Sama już nie wiem co robić, myśleć, może ze mną jest coś nie tak?
Otóż, jestem osobą która nie ma problemów z nawiązywaniem znajomości, ale jednak związki mi jak dotąd nie wychodziły z różnych powodów i nie były to zdrady. Myślę, że po prostu zakochiwałam się w niewłaściwych mężczyznach. Wiem, że jestem seksowna, ale nie lubię się z tym obnosić, wręcz mnie to drażni, jak takie określenie o sobie słyszę. Nie jestem modelką, nigdy nie chciałam. Mam normalną wymagającą pracę. I jestem profesjonalna w tym co robię, dlatego zwykle na takie teksty nie reaguję. Jednak to sprawia że przyciągam dwa rodzaje mężczyzn. Pierwszy to taki co raczej po dłuższym poznaniu widzi we mnie ciepłą, wyrozumiałą i wrażliwą osobę i zaraz chce się oświadczać, drugi to zwykle zbyt pewni siebie mężczyźni dla których jestem głownie obiektem pożądania.
Ale do rzeczy. Jakiś czas temu poznałam dwóch mężczyzn. Jeden podoba mi się pod każdym względem, jest przystojny, inteligentny, szarmancki, w łóżku niebo, ale niestety z różnych względów nie możemy ze sobą być. Dlatego dałam szansę drugiemu zrywając romans z tamtym. Z tym obecnym mogłabym sobie ułożyć życie, bo nie ma żadnych zobowiązań. Jest inteligentny, bardzo wpatrzony we mnie. Kocham go, ale inaczej. Nie jest tak przystojny jak tamten, w łóżku też średnio, choć na co dzień fajnie się dogadujemy. Bardzo doceniam jak się o mnie stara. Wiem, widzę że mnie kocha. Wiem, że byłby wspaniałym ojcem. Ale niestety wciąż mam w myślach tamtego. Wręcz łapię się na tym że chciałabym by był taki jak on i drażni mnie jak nie jest. Szczególnie chodzi tu o sprawy łóżkowe, ale nie tylko.
Wiem że to mój problem. Chciałabym dać nam szansę, ale czy tak można?
2 2015-06-27 13:30:07 Ostatnio edytowany przez Megiyy (2015-06-27 13:30:47)
Jesteś zakochana w tym pierwszym i masz poczucie straty bo z jakiś tam przyczyn byc z nim nie mozesz. Uwazam ze z obecnego zwiazku nic nie bedzie bo od samego początku nie jesteś szczera -i z nim - i z sobą. Próbujesz logicznie podejść do tematu, ale jesli masz takie myśli i doszukujesz sie cech bylego w obecnym - to sory ale z tej maki chleba nie bedzie;) i chyba jesteś nieszczęśliwa w obecnej sytuacji no bo rozdarcie wewnętrzne to nic fajnego! Wiem cos o tym. Miałam podobnie.
Dopóki nie skończysz myśleć o "przystojnym samczyku z zobowiązaniami", to wg mnie jakikolwiek inny związek nie ma sensu. Szansę zawsze możesz dać, ale w tym wypadku jest ogromne prawdopodobieństwo, że zrobisz obecnemu partnerowi krzywdę.
Mówiłaś mu o swoich potrzebach w sypialni ?
Jeżeli to jest główny Twój problem to siądźcie i porozmawiajcie na ten temat.
Poinstruuj go czasami co ma robić
Mówiłaś mu o swoich potrzebach w sypialni ?
Jeżeli to jest główny Twój problem to siądźcie i porozmawiajcie na ten temat.
Poinstruuj go czasami co ma robić
To nie takie łatwe. Nie chcę tu pisać o szczegółach, ale ogólnie mój obecny partner jest powiedzmy "przy sobie" tamten jak z okładki magazynu, ale nie o to chodzi do końca, bo tego też cenię, może nawet bardziej niż tamtego, ale niestety nie za kwestie łóżkowe. Naprawdę próbowałam, próbuję. Ale to nie to samo. Seksu normalnego prawie brak. Widzę że i on ma z tym problem, sam mówi, że widzi że nie może stanąć na wysokości zadania. Wiem ze możne dla niektórych to się wydać śmieszne i mało znaczące ale o ile teoretycznie łatwo go zaspokoić - wiadomo, tak on już nie tyle nie chce co nie ma możliwości
Szansę zawsze możesz dać, ale w tym wypadku jest ogromne prawdopodobieństwo, że zrobisz obecnemu partnerowi krzywdę.
Wiem ze możne dla niektórych to się wydać śmieszne i mało znaczące ale o ile teoretycznie łatwo go zaspokoić - wiadomo, tak on już nie tyle nie chce co nie ma możliwości sad
Krzywda w takim razie już się chyba stała?
Nie ma "lepszego zmiękczacza" dla mężczyzny niż starać się dla kogoś i widzieć, że to ciągle za mało i w ogóle nie to.
Byla_Narzeczona napisał/a:Szansę zawsze możesz dać, ale w tym wypadku jest ogromne prawdopodobieństwo, że zrobisz obecnemu partnerowi krzywdę.
Roxann napisał/a:Wiem ze możne dla niektórych to się wydać śmieszne i mało znaczące ale o ile teoretycznie łatwo go zaspokoić - wiadomo, tak on już nie tyle nie chce co nie ma możliwości sad
Krzywda w takim razie już się chyba stała?
Nie ma "lepszego zmiękczacza" dla mężczyzny niż starać się dla kogoś i widzieć, że to ciągle za mało i w ogóle nie to.
nie wiem czy jesteś kobietą czy mężczyzną... frustracja jest czy byłaby chyba obustronna
????
Kobietą.
Jeśli dobrze zgadłam z problemami z potencją, to chyba jest obustronna?
Bo u Ciebie aż bije niezadowolenie z seksu z nim.
9 2015-06-27 14:38:25 Ostatnio edytowany przez Byla_Narzeczona (2015-06-27 14:39:40)
Byla_Narzeczona napisał/a:Szansę zawsze możesz dać, ale w tym wypadku jest ogromne prawdopodobieństwo, że zrobisz obecnemu partnerowi krzywdę.
Roxann napisał/a:Wiem ze możne dla niektórych to się wydać śmieszne i mało znaczące ale o ile teoretycznie łatwo go zaspokoić - wiadomo, tak on już nie tyle nie chce co nie ma możliwości sad
Krzywda w takim razie już się chyba stała?
Nie ma "lepszego zmiękczacza" dla mężczyzny niż starać się dla kogoś i widzieć, że to ciągle za mało i w ogóle nie to.
No tak, tutaj to już sprawa jasna Facet się już męczy. Autorka zresztą też.
Zwyczajnie się nie dobrali.
10 2015-06-27 14:39:41 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-06-27 14:41:46)
Sama już nie wiem co robić, myśleć, może ze mną jest coś nie tak?
Otóż, jestem osobą która nie ma problemów z nawiązywaniem znajomości, ale jednak związki mi jak dotąd nie wychodziły z różnych powodów i nie były to zdrady. Myślę, że po prostu zakochiwałam się w niewłaściwych mężczyznach. Wiem, że jestem seksowna, ale nie lubię się z tym obnosić, wręcz mnie to drażni, jak takie określenie o sobie słyszę. Nie jestem modelką, nigdy nie chciałam. Mam normalną wymagającą pracę. I jestem profesjonalna w tym co robię, dlatego zwykle na takie teksty nie reaguję. Jednak to sprawia że przyciągam dwa rodzaje mężczyzn. Pierwszy to taki co raczej po dłuższym poznaniu widzi we mnie ciepłą, wyrozumiałą i wrażliwą osobę i zaraz chce się oświadczać, drugi to zwykle zbyt pewni siebie mężczyźni dla których jestem głownie obiektem pożądania.
Ale do rzeczy. Jakiś czas temu poznałam dwóch mężczyzn. Jeden podoba mi się pod każdym względem, jest przystojny, inteligentny, szarmancki, w łóżku niebo, ale niestety z różnych względów nie możemy ze sobą być. Dlatego dałam szansę drugiemu zrywając romans z tamtym. Z tym obecnym mogłabym sobie ułożyć życie, bo nie ma żadnych zobowiązań. Jest inteligentny, bardzo wpatrzony we mnie. Kocham go, ale inaczej. Nie jest tak przystojny jak tamten, w łóżku też średnio, choć na co dzień fajnie się dogadujemy. Bardzo doceniam jak się o mnie stara. Wiem, widzę że mnie kocha. Wiem, że byłby wspaniałym ojcem. Ale niestety wciąż mam w myślach tamtego. Wręcz łapię się na tym że chciałabym by był taki jak on i drażni mnie jak nie jest. Szczególnie chodzi tu o sprawy łóżkowe, ale nie tylko.
Wiem że to mój problem. Chciałabym dać nam szansę, ale czy tak można?
Oczywiście, że można. Tylko, po co, skoro seks jest dla Ciebie bardzo ważny, a raczej jego jakość?
Poprzeczkę owemu "misiowi" podniosłaś bardzo wysoko, mając w pamięci orgazmy z żonkosiem z żurnala.
Raz, że on nie wie, że jest "towarem zastępczym" niższej jakości, a dwa ma ten feler, że nie kochasz go.
