QNikt, fajnie, że się przedstawiłeś i byłoby naprawdę lepiej, gdybyś kobiety traktował jak ludzi.
Masz tak trafne spostrzeżenia (oraz dane statystyczne), że mógłbyś wydać je w formie książki. Obawiam się jednak, że niewielu byłoby chętnych aby tę książeczkę pokolorować.
Autorowi tematu niezmiennie proponuję własny program działania. A gdy jeszcze od kilku skrzywdzonych facetów usłyszysz, jak to źle być prawiczkiem i jak niskie są Twoje szanse u kobiet, przypomnij sobie słowa, które zacytuję: "gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" (WL).
67 2011-01-14 15:25:39 Ostatnio edytowany przez QNikt (2011-01-14 16:30:03)
heh ale się uśmiałem ;]
Nie chcę nikogo obrażać, świat jest prosty, twardy i niezmienny zawsze tak było i pozostanie ...
Jesteście porostu mniejszością świata około 20% to netbabki i netfaceci, którzy nie chodzą codziennie na balety a to własnie tam jest reszta świata, no może polski... za mało wiem by stwierdzić, znam społeczność jeszcze tylko w Rosji i Niemczech ;]
Gimnazjalistki dobre, to mi się spodobało ... Jestem w Liceum i znam wielu studentów (nawet 'wiecznych' do 40, znam ich z różnych miejsc), dzieci nigdy nie biorę pod uwagę, zawsze jak się coś niszczy nasze ideały(wyśnione oblicze świata) to zrzucamy to na inną grupę społeczną znacznie od nas oddaloną np gimnazjalistów tak jak 'Małgorzatka' ... <pójdź w nieznane, a się dowiesz prawdy> ;]
Wszyscy(prawie) macie tendencję komentowania autorów, a nie samej wartości ... pokazuje to wasze kompleksy na temat życia x]
Mógłbym coś w odwecie napisać, ale skasują mi wtedy konto ... a planuje napisać może coś większego, opartego na wszystkich wypowiedziach tego forum i gwarantuje, że TY 'ravag' na pewno to przeczytasz. -> Ludzi ciągnie to tematów ironicznych, dziwnych i seksualnych, które nas otaczają.
co do marginesu społecznego, margines to prawdziwe życie, a nie jakieś wyobrażenia świata, tam człowiek dowiaduje się ile jest wart i co znaczy w rzeczywistość, żeby coś osiągnąć trzeba przejść przez wszystkie grupy społeczne ;]
#edit:
'kobiety zdecydowanie bardziej wolałyby się zadawać z prawiczkiem, niż z facetem korzystającym z usług prostytutki'
Co do tego może i tak, ale też wolałby faceta już po, niż prawiczka, więc tak jak napisałem -> najpierw za kasę i potem się nie przyznawać ;]
Małgorzatka, nie że bronię tutaj kogokolwiek, ale to trochę dyskryminujące: "Tylko z takimi mógł mieć w większości do czynienia z racji jego wieku", "Gdyby napisał to facet 30-letni być może bym uwierzyła, ale tak nie jest". Nigdy nic nie wiadomo, czasem młodsi są bardziej ogarnięci niż starsi niby "doświadczeni".
Jak już zostało ustalone, kobiety zdecydowanie bardziej wolałyby się zadawać z prawiczkiem, niż z facetem korzystającym z usług prostytutki - zapytam się tylko czym się różnią takie osoby od siebie ? - bo to też nieco dyskryminujące
Róznią się moralnością. Chodzenie na prostytutki to hańba. Daje do zrozumienia, że koleś idzie po najmniejszej lini oporu.
Poza tym nie uczy niczego, poza przedmiotowym traktowaniem kobiet i niszczy psychikę.
Tak jak chyba żaden facet nie zwiąże się z kobietą prostytutką, żadna dziewczyna nie chce mieć chłopaka który korzystał z takich usług.
Margines to prawdziwe życie? gdyby tak było miało by nazwę - ŻYCIE. Wyjście z tej grupy społecznej wymaga ogromnego samozaparcia i chęci zmiany, czyli dla wielu jest nieosiągalne. Qnikt- współczuję Tobie.
QNikt To co się takiego stało że zaszczyciłeś swoją obecnością tą mniejszość 20% Rozumiem że w realu też tak bredzisz i nie ma wielu chętnych by Cię słuchać co??
Też jestem prawiczkiem tak zakompleksionym sfrustrowanym prawiczkiem...
Ale wierzę że mnie ktoś jeszcze pokocha i wtedy również świat seksu się przede mną otworzy
A do prostytutki nigdy nie pójdę to po prostu uwłaczające...
Sam na czym polegają Twoje kompleksy? Obiektywnie spróbuj siebie ocenić i to co mozesz- popraw.
Na pewno się znajdzie dziewczyna dla Ciebie, tylko nie czekaj aż zapuka do drzwi.
Cieszę się że pojawiłeś się jako jedyny do którego nie trzeba wołami dotrzeć.
I zostań dłużej na forum
72 2011-01-14 18:13:50 Ostatnio edytowany przez busiu (2011-01-14 18:15:08)
Wiesz Qnikt, dlaczego wszyscy dookoła mają w dupie takie rzeczy jak moralność, etyka, zasady? Po części przez takich jak Ty. Bo się na to godzisz. Bo nie masz jaj, żeby stanąć i powiedzieć sobie i wszystkim dookoła -'ja mam zasady, ideały, wiem, co jest dobre'. Szukasz sobie wymówek typu 'bo ja mam zrąbaną rodzinę, bo wszyscy tak robią, bo miałem pod górkę do szkoły'. Najłatwiejszy chwyt, by usprawiedliwić własne wygodnictwo to zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Bo świat taki jest! Bo tak przecież zawsze było! Bo inni! Ale powiem Ci, że tylko martwe ryby płyną z prądem.
Chcesz traktować innych przedmiotowo? Możesz. Ale nie oczekuj innego zachowania w zamian- bardzo szybko sam staniesz się przedmiotem wykorzystywanym przez innych do własnych celów.
I pochodzenie nie ma nic do rzeczy. Ja też pochodzę ze zrąbanej, skrajnie patologicznej rodziny- różnica tkwi w naszych postawach. A różnica jest taka, że w tym wypadku to ja mam więcej jaj niż Ty. Czekam na Twój tekst podsumowujący wypowiedzi zawarte z forum. Wręcz nie mogę się go doczekać.
sam1- będę trzymała za Ciebie kciuki, i nie daj się stłamsić. Dobrze, że znasz swoją wartość.
edit. colocolo- czym różni się prostytutka od kobiety, która czeka na tego jedynego?
alaclaudie Moje kompleksy no cóż trochę ich mam w przeciwieństwie do autora wątku nie uważam się za specjalnie atrakcyjnego... Od dziecka raczej bylem zamknięty w sobie unikałem towarzystwa ciągłe porównywanie się do innych lepszych ode mnie, nieudane związki bardzo krótkotrwałe brak dystansu do tych niepowodzeń zamartwianie się przesadne rozmyślanie to wszystko sprawiło że jestem dorosłym singlem bynajmniej nie z wyboru Tak wyszło nie każdy jest uwielbiany kochany nie każdy ma powodzenie ale czy to daje prawo tym spełnionym do krytykowania wyzywania...
A co do samego wątku to szczerzę sam gdybym poznał dziewczynę która swoją niewinność traktowała by jak najgorszą porażkę życiową a ja miałbym być jedynie do pozbycia się tej jej niewinności... to chyba bym podziękował:) i to taka moja puenta do całego tematu:)
Małgorzatka, nie że bronię tutaj kogokolwiek, ale to trochę dyskryminujące: "Tylko z takimi mógł mieć w większości do czynienia z racji jego wieku", "Gdyby napisał to facet 30-letni być może bym uwierzyła, ale tak nie jest". Nigdy nic nie wiadomo, czasem młodsi są bardziej ogarnięci niż starsi niby "doświadczeni".
QNikt swoje statystyki oparł na własnym doświadczeniu. Biorąc pod uwagę wiek: 19 lat, jest mało prawdopodobne, że był bliżej ze starszymi kobietami. Mówił im o tym, że jest prawiczkiem, a one go wyśmiały. Pierwsze kontakty z płcią przeciwną nawiązują się już w gimnazjum i raczej ma doświadczenie z dziewczynami tego przedziału wiekowego, plus liceum. Nie ma nic do rzeczy, że zna kilku studentów. Pytał sięich czy są prawiczkami, jak zareagowały ich dziewczyny gdy się dowiedziały. A może statystyki oparł na tym co ktoś powiedział o kimś. W sensie: "On jest prawiczkiem, gdy dziewczyna się dowiedziała zostawiła go." To nie są informacje wiarygodne
Jak już zostało ustalone, kobiety zdecydowanie bardziej wolałyby się zadawać z prawiczkiem, niż z facetem korzystającym z usług prostytutki - zapytam się tylko czym się różnią takie osoby od siebie ? - bo to też nieco dyskryminujące smile
Czym się różnią? Zadam Ci takie pytanie: A czy chciałbyś mieć za żonę prostytutkę, przecież ona niczym się nie różni od innych kobiet?
Chodzenie do prostytutki, to tak jak chodzenie do klepu. Płacisz, dostajesz. Kobiety nie lubią przedmiotowego traktowania innych osób. Poza tym, to nie świadczy dobrze o facecie. Jest zbyty leniwy, aby stworzyć "regularny" związek, dbać o kobietę. Myśli, że jak zapłaci będzie ok.
Małgorzatka: ok, zrozumiałem
Busiu & Małgorzatka pytanie dość podobne więc odpowiem na raz: prostytutka to też kobieta. owszem nie jest to powód do dumy, ale różne są koleje losu i ja nie skreślałbym takiej kobiety z miejsca, wpierw wolałbym ją poznać. Zresztą to jej ciało i to co z nim robiła to jej sprawa. Co do tego czy chciałbym mieć za żonę, która obecnie byłaby prostytutką - nie, ale to chyba naturalne, tak samo jak ona pewnie nie chciałaby żebym spotykał się z innymi kobietami. Nieco to sprzeczne z tym co napisałem, ale dostrzegam różnice, może nie umiem tego wytłumaczyć.
Zbyt leniwy ? Tu też uogólnienie, przykładem jest Iceman1987 - takich chłopaków jest dużo i nic w tym złego. Po prostu się obawiają i idą do prostytutki, ale to wina głupiej presji społecznej i stereotypów. Tak samo jak to, że kobiety mają nosić szpilki lub to że mają wychowywać dzieci, dbać o dom, gotować obiadki - BZDURA
Co do przedmiotowego traktowania, tak zachowują się w skrócie debile. Jednak tak jak pisałem twoje ciało rób co chcesz, ale nie krzywdź innych.
76 2011-01-15 11:03:07 Ostatnio edytowany przez QNikt (2011-01-15 11:05:58)
A kto powiedział, że ja nie należę do tej mniejszości 20% ? ;]
Jestem programistą PHP i grafikiem lubię siedzieć przed kompem i mam może tych znajomych z 'marginesu', ale to mój światek moje marzenia, a rzeczywistość ...
I rzadko robię coś bo inni ;] poczytajcie se Freud'a to się dowiecie, że człowieka kształtuje otoczenie do 10 roku życia, i potem już nic nie zmieni jego zachowań, prócz traumatycznych przeżyć ... mógłbym tu wiele napisać, ale nie tędy droga.
Moje doświadczenie ... miałem kiedyś pracę, gdzie musiałem chodzić po domach i rozmawiać z ludźmi, zwiedziłem tak około 1500 mieszkań w każdej grupie społecznej począwszy od prawie bezdomnych do zamożnych ludzi w domach jedno rodzinnych. Ludzi nigdy się nie słucha dosłownie, tylko szuka prawdy między słowami i od razu widać co człowiek chce usłyszeć, aby się lepiej poczuć. Także pytanie czy ktoś jest prawiczkiem z myślą, że się usłyszy prawdę nie jest mądre. Wystarczy pogadać o niczym, a dowiemy się wszystkiego, tak samo jak się rozmawia z prawiczkiem powyżej 19. Odraz widać, że nim jest tzn. najczęściej jest nieśmiały, widać lekkie chwile zdezorientowania jak się rozmawia o związkach, kochankach ... po prostu wystarczy się przyjrzeć. Ja nie mówiłem, że jestem prawiczkiem nikomu, ale to i tak widać, chyba, że udaje czasem kogoś kim nie jestem. Co do traktowania kobiet przedmiotowo, jakbym to robił - to bym inaczej odpisywał, chociaż najtrudniej jest zanalizować samego siebie, ale widzę prawie wszystkie kobiety traktują tutaj panów przedmiotowo, a szczególnie prawiczków ;]
Przedstawię wam prosta sytuację, która skojarzyła mi się po przeczytaniu kilka tematów niżej.
Na baletach znajomy poderwał dziewczynę, opowiadając jej to co chciała usłyszeć. Rozdziewiczył, ją i uprawiał seks przez 3 kolejne dni, po czym rzucił, ona zapłakana dzwoni, że żałuje. Teraz dodajmy element fikcyjny i optymalny, ale który zdarza się dość często w życiu. Wyobraźmy sobie prawiczka rudego kolesia w wielkich okularkach chudego nie śmiałego pracującego na budowie. Rudy koleś poznaje tą tamtą rozdziewiczona dziewczynę, która ma dość facetów. Jest to najlepsza, chwila którą dostaje w swoim prostym życiu, koleś jest szczęśliwy. Są razem przez jakiś czas do puki, dziewczyna nie poczuje, że chce być traktowana jak kobieta a nie jak przyjaciółka, gdyż prawiczek nie wie jak się obchodzić z kobietą. Wraca więc ona do tych facetów co udają, kłamią by zaliczyć, z nadzieją, że tym razem tak nie będzie ... wraca do tych co wiedza jak traktować kobietę, bo chce się nią znowu poczuć.
Wynika z tego, że prawiczek będzie dobrym ojcem, takim sobie mężem, kiepskim kochankiem, czyli zawsze tym !gorszym! w przeciwieństwie do tego co jest po w weku 16,19lat... co się wiąże, że zdradami ze strony kobiet ;] Z drugiej strony dlaczego prawiczek ma mieć żonę, która miała wielu partnerów ... tzn ona już jest bardziej facetem ;]
aa i opisuje tylko prawiczków powyżej 19, bo coraz bardziej popadają w rutynę, nie chce im się nic zmieniać z każdym rokiem spadają ich szanse o 1% z 40% na normalne życie rodzinne. Podsumowanie nie chce mi się jeszcze pisać, jeżeli w ogóle kiedykolwiek je napisze.
Prawiczku jeżeli masz powyżej 19lat nie trać czasu idź zapłacić za swój pierwszy kontakt, bo będzie za późno ...
77 2011-01-15 11:59:48 Ostatnio edytowany przez busiu (2011-01-15 12:27:11)
colocolo, mniej wiecej Cię rozumiem. To nie zmienia jednak faktu, że poddawanie się presji społeczeństwa jest oznaką słabości, desperacji, braku własnego zdania, pewności siebie. W dodatku, nie wydaje mi się, żeby to było rozwiązanie problemu- czy na pewno poczuje się po tym lepiej? Może będzie miał wyrzuty sumienia? Może będzie czuł do siebie wstręt? Czy dziewica, której koleżanki mają to już za sobą, oddając się byle komu w kiblu na dyskotece, poczuje się lepiej? To jest po prostu brak wiary w siebie, pewności co do swojej wartości jako człowieka. To jest zwyczajnie smutne, że brak seksu obniża wartość człowieka w jego oczach.
edit.
QNikt
Kurde, ale jesteś przesączony stereotypami. Ty wiesz wszystko! Ty wiesz, jak wygląda prawiczek, wiesz, jak się zachowuje, no po prostu alfa i omega! I to wszystko przez 19 lat! Niessssamowite. Chylę czoła.
A i tak najwspanialsze są te Twoje statystyki i procenty wyssane z dupy. Niby takie naukowe, cyferki prawdę mówią, no mistrzostwo świata! Powinieneś zająć się socjologią. Naprawdę, widzę tam dla Ciebie przyszłość. Marnujesz się jako grafik i programista. Społeczeństwo potrzebuje Twoich teorii o gorszych, biednych, ciamajdowatych, zdradzanych, pogardzanych przez kobiety prawiczkach. Powinni się dowiedzieć, że są już skończeni!
Powiem Ci, że dopóki wydaje Ci się, że wiesz, to nic nie wiesz.
Nie bierzesz pod uwagę takich ludzi jak sam1. Który ma po prostu swoje zasady, który wie, że to, że 'jeszcze nie zamoczył', nie umniejsza jego wartości jako człowieka. Dla Ciebie to wyjątek, a dla mnie- norma.
Zamiast marnować siły na powielanie stereotypów, poświęć się dla ich zwalczania.
Przy okazji dziwi mnie, że sam siebie skazujesz na taki marny los.
Nie warto robić tego z prostytutką.
Wspaniale jest mieć swój pierwszy raz z wyjątkową osobą. Wszystko jest wtedy dla was takie nowe i to zbliża,jesteście tylko dla siebie. Nie znaczy to oczywiście, że wszystko musi wypaść świetnie i idealnie podczas tego pierwszego razu,ale na pewno będzie w tym dużo czułości. A później czeka was już tylko wspaniała podróż erotyczno-miłosno-odkrywcza hehe
23 lata to nie jest tak strasznie dużo jak Ci się wydaje, zresztą miałeś swoje powody żeby tego nie robić (problemy zdrowotne,operacje). Myślę,że zdecydowana większość kobiet wolałaby faceta który jeszcze tego nie robił niż takiego, który robił to z prostytutką żeby mieć to za sobą,czułabym do niego obrzydzenie.
