po 25 latach małżeństwa, mąż mnie zdradził, złożył pozew o separację, ja nie chcę separacji ani rozwodu, mamy 2 synów. Było duzo rozmów z mężem nic nie pomogły. Przez 1, 5 roku żyłam nadzieją, żę on się opamięta. Obecnie, nie dzwoni, nie przyjeżdża. Z dziećmi rzadko się kontaktuje. Mamy nowy dom wybudowany- kredyt hipoteczny. Nie wiem co dalej. Przeszłam przez piekło. Łzy, rozpacz i pytanie dlaczego?
Zostawil Cie z kredytem, czy pomaga Ci finansowo? Piszesz ze nie przyjezdza do dzieci, a od ilu nie mieszkacie razem? Jak duze sa Twoje dzieci?
grala5 przeszlas duzo, mowisz ze dotknełas noga piekła i ze jutra nie ma. A wszystko dlatego, ze kochasz, mimo wszystko. Dlatego czujesz sie słaba. Ale to minie. Jeśli masz jeszcze jakies problemy ktore zostawił ci mąz to jak mozesz napisz. Wygadaj sie. Wylej tu cały swój zal..
na razie mąż kredyt spłaca, nie wiem co będzie po separacji, nie mieszka od kwietnia 2009 r.. Syn starszy ma 26 lat- nie ma pracy, młodszy 21 - studiuje. Kredyt jest jeszcze do spłacania przez 20 lat. Przez odejście męża do innej kobiety żyjemy w niedostatku- mąż zarabia nieźle.Obecnie nie wiem co robi, gdzie mieszka. Ufałam mężowi bezgranicznie i to był chyba mój błąd. Synowie chcą żebyśmy byli razem, przeżywają to okropnie. To mąż synom opowiedział o swojej nowej kobiecie, o swoim ,, szczęściu". Ostatnio dzwonił do synów miesiąc temu. Starszy syn powiedział, ze ojciec strasznie kłamie, że on się zabije, powiedział mu mąż, ze on nie ma tej kobiety to matka sobie tak wymyśliła, ale żył z mamą i tak nie będzie, powiedział ze tamten rozdział życia jest zamknięty,nie kocha mnie po prostu i takie słowa powtarza ciągle do dzieci jak tylko rozmawiają o naszej rodzinie i o naszym wspólnym życiu. Jestem w desperacji. Ciągle się łudzę, że mąż się opamięta.
Nie wtracajcie dzieci do swoich spraw, oni sa już dorośli, daj im swobodę zrozumienia tej sytuacji, nie stawiaj im wyborów, miedzy Toba a ojcem. Nie nastawiaj ich przeciwko niemu, i nie wykorzystuj ich po to by miec jakiś kontakt z męzem.
Rozumie Cie, 25 lat to nie jeden dzień. Kochałaś go, urodziłas mu dzieci, poświęciłaś mu całe swoje życie. Każda Twoja chwila, była jego. A on? Znalazł sobie inna i tak poprostu odszedł, Bo znalazł szczęście. A Ciebie zostawił, z tym wszystkim i teraz doszukujesz się winy w sobie. Dlaczego? Bo go kochałaś, bo poświęciłaś mu wszystko? I co, on teraz chce zebyś sie czuła winna, bo nie był z Tobą szczęśliwy?
Nigdy nie zrozumie postępowania męczczyzn, chociaż wiem że nie każdy jest taki. Że oni moga tak po prostu z dnia na dzień odejść a nam kobietą zostawić cały ten bajzel. Myśle, że w tym wszystkim najbardziej boisz się że będziesz sama. Boisz, się samotności. Czy mam rację?
Mogę się mylić. Jak masz ochotę to napisz jak się dzis czujesz? Pozdrawiam
Współczuję.
Wg mnie mąż poczuł wolność- dzieci juz dorosłe. Żona niepotrzebna- ta sama od 25 lat. Postanowił zmienić swoje życie.
Również nie rozumiem zachowania mężczyzn. Czym się kierują robiąc takie rzeczy. Można to porównać do posiadania zabawki. Mamy ją długo, wyrastamy z niej. Staje sie nam niepotrzebna, nudna. Wyrzucamy ją ,a kupujemy sobie nową, ładniejszą, ciekawszą.
Faceci potrafią całe życie przekreślić jednym ruchem ręki. Nie czują żalu, ani smutku. Robią to bez patrzenia w przeszłośc. Nie interesuje ich jak pięknie było kiedys. Ważny jest dzien dzisiejszy i to co będzie jutro czy za miesiąc.
My kobiety jestesmy bardziej sentymentalne.
Próbowalas rozmawiać z mężem?
uwazam ze ty równiez powinas sobie jakos zycie ułożyc.
masz zamiar czekac aż mąż wróci ??
a co jesli wróci i zrobi to ponownie .zostawi ci ??
kolejny raz bedziesz czekac aż wróci ??
nie pozwól mu traktowac sie jak zabawke która jak sie nudzi to odklada sie na półke a pozniej po jakims czasie mozna znow ja zabrac.
Nie mozesz na to pozwolić .Jesteś piękna wartościową kobieta która rowniez zasługuje na szczescie.wiem ze ciezko sie podnieść ale Czas leczy rany!!!!
głowa do góry !! po burzy zawsze wychodzi słońce !!!!
Dziękuję za wsparcie. Rozmów z mężem było bardzo wiele. Za każdym razem podkreślał to że bardzo ,,ją '' kocha i nas już nie ma.
To bardzo bolało i boli. Czy się boję samotności - nie wiem. Na razie to się boję rozpraw sądowych. Zawsze byłam dla niego wsparciem w jego trudnych chwilach. Po tylu latach małżeństwa nie ma nawet szacunku dla mnie. Jestem tylko przeszkodą w jego szczęściu- tak to odczuwam. Niepotrzebnie się jeszcze łudzę. Zawsze szukał tylko winy w mojej osobie. Czuję się jak niepotrzebna rzecz w jego życiu.
Ciągle zadaję sobie pytanie - dlaczego ? tym bardziej, że mamy nowy dom, on się cieszył bardzo tym wszystkim i mieliśmy wspólne plany na przyszłość. Czuje się okropnie źle, nie mogę się odnaleźć w tym wszystkim . Nieraz wydaje mi się ,że on zwariował...
Droga Grala, Ja tak wlasnie mysle: ON ZWARIOWAL. Strasznie Ci wspolczuje. Osobiscie nie potrafie sobie wyobrazic tak z dnia na dzien odwrocic sie na piecie, zaczynac zycie z kims innym... Po tylu latach wiecie o sobie wszystko, najczarniejsze sekrety, najwieksze wady... Ja mysle, ze to tylko kwestia czasu.Ludzie przeciez docieraja sie latami. Pomieszkaja troche razem, to zaraz zaczna sie problemy, a mysle, ze Twoj maz ma swoje przyzwyczajenia i napewno kupe niedobrych nawykow, ktore Ty poznalas od podszewki, nauczylas sie przymykac na nie oczy albo je po prostu akceptowac. Rozpad malzenstwa po tylu latach to niewatpliwie jest tragedia. Ale moze jeszcze nie wszystko stracone? Tak w ogole czy ona jest mlodsza? Nie masz sie o co obwiniac. Ty oddalas mu cala siebie, obdarzylas bezgranicznym zaufaniem a w zamian dostalas kilka gorzkich slow, ktore piekielnie bola. Z calego serca zycze Ci sily, aby przebrnac przez to wszystko i powodzenia
Zycze Ci dużo siły, by przetrwać to wszystko i nie zwariować.
