Hej, musze podzielic sie z wami moja historia tylko ze wzgledu na to ze chce stwierdzic czy to napewno chorobliwa zazdrosc czy moze tylko pretekst do zakonczenia zwiazku?
Otorz jestem z M. juz od 1.5 roku. W sumie juz nawet jestesmy zareczeni i wybralismy sale na wesele... Wlasnie od tygodnia pojawil sie nowy problem iz w weekend pojechalam do kolezanki w sobote na noc (nie widzialam sie z nia od dosc dawna, nie moglysmy sie spotkac, rozmawialysmy czesto na skype) Powiedzialam mojemu M. w czwartek ze chce jechac w sobote do kolezanki, i od tamtej pory zaczelo sie kontrolowanie mnie... sprawdzal moj telefon nawet jak bylam w lazience na 3 minuty, zeby tego bylo malo to bylo bardzo duzo pytan typu.. a co ty bedziesz tam robic cala noc? Mimo i wynikla z tego wielka klotnia, bo jak ja moge zostawic go samego w domu na cala noc? to pojechalam do niej, w niedziele wrocilam do domu okolo 2 popoludniu (dodam ze mam do niej teraz okolo 1h jazdy) niestety nie zastalam milego przywitania - zaczela sie meka. Wiele pytan co robilam, gdzie bylam itp. zdziwilo mnie nagle iz zapytal o moj wyciag z banku i telefonu, oraz chcial koniecznie zobaczyc moj telefon.. Nie zgodzilam sie na zadna z tych opcji wiec zaczal robic jeszcze wieksze pieklo. Nie uderzyl mnie, ale zneca sie nade mna przychicznie... Ciagle mi wmawia ze bylam gdzies z kims, ze go zdradzilam... mam dosc chorej sytuacji... wyzywanie i znecanie sie psychicze nie nalezy do najprzyjemniejszych rzeczy w zyciu.... pomocy...
Nie zapytałaś, z troską, o to, co mu się stało?
Wg mnie nie jest to zazdrość ale chęć dominacji, kontrolowanie i ograniczanie. Twój narzeczony musi mieć Ciebie i Twoje ,życie pod kontrolą. Zastanów się poważnie nad ślubem bo zamknie Cię jeszcze w złotej klatce i nie pozwoli z niej wyjść.Zabierze Ci jeszcze tą kartę odetnie od finansów i co najgorsze rodziny i znajomych. Możesz stracić wszystkich przyjaciół bo nie pozwoli Ci się z nimi spotykać.
Robić halo o jedno wyjście do koleżanki? kim on jest panem i właścicielem?
@Wielokropek - oczywiscie ze zapytalam o co chodzi? i skad takie wielkie zamieszanie na temat mjego wyjscia? Odpowiedz byla jedna: Nie podoba mi sie ze wychodzisz na noc, ze nie wracasz do domu..
@anicorek87 - obawiam sie wlasnie tego ze tak bedzie.. jeszcze troche i nie bede mogla kupic nowej pary majtek no bo po co mi to?
Ogolnie nie wiem co w niego wstapilo.. bylo dobrze dopoki nie chcialam wyjsc z domu co dodam jeszcze ze on jezdzil na imprezy sam, nie pil bo jezdzil autem, ale to nie zmienia faktu ze to on moze wyjsc z domu ale ja nie.
Obrazil sie na mnie za to ze nie odebralam tej nocy telefonu gdy dzwonil o 12.30 w nocy... a pozniej o 3 w nocy...
nie wiem co myslec !
Pomocy !
On zawsze taki był czy to jednorazowa taka sytuacja?
Wyobrażam sobie, że gdyby pojawił się odwrotny temat: że to facet nocował u kolegi, nie odbierał telefonu, a po powrocie nie chciał pokazać telefonu, kobiety pisałyby że na pewno ten facet zdradził.
Wcale go nie popieram, nie znam sytuacji, może jest chorobliwie zazdrosny i nie nadaje się do związku.
Ale muszę przyznać że to odrobinę dziwnie wygląda - nagle pojawia się jakaś dawno niewidziana koleżanka której on nie zna (tak zrozumiałam), u której chcesz nocować (a jak zrozumiałam, nigdy nie znikałaś na noce), nie odbierasz telefonu, potem wracasz i nie chcesz mu pokazać telefonu (co tez nie oznacza że jestem zwolenniczką przeglądania prywatnych rzeczy, ale ODMOWA gdy ktoś prosi jest podejrzana).