Świadomość bycia kochaną i szacunek wobec tego człowieka to mało, by stworzyć stabilny związek.
11 2015-06-27 15:00:10 Ostatnio edytowany przez Roxann (2015-06-27 15:01:13)
Poprzeczkę owemu "misiowi" podniosłaś bardzo wysoko, mając w pamięci orgazmy z żonkosiem z żurnala.
Raz, że on nie wie, że jest "towarem zastępczym" niższej jakości, a dwa ma ten feler, że nie kochasz go.
Świadomość bycia kochaną i szacunek wobec tego człowieka to mało, by stworzyć stabilny związek.
To dowaliłeś. Nie sądzę, że jestem jakąś maniaczką seksu. Może mam wysokie libido, bo ta sfer jest dla mnie ważna kiedy z kimś jestem. Nie potrzebuję kolejnego kolegi czy brata. I choć obecny facet na mnie działa, jak mnie traktuje, dotyka całuje, to jednak seks jest no co tu dużo mówić beznadziejny.
Tak dziwnie się czuję że wciąż myślę o tamtym, porównuję... choć nie ma co w sumie porównywać - dwie różne osoby.
Jeśli tamten facet jest żonaty to daj sobie z pokój,a tego drugiego nie kochasz to poszukaj trzeciego przecież masz możliwości !
To dowaliłeś. Nie sądzę, że jestem jakąś maniaczką seksu. Może mam wysokie libido, bo ta sfer jest dla mnie ważna kiedy z kimś jestem. Nie potrzebuję kolejnego kolegi czy brata. I choć obecny facet na mnie działa, jak mnie traktuje, dotyka całuje, to jednak seks jest no co tu dużo mówić beznadziejny.
Tak dziwnie się czuję że wciąż myślę o tamtym, porównuję... choć nie ma co w sumie porównywać - dwie różne osoby.
Widzisz więc, że nie dowaliłem Ci w żaden sposób, tylko stwierdziłem nagi fakt na podstawie Twoich własnych wątpliwości.
I słusznie, że je masz.
Seks w związku jest bardzo ważny dla każdego zdrowego człowieka.
Na razie jeszcze "misio" wzbudza w Tobie pewną namiętność, ale za każdym razem zwieńczenie jej gasi efekt początkowy, miast pobudzać do jej wzrostu.
Dopóki nie wywieje Ci z głowy ten zajęty gość, nie ma szans na poprawę sytuacji.
A tak, na marginesie.
Czemu usunęłaś ostatnie zdanie?
Brzmiało wieloznacznie wprawdzie, ale i tak wiele powiedziało. A ja zdążyłem przeczytać.:)
14 2015-06-27 15:47:52 Ostatnio edytowany przez Roxann (2015-06-27 15:49:52)
Roxann napisał/a:To dowaliłeś. Nie sądzę, że jestem jakąś maniaczką seksu. Może mam wysokie libido, bo ta sfer jest dla mnie ważna kiedy z kimś jestem. Nie potrzebuję kolejnego kolegi czy brata. I choć obecny facet na mnie działa, jak mnie traktuje, dotyka całuje, to jednak seks jest no co tu dużo mówić beznadziejny.
Tak dziwnie się czuję że wciąż myślę o tamtym, porównuję... choć nie ma co w sumie porównywać - dwie różne osoby.Widzisz więc, że nie dowaliłem Ci w żaden sposób, tylko stwierdziłem nagi fakt na podstawie Twoich własnych wątpliwości.
I słusznie, że je masz.Seks w związku jest bardzo ważny dla każdego zdrowego człowieka.
Na razie jeszcze "misio" wzbudza w Tobie pewną namiętność, ale za każdym razem zwieńczenie jej gasi efekt początkowy, miast pobudzać do jej wzrostu.
Dopóki nie wywieje Ci z głowy ten zajęty gość, nie ma szans na poprawę sytuacji.A tak, na marginesie.
Czemu usunęłaś ostatnie zdanie?
Brzmiało wieloznacznie wprawdzie, ale i tak wiele powiedziało. A ja zdążyłem przeczytać.:)
Nie sądzę że to kwestia tamtego gościa. Romans z nim zakończyłam zanim się zaczęłam z tym obecnym spotykać. To nie tak że pałam do tamtego miłością a ten to tylko lekarstwo.
Owszem, kocham go inaczej niż tamtego, bo tam była mega chemia i super seks. Tu jest fajny związek, porozumienie, ale seks do d..py. Może jestem jakaś dziwna, że samo przytulanie i pocałunki mnie nie satysfakcjonują? I nie że z nim nie rozmawiamy o tym. On sam ma świadomość, ze nie staje na wysokości zadania.. a ja nie chcę mu robić przykrości i naciskać.. no bez sensu...
I wtedy tak zaczynam myśleć o tamtym, jak wspaniale z nim było..jak może być
Excop napisał/a:Roxann napisał/a:To dowaliłeś. Nie sądzę, że jestem jakąś maniaczką seksu. Może mam wysokie libido, bo ta sfer jest dla mnie ważna kiedy z kimś jestem. Nie potrzebuję kolejnego kolegi czy brata. I choć obecny facet na mnie działa, jak mnie traktuje, dotyka całuje, to jednak seks jest no co tu dużo mówić beznadziejny.
Tak dziwnie się czuję że wciąż myślę o tamtym, porównuję... choć nie ma co w sumie porównywać - dwie różne osoby.Widzisz więc, że nie dowaliłem Ci w żaden sposób, tylko stwierdziłem nagi fakt na podstawie Twoich własnych wątpliwości.
I słusznie, że je masz.Seks w związku jest bardzo ważny dla każdego zdrowego człowieka.
Na razie jeszcze "misio" wzbudza w Tobie pewną namiętność, ale za każdym razem zwieńczenie jej gasi efekt początkowy, miast pobudzać do jej wzrostu.
Dopóki nie wywieje Ci z głowy ten zajęty gość, nie ma szans na poprawę sytuacji.A tak, na marginesie.
Czemu usunęłaś ostatnie zdanie?
Brzmiało wieloznacznie wprawdzie, ale i tak wiele powiedziało. A ja zdążyłem przeczytać.:)Nie sądzę że to kwestia tamtego gościa. Romans z nim zakończyłam zanim się zaczęłam z tym obecnym spotykać. To nie tak że pałam do tamtego miłością a ten to tylko lekarstwo.
Owszem, kocham go inaczej niż tamtego, bo tam była mega chemia i super seks. Tu jest fajny związek, porozumienie, ale seks do d..py. Może jestem jakaś dziwna, że samo przytulanie i pocałunki mnie nie satysfakcjonują? I nie że z nim nie rozmawiamy o tym. On sam ma świadomość, ze nie staje na wysokości zadania.. a ja nie chcę mu robić przykrości i naciskać.. no bez sensu...
I wtedy tak zaczynam myśleć o tamtym, jak wspaniale z nim było..jak może być
Daj sobie spokój z tym drugim.
Traktujesz go jak klin ew. plaster na byłego.
Nic z tego nie będzie, znajdź sobie innego, który będzie Cię pociągał.
Ranisz jego, ranisz siebie. Im szybciej oderwiesz plaster tym mniej będzie boleć.
Mam go skreślać, tylko dlatego, że ne sprawdza się jako mężczyzna?
To nie tak, że on mnie nie pociąga. Jest między nami chemia. Kiedy jesteśmy razem nie możemy się wręcz od siebie oderwać. Dla mnie to też nie jest komfortowa sytuacja, że on nie może. Widzę jak go to boli, drażni. Nie wiem czy problem jest w stresie, jak on to tłumaczy, bo nie trwa to miesiąc czy dwa tylko ponad rok. Wciąż mu powtarzałam, by się nie przejmował, że popracujemy nad tym, że sam seks nie jest najważniejszy, że miło jest się po prostu przytulić. Teraz jednak sama widzę w tym poważny problem bo niestety zaczynam coraz częściej myśleć o seksie z tym pierwszym. Nie z innym, ale właśnie z nim, bo go znam i mu ufam. Wiem, że to brzmi, jakbym planowała zdradę i powrót do romansu. Jednak to są póki co tylko myśli wywołane pewną frustracją.
Czy ktoś miał podobny problem w związku?
Mam go skreślać, tylko dlatego, że ne sprawdza się jako mężczyzna?
To nie tak, że on mnie nie pociąga. Jest między nami chemia. Kiedy jesteśmy razem nie możemy się wręcz od siebie oderwać. Dla mnie to też nie jest komfortowa sytuacja, że on nie może. Widzę jak go to boli, drażni. Nie wiem czy problem jest w stresie, jak on to tłumaczy, bo nie trwa to miesiąc czy dwa tylko ponad rok. Wciąż mu powtarzałam, by się nie przejmował, że popracujemy nad tym, że sam seks nie jest najważniejszy, że miło jest się po prostu przytulić. Teraz jednak sama widzę w tym poważny problem bo niestety zaczynam coraz częściej myśleć o seksie z tym pierwszym. Nie z innym, ale właśnie z nim, bo go znam i mu ufam. Wiem, że to brzmi, jakbym planowała zdradę i powrót do romansu. Jednak to są póki co tylko myśli wywołane pewną frustracją.
Czy ktoś miał podobny problem w związku?