Lepiej poczekać na osobę, z którą naprawdę będziesz tego chciał, zobaczysz że wtedy będzie wspaniale. Fajnie odkrywać coś nowego z kimś kogo kochasz
Busiu masz racje. Ale każdy jest inny, jeden mocniejszy psychicznie drugi nie. Zależy od przeżyć.
heh 'busiu' zabawna jesteś byłem kiedyś taki jak sam1, ale nie można się zatrzymywać na marzeniach, i kto tu pozjadał wszystkie rozumy skoro patrząc to ty masz niewiele więcej lat a 'tyle wiesz' nono. Według ciebie nie mogę mieć znajomych w szerszych,starszych kręgach, chyba dlatego, że dla ciebie jest to niemożliwe. W świecie informatyki liczą się zdolności a nie wiek i nikt niebieżne tego uwagę. Widziałem sceny, które ludzie widują tylko w filmach kilka razy było o tym w TVP1 w wiadomościach. Ojciec(bliski sąsiad) gwałciciel powiesił się w wiezieniu po kilku dniach miał córkę i syna. Można by wymieniać bez końca kto mieszka w pobliżu. Więc niemów nikomu, że wiek to jakaś bariera dorosłości, albo świadomości życia... ( pracowałem niegdyś jako monter kablówki )
Przejrzyj na oczy TY tworzysz stereotypy, mógłbym się w ciebie wcielić i to samo pisać: 'musisz wierzyć w swoje wartości i się nie poddawać, a na pewno spotka cię szczęście, może nie w takim wymiarze jaki byś chciał, ale na pewno'.
Brednie!
Wykorzystuj, albo daj się wykorzystać, Depcz, albo daj się zdeptać. Polak od zawsze robi to czego nie umie, a potem się użala nad sobą ...
81 2011-01-15 14:35:45 Ostatnio edytowany przez sam1 (2011-01-15 14:39:34)
Ale właściwie to o co Ci chodzi QNikt byłeś świadkiem brutalnych scen z filmów i TV w realu i to daję Ci prawo do wszechwiedzy o człowieczeństwie?? Zakładałeś kablówkę i wszystko wiesz o ludziach??:) no trochę chyba przesadzasz naprawdę wyluzuj no dobra daj się wykorzystać jeśli tak lubisz ale nie twierdź że to lek na całe zło świata...
No powiedz mi jeszcze tak dokładniej co jest takiego złego w dorosłym prawiczku i dlaczego Twoim zdaniem musi na siłę przestać nim być w burdelu???
Byłeś taki jak ja czyli jaki?? a teraz jaki jesteś?? czy ta zmiana uszczęśliwiła Cię?? bo szczerze to nie widać....
Pfff a jakie to brutalne sceny można zobaczyć pracując jako monter kablówki albo programista? ;]
Wasza reakcja na 23 letniego prawiczka???
Jak ważne jest dla Ciebie doświadczenie w łóżku twojego faceta???
Co powinienem zrobić?
Czy może za dużo mysle zamiast działać???
Witaj !
Jaka reakcja?
A jaka może być? No bo moja zwyczajna-bez zdziwienia. Miałeś problem i nie mogłeś tego robić to nie ma czym się przejmować.
Doświadczenie...
Sądzę że doświadczenie ma jakieś znaczenie,lecz nie szczególne. Gdy idziesz po raz pierwszy do łóżka, kobieta z którą się kochasz czuje się wyjątkową, że to właśnie ona jest tą pierwszą. Każdy się cały czas uczy. Może pooglądaj parę filmów o tematyce erotyczniej a to może coś pomoże-będziesz wiedział jak się do tego zabrać.
co zrobić...
Napewno nie iść za radą kolegi.Zaczęcie życia seksualnego z prostytutką to nie jest dobry sposób. Jest wiele powodów dla których nie warto, np. możesz się zarazić jakąś choroba,i co wtedy?
Moja rada--->Poczekaj na tą odpowiednią, którą zapamietasz do końca życia.
Myśleć trzeba, lepiej wcześniej niż wcale;D
POWODZENIA!
Cześc ;D
Wasza reakcja na 23 letniego prawiczka???
Napiszę coś co was chyba zaszokuję - mam 41 lat i też nie mam doświadczeń seksualnych (mam na myśli seks dwojga ludzi a nie zaspokajanie pociągu na własną rękę bo to coś innego)
Z tymi 41 laty to nie jest żaden żart
Slawomir - współczuję ci, bo musi ci tego cholernie brakować.. To przez nieśmiałość? Brak otwartości? Miałeś kiedyś chociaż jakąś kobiecą znajomą, przyjaciółkę? Działaj, nigdy nie ejst za późno
No właśnie. Jak 20latek się waha czy iść na pierwszy raz do prostytutki to mu to odradzacie i piszecie, żeby czekał. No i można czekać. Nawet do 41 roku życia i ciągle nic. A na 41 letniego prawiczka każda spojrzy z politowaniem.
No właśnie. Jak 20latek się waha czy iść na pierwszy raz do prostytutki to mu to odradzacie i piszecie, żeby czekał. No i można czekać. Nawet do 41 roku życia i ciągle nic. A na 41 letniego prawiczka każda spojrzy z politowaniem.
Prędzej z politowaniem spojrzę na 22-letniego desperata, który ma o sobie tak niskie mniemanie, że postanowił zaczynać doświadczenia seksualne za pieniądze.
Politowania przyjęte. Dziękuję.
Witam. Dawno mnie tu nie było
Busiu chociaż mamy odmienne zdanie na tego typu tematy to bardzo lubię z Tobą na nie dyskutować. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz jak z Tobą mailowałem Tutaj i w ogóle w tematach o tym czy prawiczek powinien iść na pierwszy raz do prostytutki panują głównie dwa obozy.
Pierwszy Obóz (Ty, Truskaweczka no i generalnie 99% pań). Uważacie, że chodzenie na prostytutki jest złe/żałosne/poniżające/denne/wstawicie tu sobie co chcecie. Piszecie, że warto poczekać na kogoś wartościowego i że Wam by było miło gdybyście były pierwszymi kobietami dla swoich facetów. A mi się wydaje, że piszecie tak trochę z litości, żeby tym prawiczkom dać jakąś nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Kompletnie nie trafiają do Was argumenty drugiego obozu no a ten
Drugi Obóz to grupka jakiejś tam części mężczyzn. Nie napiszę, że wszystkich facetów na tym forum bo część z tej brzydkiej płci w tej sprawie ma takie samo zdanie jak Wy, Drogie Panie. Panowie z tego obozu drugiego zarzucają Wam, że nic nie wiecie o życiu, że jesteście jeszcze młode. A Wy się oburzacie na te słowa.
I trwa wojna bo Pierwszy Obóz jest głuchy na argumenty Drugiego i na odwrót. Obóz Drugi nie może pisać, że Busiu czy Truskaweczka nic nie wiedzą o życiu bo prawda taka, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. //Ciągle piszę o tej Busiu i Truskaweczce ale posty tych pań jakoś mi najbardziej w głowie zostały//
Dziewczyny mają swoich facetów. Jakoś w wieku -nastu lat rozpoczęły zbierać swoje doświadczenia w kwestiach związkowych. No i wszystko fajnie. Super. Nie przepadają za facetami, którzy korzystają z prostytutek. Dlaczego nie przepadają? A ona właśnie dlatego, że one już rozpoczęły te przygodę ze związkami. Dla nich to, że jest się w związku z osobą, którą się kocha jest tak samo oczywiste jak to, że 2+2=4. I Panie z Obozu Pierwszego nie potrafią zrozumieć Panów z Obozu Drugiego, którzy piszą, że jest im źle, że są sami, że im brakuje sexu (i to już tyyyyyle lat) albo chociaż samej czułości. Bo dla Obozu Pierwszego taki argument tego Drugiego jest tak samo nielogiczny jak 2+2=5. I z tym jest trochę tak, że syty głodnego nie zrozumie. Aczkolwiek ja potrafię zrozumieć. Jeżeli ja byłbym w szczęśliwym związku jak osoby z Obozu Pierwszego to też bym napisał "Pierwszy raz z prostytutką? Stanowczo nie! Na pewno spotkasz kogoś wartościowego kogo pokochasz i to z tą osobą sex przynieście ci pełnie radości". I dziewczyny radzicie panom czekać na tą właściwą. To Wasza rada. A teraz proszę Was napiszcie jaką dacie radę Sławomirowi Samotnemu? 41 lat i zero doświadczeń. Pamiętam kiedyś strasznie uraziły mnie słowa Busiu, która napisała mniej więcej coś takiego "To że ktoś nie uprawiał nigdy sexu nie powoduje, że jest nie normalny. Ale jak do 30 roku życia nie był w żadnym związku to coś musi być z nim nie tak". To co jest nie tak ze Sławomirem? Nigdy nie uprawiał sexu więc możemy być pewni na 99,9% że nigdy nie był w związku. Czyli co? Nie jest nienormalny, że nie uprawiał sexu ale jest nienormalny bo nigdy nie był w związku? Masło maślane.
Nie chcę też nikogo oskarżać o hipokryzję ale same spójrzcie dziewczyny na to forum. Piszecie, że nie ma dla Was znaczenia czy partner jest doświadczony czy nie. Tak piszecie w tematach poruszanych przez prawiczków. W tematach, które zakładają inne userki na temat jakiegoś tam dopasowania to same piszecie, że sex jest bardzo ważny w związku i związek jednak może się przez to rozpaść. Nie piszę tutaj konkretnie o Busiu czy Truskaweczce ale ogólnie o paniach. Nie śmierdzi Wam to hipokryzją? Pamiętam w szczególności jedną forumowiczkę, która dawała radę jednemu prawiczkowi, żeby czekał na miłość bo miłość jest piękna ..... a potem w drugim temacie pisała, że facet, który uprawiał raz czy dwa razy w życiu sex to generalnie jest wiocha bo co on może potrafić?
Bisu, wiesz, że szanuję Twoją osobę ale to napisałaś do Yoshew B'Seter nie jest zbyt miłe. Ja czytałem jego wpis w temacie "Cała prawda o wizytach mężczyzn w agencjach towarzyskich". Przeczytaj sobie jego wpis a potem napisz, jakie ma mieć o sobie zdanie w takiej sytuacji? Nie dziw się, że ludzie tacy jak Yoshew czy ja nie wierzą w miłość. To tak samo jakbyś próbowała przekonać 10 latka, który całe życie spędził w domu dziecka, że miłość matki do dziecka jest cudowna. Bo mimo, iż to 10 latek to w to nie uwierzy. I nie dziw się, że ktoś kto miłości nigdy nie zaznał w nią nie wierzy. Pozdrawiam.
Witaj spowrotem, drogi Robsonie!
Jest bardzo prawdopodobne, że nie rozumiem ani grama z tych uczuć i pragnień, z którymi musisz walczyć każdego dnia. Potrafię sobie wyobrazić, że rady typu "poczekaj" brzmią banalnie i irytująco. Ale właściwie co więcej mamy Wam powiedzieć? Przecież większość z tych, którzy teraz mają partnerów/erki było kiedyś singlami. Ja też kiedyś byłam sama! Faceci omijali mnie szerokim łukiem, ale nauczyłam się jednego- nie uzależniać swojej samooceny od tego, jak postrzegają mnie inni. Zawsze jednak miałam w sobie optymizm- są przecież na swiecie miliony ludzi! Trzeba by się zamknąć w szafie i siedzieć w niej całe życie, by nie poznać chociaż paru pasujących do mnie osobników.
A teraz proszę Was napiszcie jaką dacie radę Sławomirowi Samotnemu? 41 lat i zero doświadczeń. Pamiętam kiedyś strasznie uraziły mnie słowa Busiu, która napisała mniej więcej coś takiego "To że ktoś nie uprawiał nigdy sexu nie powoduje, że jest nie normalny. Ale jak do 30 roku życia nie był w żadnym związku to coś musi być z nim nie tak". To co jest nie tak ze Sławomirem? Nigdy nie uprawiał sexu więc możemy być pewni na 99,9% że nigdy nie był w związku. Czyli co? Nie jest nienormalny, że nie uprawiał sexu ale jest nienormalny bo nigdy nie był w związku? Masło maślane.
Nie do końca. Bo o ile już ustaliliśmy, że zdobyć seks jest łatwo (prostytutki), to o tyle ze związkiem jest zupełnie inaczej. I tu trzeba by było poznać Sławomira, pobyć z nim trochę, a także jego samego spytać: jakie są powody? Czy nie szukał? Czy posiada jakieś wady niemożliwe do zaakceptowania? Może jakieś ma, ale nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia? A może on po prostu nie chce być z nikim? To wszystko jest kwestią indywidualną, Sławomir musi sam się określić.
Nie chcę też nikogo oskarżać o hipokryzję ale same spójrzcie dziewczyny na to forum. Piszecie, że nie ma dla Was znaczenia czy partner jest doświadczony czy nie. Tak piszecie w tematach poruszanych przez prawiczków. W tematach, które zakładają inne userki na temat jakiegoś tam dopasowania to same piszecie, że sex jest bardzo ważny w związku i związek jednak może się przez to rozpaść.
Związek może się rozpaść przez seks. Gdy żona np. odmawia seksu z bliżej nieznanych powodów, albo "daje co łaska", to jakże może się to nie rozpaść? Normalnego, zdrowego faceta szlag trafi. Jeśli jednak oboje partnerów czuje pociąg, pasję, chcą poznawać swoje ciała, zdobywać wspólnie nowe doświadczenia- to nie ma znaczenia, czy facet miał 15 dziewczyn, czy żadnej. W tym wypadku liczą się przede wszystkim chęci, a mało któremu facetowi brakuje motywacji, by stawać się w temacie seksu coraz lepszym. I nie piszę tego, by pocieszać prawiczków! Mamy tu anonimowe forum, po co miałabym kłamać i bronić czegoś, w co nie wierzę? Zdecydowanie wolałabym być dla faceta pierwszą niż np. piętnastą.
Busiu, wiesz, że szanuję Twoją osobę ale to napisałaś do Yoshew B'Seter nie jest zbyt miłe. Ja czytałem jego wpis w temacie "Cała prawda o wizytach mężczyzn w agencjach towarzyskich". Przeczytaj sobie jego wpis a potem napisz, jakie ma mieć o sobie zdanie w takiej sytuacji? Nie dziw się, że ludzie tacy jak Yoshew czy ja nie wierzą w miłość. To tak samo jakbyś próbowała przekonać 10 latka, który całe życie spędził w domu dziecka, że miłość matki do dziecka jest cudowna. Bo mimo, iż to 10 latek to w to nie uwierzy. I nie dziw się, że ktoś kto miłości nigdy nie zaznał w nią nie wierzy. Pozdrawiam.
Robson, czytałam to, co tam Yoshew wymodził, i nie wierzę, że nie dostrzegasz tego, co ja. Chłopaczek ma 22 lata, dopiero co wszedł w dorosłość, dostał (zaledwie!) 9 koszy i już urządza histerię! Jego post to była jedna wielka desperacja! Samoocena pełzająca po dnie- i na jaki genialny pomysł w związku z tym wpadł Yoshew? Pójdę do prostytutki! Kiedy on nadaje się tylko to psychologa, by całkowicie zmienić obraz swojej osoby, jaki wytworzył mu się w głowie.
No bo czemu tu się dziwić- skoro sam uważa, że jest do niczego, to dlaczego dziewczyny mają go postrzegać inaczej? Nazywa siebie żałosnym zerem- która normalna dziewczyna będzie takiego chciała? Do tego wpakował się, zupełnie nieprzygotowany, w większe łajno- prostytutki, które jego sytuację jeszcze bardziej pogorszyły. I zapewniam Cię, że w jego przypadku będzie jeszcze gorzej, o ile: a) nie spotka dziewczyny, która wywróci jego świat do góry nogami; b) nie pójdzie do psychologa.
Wątek "Cała prawda..." uświadomił mi, jaka jest ilość motywacji, którymi kierują się faceci. I wydaje mi się, że najgorszą jest właśnie desperacja. Bo Wy wcale nie korzystacie z nich, bo chcecie, bo macie taką fanaberię, z ciekawości- tylko że Waszym zdaniem "nie macie wyboru". A więc marnujecie tym samym czas i środki, gubiąc Wasze prawdziwe pragnienia: dziewczyna, miłość, uczucia, seks bez zapłaty. I jeśli Wam nie spadnie z nieba taka niewiasta, to nic się nie zmieni. Nadal będą prostytutki. Ale na jak długo wystarczy Wam ten substytut?
Tym bardziej, że popatrzmy na Ciebie, Robsonie- masz potencjał! Masz pracę, która większości kobiet zaimponuje, jesteś młody, kulturalny, gadać umiesz. Naprawdę nie potrafię znaleźć powodu, dla którego nie jesteś w związku z dziewczyną, poza jednym- jeszcze nie spotkałeś odpowiedniej. Co więc można Ci poradzić, poza tym, by poznawać nowych ludzi?