@madoja wiem ze to moze wygladac podejrzanie, ale awantury ktore mi robil przed wyjazdem do kolezanki, z ktora czesto rozmawialam przez Skype, i on o tym wiedzial...
dodam tylko ze wczesniej pojechalam do innej kolezanki tylko na kawe i pogaduchy wracalam okolo 10 wieczorem do domu, obrazony pojechal do kolegi na noc, bo jak ja moglam jechac bez niego.. napewno pokazalabym mu telefon, gdyby nie to ze zachowywal sie tak a nie inaczej...
Brak zgody na przeszukanie osobistych rzeczy nie jest podejrzany. Wyjście na spotkanie z koleżanką (choćby dawno niewidzianą) i spędzenie wielu godzin z dala od kontaktu z narzeczonym nie jest podejrzane. To, że narzeczonemu nie spodobało się, że narzeczona spędziła noc poza domem też nie jest podejrzane. Dającym do myślenia jest zachowanie narzeczonego po powrocie narzeczonej.
Gdyby wątek został założony przez mężczyznę, który opisałby identyczną sytuację, moje posty brzmiałyby tak samo. Dobry związek, moim zdaniem, nie polega na ograniczeniu wolności partnera i braku zaufania do niego (znowu, niezależnie od płci) oraz prezentowaniu zachowań będących ich konsekwencją.
Pina01, zastanawiasz się nad tym, co zrobić.
Będąc na Twoim miejscu zastanowiłabym się nad przyczynami stosowania przez narzeczonego różnych standardów. Zastanowiłabym się nad tym, dlaczego do tej pory siedziałam w domu i nie spotykałam się z nikim bez obecności narzeczonego (rozumiem, że narzeczony mógł być zaniepokojony zmianą Twego zachowania, co jednak nie upoważnia go do żądania przeszukania telefonu, kontrolowania Ciebie). I zastanowiłabym się, czy chcę żyć u boku kogoś, kto stosuje inne standardy wobec siebie, inne wobec mnie, kto nie ma zaufania do mnie i chce mnie kontrolować.
@Wielokropek
Siedzialam w domu nie chca wychodzic z powodow zdrowotnych, mialam terapie hormonalna, ktora przyniosla efekty znerwicowania, i typu "nic mi sie nie chce", po tym stwierdzilam ze juz dosc tego i wyrzucilam wszystkie "zle " czynniki ktore wplywaly na moje zachowanie, teraz juz prawie wrocilam do normalnosci.
Oczywiscie ze nie chcialabym zeby moje zycie opieralo sie na ciaglym kontrolowaniu mnie, bo nie na tym zwiazek polega.
Nie widzialam wczesniej u niego tego typu dziwnych zachowan.. lub moze nie zwracalam uwagi na nie.
Uwazam ze kobieta tez ma prawo wyjsc do znajomych i tez ma prawo miec swoich znajomych, ale nie tych narzuconych przez partnera.
Dodatko dziwna rzecza jaka uslyszalam w ciagu ostatnich paru dni bylo, ze :"jako zwiazek, wszedzie powinnysmy wychodzic razem". co myslicie o tym?
Mi sie to stwierdzenie nie podoba, bo jeszcze troche i do lazienki sama nie wyjde...
9 2016-10-21 10:38:43 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-10-21 10:41:15)
(...) "jako zwiazek, wszedzie powinnysmy wychodzic razem". co myslicie o tym? (...)
To zapowiedź życia w klatce.
Edycja:
Być może, dzięki ubocznym efektom Twej kuracji hormonalnej, narzeczony myślał, że znalazł kobietę o identycznych poglądach nt relacji w związku.
@Wielokropek
Tez mi sie tak wydaje ze to po prostu zapowiedz zycia w klatce...
Naprawde jest cudownym facetem...ale nie dla mnie.
