziej trudne, że społeczeństwo w którym żyjemy jest ?pozornie? wielce moralne. Nagle masz mnóstwo ludzi wokół siebie dla których czarne jest czarne, białe jest białe. Nie znam Twojej sytuacji od samego początku, więc nie będę pisał, że jesteś ta niedobra, unieszczęśliwiająca innych. Jestem zodiakalną Wagą i lubię ważyć słowa. Ponadto często idąc pod prąd w czarnym doszukuje się białego i to tylko dlatego, że sam jestem człowiekiem ułomnym. Natomiast potępianie z gruntu może pchać ludzi w depresję i odebrać ochotę na podniesienie głowy i stawienie czoła takim sytuacjom.

Justyś24: nie można rozpamiętywać przeszłości w nieskończoność. Teraz powinnaś pomyśleć co dalej. Jeśli nie kochasz męża bierzesz rozwód i żyjesz z tamtym, jeśli on i Ty tego chcecie. Piwo już się rozlało, wychodzicie z tego pokiereszowani i z bliznami. Ale tkwiąc w takim układzie jak teraz jest jeszcze gorzej. Wiesz już, ze zrobiłaś źle ale to nie społeczeństwo ma Ci wybaczyć i nawet nie oczekuj tego od niego. Napraw to co jeszcze można. Ja Cię nie naznaczam, nie potępiam, nie rozgrzeszam bo nie jestem od tego.

8

Odp: moje dwa życia

wiecie co? po takich postach az odechciewa mi się tu udzielać? ktoś pisze o swojej historii(mniemam, ze robi to po to aby pogadać z kimś, wyżalić się poznać czyjeś zdanie),a potem ma pretensje , że ktoś na tego posta odpisał? moze Celia wyraziła się ostro, ale poprostu wyraziła swoją opinie. Ja natomiast nie uważam aby mój post wyżej był jakimś postem , który osądza.
Choć Pedro dobrze zwrócił uwagę na fakt(ja też to zaobserwowałam), że kobiety, które mają romanse, które błądzą nie zaznają zrozumienia.
pozdrawiam

9

Odp: moje dwa życia

Claudymek...jej po prostu jest cięzko z tym....rozumiem to choc nigdy nie byłam w takiej sytuacj. Mogę sie mylić ale podejrzewam, że chciała zrzucić z siebie ten ciężar.
A zakochała się i będzie broniła samej siebie przed różnymi opiniami....takimi jak ta napisana przez Celię. To przeciez takie oczywiste...A  my mamy prawo okreslac swoje zdanie na kazdy temat zawarty nas forum. Ja tez uwazam, że justyś24 powinna podjąc nareszcie decyzję co dalej...ale co zrobi to już jej sprawa....

10

Odp: moje dwa życia

a ja podpisuję się rękami i nogami pod postem Pedra (cześć siostro Wago smile )

nie potrafię się postawić w twojej sytuacji justyś - wplątałaś się w niezłe bagno a teraz musisz podjąć decyzję co dalej, czas na chwilę prawdy dla twojego męża.

11

Odp: moje dwa życia
Claudymek napisał/a:

Ja natomiast nie uważam aby mój post wyżej był jakimś postem , który osądza.

Akurat nie chodziło mi o Twój wpis smile Nie ukrywam, że sprowokowały mnie wypowiedzi Celii. Człowiekowi upadłemu nalezy pomóc się podnieść a nie rzucać kolejne kłody pod nogi wyrażając "tylko własna opinię". Proszę o troche więcej empatii, co nie jest jednoznaczne z akceptacją takich zachowań.

12 Ostatnio edytowany przez Claudymek (2009-09-08 11:52:04)

Odp: moje dwa życia

Pedro burzysz moją definicję faceta! wink masz rację, zgadzam się z Tobą

13

Odp: moje dwa życia
Don Pedro napisał/a:

Akurat nie chodziło mi o Twój wpis smile Nie ukrywam, że sprowokowały mnie wypowiedzi Celii. Człowiekowi upadłemu nalezy pomóc się podnieść a nie rzucać kolejne kłody pod nogi wyrażając "tylko własna opinię". Proszę o troche więcej empatii, co nie jest jednoznaczne z akceptacją takich zachowań.

