Witam.
Chciałabym wspomnieć o czymś, co mnie ostatnio zaniepokoiło i nie wiem, co o tym myśleć...
Przechodząc do rzeczy - 21 stycznia tego roku dostałam okres. Nadmienię, że miesiączki mam dość regularne, odbywające się co 24 - 27 dni (znoszę je całkiem nieźle, czasami tylko pobolewa mnie brzuch).
Pokrwawiłam, po paru dniach skończyło się. Myślałam, że na ten miesiąc mam już spokój.
O dziwo, 31 stycznia, a więc zaledwie parę dni po zakończeniu okresu, podczas wizyty w łazience okazało się, że znów, ni stąd, ni zowąd, pojawiła się krew. Nie było jej wiele, jednak się zaniepokoiłam.
Sytuacja ta trwa do dziś (trzeci dzień). Krwawienie nie jest obfite, określiłabym je jako takie, które występuje na początku bądź przy końcu okresu. Krew jest chyba nieco ciemniejsza niż zazwyczaj. Lekko pobolewa mnie też brzuch.
Nadmienię, że nie korzystam z tamponów oraz nie łykam żadnych "ginekologicznych" tabletek.
Coś takiego przytrafiło mi się po raz pierwszy.
Czy to plamienia, czy jakaś nieregularna miesiączka? Czy powodem może być stres?
Uważacie, że mam powód do niepokoju?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za ewentualne odpisy:)