Czy dla Ciebie jedynym wyznacznikiem męskości jest seks? Bo tak wynika z pierwszego zdania.. jeśli dajesz mu odczuć to,co tutaj już gro osób zauważyło w Twoich wypowiedziach, czyli rozczarowanie i brak szacunku, to nie wróżę temu związkowi powodzenia. Nie rozumiem też, dlaczego nie zasięgacie porady specjalisty w celu rozwiązania problemu. Skoro są o tym rozmowy i jest to problemem. Miłość to jest troską o drugą osobę, o jej zdrowie i samopoczucie. Jesteś pewna,że go kochasz?
Czy dla Ciebie jedynym wyznacznikiem męskości jest seks? Bo tak wynika z pierwszego zdania.. jeśli dajesz mu odczuć to,co tutaj już gro osób zauważyło w Twoich wypowiedziach, czyli rozczarowanie i brak szacunku, to nie wróżę temu związkowi powodzenia. Nie rozumiem też, dlaczego nie zasięgacie porady specjalisty w celu rozwiązania problemu. Skoro są o tym rozmowy i jest to problemem. Miłość to jest troską o drugą osobę, o jej zdrowie i samopoczucie. Jesteś pewna,że go kochasz?
On nie chce słyszeć o specjaliście, bo uważa, że to ujma na jego męskiej dumie. Woli tłumaczyć to stresem i że to tylko chwilowe. W ogóle coraz częściej zaczęliśmy się ostatnio kłócić i nie chcę jeszcze dolewać oliwy, choć wydaje mi się że właśnie w tym tkwi prawdziwy problem i stąd te frustracje.
Co do rozczarowania tak masz rację, ale nie co do braku szacunku. Tu piszę wprost o co chodzi z nadzieją, że ktoś miał podobny problem. Podkreślałam też, że przez prawie rok starałam się by nie czuł się z tego powodu źle, że to nie jest najważniejsze. Może niesłusznie, ale nie chciałam go ranić.
Może tak to zabrzmiało, ale oczywiście, że nie, seks nie jest dla mnie wyznacznikiem męskości, ale jest jednak bardzo ważną częścią związku.
Roxann.
Czyjeś "podobne" doświadczenia w czym miałyby pomóc w Twoim problemie?
Tutaj nie ma szablonu, wzorca postępowania.
Sprawa rozbija się o konflikt między potrzebą bycia uczciwą wobec partnera a brakiem poczucia spełnienia w związku i stosunku tegoż partnera do tego problemu.
I nic więcej.
Mówisz, że zakończyłaś romans, zanim związałaś się z obecnym mężczyzną.
Myślę, że powinnaś skorygować to określenie poprzez stwierdzenie, że zerwałaś z fizyczną stroną tej relacji. Emocjonalnie wciąż w tym siedzisz.
To tak, względem uczciwości.
Co zaś względem poczucia braku spełnienia w obecnym związku sądzę, że żadne zaklęcia nie pomogą, ani ów "specjalista" cudotwórca.
Po pierwsze i ostatnie, On nie jest Nim i nie wiadomo, jak by się nie starał, to mu nie dorówna pod tym względem.
Pod żadnym względem, należałoby dodać, pomijając to, że jest wolny.
Roxann.
Czyjeś "podobne" doświadczenia w czym miałyby pomóc w Twoim problemie?
Tutaj nie ma szablonu, wzorca postępowania.
Sprawa rozbija się o konflikt między potrzebą bycia uczciwą wobec partnera a brakiem poczucia spełnienia w związku i stosunku tegoż partnera do tego problemu.
I nic więcej.Mówisz, że zakończyłaś romans, zanim związałaś się z obecnym mężczyzną.
Myślę, że powinnaś skorygować to określenie poprzez stwierdzenie, że zerwałaś z fizyczną stroną tej relacji. Emocjonalnie wciąż w tym siedzisz.
To tak, względem uczciwości.
Co zaś względem poczucia braku spełnienia w obecnym związku sądzę, że żadne zaklęcia nie pomogą, ani ów "specjalista" cudotwórca.
Po pierwsze i ostatnie, On nie jest Nim i nie wiadomo, jak by się nie starał, to mu nie dorówna pod tym względem.
Pod żadnym względem, należałoby dodać, pomijając to, że jest wolny.
Excop, to nie tak. Wiem, że najłatwiej ocenić, że nie odcięłam się od tamtego i że drażni mnie że obecny nim nie jest. Jednak to dalekie uproszczenie nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. To też nie tak, że ten tamtemu nie dorównuje w łóżku, bo seksu praktycznie nie ma. Nie że nie ma bliskości, bo jest, zawsze była. Tyle że ta bliskość polega na głownie przytulaniu i całowaniu.
Tak, na początku bardzo mnie to kręciło i pasowało, że mu chodzi o mnie, o relacje a nie tylko sam seks. Tym bardziej to ceniłam bo wielu mężczyzn widzi we mnie głównie obiekt pożądania co mnie bardzo wkurzało. Chciałam normalnego związku. I taki myślałam, że w końcu znalazłam nie podejrzewając że może problem tkwić gdzieś indziej. Jak piszę wprost to mi zarzuca się brak szacunku do niego. Nie, to nie jest brak szacunku. Staram się być wyrozumiała, ale to nie trwa miesiąc tylko właściwie od początku naszej znajomości. Wiem, że to drażliwy temat dla niego. Tak, myślałam o specjaliście, ale on się wtedy czuje urażony. Nie wiem już jak z nim na ten temat rozmawiać, ale zdałam sobie sprawę, że przymykanie na to oka i mówienie, ze nic się nie stało tak naprawdę nam szkodzi.
W czym mogłyby mi pomóc osoby, które coś podobnego przeżyły? W podpowiedzi jak ta sytuację rozwiązać, jak rozmawiać. Czy to normalne? Dodam, że ja nie mówię tu o tym, że on jest kiepski w tych sprawach, bo seksu właściwie nie mamy. A nie mamy bo on nie może. Ja też się źle z tym czuję. Już sama nie wiem czy to kwestia stresu, czy wagi czy innych zaburzeń.
Jesteś mężczyzną. Jakbyś się czuł gdyby Ci, przepraszam za dosłowność, nie stawał przy seksownej kobiecie? A uwierz naprawdę się starałam na rożne sposoby. Miła atmosfera, masaż. Czy moja frustracja jest nieuzasadniona?
Excop napisał/a:Roxann.
Czyjeś "podobne" doświadczenia w czym miałyby pomóc w Twoim problemie?
Tutaj nie ma szablonu, wzorca postępowania.
Sprawa rozbija się o konflikt między potrzebą bycia uczciwą wobec partnera a brakiem poczucia spełnienia w związku i stosunku tegoż partnera do tego problemu.
I nic więcej.Mówisz, że zakończyłaś romans, zanim związałaś się z obecnym mężczyzną.
Myślę, że powinnaś skorygować to określenie poprzez stwierdzenie, że zerwałaś z fizyczną stroną tej relacji. Emocjonalnie wciąż w tym siedzisz.
To tak, względem uczciwości.
Co zaś względem poczucia braku spełnienia w obecnym związku sądzę, że żadne zaklęcia nie pomogą, ani ów "specjalista" cudotwórca.
Po pierwsze i ostatnie, On nie jest Nim i nie wiadomo, jak by się nie starał, to mu nie dorówna pod tym względem.
Pod żadnym względem, należałoby dodać, pomijając to, że jest wolny.Excop, to nie tak. Wiem, że najłatwiej ocenić, że nie odcięłam się od tamtego i że drażni mnie że obecny nim nie jest. Jednak to dalekie uproszczenie nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. To też nie tak, że ten tamtemu nie dorównuje w łóżku, bo seksu praktycznie nie ma. Nie że nie ma bliskości, bo jest, zawsze była. Tyle że ta bliskość polega na głownie przytulaniu i całowaniu.
Tak, na początku bardzo mnie to kręciło i pasowało, że mu chodzi o mnie, o relacje a nie tylko sam seks. Tym bardziej to ceniłam bo wielu mężczyzn widzi we mnie głównie obiekt pożądania co mnie bardzo wkurzało. Chciałam normalnego związku. I taki myślałam, że w końcu znalazłam nie podejrzewając że może problem tkwić gdzieś indziej. Jak piszę wprost to mi zarzuca się brak szacunku do niego. Nie, to nie jest brak szacunku. Staram się być wyrozumiała, ale to nie trwa miesiąc tylko właściwie od początku naszej znajomości. Wiem, że to drażliwy temat dla niego. Tak, myślałam o specjaliście, ale on się wtedy czuje urażony. Nie wiem już jak z nim na ten temat rozmawiać, ale zdałam sobie sprawę, że przymykanie na to oka i mówienie, ze nic się nie stało tak naprawdę nam szkodzi.
W czym mogłyby mi pomóc osoby, które coś podobnego przeżyły? W podpowiedzi jak ta sytuację rozwiązać, jak rozmawiać. Czy to normalne? Dodam, że ja nie mówię tu o tym, że on jest kiepski w tych sprawach, bo seksu właściwie nie mamy. A nie mamy bo on nie może. Ja też się źle z tym czuję. Już sama nie wiem czy to kwestia stresu, czy wagi czy innych zaburzeń.
