Wracam rok po zalozeniu watku i prawie 2 lata od zdrady mojego meza. Uznalabym swoj etap w przepracowywaniu zdrady za koncowy. Jakkolwiek to nie zabrzmi : jestem naprawde szczesliwa! Co prawda dalej jestesmy na terapii ( juz 1,5 roku) ale czuje ze wykonalismy kawal dobrej roboty. Tak my wykonalimy - bo chyba jednak musze przyznac ze pracy i zaangazwania oczekuje sie z obu stron po rowno. Odzyskalam lub zbudowalam wieksze poczucie swojej wartosci ale i przeanalizowalam swoj wklad w "poprzednie" malzenstwo. Pisze poprzednie bo to co udalo sie stworzyc po zdradzie to nowy zwiazek chyba w koncu oparty na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Najpiewr skupilam sie na sobie - to co osiagnelam powoduje ze w koncu znalazlam uznanie we wlasnych oczach. Jestem naprawe dumna z tego co osiegnelam. Takiego poczucia spokoju chyba nigdy wczesniej nie zaznalam w swoim zyciu... A co z mezem? Jest, ma sie dobrze i tez jest w koncu szczesliwy. To ze sie udalo to tez jego zasluga bo w pelni zaangazowal sie w prace na soba samym a potem nad zwiazkiem. Nie bede mowic co mowi i co robi, zeby nie narazic sie jakas fale sceptykow ale po zbudowaniu siebie samej, to wlasnie jest dopelnienie mojego Szczęścia. M. Nigdy od tego czasu nie sprawil bym poczula sie nikomfortowo, dba o moje poczucie spokoju co pomaga w odbudowie zaufania. O tamtej pannie nie mysle, nie zatruwa juz mojego umyslu. Ale wiedza o niej nie jest mi juz do niczego potrzebna. Meza nie sprawdzam, nie kontroluje.. wie za sam musi sie kontrolowac bo trzeciego zwiazku z nim budowac nie zamierzam. TO byl naprawde dobry rok. Nie uwiezylabym gdybym tego nie doswiaczyla. A wszystko jest w nas samych, jak tylko egoizm zamienimy na milosc do nas samych.
No I fajnie:)
Zycze Ci z calego serca wszystkiego dobrego...
Ja jestem w podobnej sytuacji. Od wykrycia zdrady mijaja prawie 2 lata - prawie 3 od zakonczenia romansu meza.
Wiele mnie kosztowalo zdrowia I nerwow "przepracowanie" tego, ale dalam mu szanse - z uwagi na male dzieci - I nie zaluje tego.
On jest lepszym mezem, ja paradoksalnie gorsza zona, ale chyba jestesmy szczesliwi. Ja jestem a on... coz.. twierdzi ze tez.
Nie zaluje swojej decyzji.
Kazdy zasluguje na 2-ga szanse jesli oczywiscie sie stara.