Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Strony 1 2 3 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 26,307 ]

Temat: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

postanowiłam otworzyć nowy wątek gdyż wiem że wiele kobiet cierpi z powodu "kochania za bardzo".
jest wiele mądrych książek i artykułów na ten temat napisanych, lecz tylko rozmowa z kobietami z tym samym problemem może pomóc nam naprawdę to przezwyciężyć. kiedy to zrobimy będziemy umiały związać się na nowo i już nigdy więcej nie popełniać tych samych błędów.
jak myślicie co jest głównym powodem tego że stałyście się kochającymi za bardzo ?? złe stosunki rodzinne w dzieciństwie ?? brak akceptacji wśród rówieśników ?? co jest powodem waszego braku wiary w siebie ?? co robicie by podbudować swoja samoocenę ??

zapraszam do dyskusji smile
pozdrawiam
BezSerca

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zapisuję się do grupy! :-)
Moje "kochanie za bardzo" zdiagnozowałam dość dobrze. Przyczyną jest DDA, a skutki... szkoda gadać, buuuu...

3

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

DDA także lecz nie tylko...... smile ale to główny powód który powoduje że nie mamy wzorców w przyszłości dlatego pakujemy się w toksyczne związki.
ja nie jestem z DDA moi rodzice byli kochani, jednak ja np miałam trudne dzieciństwo w szkole, walczyłam o uznanie rówieśników a teraz to odbija się na mojej samoocenie ..... tak to właśnie z nami jest

4

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witam,

Mysle ze ja tez naleze do tej grupy. DDA, molestowanie przez wujka, rowiesnicy i ich zachowanie w sumie nie wiem co sprawilo ze mam niska samoocene. W szkole z racji dobrych stopni bylam wykorzystywana przez "przyjaciol" tylko by oni mogli dostac lepsze stopnie.O obecnego chlopaka jestem cholernie zazdrosna i cholernie przywiazana!! Nie wiem jak to ograniczyc sad Kazda dziewczyne do ktorej zagada lub ktora do niego mi oczywiscie nie bardzo pasuje. T jest zabawny romowny taka dusza towarzystwa i dodatkowo przystojny. Czy ktoras z Was jakos ograniczyla swoje uczucia? Co powinno sie robic by partner nie stal sie tym mega najwazniejsza osoba?(jesli wiecie o co mi chodzi) Wiem ze przebywanie ze znajomymi pomaga ale ja ich nie mam w sumie.

5 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-21 14:13:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jestem może trochę innym przypadkiem bo mi się zawsze wydawało, że mam całkiem niezłe poczucie własnej wartości (zdaję sobie sprawę z moich plusów). Ale chyba mi się tylko wydawało.
Zawsze pragnęłam mieć dom, rodzinę taką z moich marzeń, z moich wyobrażeń i konsekwentnie do tego dążyłam. Niestety przez życie "w projekcjach" nie dostrzegałam rzeczywistości, a z domu rodzinnego nie wyniosłam odpowiednich "odruchów obronnych". Nie porafiłam dostrzec, że pewne zachowania pierwszego, a potem drugiego męża nie powinny mieć miejsca. Czułam się zraniona, ale priorytetem był fakt, że to jest mój mąż więc trzeba dążyć do zgody. I choć "stawiałam się" to potem właśnie ja dążyłam do zgody. Choć miałam swoje zdanie, choć stawiałam wymagania to nie potrafiłam być konsekwentna. Bo bo to mój mąż i go kocham, o !
No i jednen i drugi, jak sądzę, stracił do mnie szacunek (bo nie miałam szacunku dla moich słów czyli samej siebie). Jeden i drugi znalazł sobie inną.  Szkoda, że życie aż tak musiało mnie kopnąć w d..., żebym zaczeła się zastanawiać dlaczego poświęcając całą siebie - ciągle zostaję sama...

6

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

tak i to jest właśnie to brak szacunku do samej siebie. ja też to samo miałam. walczyłam słownie ale w myślach walczyłam ze sobą. czułam się przy nim jak brzydka żaba, na imprezach oglądał się za innymi mnie nie widział jak się starałam wyglądać dla niego zniewalająco .... masakra. w łóżku byłam jak dziki kot by go zadowolić i tylko wtedy mogłam liczyć na słowa miłości .... ehh

7

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

hmmm brak ojca, przeżycia w dzieciństwie złe z nim związane, cała miłość przerzuciłam na faceta...a ten znajac moją historie i problemy w domu z rodzina bratem itp po kilku latach rzucił mnie dla innej sad a mówił że nigdy nie skrzywdzi mnie jak oni sad

8

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

powiem wam że kiedy już drugi facet mnie zdradził dostałam mega kopa na przebudzenie. teraz już wiem co robiłam źle że oni defakto odchodzili do innych kobiet i to brzydszych !!! ( jak już wspominałam nie mam o sobie dużego mniemania wręcz przeciwnie nawet smile:))
1. czułam się nie atrakcyjna przez to miałam wizję że mu się nie podobam co budziło zazdrość a zazdrość afery o nic !!!!!
2. natłok afer doprowadził do tego że sama pokierowałam go ku zdradzie.
3. całe dzieciństwo chciałam by mnie lubiano co mi się nie udawało zawsze byłam szykanowana za to że byłam dziewczynką przy kości. co za tym idzie bardzo się podlizywałam moim partnerom zapominając o szacunku do samej siebie. przecież kobieta nie powinna kupować butów facetowi, stawiać kolacje w restauracji, dawać na solarium mu i na siłownie, nie powinna robi wszystko na jego zawołanie.  A JA TO ROBIŁAM BO TAK CHCIAŁAM BY MNIE AKCEPTOWAŁ.

wszystko to było moją wizją, i muszę pierw pokochać siebie samą, pokochać wygląd mówić sobie że jestem piękna mądra i fantastyczna a dopiero potem wiązać się z kimś nowym......

9

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mysle ze czasem same prowokujemy kogos do skrzywdzenia nas. Nie zdajemy sobie sprawy ze nasze zachowanie moze byc trudne do zniesienia i nie racjonalne. Sama mialam problemy z moim zachowaniem i o dziwo moj obecny chlopak jakos to przetrzymal i uswiadomil jednoczenie. Dla wyjasnienia potrafilam totalnie sie zamknac i beczec i ignorowac go gdy probowal do mnie dotrzec i to go najbardziej frustrowalo bo jako Anglik nie potrafil zroumiec o co biega i czemu sie tak zachowuje. Cos wewnetrznie mnie zamykalo i nie potrafilam sie otworzyc i zaczac gadac. Z czasem bylo lzej ale zajemo mi to wiele czasu. Sama sie dziwilam sobie co ja wyprawiam ale to dopiero po czasie a w trakcie myslalam i krzyczalam wewnetrznie ze ON wie ze powinnien wiedziec o co mi chodzi nie zdawajac sobie sprawy ze nikt nie potrafi czytac w myslach nawet moj chlopak. Mysle ze osoby po przejsciach z rozbitych rodzin czy DDA moga miec problemy z dostrzezeniem swoich zachowan. Byc moze ktos sie z  tym nie zgodzi ale ja sama po sobie wiem. Kazda z Nas jest inna ale mamy cos wspolnego niska samoocenna lub to ze widzimy w partnerach caly swiat i robimy wszystko dla nich nie widzac ze czasem nie tedy droga (ponizanie itd) Ja miala w gruncie rzeczy szczescie bo mam kogos kto mnie kocha i sie martwi nawet bedac daleko ode mnie na drugim koncu kraju. Czas pokaze na jak dlugo i w jakim stopniu prawdziwe...

10

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mysle, ze jestem jedna z kandydatek, zeby dolaczyc do Waszej grupy.
Mam leki, kiedy maz gdzies wyjezdza, kiedy jego dlugo nie ma wpadam w panike.
Po czesci jego zachowanie (wczesniejsze) spowodowalo, ze wszystko to sie we mnie obuzilo.
Jednak zdaje sobie sprawe, ze to tylko bylo przebudzenie uspionego problemu.
Nie wiem, czy stalo sie tak dlatego , ze wczesniej tkwilam w malzenstwie z alkoholikiem, czy nie.
Ale, wiem jedno, ze teraz tkwie w malzenstwie z , no powiedzmy facetem za bardzo lubiacym kobiety.
Czuje, ze dla mnie to zbyt duzo, szpieguje, stalam sie zaborcza, oboje jestesmy zmeczeni.
A tak bardzo go kocham, nie wiem skad on narazie ma tyle cierpliwosci, widze sama ze czasami jestem niemozliwa, ale boje sie byc bez niego, nie wyobrazam tego sobie

11

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Egon,ja dziś wreszcie serio zadaję sobie pytanie- jak długo jeszcze wytrzymam, bo zaczynam tracić nadzieję, że coś się kiedykolwiek zmieni...usłyszałam znowu, że jestem chora i powinnam się leczyć, bo "normalni" ludzie czasem się zdradzają, nawet jak kochają. Będąc "nienormalna" może mam jeszcze szansę na znalezienie faceta tak jak ja "nienormalnego".

12

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sayonara - normalni ludzie się nie zdradzają bo się kochają i szanują, nie daj sobie tego wmówić, nie daj sobie wmówić jakiejkolwiek winy, nie pozwól na to aby przez kogokolwiek cierpieć. Ja też jestem kochającą za bardzo, choć znam już wszystkie swoje błędy, wszystkie swoje "dziwne" zachowania, wszystkie swoje usprawiedliwienia, walczę z tym, myslę że coraz skuteczniej, wstyd mi przed sobą że jak odchodził tak się poniżałam i prosiłam żeby został, teraz tobym mu kopa dała na rozpęd, czasem mi jest smutno i przykro że praktycznie wszystkie moje związki były z facetami niedojrzałymi emocjonalnie, egoistami, ciagnącymi dla siebie wszystko co tylko mozna, manipulatorami, według mnie wtedy potrzebującymi pomocy i wsparcia, kłamcami, tez jestem DDA i duzo wiem na ten temat, chodziłam na terapię i sporo zrozumiałam, tak w skrócie, bo duzo pisałam na ten temat w innym wątku.