Grala... mogę Ci mocno współczuć a wiem co możesz czuć bo przeżywam dokładnie to samo. Mój mąż po 23 latach małżeństwa odszedl sobie do młodszej o 10 lat.... bo jak powiedział "już nic nie czuje".
Ostatnie 10 m-cy są koszmarem. O każdej porze kołata się w głowie pytanie "dlaczego?" Wcześniej miałam podejrzenia, że coś nas dzieli, oddalamy się od siebie - ale mój mąż nie chciał rozmawiać, miał swoje pasje i znikał z domu, a potem wracał rozanielony i szedł spać. Robiłam mu sceny zazdrości, czułam się zagrożona, płakałam... On milczał. Gdy weszłam w jego SMS-y i się wszystko wydało, całą sytuację i moje próby ratowania Naszej rodziny zbył tylko 2 zdaniami... i to były ostatnie słowa jakie do mnie powiedział. Nie wytłumaczył nic - dlaczego mi to zrobił.... nic. Wbił mi przysłowiowy nóż w plecy i jak zużyty mebel odstawił mnie na bok. Odszedł i tyle go widzieli. Nie wiem gdzie. Też go bardzo kochałam, mamy dzieci (22 i 17) i zapewniam Cię, że nie byliśmy złym małżeństwem - ale to były chyba pozory - moje odczucia. Bo czy można tak bez słowa odejść.... pewno można, a my kobiety zadręczamy się, że pewno to nasza wina, że"biedak" był taki z nami nieszczęśliwy a przecież nieba byśmy mu przychyliły. Tak my kobiety w większości mamy niestety. Odpowiedzi na pytanie "dlaczego" nie usłyszysz Moja droga... bo oni jej poprostu nie znają. I mój wygląd ponoć nie miał nic do rzeczy bo jestem zadbaną i ponoć dosyć atrakcyjną kobietą. Piszę "ponoć" bo moje poczucie wartości zpadło do zera, czuję się sponiewierana i jakbym miała ze 100 lat.
Pozostało nam tylko zadbać o swoje zdrowie, bo możemy już liczyć wyłącznie na siebie. Ja wpadłam w poważną chorobę przez stras i zmartwienia... Ale kobieta to silne Stworzenie i damy radę!
Pozdrawiam serdecznie!
11 2009-12-04 20:10:51 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:01:47)
grala5 i gosia_z wiem co to znaczy czuc ten ból. Mój ból jest niesamowicie świeży i jak na razie nie do przezwyciężenia- mąz powiedział mi że to koniec niecałe trzy miesiące temu. I tak samo jak u Was stwierdzil , że wszystko już się skończyło między nami, że chce pomyśleć o osobie i życ od nowa, ale nie ze mną i dziećmi.
Czy faceci wogóle kiedyś myślą o tym co robią złego innym osobom?
z dnia na dzień zmuszam się do wysiłku w walce o normalnośc dla mnie i dla nich.
oszukana 1 i, gosia_z i aga333- prawie zawsze faceci wybierają młodszą kochankę, tylko sami na siebie nie patrzą w lustro jak wyglądają a w wieku prawie 50 lat nie zawsze ten wygląd jest taki jak w wieku 30, 38 lat- nie wiem tylko czym mój mąż jej zaimponował- ona ma 38 lat . Kryzys wieku średniego - chyba chciał się sprawdzić z młodszą. Znam wiele małżeństw, które tez miały kryzysy poważne i do siebie wrócili , a niektórzy faceci zostawiający rodzinę po prostu źle skończyli - wręcz tragicznie , bo nie docenili tego co mieli. Dzieci w każdym wieku odczuwają ból i czują tą tragedię , tak naprawdę dzieci nas potrzebują do końca naszych dni. Ja schudłam 16 kg przez okres 3 miesięcy. Szukałam pomocy u psychologa, psychiatry, osób duchownych, mam kilku przyjaciół, którzy mnie rozumieją i wspierają. Dużym oparciem w tych ciężkich chwilach są właśnie moje dzieci. Najgorzej jest zostać z tym bólem w czterech ścianach. Zła nie można ukrywać.Mój mąż oczekiwał tego, że ja go muszę zrozumieć w jego ,, nowej miłości" i jego nowym życiu i miałam cicho siedzieć z tym bólem, który jest porównywalny do bólu po śmierci bliskiej osoby. Ja jeszcze ciągle walczę o naszą rodzinę- zawsze mąż sprawiał wrażenia że rodzina jest najważniejsza- ale pokazał się z innej strony. Zły nastrój ciągle mi towarzyszy, niepokój, niepewność jutra. Dzieci nie mogą tego zrozumieć- jak ojciec który im wpajał co jest złe, co jest dobre w życiu tak postąpił, oni ciągle na niego liczą , chcą mieć w nim wsparcie, chcieli by z nim porozmawiać o normalnych sprawach, ale do niego nic nie dociera, żadne prośby, rozmowy, płacz, on nawet nie zdaje sobie sprawy jaką krzywdę wszystkim wyrządził. A kobieta która wchodzi z kopytami w małżeństwo jest dla mnie po prostu egoistką, bez wartości i myślę, że też go kiedyś zdradzi, bo one się tylko dobrze z nimi bawią. A facet charakteru nie zmieni- na razie tylko udaje jaki to on jest dobry , jak został skrzywdzony przez zonę - tak to widzę.
A kobieta która wchodzi z kopytami w małżeństwo jest dla mnie po prostu egoistką, bez wartości
gala 5 sądzę że bardzo delikatnie okreslilaś kobiety które zabierają nam mężów. Dla mnie taka kobieta nie ma za grosz własnej godności i ja nigdy takich osób do końca szanować nie bedę. Bo powiedz mi jak można czyjąś rodzinę rozbić - zabrać szczęście dzieciom- i budować na tym swoje życie. Czy one nie zastanawiaja się co my z dziecmi czujemy? Czy nasi mężowie aż tak nas źle przedstawiają że one muszą im "pomóc".
Nigdy do końca tego nie zrozumię.
Fakt, najważniejsze jest mieć w kimś oparcie. Ja niestety jeszcze przed wieloma osobami ukrywam fakt że mąz odszedl. Udaję że wszystko jest w porządku. Najgorzej jest wytłumaczyc dzieciom, ze to nie ich winna i że wszystko kiedyś będzie dobrze.