Ja nie dam rady zyc w klatce tym bardziej ze uwielbiam podrozowac.
ja kiedyś usłyszałam nawet, że jako związek powinniśmy mieć jedno stanowisko we wszystkim przed innymi
tzn. jak się toczy dyskusja w grupie, to ja nie mogę mieć innego zdania niż on, a on niż ja, bo to źle wygląda
kazałam się panu popukać w głowę i powiedziałam, że nie będę dostosowywać swoich poglądów do jego wymagań i jakichś przedziwnych zasad wziętych z kosmosu.
z takich jeszcze ciekawszych rzeczy to ów pan twierdził, że jak się idzie do restauracji, to nie wolno zamawiać tego samego, co partner. Żeby było śmieszniej to jako kobiecie kazał najpierw mi wybierać, a potem robił mi jazdy, że wybrałam coś, co on chciał wybrać
to tak a propos dziwnych zasad związkowych
ja kiedyś usłyszałam nawet, że jako związek powinniśmy mieć jedno stanowisko we wszystkim przed innymi
tzn. jak się toczy dyskusja w grupie, to ja nie mogę mieć innego zdania niż on, a on niż ja, bo to źle wygląda
Ha ha ha wiem cos o tym.. w sumie tez to uslyszalam on mojego.. ze ja nie powinnam podwarzac jego zdania i ze nie powinnismy miec odmiennych zdan !
Teraz pytanie w moim przypadku moj M. - czy to zazdrosc ? czy jak to ktos napisal - proba bycia "panem i wladzca" ?
Próba bycia panem i władcą tak jak napisałam .Wynika to z jego osobowości i cech charakteru- dyktator i tyle
(...) Teraz pytanie w moim przypadku moj M. - czy to zazdrosc ? czy jak to ktos napisal - proba bycia "panem i wladzca" ?
Zazdrość???? Raczej wściekłość, że mebel, który ma jasno określone przez właściciela miejsce, podejmuje decyzje i samodzielnie się przemieszcza.
Powiedzcie mi jak sobie z tym radzic?
Albo dyktator zmieni sie i przestanie alboe bede musiala rozwiazac inaczej ten problem...
wiecie moze o jakims sposobie na dyktatora?
Sposób na dyktatora?
1. Zaakceptować jego poglądy i wynikające z nich zachowania.
2. Pożegnać go i żyć zgodnie ze swoim systemem wartości.
Wielokropek
myslisz ze nic mi nie pomoze zmienic jego zachowania / przkonan ze to jest zle ?
To jest swietny facet, kochany itp...ale moje siedzenie w domu przez cale zycie...wykluczone.
Jak myslicie jak zareaguje na pytanie?
Albo moja wolnosci i normalne zycie albo sie zegnamy?
Świetny facet? Hm... .
Jeśli on nie podejmie decyzji o zmianie swych poglądów, to masz dwie opcje, o których napisałam wyżej. To, co możesz zrobić, to powiedzieć mu o swoich przekonaniach i decyzjach - może zmieni swój punkt widzenia. Może... .
20 2016-10-24 11:47:00 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-10-24 11:48:10)
Jesteś zdecydowana pożegnać go czy to tylko takie 'Strachy na Lachy"?
Edycja:
Podejrzewam, że inaczej rozumiecie zwrot 'normalne życie'.
To jest swietny facet, kochany .
to się chyba wzajemnie wyklucza
ale wiele jest tutaj takich komentarzy. facet pije, bije, obraża, stosuje przemoc psychiczna, ale przecież to "taki dobry, kochany człowiek".
Jesli on nie zmieni swoich pogladow jestem w zdecydowana sie pozegnac, bo ja tez mam swoje zdanie, i nie zamierzam siedziec w domu bo mi M. nie pozwala wyjsc.
#V to sie wzajemnie nie wyklucza kazdy ma swoje wady i zalety. M. ma wade - jest dyktatorem.
23 2016-10-24 12:03:46 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-10-24 12:06:53)
to się chyba wzajemnie wyklucza
to się nigdy nie wyklucza!!!
jest zdrowe, rozsądne, nie ma innej opcji, jak pierwotne prawo oddychania,
ba (konieczny warunek)do współtworzenia "toksycznej" relacji, często określanej mianem "miłości od pierwszego", tylko nie wiem, czy spojrzenia czy wrażenia
Jesli on nie zmieni swoich pogladow jestem w zdecydowana sie pozegnac, bo ja tez mam swoje zdanie, i nie zamierzam siedziec w domu bo mi M. nie pozwala wyjsc. (...)