13

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
sayonara napisał/a:

Egon,ja dziś wreszcie serio zadaję sobie pytanie- jak długo jeszcze wytrzymam, bo zaczynam tracić nadzieję, że coś się kiedykolwiek zmieni...usłyszałam znowu, że jestem chora i powinnam się leczyć, bo "normalni" ludzie czasem się zdradzają, nawet jak kochają. Będąc "nienormalna" może mam jeszcze szansę na znalezienie faceta tak jak ja "nienormalnego".

sayonara  masz szansę  są jeszcze tacy wink  ,,nienormalni faceci ,,
                                                 pytanie powinno brzmieć  jak go znależć?

14

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

"Bez serca" ja też w podstawówce zawsze byłam, nie przy kości- GRUBA, baleron, prosiak...mogłabym wyliczać długo jak mnie traktowano, widziano i oceniano. w 8 klasie wpadłam w anoreksję- wtedy nawet nie posługiwano się tym słowem, bo to dosyć dawno było sad ale skutki były opłakane- szpital, itd), potem wyglądałam jak szkielet ... W domu- chory na alkoholizm ojciec, ja opiekująca się o 8 lat młodszym bratem, w wieku 10 lat prałam, sprzątałam, opiekowałam się moim chorym bratem- mama pracowała całymi dniami ( mimo że bardzo ją kocham, ona jest oschła i zawsze interesowała się synem, bo to on miał problemy w szkole, chorował, był niesforny, a ja niestety solidna, zdrowa jak koń, i cichutka...). Potem na studiach pierwszy facet, który się mną zainteresował- ponad 20 lat byłam jego żoną- ja wierna, wdzięczna, że ktoś mnie zechciał. każdym słowem i gestem skamlałam o miłość. Zostawił mnie dla młodszej...Potem drugi facet po 3 latach- i znowu to samo pokochałam, bo ktoś mnie pokochał- okazało się, że to seksoholik- i znowu uzależniona od tego, czasem mówi mi, że mnie kocha, pogłaszcze po głowie i ma mnie całą ciałem i duchem. Jak przeczytałam to co napisałam o sobie mogę się podsumować- GŁUPIA BABA. Jestem beznadziejnym przypadkiem osoby proszącej, aby mnie kochano a i tak mam zawsze wrażenie, że nigdy sobie na nią nie zasłużę...

15

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

jest taka ksiazka "kobiety ktore kochaja za bardzo i wciaz wierza ze on sie zmieni" to musle esencja tego wszystkiego co chcecie dziewczyny wyrazic, ja przeczytalam cala ksiazke i jest niesamowita.polecam.
  od dziecka jestesmy uczone ze jak bedziemy mieli meza oj to zycie bedzie udane, od malego mamy sie opiekowac rodzenstwem, kotem, psem itd...od malego ejstemy uczone troski nad kims i ten instynkt maciezynski...aj
   potem w doroslym zyciu znajdujemy se czesto taka najwieksza ofiare losu i zaczyna sie...nie wazne ze pali, pije, bije, ciagnie kase, zdradza-my-my kobiety ich zmienimy, poswiecimy sie, damy sie zeszmacic a on stanie sie wspanialy, po slubie bedzie super...okazuje sie ze nie jest...jak urodze mu dziecko, jedno dwoje troje, piatke to bedzie wspaniale, gowno wcale nie jest!! owszem mysle ze sa tacy ktorym warto pomoc ale nie taki ktory ani nie wykazuje skruchy i wciaz robi ten samo blad od poczatku, ale nie my-kobiety liczymy ze nasza milosc je uleczy nie!! bardzo czesto tak nie jest.
dlaczego nie wezmiemy tych dobrych, tych lagodnych i co nie wymagaja pracy? obawiam sie ze tam nie beda mialy co robic takie kobiety uzaleznone od pomocy...

ja powiem szcze po tej ksiazce sie wyleczylam-mi pomogla

16

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

syla135 - podaj proszę autora książki.

17

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

rowniez kocham za bardzo i to chyba dlatego ze nigdy nie umialam zyc w dluzszym zwiazku a teraz mamy dziecko i boje sie jego straty i tak mocno kocham ze az za bardzo i chodz wiem ze on mnie kocha to ciagle mi malo ciagle mam wrazenie ze chcial by miec ladniejsza ze nie zasluguje na kogos takiego jak on i taki tam ale jest to strasznie meczace i nie umiem sobie ze soba poradzic raz jest dobrze a raz mam wszystkiego dosc...

18

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie! Ja również się dopisuję... A książkę posiadam w formie elektronicznej. Jeśli ktoś chce, to chętnie wyślę. Pozdrawiam

19

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

smutna ja poproszę książkę smile mój mail  polipek00@wp.pl
po pierwszym rozstaniu chciałam bardzo szybko znaleźć sobie nową miłość czym zabije te pierwsze uczucie. znalazłam po 5 miesiącach. i to był błąd bo nie wyciągnęłam wniosków z tamtego rozstania. potem znów spotkało mnie to co spotkało. trudno tongue
teraz wiem że muszę zająć się sobą, odnajduję w sobie ciekawe zdolności o których nie wiedziałam big_smile uczę na you tubie makijażu, do tego nauczyłam się szyć smile dodatkowo chodzę na niemiecki. powoli już wiem jaki kierunek magisterki wybrać smile i do tego doglądam mojego interesu. pytanie teraz jest takie. KTÓRY FACET NIE BĘDZIE SIĘ BAŁ TAK TWARDEJ ZARADNEJ I SAMOWYSTARCZALNEJ KOBIETY ?? mało jest takich, wszyscy wolą miłą potulną kobiecinę która będzie siedziała w domu, ja taka nie jestem. no cóż życie pokaże big_smile

20

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
bez serca napisał/a:

...........pytanie teraz jest takie. KTÓRY FACET NIE BĘDZIE SIĘ BAŁ TAK TWARDEJ ZARADNEJ I SAMOWYSTARCZALNEJ KOBIETY ?? mało jest takich, wszyscy wolą miłą potulną kobiecinę która będzie siedziała w domu, ja taka nie jestem. no cóż życie pokaże big_smile

pewnie jakis fajny bo na co komu głupia ,,baba'' wink

21

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

empatyk uwierz mi że mało jest facetów co chcą kobiety która nie jest tylko kurą domową która jest za dzieleniem obowiązków w domu która jest niezależna która chce się rozwijać...... faceci teraz idą na łatwiznę i chcą kobiet które da się sobie podporządkować smile a kochające za bardzo właśnie takie są rezygnują ze swoich pasji marzeń na rzecz związku z tym "panem łajzą" a potem zostają na lodzie bez niczego ......

ostatnio oglądałam fotografie z podstawówki i na każdym stoję z tyłu. mała pulchna rudawe włoski smutna. teraz ?? wysoka szczupła nawet powiem że chuda tongue laska z włosami blond big_smile hehe tylko piegulki mi zostały z dzieciństwa ale to mój atut smile kocham je big_smile tak dziewczyny KOCHAM SIEBIE !!!!!!!!!! big_smile
teraz wasza kolej co macie pięknego ?

22

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
smutna88 napisał/a:

Witajcie! Ja również się dopisuję... A książkę posiadam w formie elektronicznej. Jeśli ktoś chce, to chętnie wyślę. Pozdrawiam

tez bym chciala smile

wiec jesli to nie klopot to poprosze smile

netka88@gmail.com

23

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
smutna88 napisał/a:

Witajcie! Ja również się dopisuję... A książkę posiadam w formie elektronicznej. Jeśli ktoś chce, to chętnie wyślę. Pozdrawiam

poproszę o taką formę książki, dziękuję

24

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

dziękuje smutna za książeczkę big_smile zabieram się do czytania

25 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-23 05:25:17)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Po za ksiazka Robin Norwood  ?Kobiety, które kochają za bardzo? bardzo goraco polecam "Radosc Zycia" Davida Burnsa oraz wszystkie artykuly i e-boki (jak leci po kolei) ze strony http://www.kobieceserca.pl/czytelnia.html

Dowiecie sie tam, ze to najpierw bylysmy MY... chore na niedojrzalosc istoty... potem pojawil sie ON, ktory ta nasza niedojrzalosc wykorzystal.
Naszym zadaniem jest uswiadomic sobie ten bolesny fakt, zaniechac marnowania czasu na zaprzeczanie, pogodzic sie z tym i zafundowac sobie czas na zdrowienie.

Ja bylam "kochajaca za bardzo" bo pochodzilam z emocjonalnie patologicznego domu, w ktorym az zialo od toksyn. Moja wizje rodziny oparlam na filmach familijnych produkcji amerykanskiej... wiecie, wszyscy usmiechnieci, grzeczni i pelni milosci siedza przy kominku, obok choinka a w tle gra cicho koleda.. staralam sie stworzyc ten radosny i filmowy swiat z bajki. Zaspokajalam potrzeby wszystkich... bylam :Bogiem"-sprawca cudownosci mojego domu. A swiat nie jest bajkowy. Ludzie przezywaja rozne emocje. Ja odbieralam sobie prawo do niektorych emocji bo nie pasowaly do mojego magicznego swiata.... i czym wiecej dawalam tym mniej dostawalam. Zaprzeczalam temu w "zywe oczy". Dbalam o falszywy image moich partnerow... byli przeciez czescia mojego magicznego swiata. Gdybym przyznala ze sa dupkami od samego poczatku... caly ten magiczny swiat by runal jak domek z kart. Zatem budowalam ten swiat na watlych fundamentach skladajacych sie z  zaprzeczania ze to co jest prawda to nia nie jest. Bylam swietna aktorka. Wszyscy uwierzyli jakiego mam wspanialego meza. Ja tez czasem w to wierzylam!
Nie mialam. Od samego poczatku wiedzialam, ze jest niesprawiedliwy, zaborczy, nieuczciwy, agresywny i impulsywny. Wiedzialam, ze mnie nie szanuje. Dziewczyny kochajace za bardzo sa specjalistkami od falszywego swiata.
Ale nie bylo tak zle,czasem zdarzalo sie uslyszec dobre slowo, ktore ubieralam w "rozumiemy sie" "odbieramy na tych samych falach" albo "przeszlismy wiele cudownych chwil".... alez to romantyczne i wzniosle. Ta romantycznosc jak woal przykrywala  cala moja prozaiczna niedojrzalosc.
Nie ma cudownych chwil w zwiazku w ktorym nie jestem szanowana!