Jesteś mężczyzną. Jakbyś się czuł gdyby Ci, przepraszam za dosłowność, nie stawał przy seksownej kobiecie? A uwierz naprawdę się starałam na rożne sposoby. Miła atmosfera, masaż. Czy moja frustracja jest nieuzasadniona?
Roxann, jeżeli piszesz ogródkiem, zamiast wprost powiedzieć, że podejrzewasz u niego impotencję i bagatelizowanie tego problemu poprzez zasłanianie się męskim ego, nie dziw się takim widzeniem Twoich problemów z zewnątrz.
Trzeba jasno powiedzieć, że partner ma kłopoty ze wzwodem i utrzymaniem erekcji.
I skoro nic z tym nie robi, pracuje sobie na poroże.
Pozostaje jednak spraw tej uczciwości.
Pragniesz dobrej seksu, a jednocześnie pozostałych walorów partnera, które od niego otrzymujesz.
Masz wybór, albo zmusić go do leczenia (o ile to impotencja) lub odejść.
Trzecia droga, być może najprostsza, uczciwa jedna nie będzie.
Roxann, jeżeli piszesz ogródkiem, zamiast wprost powiedzieć, że podejrzewasz u niego impotencję i bagatelizowanie tego problemu poprzez zasłanianie się męskim ego, nie dziw się takim widzeniem Twoich problemów z zewnątrz.
Trzeba jasno powiedzieć, że partner ma kłopoty ze wzwodem i utrzymaniem erekcji.
I skoro nic z tym nie robi, pracuje sobie na poroże.
Pozostaje jednak spraw tej uczciwości.
Pragniesz dobrej seksu, a jednocześnie pozostałych walorów partnera, które od niego otrzymujesz.
Masz wybór, albo zmusić go do leczenia (o ile to impotencja) lub odejść.
Trzecia droga, być może najprostsza, uczciwa jedna nie będzie.
No to co ja mam robić? Tak, pisząc wprost, albo nie staje mu albo kończy po kilku sekundach. Dlatego o seksie nie ma mowy. A jego tłumaczenia? Najpierw, że mnie szanuje i nie chce od razu seksu. Ok. No ale po około 3 miesiącach już chyba czas? Wtedy jak nie wychodziło mówił, że za bardzo go podniecam i ze kończy zanim się coś zaczęło. Potem zaczął zwalać na stres. Przy mnie się wkurzał, że nie czuje się w pełni mężczyzną bo mając obok taką kobietę nie jest w stanie stanąć na wysokości zadania. Szkoda mi go było, myślałam, że to minie, że może jak się lepiej poznamy, razem popracujemy ale nie. A to już ponad rok trwa.
Szczera rozmowa, w tym moja sugestia specjalisty, skończyła się wielkim urażeniem i unikaniem zbliżeń. Wciąż mnie niby przytula, całuje, ale nic więcej już nawet nie próbuje. Widzę że i on jest tym poddenerwowany ja też, co prowadzi do coraz częstszych kłótni. Naprawdę nie wiem co robić. Wiem, że ucieczka choćby myślami do innego to tchórzostwo, ale czy jakaś młoda kobieta by tak długo wytrzymała?
Może to faktycznie głównie stres, z różnych powodów, ale też niepewność i ambicja dogodzenia Ci. Powiedz mu szczerze, spokojnie, że jesteś młoda, lubisz seks i nie zrezygnujesz z niego nawet dla tak świetnego faceta jak on. Niech spróbuje zdiagnozować u specjalisty problem i walczyć z nim dla Ciebie, może to go zmotywuje.
Nadal twierdzę, że on musi być przekonany o tym, że nie jest dla Ciebie wystarczająco dobry. Nie wyrwało Ci się kiedyś coś o poprzedniku? I wyczuwa Twoje podejście, Tobie wydaje się, że się dobrze maskujesz, ale to rzadko da się ukryć. Przerób sama ze sobą brutalnie szczerze ten aspekt i jeśli nie jesteś pewna, że zapomnisz o innych i przekonasz się stuprocentowo do bycia z nim, puść go wolno. Nie będziesz szczęśliwa w takim niesatysfakcjonującym związku, on tym bardziej nie, zrobicie sobie piekiełko wzajemnym żalem i tęsknotą za idealnym związkiem, nawet jeśli szanując się dacie radę się o to nie kłócić.
Mało kto ma zadowalający całkowicie związek, ale warto do tego dążyć, wybierając odpowiedniego partnera, określając to, co dla nas ważne i akceptując to, co nie bardzo pasuje. Jeśli uznasz, że to jednak on byłby tym najodpowiedniejszym, wybij sobie z głowy tamtego, temu okaż to, że go chcesz, jest dla Ciebie najważniejszy, najlepszy, to też może pomóc w problemach.
starlet007, nie wiem, ale sama już tracę cierpliwość. Problem w tym, że od jakiegoś miesiąca czy dwóch prawie każda nasza rozmowa kończy się kłótnią, potem znów się godzimy i tak w kółko. Mniej więcej od takiego czasu nawet nie próbujemy spać se sobą.
Problem w tym, że on nic z tym nie zamierza robić poza czekaniem aż problem się sam rozwiąże.
25 2015-06-28 19:10:52 Ostatnio edytowany przez starlet007 (2015-06-28 19:12:31)
Kłótnią to chyba jeszcze żadna kobieta z mężczyzną nie wygrała...
A sam to się tylko bałagan robi.
Trudno, nie prośbą, nie groźbą, to proponuję posmutać się trochę, pograć a'la depresja, a na jego pytanie o przyczynę płaczliwie wyznać, że jemu chyba na Tobie nie zależy/ nie pociągasz go/ udaje niemoc by Cię zniechęcić i zmusić do zerwania.
Wersja druga oczywiście spokojnie powiedzieć, że to bardzo niekomfortowe dla Ciebie i proponujesz rozstanie. I poszukać innego. Wiem, że to też różnie bywa, niełatwo dobrze znaleźć, ale spore prawdopodobieństwo jest, że trafisz lepiej. Nie umiałabym żyć bez seksu i odradzam każdemu z potrzebami, to ogromna frustracja. Szkoda życia.
Kłótnią to chyba jeszcze żadna kobieta z mężczyzną nie wygrała...
A sam to się tylko bałagan robi.
Trudno, nie prośbą, nie groźbą, to proponuję posmutać się trochę, pograć a'la depresja, a na jego pytanie o przyczynę płaczliwie wyznać, że jemu chyba na Tobie nie zależy/ nie pociągasz go/ udaje niemoc by Cię zniechęcić i zmusić do zerwania.
Wersja druga oczywiście spokojnie powiedzieć, że to bardzo niekomfortowe dla Ciebie i proponujesz rozstanie. I poszukać innego. Wiem, że to też różnie bywa, niełatwo dobrze znaleźć, ale spore prawdopodobieństwo jest, że trafisz lepiej. Nie umiałabym żyć bez seksu i odradzam każdemu z potrzebami, to ogromna frustracja. Szkoda życia.
Dzięki za te słowa, bo już zaczynam myśleć że coś ze mną nie tak, bo właściwie tylko przez to zaczynam się w tym związku męczyć, szukając nawet winy w sobie. W końcu zawsze mi przeszkadzało, że mężczyźni widzą we mnie głównie obiekt seksualny a tu zupełnie odwrotna sytuacja. Ironia losu? Zdaję sobie sprawę, że inne cechy są ważne, ważniejsze. I taką nadzieją żyłam przez rok. Jednak ten brak zaczął coraz bardziej doskwierać i wzbudzać niepotrzebne napięcia i kłótnie.
Wielokrotnie z nim o tym rozmawiałam, tyle że na początku raczej na zasadzie, że nic się nie stało, że popracujemy, że to nie jest najważniejsze. On wtedy bardzo się z tego cieszył, dziękował za wyrozumiałość. Czułam że to nawet nas zbliża do siebie, że razem przez to przebrniemy. Ale zamiast lepiej było tylko gorzej. Wiem że to jego czuły punkt i ma z tym problem i wszelkie próby rozmowy już nie na zasadzie, nic się nie stało tylko powinniśmy coś z tym zrobić, kończą się jego wielkim urażeniem. Ja też już nie mam siły poruszać tego tematu, bo wiem, jak się to skończy.
Próbowałam nawet robić tak jak proponujesz, z wyrzutami, smutkiem, nawet płaczem, ale co od niego usłyszałam? Że jest mu przykro że tak mówię, że tak go oceniam, że nawet nie wiem jak na niego działam, jakby chciał się ze mną kochać, że wciąż o tym marzy że pozbędzie się blokad, ale...... i tu się zaczynają tłumaczenia, zwalanie na stresy i wręcz wzbudzanie we mnie poczucia winy. Bo on jest dla mnie tai dobry a ja niewdzięczna i szukam dziury w całym bo mi seksu brak.
Wiem, że najłatwiej poradzić, znajdź innego, ale z jednej strony chciałabym by on się przełamał o ile to możliwe bo chę z nim być, z drugiej niestety przez te wszystkie frustracje i kłótnie coraz częściej myślę o innym. I nie że chciałabym z tamtym być, po prostu brakuje mi ciepła zrozumienia... no i seksu.