Decyzję masz za sobą.
_v_ napisał/a:to się chyba wzajemnie wyklucza
to się nigdy nie wyklucza!!!
jest zdrowe, rozsądne, nie ma innej opcji, jak pierwotne prawo oddychania,
ba (konieczny warunek)do współtworzenia "toksycznej" relacji, często określanej mianem "miłości od pierwszego", tylko nie wiem, czy spojrzenia czy wrażenia
Bosh, Amethist, nie strasz mnie
dobrze, że drugi raz przeczytałam
Amethis napisał/a:_v_ napisał/a:to się chyba wzajemnie wyklucza
to się nigdy nie wyklucza!!!
jest zdrowe, rozsądne, nie ma innej opcji, jak pierwotne prawo oddychania,
ba (konieczny warunek)do współtworzenia "toksycznej" relacji, często określanej mianem "miłości od pierwszego", tylko nie wiem, czy spojrzenia czy wrażenia
Bosh, Amethist, nie strasz mnie
dobrze, że drugi raz przeczytałam
hahah, nie no ubaw musi, być szkoda się smucić
_v_ napisał/a:Amethis napisał/a:to się nigdy nie wyklucza!!!
jest zdrowe, rozsądne, nie ma innej opcji, jak pierwotne prawo oddychania,
ba (konieczny warunek)do współtworzenia "toksycznej" relacji, często określanej mianem "miłości od pierwszego", tylko nie wiem, czy spojrzenia czy wrażenia
Bosh, Amethist, nie strasz mnie
dobrze, że drugi raz przeczytałamhahah, nie no ubaw musi, być szkoda się smucić
to akurat najprawdziwsza prawda
To prawda nie warto jest sie smucic, dlatego ja z usmiechem na twarzy szukam nowego mieszkanka i powoli zaczynam pakowac rzeczy... chyba nadszedl czas sie pozegnac.
29 2016-10-24 13:21:29 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2016-10-24 13:24:03)
No nadszedl najwyzszy czas, by spieprzac w podskokach.
Jest zle, a bedzie jeszcze gorzej.
Taka zazdrosc bezpodstawna, ciagla, obsesyjna zabije kazda najwieksza milosc.
On nie nadaje sie na razie na zwiazek.
I jeszcze jedno: "swietny facet"...ojejku......ja swietnego faceta, gdybym miala opisac, to na pierwszym miejscu powiem: "tolerancyjny".
On nie jest swietny.
Tobie sie cos popierdzielilo.
~Gosia1962 Nic mi sie nie popierdzielilo, poprostu doszlam do tego iz nie kazdy jest idealny i albo kogos akceptujesz z jego wadami albo nie.
Twoj wybor albo masz "swietnego faceta" i siedzic zamknieta w domu, ale masz wszystko co byc chciala...
albo jestes sama i nie wiesz co bedzie dalej.
Jak definiujesz "swietny facet"?
dla mnie swietny to rowniez ten, ktory jest tolerancyjny i rozumny. A on taki nie jest.
Z opisanych przez ciebie sytuacji swietny to on nie jest.
O to mi chodzilo.
Nie mam na mysli jakis tam wad, ktore kazdy z nas ma.
Ale jego zachowanie jest karygodne i nie moze kwalifikowac sie do zachowan faceta, ktorego mozna okreslic mianem swietnego.
ja bym jednak rozróżniała rozrzucanie skarpetek, nienaprawienie kranu od razu, niepozmywanie po obiedzie od chorobliwej zazdrości, chęci manipulowania i nadzoru nad innymi czy przemocy psychicznej nawet tej drobnej.
i zgodnie z tym:
pierwszy facet bylby świetny
drugi - absolutnie nie
Macie racje... chodzilo mi o to ze oprocz tych chorych sytuacji bylo dobrze miedzy nami...
no coz nie rozumialysmy sie.
w sumie jestem zdecydowana zeby go zostawic, ale z drugiej jest mi troszke ciezko...
chyba jak kazdemu kto sie przywiazal do drugiej osoby...
chodzilo mi o to ze oprocz tych chorych sytuacji bylo dobrze miedzy nami...
kolejna wersja twierdzenia: bije, pije, stosuje przemoc psychiczną , ale poza tym to taki dobry i kochany czlowiek.
czy ja mam deja vu?