... bo chcialam poczuc, ze ktos mnie na tym swiecie kocha... to dla tych slow odwalam ta cala robote w zaprzeczaniu prawdzie, staraniu sie o niego, w nadziei ze sie zmieni, albo udawaniu ze czegos nie widze.
Sama sobie odebralam prawo do szacunku, tolerancji dla moich przekonan, sprawiedliwosci i godnosci we wszystkich moich zwiazkach... dla tych slow wlasnie "KOCHAM CIE"
Moja samoterapie zaczelam (spontan calkowity smile ) od placzu. Plakalam nocami i za dnia. Plakalam nad soba i nad tym, ze chce by ktos mowil ze mnie kocha.. bo jak nikt mi tego nie powie to jestem nikim... pylem marnym.
Bo tak naprawde to nikt mnie nie kochal i nie kocha... a najbardziej to ja nie kocham sama siebie.
ALE UCZE SIE! Malymi kroczkami.
Pokocham sie... jeszcze zobaczycie big_smile
Juz jest lepiej..

26

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

jak podnosicie swoją samoocenę ?? jak to robicie że przestajecie się bać przyszłości idziecie za ciosem ?? jak to robicie że  dokonujecie zmian w życiu by być szczęśliwsza ?? czyli mam tu na myśli, wyjazd, przeprowadzka, zmiana pracy ??

27

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

ja nie boje sie przyszlosci. Ktos kto byl bogiem -rezyserem zycia, nie boi sie tej prawdziwej przyszlosci.
boje sie ze nie uslysze ze ktos mnie kocha... ale to nie jest ani przyszlosc ani przeszlosc... to moja chora osobowosc. Boje sie mojego "kochania za bardzo"
Zmian dokonuje "na logike" bo juz nie wierze w moja intuicje
Zrobilam przemeblowanie. Dziekuje Ci "IKEA, ze robisz meble, ktore kazda kobieta moze sama zlozyc big_smile
Odnosze sukcesy w pracy. Zaczelam sie uczyc wielu rzeczy.

28

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Czuje, że znowu się "zapętlam". Jak pisałam podjęłam już decyzję o rozdzielności majątkowej i (chyba) separacji. I co? W dniu kiedy miałam to zakomunikować M. mój teść dostał udaru (mieszkamy w jednym domu). Zupełnie nie wiem, co teraz zrobić?
M. jest w totalnej rozsypce, nigdy nie potrafił sobie radzić z emocjami. Poczekać? Czy nie? Pomóżcie...
Nie boję się, że z powrotem "uwikłam się" w zbyt bliskie relacje - tu już nic nie ma, pozostało tylko WSPÓŁCZUCIE.

29

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Magdalenka, podaj maila, to Ci wyślę książkę.

30

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
niekochana72 napisał/a:

Czuje, że znowu się "zapętlam". Jak pisałam podjęłam już decyzję o rozdzielności majątkowej i (chyba) separacji. I co? W dniu kiedy miałam to zakomunikować M. mój teść dostał udaru (mieszkamy w jednym domu). Zupełnie nie wiem, co teraz zrobić?
M. jest w totalnej rozsypce, nigdy nie potrafił sobie radzić z emocjami. Poczekać? Czy nie? Pomóżcie...
Nie boję się, że z powrotem "uwikłam się" w zbyt bliskie relacje - tu już nic nie ma, pozostało tylko WSPÓŁCZUCIE.

Niekochana,
Ja tez nie umiem sie zachowac... bo mam porabana psychike.
Zawsze wtedy rozwiazuje sprawy na "logike"
1. zareagowalabym tak samo jak na identyczna sytuacje w domu mojej dalekiej znajomej
2. jesli mialam emocjonalny stosunek do zmarlego, przezywalabym to samotnie, albo z przyjaciolmi... on nie jest Twoim PRZYJACIELEM! Juz ja bardziej jestem Twoja przyjaciolka, bo pragne Twojego dobra calkowicie bezinteresownie.. smile
3. Nie przejmowalabym sie jego emocjami... tzn pewnie bym sie przejmowala bo jestem sick... ale walczylabym z tym i nie okazala mu tego.

Nie kieruj sie emocjami i typowym dla Ciebie zachowaniem. Staraj sie wlaczac w takich sytuacjach logike... az do momentu gdy LOGIKA bedzie juz samostartujacym programem w Twoim mozgu.
Trzymaj sie w tym emocjonalnym padolku.

31 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-10-23 18:57:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hmm... Właśnie znalazłam w necie słowa: "Kobiety są z natury ANIOŁAMI, ale kiedy połamie się im skrzydła, przychodzi im latać na miotle"
Dokładnie.  Zanim posklejam skrzydła muszę latać na mega miotle. I przy okazji powoli zmiatam nią kurz przeszłości.

32

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zazdrość - dzięki za te słowa. W głębi mózgownicy tak właśnie sobie powtarzałam. I wyobraź sobie, że też staram się w takich sytuacjach zadać sobie pytanie: "Co poradziłabym w takiej sytuacji swojej najlepszej przyjaciółce? (w końcu nią jestem, prawda?) Ale jeszcze nie potrafię tak całkiem "zresetować" emocji.
P.S. Pod wpływem Twojej Ikei oglądałam dziś szafy w necie. Wybrałam piękną, taką, której nigdy nie kupiłam, bo nie podobała się M.

33

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kobieta kochająca za bardzo - klasyczny przypadek. Po 5 latach mój były zdradził mnie, zrobił tamtej kobiecie dziecko. No ale mówił, że mnie  kocha, że to nic nie znaczyło, że tamta go oszukała.  Ja wierzyłam we wszystko co mówił, bo nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Po kolejnych 3 latach powtórka z rozrywki. Znowu zdrada i kolejne dziecko. Nie wierzyłam, że mógł coś takiego zrobić. Nawet zastanawiałam się czy dam sobie z tym radę, czy dać mu kolejną szansę, przecież tyle w ten związek zainwestowałam. Na szczęście przy wsparciu znajomych uświadomiłam sobie, że to bez sensu. Nie było łatwo. Po przeczytaniu książki "kobiety które kochają....." uświadomiłam sobie, że sama sobie nie poradzę. Od 2 miesięcy chodzę na terapię DDA. Terapia pozwala mi spojrzeć na życie z innej strony. Zycie samej nie jest takie złe. Robię rzeczy z których zrezygnowałam bo mojemu byłemu się nie podobały. Zaczynam żyć dla siebie a nie dla innych. Nie jest łatwo. Nie jest też bardzo ciężko, przecież większość rzeczy w związku i tak było na mojej głowie ( potrzeba kontrolowania wszystkiego, typowe dla współuzależnionych). Brakuje mi kogoś bliskiego ale nie przeraża mnie bycie samej. A może znajdzie się ktoś z kim będę szczęśliwa, jestem otwarta na to co przyniesie życie bo nie boję się żyć. Będzie dobrze, nie ma innego wyjścia smile

34

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

hej kochane moje smile
ja póki co każdej nocy śnie o byłym są to sny gdzie go leje krzyczę i płacze pytając "dlaczego mi to ku..... zrobiłeś ??". każdej nocy to samo !!!
czyli psychika mi daje znać że jeszcze mam w sobie urazę. a człowiek wolny nie może mieć w sobie  takich uczuć. przede mną długa droga. póki co nie tęsknie za byciem w związku. czasem brak mi tylko seksu. ale i z tym się da wytrzymać. tongue chyba he he
kiedy sobie myślę o tym co się stało mówię sobie "wybaczam ci i życzę powodzenia bo tobie to jest teraz bardziej potrzebne niż mi"  i jakoś daje mi to ukojenie na jakiś czas. wiem że ten człowiek w życiu do końca szczęśliwy nie będzie. to nie ten typ który siedzi w domu jest grzeczny i chodzi tylko do pracy.

chcę a nawet muszę pokonać w sobie ten strach przed kolejnym razem, muszę wyrobić w sobie tak silne i nie do zdarcia poczucie własnej wartości. bo kiedy spotkam znów kogoś na swojej drodze, by nie dać się znów tak omamić i tak wykorzystać.

35

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Ja sobie od dawna zadaję pytanie co to znaczy kochać siebie? Tak na chłopski, tzn babski big_smile rozum może mi ktoś wytłumaczyć?
A jaką wspaniałą lekturę dla wszystkich kochających za bardzo polecam: Pia Mellody "Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić" - posiadam pdf. Polecam też bardzo "Chcę być kochana tak jak chcę" Katarzyny Miller.

36

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

jak dla mnie kochanie siebie to:
1) dbanie o swoje ciało i kondycje
2) dbanie o swój rozwój intelektualny
3) akceptowanie swoich wad
4) dopieszczanie i eksponowanie swoich zalet smile]
5) podchodzenie z dystansem do siebie (przecież nikt nie jest idealny i każdy ma wady i ma prawo do pomyłek)
6) w związku kochanie siebie polega na tym aby mieć dalej swoje pasje i swoje sprawy a nie tylko praca i facet praca i facet byle mu dogodzić za wszelką cene

póki co staram się zakochiwać się w sobie od nowa smile wstaje rano taka blada i pomiętolona, staje przed lustrem i mówię sobie "boże ale ty jesteś pięknie pomiętolona, kto tak umie być pięknie pomiętolony jak nie ty ??? ahh boskie cudo big_smile" i normalnie jest mi lepiej big_smile heheheheheh

37

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
Nets napisał/a:

Kazda z Nas jest inna ale mamy cos wspolnego niska samoocenna lub to ze widzimy w partnerach caly swiat i robimy wszystko dla nich nie widzac ze czasem nie tedy droga (ponizanie itd)

Swiete slowa, Nets... Ja teraz dopiero, po glebokiej analizie, widze, co sie stalo w moim zwiazku. Chcialam dac z siebie wszystko, na zawsze, bez wzgledu na to, jak on mnie traktowal... Upokorzyl, zdradzal, klamal a ja wybaczalam, bo mnie i tak sie wydawalo, ze powinnam bo co innego moge mu zaproponowac..? Zawsze mialam kompleksy, ale nawet nie wiem dlaczego, bylam ladna, mialam fajna figure, bylam ambitna i lojalna... A teraz mam 35 lat i mysle sobie, kurcze zmarnowalam swoje najlepsze lata mlodosci przy nieodpowiednim czlowieku... Zal troche sobie to uswiadomisc, ale lepiej pozno i niz wcale...