14 2009-12-04 23:35:55 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-05 10:01:43)
Oszukana 1- takie kobiety które wchodzą w małżeństwo prawdopodobnie mają coś z psychiką. Coś było niedobrego w ich życiu w ogóle, albo myślą, ze wszystko im się należy czego zapragną. Pewne jest to , ze to nie jest ich pierwszy facet- mężowie myślą, ze spotkało ich coś wyjątkowego. W moim przypadku- ta dziewczyna z którą jest mój mąż, bądź był, jest okropnie rozpieszczona, bogata z domu i myśli , ze ten mój ,, biedak" zaspokoi jej wszystkie zachcianki. Jego po prostu na to nie stać. Dla takiej kobiety nawet brak jest określenia. Ona lubi się bawić cudzymi mężami, wyciśnie jak cytrynę i puści. Pójdzie do innego. One tak mają. Ja tez ukrywałam przed światem, że ma inną. Ale odniosłam wrażenie, że on się wtedy cieszył i ,, rósł". Zresztą jest to tez opinia faceta , który został zdradzony i powiedział, nie ukrywaj zła, ty go nie zdradziłaś, opowiadaj wszystkim- chyba miał rację. W tej chwili jest mi obojętne kto wie, a kto nie wie i co sadzą na ten temat. I tak się kiedyś ludzie dowiedzą. Dobrze jest z kimś pogadać bo innaczej zwariować można. One nie wiedza co to jest godność jeszcze do kościoła chodzą i komunie świętą przyjmują.
Moja koleżanka, tez zdradzona poszła z dzieckiem do psychologa, który pomaga dziecku cały czas. Sama nie dasz rady z tym wszystkim. A może jeszcze dzieci są w stanie na niego wpłynąć? 3 miesiące , to jeszcze zbyt krotki czas, może jeszcze się opamięta?
być może jeszcze się wszystko poukłada? Nic nigdy nie wiadomo co nas jeszcze czeka. Teraz jesteś w mocnej rozpaczy. On nie może cię widzieć płaczącej. Wiem to po fakcie.
Każdy mąż, który zdradził , szuka winy w żonie , to jest typowy schemat żeby się wybielić. Zrzuca to z siebie- egoista.
staraj się nie pisać posta jeden po drugim, jak chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj" - pozdrawiam Moderatorka Agatka
15 2009-12-05 07:20:26 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-01-21 08:20:02)
grala 5 .
Ja cały czas żyje nadzieją że coś się zmieni , rozmawialam z mężem wiele razy, za każdym razem słyszę to samo- ja juz z wami nie chcę być.. Ból, żal i rozgoryczenie. Tyle lat żyjesz z człowiekiem, dzileisz się z nim wszystkim co dla ciebie najcenniejsze, a tu nagle usłyszysz TO JUZ KONIEC. Niewiem czy jestem sobie z tym wszystkim poradzić, tym bardziej że ja go nadal kocham. Nieważne ile zła mi w życiu wyrządził, ale to jest mój mąż i ojciec dzieci i ja go chyba nie przestanę kochać. I to jest w tym najgorsze.
Oszukana 1 - ja myślę, że kiedy mąż przestaje kochać to początek wszystkiego złego i powolnego rozkładu małżeństwa, bo do miłości nie można już go zmusić ani prośbą ani groźbą ani tym, że zmieniamy wygląd czy staramy się być jeszcze bardziej lepsze dla Niego we wszystkim - faceta do miłości nie zmusisz kiedy już nie kocha - nasza miłość wtedy go uwiera, przeszkadza. Bo my kobiety działamy tak właśnie, nie faceci. Dla nas rodzina jest priorytetem i nie jest tak znowu łatwo nam przyznać się nawet przed samą sobą, że jesteśmy z mężem coraz bardziej nieszczęśliwe, samotne, niedoceniane, nieprzytulane, nawet czasami nie zauważane bo ON nas już nie musi zdobywać - ON nas MA (jak rzecz użytkową)- a facet stworzony jest do polowania ... i poluje na to co znowu doda mu skrzydeł, dowartościuje go. A małżeństwo, rodzina - no cóż drobny szczegół - żona to wszystko sama dalej pociągnie, bez niego.
Bo facet kocha kobietę, gdy jej pożąda a kobieta pożąda kiedy kocha.
Nie będzie nam łatwo się odkochać... niestety. Ale musimy zachować godność. A swoim wiarołomnym mężom możemy życzyć tylko tyle, by te ich Nowe miłości sponiewierały kiedyś ich uczuciami tak, jak oni to zrobili z naszymi. Może wtedy coś zrozumieją, choć tak naprawdę nie wiem czy oni są do tego zdolni by połączyć te fakty.
Odbieramy zdrady i odejście mężów jako życiowe porażki - bo dla nas kobiet tak jest w istocie. Ale życie trwa nadal. Przeszłości już nie zmienimy, teraźniejszość jest trudna a przyszłość niewiadoma i bydzi lęk. Ale musimy dać radę dla nas samych i naszych dzieci. Też płaczę dużo - nad czym? nieraz sama już nie wiem, tak samo się nieraz płacze... Wiem jednak, że dzieci (chociaż duże) muszą mnie widzieć pogodną - bo to dodaje im sił i daje poczucie bezpieczeństwa.
Oszukana 1 i Grala 5 - Życzę nam wszystkim siły i odwagi, a jak nam ciężko to wylewajmy swoje żale bo to pomaga. Pozdrawiam cieplutko!
ja już po prostu nie mam sił na to wszystko- jak to wszystko sobie poukładać, po co ten dom i kredyty- gdzie jakieś więzi, gdzie ich własna godność, jakieś wartości, a dzieci ? jak można skrzywdzić dzieci? dokąd ten mąż zmierza? Chciałabym porozmawiać tutaj z kimś
kto już ma jakoś poukładane to życie po tych wszystkich przejściach, jak sobie dzieci z tym wszystkim poradziły? Jak się można odkochać?
Gosia_ z, życzę ci powrotu do zdrowia,
oszukana 1- życzę wytrwałości w tym wszystkim. Ja się bardzo źle czuję. Mam kolejnego doła. I nie wiem jak sobie poradzić, to ciągle wraca. Pozdrawiam.
grala5 ja tez juz nie mam siły. Czytam te posty i mam łzy w oczach. Niemogę albo niechcę dopuścić myśli że to już koniec, że nie mam normalnej rodziny. Czemu to akuratnie nas spotkało, dlaczego... Wynajduję sobie tysiące zajęc aby nie mysleć, ale się nie da. Wszystko mi go przypomina, wracają chwile gdy byliśmy razem - szczęśliwi. Dlaczego tak ciężko jest się odkochać, albo chociaż zrozumieć że nie da się tego już uratować i w jakis sposób się z tym pogodzić. Co mozna zrobić aby zachować resztki godności- jeżeli mi jeszcze coś z niej zoztało. Boję się każdego dnia, co przyniesie - dalej smutek, ból i rozpacz.
oszukana 1- ja tez nie dopuszczam myśli , że to już koniec. Też zadaje sobie pytania , dlaczego. Oni nie dojrzeli emocjonalnie do roli ojca i męża. Są to ludzie nieodpowiedzialni. A może nas okłamywali przez wszystkie te lata? Chyba trzeba nauczyć się z tym żyć. Nie ma na to odpowiedzi.