27 2015-06-28 20:09:16 Ostatnio edytowany przez Blitzkrieg1942 (2015-06-28 20:17:24)
Wszystkiego ci brakuje i jawnie o tym wspominasz, nawet myśląc o innym, a sama dajesz jedynie chęć na to by cie zaspokajał?
Biedak jest z braku laku, a jeszcze suszysz mu glowe
Wszystkiego ci brakuje i jawnie o tym wspominasz, nawet myśląc o innym, a sama dajesz jedynie chęć na to by cie zaspokajał?
Wiem że to może tak wyglądać, bo to akcentuje, gdyż to jest główny problem, dlaczego tu napisałam. Co ja daję? Staram się wspieram, dbam. Ogólnie byliśmy dość zgraną parą, na co dzień. Ostatnio jednak są głównie ciągłe kłótnie w sumie o nic.
Ot przykład: nasi wspólni bliscy znajomi oznajmili że spodziewają się dziecka. Byliśmy bardzo podekscytowani. Wracając ze spotkania powiedział, że chciałby też już zostać tatą i uważa że byłabym wspaniała mamą. Ja pół żartem pół serio powiedziałam, że niestety bocian nie przynosi dzieci - no i foch. Oj, dużo by pisać
Staram się wspieram, dbam.
A tak konkretnie w punktach to co takiego robisz, bo z tego tematu wynika że jest na odwrót? Masz prawo wymagać, jeśli nie potrafisz wskazać co robisz dla niego?
Roxann napisał/a:Staram się wspieram, dbam.
A tak konkretnie w punktach to co takiego robisz, bo z tego tematu wynika że jest na odwrót? Masz prawo wymagać, jeśli nie potrafisz wskazać co robisz dla niego?
Ale co ja wymagam? To chyba normalne że młoda kobieta w związku chce TEŻ seksu. Reszta nam się układa a raczej układała bo ostatnio tylko kłótnie.
Chciałabyś mieć kiedyś dzieci?
Ja pół żartem pół serio powiedziałam, że niestety bocian nie przynosi dzieci - no i foch. Oj, dużo by pisać
Sorry, ale jak ty ciągle go stresujesz z tym seksem, to nie dziwne, że facet ma problemy.
Roxann, pewną rzecz należy uściślić.
Jak to w końcu jest? Nie pociągasz go, czy tylko ma kłopoty z postawą zasadniczą?
My tu ciągle deliberujemy o penetracji, a właściwie jej braku.
A co z grą wstępną i podnieceniem przed próbą. Jak to wygląda?
Erekcja to nie jedyny objaw podniecenia seksualnego. Wymuszone pieszczoty zaś łatwo odróżnić od prawdziwego zaangażowania.
To, jak to, według Ciebie wygląda?
A może on, po prostu, jest krypto gejem?
Roxann, pewną rzecz należy uściślić.
Jak to w końcu jest? Nie pociągasz go, czy tylko ma kłopoty z postawą zasadniczą?
My tu ciągle deliberujemy o penetracji, a właściwie jej braku.
A co z grą wstępną i podnieceniem przed próbą. Jak to wygląda?
Erekcja to nie jedyny objaw podniecenia seksualnego. Wymuszone pieszczoty zaś łatwo odróżnić od prawdziwego zaangażowania.
To, jak to, według Ciebie wygląda?A może on, po prostu, jest krypto gejem?
Raczej nie jest krypto gejem, choć nie wiem czym to się przejawia.
Co z grą wstępną? Uwielbia się całować, przytulać, dotykać, pieścić, ma wręcz bzika na punkcie mego biustu, ust, ale seks mógłby dla niego nie istnieć. Co do jego podniecenia, to trudno mi oceniać, bo wydaje się że go bardzo pociągam, bo jest namiętny, ale mu nie staje, albo bardzo słabiutko i na chwilę pomimo że się staram jak mogę.
I nie że na niego naciska, albo wciąż o tym mówię. Wręcz wydaje mi się że jestem i tak nad wyraz wyrozumiała.
Kobieto , sama ie wiesz czego chcesz ,najpierw tamten super facet pod każdym względem a potem ten drugi wszytsko fajnie ale w łóżku nie tak. A jak sprawa wygląda z tym pierwszym jak się dogadywaliście ,? jeśli źle to nawet nie ma co myśleć o tamtym facecie , daj szanse twojemu obecnemu partnerowi
Kobieto , sama ie wiesz czego chcesz ,najpierw tamten super facet pod każdym względem a potem ten drugi wszytsko fajnie ale w łóżku nie tak. A jak sprawa wygląda z tym pierwszym jak się dogadywaliście ,? jeśli źle to nawet nie ma co myśleć o tamtym facecie , daj szanse twojemu obecnemu partnerowi
Z tamtym wszystko było ok, ale to był w sumie tylko romans, bo z różnych względów nie mogliśmy ze sobą być. Skończyłam go, bo chciałam dać szansę normalnej relacji i myślałam, że znalazłam odpowiedniego mężczyznę. Przez ten rok nawet nie widziałam się z tamtym by nie kusić losu. Jedyny kontakt jaki mieliśmy to życzenia świąteczne czy urodzinowe, nic więcej. On chciał by mi się ułożyło, trzymał kciuki. Ten obecny nie ma zobowiązań, jest dobrym człowiekiem, ale kompletnie się nam nie układa w TYCH sprawach. Najgorsze, że on z tym nic nie zamierza robić. A to powoduje że coraz częściej myślę o tamtym. Czuje się winna, że chcę się znów z nim spotkać.
Chciałam byśmy z obecnym przeszli przez to, rozwiązali ten problem wspólnie. Niestety zamiast lepiej było gorzej, bo doszły frustracje i kłótnie. Nie umiem z nim już o tym rozmawiać, nie chcę naciskać, sprawiać, by czuł się urażony.
Sama już nie wiem czy tęsknota za tamtym jest bezpośrednim skutkiem tych problemów z obecnym, bo raczej nie powodem, w końcu przez pond pół roku nawet nie pomyślałam o nim w taki sposób.
Czuję, że jestem o krok od zdrady, le to się nie wzięło znikąd.
Jestem wściekła na siebie, na niego, na wszytko...
Problem z erekcją?
Kup mu vigrax. naprawde dziala. problem z szybkim dojsciem? daje link, dziala...naprawde mozesz mu pomoc. Razem dacie rade. oto on:
http://www.penis.com.pl/forum/viewtopic.php?t=16446
Sorry za link, ale sprawa jest naprawde powazna. Porozmawiaj z nim. Powiedz mu, ze naprawde da rade sie przelamac i Ty jestes z nim. powodzenia.
Problem z erekcją?
Kup mu vigrax. naprawde dziala. problem z szybkim dojsciem? daje link, dziala...naprawde mozesz mu pomoc. Razem dacie rade. oto on:
http://www.penis.com.pl/forum/viewtopic.php?t=16446Sorry za link, ale sprawa jest naprawde powazna. Porozmawiaj z nim. Powiedz mu, ze naprawde da rade sie przelamac i Ty jestes z nim. powodzenia.
Dzięki za link. Poczytałam sobie. Tak w tym jest problem a raczej w jego głowie. Tylko co zrobić by on chciał to naprawić, bo póki co ani prośbą ani groźbą w ogóle najlepiej nie poruszać tematu, by go znów nie urazić.
Z tamtym potrafiliśmy się kochać cały wieczór przez kilka godzin z przerwami a nad ranem powtórka. Wystarczyło że mnie pocałował i przytulił a już był gotowy. Wiem, że nie powinnam porównywać, ale tęsknię za tym. On chyba wyczuł, że w moim związku się źle dzieje bo zaczął się częściej odzywać, nawet proponował spotkanie niby na kawę i pogaduchy, ale wiem, że gdybym się z nim spotkała, to byśmy skończyli w łóżku
Bez sensu to wszystko
CoChwileCos napisał/a:Problem z erekcją?
Kup mu vigrax. naprawde dziala. problem z szybkim dojsciem? daje link, dziala...naprawde mozesz mu pomoc. Razem dacie rade. oto on:
http://www.penis.com.pl/forum/viewtopic.php?t=16446Sorry za link, ale sprawa jest naprawde powazna. Porozmawiaj z nim. Powiedz mu, ze naprawde da rade sie przelamac i Ty jestes z nim. powodzenia.
Dzięki za link. Poczytałam sobie. Tak w tym jest problem a raczej w jego głowie. Tylko co zrobić by on chciał to naprawić, bo póki co ani prośbą ani groźbą w ogóle najlepiej nie poruszać tematu, by go znów nie urazić.
Z tamtym potrafiliśmy się kochać cały wieczór przez kilka godzin z przerwami a nad ranem powtórka. Wystarczyło że mnie pocałował i przytulił a już był gotowy. Wiem, że nie powinnam porównywać, ale tęsknię za tym. On chyba wyczuł, że w moim związku się źle dzieje bo zaczął się częściej odzywać, nawet proponował spotkanie niby na kawę i pogaduchy, ale wiem, że gdybym się z nim spotkała, to byśmy skończyli w łóżku
Bez sensu to wszystko
Dobra to ja Ci to napisze ze swojej perspektywy- 21letniego chlopaka.
