Nie będę orginalna, wiec podobnie do powyższych wypowiedzi
-Wszystkie podroby wszelkiego rodzaju, pod rożną postacią- a fuuj, uraz z dzieciństwa tym bardziej bo zmuszano mnie do zjedzenia ich aż czystki na talerzu nie będzie
-czernina
-Zupy owocowe- nie przekonałam się do tego
-kompot z suszu- do tej pory na to mowie kompot z gumofilców
- Nie wiezme do ust świadomie nigdy pieczonej świnki morskiej (miałam okazje ,widziałam ja je podają- humor spierniczony przez cale wczasy mając przed oczami ten widok) ani psiaka/kociaka (na szczęście tych dwóch na talerzu nie dane było mi widzieć)
-wyroby galaretowate nie ważne czy drobiowe, czy wieprzowe czy jakiekolwiek, z czegokolwiek - w ustach już dłużej tego nie mogłam trzymać ,a przez gardło przejść nie chciało (za galaretkami z owoców tez nie przepadam, ale nie ma takiej tragedii jak z mięsnymi od których trzymam się jak najdalej )
-Nie przepadam za potrawami ciepłymi z duża ilością alkoholu w sobie-wole osobno mieć kieliszek wina, czy koniaku i sobie pod swój gust dawkować polaczenie dania z alko
-może nie są z tych najgorszych paskudztw lecz także wole nie mieć w jedzeniu oliwek, brukselek, śmierdzących serów np. pleśniawek ,wydłubuje i na bok odstawiam