czy samotność ma swój koniec?
na pewno ma nie martw sie
Weronika oczywiscie ze samotnosc sie konczy jak wszystko
Jesli masz ochote,zapraszam do nas na pogaduchy o wszystkim i o niczym http://www.netkobiety.pl/t9762.html
Pogadasz sobie z ludzmi....moze humor ci sie poprawi ?? pozdrawiam
samotnosc jest straszna jak sie jest samemu ale jak ma sie dzieci meza i czlowiek czuje sie samotny to cos jest nie tak czemu to az tak bardzo boli???????????
Masz racje Izzzza.....Jak sie kogos ma,to samotnosc nie powinna nam dokuczac.....a jednak
Boli nas to,ze mimo iz jestesmy z kims,czujemy sie samotni,bo nie ma miedzy nami porozumienia,nie ma tego co byc powinno,jedna osoba nie rozumie drugiej....ech...Zero porozumienia.
Samotnosc dotyka nas zawsze gdy czujemy sie osamotnieni jak np.samotna osoba,ale tez kiedy czujemy sierozumieni jak np.w zwiazku.
samotność ma swój koniec - wiem o tym najlepiej
samotność ma swój koniec - wiem o tym najlepiej
a jaki jest na nią sposób bo niestety jak autorka wątku mnie równiez "ta choroba" męczy....
OO I Adam sie tu pojawil,,no prosze Kochani....tacy mlodzi jeszcze...znajdziecie kogos szybko
Chciałabym by ta SAMOTNOŚĆ miała swój koniec... Mojej końca nie widać.
Moja pogłębia się z dnia na dzień...
10 2010-04-24 07:32:09 Ostatnio edytowany przez november (2010-04-24 13:05:13)
wiecie, ja np. często powtarzam zdanie, że "nie jestem samotna, tylko sama". I nie wiem, czy to już jest wciskanie samej sobie, że nikogo nie potrzebuję... Myślę, jak fajnie było dawno temu dzielić z kimś jedną rękawiczkę, kiedy było strasznie zimno. To przykre.
Samotność jest raczej stanem duszy ? bycie z drugim człowiekiem wcale nie daje ci gwarancji, że jej unikniesz.To godne szacunku i podziwu, że są ludzie którzy potrafią się cieszyć również z bycia ze sobą samym, ale nie zapominajmy się w tym za bardzo i nie odcinajmy się od tych, którzy mogliby nas pięknie uzupelniać
Ewelina.
samotnyadam napisał/a:samotność ma swój koniec - wiem o tym najlepiej
a jaki jest na nią sposób bo niestety jak autorka wątku mnie równiez "ta choroba" męczy....
Moja rada... W przypadku kobiet - schować swoją dumę, typu jestem kobietą, to niech mężczyźni się o mnie starają i ... nie patrzeć usilnie na wygląd, tylko docenić piękny umysł
Napiszcie, zagadajcie - to nie boli. Mój Kotek do mnie sam napisał, ja odpowiedziałem, korespondowaliśmy i okazało się, że mamy wiele wspólnego, spotkaliśmy się i tak nasze serduszka biją dla nas. Szczęściu należy dopomóc czasem, skoro samo nie spada
samotność ma swój koniec - wiem o tym najlepiej
Obyś miał rację. Bardzo, ale to bardzo chciałabym w to wierzyć.
hmmm....mimo tego, że sama często zadaję sobie to samo pytanie, wierzę że na wszystko przychodzi odpowiedni czas....jest czas samotności...czas miłości i radości....ale jak to w życiu bywa na wszystko trzeba cierpliwie poczekać...
Kenzo masz racje Na WSZYSTKO trzeba cierpliwie poczekac...nie ma innego wyjscia A cierpliwosc nagrodzona zostaje zawsze
WITAJCIE KOCHANI...TO PRAWDA SAMOTNOŚĆ BARDZO BOLI,NIKT Z NAS TAK NAPRAWDĘ NIE CHE BYĆ SAMOTNY,KAŻDY Z NAS PRAGNIE MIEĆ BLISKĄ OSOBĘ PRZY SERCU...RZECZYWISCIE NA WSZYSTKO PRZYJDZIE CZAS,TEŻ CZUŁAM SIĘ BARDZO SAMOTNA,ZAJRZALAM NA FORUM....POZNALAM DWIE WSPANIAŁE OSOBY,RÓŻYCZKA I EMA....DZIĘKUJĘ IM ZA TO ŻE MNIE WSPIERAJĄ.POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH.