Forum jest po to, aby wyrażać własne opinie, a to, że ktoś robi je w krótszej formie, a inny w bardzo długiej, to indywidualna sprawa forumowicza/-ki. Tak naprawdę przekaz jest ten sam.
Ufam, że Justyś podejmiesz właściwą decyzję. smile

14

Odp: moje dwa życia
Celia napisał/a:

Ufam, że Justyś podejmiesz właściwą decyzję. smile

Dokładnie. teraz ruch należy do Niej. I mam nadzieję, że mimo wszystko Justyś jeszcze się wypowie.

15

Odp: moje dwa życia

no to teraz wam napisze....jak mysicie...co zrobilam..to wszystko trwało dwa lata..zyłam jak na karuzeli..raz latalam na skrzydlach innym razem upadałam tak nisko ze pozniej pare dni nie moglam sie podniesc...w koncu pekłam..bo uwierzcie nie mozna tak dlugo..ktos kto choc troche ma uczuc..ktosc kto wierzy w milosc do drugiego czlowieka musi takze zaufac...zdradzialm meza dwa tygodnie po slubie i ciaglam to jescze pol roku. Nie umialam powiedziec tamtemu ze mimo ze bardzo go kocham juz jestem nie dla niego. Badzo odbilo sie to na mnie, zaczełam miec potworne wyrzuty sumienia a spotęgowało o to sie wtedy gdy tamten wyskoczyl z oswiadczynami. wtedy mu opowiedziałam o wszytskim, ale mimo tego nie zakonczylismy znajomosci..trwało to nadal tylko teraz oboje wiedzielismy na co sie porywamy i do czego to moze nas doprowadzic...on wolał mnie miec  w taki sposob niz wogule a ja nie umialam bez niego normalnie funkcjonowac....ale sie skonczylo musiałam djac decyzej podjac dcyzej wybralam męża,  no coz nie obylo sie bez konsekwencji......powiedzialam mu o wszystkim...niebede opowiadac co sie wtedy działo..bo zajełoby mi to caly dzien, od tej chwili mineło pol roku z tamtym urwałam calkowity kontakt...a jesli chodzi o meza robie wszystko aby znowu mi zaufal..wiem ze potrzeba duzo czasu zeby wszystko bylo jak dawniej ale moze kiedys bedziemy nomalna rodzina...Zwłaszcza ze zrozumialam ze mimo tego jakie świnstwo mu zrobiłam wybaczyl mi i zostal ze mna...choc doskonale wie ze nadal nie zapomnialam o tamtym i ze nie stanie sie to z dnia na dzien. Sama trace nadzieje ze stanie sie to kiedykolwiek...tak wyglada moja historioa..wim ze juz nigdy nie zdradze..ale nie wiem czy wytrzymam z jednym myslac i kochajac innego.

16

Odp: moje dwa życia

dodam jeszcze ze dziekuje bogu ze mieszkam w duzym miescie i moge zostac anonimowa....bo jak by sie to przedostalo do mojej rodziny to by mnie zlinczowali....wie o tym wszystkim moj maz ja i on..i tak juz zostanie....:)

17

Odp: moje dwa życia

na Twoim miejscu tez bym miała potworne wyrzuty sumienia... nie rozumiem tylko jak mogłaś kochać dwóch facetów na raz, przecież tak sie nie da? Ale dobrze że już chociaż powiedziałaś o tym mężowi i skoro mimo wszystko został z Tobą świadczy to o bardzo wielkiej miłości. Postaraj sie wiec tego nie zmarnować. Będę trzymała za ciebie kciuki i oby wszystko sie ułożyło jak najlepiej :*

18

Odp: moje dwa życia

No czytając Twoją historie to tak jak bym widziała siebie.Podziwiam Cię że podjęłaś taką decyzje.Na pewno nie było Ci łatwo,pewnie noce nieprzespane i myśli które chodzą ci po głowie.Powiem szczerze że rozumiem to czułaś i czujesz teraz.I wierze że Ci się uda.Ja nie jestem na tyle ślina żeby podjąć taką decyzje,jest mi okropnie ciężko i czuje się z tym fatalnie.Nie którzy nie rozumieją jak można kochać dwóch facetów na raz,a powiem wam że można i to jednego bardziej od drugiego,nikt tego nie zrozumie do puki tego sam nie przeżyje.Na pewno nie zapomnisz o tamtym i zawsze będzie miejsce dla niego w twoim serduszku ale życie musi toczyć się dalej . Życzę Ci żebyś odnalazła szczęście przy mężu.Pozdrawiam

19

Odp: moje dwa życia

Może i tak... jeśli sie czegoś nie przeżyje na własnej skórze to niewiele można powiedzieć na ten temat...