Grala bardzo przykra Twoja historia... Jeśli Twój mąż już Cię nie kocha... to nic na siłę. Nie zmusisz Go do siebie. Poznał inną kobietę, zauroczyła Go... Na szczęście Twoi synowie są dorosłymi ludźmi i powinni zrozumieć, że rodzice nie kochają się to nie będą ze sobą. Początki zawsze są trudne, ale dasz radę. Chyba najtrudniej będzie przetrwać te sprawy rozwodowe.... ale musisz być silna i przetrwać te najgorsze chwile.
21 2009-12-07 19:18:41 Ostatnio edytowany przez Tosia (2009-12-07 19:21:36)
Oszukana, Grala-bardzo Wam współczuję.
Myślę, ze najlepiej dla Was będzie jeśli nie będziecie starały się zrozumieć postępowania swoich mężów. Szkoda Waszego życia i zdrowia.
Najlepsze co możecie zrobić to zatroszczyć się o siebie, siebie zrozumieć, sobie poświecić uwagę jaką teraz skupiacie na tych którzy Was zranili. Nie czekajcie na ich "opamiętanie"- to nie zmieni tego co Was spotkało. Możecie żyć bez nich...
Trzymajcie się dziewczyny-jesteście silniejsze niż Wam się teraz wydaje.
Pozdrawiam ciepło.
A może któraś z Was wie jak przetrwać ten trudny czas. Zamykam sie coraz bardziej w sobie, winy też ciągle poszukuję u siebie, bo przecież musiałam zrobić coś nie tak skoro on odszedł. Na nic nie mam ochoty, trudność zaczyna sprawiać mi nawet rozmowa z dziećmi. Najchętniej nie wstawałabym z łóżka- bo po co?
Ile czasu może trwać takie otępienie, ile powrót do w miarę normalnego życia?
POwinnaś robić wręcz odwrotnie- nie zamykaj się w sobie, a otwieraj na ludzi. Pójdź do fryzjera, kosmetyczki... może jakiś fitnes albo basen.. No i koniecznie zakupy, jeśli je lubisz... O tak! One zawsze pomagają !
Wiem, że nie masz na to ochoty teraz ale postaraj się, zmuś się na początku do tego, a później będzie już dużo łatwiej
Zamykam sie coraz bardziej w sobie, winy też ciągle poszukuję u siebie, bo przecież musiałam zrobić coś nie tak skoro on odszedł.
to nie tak , oszukana-nie przeceniaj swoich możliwości wpływania na cudze wybory. Ludzie wybierają coś nie dlatego, że MY (jestesmy jacyś), ale najczęsciej dlatego, ze ONI (mają swoje potrzeby)...Nie jesteśmy pępkami wszechświata, by mieć tak wielką moc
Na nic nie mam ochoty, trudność zaczyna sprawiać mi nawet rozmowa z dziećmi. Najchętniej nie wstawałabym z łóżka- bo po co?
Ile czasu może trwać takie otępienie, ile powrót do w miarę normalnego życia?
Taka strata bardzo boli, oszukana...to jest żal jaki trzeba przeżyć i "wyżałobić".
Pomaga bardzo wylanie go z siebie komuś bliskiemu...a czasem obcej osobie, która Cię wysłucha i zrozumie...
Niektórym osobom pomaga zajęcie głowy czymś innym-szukając odskoczni, potrafią więcej uwagi poświecić na realizowanie swoich odkładanych planów.
Niepokoi mnie Twój depresyjny nastrój i marazm w jaki popadasz. Jeśli bardzo Ci trudno, jeśli czujesz, ze sama nie umiesz temu podołać- może warto skorzystać z pomocy psychologa? Co o tym myślisz?
Zajęcie głowy czymś innym nie pomaga. Rok temu zaczęłam dalszą naukę miałam wielka chęć rozrzeszenia swojej wiedzy, a teraz- chodzę tam dla zabicia czasu aby nie myśleć,ale mysli cały czas uciekają w jednym kierunku.
Niteczko powiedz po co mam iśc do fryzjera ( pomijam fakt że zawsze dbalam i nadal staram się dbać o swój wygląd), kosmetyczki czy fitness? Komu mam sie podobać - jak osoba która kocham mnie zostawiła.
Tosiu do psychologa chodzę (poszłam za namową znajomej), ale nie widzę żadnych rezultatów. Może pomaga chwilowo dopóki nie opuszczę budynku, a później znowu wracają myśli, przypomina mi się nasza przeszlość, oglądam zdjęcia i znów ten okropny ból i łzy. Jedyne to co cieszy mnie na dzień dzisiejszy to są moje cudowne dzieci ktore kocham nad życie i mam nadzieję że one nikogo w życiu nie skrzywdzą ani nikt ich nie skrzywdzi
mój syn starszy jest nerwowy , nie może nad niczym się skupić, boję się o niego, jest w depresji, zbliżają się święta- zawsze były to święta wesołe, rodzinne- czy mój mąż nie myśli o tym , nie jest mu przykro, że nie będzie przy wspólnym stole z najbliższymi , nie myśli że zepsuł wszystko co najdroższe, jak to wszystko mamy przeżyć? Przecież rodziny nikt mu nie zastąpi. Jakie to wszystko trudne. Jak nie rozpaczać? Kiedy on zacznie logicznie myśleć? czy w ogóle on myśli? Nie mogę się z tym pogodzić. Ciągle łzy...
27 2009-12-08 00:18:26 Ostatnio edytowany przez laura33 (2009-12-08 00:20:42)
Człowiek który jest tak bezwzględny!!!!to zły człowiek,,,jeszcze zaświeci słonko w twoim życiu .pamiętaj Los się msci na ludziach,,,i nie buduje się szczęscia na cudzym nieszczęściu, tu trzeba czasu ,aby opadły emocje, naprawde musisz cierpieć,to takie przykre,pozdrawiam
A na starość nikt mu szklanki wody nie poda ,,dziadowi jednemu.......
laura 33- już nie jedna osoba to mówiła do niego, ale moje łzy go nie obchodzą. Jego szczęście się tylko liczy. Tak to jest zły człowiek.
grala5,dokładnie jak napisała laura emocje opadną,po jakimś czasie to coś zacznie zanikać,bo jak narazie jest chemia.Mój mąż po trzech tygodniach mieszkania ze swoją kochanką zaczął przyjeżdżać do mnie i zwyczajnie się na nią żalić.A co najśmieszniejsze mówi,że powoli zaczyna wkradać się rutyna,a co będzie za parę lat??????? Na chwilę obecną stań się egoistką,myśl o sobie i dzieciach,a on zobaczysz,że wkońcu zrozumie swój błąd,głowa do góry ,będzie dobrze
Właśnie musisz zrobić coś dla siebie,na pewno potrzebne jest ci wsparcie psychologa,ale nie o tym mówie,twojemu mężowi poprzewracało się we łbie ,moze kiedys się obudzi,ale pamiętaj ,sama powiedziałas jestem ponoć atrakcyjna ,zacznij życ wreszcie ,i nie marnuj już czasu,obracaj się w śród ludzi,jeśli na razie nie masz siły pozbieraj się jakoś,,,nie daj się zeby cię zniszczył ktoś kto jest podły,bezwzględny.Bardzo podobał mi sie film 'Nigdy w życiu: obejrzyj go może cię chociaż odrobinę podbuduję.........