Nie wiem jak jest w przypadku Twojego chlopaka, ale ja nie zostalem hojnie obdarzony przez nature, a wrecz odwrotnie, bardzo mizernie, wiec kompleks malego penisa ciagnie sie za mna od zawsze. Jednak jakos przestalem zwracac na to uwage,choc to tez planuje poprawic, na razie mam inne problemy.
Prawiczkiem nie jestem juz od dluzszego czasu, ale dopiero niedawno udalo mi sie znalezc dziewczyne na ktorej mi naprawde zalezy i ktora uprawia aktywne zycie seksualne od bardzo wczesnej mlodosci, wiec jakies doswiadczenie ma, jednak chyba nie do konca dla niej satysfakcjonujace, a ja w towarzystwie uchodze za chlopaka, ktory nie moze odpedzic sie od dziewczyn, wiec pewnie w lozku tez jestem bogiem.
otoz nie haha chociaz pierwsze razy byly okej,bo stawalem na wysokosci zadania oralnie i zwyczajnym stosunkiem. to potem zaczely sie schody i jedna wielka droga przez meke. Tak jak bylo napisane w tamtym tekscie, na poczatku bylem spiety i przez to nie moglem dojsc,a jak sie wyluzowalem to tragedia, wchodze trzy ruchy i koncze...
Masturbacja? Nie wydaje mi sie bym jej jakos naduzywal, znam ludzi, ktorzy caly dzien moga siedziec z penisem w dloni przed kompem i nic im nie jest, ale na pewno to byla jazda aby szybciej i z glowy,tak zwany wlasnie szybki bill. Choc jak sie to robi przez 7lat to moze wejsc w nawyk...
Wracajac do Twojego chlopaka. Musisz wiedziec jaka on przezywa wewnetrzna tragedie. Ja po kazdym nieudanym razie nie moglem w ogole zasnac, mialem ochote wyskoczyc przez okno, gdy ona juz spala. Bo wiesz to widac, to tak bardzo widac po kobiecie, gdy jest niespelniona, tym bardziej, ze widzialem tez jak zachowywala sie po orgazmie. On juz nie czuje sie facetem, jego ego jest zbite do zera. Ciezko mu sie bedzie z tego podniesc, bo stracil calkowita nadzieje. I to nie jest tak, ze on nie chce. On mysli o Twoim bylym i wie jaki seks Ty z nim mialas. Ja tez mysle o jej bylych.
Wytrzymujesz z tym prawie rok i chwala Ci za to, oby wiecej takich wyrozumialych kobiet. Moja dziewczyna tez jest taka, choc na poczatku byl ogien i chemia, po grze wstepnej byla cala mokra, a teraz wie jak to sie skonczy, wiec nawet ciezko mi ja rozpalic...
Dlatego postanowilem dzialac.
Zauwazylem,ze moj penis nie jest do konca twarda, jakby nie osiagal pelnej erekcji. U Twojego faceta zupelnie jej nie ma, choc mysl, ze jak sie masturbuje to nie ma z tym problemu. Serio kup mu te vigrax i sprobuj, ja kupilem i widzialem poprawe,choc nie taka jak bym chcial. Jednak dla tych co mieli zupelnie opadnietego to efekty sa lepsze. Cena jak cena,ale jedno opakowanie nie zaszkodzi. A moze to uratuje wasz zwiazek?
Dalej wyslalem Ci ten link. Sam zaczalem korzystac z tego poradnika i dam z siebie wszystko by sie naprawic aby nigdy nie miala takich mysli jak Ty. W koncu musze sam sobie udowodnic, ze moze jednak jestem cos wart.
Twoj facet ma podobnie, choc w nim nadzieja juz umarla. 25letni prawiczek w koncu znajduje kobiete i nie jest w stanie jej zaspokoic. Dobitka.
Pogadaj z nim, pokaz mu ten tekst, kup mu te tabletki. Powiedz, ze bedziesz z nim cwiczyc, bedziesz wyrozumiala i poczekasz. ze razem dacie rade. to chyba na tyle.
Powodzenia i sam sobie tez tego zycze haha
CoChwileCos, bardzo Ci dziękuję, że się odezwałeś i opisałeś swój przypadek. Wiadomo, że temat jest krępujący, zaczęłam już myśleć, że tylko ja mam w związku z tym problem.
Napisałeś, że wytrzymałam ponad rok. Tak, ale przez długi czas nie wiedziałam w czym tak naprawdę jest problem, bo najpierw nie chciał się kochać, nawet nie próbował, ale wtedy myślałam że po prostu chce z tym poczekać, lepiej poznać. Potem zaczęły się bardziej śmiałe zabawy, zaspakajanie siebie w inny sposób i nie rozumiałam wtedy czemu przepraszał, że już skończył. Przecież dla mnie było przyjemne doprowadzanie go do orgazmu. Wkurzać mnie jednak zaczęło że po tym o mnie już zapominał.
Myślę, że on ma podobny problem co Ty - u niego też nie jest nigdy do końca twardy. I jeszcze jedna sprawa co i mnie krępuje. Tamten facet był w pełni gotów po kilku minutach, a nawet sekundach całowania, przytulania a ten chyba nigdy. Sam to widział i mówił nieco w nerwach, że mu nawet przy takiej kobiecie nie staje, ale zwykle zwalał to na stres. O tym jak bywało wcześniej nie chciał mówić. Ja mu zresztą też nie opowiadałam o byłym.
Tabletki może mogłabym jakoś przekabacić, ale nie sądzę żeby chciał ćwiczyć. Teraz to już się zdobił z tego bardzo drażliwy temat.
I dzięki za uświadomienie, jaki to jest dla faceta problem, jak to przeżywa - trochę łatwiej mi zrozumieć jego nerwy i urażanie. Choć w rozwiązaniu problemu to nie pomaga on sam musi chcieć.
Nie sądziłam że ten wątek zamkną, bo tamten założyłam już jakiś czas temu ale ok tyczy się tego samego...
Nie mam seksu w związku bo on ma z tym problem. Kocham go jako człowieka, uwielbiam doceniam, ale sorry no ta kwestia życia też jest ważna, a u nas jej nie ma.. Są całusy, przytulasy ale nie seks.. bo mu "nie staje" zwyczajnie mówiąc.. a jesteśmy młodzi. I ja z tym czujemy się źle.. Naprawdę próbowałam różnymi środkami to zmienić, też był seksuolog, ale on jak to facet - dla niego to ujma. żyjemy wręcz jak rodzeństwo które się kocha, ale mam/ mamy też swoje potrzeby.. I dlatego że mój facet nie może przeszedł mi przez myśl romans.. no sorry kobieta potrzebuje też seksu i to nie oznacza że jest jakąś lafiryndą... nie wiem już co robić.
42 2015-11-21 20:03:41 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-11-21 20:10:59)
Nie sądziłam że ten wątek zamkną, bo tamten założyłam już jakiś czas temu ale ok tyczy się tego samego...
Nie mam seksu w związku bo on ma z tym problem. Kocham go jako człowieka, uwielbiam doceniam, ale sorry no ta kwestia życia też jest ważna, a u nas jej nie ma.. Są całusy, przytulasy ale nie seks.. bo mu "nie staje" zwyczajnie mówiąc.. a jesteśmy młodzi. I ja z tym czujemy się źle.. Naprawdę próbowałam różnymi środkami to zmienić, też był seksuolog, ale on jak to facet - dla niego to ujma. żyjemy wręcz jak rodzeństwo które się kocha, ale mam/ mamy też swoje potrzeby.. I dlatego że mój facet nie może przeszedł mi przez myśl romans.. no sorry kobieta potrzebuje też seksu i to nie oznacza że jest jakąś lafiryndą... nie wiem już co robić.
Przecież dobrze wiesz, co powinnaś zrobić. Masz dwa wyjścia.
Albo cierpieć z braku seksu z partnerem, albo odejść. To proste przecież.
W drugim wypadku zostaniesz jednak samotną, bo jeśli owe zauroczenie innym, o którym pisałaś w świeżo zamkniętym wątku dotyczy tego zajętego gościa z początu tego tematu, niczego poza seksem i krótkimi chwilami między zbliżeniami od niego nie dostaniesz. I chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
Myślę więc, że tutaj siedzi źródło Twoich rozterek. Bo gdyby tamten był wolny, bądź zostawił w swoim czasie kobietę, z którą jest, zapewne już dawno zostawiłabyś partnera i zaryzykowała nowy/stary związek.
Roxann napisał/a:Nie sądziłam że ten wątek zamkną, bo tamten założyłam już jakiś czas temu ale ok tyczy się tego samego...
Nie mam seksu w związku bo on ma z tym problem. Kocham go jako człowieka, uwielbiam doceniam, ale sorry no ta kwestia życia też jest ważna, a u nas jej nie ma.. Są całusy, przytulasy ale nie seks.. bo mu "nie staje" zwyczajnie mówiąc.. a jesteśmy młodzi. I ja z tym czujemy się źle.. Naprawdę próbowałam różnymi środkami to zmienić, też był seksuolog, ale on jak to facet - dla niego to ujma. żyjemy wręcz jak rodzeństwo które się kocha, ale mam/ mamy też swoje potrzeby.. I dlatego że mój facet nie może przeszedł mi przez myśl romans.. no sorry kobieta potrzebuje też seksu i to nie oznacza że jest jakąś lafiryndą... nie wiem już co robić. :(Przecież dobrze wiesz, co powinnaś zrobić. Masz dwa wyjścia.