Wasze posty to prawdziwa terapia.

38

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo
egonschiele napisał/a:

Ale, wiem jedno, ze teraz tkwie w malzenstwie z , no powiedzmy facetem za bardzo lubiacym kobiety.
Czuje, ze dla mnie to zbyt duzo, szpieguje, stalam sie zaborcza, oboje jestesmy zmeczeni.
A tak bardzo go kocham, nie wiem skad on narazie ma tyle cierpliwosci, widze sama ze czasami jestem niemozliwa, ale boje sie byc bez niego, nie wyobrazam tego sobie

Hej, czytam Twoj post i mysle o sobie... Wiesz, ja na poczatku myslalam, ze mam jakas paranoje, ze to jakas chora zazdrosc, ze przeciez powinnam mu ufac, skoro mowi, ze idzie do kolegi, ze ma spotkanie w pracy ...przeciez nie moge byc zaborcza, bo wtedy jeszcze szybciej ucieknie, zapewnie w czyjesc ramiona...wiec zmuszalam sie do ufania, zdarzalo mi sie zajrzec do jego telefonu itd ale teraz zperspektywy czasu oraz po odkryciu wielu zdrad i klamstw wiem, ze moja intuicja mnie nie zawiodla a pragnienie bycia z kims na zawsze i tworzenia pelnej rodziny byla silniejsza, strach przed samotnoscia mnie oslepil i teraz bardzo cierpie, a on sobie zyje z jakas mloda laska, ktore wciska pewnie te same kity co mnie...

39

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

u mnie jest coraz gorzej, pierwsze tydzień płacz, skowyt, lament, drugi tydzień bardziej spokojny, choć ciągłe łzy jak przypominałam sobie dobre chwile z byłym. A od soboty jestem podwójnie załamana, ciągle płaczę. Zapisałam się do psychiatry, ale dopiero może mnie przyjąć we wtorek 02.11.2010r., jak ja to wytrzymam. Ból w sercu tak mnie rozrywa, ze nie umiem już panować nad sobą. Najgorsze jest to, ze na noc muszę łyknąć tabletkę na sen i obojętnie, o której bym wzięła to punkt 3 w nocy się budzę, nie chcę już spać i ciągle rozmyślam. Jestem chora i tyle. Zazdroszczę Wam Dziewczyny, ze jesteście silne, każda na swój sposób. Ja niestety, jestem słaba psychicznie. Oddałam cała siebie jemu. I usycham teraz jak kwiat bez wody. Dochodzę do wniosku, ze on nigdy mnie nie kochał, bo jak można taką przykrość, świństwo zrobić drugiej kochającej osobie?

40

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Carol79
Ja widze po sobie, ze nie ma na nic reguly w tym procesie... raz na dol raz do gory i doskonale Cie rozumiem... Ciezko jest znalezc sile, kiedy wszystko sie wali na glowe, kiedy mysli nie daja spokoju a kazdy powtarza, badz silna, dasz rade...a my pytamy, dlaczego tak boli? niech ten bol juz nam da spokoj! Niedawno ktos mi powiedzial, ze jesli sie cierpi to nie ma drogi wokol cierpienia ale przez sam jego srodek i trzeba przez to przejsc by wyjsc po jego drugiej stronie. I czuje, ze tak jest... Tez wybieram sie jutro do lekarza pogadac o terapii, bo nie daje rady z tym bolem, moze mi ktos wreszcie pomoze uporzadkowac moje mysli...Tobie tez zycze abys wkrotce znalazla wewnetrzny spokoj, ktory doda Ci sil.

41

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

carol każda z nas była w tym samym miejscu co ty teraz. każda musiała przejść przez to samo. to że teraz jesteśmy silne to tylko dzięki czasowi, wylanym łzą, i czasami nawet już nie jednemu rozstaniu, a takie coś człowieka wzmacnia psychicznie ..... i robi się obojętny na to.
boli rwie na strzępy czuje się ucisk na klatce piersiowej, spać i jeść nie można. wstajesz w głowie on idziesz do pracy w głowie on, kładziesz się spać on w głowie.  NORMALKA każda była na tym etapie smile
kiedy dojdziesz do etapu akceptacji to wszystko zacznie stawać się prostsze. będziesz twarda, a może nawet zimna dla innych facetów.
tak już jest smile

42 Ostatnio edytowany przez mama.Niki (2010-10-29 08:20:18)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Hej Dziewczyny kochające za bardzo! smile
Zastanawiałam się nad tym co napisała Bez Serca na temat kochania siebie. Niby to takie oczywiste i proste, tylko czemu w rzeczywistości takie trudne???  Przynajmniej dla mnie. smile
Wczoraj miałam "wieczór dobroci dla siebie" i czas na poczytanie mojej ulubionej książki: V.Ray "Jak być sobą. Dobre życie bez uzależnień". I do zagadnienia kochania siebie dodałabym jeszcze:

Ból
Ból mówi nam, iż coś jest nie w porządku, że musimy zachować się inaczej i zdać sobie sprawę gdzie jesteśmy zranieni.

Przypuszczenia
Co tez takiego wydaje nam się, że wiemy o innych? Czy patrząc na czyjąś twarz nabieramy przekonania, że dokładnie wiemy, co ten człowiek myśli i czuje?
Jeszcze więcej przypuszczeń snujemy na temat ludzi, którzy są nam bliscy. Wierzymy, że z racji tego, iż ktoś jest żoną, córką, mężem, matką, ojcem, kochankiem czy przyjacielem, myśli, czuje i postępuje w pewien określony sposób.
Nasze związki z innymi nie staną się szczęśliwsze przez to, że zaczniemy przedkładać nasze przypuszczenia nad rzeczywistość. Dopiero, gdy się od tego uwolnimy będziemy mogli otwarcie zobaczyć ludzi takimi, jakimi są.

Zakreślanie granic
Osoby ze skłonnością do współuzależnienia się często czują, że doszły do kresu wytrzymałości i nie są już w stanie dłużej akceptować cudzego wobec nich postępowania. Oznajmiają wówczas, że ?to już ostatni raz?. Gdy jednak przychodzi ?następny raz? znów znajdują jakieś wytłumaczenie czy usprawiedliwienie poczym pomijają rzecz całą milczeniem i godzą się na nią. I tak w ich związkach dzieje się ?raz za razem?.
Każdy powinien troszczyć się o siebie i robić to, co jest konieczne dla jego dobra.. Oznacza to, iż w związkach należy ustalać pewne nieprzekraczalne granice.

Szacunek
Prawdziwy szacunek do siebie i do innych polega na pamiętaniu o tym, że wszyscy jesteśmy ludźmi ? ze swoimi uczuciami, przekonaniami, opiniami, pragnieniami, obawami, wątpliwościami, potrzebami, talentami, marzeniami, celami, prawami i godnością. Oznacza rozpoznawanie i akceptację zdrowo rozumianych granic, oddzielających jednych ludzi od drugich. Oznacza odpowiedzialność za swoje czyny i słowa, służącą umacnianiu stosunków z innymi i mającą na względzie niewyrządzanie im szkody.

Uczciwość
Od nas zależy czy zaakceptujemy fakt, że czyjeś działanie jest nieuczciwe  i pójdziemy dalej własną drogą, czy tez podejmiemy daremną walkę z rzeczywistością.

Dojrzałość
Akceptacja tego, czego nie jesteśmy w stanie zmienić (w tym innych ludzi), nie oznacza godzenia się na przejawy nadużyć wobec nas. Dojrzałość nie oznacza zgody na stawanie się bezwolną ofiarą drugiego człowieka.
Gdy przekonamy się, że osoba z naszego otoczenia, która jest nałogowcem, alkoholikiem lub kimś, kto nadużywa naszej dobrej woli, nie ma zamiaru się zmienić, musimy zadecydować co powinniśmy zrobić dla naszego własnego dobra.

Może  Wy coś jeszcze "dorzucicie"?
Pozdrawiam !

43

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wiecie cotak czytam te wypowiedzi wasze i doszlam do wniosku ze macie racjie to ze zabardzo pokochalam faceta i teraz nie moge sobie z tym poradzic to jest przyczyna zwiazana z dziecinstwa nigdy nie mialam łatwo cale moje zycie bylo pod górke .Ojciec nikty mnie nie widzial nie traktowal mnie i moje rodzenstwo jak dzieci on nas tylko wikdzial do pracy. Nie pamietam nawet zeby mnie kiedy kolwiek przytulil .Zawsze byly tylko kłótnie i ja szukajac ojca w moim partnerze zaufalam mu ze mnie bedzie kochal ale niestety szybko przestal .Oznajmil ze mu zalezy ale potrzebuje czasu ,wiec dszlam dzisiaj do wniosku ze musze zaczac myslec o samej sobie nie moge liczyc na nikogo . Koniec placzu  to ze moja syutuacje domowa jest taka nie znaczy ze nie jestem nic warta jestem zgrabna kobieta i nie wydaje mi sie ze brzytka .

44

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Mika - brak ciepła i dobrych wzorców w dzieciństwie to prawdziwy problem. Ale to nie znaczy, że jesteśmy w życiu przegrani. Jesteśmy doskonałością sami w sobie, a do tego możemy jeszcze pracować nad sobą, przepracować nasze problemy i się "udoskonalić" To chyba najlepszy cel w życiu, a Ty zrobiłaś już pierwszy krok, bo wiesz gdzie masz problem.
A co do czasu, ktorego On potrzebuje - wjakimś wątku jeden bardzo mądry net-facet napisał, że nalezy takiemu dać czasu ile tylko potrzebuje. Niech z nim robi co chce, bo to jego czas. A Ty słusznie postanowiłaś myśleć o sobie i idź wlasną drogą.
Ściskam mocno i powodzenia!