31 2009-12-08 15:55:47 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-08 22:02:10)
wizyta u psychologa pomaga tak na 2-3 dni, potem dalej to samo. To jest jakiś koszmar.Jak ta kobieta się czuje jako druga?
Chyba musi byc jakas niedowartosciowana, skoro podnieca ja rozbicie rodziny.Osobiscie tego nie rozumiem. Ja bym sie bala, ze skoro zostawil zone dla mnie, to rownie dobrze moze zostawic mnie dla innej. Bledne kolo. Ktos napisal na forum, ze takie migracje miedzyzwiazkowe to jest cos normalnego w dzisiejszych czasch, ale mam nadzieje, ze wciaz jeszcze sa ludzie, dla ktorych milosc i wiernosc sa priorytetem, a te wszystkie kobiety, ktore rozbijaja nasze zwiazki, mam nadzieje, ze odbiora od zycia swoja porcje cierpienia
Ja też mam taką nadzieję. Dla nich niema takich priorytetów jak miłość i wierność, jakieś zobowiązania.
grala5 musisz być teraz silna,ja wiem,że jest ci na dzień dzisiejszy ciężko,ale z czasem i twoje emocje opadną.Najważniejsze by dzieci nie widziały,że cierpisz,bo czasem nasze emocje i zachowanie przechodzą na nie.Wykorzystaj ten trudny czas dla siebie i dla nich.Wybierz się do fryzjera,kosmetyczki,czasem taka mała metamorfoza potrafi działać cuda,a przedewszystkim poprawi ci nastrój.
A mąż,niedługo się znudzi swoją nową panią,to tylko kwestia czasu.Trzymaj się.
Tylko nawet jak wroci, to jak zyc ze swiadomoscia, ze tak latwo przekreslil tyle lat wspolnego zycia? Ze te wszystkie piekne slowa, deklaracje i wyznania milosci, ktore skladal przez te wszystkie lata tak latwo przeniosl na inna kobiete, jak zyc z obrazem meza pieszczacego inna? Kurde, jestem taka stara a nie ogarniam tego. Jaki przyklad dla dzieci? Co Ci mlodzi ludzie z tego wyniosa? Czy bardziej zapamietaja krzywde matki, czy to ze ojcu uszlo na sucho? Mimo, ze staram sie zyc jak do tej pory, juz moge zauwazyc u moich dzieci skutki tego co sie stalo, zmiane ich nastawienia do ojca, dziwne reakcje na rozne sytuacje, bunt, a dokladajac do tego ich trudny wiek (14 i 16 lat), to naprawde nie wiem jak to sie odbije na ich psychice. Naprawde trzeba wielkiej sily obojga, zeby po czyms takim zyc razem i jak ktos uwaza, ze zdrada to nic wielkiego, i ze mozna sie po tym otrzasnac jak po zwyklej klutni, to lepiej niech do konca zycia zostanie sam i nie marnuje nikomu zycia
aga,bo tego niestety nie da się ogarnąć,już nigdy nie bedzie tak samo.Przecież każdy z nas pragnie mieć te poczucie bezpieczeństwa,stabilizacji i miłości.Niestety po zdradzie już nigdy tego nie doświadczymy,już nigdy nie będzie tak samo,to smutne ale prawdziwe.
No wlasnie, jak poznac, ze prawda sie skonczyla i zostalo tylko klamstwo? Kiedy wiadomo, ze deklaracje naszych panow sa szczere?
Zniszczył wszystko co było dobrego. Mówią , że czas leczy rany. Ile czasu musi upłynąć, żeby się z tym pogodzić? Najgorsze jest jeszcze to , że po tylu latach wspólnego życia on nawet nie ma szacunku do mnie. Nie mogę tego zrozumieć.
Nie wiem, moze to samoobrona, moze to zlosc do siebie samego za tak chwiejny charakter. Zanim zaczelam brac tabletki mialam takie jazdy, ze nawet sobie nie wyobrazasz. Maltretowalam meza psychicznie wzbudzajac w nim poczucie winydo tego stopnia, ze mogl sie targnac na zycie, a zraz potem wskakiwalam mu do luzka jak dziwka. Mowil, ze cos jest ze mna nie tak, ze udaje, ze to jest niemozliwe, ze w jednej chwili sie z nim kocham a za chwile odchodze. Krzyczal na mnie i wyzywal mnnie, obwinial o jakies dziwne rzeczy. Potem powiedzial, ze po prostu nie mogl uwierzyc co sie ze mna dzieje a poniewaz zrobil cos, czego sam nie rozumial prubowal mnie obwiniac. Moze Twoj maz nie do konca wszystko rozumie i tylko zachowuje taka poze. Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myslec. Moje zycie tez sie poplatalo
40 2009-12-09 16:27:50 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-17 14:49:34)
Tak naprawdę to on powinien porozmawiać z psychologiem, psychiatrą. Jest jeszcze wiele innych faktów, przemawiających za tym , że coś jest nie tak z jego psychiką. Ale ja go nie mogę zmusić do niczego. On musi sam tam pójść i koło się zamyka.
Proszę o adres e- mail , bezpłatnej porady prawniczej, może ktoś wie.
41 2009-12-14 21:58:31 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:04:15)
czy ktoś wie jak sobie poradzić z bólem, ogromnym bólem.Myslałam że się opamięta i wróci do mnie i do dzieci. Ja go wciąż kocham, jak mam dalej żyć, co robić. To tak mocno boli.Położyłam dzieci spać, a sama siedzę i placzę, zastamawiam się co będzie dalej, ten ból jest nie do zniesienia, zabił cała nadzieję jaką miałam w sercu...
ja już prawie 2 lata nie mogę tego wszystkiego ogarnąć, ale powoli zaczynam myśleć o rozwodzie bo szkoda moich łez i zdrowia. Ja teraz muszę się leczyć, mam zdrowie zrujnowane, a on nic sobie z tego nie robi, nawet nie zapyta co się dzieje w domu. Ma ogromną do mnie nienawiść. Nic go nie powstrzyma. To bardzo boli, ale jak żyć z takim człowiekiem? Ja go po prostu nie poznaję. To był zupełnie inny człowiek. Pojawiła się ta inna - to ja jestem dla niego tylko niepotrzebnym przedmiotem. Wydaje mi się oszukana 1 , że szkoda twojego zdrowia na rozpaczanie. Wiem , ja tez ciągle go kocham po tylu latach. Ale nie mogę pozwolić , żeby się na mnie wyżywał i mnie dręczył. Nawet nie potrafił odejść z ,, honorem"- to jest coś bliskie zeru - tak mi się wydaje. Oni nie są mężczyznami tylko pajacami.