35 2016-10-24 17:51:53 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-10-24 17:52:08)
Macie racje... chodzilo mi o to ze oprocz tych chorych sytuacji bylo dobrze miedzy nami... (...)
To nie o chore sytuacje chodzi, one są efektem znacznie poważniejszej sprawy. Sprawą jest taki, nie inny, system wartości, sposób widzenia świata, praw ludzi i relacji między kobietą a mężczyzną. I dobrze (jakkolwiek dziwnie brzmi to słowo) jest tylko wtedy, gdy kobieta postępuje tak, jak życzy sobie tego mężczyzna. Gdy kobieta ośmieli się mieć inne zdanie, wtedy to 'dobrze', zamienia się w 'źle', ale i wtedy część kobiet znajduje usprawiedliwienie dla mężczyzny.
~Wielokropek akurat ja usprawiedliwien dla niego nie szukam... co prawda mialam nadzieje ze da sie jeszcze cos z tym fantem zrobic zeby go zmienic, ale po waszych wypowiedziach widze ze nie bardzo. no coz nie zostalo nic innego niz sie pozegnac z Dyktatorem i zyc wlasnym zyciem oraz cieszyc sie wolnoscia.
Pina01 napisał/a:Macie racje... chodzilo mi o to ze oprocz tych chorych sytuacji bylo dobrze miedzy nami... (...)
To nie o chore sytuacje chodzi, one są efektem znacznie poważniejszej sprawy. Sprawą jest taki, nie inny, system wartości, sposób widzenia świata, praw ludzi i relacji między kobietą a mężczyzną. I dobrze (jakkolwiek dziwnie brzmi to słowo) jest tylko wtedy, gdy kobieta postępuje tak, jak życzy sobie tego mężczyzna. Gdy kobieta ośmieli się mieć inne zdanie, wtedy to 'dobrze', zamienia się w 'źle', ale i wtedy część kobiet znajduje usprawiedliwienie dla mężczyzny.
w drugą stronę działa identycznie
w drugą stronę działa identycznie
Jasne. Taki sposób myślenia i wynikające z niego zachowania, nie zależą od płci.
My kobiety bylysmy wychowywane ze mamy byc posluszne mezowi, prac, sprzatac, gotowac itp... i dlatego mamy wpokoje ze tak byc powinno, ja jestem temu przeciwna bo facet tez ma rece i moze cos zrobic.
Mysle rowniez ze on patrzy na swoja Mame, ktora byla z nimi w domu caly czas "skaczac nad nim" i stad wzial sie wzor jego rodziny...
Ja, kobieta, nie zostałam wychowana, by być posłuszna mężowi, być jego praczką, sprzątaczką, kucharką, it.p. Ba, nie jestem jedyną tak wychowaną. Kobiety, także te, które zostały wychowane w poczuciu 'powinności' bycia podległą mężczyźnie, zachęcam do używania, zgodnie z przeznaczeniem, własnego rozumu.
41 2016-10-25 10:24:33 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-10-25 10:24:55)
Amethis napisał/a:w drugą stronę działa identycznie
Jasne. Taki sposób myślenia i wynikające z niego zachowania, nie zależą od płci.
w tym kontekście osobiście wiele mi rozświetliły, pojęcia jak "płeć mózgu"
#Wielokropek dlatego wlasnie go uzywam i nie podoba mi sie to ze on robi to co robi, blokuje i podcina skrzydla... niepotrzebnie...
moje marzenia tez probowal zrujnowac ale mu sie nie udalo bylam za silna na jego argumenty.
Dzis oznajmil mi ze to ja gram z nim w jakies dziwne gierki i ze to wszystko jest moja wina ze miedzy nami sie nie uklada... obrazony jest za to ze nie napisalam mu smsa na dobranoc, i nie potrafi zrozumiec ze jak on ma przerwe w pracy to ja nie moge odebrac... wielka obraza majestatu za takie rzeczy... twierdzi ze on nie wie gdzie jestem i co robie, mimo ze napisalam mu ze wieczorem mnie nie bedzie pod telefonem,zeby sie nie martwil... dziwne stworzenie z M...