Moja historia- miałam ogromne problemy ze swoim wizerunkiem. Byłam nieśmiałą mychą z nadwagą, z wiecznie puszącymi się, kręconymi włosami, w za dużych swetrach i męskich spodniach. No i ta paraliżująca nieśmiałość! Z oczywistych powodów faceci omijali mnie szerokim łukiem. Schudłam 10 kg, zmieniłam fryzurę, zaczęłam dobierać ciuchy do mojej figury, nauczyłam się makijażu. Co zrobiłam z nieśmiałością? Przełamałam ją. Zaczęłam brać udział w konkursach recytatorskich, przemawiałam na szkolnych imprezach, czy zagadywałam do obcych ludzi na ulicy. Do tego uprawiałam capoeirę, należałam do ZHP, ćwiczyłam taniec, jeździłam na konwenty mangowe... To wymagało ode mnie interakcji z masą obcych ludzi, i bardzo szybko się okazało, że oni wcale nie gryzą. I niewiadomo kiedy, moje otoczenie zaczęło mnie oceniać jako "atrakcyjną".
Da się. Tylko że trzeba bardzo bardzo chcieć!
Powiem tak - wiek nic nie znaczy...
Moja historia jest taka, że byłam długo z moim mężczyzną, wiedzieliśmy o sobie dosłownie wszystko i bardzo się kochaliśmy. Postanowiliśmy razem zacząć uprawiać seks. Mój partner (23 lata) cały czas mi mówił, że już to kiedyś robił, ale tak naprawdę to nie było nic wielkiego i że nie jest doświadczony. Przyzna, że trochę się bałam , jak to większość dziewczyn podczas pierwszego razu. Tak czy tak, ja byłam dziewicą i byłam uświadomiona, że nie robię tego z prawiczkiem.
Pierwszy raz był zaplanowany (było to dla mnie ważne). Było cudownie, nigdy nie żałowałam tej chwili Dopiero jakiś czas po tym, gdy mieliśmy małą sprzeczkę, mój facet powiedział mi, że byłam jego pierwsza kobietą w łóżku i że nigdy nie robił tego z inną. Powiedział mi, że nie wyjawił mi prawdy, bo bał się, że pomyślę o nim różne rzeczy. Miał na myśli, że go wyśmieje, że mimo swojego wieku nie uprawiał nigdy seksu. Szczerze mówiąc na początku nie mogłam w to uwierzyć i było to dla mnie wielkim szokiem... Jednak teraz po wielu przemyśleniach bardzo to doceniam, że ten pierwszy stosunek był tak samo moim pierwszym razem jak i jego. Dotarło to do mnie, że czekał z tym właśnie na mnie, na kogoś wyjątkowego i znaczącego w jego życiu. Oboje zrobiliśmy to z miłości i niczego nigdy nie żałowaliśmy co się wydarzyło Teraz przyznam, że dużo eksperymentujemy i mamy świadomość, że wszystko co robimy to jest u nas pierwszy raz i to właśnie z ukochaną osobą Więc na pewno nie wstydzę się np zatańczyć erotycznie czy też pieścić go na różne sposoby
Uważam, że kolegi nie powinieneś słuchać i skoro tyle już z tym czekałeś to szkoda to zmarnować W końcu znajdzie się jakaś kobieta z którą to zrobisz i będziesz przekonany, że było warto czekać
Jestem dziewica i doskonale Cię rozumiem, szczerze mówiąc wolałabym przeżyć swój pierwszy raz z facetem który już ma to za sobą bo sama trochę się tym wszystkim stresuje ale z drugiej jednak strony jeśli byłabym z takim dla którego to też będzie pierwszy raz myślę że także mogłoby to być coś fajnego, kiedy już byśmy się poznali i mieli do siebie zaufanie to wszystko nie wydawałoby się takie straszne pomimo braku doświadczenia.
Dla mnie to coś fajnego że niektórzy mężczyźni czekają z inicjacją, jak wiadomo z różnych powodów, ale czy warto korzystać z usług prostytutki ? Jeśli poznasz fajną dziewczynę z którąś będziesz się dobrze czuł i nabierzesz do niej zaufania będzie to o wiele piękniejsze przeżycie .
Jeśli już taka poznasz i będziecie gadać o tych sprawach powiedz jej prawdę, porozmawiajcie szczerze a ona na pewno to doceni .
Busiu, zaledwie 9 koszy? Ja bym raczej powiedział, że aż 9 koszy. Ty jakbyś też tyle dostała to Twoja samoocena dziś na pewno nie wyglądałaby tak jak wygląda teraz. On nie uważa się za zero i przez to kobiety uważają go za zero. On czuje, że kobiety uważają go za zero dlatego sam siebie też uważa za zero. No bo jak próbuje tyle razy i za każdym razem dostaje kopa w tyłek to co on ma o sobie myśleć? Chłop się starał. Życie sypie cukierkami to każdy wyciąga po nie ręce. On też wyciągał tylko, że za każdym razem dostawał linijką po łapach. No to się nauczył, że już wyciągać ich nie będzie. Podkulił ogon i pogodził się, że on tylko może dostać resztki ze stolu.
Ale 9 koszy przy jakiej okazji ?
Bo jeśli 9 razy nie udało się umówić na randkę to faktycznie można się podłamać.
Jeśli zaś 9 razy spytał kobiety czy nie pójdą z nim do łóżka i dostał 9 odpowiedzi odmownych to powinien się cieszyć, że w papę nie dostał i spokojnie kontynuować zapytywanie. W końcu się uda.
Na wielu rzeczach się nie znam ale za to na ludziach bardzo dobrze i z postów Yoshew B'Seter nie wieje mi jakimiś zagrywkami typu propozycja pójścia z dziewczyną do łóżka za pierwszym razem.
A tak w ogóle Busiu to on nie wpada w histerię tylko jak sam napisał "nazywa rzeczy po imieniu". To nie jest typ osobowości, który się użala nad sobą. Po prostu mówi, że czarne jest czarne. W zasadzie to po dosłownie małych modyfikacjach jego post mógłbym napisać ja. Dziwicie się że chłop stracił nadzieję? Ja się nie dziwię! Ja bym się zdziwił jakby cały czas ją jeszcze miał. Ja po swoich koszach też już nie mam <bezradny>
Dlaczego Busiu piszesz "22-letni chłopaczek"? "Chłopaczek" to takie nie fajne słowo. I dlaczego niektórzy sądzą, że ma niską samoocenę i dlatego nie ma laski. A dlaczego nikt nie pomyślał, że jest na odwrót? Że nie ma laski dlatego ma niską samoocenę?
W ogóle skoro Yoshew nadaje się do psychologa to ja chyba też Mam takiego przełożonego, który często wymyśla jakieś spotkania z psychologiem itp i ta psycholożka robi jakieś teściki itp i mi tez wychodzi, że mam niską samoocenę I na prawdę to nie jest tak, że taki ktoś z niską samooceną to jakiś wyrzutek społeczeństwa, rudy, piegowaty, gruby, z zezem. Jak ktoś całe życie dostaje po dupie to NIE MA człowieka na świecie, który by nie miał niskiej samooceny. A taki Yoshew jakby wkleił swoje foto to może część z kobiet by stwierdziła "O rety! Ale przystojny!" A część facetów mogła by napisać "No taki to pewnie ma co noc inną laskę."
96 2011-08-31 11:46:46 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2011-08-31 12:11:30)
To nie jest typ osobowości, który się użala nad sobą.
No tutaj się z twoją oceną całkowicie nie zgadzam Jakkolwiek bardzo dobrze rozumiem samopoczucie Yoshewa, to są ludzie, którzy mają gorzej i się nie użalają. Akurat ja go widzę jako typ z bardzo dużymi skłonnościami do użalania.
Są miliony ludzi na świecie, więc ktoś do was musi pasować na pewno. Może zaczynacie od ''dupy'' strony? Ja na przykład sadzę, że związek się od przyjaźni zaczyna A pewnie posiadanie bliższej koleżanki już by waszemu samopoczuciu bardzo pomogło.
''Na pierwszy rzut oka'', na forum, nic nie jest z wami 'nie tak' (no może poza stanem psychicznym Yoshewa) - jesteście inteligentni, nie straszycie wyglądem. Więc gdzie jest haczyk?
Mam w sumie kolegę z internetu, z którym gadałam przez 5 lat, wybitnie potrafił zniechęcać ludzi do siebie. W każdym razie spotkałam się z nim w realu i lekko się zauroczyłam - zabawny, przystojny. Ale po paru dniach znowu jego wady wyszły na wierzch - zerowa samoocena, kapryśne, zmienne nastroje, bardzo wrażliwe ego. W ciągu kilku dni zdołaliśmy się 2 razy pokłócić, bo miał do mnie uraz o jakieś pierdoły. Był 23-letnim prawiczkiem, moja pierwsza myśl: ''jakim cudem nigdy nie miał dziewczyny?'' (zresztą, taki wiek nie jest ''nienormalny''). Potem zrozumiałam, czemu jej nie miał.
Po pierwsze, wybitnie niska samoocena zahaczająca o paranoję (ciągle mu się wydaje, że ktoś się z niego śmieje, uważa za żałosnego,itd.)
Po drugie, on się użalał, że ''zawsze będzie sam'', już w wieku kilkunastu lat..
Yoshew wygląda mi na podobną osobowość. Nadwrażliwy, z pretensjami do całego świata, nieszczęśliwy z samym sobą. Jeśli nie dostał ciepła od rodziny (tamten też tak miał), to ja się nie dziwię, że tak desperacko zabiegał o zdobycie dziewczyny, bo ona chyba miała mu dać to mityczne szczęście. Ja bym sobie dała spokój po paru koszach i zajęła samą sobą, bo ''dziewczyna'' ci tego szczęścia nie zapewni. Pewnie pierwszy rok związku upłynąłby ci pod znakiem kompleksu ''jak ona może być ze mną, jestem taki żałosny, na pewno udaje''
Trudno w kimś takim dostrzec 'faceta', kogoś, kto z definicji ma być stroną silniejszą psychicznie. A gdy podbudujesz samoocenę, zbliżenie się do kogoś przyjdzie naturalniej.
Dzięki Robson. Widzę, że Ty mnie rozumiesz. Ty masz jakiegoś mgr z psychologii? Bo jak Cię czytam to mam wrażenie, że tylko Ty mnie rozumiesz. Jak będziesz w Paryżu - zapraszam na wódkę
Paulina no właśnie nie użalam się nad sobą. To nie jest użalanie. Widzę, że jak człowiek powie co go boli to już od razu wszyscy mówią, że się użala. To nie jest tak. Psycholodzy mówią, że jak człowiek się wygada to jest mu lepiej. Ja NIGDY nikomu się nie zwierzałem. Teraz pierwszy raz to zrobiłem tu na forum i dostałem zjebki. Ale to mnie chociaż nauczyło, że nie warto mówić co się czuje. Lepiej wszystko zachować dla siebie. Paulina, uważasz że co jest z moim stanem psychicznym nie tak? Na świecie są miliony osób macie racje ale niektórzy są nie od pary np ja. I ja to wiem. I nie płaczę z tego powodu. Po prostu go przyjmuję do wiadomości i tyle. I uwierz Paulina, że nie rozumiesz mojego samopoczucia. Ja całe życie jestem sam jak palec. Niby ludzi wokół jest pełno. Studia, praca (z wieloma ludźmi), basen. Tak więc to nie jest tak, że ja cały czas siedzę w domu. A mimo to ciągle sam jak pies. Ale nie mam pretensji do losu (bo w Boga nie wierzę).
I jak zaledwie 9 koszy?? AŻ 9 koszy. To ni były dziewczyny jakieś takie, które znałem od 10minut tylko takie na których mi zależało. Tzn wtedy wydawało mi się, że mi zależało bo potem się okazało, że mają mnie w dupie.
No dobrze, dobrze, ale nazywanie siebie żałosnym? Zabraniam
Jeśli nie mówiłeś tego nikomu, to użalasz się nad sobą, ale ''w duchu''. Źle o sobie myślisz. Nieważne, czy komuś o tym mówisz, czy nie. A z tego co ja widzę w otoczeniu, to złe myśli na swój temat, a co za tym idzie, zamknięcie w sobie, są główną przyczyną samotności ludzi. Nie rozumiem, czemu jesteś ''sam jak palec'' - ja wokół widzę wielu życzliwych ludzi,a jeśli nie umiem się do nich zbliżyć, to zazwyczaj dostrzegam, że największa w tym wina samooceny.
A ja dalej będę twierdzić, że to jest problem niskiej samooceny. Bo widzisz, ja nigdy nie uzależniałam swojej wartości jako człowieka/kobiety od tego, czy mam kogoś, czy nie. Tak samo ze szczęściem- nie potrzebuję do tego drugiej osoby. A skoro Yoshew, z powodu braku dziewczyny określa się zerem, to jest coś nie tak.
Specjalnie przysiadłam i policzyłam ilość "koszy", które dostałam: 6. Byłoby ich pewnie więcej, gdybym częściej wyznawała swoim "zauroczeniom", że nimi są, ale często paraliżowała nieśmiałość. Sześć odrzuceń to niewiele mniej niż dziewięć, prawda? A mimo to- żyję! Więc na podstawie tego twierdzę, że Waszym problemem nie jest to, że nie macie dziewczyny, tylko to, że sami sobie nie radzicie z tym faktem. Dlatego polecam psychologa, który popracuje nad tym, jak Wy sami wyglądacie we własnych oczach.
100 2011-08-31 12:57:52 Ostatnio edytowany przez paulina20 (2011-08-31 12:59:23)
Wkleję wam listę rozdziałów ze świetnej ksiązki Barbary de Angelis ''Prawdy o życiu'', którą właśnie czytam. Może brzmią trywialnie, ale ta lektura pozwala spojrzeć z innej perspektywy na wiele rzeczy. No i zgadzam się z tym, co pisze Busiu - uzależnianie swojej wartości od tego, czy ma się kogoś, czy nie, to droga donikąd..
1. Wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, masz już w swoim wnętrzu.
2. Celem życia jest rozwój i osiągnięcie pełni człowieczeństwa na miarę swoich możliwości.
3. Zmiana jest nieuchronna, przestań więc się opierać i poddaj się biegowi życia.
4. Wszystkie przeszkody są ukrytymi lekcjami ? powitaj je i wyciągnij z nich wnioski.
5. Umysł kształtuje postrzeganie rzeczywistości, uczyń więc umysł swoim przyjacielem.
6. Strach odbiera ci żywotność ? dołóż starań, by twoja odwaga zwyciężyła strach.
7. Musisz wpierw pokochać siebie, nim będziesz mogła szczerze dać lub przyjąć miłość.
8. Każdy związek jest dla ciebie lustrem, a każdy człowiek ? nauczycielem.
9. Źródłem prawdziwej wolności są twoje odpowiedzi na życie, a nie to, co życie ci przynosi.
10. Odpowiedzią na każe pytanie jest miłość*
Busiu, wejdź łaskawie na pocztę
Yoshew, nie mam żadnego mgr z psychologii. Kompletnie nie moja działka. Owszem, rozumiem Cię i to nawet bardzo dobrze
Ty się zwierzyłeś a co dostałeś w zamian? Busiu twierdzi, że jesteś 22 letnim chłopaczkiem, który jest desperatem. Paulina napisała, że jesteś nadwrażliwy i ona takiego czegoś - ciebie - nie uważa za faceta. No bo facet ma być silniejszy psychicznie a Ty może masz ciężko w życiu (nie wiem jak jest na prawdę bo się nie znamy) i raz powiedziałeś, że Ci źle i od razu jesteś "słaby".
A na wódkę wpadnę jak będę w Paryżu chociaż raczej się tam nie wybieram
Dziewczyny, nie pomogłyście mu raczej. Człowiek wszedł na forum, wygadał się i mu się dostało. A co będzie jeżeli wpadnie w poważną depresję i będzie chciał skoczyć z wieży Eiffla? Wtedy przyjedzie Straż Pożarna. Napompują ten balon żeby w razie czego to na niego upadł. Przyjedzie Pogotowie. Przyjedzie Policja. Przyjedzie psycholog. Wejdzie do niego i zacznie z nim gadać. Zapyta się Yoshew'a czemu chce skoczyć. Zachęci go do rozmowy, do tego żeby się zwierzył. A co on wtedy sobie pomyśli: O NIE, JUŻ RAZ SIĘ ZWIERZYŁEM I DOSTAŁEM KOPA. JUŻ DRUGI RAZ TEGO NIE ZROBIĘ.
Yoshew, widzisz, ja jestem policjantem a to taka robota,w której się ogląda wiele tego brudnego świata. Więc się zdążyłem naoglądać i w swojej robocie mam opinie robota. Takiego co to nigdy nie narzeka. Jak zobaczy się coś wstrząsającego i powiem, że zrobiło mi się żal jakiegoś małego dziecka (bo to Policja już trzeci raz w jednym weekendzie była na interwencji bo się starzy popili i się lali) to tylko słyszę "Tobie? Żal? Przecież ty uczuć nie masz." Wyrabiam czasem 3 razy więcej niż normalny etat. Ale się, broń boże, nikomu się nie zwierzam. NIKT ode mnie nie usłyszał, że coś mnie boli [jedynie mojej dentystce mówię, że mnie cholernie boli nawet jak jeszcze nie usiadłem na fotelu]. I nikt mi w robocie nie zarzuci, że coś ze mną nie tak. Więc Ty się raczej też już nie zwierzaj. Możesz popaść w pracoholizm. To leczy depresje.