43 2009-12-14 22:33:05 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:04:54)
Grala5 ja jestem w stanie znieść wszystko , nawey poniżanie przez niego. Ja po prostu nie mogę zrozumieć jak można rozwalić rodzinę. Przysięgaliśmy przed Bogiem : dopóki śmierć nas nie rozłączy, Niweiem co robić , co mówić dzieciom, boję się tego wszystkiego, boję się że jednak tego nie udźwignę. Dla mnie zawsze rodzina była najważniejsza
oszukana 1- dla mnie tez rodzina zawsze jest na 1 miejscu, ale on tego nie chce, mężowie nas zostawili tak po prostu. Sądzę ze twój mąż jest młodszy od mojego męża. Mój mógłby być już dziadkiem. Ale też pomieszało mu się w głowie. Musisz z kimś porozmawiać, wyjść z domu. Weź coś na uspokojenie. Mój normalnie chodzi do kościoła i przyjmuje komunię świętą- tego to nie mogę zrozumieć.Przysięga widocznie dla nich nic nie znaczy. Ciągle tylko widzi winę we mnie. Tak naprawdę to nie wiem o co mu chodziło i chodzi. Rozwalił wszystko i nawet nie ma wyrzutów sumienia. Powiedział, ze rozpoczyna swoje życie na nowo i to jest jego życie i koniec.
45 2009-12-15 15:08:19 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:06:03)
geala5 mój mąż jest z pewnością młodszy od Twojego. Jednak to wcale nie usprawiedliwia ich zachowania, pokazuje jedynie że niezaleznie od ich wieku potrafią być ....... nieumiem tego opisać slowami.
Niewiem czy kiedykolwiek będę się z tym mogła pogodzić. Tym bardziej że jestem osobą wierząca i nie chcę zadnego rozwodu ani separacji.Niepojęte jest dla mnie to co on zrobił. Ja też usłyszałam od niego że musi już mysleć o sobie bo dzieci się wnet usamodzielnią. Niewiem co mam robić, jak dalej iść naprzód nie oglądając się za siebie. Wszedzie go widzę, czuję. Cały czas tesknię i kocham . Mysli że własnie teraz może byc u niej poprostu nie dopuszczam.
ja tez nie chce rozwodu czy separacji. On dąży do tego żeby zakończyć nasze małżeństwo. Ale czy to tylko wystarczy że ja nie chcę? Nie wiem . Dzieci tez chcą żebyśmy byli razem, ale chcą nas takich bez kłótni, takich z przed tego romansu męża, gdzie była zgoda i zrozumienie , miłość, ale czy to jest realne jeżeli on nie chce? Co się musi wydarzyć,żeby on to zrozumiał?
On tez uważa , ze to jest normalne. A separacja to tez u niego normalność, musi się odemnie uwolnić. Jak na razie to ja jestem chyba jego wrogiem nr 1.
47 2009-12-16 11:23:07 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:07:13)
A ja cały czas żyję nadzieją, niewiem co robić.
musisz na razie czekać. Może mąż czeka na twoją reakcję. Jeżeli są dzieci niepełnoletnie to tak szybko nie dostanie tego rozwodu. Zbieraj dowody świadczące o jego winie. On działa pod wpływem emocji. Trzeba to przedłużać wszystko- takie jest moje zdanie. Musisz mówić stanowczo , że ty tego rozwodu nie chcesz. Wiem co czujesz. On działa bardzo szybko. Nie wiesz kim jest to jego szczęście? Jeżeli wiesz dokładnie to zadziałaj jakoś w tamtą stronę. Może ona da mu kosza. W moim przypadku ja nie jestem pewna na 100%. Też bym działała. W tym momencie jemu chodzi oto żeby ciebie doprowadzić do obłędu. Nie daj się , masz dzieci, jesteś silna. Czekaj na pozew, potem musisz iść do prawnika, niech zobaczy co tam nagryzmolił. Nastaw się, ze to nie będą miłe sprawy. Musisz mieć w tej chwili jakieś wsparcie- ktoś najbliższy z rodziny , bądź przyjaciel. Nie zamykaj się z tym sama w czterech ścianach. Zła nie należy ukrywać. Jeszcze wszystko może się odwrócić. Musisz być mocna, głowa do góry , nie poddawaj się, on tylko na to czeka.Porozmawiaj z kimś o tym.
49 2009-12-16 19:11:12 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-01-21 08:18:42)
Przeciągać to jak najdłużej? ale ja już nie mogę, chcialabym uslyszeć z jego ust żartowałem, chcialem wiedzieć jak się zachowasz.
nie możesz się poddać, jeszcze nie wiadomo czy ona dostanie rozwód, może rozmowa właśnie z jej mężem coś wniesie, jeżeli chcesz walczyć oto małżeństwo. Jeżeli w pracy nie możesz się skupić, może weź na razie urlop lub L4. Ja już po takim czasie zastanawiam się czy warto walczyć, czy moje zdrowie i życie warto poświęcić dla tak złego człowieka? Nieraz mam różne myśli, może nie warto aż tak walczyć? Coraz częściej zadaje sobie pytanie , czy byłam aż tak ślepa i głucha/ tez mi szkoda tych lat przeżytych bo były i dobre chwile.
Jest duży ,, plus" dla ciebie, ze dużo wiesz o tej kobiecie. Jeżeli tak to można ująć. Ile ja bym dała żeby się więcej dowiedzieć o tej jego kobiecie. Masz przynajmniej ,,jasną" sprawę. Teraz to widzisz wszystko inaczej. Za pewien czas spojrzysz z innej strony na to wszystko. Trzeba czasu. Ja jeszcze walczę ale już mam chwile zwątpienia. Nie jesteś gorsza, w niczym nie zawiniłaś. to on w chwili kryzysu okazał się niedojrzałym człowiekiem- tak myślę. Ona ma też jakiś kryzys w małżeństwie. Nie widzę dla nich przyszłości żadnej, przynajmniej z tego co opisujesz. To jest zbyt skomplikowane . A przykre słowa, to u nich normalne. Porozmawiaj może z księdzem, może coś ci podpowie. Teraz twojemu mężowi się wydaje, ze rozwód rozwiąże problem , ale to nieprawda, będzie jeszcze więcej problemów.
51 2009-12-16 22:09:20 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-01-21 08:10:12)
Wszystko o czym piszesz juz przeszłam i może dlatego ten ból jest tak wielki bo nic nie pomaga. Może Ty z racji wieku ( przypuszczam że jestes ode mnie starsza- jestes po slubie 25 lat) patrzysz na to wszystko inaczej, masz dorosłych synów więc i w nich pewnie też masz jakies wsparcie.
W moim przypadku urlop i L-4 odpada, byłam juz na zwolnieniu dwa miesiące temu i myślałam że bedę z rozpaczy chodzić po ścianach, wymyslałam sobie tysiące zajęć aby tylko nie mysleć, ale tak się nie da.