45

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Wszystko zaczyna się w dzieciństwie, u mnie ojciec, który nie pił, ale wprowadzał tak cholernie mocne napięcie, że potem nie umiesz "normalnie" żyć, tylko szukasz tego napięcia w swoim dorosłym życiu, raz mogliśmy oglądać TV z bratem, raz nie, wysyłał nas po zakupy, często za małego, bardzo ciężkie, biada! jak się reszta nie zgadzała, nie można było przyprowadzić koleżanki ani kolegi do domu, dla przykładu, gdy załóżmy wstawałam o 7 rano do toalety, a ojciec to zauważył, już nie pozwalał dospać, nawet w weekend. Siedzi we mnie to tak głęboko, że nawet teraz we własnym domu, często rano mam blokadę by iść do toalety.
Mama starała się i mam do niej wielki szacunek, ale wiadomo, że też miała nas bliźniaków "na głowie", dom - bardzo dobrze nim zarządzała, pracę - zawsze czynna zawodowo, oczywiście nie układało jej się ojcem. Osobne pokoje, często osobna lodówka. Rozwiedli się jak mieliśmy po 18 lat. Ojciec po tygodniu wyprowadził się z mieszkania, mama na rzecz tego zrzekła się alimentów, to było ojca mieszkanie.
Wydawało mi się, że skoro umiem odróżnić dobro od zła to dam sobie radę w życiu.

Pomyliłam się.
Udało mi się w swoim 28 letnim życiu wpakować nie raz w poważne kłopoty.
Związana byłam z żonatym mężczyzną, byłam wtedy młodziutka i bardzo niedoświadczona, po prostu uwiódł mnie, trwało to rok, wyplątałam się, od tamtej pory unikam jak ognia żonatych mężczyzn, a szczególnie tego lamentu i gorzkich żalów pt.:"nudne żony". Bynajmniej się czegoś nauczyłam smile

W pewnym momencie poznałam naprawdę porządnego chłopaka, takiego co to ze świecą szukać, ale nie doceniłam tego, bowiem dla takich kobiet jak ja, normalne życie to nudne życie, nauczona życia w napięciu, nie umiem odnaleźć się w spokoju, szukam wciąż tego cholernego napięcia, inaczej nie umiem funkcjonować.
Żeby za bardzo się nie rozpisywać, na początku było bardzo pięknie, tak jak być powinno, potem MI odbiło i zaczęłam szukać rozrywek na boku. Zdradzałam go...
Rozdrobniłam się do tego stopnia, że poczułam przerażającą pustkę wokół siebie, najgorsze w tym wszystkim było to, że szukałam "miłości".
Zmarnowałam to, do dziś mamy kontakt, wiem, że ten chłopak nadal mnie kocha, mimo, że ma żonę, ale spokojnie, nie wchodzę w to buciorami.
Dostałam od życia mocną nauczkę i całe szczęście w nieszczęściu umiem wyciągać wnioski.
Najgorsze były 2 lata u boku alkoholika, na dodatek spotkałam tego mężczyznę po latach, znamy się ze szkoły podstawowej, zawsze mi się podobał.
Alkohol - piciu byłam oczywiście winna ja, wyzwiska (potrafiłam odmówić sympatycznego wieczoru z kimś porządnym aby z nim spędzić sylwester - po czym on w czasie mojego snu sprawdzał mi komórkę, komputer i rano rzekł "spierdalaj dziwko" ), upokorzenie - zdradzał mnie ze swoją eks, samookaleczenia, doprowadził mnie do momentu, gdy ból psychiczny był nie do zniesienia.
Odchodziłam i wracałam.
Teraz jak to pisze i przypominam sobie nie mogę pojąć jak mogłam mu na to pozwolić, że nie jest wart jednej łzy, tych moich blizn i cierpienia, które już całe szczęście za mną.

Udało mi się kupić małe mieszkanko na drugim krańcu miasta, zrobić prawo jazdy, kupić samochodzik. Poszłam na studia, jeżdze konno, maluje na szkle, czytam.
Czasem ciężko mi finansowo bowiem mieszkanie kupiłam na kredyt i jestem w kredycie sama, ale radzę sobie, staram się cieszyć z tego co mam.

I właśnie, nawet wtedy gdy w moim życiu było bardzo źle, próbowałam znaleźć klucz do tego mojego zachowania, bo wiedziałam, że pcha mnie do bólu, a nie rozumiałam dlaczego, przecież odczuwanie bólu było koszmarem. Szukałam tego, a nie znosiłam jednocześnie.
Trafiłam na stronę kobiece serca, po rozwiązaniu testów jakie tam się znajdują, wiedziałam już co mi jest.
Jestem typowym przykładem osoby uzależnionej od miłości.
Uzależnienie to jest tak samo niebezpieczne jak każde inne.
Podjęłam terapię i należę do SLAA.
Oczywiście książkę o jakiej mowa "Kobiety, które kochają za bardzo..." mam w swojej biblioteczce.

Jestem teraz w związku z mężczyzna trudnym, staram się go nie usprawiedliwiać i on wie o moich problemach, sam jednak pochodzi z dysfunkcyjnego domu. Problemem był ojciec.
Wspiera mnie.
Zdarzały się momenty, gdy po kłótni i jego wybuchu - jest dość impulsywny (typowy Skorpion), ja łagodziłam, ale z tym walczę. Ostatnio nie odzywałam się 6 dni, nie dla zasady aby "nie bo nie", ale żeby zmusić go do działania, udało nam się odnieść sukces, szczerze pogadaliśmy i staramy się oboje.
Na pewno kochamy się bardzo, ale nie ukrywam jest ciężko. To uparty typ, a ja lubię jak jest "dobrze", nawet kosztem siebie.
Ogólnie uważam, że dobrana z nas para.
Rozmawiamy, słuchamy się, myślę, że wyciągamy wnioski.
Oczywiście zdarzały się momenty, gdy chciałam rzucić to wszystko w diabły.
Zobaczymy, założyłam sobie pewną ramę czasu i  odpowiednim momencie podejmę decyzję.

Dla mnie najważniejsze jest aby umieć przejść obok tego, że druga strona może się obrazić, skoro tak chce, niech się obraża.
A ja zawsze się bałam, że jak się pokłócimy, a ja nie załagodzę to nigdy się nie pogodzimy, on nigdy nie przyjdzie, takie to wszystko totalne jest we mnie.
A gdyby nie przyszedł, obraził się na zawsze ... to co? No to powinnam umieć zaakceptować to i zrozumieć, że to jakiś dziwny człowiek, życzyć mu powodzenia i iść swoją drogą.
A jeśli jego wybuch rano moje uczucia, to powiedzieć to jasno (robię to!!!) i umieć pilnować swoich granic - z tym na pewno mam problem...
Ale nie od razu Kraków zbudowano.
Jestem szczęśliwa, mimo tego, że czasem zdarza się zapłakać, że nie myślę już o samookaleczeniu się, to już na pewno za mną, że sprawy domowe bardzo dobrze funkcjonują, że mam obok siebie kogoś kto mi pomaga i nie unika sprzątania, gotowania, odkurzania i tej całej rutyny.
Że to co się wokół mnie dzieje, wpływa na mój rozwój, że uczę się akceptować smutek i ból.
Że jestem wierna i uczciwa i nie szukam pustych rozrywek.

Być może mój związek nie przetrwa, czasem o tym myślę, być może swoją wypowiedzią rutynowo usprawiedliwiam to, że mimo ciężkich momentów, jeszcze tego nie zrobiłam.
Ale widzę ogromny postęp w postrzeganiu rzeczywistości i świata. I uczę się dzięki terapii wyłapywać sygnały ostrzegawcze.
I tak dzień po dniu.
Staram się lubić spędzać czas sama z sobą - miałam z tym i nadal mam na pewno wielki problem.
Ale wynika to z tego, że od nowa muszę pokochać siebie, to swoje małe dziecko we mnie.

Nic innego się nie liczy.

Tym co przeczytali moje wypociny bardzo dziękuję smile

46 Ostatnio edytowany przez BlackAngel (2010-10-29 17:18:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dołączam się do Was smile
Naprawdę dobrze zrobiłaś z tym tematem smile gratuluje pomysłu. Według mnie moje "kochanie za bardzo" wzięło się z tego, że w dzieciństwie mój ojciec znęcał się nad nami, miałam pieniądze, ale miłości z jego strony mi brakowało i on nigdy nie potrafił tego zrozumieć. I teraz widocznie przelewam wszystko na partnera.
mój pierwszy partner bił mnie, poniżał przy znajomych, zdradzał praktycznie na moich oczach- a ja potrafiłam mu wybaczyć, bo on poweidział, że mnie kocha.. Potem wyszłam jakoś na prostą, ale swój drugi związek zniszczyłam sama.. Zazdrość, traktowałam go tak, jak nie powinnam.. Właśnie powiedzcie jak sobie z tym poradzić, spotykam się z kimś, ale boję się, że znowu pokocham za bardzo i skończy się to podobnie do mojego ostatniego związku..

47 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-29 17:55:13)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

To ja dziekuje Zielony Domku, ze jestes.
Trudna droga przed nami... tym trudniejsza, ze swiat sprzedaje nam chora rzeczywistosc jako normalna. Te wszystkie tragiczne milosci i poswiecenie dla niej stalo sie jakims wyznacznikiem prawdziwej milosci.... w imie tych starych i dziedziczonych opinii myslimy, ze prawdziwa milosc musi bolec i czym bardziej tragiczna tym wznioslejsza. Ciezko w takim swiecie stanac pod wiatr i powiedziec NIE ZGADZAM SIE!
a zaraz ktos powie a Anna Karenina? a Scarlet O'Hara? i inne meczenice milosci w literaturze? Kto by przypuszczal, ze te wlasnie bohaterki moga posluzyc wspolczesnej i madrej kobiecie jako swietny przyklad (kliniczny) do choroby juz dzis rozpoznanej.
ktos inny powie "co zrobic kiedy nie czuje do nudziarza chemii a do milosci nie moge sie przeciez zmusic"... bo kazdy chory czlowiek uwaza owe przyciaganie do zycia w napieciu jako owa chemie bez ktorej nie moze funkcjonowac. Nie umiemy siebie kochac bo z pokolenia na pokolenie nikt nas tego nie uczyl.
Przewazajaca czesc ludzi ma klopty z emocjami. Trudno zgodzic sie na bycie chorym skoro wiekszosc jest chora. Jest roznica miedzy NORMALNOSC a SREDNIA STATYSTYCZNA.... i nawet jesli ta druga jest wieksza... to pamietajmy w kupie sila... trzymajmy sie tylko dobrej kupy big_smile

A leczenie jest takie proste i takie dla nas przyjazne... wystarczy tylko NAUCZYC SIE KOCHAC SIEBIE... no i sorki ale bez terapeuty sie nie obejdzie bo czesto nie rozumiemy co to znaczy.