BTW. Busiu .... poczta
102 2011-09-02 16:17:41 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-02 19:11:15)
Wasza reakcja na 23 letniego prawiczka???
Jak ważne jest dla Ciebie doświadczenie w łóżku twojego faceta???
Co powinienem zrobić?
1. Taki co zdobył doświadczenie z prostytutką (a więc ma jakieś umiejętności) i skłamie że jest prawiczkiem wygra w jej oczach z takim co nie ma doświadczenia żadnego lub ma doświadczenie nabyte u prostytutki i sie przyzna.
2. U prostytutki to można się uczyć przy pierwszych kilku razach, potem już nie ma sensu, bycia dobrym w łóżku u prostytutki się nie nauczysz, bo one się przy tym nie podniecają, i tylko udają (a przynajmniej przy mnie, przy innych chyba też).
Nie będę ci nic radził. Zakładam że każdy wie najlepiej co dla niego dobre.
Sam nie znam przynajmniej jednej dziewczyny (mniej wiecej w moim wieku), która nie patrzyła na 23 faceta = prawiczka jak na ofiare losu.
One patrzą jak na ofiarę losu na takiego co nie potrafi zdobyć tego na czym mu bardzo zależy. A wiedzą że każdemu bardzo zależy na seksie, jak tego nie robi -ofiara losu.
W twoim wypadku mogą to zrozumieć.
Jak jesteś zimnym draniem, umiesz kłamać, lub też nie będziesz się nigdy przejmował swoją przeszłością, albo zależy ci tylko na seksie bo i tak nikogo nie pokochasz - idź do prostytutki, inaczej odradzam.
Druga rzecz - weź pod uwagę że prawdopodobnie zakochasz się lub przyjnajmniej trochę będziesz się podkochiwał w dziewczynie z którą zrobisz to te kilka pierwszych razów, nawet jak będzie to prostytutka - wiem co mówię.
Zdecydowanie wolałabym spotykać się z facetem prawiczkiem, niż z facetem który przeżył swój pierwszy raz z prostytutką. Czułabym do niego obrzydzenie.
O to przykład. Gdyby nie wiedziała że był u prostytutki obrzydzenia by nie czuła. Wręcz czuła by się lepiej bo taki doświadczony byłby lepszy w łóżku.
Osobiście doświadczenie jakie ma facet nie ma dla mnie większego znaczenia
No oczywiście. Nie ważne doświadczenie, ważne żeby był dobry w łóżku.
No nie ważne jaki jest silnik w aucie, ważne żeby auto szybko jeździło - myślenie kobiet.
A jakby je zapytać czy lepsze jest paliwo 95 czy 98? Odp. nieważne, ważne żeby szybko auto jeździło.
Nawet gdyby owe panie badały się na HIV (pewnie tego nie robią)
Robią.
(...)popyt wytwarza podaż(...)
Dr ekonomi Robert Gwiazdowski (i bardzo wielu innych) zdecydowanie nie zgadza się z tą tezą.
(...)Jeśli ktoś chce być dziurą do wydymania)...)
Mnie pozwoliłbym ci obrażać, ale gdyby tak (teoretycznie) spotkaliśmy się ja, ty, i moja ulubiona dziewczyna, i w ten sposób byś się przy niej odezwała to oberwałabyś ode mnie po twarzy.
ie oszukujmy się też, że jeśli panie lekkich obyczajów nie szanują się
Co to znaczy "nie szanować się"?
To ja pójdę o krok dalej niż Aquarius Aquariorum i napiszę, że wg mnie prostytucja powinna być zalegalizowana tak w pełni. Co prawda dziś w Polsce ten proceder jest w 100% legalny jeżeli taka pani cały dochód wsadza sobie do swojego własnego portfela. Bo wygląda to tak, że połowę albo i więcej oddaje "ochronie". I w 99% prostytucja wiąże się z sutenerstwem. Gdyby to wszystko było legalne i agencje towarzyskie oficjalnie spełniałyby role domów uciech a nie salonów masażu to duża część pieniędzy trafiałaby do budżetu państwa a nie do kieszeni przestępców. Bo burdele w tym kraju są prowadzone przez przestępczy półświatek i często robi się tam inne nielegalne interesy
Chyba oszalałeś.
Uwielbiam takich chłopców. Sfrustrowanych, rozżalonych, propagujących swoje bezsensowne teorie, bo akurat IM SIĘ NIE UDAŁO. (((( SmUtEcZeK! Taaak baaardzo Ci współczuję, że jeszcze nie zamoczyłeś w żadnym podręcznym 'przyrządzie do masturbacji'! To musi być okropne! Nie martw się. Mając takie podejście do kobiet na pewno spotkasz, moralnie i etycznie, dziewczynkę równą sobie- która potraktuje Cię jako byka rozpłodowego i maszynkę do robienia pieniędzy. Bo wg Twoich teorii (wynikających z jakże bogatego, 19-letniego doświadczenia) tym są mężczyźni dla kobiet. )) Ona wykorzystana, Ty wykorzystany- słodką przyszłość dla siebie zaplanowałeś.
Na tym polega seks że się wzajemnie wykorzystuje.
Netkobiety zajęły swoje stanowisko w tej sprawie, natomiast Netfaceci próbują nam mówić, że wcale nie myślimy tak jak piszemy.
Bo to prawda. Wiem to na 100%, jak 2+2=4.
Tak jak chyba żaden facet nie zwiąże się z kobietą prostytutką
Prostytutki mają dobre doskonałe powodzenie i zawsze znajdują sobie związek jeśli tylko tego chcą.
Wiesz Qnikt, dlaczego wszyscy dookoła mają w dupie takie rzeczy jak moralność, etyka, zasady? Po części przez takich jak Ty. Bo się na to godzisz. Bo nie masz jaj, żeby stanąć i powiedzieć sobie i wszystkim dookoła -'ja mam zasady, ideały, wiem, co jest dobre
Jak dziewczyny w innych tematach piszą że lubią takich "bad boyów" to wychodzi jak ważne są dla nich "moralność, etyka i zasady"
Z resztą wystarczy spojrzeć na ilość stron w temacie "czy któraś z was ma faceta w zakładzie karnym".
Ale powiem Ci, że tylko martwe ryby płyną z prądem.
Ty wyraźnie płyniesz z prądem.
Czym się różnią? Zadam Ci takie pytanie: A czy chciałbyś mieć za żonę prostytutkę, przecież ona niczym się nie różni od innych kobiet?
To jest takie pytanie...
To tak jakbym zapytał się ciebie: czy chciałabyś mieć za męża mężczyznę co spał z twoją siostrą?
Możliwe odpowiedzi: tak lub nie.
Jest to nonsens.
Wychodzi na to że albo chcesz aby twój facet miał przygodę z twoją siostrą, lub też wychodzi na to że możesz mieć faceta który mógł być już w jakimś związku, ale nie z twoją siostrą (że to dla ciebie różnica). A może ani jedno ani drugie nie być prawdą.
Mam nadzieję że wystarczająco jasno rozwiązałem ten sofizmat.
Poza tym, to nie świadczy dobrze o facecie. Jest zbyty leniwy, aby stworzyć "regularny" związek, dbać o kobietę. Myśli, że jak zapłaci będzie ok.
Dla wszystkich kobiet którzy mówią że pójście do prostytutki to pójście na łatwiznę, czyli busiu i jeszcze parę innych geniuszek.
(haha, słowo "geniusz" nie jest uznawane za błąd, a "geniuszka" tak, :lol)
Czy facetowi który jest w związku i uprawia ze swoją seks jest trudniej o ten seks, niż gdyby miał płacić za każde zbliżenie 150zł?
Ile razy w ciągu miesiąca uprawia taki seks? 10 razy? 20? Pomnóżcie sobie to przez 150zł. Ile ten facet musiałby zarabiać żeby mieć tyle seksu u prostytutki?
Czy łatwiej 20-paro letniemu facetowi mieć dziewczynę i uprawiać z nią seks 20 razy w miesiącu, czy nie mieć i zarabiać tyle aby miesięcznie wydać na to 3 tys złotych? Co jest łatwiej osiągalne????
Dla takiego przeciętnego 20-paro latka, co to niby nie chce znaleźć sobie tej "wielkiej miłości" i "idzie na łatwiznę".
busiu, powiedz mi tak szczerze.
Pomnóż sobie ile razy w miesiącu uprawiasz seks ze swoim chłopakiem, pomnóż to przez 150zł i powiesz mi czy łatwiej byłoby ci wydawać tyle pieniędzy na seks.
Bo u niego masz za darmo, a pewnie ci jeszcze za to płaci. Y, tzn kupuje prezenty i funduje jakieś drobnostki.
Moja historia- miałam ogromne problemy ze swoim wizerunkiem. Byłam nieśmiałą mychą z nadwagą, z wiecznie puszącymi się, kręconymi włosami, w za dużych swetrach i męskich spodniach. No i ta paraliżująca nieśmiałość! Z oczywistych powodów faceci omijali mnie szerokim łukiem. Schudłam 10 kg, zmieniłam fryzurę, zaczęłam dobierać ciuchy do mojej figury, nauczyłam się makijażu. Co zrobiłam z nieśmiałością? Przełamałam ją. Zaczęłam brać udział w konkursach recytatorskich, przemawiałam na szkolnych imprezach, czy zagadywałam do obcych ludzi na ulicy. Do tego uprawiałam capoeirę, należałam do ZHP, ćwiczyłam taniec, jeździłam na konwenty mangowe... To wymagało ode mnie interakcji z masą obcych ludzi, i bardzo szybko się okazało, że oni wcale nie gryzą. I niewiadomo kiedy, moje otoczenie zaczęło mnie oceniać jako "atrakcyjną"
A tobie ci się zdaje że to dlatego że przestałaś być nieśmiała?
Bo ja bym ci zasugarował że dlatego że schudłaś 10 kg,
ale tobie się pewnie wyda że nie po to się chudnie żeby się bardzie podobać (bo kilogramy nie mają w tym żadnego znaczenia) tylko po to się chudnie aby nie być nieśmiałym (a tu kilogramy wg ciebie pewnie mają znaczenie) a atrakcyjność kobiety zależy od tego czy potrafi tak jak ty wykrzykiwać cały czas jakieś brednie, obrażać i najeżdżać na ludzi.
Taka pewna siebie... zakochać sie można.
Busiu, zaledwie 9 koszy? Ja bym raczej powiedział, że aż 9 koszy
Liczy się to jaki jest stosunek koszy do nie-koszy. Bo tego chyba nikt nie zauważył.
zamknięcie w sobie, są główną przyczyną samotności ludzi
brednia
Z resztą co takie osoby mogą wiedzieć o samotności.
Moja teza się sprawdza (dziewczyny w wieku 18-23 prawie nigdy nie wiedzą co to samotność, ładne w wieku 18-23 nigdy).
Iceman1987 napisał/a:Sam nie znam przynajmniej jednej dziewczyny (mniej wiecej w moim wieku), która nie patrzyła na 23 faceta = prawiczka jak na ofiare losu.
One patrzą jak na ofiarę losu na takiego co nie potrafi zdobyć tego na czym mu bardzo zależy. A wiedzą że każdemu bardzo zależy na seksie, jak tego nie robi -ofiara losu.
W twoim wypadku mogą to zrozumieć.
Szczerze? ja bym o tym nie pomyślała, dopóki facet sam się tak nie zacznie zachowywać i o sobie mówić Jak jest pewny siebie to nie ma znaczenia, ile dziewczyn przeleciał.. Wtedy zazwyczaj się myśli, że go to nie interesowało albo nie spotkał kogoś odpowiedniego. Mam wrażenie, że faceci mają jakąś obsesję na tym punkcie. Byleby tylko ''zamoczyć'' w odpowiednim wieku, jak przekroczysz barierę, to już klapa.
Co do doświadczenia - czy tego nie można zdobyć? Czy naprawdę chcecie taką płytką dziewczynę, która bedzie oczekiwała od was tylko bycia dobrym,a nie bedzie cieszyła się z bliskości, pomagała wam odkrywać swojego ciała? Wystarczy poczytać posty na forum - dziewczyn uczuciowych jest masa. Jeśli jest cos takiego jak ''miłość'', to to, że facet zacznie być dobry po jakimś czasie, a nie od razu, nie ma znaczenia. Zresztą - ''dobry'' to pojęcie bardzo względne. Samemu też się można dokształcać czytając o strefach erogennych kobiety. A sam seks zależy też od postawy faceta. Wydaje mi się, że takie myślenie to tylko samospełniająca się przepowiednia i podcinanie sobie samemu skrzydeł. Wydaje mi się, że trzeba przede wszystkim kochać seks i tę osobę - reszta bedzie dziecinnie łatwa.
Uważam, że ten argument jest nietrafiony ;P
I wiem co mówię, byłam z 23-letnim prawiczkiem. (Wyznanie a'la Rozmowy w Toku
104 2011-09-02 18:26:24 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-02 19:04:19)
Dziewczyny mają niesamowitą zdolność stawiania wszystkiego na głowie.
Ja to widzę tak, są dwa sposoby myślenia. Jeden pesymistyczny ale prawdziwy, drugi optymistyczny ale nieprawdziwy.
I teraz jedni bardziej wartościują jedne poglądy a jedni drugie, w zależności od tego czy wolą wybrać prawdę, czy wolą wybrać to co jest przyjemniejsze.
Oto przykład:
Wkleję wam listę rozdziałów ze świetnej ksiązki Barbary de Angelis ''Prawdy o życiu''...
1. Wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, masz już w swoim wnętrzu.
(...)
Ostatnie zdanie to nonsens że aż śmieszny. Jakieś dyrdymały kompletne. Ta książka z prawdą ma wspólnego tylko nazwę.
Jest to zupełnie oczywiste że to nieprawda, chyba argumentować nie muszę.
Ale książka zapewne jest świetna.. tzn świetnie się czyta. Może podbudować, przyjemnie jak ktoś nam wmawia takie miłe kłamstewka.
Szczerze? ja bym o tym nie pomyślała, dopóki facet sam się tak nie zacznie zachowywać i o sobie mówić Jak jest pewny siebie to nie ma znaczenia, ile dziewczyn przeleciał.. Wtedy zazwyczaj się myśli, że go to nie interesowało albo nie spotkał kogoś odpowiedniego.
Naprawdę coś takiego byś pomyślała?!?!?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?!???????????
Mam wrażenie, że faceci mają jakąś obsesję na tym punkcie. Byleby tylko ''zamoczyć'' w odpowiednim wieku, jak przekroczysz barierę, to już klapa.
Bo jak już ktoś niegłupi napisał w tym temacie, później już od pewnego wieku szanse na znalezienie kogoś nie spadają liniowo, spadają znacznie szybciej.
Od ok 15 roku życia człowiek już tak poważniej uczy się relacji z płcią przeciwną. I się rozwija. To jest normalny etap jego rozwoju. Jest to baaardzo istotne w życiu człowieka. Fakt że bez seksu człowiek żyć potrafi, ale sens życia jest po to aby przekazywać swoje geny! - dowiedzione naukowo.
A więc seks, związki itd.
Jak się już pewien wiek przekroczy to już bardzoo trudno. Nie umie się zwyczajnie. I nie chodzi tylko o seks, ale całą otoczkę, kompletnie. Później nie ma się z kim nauczyć. Poprosić do tańca nie bardzo bo się nie umie tańczyć, flirtować się nie umie, opowiadać dowcipów nie umie, zabawiać dziewczyn nie umie, całować się nie umie itd.
To tak jak dziecko wychowywane kompletnie bez czułości, słów zapadnie w autyzm, tak ktoś bez żadnych chociaż drobnych związków będzie miał spore problemy.
Więc jak się nie udało w wieku w którym dziewictwo było jeszcze normalne, to później tym bardziej się nie uda.
Poza tym jest taka myśl - "skoro jeszcze mi się nie udało to nie jestem w tym dobry/nie podobam się/nie mam predyspozycji" etc.
Co z resztą jest prawdą.
I to myślenie jest skutkiem tego że się nie miało dziewczyny a nie przyczyną.
Kobiety przewartościowują pewność siebie. Dla nich nawet jakby im jakiś trendowaty napisał że sie załamuje że nie umei znaleźć dziewczyny bo jest trędowaty i jest smutny, załamany, zrozpaczony i jest ofiarą losu i chce sie zabić to one by odpisały że nie umie znaleźć dziewczyny nie dlatego że jest trędowaty tylko dlatego że jest zmutny, załamany, zrozpaczony i robi z siebie ofiarę losu. Albo że nie chce mieć dziewczyny i mu sie tylko wydaje że chce.
(Oczywiście wyostrzyłem przykład żeby dziewczyny zrozumiały, one wiedzą co to znaczy trędowaty, nie wiedzą co to jest brzydki - słowo daję one nie potrafią określić fizycznych cech u mężczyzn które im się podobają i określić jakie mają one znaczenie dla nich).
Uważam, że ten argument jest nietrafiony
No to zapytamy sie sławomira samotnego czy trafione jest to nigdy nie spotkał dziewczyny z którą chciałby się przespać, albo może go to w ogóle nie interesowało (aseksualność????).
Wystarczy poczytać posty na forum - dziewczyn uczuciowych jest masa. Jeśli jest cos takiego jak ''miłość'', to to, że facet zacznie być dobry po jakimś czasie, a nie od razu, nie ma znaczenia
Yhy, tylko że jak będzie dobry od razu to ta miłość jest większa.