Kochane a ja wam powiem tak .. Każdy z nas na pewno czuł się kiedyś samotnym.. Często nasi bliscy powodują, że czujemy sie samotni.. Serce nam pęka... Ale Pamiętajcie!! SAMOTNOŚĆ DO KAŻDEGO PRZYCHODZI, prędzej czy później. Samotność dopada każdego .. może nie jest to jakieś wielkie pocieszenie ale ja znajduję w tym nadzieje;)
a ja jestem tez samotna i to w zwiazku;;(((
way_to_love każdy w pewnej swerze swego związku z drugim człowiekiem gdzieś czuje się samotnym.. Nie zadręczaj się, tak to już jest, że nikt nigdy nas nie zrozumie tak jakbyśmy tego chcieli, bo każdy jest inny, indywidualny, niezastapiony inaczej było by nudno..
samotność to coś tak okropnego...co dzień zadaję sobie pytanie dlaczego dopadła mnie, wiem, że nie jestem z tym sama ale kiedy wokoło tyle miłości...to człowiekowi nie chce się żyć...patrzy na znajome zakochane pary i mimo, iż zazdrość to straszna rzecz...zazdrości...bo dlaczego innym jest dane się spotkać, odnaleźć drugą połówkę a inni cierpią w samotności...
Witam widzę tu same młode osoby,przed Wami całe życie .Głowa do góry na pewno znajdziecie swoja drugą połówkę .A co ja mam powiedzieć mając prawie jeszcze raz tyle lat co Wy.Pozdrawiam
wiecie, ja np. często powtarzam zdanie, że "nie jestem samotna, tylko sama". I nie wiem, czy to już jest wciskanie samej sobie, że nikogo nie potrzebuję... Myślę, jak fajnie było dawno temu dzielić z kimś jedną rękawiczkę, kiedy było strasznie zimno. To przykre.
No dokladnie, ja tez tak mowie,ze nikogo nie potrzebuje.. a jednak przydalby sie jakis facet...
Jak patrze na zakochane pary to az jestem zla.. ze ja tak fajnie nie mam....
Ze nikt sie o mnie nie troszczy, nie spędza ze mna czasu, nie pociesza mnie, nie smieje sie razem ze mną... ;/
chyba to normalna reakcja że jesteśmy trochę złe, że my tak nie mamy. Chociaz ja próbuje oczywiście się cieszyć z tego , że inni mają kogoś i nie są sami, że chociaż im się udało.
Do tej pory jakoś to znosiłam ale przekroczyłam 30stkę i jest coraz trudniej. Nie zawsze byłam sama ale jakoś nie trafił mi się facet na życie.
Może gdzieś... kiedyś... ktoś
A ja pomimo,że kogoś mam kogo kocham ponad własne życie i wiem że on kocha mnie też jestem tak bardzo samotna, ale to tylko dlatego że ciągle go przy mnie nie ma,bo musiał wyjechac, i ciągle tu jestem sama i sama i sama....i nie mam już sił..
muzyka, winko i ja......
samotność czasem bywa mniej czasem bardziej dokuczliwa...
pozdrowienia dla tych co akurat teraz czytają samotnie
rozumiem co czujesz :-( też jestem samotna i jest mi z tym baardzo ciężko, może popiszemy
sama1214 no tak bywamy samotni ale nie powinniśmy się tak baardzo "ciężyć"..
przypuszczam że jeszcze wielokrotnie będziemy zmagali się z bólem własnych samotnych myśli i braku kogoś obok...
Człowiek jest samotny, pozostawiony samemu sobie,.. niby mamy wokoło przyjaciół, rodzinę, drugą połowę ( nieraz i nawet tego nie mamy) ale tak naprawdę jesteśmy sami ze sobą...
całe życie.. to my jesteśmy zarówno aktorem, narratorem i obserwatorem własnego życia..
Też czuję się samotna.Jestem czternaście lat mężatką i z mężem nie dzielę już niczego.Trudno mu nawet porozmawiać ze mną o marzeniach itp.Właśnie wczoraj czytałam książkę pt'' Potrzebuję Ciebie"i postanowiłam wyjść do ludzi,koniec siedzenia w skorupie.Potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem,potrzebuje rozmowy i wielu innych rzeczy jakie mogę doświadczać dzięki innemu człowiekowi.Czytam sobie to teraz co napisałam i zdałam sobie sprawę iż oczekiwałam iż małżeństwo będzie sposobem na moją samotność.Z nim chciałam dzielić wszystko.Nie udało się może dlatego że jak sam powiedział nie jestem kobietą jego serca a może małżeństwo to tylko rutyna.Zakupy,posiłki,rozmowa o tym co w pracy,wymiana informacji typu ''jutro jest wywiadówka w szkole ja nie mogę musisz iść ty''Wychodzę do ludzi...