Dlaczego ja poszlam na terapie?... bo nie moglam zrozumiec dlaczego mimo moich staran i mojego chcenia ON nie chce chciec...
Nie dotarlo do mnie za pierwszym razem o co tu chodzi bo mialam silna blokade w postaci ciaglego zaprzeczania. Przyznanie sie do prawdy oznaczaloby ze przegralam i ze nie jestem w stanie nic zrobic by zasluzyc na milosc... Nie chcialam przegrac. Ta wiara ze kiedys zasluze na milosc pozwlala dalej walczyc, starac sie... a skape nagrody sprawialy, ze dawalo mi to poczucie, ze jednak moge, ze jednak sie uda...tylko musze sie jeszcze bardziej postarac i jeszcze wiecej z siebie dac.
i tak jak u alkoholika... pierwsze wizyty u terapeuty nic nie pomgly a nawet czulam jakis sprzeciw wewnetrzny, ktorego nie rozumialam.
Zeby zaczac sie leczyc musialam siegnac dna.
Moje dno....

moja corka ma objawy "kochania za bardzo" jest mlodziutka... ma 13 lat
Uswiadomienie tego sobie bylo dla mnie tak silnym bolem jakiego nie doznalam nigdy.
Wszystko zaczelo mi sie ukladac w logiczna calosc. Trafial do mnie, WRESZCIE, sens slow napisanych w ksiazce Robin Norwood.
Bylam gotowa!

Poszlam do terapeuty i mimo ze obiecalam sobie ze tego nie zrobie... poplakalam sie
Powiedzialam "Prosze mi pomoc ratowac moje dziecko, nie chce by bylo bite, by wiazalo sie z alkoholikami, zonatymi czy emocjonalnie popapranymi facetami. Kocham moja corke nad zycie i chce by byla szczesliwa"

teraz juz wiem, ze bylam zla matka bo NIE KOCHALAM SIEBIE... Nie umialam, nawet nie wiedzialam, ze sie nie kocham... nikt mi tego nie powiedzial ani jak to wyglada ani jak to zrobic.
Nie mam zalu do rodzicow....
W moim rodzie jestem pierwsza... zdrowiejaca... odbijam sie od dna jak alkoholik

48

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zielony domku cóż Ci powiem:dzieciństwo burdy po alkoholu od czasu do czasu ale wystarczyły-bolesne,upokarzające,depczące samoocenę
:1 małżeństwo -uczepiłam się murarza ,całkiem fanego -chcialam mieć dom,być ważna(dwie córki)-dziś nie czuję żalu
:2 związek z psycholem,facetem po rozwodzie-nie mogłam znieść kontroli,hamstwa,nieszczerośći-efekt boję się do dziś i oglądam za siebie czy nie czai się za plecami
:3 małżeństwo-dzieci,mieszkanie-tumię przemilczać,zachować spokój-też skorpion
uczę się polubić siebie,uwierzyc w siebie
i nie kochać za cenę siebie
Teoria jabłuszka całkiem rozsądna

49

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Jeszcze o jednej sprawie zapomniałam, bardzo ważnej, ale jednocześnie wiem, że to delikatne.
Mowa o seksie.
Do niedawna to czy "go mam" "czy nie mam" było wyznaczaniem dla mnie samej mojej wartości.
Mam na myśli to, że gdy przychodził mój partner, gdy spędzaliśmy razem wieczór, noc (mieszkamy razem), a nie było seksu wpadałam w furię. Czułam się gorsza i nie kochana. Stąd inicjowałam seks, a to też było błędne koło. Nieważne było dla mnie zmęczenie, brak chęci, nastroju.
Jednym słowem: nie kocha się ze mną - nie chce mnie.

Całe szczęście gdzieś to chore myślenie znikło, pracuje nad sobą, więc chyba w tym należy szukać przyczyn - uważam - sukcesu, aczkolwiek nie ukrywam, zadziało się to samoistnie.
Nie oczekuję teraz po każdym spotkaniu seksu, radość czerpię z bliskości.
I też potrafię być zmęczona, a nie wiecznie pobudzona...

50

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Moja córka ma 15 lat. Jak pisałam już gdzieś indziej - za namową Pani psychiatry rozmawiam z nią o tym, co się dzieje. Staram się jej tłumaczyć, że na pewne rzeczy nie możemy się godzić. Jeszcze długa droga przede mną, ale szczęście córki jest moim azymutem. I co by kto nie mówił - tak wiele siły daje mi czytanie, że jest nas, kochających za bardzo więcej. I nie dlatego, jak niektórzy sobie interpretują aby poszukać "gorszej od siebie" ale dlatego, że w końcu mam możliwość "poklikania" z kimś, kto mnie rozumie w pół słowa. Czasem mam wrażenie, że zaglądacie do najciemniejszych zakamarków mojej głowy i wywlekacie na światło dzienne to, o czym chciałam zapomnieć. To bolesne jak cholera, ale jak oczyszczające...
Za to Wam wszystkim dziękuję.

51

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zielony Domek - śwęte słowa, ze mną było tak samo jeżeli chodzi o sex, był wyznacznikiem mojej wartości, czasem nie miałam ochoty, chęci, zmuszałam się ale jak był on to był i sex, wtedy byłam szczęśliwa że on mnie chce, to chore było teraz wiem, te 2 miesiące kiedy jestem sama dały mi bardzo dużo, powoli polubiłam i zaakceptowałam siebie, nawet jak jestem sama ze sobą jest mi dobrze, nie czuję niepokoju że muszę do niego zadzwonić albo rzucając wszystko i wszystkich biec do domu i czekać na jego telefon bo tak mi obiecał, mam spokój, z dnia na dzień coraz większy, jak się czasem odzywa wpadam w panikę ale krótkotrwałą, nie odpisuję mu na żadne maile, nie wchodzę w żadne związki, mam parę koleżanek i kolegow i spotykam się z nimi czasem tylko towarzysko, dałam sobie czas na uporządkowanie swojego wnętrza, na zrobienie porządku we własnym życiu, abym się dobrze czuła ze sobą a wtedy będę się też czuła dobrze z innymi.

52

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Od jakiegoś czasu (pod Waszym wpływem, oczywiście) zaglądam w coraz głębsze zakamarki... no własnie czego? Serca czy Duszy czy Umysłu? Jeszcze nie wiem. Ale uświadomiłam sobie jedno - ja cały czas "podejrzewałam", że w moim życiu znów wydarzy się coś złego. To taka moja tarcza ochronna. Większość z Was bardzo przeżywa zdradę lub odejście męża/partnera. A ja właśnie uświadomiłam sobie, że właściwie się tego spodziewałam. I to nie dlatego, żeby M. swoim zachowaniem dawał tego jakieś czytelne powody. Nie, ja mam w zwyczaju "przerobić" w głowie na zapas tzw najgorszy scenariusz. Doskonale pamiętam początki: Tata spóźnia się 5 minut z pracy? Na pewno przyjdzie pijany (przeważnie się sprawdzało). I wiele innych.
Ale tak czarnego scenariusza, jak moja rzeczywistość nawet ja sobie nie wymyśliłam sad
Szukam dobrych stron tej całej sytuacji. I cóż, jedyne, co mi przychodzi do głowy, to że gdyby nie ta cała sytuacja, to tkwiłabym w nieszczęśliwym związku do końca życia. A tak mam nadzieję - w końcu mówią, że umiera ostatnia wink
Na razie nie zrobiłam kroku na przód - formalności cały czas przede mną. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi siły.