Nie ma żadnego zaufanego księdza , a gdy byłam oststnio do spowiedzi i jednemu z księży nadmieniłam o problemie i poprosiłam o radę to usłyszałam że za malo się staram aby on wrócił.
Napisz jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz.
52 2009-12-16 23:12:19 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-17 21:16:44)
Ja na początku byłam bliska obłędu. Dużo rozmów było właśnie z osobami z męża rodziny. Rozmowy, rozmowy... To był horror. Potem psycholog, psychiatra. Oczywiście rozmowy z mężem, na początku okazywał współczucie, ale to chyba udawał. Mamy tez księdza w rodzinie, tez rozmawiał z nim , ze mną. Sms-y różne do męża, rozmowy telef. z mężem- opłaty straszne były. Ciągle te złudzenia. On i tak sobie z tego nic nie robił i nie robi- liczy się tylko jego szczęście i jego życie, ciągle potrzebowałam rozmów z kimś - wiesz co mi mówili od początku - kopnij go w cztery.. litery, wygoń go z domu, że on nie docenia tego co ma i nie zasługuje na taka żonę jak ja.
Ciągle mówili mi jedno , ze mam dziwny charakter , że jeszcze go nie wygoniłaś- a ja ciągle się łudziłam. Nasze dzieci też z nim rozmawiały. A on różne rzeczy wyczyniał. .. nie wiem , jak on się tych dzieci nie wstydzi. Jesteś spokojną kobietą, i ten jej mąż też. To jest szok, 2 rodziny rozbite. Ten twój mąż jest w jakimś amoku. Porozmawiaj z innym księdzem. A może teraz,, daj na luz"- chociaż to ciężko- tez miałam takie podpowiedzi- po prostu go olej. Żałuje teraz po czasie, ze tak nie zrobiłam- ale wtedy byłam w szoku i tak do mnie nic nie docierało. Teraz dopiero zaczynam to rozumieć, to co do mnie mówili- i chyba mieli rację. Zamawiałam też msze św. w różnych miejscach. Moja przyjaciółka zamówiła msze św . wieczystą w Częstochowie w naszej intencji. Nawet brałam udział we mszy św. z udziałem egzorcysty, potem msza św. z udziałem charyzmatyka. Ten charyzmatyk odprawił też msze św. w naszej intencji.
To jest ogromna trauma.
Muszę żyć dla dzieci , dla siebie, bo na niego te dzieci nie mogą liczyć. Mają wsparcie tylko we mnie. Ojciec , który podobno kocha dzieci wykonuje 1 telef. na miesiąc i rozmawia 3 minuty, nic poza tym.
gdy chcesz coś dopisać to użyj opcji "edytuj" - pozdrawiam Agatka/moderator
53 2009-12-17 05:14:57 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-01-21 08:10:52)
To wszystko tak bardzo boli. Nie potrafię sie pogodzić z tym że mojej rodziny już nie ma. Może ja jestem " z innej gliny ulepiona" i dlatego nie potrafię go zostawić, nie potrafię pogodzić się z tym że on nas juz nie chce. Jest to chyba najwiekszą porażką w moim życiu- nie potrafiłam stworzyć rodziny w której dzieci czułyby sie bezpiecznie.
Dlaczego oni patrzą tylko na siebie, czemu maja tak zawężone pole widzenia że nie poytafia dostrzec krzywdy jaką wyrządzają innym. Po co przysiegali przed Bogiem, czy to dla nich nic nie znaczy?
Mąż chce sie rozstac jak " przyjaciele" ale ja się zastanawiam czy przyjaciel przyjaciela tak krzywdzi.
Może w Twoim przypadku mąż jednak nie ma nikogo i po jakimś czasie gdy znudzi mu się już ta jego "samotność' wróci do Ciebie?
Najgorsze jest chyba to że dajemy sobie nadzieję, wiedząc że tak naprawdę już nic dobrego z tego nie będzie.
myślę ze w twoim przypadku musisz odczekać. Wiem to jest trudne. Ja nie widzę jego przyszłości z tą kobietą, to jest zbyt skomplikowane. To jest chwilowe zauroczenie tą kobietą. On nie przewiduje na razie co go czeka, jakie życie. Tak myślę. To słowo ,, przyjaciel"- to u nich normalka, u nas też tak było do czasu. Teraz mówi, że on nawet nie chce być przyjacielem. Nie wiem co on w ogóle myślał jak to powiedział. Wychowywać cudze dzieci w jego przypadku to nie takie proste- to jest zbyt skomplikowane. Masz rodzinę, jesteś ty i dzieci . Jeżeli nie wróci, to jego własne dzieci go podsumują. W tej chwili ta przysięga dla nich nic nie znaczy, liczy się tu i teraz. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Masz okazję teraz się dowiedzieć kto jest kim. Rodziną jego się nie martw, może on ich nakręca. Nie wiń siebie za to wszystko, to on okazał się( brak mi nawet określenia).Przepraszam, że tak piszę chaotycznie.
Mojemu mężowi to się chyba już spodobało to nowe życie. Pamiętaj tam jest dom gdzie jest matka- zawsze do ciebie będą dzieci przyjeżdżać , przychodzić ,wracać, nawet jak już będą dorosłe.
55 2009-12-17 22:29:26 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:09:48)
odczekać ale jak dlugo? Miesiąc ,rok, dwa? Ja nie jestem w stanie i niczym innym myslec. Cały czas zadaję sobie pytania typu " co by było gdyby..." i wracam myślami w przeszlość. To nie pomaga, tylko bardziej dołuje.
Kto jest faktycznie przyjacielem okarze się później, bo tak jak pisalam wcześniej o mojej sytuacji wie tylko rodzina i jedna przyjaciółka. Mój mąz uchodził za fajnego, dobrego człowieka, wszystko co robił nie tak tuszowałam przed innymi.
Niewiem ile łez jeszcze muszę wylać, ile wycierpieć aby to wszystko zrozumieć i w pewien sposób zaakceptować.
Ja jeszcze do tej pory nie zaakceptowałam tego co się stało, on podał mnie do sądu , on chce separacji. Te myśli są zawsze , przynajmniej w moim przypadku. Idą święta, już wiem , że na pewno go nie będzie z nami. Pokazuje, że nie ma między nami żądnej więzi. Przyjeżdża do ojca który mieszka niedaleko nas, ale do domu nie przyjedzie. Zapraszała go nie będę, bo jeszcze usłyszę coś przykrego. On się tak zachowuje jakbym to ja go zdradziła. Nigdy nie usłyszałam słowa- przepraszam.Dzieci to wszystko widzą i słyszą. Co mnie jeszcze czeka nie wiem. U mnie wiadomo , że już nic z tego nie będzie. U ciebie jest jeszcze nadzieja.
57 2009-12-18 18:35:30 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:10:47)
U mnie nie ma juz nadziei. Straciłam ją niedawno (chociaz zawsze jakaś maleńka iskierka mocno zchowana zostaje), gdy mi oznajmił że składa pozew do sądu.
