"Zauważyłem, że prawdziwym horrorem jest tutaj przyjaźń damsko-męska dla żon, partnerek ich mężów, partnerów. Nie uważacie, że w takim wypadku to coś z Wami lub Waszym związkiem nie tak? Nie tak, bo nie ufacie swoim facetom."
Naoglądałam się facetów. Od własnych partnerów, mężów koleżanek, obcych panów na szkoleniach, wczasach, imprezach i wyciągnęłam wnioski. I wiem jedno, faceci są leniwi i prości. I nie zawracają sobie tyłka babami, od których czegoś nie chcą (choćby w marzeniach albo trzymają w zanadrzu na przyszłość jako koło zapasowe) albo do których nie żywią uczuć. Nie znam faceta, który przyjaźni się ze swoją żoną gdy jej już nie kocha. Gdy ona staje się dla niego aseksualna to kolo znika jak kamfora, nawet gadać mu się nie chce. A gdy jest taki przyjacielski to coś tam mu w sercu jeszcze zostało. I nie mówię o przypadku, że zamieni kilka słów jak dziecko zabiera albo jej coś pomoże przywieźć raz na rok. Tak samo z byłymi - nie śledzi jej na fb, nie tuli fotografii, nie prowadzi codziennej wymiany sms gdy się emocjonalnie uwolnił. Jak to mówi mój kolega - od piwa i meczu to mam kumpla, baba jest mi potrzebna w innym celu, na pewno nie do gadania.