53

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Witajcie!! Ja też mam dość złożony problem. Długo zastanawiałam się czy to z moimi rodzicami jest coś nie tak, z moim mężem... czy z samą sobą. I dalej nie wiem....
Potrafię kochać, potrafię dać z siebie więcej niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Dla innych jestem piękną dziewczyną, a dla Niego... kim? Żoną...??
Kocha mnie? Czy siebie ponad wszystko?
Tak wierzyłam w ten wieczór... Obiecywał... A ja ciągle pytałam czy na pewno?
Obiecywał, że na pewno, że będzie tak, jak chcę.
A ja tak czekałam. Nie mogłam się doczekać wieczoru.
I jak zwykle... obietnice... puste słowa, bo plany zawsze można zmienić. Bo ja jestem nieważna... bo moje zdanie, moje prośby i uczucia się nie liczą, bo wystarczył jeden telefon od... szwagra??
Zawsze dawałam z siebie wszystko. Dla Niego. Byłabym w stanie oddać życie, całkowicie z siebie zrezygnować. Żyłam Jego życiem zapominając o swoim. Ja już przestawałam mieć swoje życie.
Znów nerwy...ciemno przed oczami...pustka... błoga obojętność...
Cisza, spokój... i powrót do rzeczywistości... Tak jakby moje serce przestało bić. Nie wiem co mi jest, co się ze mną dzieje,
Ale to przeszywa... na wylot. To ból, którego nie da się opisać słowami. Ten ból narasta od miesięcy, tkwi - by zaatakować. Kiedyś wiedziałam, że jestem czegoś warta. Miałam marzenia, plany. Dziś czuję, że moje wszystkie marzenia umarły, a ja zaczęłam umierać razem z nimi.
Chciałabym być dla kogoś wszystkim - całym światem. Chciałabym wiedzieć, że nigdy nie okłamie, nie zdradzi, nie zawiedzie...
Bo to nie ja jestem najważniejsza, mimo iż mnie usilnie przekonuje, że jest inaczej.
Wierzyć? Chciałabym, ale fakty są inne niż słowa.
To siostry i szwagrowie są najważniejsi. Czuję w sercu niepewność... każdego dnia. Boję się każdego telefonu. Czy znów będę musiała walczyć? Czy znów wybierze ich, a nie moje plany, obietnice?
Ja już tak dłużej nie dam rady żyć.
Chcę żyć w przekonaniu, że najpierw jestem ja, a dopiero później ten cały posrany świat.
Nawet nie mam z kim pogadać... nie mam tutaj blisko przyjaciół... nie mam nikogo. On nawet nie stara się zrozumieć tego, co mogę czuć. Ja mam być na każde jego zawołanie. Bo jeśli nie, to od razu złość i obrażanie się. A on? Dlaczego łamie obietnice? Dlaczego tak bardzo rani moje już poranione serce?
Ta ciemność przed oczami, ból z tyłu głowy, stłumiony oddech.,,
Serce...
Jest mi wszystko jedno czy będę żyć, czy odejdę...
Gdzie jest to moje szczęście? Jak coś mu nie pasuje to od razu inny ton. Ja nie mogę się sprzeciwić... Nie mogę mieć swojego zdania...
To świat ma się kręcić wokół niego...
Kocham Go... oddałabym dla niego cały świat...
Ale umieram... czuję, że nie dam rady żyć..
A przynajmniej nie w taki sposób...
Ból serca, duszy... wspomnienie o pięknych chwilach... A jestem dla niego "przynieś, wynieś, pozamiataj". Jak nie zrobię czegoś, co on chce - od razu źle, obraża się o głupoty. Sto poleceń na minutę, jak do służącej, a nie żony. Za późno już na wszystko... Nie wiem jak coś zmienić.
Za każdym razem, gdy wychodzi, boję się, że nie wróci, że jestem już nic nie warta dla niego, że jestem nikim ważnym. Nie czuję się szczęśliwa, w ogóle. Cały czas na mnie oszczędza, nie chce mnie zaprosić na kolację, czy do kina... Ale mniejsza z tym. Nie chce mnie nawet z własnej woli przytulić, dać jakieś ciepło, poczucie bezpieczeństwa. A ja cały czas proszę o jakieś gesty miłości... jak żebraczka, którą non stop się odtrąca, bo zmęczony jest, nie ma czasu itp...
Gdy złapie przeziębienie, czy urośnie mu jakaś krostka, to mało nie umrze i wszyscy mają koło niego skakać. A mnie boli brzuch... jest podejrzenie, że to coś poważniejszego, ale okaże się po dokładniejszych badaniach. I nic sobie z tego nie robi. Jakby go w ogóle to nie obeszło. Coś tam tylko powiedział, żebym się nie martwiła i koniec na tym.
Jeśli chodzi o seks, to dba tylko i wyłącznie o siebie, jakby moje potrzeby nie miały znaczenia... jakbym była tylko narzędziem do osiągnięcia przyjemności...
Chcę być szczęśliwa...
I chcę być taka jak kiedyś - spokojna, pewna siebie, kochana i doceniana.
Nie dlatego, że coś zrobię - tylko dlatego, że jestem!

54

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Sex w moich związkach... To jest temat, którego jeszcze "nie przerobiłam" ani w sobie, ani na terapii. Najgorsze, że boję się go ruszć. Nawet wymyśliłam, że jak na terapii będzie to omawiane to wtedy nie pójdę. Bo ja się po prostu boję uśwaidomić sobie, gdzie jest problem, choć mgliście to podejrzewam. Boję się tego wejrzenia w głąb siebie, o którym pisze Niekochana. I nie mam żadnego pomysłu co z tym zrobić...

55

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Smutna: szkoda, że nie masz kogoś bliskiego, komu możesz się wygadać. Ale masz nas - zawsze ktoś wysłucha i poradzi, albo choć wesprze słowem. Myślę, że terapia jest tu konieczna. Zaglądnij na stroną Kobiece serca - może zdecydujesz się na jakąś formę terapii?
Uświadomiłam sobie wczoraj, co było takim decydującym momentem w moim aktualnym życiu. To, co sprawiło, że powiedziałam DOŚĆ. Otóż pewnego wieczoru, podczas dyskusji (zainicjowanej oczywiście przeze mnie) usłyszałam: "Wiesz, co mogę o Tobie powiedzieć tak szczerze: "Ty to tak po trupach do celu". Patrzyłam na niego i myślałam: Kim jesteś? I co ja robię koło Ciebie?
Ja mam tak, że obcych do łóżka nie wpuszczam. Więc więcej już M. w nim nie zagościł.
To "po trupach" zabolało jak cholera. Bo gdyby mnie ktoś zapytał, jakie zdanie NAJMNIEJ pasuje do mnie, jako człowieka, to powiedziałabym właśnie: "Po trupach do celu". Pomimo, iż usłyszałam wiele gorszych (obiektywnie patrząc) epitetów pod swoim adresem, to zabolało najbardziej. I nie zapomnę, już nigdy.

56 Ostatnio edytowany przez smutna88 (2010-10-30 12:48:43)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dzięki Niekochana72. Stronę Kobiece Serca już poznałam wcześniej. Chciałam umówić się z dobrym psychologiem, ale mieszkam w małym mieście. Jest co prawda jedna dobra pani psycholog, ale na wizytę u niej trzeba czekać ok. 2 miesięcy (oczywiście prywatnie), a do tego czasu to już nie wiem jak sobie dam radę. Prawda jest taka - pozwalam sobą pomiatać. I nie wiem jak to się stało, nie wiem dlaczego, nie wiem co on ze mną zrobił. We wcześniejszym związku, w którym byłam - ja wyznaczałam zasady. On złamał jedną z nich (umawiał się za moimi plecami z jakąs panną) i go zostawiłam. Wprawdzie długo dojrzewałam do tej decyzji, ale nie miałam co do tego wątpliwości. I nigdy nie żałowałam. Nie wiem gdzie teraz popełniłam błąd. Może czekanie przez 2,5 roku, gdy był w Anglii, może strach, że tam kogoś ma, może była dziewczyna, która wchodziła między nas z butami, a jemu poczatkowo się to podobało, a bynajmniej nie przeszkadzało mu to. Dopiero później powiedział mi, że żałuje, że mnie tak zranił pozwalając na to, by ona do niego pisała...
Ja też tak kiedyś pomyślałam... dokładnie tak jak Ty: Kim właściwie jesteś? I co ja tu robię? Co Ty tu robisz?
Bolało. Nie wiem czemu staczam się na takie dno, nie potrafię walczyć o swoje. Ciągle tylko strach, poczucie winy za wszystko, lęk.
Wiem, jak trudno zapomnieć... O takich słowach...
Niby czas leczy rany, ale rany serca są najbardziej bolesne, rany zadane od najbliższych - jak tak można?
A najgorsze jest to, że jesteśmy dopiero 35 dni po ślubie i już takie coś...
Nie spodziewałam się nigdy

57

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

najczęściej takiemu traktowaniu jesteśmy sobie same winne. pokazałaś mu smutna że tak może więc tak robi. boisz się teraz sprzeciwić boisz się mu teraz powiedzieć co czujesz myślisz i oczekujesz. boisz się że powie ci coś że w pięty pójdzie. ale jeśli czegoś nie zrobisz tak będzie zawsze.

ja też z biegiem czasu dowiedziałam się wiele o sobie i o swoim związku. przez brak poczucia własnej wartości dałam się wciągnąć w związek oparty na kłamstwie złudzeniu. miałam cały czas różowe okulary na nosie. a on ?? okazał się być największym babiarzem w całym mieście. wszyscy znajomi o tym wiedzieli i NIKT nie powiedział mi ani słowa !!! tylko śmiali się ze mnie za plecami. nie byłam lepsza bo traktował mnie okropnie a ja wierzyłam że się zmieni że mnie kocha i mówi prawdę a to była bujda.
gdybym siebie sama kochała to bym nie dała się tak traktować i ściemniać tylko dawno bym go kopnęła w du..... taka jest prawda !!!!!! jestem teraz sama z własnego wyboru nie chcę nikogo póki nie wypracuje w sobie poczucia własnej wartości. zatrzymuje się na chwilę i biorę recenzje z mojego życia do analizy. bo kolejnego takiego związku mieć nie chcę i nie będę

58 Ostatnio edytowany przez bez serca (2010-10-30 14:27:08)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

niekochana wspomniała o momencie przełomowym kiedy nagle zdajemy sobie sprawę że to burak i chcemy odejść. u mnie było to w ciągu jednego dnia kilka zdań od niego
1. póki co jesteś w pierwszej trójce najlepszych kobiet z którymi mi się bzykało (what?? !!!!)
2. nie czuję potrzeby aby się przytulać (aha bosko)
3. daj mi 15 zł na solke !! (dodam, on bezrobotny od roku)

tego dnia płakałam kiedy spał obok mnie i wiedziałam że nie chcę z kimś takim być, ale GŁUPIA nie miałam odwagi odejść. aż w końcu on odszedł do innej

59 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-10-30 15:12:52)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Smutna, to nic, ze mieszkasz w malym miescie. Idz do pierwszego nalblizszego AL Anon.
Wbrew pozorom jak im wyjasnisz swoja sytuacje to moga cie przyjac do grupy.
Bo to nie chodzi o to ze do Al Anon to chodza tylko zony alkoholikow.
Jest to grupa wsparcia dla kobiet uzaleznionych od milosci. Jednym z wielu skutkiem uzaleznienia od milosci jest wiazanie sie z alkoholikiem.
Bedziesz pierwsza ktora tam pojdzie bo nie chce sie zwiazac z alkoholikiem.
Poszlabym tam i powiedziala tak: Potrzebuje Waszej pomocy bo ze wzgledow finansowych, odleglosci, pory dnia etc... nie moge udac sie dp psychologa. Jestem w toksycznym zwiazku. Moj obecny partner nie jest alkoholikiem, ale nastepny moze byc bo jestem chora na uzaleznienie od milosci. Ratujcie mnie przed tym nastepnym. Pomozcie mi nauczyc sie kochac siebie.

60

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kochane, Al Anon to grupa dla osób, które mają/mają bliską osobę z problemem alkoholowym, docelową grupą dla osób uzależnionych jest SLAA czyli uzależnienie od seksu i chorej miłości.
Absolutnie się nie wymądrzam, jestem świadoma, że nie w każdym mieście są spotkania/możliwości/mityngi, akurat mam to szczęście.
I jeśli jest możliwość dołączenia do Al Anon jak najbardziej należy skorzystać, SLAA pracuje na 12 krokach, czyli tak samo jak AA, jak uzależnieni...