Święta wiem że na dzień dzisiejszy spędzimy razem . Cieszę sie z tego niezmiernie, chociaż już mi zapowiedział żebym pamiętała że to nic nie znaczy. Tylko dzisiaj usłyszałam kilka razy że juz do mnie nic nie czuje, że chce być "sam", ale pomimo tych słów cieszę się że w święta będziemy razem. Zdaję sobie sprawę że po tym czasie będzie mi ciężko wrócić do rzeczywitości, ale czego się nie robi dla dobra dzieci.
Mam nadzieję że Ty też te świeta spędzisz nie tylko z dziećmi.
58 2009-12-18 20:01:28 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-23 09:01:54)
Z tym podziałem majątku niech on tak się nie śpieszy. Jeżeli nie zgadzasz się na rozwód, to jeszcze różnie może być. Powiedz mu co ,,nagle to po diable". Te zwroty, które używa twój mąż, to są mi bliskie. Ja bym wolała, żeby tych świąt nie było.Nie chce mi się nic. Ale muszę jakoś urządzić te święta. Będą to smutne święta, ale muszę się starać , są dzieci. Ale jakby miał mój mąż przyjechać i głupio się uśmiechać i nie dawać żadnej nadziei, lub prowokować do kłótni, to lepiej żeby go nie było.
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. Podobno wszystko może się jeszcze zdarzyć. Tak się zastanawiam , jakie znaczenie dla naszych panów mają te święta?
59 2009-12-19 21:29:36 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:11:36)
W swięta nie chcę i nie będę poruszała wogóle tematu dalszego naszego życia. Chcę aby te święta były takie jak poprzednie, przynajmniej dla dzieci. Wiem że później to niesamowicie przeżyję, że będzie mi się jeszcze gorzej pozbierać, ale czego nie robi się dla rodziny.
A czy dla naszych (jeszcze) mężów wogóle te święta coś znaczą? Wątpię. Nie chcę myśleć czemu mąż spędza z nami te święta, (a wiem dlaczego i boli to niesamowicie). Czy oni zdają sobie sprawę że te swięta są najbardziej rodzinne, że wszyscy je mocno przeżywają.
Nie możesz robić wszystkiego o co cię poprosi, przecież nie chcesz tego rozwodu. Masz dużo siły, musisz walczyć. Pamiętaj o dzieciach.Jak nie będzie płacił alimentów, to gorzej dla niego. Zapłaci potem na bieżąco i zaległe też. Musisz mieć prawnika .Sama nie możesz z nim walczyć, bo cię zrujnuje. Jeżeli stawia sprawę na ostrzu noża, to nie będzie się bawił w sentymenty.
61 2009-12-20 19:51:04 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:12:18)
Ja rozwodu nie chcę, ale ile można coś ciągnąć, ile czasu walczyć i się męczyć. On i tak już wszystko sobie zaplanował. Najpierw separacja. Niestety sił już mi brakuje, ma dzieci wiem że musze być silna dla nich, ale ja juz nie mogę. To wszystko tak bardzo boli, wiem że przegrałam juz swoje życie - straciłam to co dla mnie było najwazniejsze- szczesliwą rodzinę.
Może w czasie świąt coś się zmieni , może coś do niego dotrze. Być może u tamtej kobiety coś pójdzie nie tak, jeszcze nic nie wiadomo tak dokładnie. Wiem co czujesz. Zycia nie przegrałaś. Nie wiadomo co nam jest pisane. Dla nas tez pewnie zaświeci słońce. Ja będę na święta tylko z dziećmi, mojego męża nie będzie - to wiem na pewno. Ale nie chce tez żeby nas znowu okłamywał jak ostatnio. Niepotrzebnie tylko się łudziłam. Swięta minęły, a on dalej to samo. Był dla własnego wygodnictwa. Dzieci się nawet uspokoiły, jak się dowiedziały, że ojca nie będzie- przykro to mówić. Ale przynajmniej chwilę będzie spokój. Starszy syn mówi do mnie, żebym wzięła z nim rozwód.
63 2009-12-21 20:29:55 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-01-21 08:14:19)
Jak może coś dotrzeć do osoby, która tydzien przed swiętami mówi że jeszcze przed Bozym Narodzeniem składa do sadu pozew o separację, a później o rozwód. Jedyne na co było mnie stac wtedy to powiedzenie mu, że nie ma wogóle sumienia, że mógł z taką informacją poczekać aż miną święta. Zycie przegrałam, bo nie umialam utrzymać rodziny razem i juz tego niestety nie da sie naprawić. Ciężko bedzie, niewiem jak to wytrzymam, boję się każdego nastepnego dnia. Wiem że człowiek to silna istota i widzę to po Twoich wpisach ale ja już sobie zabardzo z tym nie radzę.
Zastanawiam się czym sobie zasłuzyłyśmy na to wszysko
Widzę że u Ciebie ciągnie się to już od dłuzszego czasu. Może Twój mąż jak nie złozył jeszcze pozwu do sądu zamierza wrócić do Ciebie i dzieci?Możze zacznie mu Was brakować w codziennym życiu?
Mój mąż złożył pozew o separację, tym bardziej na święta go nie będzie. Ja uważam , że naszej winy tu nie ma, ja byłam bardzo zaskoczona jak mi powiedział, że ma inna kobietę. Nie spodziewałam się tego wogóle. Tym bardziej , ze wprowadziliśmy się do nowego domu. Owszem był nerwowy coraz częściej. źle się do mnie odnosił, robił awantury o małą rzecz. Kiedy mi to powiedział , widziałam , ze się dobrze poczuł. A później to była i jest tylko gehenna. Tak naprawdę nie wiem jak długo mnie okłamywał. Było im po prostu za dobrze. Muszą sobie życie odmienić. Potrafił przyjeżdżać do domu i nas gnębić, miał z tego satysfakcję Teraz próbuje dzieci okłamywać.
To jest po prostu horror. Jest mi ciężko i to bardzo, dzieciom zresztą też. Na opamiętanie nie ma co liczyć. Powiedział, że to jest jego życie i nas nie ma. A dzieci są dorosłe i go zrozumiały. Do niego nic i nikt nie może dotrzeć. On nie ma serca tylko lód , po tylu latach wspólnego życia. U niego to jest genetycznie uwarunkowane.
65 2009-12-22 23:14:29 Ostatnio edytowany przez oszukana 1 (2010-10-30 22:13:01)
Niewiem co można o tym wszystkim mysleć. Tysiace mysli kłębi się w głowie, a zwłaszcza dwie: dlaczego to nas spotkało i za co!!
Święta będą okropne, niby razem a jednak osobno. Najgorzej boli to że ja "uwijam" się w kuchni a jego nie ma. Nie chodzi mi o pomoc, bo sama sobie doskonale radzę, ale o jego obecność, o to że masz z kim pogadać do kogo się uśmiechnąć. Smutno mi niesamowicie, łzy same płyną po policzkach.