---------------------
Iceman87 powiedział że już się nie odezwie, ale nie napisał ważnej rzeczy - czy miał dziewczynę. Przecież mógł mieć tylko seksu z nią nie uprawiać, albo czy sie całował już, obmacywał itd.
-----------------------
Podręczniki do podrywania dziewczyn mówią że w dalszym etapie podrywu należy (jeśli to prawda) wspomnieć jakoś sprytnie że miało się już dziewczynę...
Pawełku drogi - autorka tej ksiązki dawała rady tylko takie, jakie stosuje w swoim życiu i jakie sama odkryła Ja się z nia zgadzam w tym, że nikt nam szczęscia nie da, jesli nie będziemy z siebie zadowoleni. Sprawdziło się to i sprawdza w moim życiu. Wiadomo, że 'wnętrzem' się nie najesz - w tym masz rację. Ale jesli nad swoim wnętrzem nie pracujesz, to nawet 100 dziewczyn ci tego szcześcia nie da, najwyżej będzie to coś w stylu chwilowej satysfakcji ''mam dziewczynę, nie jestem ofiarą losu, wow!''. A jak cie rzuci, to znów się poczujesz ofiarą. I tak w koło Macieju.
Co do ostatnie argumentu - kiedyś tez sądziłam, że facet bedzie mnie bardziej kochał, jak będę ładniejsza i szczuplejsza, było to powodem niemal depresji, bo czułam się jakbym ''nie zasługiwała'' na miłość. Jednak raczej to tak nie działa. Z czasem potencjalne 'wady' danej osoby zamieniają sie w cechy i niekoniecznie chcemy je zmieniać I nie skreślaj książek, których nie czytałeś. Myślę, że czytając je z otwartym umysłem można wiele w swoim życiu zmienić na lepsze. Ja, na przykład, stałam się bardziej niezależna i odnalazłam filozofię życia, która będę starała się do niego wdrożyć. Nie zawsze te poglady, które już mamy wbudowane, sa właściwe i dla nas najlepsze. Często budujemy je na całkowicie fałszywych podstawach. A czasem ktoś spojrzy na to, co nas spotyka z takiej perspektywy, która by nam nie przyszła do głowy. I która często okazuje sie mieć więcej logicznych podstaw niż to, w co dotąd wierzyliśmy.
Ja też przed 19 rokiem życia nie byłam w żadnym związku. Nie wiem jak to wyglada, nie umiem 'flirtować'. Ale człowiek to jest taka bestia, że przez całe życie się czegoś nowego uczy
Naprawdę coś takiego byś pomyślała?!?!?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?!???????????
Oczywiście, a co miałabym pomyśleć? Nawet 40-letniego prawiczka bym nie skreślała, jesli odpowiadałby mi z charakteru. Ale może to tylko ja? Człowieka nie ocenia się na podstawie jednej cechy.
busiu napisał/a:Nawet gdyby owe panie badały się na HIV (pewnie tego nie robią)
Robią.
Whoa? Codziennie? Czy co jakąś ilość stosunków? Serio się pytam.
busiu napisał/a:(...)Jeśli ktoś chce być dziurą do wydymania)...)
Mnie pozwoliłbym ci obrażać, ale gdyby tak (teoretycznie) spotkaliśmy się ja, ty, i moja ulubiona dziewczyna, i w ten sposób byś się przy niej odezwała to oberwałabyś ode mnie po twarzy.
Hahaha, co za paradoks- obrońca kobiet i damski bokser jednocześnie. Oddałabym w krocze- wtedy o seksie z kimkolwiek mógłbyś już sobie tylko pomarzyć.
busiu napisał/a:Tak jak chyba żaden facet nie zwiąże się z kobietą prostytutką
Prostytutki mają dobre doskonałe powodzenie i zawsze znajdują sobie związek jeśli tylko tego chcą.
O ile kryją się ze swoją przeszłością i nie mają za dużej "renomy". To na swój sposób komiczne- gdybyś był z taką dziewczyną i słyszał od znajomych/nieznajomych/brata/ojca, że wtedy i wtedy Twoja dziewczyna ich "obsługiwała". Pewnie pękałbyś z dumy, nie? Taka sława!
Czy facetowi który jest w związku i uprawia ze swoją seks jest trudniej o ten seks, niż gdyby miał płacić za każde zbliżenie 150zł?
Ty chyba nie kumasz jak to jest, ale potraktuję to ze zrozumieniem. Biorąc pod uwagę, że doświadczeń związkowych pewnie brak, a prostytutki są znacznie bardziej "proste w obsłudze"... No więc, związek wygląda tak, że trzeba dużo rozmawiać, inwestować dużo czasu, pieniędzy, nerwów, imponować i wysilać się. Jak jeszcze dziewczyna młoda i oporna, to zanim się dobierzesz do majtek to może minąć nawet parę lat przy słabym szczęściu. A jak do ślubu chce trzymać, to już w ogóle kaplica- ale jesteś zakochany, to co zrobić, czekasz. Do tego należy znosić swoje złe dni, humory, okresy, zazdrości, fochy, rodzinę połówki, ograniczenie możliwości, mniej czasu tylko dla siebie, mniej czasu dla kumpli. Przy czym seks może i zdarza się 20 razy w miesiącu, ale zawsze z tą samą laską, a tymczasem w prostytutkach możesz sobie przebierać. No i jeszcze utrzymać ten związek... no to wszystko wymaga o wiele więcej niż tylko "kasy".
A tobie ci się zdaje że to dlatego że przestałaś być nieśmiała?
Bo ja bym ci zasugarował że dlatego że schudłaś 10 kg,
ale tobie się pewnie wyda że nie po to się chudnie żeby się bardzie podobać (bo kilogramy nie mają w tym żadnego znaczenia) tylko po to się chudnie aby nie być nieśmiałym (a tu kilogramy wg ciebie pewnie mają znaczenie) a atrakcyjność kobiety zależy od tego czy potrafi tak jak ty wykrzykiwać cały czas jakieś brednie, obrażać i najeżdżać na ludzi.
Taka pewna siebie... zakochać sie można.
Szkoda, że bez wzajemności, co?
W ogóle, ciężko się Ciebie czyta. Jak coś wymodzisz, to później przeczytaj by sprawdzić, czy to jest zrozumiałe, i uzupełnij w znaki przestankowe.
Chodzi Ci o to, że przestałam być nieśmiała po tym, jak straciłam dychę? Niie, pomyliłeś się. Schudłam jakieś 2,5 roku temu, a wydarzenia które opisuję zaczęły się z 5-6 lat temu. Więc zrzucenie wagi było w tym wypadku skutkiem wyższej samooceny i chęci dalszego "ulepszania się".
Co do ostatnie argumentu - kiedyś tez sądziłam, że facet bedzie mnie bardziej kochał, jak będę ładniejsza i szczuplejsza
Wtedy miałaś rację.
Jedyne z czym się mogę zgodzić po części z postu Pawła24 to jest tylko niewielki fragment poniżej:
Iceman1987 napisał/a:Sam nie znam przynajmniej jednej dziewczyny (mniej wiecej w moim wieku), która nie patrzyła na 23 faceta = prawiczka jak na ofiare losu.
One patrzą jak na ofiarę losu na takiego co nie potrafi zdobyć tego na czym mu bardzo zależy. A wiedzą że każdemu bardzo zależy na seksie, jak tego nie robi -ofiara losu.
W twoim wypadku mogą to zrozumieć.
Jak dla mnie ofiarą losu jest facet, który jest tzw. ciepłymi kluchami. Niczym się nie interesuje, nic nie wie, na niczym mu nie zależy. Na każde pytanie odpowiada: "nie wiem". Nie wytrzymuje dłużej niż godzinę z takimi osobnikami.
Przytoczę fragment mojej wypowiedzi, bo niestety wyrwałeś ją z kontekstu przez co straciła sens. Nawet ja musiałam ją odszukać, bo nie wiedziałam o co mi wtedy chodziło:
Małgorzatka napisał/a:colocolo napisał/a:Jak już zostało ustalone, kobiety zdecydowanie bardziej wolałyby się zadawać z prawiczkiem, niż z facetem korzystającym z usług prostytutki - zapytam się tylko czym się różnią takie osoby od siebie ? - bo to też nieco dyskryminujące smile
Czym się różnią? Zadam Ci takie pytanie: A czy chciałbyś mieć za żonę prostytutkę, przecież ona niczym się nie różni od innych kobiet?
To jest takie pytanie...
To tak jakbym zapytał się ciebie: czy chciałabyś mieć za męża mężczyznę co spał z twoją siostrą?
Możliwe odpowiedzi: tak lub nie.
Jest to nonsens.
Wychodzi na to że albo chcesz aby twój facet miał przygodę z twoją siostrą, lub też wychodzi na to że możesz mieć faceta który mógł być już w jakimś związku, ale nie z twoją siostrą (że to dla ciebie różnica). A może ani jedno ani drugie nie być prawdą.
Mam nadzieję że wystarczająco jasno rozwiązałem ten sofizmat.
Odpowiedź prosta: nie mam siostry A gdyby postawić w to miejsce mojego brata, to byłoby zdecydowanie gorzej
ale ok, załóżmy że mam siostrę. Wcześniej był z nią w związku, rozstali się z jakiś przyczyn (nie z mojego powodu), później ja jestem z nim. W sumie ten fakt mógłby mi trochę przeszkadzać. Ale jednorazowy wyskok z moją siostrą w czasie gdy jesteśmy razem byłby nie do przejścia. Ale to jest hipotetyczna sytuacja, bo nie mam siostry. Mogę tylko gdybać.
Mógłby być też oczywiście wcześniej z inną kobietą (ale nie prostytutką), to by mi kompletnie nie przeszkadzało. Ja także mam za sobą kilka bliższych relacji. Poza tym nigdy nie zakładałam sobie, że będę pilnowała mój "wianuszek", dla tego jedynego
Małgorzatka napisał/a:Zdecydowanie wolałabym spotykać się z facetem prawiczkiem, niż z facetem który przeżył swój pierwszy raz z prostytutką. Czułabym do niego obrzydzenie.
O to przykład. Gdyby nie wiedziała że był u prostytutki obrzydzenia by nie czuła. Wręcz czuła by się lepiej bo taki doświadczony byłby lepszy w łóżku.
Gdybym nie wiedziała, to byłaby to inna sprawa. Ale takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw. Doświadczony? Zakładam, że spotkanie z prostytutką wygląda tak jak na filmach porno. Nie wiem, nigdy nie byłam po tej stronie. Więc tak, numerem wieczoru jest oral, później kilka ruchów i sperma na twarz. Nie ma w tym czasie ani chwili jego zainteresowania tą kobietą, nie ważna jest jej przyjemność, więc gdzie tutaj zdobywanie doświadczenia? Skoro płaci, to wymaga. Dodam, że filmy porno zdarza mi się oglądać dosyć często, ale takie "lżejsze". W żadnym nie widziałam nawet odrobiny jakichkolwiek ludzkich odruchów, poza fizjologicznymi.
Zresztą sam napisałeś:
U prostytutki to można się uczyć przy pierwszych kilku razach, potem już nie ma sensu, bycia dobrym w łóżku u prostytutki się nie nauczysz, bo one się przy tym nie podniecają, i tylko udają (a przynajmniej przy mnie, przy innych chyba też).
Skoro udają, to kiedy wiesz które ruchy, jaka intensywność sprawiają jej przyjemność?
Małgorzatka napisał/a:Osobiście doświadczenie jakie ma facet nie ma dla mnie większego znaczenia
No oczywiście. Nie ważne doświadczenie, ważne żeby był dobry w łóżku.
No nie ważne jaki jest silnik w aucie, ważne żeby auto szybko jeździło - myślenie kobiet.
A jakby je zapytać czy lepsze jest paliwo 95 czy 98? Odp. nieważne, ważne żeby szybko auto jeździło.
Przedstawię to na moim związku. Jestem z facetem mało doświadczonym. Miał 1-2 partnerki przede mną. Ciężko powiedzieć, bo nie chce o tym rozmawiać. O jednej wiem napewno. Sądząc po jego zachowaniu i charakterze to chyba nawet tej jednej nie było. Zakładam, że nie kłamie. Ja mam za sobą kilku, ale ani jeden z poprzednich nie miał takich zwinnych paluszków jak mój obecny. Pełny stosunek także jest udany. Wiesz dlaczego? Bo on się wsłuchuje we mnie. Nie podchodzi do mnie w sposób: "na poprzednią działało, na nią też będzie" Każda jest inna i oczekuje innych pieszczot. To, że poprzednia zwijała się z rozkoszy przy tego typu pieszczotach, nie znaczy, że obecna poczuje nawet mrowienie. To czego nauczysz się na prostytutce może poprosru się nie sprawdzić. Inną sprawą jest to, że lubię seks i nie mam problemów z orgazmem. Ale mój chłopak pod względem pieszczot jest idealny.
Małgorzatka napisał/a:Poza tym, to nie świadczy dobrze o facecie. Jest zbyty leniwy, aby stworzyć "regularny" związek, dbać o kobietę. Myśli, że jak zapłaci będzie ok.
Dla wszystkich kobiet którzy mówią że pójście do prostytutki to pójście na łatwiznę, czyli busiu i jeszcze parę innych geniuszek.
(haha, słowo "geniusz" nie jest uznawane za błąd, a "geniuszka" tak, :lol)Czy facetowi który jest w związku i uprawia ze swoją seks jest trudniej o ten seks, niż gdyby miał płacić za każde zbliżenie 150zł?
Ile razy w ciągu miesiąca uprawia taki seks? 10 razy? 20? Pomnóżcie sobie to przez 150zł. Ile ten facet musiałby zarabiać żeby mieć tyle seksu u prostytutki?
Czy łatwiej 20-paro letniemu facetowi mieć dziewczynę i uprawiać z nią seks 20 razy w miesiącu, czy nie mieć i zarabiać tyle aby miesięcznie wydać na to 3 tys złotych? Co jest łatwiej osiągalne????
Dla takiego przeciętnego 20-paro latka, co to niby nie chce znaleźć sobie tej "wielkiej miłości" i "idzie na łatwiznę".
Z tego co napisałeś wyżej chyba należysz do humanistów (nie chcę nikogo obrażać), ja jestem na politechnice i niestety z niektórymi humanistami nie mogę się dogadać dlatego to co napisałeś wyżej nie przemawia do mnie. Nie znam 20 kilku latka, który chodziłby regularnie do prostytutki. Za to takich, którzy traktują je jako weekendowy wyskok już tak. W pozostałe dni jakoś sobie radzą, nie wnikam. To jest tylko chwilowe 'wyładowanie się'. A o stałą kobietę trzeba/powinno się troszczyć, dla niektórych to jest za dużo. Prostytutka niczego od nich nie wymaga, tylko pieniędzy.
109 2011-09-03 12:59:21 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-03 13:01:33)
W ogóle nic nie rozumiesz Małgorzata. Każda twoja odpowiedź (bo skoro cytat to zakładam że to ma być odpowiedź) nie ma nic wspólnego z tym co napisałem.
Znaczy - nie jest odpowiedzią na to co napisałem.
Cytuje po to aby skomentować to niżej. Najprościej napisać, że "nic nie rozumiesz". Podaj argumenty, chyba że już ten wątek Ci się znudził.
111 2011-09-03 18:10:01 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-03 18:22:27)
Przytoczę fragment mojej wypowiedzi, bo niestety wyrwałeś ją z kontekstu przez co straciła sens. Nawet ja musiałam ją odszukać, bo nie wiedziałam o co mi wtedy chodziło:
Paweł24 napisał/a:Małgorzatka napisał/a:Czym się różnią? Zadam Ci takie pytanie: A czy chciałbyś mieć za żonę prostytutkę, przecież ona niczym się nie różni od innych kobiet?
To jest takie pytanie...
To tak jakbym zapytał się ciebie: czy chciałabyś mieć za męża mężczyznę co spał z twoją siostrą?
Możliwe odpowiedzi: tak lub nie.
Jest to nonsens.
Wychodzi na to że albo chcesz aby twój facet miał przygodę z twoją siostrą, lub też wychodzi na to że możesz mieć faceta który mógł być już w jakimś związku, ale nie z twoją siostrą (że to dla ciebie różnica). A może ani jedno ani drugie nie być prawdą.
Mam nadzieję że wystarczająco jasno rozwiązałem ten sofizmat.Odpowiedź prosta: nie mam siostry A gdyby postawić w to miejsce mojego brata, to byłoby zdecydowanie gorzej
ale ok, załóżmy że mam siostrę. Wcześniej był z nią w związku, rozstali się z jakiś przyczyn (nie z mojego powodu), później ja jestem z nim. W sumie ten fakt mógłby mi trochę przeszkadzać. Ale jednorazowy wyskok z moją siostrą w czasie gdy jesteśmy razem byłby nie do przejścia. Ale to jest hipotetyczna sytuacja, bo nie mam siostry. Mogę tylko gdybać.
Mógłby być też oczywiście wcześniej z inną kobietą (ale nie prostytutką), to by mi kompletnie nie przeszkadzało. Ja także mam za sobą kilka bliższych relacji. Poza tym nigdy nie zakładałam sobie, że będę pilnowała mój "wianuszek", dla tego jedynego
Jeszcze raz, fakt że w tłumaczeniu nie jestem dobry, ale teraz to już musisz zrozumieć.
