Ale po co , jesli Ty ludzi nie lubisz? Tego ze np mlaskają, oddychają, chrapią, nie zawsze zmyją naczynia czy nie opuszczą klapy, albo uwaga - garbią się. Mi takie rzeczy nie przeszkadzają i z automatu nie są minusami, szczegolnie jak jest to osoba do ktorejś coś czuje. Albo lubie zimne stopy, bo moge je ogrzać. Dla mnie często jest wystarczającym argumentem to że ktoś jest. Obecność. Można pogadać, można wysłuchać, można coś przyjemnego razem zrobić, można razem planować i to realizować. Wspierać, motywować. Ludzie mają też zalety!
A to że jestes zazdrosna? To nadal Twoj problem, z samą sobą. Nadal egoizm. Nadal niska wartość. Nie trzeba byc zazdrosnym, bo mozna byc kogos pewnym. Tylko jak sie jest kogos pewnym to przeciez 'iskra' znika i jest rutynka, nuda. Prawda? Niedawno jedna dziewczyna utworzyla temat - moj chlopak nie ogląda sie za innymi i uważa że jestem najwazniejsza, co robić!? I takie kobiety mogą mieć naprawde duzy problem, bo im sie nie dogodzi. Pytanie czy same mają jakieś zalety...
Prawda jest taka, że miałaś fatalny związek i odnosisz się do minusów przez niego - a że sie do niego przyczyniłaś, to juz swoją drogą. Ja tez miałem fajne związki i sie skonczyły. Wiem, ze bardzo duzo w tym mojej winy, takze jesli chodzi o dobór partnerek. ALE ALE ALE. Ale były dobre strony, dobry czas, miłe gesty, wspólne chęci, wspólna troska, komplementy itp itd. zdrowa relacja zawsze ma duzo większą ilość plusów. Jak ludzie chcą nadawać na tych samych falach i pracują nad tym. Razem. Reszta nie przeszkadza wtedy, nie irytuje, nie złości. Dajemy tą przestrzeń i pozwolenie na bycie sobą.