Albo cierpieć z braku seksu z partnerem, albo odejść. To proste przecież.
W drugim wypadku zostaniesz jednak samotną, bo jeśli owe zauroczenie innym, o którym pisałaś w świeżo zamkniętym wątku dotyczy tego zajętego gościa z początu tego tematu, niczego poza seksem i krótkimi chwilami między zbliżeniami od niego nie dostaniesz. I chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
Myślę więc, że tutaj siedzi źródło Twoich rozterek.
Więc trwać z kimś bez seksu? Pomimo ze kocham i cenię jako człowieka? Jedak potrzebujemy seksu.
Może dla niektórych to się wyda śmieszne czy głupie ale takie nie jest.
powiedz, jakiej rady szukasz?
czy szukasz sposobu, czy "pozwolenia" ?
45 2015-11-21 20:18:38 Ostatnio edytowany przez Paweło (2015-11-21 20:19:20)
Inko ona szuka chyba potwierdzenia. Ja mam inny pomysł oficjalnie zaproponuj mu związek otwarty nie zgodzi się odchodzisz. Wiesz wtedy ze zdziałałaś wszystko co mogłaś.
Excop napisał/a:Roxann napisał/a:Nie sądziłam że ten wątek zamkną, bo tamten założyłam już jakiś czas temu ale ok tyczy się tego samego...
Nie mam seksu w związku bo on ma z tym problem. Kocham go jako człowieka, uwielbiam doceniam, ale sorry no ta kwestia życia też jest ważna, a u nas jej nie ma.. Są całusy, przytulasy ale nie seks.. bo mu "nie staje" zwyczajnie mówiąc.. a jesteśmy młodzi. I ja z tym czujemy się źle.. Naprawdę próbowałam różnymi środkami to zmienić, też był seksuolog, ale on jak to facet - dla niego to ujma. żyjemy wręcz jak rodzeństwo które się kocha, ale mam/ mamy też swoje potrzeby.. I dlatego że mój facet nie może przeszedł mi przez myśl romans.. no sorry kobieta potrzebuje też seksu i to nie oznacza że jest jakąś lafiryndą... nie wiem już co robić.Przecież dobrze wiesz, co powinnaś zrobić. Masz dwa wyjścia.
Albo cierpieć z braku seksu z partnerem, albo odejść. To proste przecież.
W drugim wypadku zostaniesz jednak samotną, bo jeśli owe zauroczenie innym, o którym pisałaś w świeżo zamkniętym wątku dotyczy tego zajętego gościa z początu tego tematu, niczego poza seksem i krótkimi chwilami między zbliżeniami od niego nie dostaniesz. I chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
Myślę więc, że tutaj siedzi źródło Twoich rozterek.Więc trwać z kimś bez seksu? Pomimo ze kocham i cenię jako człowieka? Jedak potrzebujemy seksu.
Może dla niektórych to się wyda śmieszne czy głupie ale takie nie jest.
To jak? Mam Ci powiedzieć, "Olej skrupuły, raz się żyje i dogódź sobie wreszcie po takiej posusze"?
Może odpowiedz najpierw na moją sugestię z poprzedniego postu?
Ja nie wiem co ma robić. gdyby wszystko było ok nie chciałabym romansu.
Ale mój facet ma z tym problem i nie mamy seksu.
Nie chcę go zostawiać ale mam swoje potrzeby i tu jest problem.
48 2015-11-21 20:25:48 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-11-21 20:29:42)
Nie chcę go zostawiać ale mam swoje potrzeby i tu jest problem.
ale jak chcesz to pogodzić ? dodam - uczciwie
zaproponuję proste ćwiczenie: zamień się miejscami, ty jesteś swoim partnerem, on tobą
jak to widzisz ? co masz do zaproponowania? co czujesz? czego się obawiasz?
49 2015-11-21 20:28:58 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-11-21 20:34:12)
Ja nie wiem co ma robić. gdyby wszystko było ok nie chciałabym romansu.
Ale mój facet ma z tym problem i nie mamy seksu.
Nie chcę go zostawiać ale mam swoje potrzeby i tu jest problem.
Czemu nie odpowiesz wprost, dlaczego nie chcesz go zostawić? Bo wciąż nie odpowiedziałaś, co by było, gdyby..., wiesz, co.
Czemu nie chcę go zostawić? Bo to dobry człowiek, bo go podziwiam, kocham itd. Jednak jak wspomniałam nie ma u nas seksu. bo on ma z tym problem. Mam się czuc z tym źle że potrzebuję? Wiele razy próbowałam to zmienić, bo się kochamy ale nici 'mu nie staje' kolokwialnie mówić, wkurza się, był nawet u lekarza i nici. Mam w wieku 20paru lat zrezygnować z sesku dla związku? Nie wiem juz co robić
jeżeli nie potrafisz przy nim być, bo bez sexu będzie przy nim - nie z nim,
to zwyczajnie odejdź ale nie oszukuj to zawsze prowadzi do destrukcji
Czemu nie chcę go zostawić? Bo to dobry człowiek, bo go podziwiam, kocham itd. Jednak jak wspomniałam nie ma u nas seksu. bo on ma z tym problem. Mam się czuc z tym źle że potrzebuję? Wiele razy próbowałam to zmienić, bo się kochamy ale nici 'mu nie staje' kolokwialnie mówić, wkurza się, był nawet u lekarza i nici. Mam w wieku 20paru lat zrezygnować z sesku dla związku? Nie wiem juz co robić
Zrezygnuj więc ze związku z tym człowiekiem - dla seksu. Tylko odpowiedz w końcu, czy obecny partner miałby u Ciebie szanse, gdyby tamten był wolny?
Odpowiedź znam, ale chciałbym jednak Twojego potwierdzenia.
Na dłuzszą metę związek z mężczyzną, który ma takie problemy, może wpędzic młodą kobietę w kompleksy.
Skoro go kochasz to zmuś go do profesjonalnego leczenia. Medycyna, psychiatria mogą pomóc.
54 2015-11-21 22:00:18 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-11-21 22:01:59)
specjalnie dla autorki i im podobnych...
sex, namiętność jest niezwykle istotna w związku a szczególnie w młodości,
z czasem, z wiekiem można się zaprzyjaźnić z mężem czy żoną, chociaż na początku związku, małżeństwa, wcale tego aż tak nie czujemy,
ale to co łączy ludzi, ta fizyczność (sex) to jakimi są dla siebie kochankami, jest bardzo ważne,
piszę o sobie, o moim małżeństwie,
to był szał, to był ogień, to była miłość ...
i jak było źle (a bywało) charaktery różne, trudne, to w nas ta fizyczność była zawsze i jest,
może dlatego było tak trudno prawie 30 lat wytrwać (z powodu różnic z postrzeganiem świata)
ale nie było zdrady, i jesteśmy razem
55 2015-11-21 23:26:10 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-11-21 23:29:13)
specjalnie dla autorki i im podobnych...
sex, namiętność jest niezwykle istotna w związku a szczególnie w młodości,
z czasem, z wiekiem można się zaprzyjaźnić z mężem czy żoną, chociaż na początku związku, małżeństwa, wcale tego aż tak nie czujemy,
ale to co łączy ludzi, ta fizyczność (sex) to jakimi są dla siebie kochankami, jest bardzo ważne,
piszę o sobie, o moim małżeństwie,
to był szał, to był ogień, to była miłość ...
i jak było źle (a bywało) charaktery różne, trudne, to w nas ta fizyczność była zawsze i jest,
może dlatego było tak trudno prawie 30 lat wytrwać (z powodu różnic z postrzeganiem świata)
ale nie było zdrady, i jesteśmy razem
Inko, Roxann zdaje sobie z tego sprawę, więc te prawdy, które piszesz nie są jej potrzebne.
Ona chce seksu, a nie dostaje go od partnera. Choć nie narzeka na brak czułosci i zainteresowania z jego strony. I pyta ogródkiem, czy romans z jakimś ogierem (niestety, nie dowiedziałem się, czy chodzi o żonatego poprzednika obecnego partnera, czy inne "zauroczenie") będzie usprawiedliwiony w takim wypadku? Bo ona przecież kocha i rozstania nie chce. Reszta jest OK przecież?
Ale nie chce także być uznaną za lafiryndę, gdyby jednak poszła na bok. Próbowała wszystkiego, łacznie z leczeniem.
Nie rozumiem jednak, po co zwraca się do Forum, skoro jedynymi świadkami ewentualnego "gorącego" romansu będą kochanek i jej własne sumienie?
Chyba, że bedzie próbować przekonać partnera, jak próbuje przekonać nas, że to jedyne wyjście, by wciąż byli razem. I spowoduje niechcący, że ten sam w końcu odejdzie, by pozbyła się rozterek. Bo choć sam nie może, wątpię, że pozwoli się "wyręczać" innemu, pozostając w związku z Autorką.
Chyba rzeczywiście szukam usprawiedliwienia ewentualnej zdrady.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia na 2 fronty, z jednej strony kochanek a z drugiej partner.