Masz chłopaka. Na pewno jest jakaś pierdoła którą robi źle. Np. niedokładnie obiera ziemniaki, źle składa ubrania, cokolwiek. Albo niedokładnie pracuje.
I zadaj teraz pytanie: Czy chciałabyś MIEĆ chłopaka który źle prasuje ubrania?
Lepiej już nie mogę. Podkreślam że na to pytanie możesz odpowiedzieć tak lub nie, bardzo unikacie logiki, ale zwróć teraz uwagę, tak samo jak ty skonstruowałem pytanie, na tak lub nie.
Interesowałaś się kiedyś programowaniem? Jak wiesz skąd się robią najprostsze błędy robią, a jak jesteś na studiach ścisłych to chyba wiesz, to rozumiesz że na takie pytanie należy odpowiedzieć na tak lub nie.
A oczywiście każda odpowiedź jest(a jak w twoim przypadku nie jest, to ważne że może być, zauważam z góry abyś znowu nie odwróciła kota ogonem) błędna. A właściwie nie błędna, tylko po prostu nie ma na to odpowiedzi.
Nie żebym chciał się czepiać, ale odnoszę wrażenie że wy dziewczyny celowo bawicie sie w takie gierki słowne żeby fajnie wyszło (dla was).
Ja myślę że mógłbym mieć żonę prostytutkę. (Zn ja nie mam żadnej listy z cechami i które sobie odchaczam na karcie, jak dziewczyna spełnia wszystkie kryteria to się zakochuję - u mnie tak nigdy nie było).
Tylko że gdyby się mnie ktoś zapytał czy chcę aby ona była moją żoną - no to tak.
A czy cieszę się z tego że była prostytutką- no to nie.
Gdybym nie wiedziała, to byłaby to inna sprawa. Ale takie rzeczy prędzej czy później wychodzą na jaw.
Prędzej czy później to się związki rozpadają.
Doświadczony? Zakładam, że spotkanie z prostytutką wygląda tak jak na filmach porno. Nie wiem, nigdy nie byłam po tej stronie. Więc tak, numerem wieczoru jest oral, później kilka ruchów i sperma na twarz. Nie ma w tym czasie ani chwili jego zainteresowania tą kobietą, nie ważna jest jej przyjemność, więc gdzie tutaj zdobywanie doświadczenia? Skoro płaci, to wymaga. Dodam, że filmy porno zdarza mi się oglądać dosyć często, ale takie "lżejsze". W żadnym nie widziałam nawet odrobiny jakichkolwiek ludzkich odruchów, poza fizjologicznymi.
Zresztą sam napisałeś:Paweł24 napisał/a:U prostytutki to można się uczyć przy pierwszych kilku razach, potem już nie ma sensu, bycia dobrym w łóżku u prostytutki się nie nauczysz, bo one się przy tym nie podniecają, i tylko udają (a przynajmniej przy mnie, przy innych chyba też).
Skoro udają, to kiedy wiesz które ruchy, jaka intensywność sprawiają jej przyjemność?
Bardzo jasno napisałem, no jak nie wiem jak ty czytasz. Przemęczona jesteś czy co.
Jest CAŁKOWICIE oczywiste że Karol który niegdy nie uprawiał seksu będzie gorzej robił to ten pierwszy raz niż ten sam Karol który uprawiał już seks i teraz będzie to robił drugi raz.
Jak można nad tym w ogóle dyskutować.
Jasne że z prostytutką dobrym w łóżku nie można się nauczyć, ale czegoś jednak można, nie muszę chyba mówić czego, ale czegoś można. Normalnie frustruje się i irytuje tłumacząc takie banalne rzeczy. Mam wrażenie że wy mnie w konia robicie i tak specjalnie się ze mną droczycie żeby mnie wkurzyć i zastanawiacie kiedy się połapię że sobie jaja robicie.
Napiszę jeszcze jednak, o tym całym seksie.
Można się np. jak się dobrze ustawić aby w pozycji na boku wygodnie się robiło ruchy, i nic nie zjeżdżało, nie wysuwało się zanadto, po prostu nie robiło się przerw. Jak położyć się w pozycji klasycznej żeby nie przygniatać, a żeby jednocześnie nie męczyć się obciążając mocno ręce na których się podpiera. Jak się komunikować i rozpoznawać intencje partnerki.
Przecież wiem po sobie, przecież chodzę na prostytutki i wiem. Uczę się jak kierować dziewczyną aby robiła to co chcę bez słów i szarpania się z nią.
Zawsze też trąbicie o pewności siebie, jest jasne że jak się coś robi drugi raz to już ten stres jest mniejszy i pewność siebie większa.
Przy pierwszym razie może być problem z erekcją, zdarza się często przy pierwszym razie podobno. Podobno też prawiczki bardzo szybko dochodzą, zbyt szybko.
Czyli czegoś można.
Albo jak zdjąć stanik można się nauczyć. Żeby nie było jakiś niezręcznych sytuacji.
Mam nadzieję że nawet tobie udało mi się wyjaśnić i nikt nie będzie miał wątpliwości że łatwiej i lepiej facetowi wychodzi seks ZAWSZE jak jest po pierwszym razie.
I nie wyskakuj z wiadomością że u prostytutki nie można się nauczyć być dobrym w łóżku. Napisałem jasno, i powtórzę znowu, choć nie lubię powtarzać i wyjaśniać oczywistości, że tylko kilka pierwszych razy można się czegoś nauczyć u dziewczyny. Właściwie tylko tego żeby ten seks w ogóle wyszedł, żeby nie było żenujących sytuacji, jakiejś klapy, typu problem z założeniem prezerwatywy, albo problem z trafieniem do dziury.
Tylko jak sprawić dziewczynie przyjemność to już trzeba mieć mnóstwo doświadczenia, aby mieć w głowie już informację, kiedy te wszystkie dziewczyny szybciej dochodziły, jak reagowały, te wiadomości uśrednić, i już się jest lepszym w łóżku.
Osobiście doświadczenie jakie ma facet nie ma dla mnie większego znaczenia
Paweł24 napisał/a:No oczywiście. Nie ważne doświadczenie, ważne żeby był dobry w łóżku.
No nie ważne jaki jest silnik w aucie, ważne żeby auto szybko jeździło - myślenie kobiet.
A jakby je zapytać czy lepsze jest paliwo 95 czy 98? Odp. nieważne, ważne żeby szybko auto jeździło.Przedstawię to na moim związku. Jestem z facetem mało doświadczonym. Miał 1-2 partnerki przede mną. Ciężko powiedzieć, bo nie chce o tym rozmawiać. O jednej wiem napewno. Sądząc po jego zachowaniu i charakterze to chyba nawet tej jednej nie było. Zakładam, że nie kłamie. Ja mam za sobą kilku, ale ani jeden z poprzednich nie miał takich zwinnych paluszków jak mój obecny. Pełny stosunek także jest udany. Wiesz dlaczego? Bo on się wsłuchuje we mnie. Nie podchodzi do mnie w sposób: "na poprzednią działało, na nią też będzie" Każda jest inna i oczekuje innych pieszczot. To, że poprzednia zwijała się z rozkoszy przy tego typu pieszczotach, nie znaczy, że obecna poczuje nawet mrowienie. To czego nauczysz się na prostytutce może poprosru się nie sprawdzić. Inną sprawą jest to, że lubię seks i nie mam problemów z orgazmem. Ale mój chłopak pod względem pieszczot jest idealny.
Małgorzata - ty stawiasz tezę że "doświadczenie nie ma wpływu na umiejętności" czy "nie ma znaczenia dla kobiety aby seks był dobry"?
jest różnica.
Każda jest inna i oczekuje innych pieszczot.
No tak, jedna dostaje orgazmu od lizania łechtaczki, a druga od lizania jej kolana. A trzecia od lizania jej palca.
(...)A o stałą kobietę trzeba/powinno się troszczyć, dla niektórych to jest za dużo. Prostytutka niczego od nich nie wymaga, tylko pieniędzy.
Zadałem proste pytanie. Da się na nie odpowiedzieć. Ja wiem czego wymaga prostytutka i mniej-więcej czego związek.
Powiedz mi czy twojemu chłopakowi (o ile ma 20-parę lat) jest łatwiej być z tobą w związku czy łatwiej byłoby mu nie być z tobą w związku i płacić za każdy seks 200zł?
Zakładamy taką samą ilość seksu.
busiu podobnie
Paweł24 napisał/a:Czy facetowi który jest w związku i uprawia ze swoją seks jest trudniej o ten seks, niż gdyby miał płacić za każde zbliżenie 150zł?
Ty chyba nie kumasz jak to jest, ale potraktuję to ze zrozumieniem. Biorąc pod uwagę, że doświadczeń związkowych pewnie brak, a prostytutki są znacznie bardziej "proste w obsłudze"... No więc, związek wygląda tak, że trzeba dużo rozmawiać, inwestować dużo czasu, pieniędzy, nerwów, imponować i wysilać się. Jak jeszcze dziewczyna młoda i oporna, to zanim się dobierzesz do majtek to może minąć nawet parę lat przy słabym szczęściu. A jak do ślubu chce trzymać, to już w ogóle kaplica- ale jesteś zakochany, to co zrobić, czekasz. Do tego należy znosić swoje złe dni, humory, okresy, zazdrości, fochy, rodzinę połówki, ograniczenie możliwości, mniej czasu tylko dla siebie, mniej czasu dla kumpli. Przy czym seks może i zdarza się 20 razy w miesiącu, ale zawsze z tą samą laską, a tymczasem w prostytutkach możesz sobie przebierać. No i jeszcze utrzymać ten związek... no to wszystko wymaga o wiele więcej niż tylko "kasy".
Busiu mi napisała jak to trudno jest w tym związku. Ja bym mógł napisać jak to trudno jest zarabiać 5 tys złotych miesięcznie w wieku 20-parę lat.
Ale to nie ma OCZYWIŚCIE sensu. W ten sposób nie da się niczego udowodnić, tzn nie da się pokazać obiektywnie co jest trudniej. Można se tylko gadać.
Ja mam swój pogląd i wyrażam go bardzo jasno:
Przeciętnemu 20-paro latkowi jest łatwiej zbudować i utrzymać związek i mieć seks 20 razy w miesiącu niż nie bawić się w żadne związki tylko w zarobienie tyle kasy aby mieć seks 20 razy w miesiącu z prostytutką.
Jeżeli busi czy Małgorzata uważacie odwrotnie to powiedzcie odważnie i wprost - że łatwiej takiemu wydać 3 tys złotych niż wytrzymać z wami w związku (mam nadzieję że ten drobny żarcik nie odwróci waszej uwagi od dosyć poważnej rzeczy, o czym rozmawiamy, bo macie taką tendencję).
A nie mówcie mi jak to trudno jest w związku, powiedzcie mi czy jest trudniej (trudniej - porównywalnie, nie trudno, tylko trudniej) niż zarobić tę kasę.
Dodam jeszcze żeby było jasne że moim zdaniem każdy "idzie na łatwiznę" tylko dla każdego ta łatwizna oznacza co innego.
A wy po prostu lubicie chyba się dowartościowywać, że niby wybieracie coś trudniejszego...
Co jest oczywiście nonsensem.
No i jeszcze utrzymać ten związek... no to wszystko wymaga o wiele więcej niż tylko "kasy".
Nie pytałem czy więcej, tylko czy jest trudniej.
A tak w ogóle, co to za określenie "tylko kasy". Kasa kasie nie równa. 2zł nie równe 20000zł.
Posiadanie własnej wyspy na pacyfiku wymaga tylko kasy, natomiast napisanie postu na komputerze wymagaga lat nauki czytania i pisania, poświęcenia wielu czasu rodziców i nauczycieli, umiejętności obsługi komputera.... długo by wymieniać.
A kupić wyspę. Wystarczy iść mieć kasę, nic więcej. Jakie to proste.
Tylko że jakoś większość z nas wolałaby mieć wyspę na pacyfiku, ale jednak pisze posty.
A Małgorzata pisze że nie zna nikogo kto ma 20-parę lat i chodzi regularnie na prostytutki. A ja nie znam nikogo kto ma wyspę na pacyfiku.
Tylko jak widzicie ja stosuję masę przykładów, one mogą być trochę nietrafione, jak z tą siostrą Małgorzata, mogłaś jej nie mieć, ale wysilcie się na tym aby zrozumieć tekst, a nie żeby się uczepić jakiejś NIEISTOTNEJ rzeczy, aby tylko pokazać że to ze mną dyskutujecie, coś tam argumentujecie i wychodzi że macie rację i wygrywacie.
Bo mi ktoś zaraz wyskoczy że woli pisać posty niż mieć wyspę na pacyfiku.
Co do ostatnie argumentu - kiedyś tez sądziłam, że facet bedzie mnie bardziej kochał, jak będę ładniejsza i szczuplejsza, było to powodem niemal depresji, bo czułam się jakbym ''nie zasługiwała'' na miłość. Jednak raczej to tak nie działa. Z czasem potencjalne 'wady' danej osoby zamieniają sie w cechy i niekoniecznie chcemy je zmieniać
Prawdą jest że nie chcemy. Ale prawdą jest też że bardziej byśmy kochali tę drugą osobę gdyby była lepsza.
Ja mogę sobie pozwolić na pogląd że "gdybym miał dziewczynę i był w niej zakochany, to kochałbym ją bardziej gdyby miała lepszą talię, i lepszy brzuch".
Wyobraźcie sobie że mam dziewczynę - jesteśmy zakochani. Ona ideałem nie jest, ma troszkę ciałka.
Wiem że może mi się taka podobać, bo ja w zwykle szukam szczupłych i filigranowych, a ostatnio byłem u takiej co miała troszkę brzuszka i był ekstra seks, nawet chyba fajniej niż z tą miss prostytutek tego miast (nie powiem jakiego miasta, a miss to ja tak sobie o niej myślę bo jest faktycznie najpiękniejsza w tym mieście wśród prostytutek). A więc dziewczyna ładna, ale nie taka piękna, ale lubię seks z nią, i fajnie mi się z nią gada, ogólnie super - to jest to.
Nie zamieniłbym ją na tę piękność, mimo że wiem że tamta jest ładniejsza i mogę to przyznać, a nawet powiedzieć że gdyby zrzuciła troszkę brzucha i miała go jędrniejszy to byłoby mi z nią lepiej.
No więc wybraźcie sobie że mam taką dziewczynę - kochamy się.
I mówię przy niej że gdyby miała mniej tłuszczu na brzuchu kochałbym ją bardziej. Szok, nie?
No właśnie. To byłaby prawda, ale nie można czegoś takiego mówić, bo zwyczajnie nie będzie się miało dziewczyny. Nawet trudno tak myśleć, bo zakochanie to takie szaleństwo, że np. się idealizuje...
Tylko że ja np. (oprócz flirtowania) nie umiem wielu rzeczy.
I jako że od dawna wiem że nie mam najmniejszych jakiś związek, nawet cokolwiek w tych sprawach, no cokolwiek, to mogę robić co se chcę, myśleć co se chcę, bo tak czy siak dziewczyny miał nie będę.
To dla was przyjęcie tego co mówię jest nieprzyjemne, i niszczące, więc nie możecie tego przyjąć, ale nie dlatego że to nieprawdziwe.
Ja po prostu mogę pozwolić sobie na prawdziwe poglądy i ich mówienie bo mi to nie zaszkodzi.
Mogę się zastanawiać i szukać tego co jest prawdą, a nie to co należy mówić, aby się wzbudzało szacunek i podobało się płci przeciwnej.
Bo typowe jest kompletnie jałowe gadanie o jakiś tam zasadach, moralności, albo "szacunek do samego siebie" itd itp.
Naprawdę coś takiego byś pomyślała?!?!?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?!???????????
Oczywiście, a co miałabym pomyśleć? Nawet 40-letniego prawiczka bym nie skreślała, jesli odpowiadałby mi z charakteru. Ale może to tylko ja? Człowieka nie ocenia się na podstawie jednej cechy.
A więc gdyby dowiedziałabyś się że jakiś 40-latek jest prawiczkiem to pomyślałabyś że on albo się nie interesował tymi sprawami, albo nie znalał dziewczyny którą chciałby bzyknąć?
Dobrze zrozumiałem?
No Paulina, no tak napisałaś, tego nie zmyślam, nie zamieściłem teraz całego cytatu żeby było wiadomo o co chodzi, ale dokładnie to zdaje się chcesz powiedzieć. Jest to tak głupie że jeszcze raz się pytam czy naprawdę być coś takiego pomyślała, mimo że napisałaś "oczywiście".
-----------------------------
Jak już się rozpisuję to napiszę coś o tej gloryfikowanej przez was pewności siebie.
Wobraźcie sobie że na Ziemi żyją tylko faceci o blond włosach lub szatyni.
Blondyni zawsze są brzydcy, niemęscy i ogólnie fizycznie beznadziejni. A szatyni super przystojni.
(nie ma żadnego powodu że tak być musi, po prostu czystym przypadkiem tak się akurat stało).
Gdyby zapytać się jakąkolwiek kobietę czy lubi blondynów (czyli facetów z blond włosami) odpowiedziała by że nie.
Gdyby zapytać czy chciała by blondyna - odpowiedziała by że nie.