Może warto podzielić się tym w jaki sposób uczymy się i dochodzimy do tego by "się kochać"?
Dla mnie najważniejszym problemem jest to, że nie wiem jak mogłabym pokonać ból, jak poradziłabym sobie z brakiem "tego kogoś".

61

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Poniewaz napisalam o moich przemysleniach w innym watku wiec tylko skopiowalam:
Zanim bedziesz to czuc to chyba jednak trzeba zaczac od zbioru czynnosci.

Po pierwsze trzeba sobie odpowiedziec na pytanie jaka jestem, kim jestem.
ale szczegolowo i dotykajac roznych sfer zycia.
-co lubie jesc?  ja nawet nie bylam pewna jakie potrawy lubie a jakie gotuje bo "dla niego" zeby mnie kochal. Generalnie lubie wszystko co ugotuje bo bez falszywej skromnosci wyznam ze gotuje dobrze jak cholera!... ale pare smakow mnie zaskoczylo... Nie nawidze "zimnych nozek". doszlam do perfekcji w dotowaniu ale cala te preparacja potrawy na granicy z sekcja zwlok nie pasuje mi wcale, a potem jak musze jesc to widze te szczatki denata umieszczone w laboratoryjnym roztworze warzywnym. Nie wiedzialam przez 20 lat ze nie lubie tej miesnej galarety bo moj ON to uwielbial. Lubie brokuly z maslem, suszone pomidory z mozzarella, bagietke posmarowana awokado i posypana pieprzem... a nigdy ich nie robilam bo on nie lubil,  wiec po co?
-co lubie robic dla relaksu? nie lubie basenu...wow! Zmuszalam sie dla niego. Basem jest odrazajacy, przepelniony moczem przypadkowych ludzi, halasliwy i jakis taki "z przepychanka"... Odnalazlam inne sporty ktore sprawiaja mi przyjemnosc. Uprawianie sportu dla przyjemnosci powinno byc przyjemnoscia. Nie wiedzialam tego jakos. Cieszylam sie, ze moge spedzic z nim czas.... i to bylo przyjemne.
i tak dalej tak dalej... szukanie
-jesli lubie czytac to co?
-jak muzyke lubie? i czyz nie jest to swietna muzyka przez samo to ze ja ja lubie?
-jak lubie sie ubierac?
-co chcialabym zrobic ale nie mialam odwagi? i dlaczego chcialabym to zrobic?

Obracanie sie wokol rzeczy ktore sie lubi, ktore sa ladne dla nas, ogladanie filmow ktore lubimy bo maja DLA NAS wartosc, czytanie ksiazek ktore czyta nam sie lekko z przyjemnoscia, albo w napieciu ale przyjemnym, jadanie ulubionych potraw... to rzeczy ktore robimy dla ducha

a cialo?
Robimy sobie przeglad... he he
jesli trzeba do serwisu..
myslimy o tym jak niedobre bylysmy dla swojego ciala.
Tera bedziemy juz dobre, bo ma nas nosic jeszcze. Moze zaniedbalam wlosy, moze figure, moze kondycje, moze zeby, zdrowie lub cos tam innego. Naprawie to wiec teraz. Na spokojnie bez pospiechu i z planem. Brak motywacji do podniesienia liter... hmmm... mialam ten brak motywacji... i wtedy pomyslalam ilez to bym zrobila dla NIEGO by mnie kochal...zimne nozki, basen, placz... a dla siebie samej nie wstane i nie pojde pobiegac dla kondycji i zdrowia.... O NIE! Dosc tego! Ruszaj dupsko i do roboty. Teraz przymuszam sie dla dobrych rzeczy dla mnie. Warto.

Co robie jak mam kontakt z osobnikiem na ktorego nie mam odpornosci?... mysle co powinnam zrobic dla swojego dobra a nie dla swojego "narktycznego glodu" bycia kochana... oczywiscie ze narkoman po uzyciu narkotyku czuje przyjemnosc i ulge.. ale czy jest to dla niego dobre? Jesli nie, to co on taki glupi, ze bierze nadal...
Bierze bo jest w nalogu... jako i my kochajace za bardzo.

62

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Drogie Panie, przeczytałam wszystkie posty w tym wątku i pewnie wrócę do nich niejednokrotnie. Nie chce mi się wierzyć, że mogłam siebie - swoje czucie, swoje potrzeby, swoje ja - tak zaniedbać. Bardzo dziękuję za mądre słowa, za opisy tego, co dzieje się z i w kobiecie kochającej za bardzo. Ja, do niedawna, myślałam, że tak musi być. Że to normalne, że ja sie poświęcam aby on miał, był, po prostu - kochał. Kochał za coś. Nie dla samej mnie, lecz mnie za coś. walczę ze swoim uzależnieniem. Liczę dni bez kontaktu z człowiekiem, którego nadal kocham, lecz który ranił mnie jak nikt na świecie. Chciałabym mieć już za sobą ten rok. Chciałabym, aby przestało boleć. Wciąż dźwięczą mi w uszach jego słowa, gdy przyznawał się do zakochania w innej kobiecie. Obawiam się, że ten widok, ten ton, będą ze mną do końca życia. DLaczego wstrzymywałam oddech, gdy nie było go przy mnie? I oddychałam dopiero wówczas, gdy ON się pojawiał? Szukam odpowiedzi. Chodzę na terapię dla osób uzaleznionych. I brutalnie słyszę, że upieram się przy zwiazku, w którym nie było dla mnie nic dobrego. Czy świat musi być udręką? ktoś tutaj napisał, że życie nie jest po to, aby cierpieć. A dlaczego mnie się wydawało, że żyję po to, aby cierpieć, bo tylko wówczas on czuł się dobrze. Jakie to pokręcone. Dlaczego chcemy kochać za wszelką cenę. I to nawet wtedy, gdy wszystkie znaki na niebie mówią, że był i jest skur.....m? Nie wiem, szukam odpowiedzi. Jestem na początku drogi

63

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

płacze teraz w poduszke...jest mi dzis bardzo ciężko. Niecałe 2 miesiace temu rozstałam sie a raczej zostawił mnie facet z, którym byłam 4 lata. Powodem były kłutnie o drobiazgi, wypalenie sie uczucia. Padło wiele gorzkich słów pod moim adresem. Byłam oszukiwana długi czas, czuje się bardzo przedmiotowo potraktowana i nie mogesobie z tym poradzić. Mysłałam o założeniu rodziny, o ślubie. Nadal go kocham i nie widze siebie z innym męzczyzną. Nie widze siebie jako szczesliwej kobiety.

64

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Dziewczyny pomocy!!!!!!!!
dwa tygodnie temu zostawil mnie facet po 5latach bycia razem:(jestem zalamana nie wiem co robic mieszkamy nadal razem a on jezdzi do innej...zostawil mnie dla niej ,,starej kolezanki,,jest polnoc a on jeszcze nie wraca codziennie zastanawiam sie jaki bedzie nastepny dzien?o ktorej wroci?czy wogole wroci...
mam ciezko sytuacje bo pracujemy razem a ja nie jestem w stanie wynajac czegos sama(brak kasy)boje sie ze nie poradze sobie sama zawsze byli tylko jego znajomi a teraz jak mnie opuscil to jestem kompletnie sama
jak mogl mi to zrobic!!!!!!!!!!!!!!!!wracamy z pracy on idzie pod prysznic i jedzie do niej juz na drugi dzien po zostawieniu mnie pojechal do niej  pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!błagam!!!!!!!!!!!!!!!!

65 Ostatnio edytowany przez maxi (2010-10-31 00:17:24)

Odp: Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Kasta mialam podobnie, wszystko robiłam dla niego bo tak jak Ty myslałam że jak będę coraz lepsza, bardziej dobra, czuła, kochająca i nieba mu przychylająca to będzie ze mną na zawsze, pomagałam ze wszystkich sił, wspieralam, dawałam z siebie wszystko, lecz to nie powinna być moja działka. Nic nie robiłam dla siebie, nie lubiłam sibie, żyłam jego zyciem, odszedł do innej, teraz po upływie 2 miesięcy bez kontaktu z nim jest mi lepiej, chodzę na terapię, duzo czytam, jestem codziennie na forum, netkobietki okazały mi duzo wsparcia i dały duzo siły, polubiłam siebie i swoje towarzystwo, odnowiłam kontakty ze znajomymi, chodzę na rózne zajęcia, nie wchodzę w nowe związki bo muszę do końca uporządkować swoje wnętrze i swoje sprawy, byłam od niego bardzo uzależniona, powoli wychodzę z tej "choroby", coraz częściej cieszę się jak coś załatwię i z prozaicznych małych spraw, z drobnostek, zaczynam z ufnością patrzeć w przyszłość, wcześniej cholernie bałam się samotności, teraz coraz mniej, stwierdziłam że to ja jestem najważniejsza a na facetach swiat się nie kończy, nawet jeżeli będę sama to nie koniec świata, głowa do góry, zatraciłysmy siebie, zyłyśmy dla innych i świat nasz się zaczynał i kończył na facecie, a to nie o to chodzi, trzeba podnieść swoją niską ocenę, odbudować godność i szacunek do siebie samej, jeżeli pokochamy siebie to z czasem polubimy też innych ludzi a i szczęście się do nas uśmiechnie, tego Ci zyczę:-)


Ilus86 przeczytaj mój post, też tak miałam ale się otrzasnełam i zyję dalej, musisz się wypowadzić, odseparować od niego bo bedziesz tak cierpiała w nieskończoność, tak koszmarne są tylko początki, z czasem wszystko się unormuje krok po kroku, uwierz w siebie, czytaj historie na tym forum, to doda Ci sił, nie jesteś sama, jest nas tak porzuconych mnóstwo, znam Twój ból, też to przezywałam i myslałam że to koniec świata, ale uwierz mi to początek Twojego nowego zycia, zapewne teraz to do Ciebie nie dotrze ale tak jest, wypłacz cały swój żal i smutek, płacz a to przyniesi Ci ulgę, wierzę w Ciebie.

Posty [ 1 do 65 z 26,307 ]

Strony 1 2 3 405 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024