20

Odp: moje dwa życia

Justyś powiem ci z własnego doswiadczenia że nie wolno robic nic przeciwko sobie.Jeżeli jest mi źle ,niepasuje mi ta sytuacja ,chce czegos innego to robię wszystko zebym w końcu poczuła się spełniona i szczęścliwa.Zycie jest zbyt krótkie zeby myslec o tym co inni pomyslą,o tym ze boję się samotnosci i asekurowac się pół środkami.Ja postawiłam wszystko na jedna kartę i przegrałam ale nie załuję bo walczyłam i nie muszę się zastanawiac co by było gdyby....Powodzenia

21

Odp: moje dwa życia

nie zrobilam nic przeciwko sobie...mowiac krotko wybralam mniejsze zlo...jak bym nie postapila i tak zawsze ktos by cierpial, nie bylo dobrego wyjscia z tej sytuacji, powoli zaczynalam bac sie wlasnego cienia mialam wrazenie ze ktos ciagle mnie kontroluje...poprostu to moje ciagle kombinowanie zaczynalo sprawiac ze gubilam sie. zawsze mialam gotowy scenariusz na wszystko...szkola studia praca rodzina..pozniej do ego wszystkiego doszedl jeszcze on..i dla niego zawsze mialam czas...urywalam sie z pracy pod byle pretekstem zeby sie spotkac...on byl waznym elementem tego scenariusza...nie wiem czy nie najwazniejszym, bo do niego dostosowalam cala reszte, zawsze dziwił sie dlaczego nie chce przyjmowac od niego zadnych prezentow..urodziny dzien kobiet, tlumaczylam ze on jest dla mnie najlepszym prezentem..wiecie jak bylo w rzeczywistosci..poprostu gdybym je wzielam to czulabym sie jak dziwka...

22

Odp: moje dwa życia

jeśli wybrałaś, to powinnaś przestać rozstrząsywać ten problem
spróbuj więcej czasu poświęcic mężowi i nie myśl o tamtym, bo to będzie błędne koło
pomyśl o swoim małżeństwie, ile możesz w nim zmienić i co
naprawiaj ten błąd

23

Odp: moje dwa życia

przeniesiony post justyś24
nasz zwiazek jest po przejsciach...jestesmy rok malzenstwem..ale mam wrazenie ze trwa to pare dobrych lat...nie bede sie rozpisywac...co i jak opisłam to wszystko w "mojej historii". ostatnio odkryłam ze moj maz nie tylko zdradza mnie przez neta, ma lewa poczte gg ale i takze telefon.......dalm sobie czas do konca  miesiaca(mamy wazna uroczystosc rodzinna i nie chce robic awantury przed), ale pozniej prawdopodobnie wyrzuce go z domu...powiem tylko tyle ze byla umowa a on ja złamał..mnie mam ochoty na powtorke z rozrywki.....

24

Odp: moje dwa życia

Zaczynając czytać ten wątek myślę sobie: Kurcze, kobitka się w życiu pogubiła ale jeden plus, że czuje wyrzuty sumienia i wie, że źle robi krzywdząc siebie i "swoich" facetów. Jest takie powiedzenie " miłość nie wybiera" i jest tak rzeczywiście, pokochałaś a jednak żal było Ci opuść obecnego męża. Wydaje mnie się, że też tak bym się czuła. Jednak z drugiej strony przed ślubem miałaś czas aby podjąć decyzję którego z nich bardziej kochasz. Ty jednak brnęłaś w to dalej, nie zastanowiłaś się co może przynieść przyszłość. Okłamywałaś ich obu, zdradzałaś i oboje Ci to wybaczyli. Zastanawiam się jakim cudem. Co ty masz w sobie, bądź w czym taka dobra jesteś, że woleli Ci wybaczyć, niż kopnąć w d...Powinnaś zostać sama  wtedy uświadomiłabyś sobie jaka jesteś naprawdę...

Zależy ci na tym aby odbudować dobre relacje z mężem?... Najpierw Ty się poukładaj i zapomnij o tamtym człowieku.

Z posta przeniesionego przez Delicious widzę, że mąż też nie zapomniał o zdradzie... i z tego co piszesz ma kogoś na boku. Najpierw powinnaś dokładnie sprawdzić, czy się nie mylisz a potem dopiero osądzać. Dajesz sobie czas do końca miesiąca a zaś co??? zrobisz mu wielką wojnę, że Cię zdradza? A on co? na pierwszym miejscu wypomni ci co ty zrobiłaś... Radzę Ci, abyś z nim porozmawiała a nie urządzała kłótni pod zarzutami zdrady. najpierw porozmawiajcie o tym co was łączy o planach może sama wywnioskujesz czy wszystko jest wporządku, bądź, czy coś ukrywa.