*czyli faceta z blond włosami, to nie znaczy że brzydkiego faceta z blond włosami, tylko faceta z blond włosami, ona nie wie czy na Ziemi jest jakiś przystojny z blond włosami, po prostu takiego nigdy nie widziała)
Gdyby zapytać czy podobają jej się blond włosy u faceta też odpowiedziała by że nie. Każda kobieta i zawsze w tym przypadku.
Gdyby tylko odwrócić sytuację z włosami kobiety mówiłyby że szaleją za blondynami.
Kolor włosów nie ma wpływu na atrakcyjność mężczyzny. Kobiety widzą że zawsze im się szatyni podobają no to mówią że podobają się im szatyni.
Trzeba tylko wiedzieć co kiedy jest skutkiem, a co przyczyną, a co zwykłą niepowiązaną korelacjią....
Jak facet jest pewny siebie to dlatego że wie że ma inne cechy które będą się podobać kobiecie, a które są dla niej istotne.
Każdy taki facet pewnie się zachowuje wśród kobiet, bo wie że jest dla niej cenny, i że będzie podziwiany itd.
Taki co wie że nie ma dla kobiety nic co jej się podoba, nie podrywa dziewczyn z dużą pewnością siebie, bo wie że mu się to nie uda, waha się, obawia.
Dziewczyny widzą że zawsze ten pewny siebie jest fajny, a ten nie pewny siebie nie jest fajny, i mówią że podoba im się pewność siebie.
I błagam - nie musicie się ze mną zgadzać, ale postarajcie się zrozumieć co mówię. Wiem że nie jestem Stanisławem Lemem, ale chyba potrafię wyrazić co myślę.
Masz chłopaka. Na pewno jest jakaś pierdoła którą robi źle. Np. niedokładnie obiera ziemniaki, źle składa ubrania, cokolwiek. Albo niedokładnie pracuje.
I zadaj teraz pytanie: Czy chciałabyś MIEĆ chłopaka który źle prasuje ubrania?
Lepiej już nie mogę. Podkreślam że na to pytanie możesz odpowiedzieć tak lub nie, bardzo unikacie logiki, ale zwróć teraz uwagę, tak samo jak ty skonstruowałem pytanie, na tak lub nie.
Interesowałaś się kiedyś programowaniem? Jak wiesz skąd się robią najprostsze błędy robią, a jak jesteś na studiach ścisłych to chyba wiesz, to rozumiesz że na takie pytanie należy odpowiedzieć na tak lub nie.
A oczywiście każda odpowiedź jest(a jak w twoim przypadku nie jest, to ważne że może być, zauważam z góry abyś znowu nie odwróciła kota ogonem) błędna. A właściwie nie błędna, tylko po prostu nie ma na to odpowiedzi.
Interesowałam się programowaniem i źle na tym wyszłam, nie mam cierpliwości. Kiedyś spróbuję to znowu ugryźć
A co do prasowania ubrań To ogólnie by mi nie przeszkadzało ale oczekujesz odpowiedzi "Tak" lub "nie". więc nie można odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Chyba to miałeś na myśli.
Jest CAŁKOWICIE oczywiste że Karol który niegdy nie uprawiał seksu będzie gorzej robił to ten pierwszy raz niż ten sam Karol który uprawiał już seks i teraz będzie to robił drugi raz. (...)Jasne że z prostytutką dobrym w łóżku nie można się nauczyć, ale czegoś jednak można, nie muszę chyba mówić czego, ale czegoś można. Można się np. jak się dobrze ustawić aby w pozycji na boku wygodnie się robiło ruchy, i nic nie zjeżdżało, nie wysuwało się zanadto, po prostu nie robiło się przerw. Jak położyć się w pozycji klasycznej żeby nie przygniatać, a żeby jednocześnie nie męczyć się obciążając mocno ręce na których się podpiera. Jak się komunikować i rozpoznawać intencje partnerki.
Przecież wiem po sobie, przecież chodzę na prostytutki i wiem. Uczę się jak kierować dziewczyną aby robiła to co chcę bez słów i szarpania się z nią.
Zawsze też trąbicie o pewności siebie, jest jasne że jak się coś robi drugi raz to już ten stres jest mniejszy i pewność siebie większa.
Przy pierwszym razie może być problem z erekcją, zdarza się często przy pierwszym razie podobno. Podobno też prawiczki bardzo szybko dochodzą, zbyt szybko.
Czyli czegoś można.
Albo jak zdjąć stanik można się nauczyć. Żeby nie było jakiś niezręcznych sytuacji.
Wy faceci myślicie tylko o sprawach technicznych Ja ze względu na moją pracę też o tym myślę, ale nie patrzę na seks przez pryzmat tego z jaką szybkością zdjął mój stanik i czy rozpiął go jedną ręką. Z doświadczenia wiem, że pierwszy seks jest nieudany, bo to jest gra dwóch ciał. O ile technika nie zawodzi, to niestety właśnie komunikacja itp. Poza tym nie każda z każdą kobietą w taki sposób się porozumiesz w łóżku - piszesz o tym, że uczysz się od prostytutki jak pokierować kobietą. Każda para wykształca swój własny sposób porozumienia w takich sytuacjach intymnych.
Małgorzata - ty stawiasz tezę że "doświadczenie nie ma wpływu na umiejętności" czy "nie ma znaczenia dla kobiety aby seks był dobry"?
jest różnica.
Doświadczenie ma wpływ na umiejętności, ale właśnie te pod względem technicznym. Natomiast ma niewielki wpływ na to, czy dana kobieta będzie usatysfakcjonowana zbliżeniem. Dla kobiety ma znaczenie aby seks był dobry. Przynajmniej dla mnie jest ważną częścią związku. Nawet jeżeli na początku nie wszystko się układa, to jestem skłonna dać czas na zgranie się ze sobą. Poza tym jeżeli facet wykazał chociaż odrobinę zainteresowania mną, moimi indywidualnymi czułymi miejscami to seks był bardzo dobry, mimo tego że byłam jego pierwszą partnerką. Dodam, że mam za sobą czterech partnerów seksualnych ( w tym dwóch prawiczków), bo nie chcę aby wyszło, że jestem jakoś bardzo doświadczona. Najkrócej byłam w związku 8 miesięcy. Z kolei ten przed moim aktualnym facetem potraktował mnie właśnie jakby według instrukcji. Wiem, że miał wiele przygód z kobietami, u prostytutki raczej nie był chociaż nie jestem pewna. Mimo, że pod względem technicznym było ok, to jeżeli chodzi o moje doznania, to były one znikome. Paradoksalnie powinny być najlepsze, bo był najbardziej doświadczony.
Małgorzatka napisał/a:Każda jest inna i oczekuje innych pieszczot.
No tak, jedna dostaje orgazmu od lizania łechtaczki, a druga od lizania jej kolana. A trzecia od lizania jej palca.
Teraz to trochę nadinterpretowałeś moją wypowiedź. Oczywiście, że łechtaczka jest skarbnicą ogromnych doznań. Ale chodzi o to, że jedna lubi delikatniej, druga intensywniej. Mnie np drażni to gdy po orgazmie chłopak dotyka łechtaczkę, nie znoszę tego On się czasami ze mną droczy i dotyka. Natomiast może innej kobiecie to sprawiłoby dłuższą przyjemność. Także czas do następnego przystąpienia do pieszczot może się różnić. O ile kobieta może przeżyć wielokrotny orgazm.
Małgorzatka napisał/a:(...)A o stałą kobietę trzeba/powinno się troszczyć, dla niektórych to jest za dużo. Prostytutka niczego od nich nie wymaga, tylko pieniędzy.
Zadałem proste pytanie. Da się na nie odpowiedzieć. Ja wiem czego wymaga prostytutka i mniej-więcej czego związek.
Powiedz mi czy twojemu chłopakowi (o ile ma 20-parę lat) jest łatwiej być z tobą w związku czy łatwiej byłoby mu nie być z tobą w związku i płacić za każdy seks 200zł?
Zakładamy taką samą ilość seksu.
Zakładam, że mój chłopak nie jest ze mną tylko dlatego, że jest łatwiej. Jeżeli chodzi o taką samą ilość seksu to dałby radę, bo ostatni raz kochaliśmy się jakieś dwa miesiące temu ze względu na odległość. Mi to nie pasuje i przez to związek się sypie. Ale niedługo październik, może sytuacja się poprawi.
Jeżeli uważasz, że łatwiej jest facetowi być w związku z kobietą niż pójść do prostytutki to w tym momencie obrażasz kobiety. Ale nie będę się rozdrabniać nad tym, bo jak widać jesteś facetem który częściej ma do czynienia z takimi kobietami. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w ten sposób się dowartościowujesz, bo one są trudniejszą "zdobyczą", a Ty je masz. Innych facetów w Twoim wieku nie byłoby stać na takie wypady.
Ale ok. Ten Twój ostatni post nasunął mi pewien wniosek. Patrzysz na wizytę u prostytutki jako naukę spraw technicznych seksu. Natomiast ja oraz pewnie większość kobiet, gdy mówiłeś o tym że się od niej czegoś nauczysz miałam na myśli np: jak delikatnie pieścić kobietę, jak dać jej czułość i to poczucie bezpieczeństwa. Byłam pewna, że również tego można się nauczyć. Jak podałeś przykład, że nauczyłeś się tego jaka pozycja jest wygodniejsza to wtedy muszę się z Tobą zgodzić. Jednak to nie jest gwarantem udanego seksu.
Bo wolę być z facetem, któremu czasami coś nie wyjdzie, zapląta się w rozpinaniu stanika, czy też popełni gafę niż takiego który podejdzie do seksu ze mną według instruktażu. Bo gdzie w tym wszystkim ta fascynacja seksem z osobą, którą się kocha?
I błagam - nie musicie się ze mną zgadzać, ale postarajcie się zrozumieć co mówię. Wiem że nie jestem Stanisławem Lemem, ale chyba potrafię wyrazić co myślę.
Ty masz swoje racje bo przeżyłeś tego typu zbliżenia. Każda z nas ma swoje rację. Facet z doświadczeniami u prostytutki nie jest wymarzonym partnerem kobiet. Jednak to ciebie nie skreśla.
Interesowałam się programowaniem i źle na tym wyszłam, nie mam cierpliwości. Kiedyś spróbuję to znowu ugryźć
A co do prasowania ubrań To ogólnie by mi nie przeszkadzało ale oczekujesz odpowiedzi "Tak" lub "nie". więc nie można odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Chyba to miałeś na myśli.
Otóż to.
Wy faceci myślicie tylko o sprawach technicznych
Wiem że teraz mówisz to w kontekście seksu, ale
to ty powiedziałaś że na twoje oko jestem humanistą.
Poza tym nie każda z każdą kobietą w taki sposób się porozumiesz w łóżku - piszesz o tym, że uczysz się od prostytutki jak pokierować kobietą.
Nie od niej tylko na niej.
''Prawdą jest że nie chcemy. Ale prawdą jest też że bardziej byśmy kochali tę drugą osobę gdyby była lepsza.''
No nie wiem. Gdy to 'odwrócę', to wcale nie kochałabym chłopaka bardziej, gdyby nie miał na plecach pryszczy/odstających uszu/czegokolwiek. Jest to już dla mnie jego cecha - neutralna, nieistotna kompletnie. Pewnie dużo tez zależy od 'skali' potencjalnych zmian.
''A więc gdyby dowiedziałabyś się że jakiś 40-latek jest prawiczkiem to pomyślałabyś że on albo się nie interesował tymi sprawami, albo nie znalał dziewczyny którą chciałby bzyknąć?
Dobrze zrozumiałem?''
Wtedy to bym pomyślała że był chorobliwie nieśmiały, ma jakąś fobię społeczną. Teraz kwestia - ilu dziewczynom by to przeszkadzało Mi nie, jeśli reszta cech charakteru by mi odpowiadała. Jeśli nie miałby fobii albo jakichś fatalnych wad, którymi zrażałby ludzi, pomyślałabym, że jest aseksualny. A to, czy ma 'fatalne wady' oceniałabym nie na podstawie prawictwa, ale tego, jak się zachowuje, jakim jest człowiekiem.
''i był ekstra seks, nawet chyba fajniej niż z tą miss prostytutek''
A można wiedzieć, czemu był lepszy, pod jakimi względami? Skoro wygląd jest taki ważny to co mogło go nadrobić?
Aha, jak mówiłam: bez pod uwagę, że twoje poglądy mogą być a) błędne (czyli tak naprawdę masz szanse się z kimś związać, ale jesteś przekonany, że nie) b) nie być ''prawda absolutną'',bo ludzie są różni. Prawdy też są różne Oczywiście,w wielu wypadkach jest tak, jak napisałeś.
Jednak czasem ludzie czują do siebie już tyle miłości, że zmiana wyglądu naprawdę nic by nie dała. Do tego trzeba 2 warunków: muszą się bardzo kochać, a wnętrze musi być dla nich znacznie ważniejsze niż ciało. Nie ejst tak, że jedno stwierdzenie ma zastosowanie we wszystkich przypadkach.
''Trzeba tylko wiedzieć co kiedy jest skutkiem, a co przyczyną, a co zwykłą niepowiązaną korelacjią....''
A to jest bardzo złożone pytanie. na pewno faktem jest, że pewność siebie DODAJE atrakcyjności - obojętnie, czy ktoś jest głupi, czy brzydki. Ludzie mają tendencję do postrzegania kogoś tak, jak on sam siebie. Nie wiem, jakie były twoje doświadczenia, ale w szkole miałam osoby, które przezwyciężały wiele pewnością siebie. Np. pewna otyła dziewczyna -w pierwszej klasie się z niej śmiali,a potem zdobyła kumpele, kumpli. I miała chłopaka. Ktoś też wspominał o facecie, który jest gruby, niski, łysy i średnio sytuowany, aco tydzień ma nową laskę, bo umie je podrywać. Nie pamiętam gdzie to było.
Małgorzatka napisał/a:Wy faceci myślicie tylko o sprawach technicznych
Wiem że teraz mówisz to w kontekście seksu, ale
to ty powiedziałaś że na twoje oko jestem humanistą.
Takie odniosłam wrażenie po słowach jakie używałeś typu: "sofizmat." Wtedy odniosłam sobie pomyślałam: "cokolwiek to znaczy." Ale po tym co piszesz, jakie osoby przywołujesz widać, że masz wszechstronne zainteresowania. Tacy faceci są najbardziej intrygujący.
Małgorzatka napisał/a:Poza tym nie każda z każdą kobietą w taki sposób się porozumiesz w łóżku - piszesz o tym, że uczysz się od prostytutki jak pokierować kobietą.
Nie od niej tylko na niej.
Traktujesz trochę instrumentalnie kobiety, czego niestety nie lubimy czymkolwiek ona się zajmuje.
Pieprzy..cie głupoty 23 letni prawiczek.. są ludzi którzy mają po 40-50 lat i nigdy nie mieli kontaktu intymnego z płcią przeciwną, bo ktoś sobie wymyślił że co prawiczek to od 20 lat?
czego to ludzie sobie nie wymyślą
Wkleję wam listę rozdziałów ze świetnej ksiązki Barbary de Angelis ''Prawdy o życiu'', którą właśnie czytam. Może brzmią trywialnie, ale ta lektura pozwala spojrzeć z innej perspektywy na wiele rzeczy. No i zgadzam się z tym, co pisze Busiu - uzależnianie swojej wartości od tego, czy ma się kogoś, czy nie, to droga donikąd..
1. Wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, masz już w swoim wnętrzu.
2. Celem życia jest rozwój i osiągnięcie pełni człowieczeństwa na miarę swoich możliwości.
3. Zmiana jest nieuchronna, przestań więc się opierać i poddaj się biegowi życia.
4. Wszystkie przeszkody są ukrytymi lekcjami ? powitaj je i wyciągnij z nich wnioski.
5. Umysł kształtuje postrzeganie rzeczywistości, uczyń więc umysł swoim przyjacielem.
6. Strach odbiera ci żywotność ? dołóż starań, by twoja odwaga zwyciężyła strach.
7. Musisz wpierw pokochać siebie, nim będziesz mogła szczerze dać lub przyjąć miłość.
8. Każdy związek jest dla ciebie lustrem, a każdy człowiek ? nauczycielem.
9. Źródłem prawdziwej wolności są twoje odpowiedzi na życie, a nie to, co życie ci przynosi.
10. Odpowiedzią na każe pytanie jest miłość*
łane musze se przeczytać
118 2011-09-04 14:42:55 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-04 14:57:58)
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w ten sposób się dowartościowujesz, bo one są trudniejszą "zdobyczą", a Ty je masz. Innych facetów w Twoim wieku nie byłoby stać na takie wypady.
wcześniej ja:
moim zdaniem każdy "idzie na łatwiznę" tylko dla każdego ta łatwizna oznacza co innego.
A wy po prostu lubicie chyba się dowartościowywać, że niby wybieracie coś trudniejszego...
''Prawdą jest że nie chcemy. Ale prawdą jest też że bardziej byśmy kochali tę drugą osobę gdyby była lepsza.''
No nie wiem. Gdy to 'odwrócę', to wcale nie kochałabym chłopaka bardziej, gdyby nie miał na plecach pryszczy/odstających uszu/czegokolwiek.
No to jest właśnie złudzenie.
Temu złudzeniu oczywiście warto ulegać (tobie, nie mnie).