Jednak wkurza mnie to, że on coraz częściej porusza temat mojej ewentualnej zdrady. Mówi to jednak pod wpływem frustracji, że pewnie prędzej czy później z kimś pójdę do łóżka, bo on mi tego nie daje. I czy rzeczywiście takiego go kocham. No kocham. Ale też nie wiem ile jeszcze bez seksu wytrzymam
A może autorko to taka wymówka z tym lekarzem?
Tak naprawdę większość poważnych problemów medycznych jest wstydliwa. Rak odbytu, hemoroidy, zanik mięśni. To są wstydliwe choroby, a jednak chorzy nie wymawiają się lekarza, bo to dla nich często jest kwestia życia lub śmierci.
A może zataił przed jakieś poważniejsze sprawy?
Ciężko mi pojąć ten opór przed lekarzem, jak rozumiem do sprawy podchodzisz delikatnie?
Naprawdę nikt nie był w podobnej sytuacji?
Ja już nie daje rady
59 2015-12-06 16:33:48 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2015-12-06 16:42:05)
Naprawdę nikt nie był w podobnej sytuacji?
Ja już nie daje rady
Pewnie. Niemal każdy był w podobnej sytuacji. Nie w identycznej, ale podobnej z pewnością.
Bo każdej, każdemu przychodzi do głowy jakby było z innym, inną, inaczej.
Tylko niektórzy sobie chwilę pomyślą i za chwilę dochodzą do wniosku, że w związku dwóch osób zachcianki realizuje się wspólnie i problemy rozwiązuje się wspólnie. Wspólnie szuka się rozwiązanie zamiast wspólnie biadolić nad problemem.
I to jest wasz główny problem - nieumiejętność wspólnego szukania rozwiązań i pomocy oraz wspólnego rozwiązywania problemów.
Roxann napisał/a:Naprawdę nikt nie był w podobnej sytuacji?
Ja już nie daje radyPewnie. Niemal każdy był w podobnej sytuacji. Nie w identycznej, ale podobnej z pewnością.
Bo każdej, każdemu przychodzi do głowy jakby było z innym, inną, inaczej.
Tylko niektórzy sobie chwilę pomyślą i za chwilę dochodzą do wniosku, że w związku dwóch osób zachcianki realizuje się wspólnie i problemy rozwiązuje się wspólnie. Wspólnie szuka się rozwiązanie zamiast wspólnie biadolić nad problemem.
I to jest wasz główny problem - nieumiejętność wspólnego szukania rozwiązań i pomocy oraz wspólnego rozwiązywania problemów.
Oj, nie bo ogólnie nam się dobrze żyje, tyle że chociaż się kochamy wygląda to bardziej na jak brat z siostrą bo o seksie mogę tylko pomarzyć
kitkaoskara napisał/a:Roxann napisał/a:Naprawdę nikt nie był w podobnej sytuacji?
Ja już nie daje radyPewnie. Niemal każdy był w podobnej sytuacji. Nie w identycznej, ale podobnej z pewnością.
Bo każdej, każdemu przychodzi do głowy jakby było z innym, inną, inaczej.
Tylko niektórzy sobie chwilę pomyślą i za chwilę dochodzą do wniosku, że w związku dwóch osób zachcianki realizuje się wspólnie i problemy rozwiązuje się wspólnie. Wspólnie szuka się rozwiązanie zamiast wspólnie biadolić nad problemem.
I to jest wasz główny problem - nieumiejętność wspólnego szukania rozwiązań i pomocy oraz wspólnego rozwiązywania problemów.Oj, nie bo ogólnie nam się dobrze żyje, tyle że chociaż się kochamy wygląda to bardziej na jak brat z siostrą bo o seksie mogę tylko pomarzyć
W takim razie wam obojgu taki właśnie układ pasuje
Czemu mu nie staje? Powody mogą być różne:
nadwaga
słaba kondycja fizyczna
używki
oglądanie pornosów i masturbacja (tak, później przy babie nie staje jak się długo tak robiło, przerabiałem to)
stres
???
Wszystkie z wyżej wymienionych są do pokonania przy dobrych chęciach.
Jeśli Twój facet nie należy do najchudszych, to ma pewnie tyle cholesterolu w żyłach, że nic dziwnego że krew nie dopływa tam gdzie trzeba.
Jeśli rzeczywiście mu na Tobie zależy, to niech odstawi wszelkie używki CAŁKOWICIE, chociaz na jakiś czas, nie odpala stron xxx, zapisze się na siłownie i pójdzie po plan treningowy i dietę redukcyjną.
Impotencja to EFEKT. Efekt wielu zaniedbań, złego stanu zdrowia fizycznego bądź psychicznego. Niech on naprawdę pokaże, że chce poprawy. Póki co pozwala aby jego (ponoć atrakcyjna) laska chodziła niedoruchana, a żaden trzeźwo myślący facet na to nie pozwoli.
Jak będzie szukał wymówek to Ty szukaj w innych majtkach, bo naprawdę nic więcej nie zrobisz.
63 2015-12-08 19:25:19 Ostatnio edytowany przez Roxann (2015-12-08 19:43:51)
Alexich, dzięki za ten post. Przeczytałam go kilkakrotnie zastanawiając się nad przyczyną. Wcześniej za powód on podawał głównie stres, ja też tak uważałam, bo ma bardzo wymagająca pracę i dlatego cierpliwie czekałam.
Ale zwróciłeś uwagę też na inne rzeczy. Tak, on ma nadwagę, styl tryb pracy w sumie siedzący, wszędzie przemieszcza się autem i lubi dobrze zjeść, niekoniecznie zdrowo. tzn. ja się odżywiam zdrowo i u mnie nie dostanie schabowego, czy też nie widzę na kolacji we dwoje pizzy z dostawą czy Mc o co też były może nie kłótnie, ale on mówił, że nie jest królikiem, tylko facetem i sałaty jeść nie będzie.
Dlatego po przemyśleniu tego, pierwsze co zrobię, to wyciągnę go choćby na basen albo zadbam o więcej ruchu, a po drugie zadbam o dietę jego! Na zdrowiu i kondycji na pewno zyska, a jak nie będzie chciał, to chyba się poddam.
Kocham go i chcę mu, nam pomóc, ale za młoda jestem na związek bez seksu Staram się, ale i moja cierpliwość się kończy.
Nie chcę zdradzać, choć niestety miałam takie myśli
Najgorsze jest to, że on próbuje odwracać kota ogonem i we mnie wzbudzać poczucie winy, że niby za mało we mnie wyrozumiałości???? W sumie zaraz potem dziękuje mi, że jestem, ale dalej praca i praca. Tłumaczenie, że stres itd., że do końca wakacji, potem do końca roku, że wszystko się zmieni.
I chyba osiągnął cel, bo nie mam sumienia go zostawić, bo tyle dla niego znaczę, a on tylko jak ogarnie wszystkie sprawy to mi wygrodzi, że zdaje sobie sprawę z tego, że nawala jako facet, ale mnie kocha i potrzebuje
A, i jeszcze kwestia używek. Wprawdzie nie pije w ogóle praktycznie, ale pali jak smok. Też się buntowałam, bo nie znoszę tego smrodu, ale mi mówił wtedy, czy wolisz by twój facet palił czy pił? A jak mówiłam, że ani jedno, ani drugie, znów zwalał na stres. No i takie gadanie
64 2015-12-08 19:43:09 Ostatnio edytowany przez TenObcy (2015-12-08 19:45:47)
Roxanne
Sorry, czytam po łebkach, coś mi mogło umknąć, ale mam mało czasu, wybaczcie.
Dochodzisz przy nim?
Brak orgazmu to brak oksytocyny i to się prędzej czy później źle skończy.
Ile masz lat?
Napięcie seksualne u kobiety rośnie z czasem do momentu przekwitania i będzie coraz trudniej.
Facet, który ma przedwczesny wytrysk nie powinien mieć problemu z zaspokojeniem kobiety.
O ile tylko chce ją zaspokoić.
Czy on Cię pieści, minetka, piersi, masaże etc.?
65 2015-12-08 19:50:49 Ostatnio edytowany przez Roxann (2015-12-08 19:55:39)
TenObcy, trudno mi pisać o tych sprawach, ale on mnie pieści całuje, przytula, mam czasem przy tym orgazm, ale seksu nie mamy bo jak wcześniej napisałam mu nie staje. Tu nie chodzi o przedwczesny wytrysk, tylko o to, że o seksie nie może być nawet mowy, bo nawet jak coś się dzieje to nie na tyle by współżyć, choć przy pieszczeniu zdarza się wytrysk, ale też o to ciężko. Dodam, że to nie mój pierwszy facet i z żadnym nie miałam tego problemu.
Głupio mi trochę, że tak się wynurzam, ale dla mnie to problem, i dla niego też może jeszcze większy, a że to forum szukam osób które miały podobne problemy i podpowiedzą co z tym zrobić.
I tym bardziej mnie to irytuje, że podobno i w oczach mego faceta, jak i innych facetów jestem seksowną kobietą. Stąd też jego komentarze, że pewnie wcześniej czy później go zdradzę, ale ja nie chcę zdradzać! Ale też nie chcę tak żyć. Przytrafią mi się okazje do zdrady, że ktoś ze mną flirtuje. Ale wykorzystanie tego byłoby pójściem na łatwiznę.