25

Odp: moje dwa życia

mowiac mu prawde, wiedzialam ze ryzykuje bardzo dyzo..ale jednak powiedzialm wszystko bez jakiego kolwiek owijania w bawelne czy usprawiedliwiania sie...pozniej powiedzialam cos jeszcze..."albo rozstajemy sie teraz i zaczynamy od nowa kazde z osobna, alebo probujemy od nowa razem" nie naciskalm zeby zostal ze mna dostal wolna reke.  Zostal..ale razem doszlismy do wniosku ze nie bedziemy sie oklamywac, ani tym bardziej kontrolowac..sam wyszedl z tak inicjatywa, ja do niczego go nie zmuszalam. sam oswidczyl ze chce byc ze ma bo beze mnie bedzie jeszcze gorzej. od tamtego momentu staralam sie jak moglam nie oklamalam go w zadnej sprawie...urwałam wszystkie kontakty ktore moglyby wzbudzac jakies jego podejrzenia....naprawde bylam ok wzgledem niego. a teraz no coz wiem ze od 2 miesiecy spotyka sie z kims..raz juz mu o tym powioedzialam..powoedzial ze nic go z nia nie laczy, obiecal ze urwie kontakt...Nie sprawdzalm go ale wpadl sam przez przypadek...mowiac mi ze musi jechac w sobote do pracy. a mi w tym czasie bylo potrzebne auto a nie wiedzialm gdzie sa kluczyki, wiec zadzwonilam,mial wylaczon tel; zadzwonilam do sekretarki zeby go wywołała..a na mi na to ze dzis sobota i jego nie ma w pracy. wiec wszytsko bylo jasne, wtedy nie wytzrymalam i sobie poczytalam wszystko..poczte, gg. jestem ksiegowa, ale na komputerach znam sie lepiej niz nie eden informatyk..wiec bez trudu złamałam hasla zwłaszcza ze nie byly trudne......wiec co teraz mi doradzicie......

26

Odp: moje dwa życia

Ciężko jest odbudować związek który przez jakiś czas podtruwany był kłamstwami, ciężko odratować zawiedzione uczucia i nadzieje, ale nie jest to nie możliwe.. wszystko to właściwie kwestia wiary i przedewszystkim chęci. Justyś wiesz co przeszłam, zresztą czytałaś moją historię. Skrzywdził mnie człowiek, którego kochałam bezgranicznie, skrzywdził wielokrotnie.. ale wierzyłam, że wart jest tego by dać mu szansę, więc ją dałam.. Ale wspomnienia o przeszłości często wracają w najmniej odpowiednich momentach. Kiedy poznałam swojego przyjaciela, myślałam że "skoro on mógł to i ja mogę" i chociaż kusiło mnie strasznie, jak jakaś demoniczna siła, to stoczyłam trudną walkę sama ze sobą i zwyciężyło to, co jest słuszne i właściwe. Wygrała miłość do mojego męża, bo wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nigdy nie zrobiłam nic przeciwko niemu, nigdy bym go nie zraniła. Ale życie to ciężka droga, pełna wyboji i fałszywych drogowskazów. Wszystko zaczyna się w NAS, nasze decyzje, nasza przyszłość, nawet zachowania innych ludzi.. Nie zdajemy sobie sprawy z tego na jak wiele spraw możemy mieć wpływ. Co Ci mogę doradzić? To jedynie to, że musisz to przejść, cierpliwie ze spokojem, stać z boku i czekać, czy Twojemu mężowi uda się zrozumieć, że zemsta nie jest metodą na zapomnienie, że najlepszą metodą jest wybaczenie. Ale to jego walka i może zdziałać coś tylko swoją siłą i miłością do Ciebie.. jeśli to nie przyniesie rezultatu, nie urządzaj awantur, które sprowokują wzajemne wypominanie sobie czegokolwiek, poprostu odsuń się, może nawet wyprowadź, on musi dojść do takich wniosków jak Ty doszłaś!!! Nie zapominaj, że to Ty pierwsza wbiłaś gwódź, więc wykaż się rozsądkiem i mądrością w ratowaniu tego co jest między Tobą a Twoim mężem. Bądź dzielna i pamiętaj że amor vincit omnia! wink Pozdrawiam cieplusio smile

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MOJA NIESAMOWITA HISTORIA » moje dwa życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024