''A więc gdyby dowiedziałabyś się że jakiś 40-latek jest prawiczkiem to pomyślałabyś że on albo się nie interesował tymi sprawami, albo nie znalał dziewczyny którą chciałby bzyknąć?
Dobrze zrozumiałem?''
Wtedy to bym pomyślała że był chorobliwie nieśmiały, ma jakąś fobię społeczną.
Ja tak w ogóle jestem ciekawe w jakim wy świecie żyjecie.
Ja znam ludzi o których każdy wie że są dziewicami/prawiczkami na 99%. Bo widać po nich że powodzenia mają żadnego. Nawet wystarczy spojrzeć czasem tylko. Tacy ludzie w każdej grupie się znajdują.
Mi się wydaje że wy po prostu takich ludzi w ogóle nie zauważacie.
Paulina, od razu piszesz czy tobie by przeszkadzało. Mowa o tym czy nie pomyślałabyś że to ofiara losu bo nie zdobył tego na czym mu bardzo zależało. A jest jasne że mu na tym zależało, a ty wygadujesz że albo go seks nie interesował, albo nie spotkał dziewczyny z którą chciałby seksu. Bzdury.
Jasne że mu zależało na seksie - pytanie czy pomyślałabyś czy to ofiara losu że przez tyle lat tego seksu nie miał.
Wtedy to bym pomyślała że był chorobliwie nieśmiały, ma jakąś fobię społeczną.
To jest tą ofiarą losu czy nie jest?
''i był ekstra seks, nawet chyba fajniej niż z tą miss prostytutek''
A można wiedzieć, czemu był lepszy, pod jakimi względami? Skoro wygląd jest taki ważny to co mogło go nadrobić?
1. Bo o niej była pełna godzina, tzn liczyła czas nie od wejścia do mieszkania tylko kiedy weszła do mnie do pokoju i zaczął się seks. Nie było też żadnego przypominania "zostało 10 minut". Seks przez prawie całą godzinę bez przypominania o czasie (jakieś 5 minut przed upływem godziny skończyłem).
2. Robienie loda to u niej robienie loda, a nie jakieś wzięcie trochę do ręki, i tylko na parę sekund do buzi, i znowu na kilkanaście sekund do ręki.
3. Fantastycznie jęczała, nie tak jak tamta co tylko mruczała sobie. U niej były super efekty dźwiękowe i były adekwatne do tego co jej robiłem.
4. Genialny spektakl na jeźdźca, wydawała się podniecona, i super się na mnie ustawiała albo opierając się na nogach, albo rękami na klacie ściskając na tyle że cokolwiek czułem.
(bo piękna jak mnie pamięć nie myli to ręce opierała na łóżku)
5. Miałem poczucie że rzeczywiście mogę u niej wszystko, i jeden tylko mój ruch ręki a ona ustawiała się tak jak chcę do tego czego chcę.
6. Ruszała się w pozycji od tyłu, i w ogóle w każdej dosyć fajnie ze mną współracowała, czego tamta za bardzo nie robiła.
7. Nie miała kamiennej twarzy, jak szedłem po schodach to ona już w drzwiach stała i się śmiała. Tamta piękna to zimna jak lód, żadnych emocji, nie wiem jak wygląda uśmiechnięta bo jej tak nie wiedziałem.
(pomijam to że ona miała powód żeby się śmiać, nie chce mi się opowiadać, z resztą w ogóle z racji organizacji musiałem z nią dużo gadać i troszkę się z nią poznać, z piękną nie rozmawiałem w ogóle).
8. Patrzyła mi w oczy.
9. Nie było finału w usta, ale u niej wiedziałem że może być. Robiła mi loda i patrząc mi w oczy widziała że się podniecam i że zaraz dojdę i tylko na to czekała.
Piękna tak robiła loda że nie było szans na orgazm (no i nie patrzyła mi w oczy). Może gdybym jej zwrócił uwagę, ale nie lubię mówić co i jak ma robić.
10. Wyraźnie rozumiała że jej praca nie polega tylko na tym żeby mi pozwolić robić z nią co chcę tylko mi robić to co chcę.
To chyba na tyle.
EDIT. Jeszcze mi się przypomniało. Jak wychodziłem to nie w milczeniu, tylko mnie zagadała, i nie o żadnej pogodzie, i bez standardowych tekstów które każdemu mówi typu "dzięki za odwiedziny" tylko u mnie zauważyła to i owo i wiedziała o czym mnie zagadać, była też rewelacyjnie miła.
Mam takie poczucie jakby była moją koleżanką, a ona mnie traktuje trochę jak kolegę, i taka luźna przyjemna atmosfera, a nie dziewczyna jak na służbie.
I ona najlepiej zbliżyła się do sprawienia mi wrażenia że przyjechałem do własnej dziewczyny czy koleżanki.
Aha, jak mówiłam: bez pod uwagę, że twoje poglądy mogą być a) błędne (czyli tak naprawdę masz szanse się z kimś związać, ale jesteś przekonany, że nie
biorę
na pewno faktem jest, że pewność siebie DODAJE atrakcyjności - obojętnie, czy ktoś jest głupi, czy brzydki
Jeżeli w ogóle dodaje to tylko trochę, i na pewno znacznie mniej niż się wam wydaje.
Z resztą, jak to mówią; lepiej milczeć i wydawać się głupim niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
---------------------------------------------------------------
Teraz najważniejsza rzecz w tym poście:
Ludzie mają tendencję do postrzegania kogoś tak, jak on sam siebie
Święta racja.
Mój kolega uważa się za blondyna i sam również uważam go za blondyna, ba, wszyscy uważają go za blondyna (teoria się sprawdza).
Ja jak patrzę w lustro to zauważam że jestem brunetem, i inni rzeczywiście postrzegają mnie jako bruneta.
Niesamowite.
Hmm... teraz jak chcę być postrzegany jako blondyn to mam:
a) założyć żółte okulary, przez które będę się widzieć w lustrze jako blondyn
b) wbić sobie do psychiki że jestem blondynem jakimiś technikami psychologicznymi/okultystycznymi/za pomocą jakiejś hipnozy
c) przefarbować włosy na blond
Ludzie mają tendencję do postrzegania kogoś tak, jak on sam siebie
No jasne że tak Paulina. Postrzegasz się jako kobietę? Tak. Zapewne inni też postrzegają cię jako kobietę. Bo ty jak i inni są zdrowi na umyśle.
Jakiś czub może uważać się za kobietę nie będąc nią, ale tym sposobem nie przekona innych że zamiast penisa ma pochwę.
Ludzie mają tendencję do postrzegania kogoś tak, jak on sam siebie
Korelacja jest wzraźna, ale nie ma żadnego związku przyczynowo skutkowego. Po prostu ludzie zdrowi na umyśle postrzegają podobnie, trawa jest zielona i tyle.
[
Paulina napisał/a:''i był ekstra seks, nawet chyba fajniej niż z tą miss prostytutek''
A można wiedzieć, czemu był lepszy, pod jakimi względami? Skoro wygląd jest taki ważny to co mogło go nadrobić?1. Bo o niej była pełna godzina, tzn liczyła czas nie od wejścia do mieszkania tylko kiedy weszła do mnie do pokoju i zaczął się seks. Nie było też żadnego przypominania "zostało 10 minut". Seks przez prawie całą godzinę bez przypominania o czasie (jakieś 5 minut przed upływem godziny skończyłem).
2. Robienie loda to u niej robienie loda, a nie jakieś wzięcie trochę do ręki, i tylko na parę sekund do buzi, i znowu na kilkanaście sekund do ręki.
3. Fantastycznie jęczała, nie tak jak tamta co tylko mruczała sobie. U niej były super efekty dźwiękowe i były adekwatne do tego co jej robiłem.
4. Genialny spektakl na jeźdźca, wydawała się podniecona, i super się na mnie ustawiała albo opierając się na nogach, albo rękami na klacie ściskając na tyle że cokolwiek czułem.
(bo piękna jak mnie pamięć nie myli to ręce opierała na łóżku)
5. Miałem poczucie że rzeczywiście mogę u niej wszystko, i jeden tylko mój ruch ręki a ona ustawiała się tak jak chcę do tego czego chcę.
6. Ruszała się w pozycji od tyłu, i w ogóle w każdej dosyć fajnie ze mną współracowała, czego tamta za bardzo nie robiła.
7. Nie miała kamiennej twarzy, jak szedłem po schodach to ona już w drzwiach stała i się śmiała. Tamta piękna to zimna jak lód, żadnych emocji, nie wiem jak wygląda uśmiechnięta bo jej tak nie wiedziałem.
(pomijam to że ona miała powód żeby się śmiać, nie chce mi się opowiadać, z resztą w ogóle z racji organizacji musiałem z nią dużo gadać i troszkę się z nią poznać, z piękną nie rozmawiałem w ogóle).
8. Patrzyła mi w oczy.
9. Nie było finału w usta, ale u niej wiedziałem że może być. Robiła mi loda i patrząc mi w oczy widziała że się podniecam i że zaraz dojdę i tylko na to czekała.
Piękna tak robiła loda że nie było szans na orgazm (no i nie patrzyła mi w oczy). Może gdybym jej zwrócił uwagę, ale nie lubię mówić co i jak ma robić.
10. Wyraźnie rozumiała że jej praca nie polega tylko na tym żeby mi pozwolić robić z nią co chcę tylko mi robić to co chcę.To chyba na tyle.
EDIT. Jeszcze mi się przypomniało. Jak wychodziłem to nie w milczeniu, tylko mnie zagadała, i nie o żadnej pogodzie, i bez standardowych tekstów które każdemu mówi typu "dzięki za odwiedziny" tylko u mnie zauważyła to i owo i wiedziała o czym mnie zagadać, była też rewelacyjnie miła.
Mam takie poczucie jakby była moją koleżanką, a ona mnie traktuje trochę jak kolegę, i taka luźna przyjemna atmosfera, a nie dziewczyna jak na służbie.
I ona najlepiej zbliżyła się do sprawienia mi wrażenia że przyjechałem do własnej dziewczyny czy koleżanki.
Człowiek uczy się całe życie...
Miałam wrażenie, że te Panie własnie ZA TO biorą pieniądze Najwyraźniej się myliłam...
za co?
za co?
Za to, co napisałeś w swoim poście - w sensie że było wyjątkowe
Ni piszę tego złośliwie - wydawało mi się, że płacąc - żądasz określonych zachowań.
Najwyraźniej tak nie jest. Zastanawia mnie to - czy to reguła?
w ogóle cie nie rozumiem.
Tzn w czym się myliłaś?
No płacę za spotkanie, ale jakoś usług jest różna. Wszystkiego nie da się zakontraktować. Co jest wiadome, tzn za co płacę i ile opisał Hermes w innym temacie.
A jak to zostanie wykonane i w jakiej otoczce....
Ale nie zmieniajmy zbytnio tematu.
w ogóle cie nie rozumiem.
Tzn w czym się myliłaś?No płacę za spotkanie, ale jakoś usług jest różna. Wszystkiego nie da się zakontraktować. Co jest wiadome, tzn za co płacę i ile opisał Hermes w innym temacie.
A jak to zostanie wykonane i w jakiej otoczce....Ale nie zmieniajmy zbytnio tematu.
Już milczę, ciekawość zaspokojona
124 2011-09-04 16:36:32 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-04 16:43:13)
Idziesz do mechanika samochodowego, płacisz mu za naprawienie samochodu.
A mechanik jak do niego przyjdziesz może odezwać się do ciebie: "czego chcesz ty stara k***o" lub "witam panią, w czym mogę pomóc".
A przy zapłacie takiemu mechanikowi może on powiedzieć: "fajnie, obyś znowu jakiś wypadek spowodowała ty głupia nie umiejąca jeździć babo" lub też może powiedzieć "miłego dnia, proszę uważać bo ślisko".
On bierze kasę za naprawę samochodu a nie za bycie miłym, ale to to wszystko świadczy o warsztacie i o tym jak często tam przychodzimy.
To był tylko drobny przykład.
Tak to mniej-więcej wygląda.
Potem możesz chwalić koleżance jak to w jednym warsztacie panowie mechanicy byli nieuprzejmi, a jak w drugim byli mili.
No i ta koleżanka pójdzie do tego milszego, i ten właśnie więcej zarobi i mu się to opłaci, i on będzie tym lepszym - na rynku droższym, nawet jak naprawiają auta tak samo. Dlatego jak to się mówi "twój klient twój pan", trzeba być uprzejmym.
125 2011-09-04 16:41:47 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2011-09-04 16:42:40)
Idziesz do mechanika samochodowego, płacisz mu za naprawienie samochodu.
A mechanik jak do niego przyjdziesz może odezwać się do ciebie: "czego chcesz ty stara k***o" lub "witam panią, w czym mogę pomóc".
A przy zapłacie takiemu mechanikowi może on powiedzieć: "fajnie, obyś znowu jakiś wypadek spowodowała ty głupia nie umiejąca jeździć babo" lub też może powiedzieć "miłego dnia, proszę uważać bo ślisko".
On bierze kasę za naprawę samochodu a nie za bycie miłym, ale to to wszystko świadczy o warsztacie i o tym jak często tam przychodzimy.To był tylko drobny przykład.
I tu się mylisz. Jesteś tak traktowany, jak na to pozwalasz.
Dlaczego nie napisałeś nawet słowa o tym, co może KLIENT?
"Klient nasz PAN".
Bierze kasę za obsługę, naprawę i za to, żebym wyszła od niego zadowolona. Na tym polega świadczenie usług. Wiem, bo sama po części pracuję w sektorze usługowym.
Tak się zastanawiam - płacić ciężko zarobione pieniądze za to, by nie zostać potraktowanym jak należy... Dlaczego się na to godzisz?
Kochany - ale Ty właśnie "prywatnie" jesteś obsługiwany
126 2011-09-04 16:55:08 Ostatnio edytowany przez Paweł24 (2011-09-04 16:57:28)
Dalej w ogóle cię nie rozumiem. Z tobą to już całkiem się nie da gadać.
Dla mnie ten tekst jest zupełnie bez myśli.
Tak się zastanawiam - płacić ciężko zarobione pieniądze za to, by nie zostać potraktowanym jak należy... Dlaczego się na to godzisz?
Na czym ta moja zgoda polega? Tzn jak ja ją niby wyrażam?
Bo jak ja mam ci odpowiedzieć dlaczego się godzę, jak ja nawet nie wiem kiedy i jak tą zgodę wyrażam, czyli o czym ty mówisz?
Z resztą gdzie ja napisałem że nie jestem traktowany jak należy?
Kochany - ale Ty właśnie "prywatnie" jesteś obsługiwany
Do prawdy? Nie wiedziałem.
Im więcej się płaci tym usług lepsze zwykle. W Służbie Zdrowia nie płaci się nic bezpośrednio więc jest katastrofa, a prywatnie kupa kasy i te leczenie było lepsze, jak i np. milsza obsługa, szybsza, muzyka na korytarzu, wszystko czyste, olbrzymi telewizor w ładnej poczekalni, klimatyzacja itd.
Dalej w ogóle cię nie rozumiem. Z tobą to już całkiem się nie da gadać.
Dla mnie ten tekst jest zupełnie bez myśli.niekochana72 napisał/a:Tak się zastanawiam - płacić ciężko zarobione pieniądze za to, by nie zostać potraktowanym jak należy... Dlaczego się na to godzisz?
Na czym ta moja zgoda polega? Tzn jak ja ją niby wyrażam?
Bo jak ja mam ci odpowiedzieć dlaczego się godzę, jak ja nawet nie wiem kiedy i jak tą zgodę wyrażam, czyli o czym ty mówisz?Z resztą gdzie ja napisałem że nie jestem traktowany jak należy?
niekochana72 napisał/a:Kochany - ale Ty właśnie "prywatnie" jesteś obsługiwany
Do prawdy? Nie wiedziałem.
Im więcej się płaci tym usług lepsze zwykle. W Służbie Zdrowia nie płaci się nic bezpośrednio więc jest katastrofa, a prywatnie kupa kasy i te leczenie było lepsze, jak np. milsza obsługa, szybsza, muzyka na korytarzu, wszystko czyste, olbrzymi telewizor w ładnej poczekalni, klimatyzacja itd.
Ale chcesz dyskutować czy bić pianę?
Bo wiesz - na pianę nie mam czasu
Ja za bardzo nie wiem o czym ty w ogóle do mnie gadasz.
Ja za bardzo nie wiem o czym ty w ogóle do mnie gadasz.
Zauważyłam.
Grzecznie pytam, czy chcesz ze mną dyskutować tudzież wymieniać poglądy, czy bić pianę - dla zasady.
Moje posty są spokojne - Ty odpowiadasz napastliwie. Jeśli tak ma wyglądać "nasza" dyskusja - to ja mówię "pas".
Zrozumiałeś?
Jak ja mam wymieniać z tobą poglądy jak żadnego nie przedstawiłaś, powiedziałaś na starcie enigmatycznie że w czymś się myliłaś i nie wiadomo w czym.
I jak mam dyskutować jak ty się jakoś tak dziwnie wyrażasz że nie wiadomo o co chodzi.
Grzecznie pytam, czy chcesz ze mną dyskutować tudzież wymieniać poglądy, czy bić pianę - dla zasady.
Bić pianę?????
No i może dla ciebie będzie to napastliwe, ale jak to wszystko prubuję zrozumieć to dochodzę do jednego wniosku, którego niestety raczej nie mogę przedstawić bo go moderatorzy skasują.