może i gdybyś wcześniej wyszła do ludzi, gdybyś realizowała się w innych dziedzinach, małżeństwo na pewno nie byłoby jedynym sposobem na samotność..
wypalamy się, niestety życie, przychodzi zmęczenie codziennymi sprawami i zmęczenie sobą...
zrób coś o czym dawno marzyłaś, ciesz się małymi sprawami, taka jest najszybsza droga do szczęścia
Im bardziej dostrzegamy swoją samotność, tym bardziej nam ona doskwiera i czujemy, że nie ma z niej wyjścia. Czasami potrafimy o niej zapomnieć i mimo bycia samej, potrafimy cieszyć się życiem.
Samotność ma jednak taką swoją zaletę, gdyż jest uleczalna, tylko lek spada na nas niespodziewanie.
samotnosc jest podla ... a przyjaciele to bajka <jak trzeba ich to cie oleja> ... Ja nauczylam sie zyc z samotnoscia i dobrze sobie z tym radze
samotnosc cholernie boli. Mysle , ze wynika to z natury i oczekiwan każdej z nas. I to nie jest tak, ze cos tam sobie uroiłysmy i oczekujemy od swiata, ze tak własnie będzie. W moim przypadku czesto jest tak, ze nie potrafie dokladnie zdefiniowac stanu, który wygląda na osamotnienie. Ten stan, który przypomina smutek, odizolowanie i tęsknotę za czymś czego nie moge jednoznacznie zdefiniowac.. jest gdzieś we mnie głęboko.
Czesto wygdaje mi się , ze ja po prostu nie mam w życiu "farta". Na wszystko co udało mi się do tej pory osiągnąć zawsze musiałam ciezko pracować.
Nie powiem; zwiedziłam kawal świata, mam fantastycznego syna, męza, (który kompletnie mnie nie rozumie i to akurat jest porażka a moze źródło mojego problemu?) i satysfakcjonująca prace, która trzyma mnie jeszcze przy zdrowych zmysłach. Na pierwszy rzut oka nie ma problemu... ale ja czuję inaczej
Coraz czesciej popadam w stan, który jest nie do zniesienia. Mam ochote wrzeszczec , ze jest mi źle, ze mam tylko jedno życie i chcę je przeżyć na maxa ale..chyba za mało wiem i nie mam wokoł siebie zyczliwych ludzi, z którymi mogłabym o tym pogadac
Wiem, co czujesz Luna02, bo odczuwam niemalże to samo. ta cholerna samotność, pustka i bezradność wrrrrrrrrrrrr. Coraz częsciej zawodzę się na ludziach a jednocześnie pragnę spotkać bratnią duszę, choć mam męża, dzieci i wydawałoby sie ze do szczęśnia nic mi nie brakuje, to ten wewnętrzny ból jest nie do zniesienia. samotność w rodzinie jest okropna!!!!!!!
Samotnośc odmieniana przez wszystkie przypadki i tryby ,czasy i imiesłowy , obawiam sie ze po trochu macie wszystkie rację , mamy takie czasy ze , chyba wyjscie z samotnosci powoduje jescze spotegowanie tego stanu . Hmmmmm, malzenstwo jako ucieczka przed ''S'' ? chyba zbyt duzo tutaj pisze własnie samotnych we dwoje , niewiem jaka jest recepta na to wszystko ...........
Witam widzę tu same młode osoby,przed Wami całe życie .Głowa do góry na pewno znajdziecie swoja drugą połówkę .A co ja mam powiedzieć mając prawie jeszcze raz tyle lat co Wy.Pozdrawiam
Samotna1960, większość kobiet na tym forum jest młodsza, więc ma mniej doświadczenia, ale jak czytam różne wątki, to te młode i młodziutkie kobiety zebrały już niezłe żniwo złych doświadczeń od życia. Dla mnie samotność jest jak czarna dziura, ale tylko ode mnie samej zależy, czy będę ją jeszcze pogłębiać, czy postaram się wyjść ku światłu i słońcu :-) Przestałam już tę czarną dziurę rozkopywać. I to uważam za pozytywny punkt zwrotny w moim życiu. I mam już cel, odnaleziony dzięki temu forum i postom właśnie tych młodych kobiet, które mnie wspaniale inspirują do działania i zaprzestania dreptania w miejscu. Pomimo samotności i bólu po rozstaniu z wieloletnim "partnerem".