Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Temat: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Witam.

Weszłam tu bo nie mam nawet komu się zwierzyć.
Nie mogę z nikim o tym porozmawiać. Bo wstydzę się tego co mnie spotkało.

....

A więc może przejdę do początku.
Jestem młodą kobietą, przed 30-stką.
3 lata temu wyjechałam z Polski. Wiadomo przyjeżdżałam na święta i odwiedzałam rodzinę regularnie.
Ogólnie wyjechałam w tych 3 latach 4 razy. Ten 4 raz.... odmienił moje życie po dzień dzisiejszy.
Zanim do tego przejdę, chcę napisać że byłam wesołą osobą, szczęśliwą przede wszystkim i uśmiechniętą.
Miałam pasję, trenowałam, lubiłam wychodzić do znajomych i poznawać nowe osoby.

Tymczasem wyjechałam 4 raz i ostatni. Tamtego roku latem przyjechałam do Polski na stałe.

W roku 2015 wyjechałam za granicę. Wszystko wyglądało dobrze po pierwszym tygodniu.
Trafiłam w miejsce które nazwałabym "piekłem" bo takim właśnie było.
Poznałam chłopaka, był czarujący z mroczną przeszłością.
Zakochałam się w nim bez pamięci.
Odkryłam w Nim  tę mroczną stronę " po czasie"
Zakochaliśmy się bez pamięci.
Ja... dobra duszyczka bez nałogów, uśmiechnięta i z pomysłami na szczęście i życie.
On... zły chuligan z ulicznej mrocznej strony znający złe strony życia.
Po kilku miesiącach zamieszkaliśmy razem to było najgorsze co mogłam dla własnego nieszczęścia.
Odkryłam że miał żonę i dzieci, nadużywał alkoholu i był dilerem.
Pękło mi serce.
Oddalałam się, odkryłam kolejną stronę... Był toksyczny.
Pozbawiał mnie rodziny, przyjaciół tylko on i ON nic więcej.
Każdy wieczór na fast foodach i piwie.
Zastanawiałam się gdzie jest ten facet którego poznałam wcześniej?
Idealnie przybierał maskę na kochającego faceta gdy chciałam odjeść.
Manipulował mną i uczuciami.
Nawet mnie pobił bo zabraniałam używek.
Przeszliśmy dwa lata ciężkiej męki.. biedę przez jego nałogi.
Płakałam i nie spałam, wykańczałam się powoli.
Zrozumiałam po dwóch latach że nie da się zmienić kogoś kto nie chce być inny i lepszy.
W pracy spotkałam koleżankę po 40-stce. Pogadałyśmy jak matka z córką.
Odeszłam.
Uciekłam.
Byłam wolna.
Ale życie z Nim odcisnęło piętno na moim życiu i moim "ego"
Każdy wieczór był z piwem i to zostało.
Mam ciągotki do piwa.
Uzależniłam się. Płaczę nieraz w nocy jak mogłam się stać kimś takim
Kiedyś byłam okazem zdrowia trenując.
Zniszczył mnie doszczętnie.
Przez własne nieudane życie.
Smutne ale prawdziwe.
Po powrocie do Polski po miesiącu spotkałam JEGO.
Ideał... sportowiec bez nałogów, patrzący w przyszłość i rodzinę.
Obawiam się że za późno dla mnie.
Jestem pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
I nałóg piw o który kłócimy się codziennie.
Gdybym spotkała go zanim spotkała mnie ta droga przez piekło byłoby cudownie.
A ja nie mam siły na spory.
On mi tylko powie nie pij i koniec a nie wie jak ciężko mi pogodzić się z tym wszystkim.
Nie zasłużyłam na to. Mam wielkie serce dla potrzebujących rodziny i partnera a miłość potrafi przysłonić oczy.
Po wypiciu wieczorem rano nie mam sił pracować w pracy a muszę dawać radę.
Mimo to On widzi we mnie żonę i matkę jego dziecka ale popijając nie ma na to szans.
Chcę z tym walczyć ale to jest silniejsze.
sad

Nigdy nie miałam z tym problemów i jak dalej żyć by nie zrujnować sobie znów życia.... sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Odpowiedź jest oczywista: uzależniłaś się najprawdopodobniej od tego alkoholu i potrzebujesz się leczyć. Idź na terapię, do AA, gdziekolwiek, gdzie Ci pomogą. To nic niezwykłego ani wstydliwego, nałóg czasem się zdarza, ale jeśli chcesz normalnie żyć, musisz zacząć się leczyć.

3

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Ale to wstyd iść do AA i się leczyć, muszę uporać się z tym sama.
Motywacją był powrót do sportu każdego dnia mówię ostatni raz dziś i tak od powrotu do Polski trwa to już rok.
Czasem miewam złe stany samopoczucia ale wiem że to od piwa.

Bez konkretnego rzucenia sobie wyzwania chyba w tym utonę.
Mam wspaniałego faceta i dogodne życie a to jest mi nie potrzebne ale to silniejsze ode mnie. sad

4

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Ale to wstyd iść do AA i się leczyć, muszę uporać się z tym sama.
Motywacją był powrót do sportu każdego dnia mówię ostatni raz dziś i tak od powrotu do Polski trwa to już rok.
Czasem miewam złe stany samopoczucia ale wiem że to od piwa.

Bez konkretnego rzucenia sobie wyzwania chyba w tym utonę.
Mam wspaniałego faceta i dogodne życie a to jest mi nie potrzebne ale to silniejsze ode mnie. sad

Wstyd, to jest kraść i nic nie robić ze swoim nałogiem ze strachu.

Nie wyjdziesz z tego sama, gdybyś mogła, to już byś nie miała tego problemu. Daj sobie szansę na normalne życie, zasługujesz na to.

5

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Wstyd iść do AA... Zastanawiam się, czy zawsze tak jest, ze alkoholik musi sięstoczyć na dno, wylądować zarzygany w rynsztoku, by iść się leczyć? Czy zdarza się czasem, że ludzie szukają pomocy we wczesniejszej fazie?

Mam wrażenie, że Bloggerce jest jeszcze niedostatecznie źle, jeszcze się nie stoczyła...

Chcesz niby zrobić to sama, ale nie dajesz rady, to dlaczego nie pójśc po pomoc? Wstyd to jest młodej kobiecie siedzieć i chlać piwsko, a nie szukać pomocy.

6

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Droga Autorko. Wstydem to jest krasc. Leczenie sie z choroby wstydem nie jest, jest koniecznoscia. Lepiej dzis przemoc w sobie 5a niechec i zawalczyc o.swoje zycie i szczescie niz udawac ze sobie sama poradzisz i pograzyc sie do konca. Bo nie wiem czy jestes swiadoma ale kobieta uzaleznia sie od alkoholu trudniej/ wolniej niz mezczyzna ale gdy juz wejdzie w nalog to duzo trudniej jest jej z niego wyjsc niz mezczyznie. Nie chce Cie starszyc ale takie sa fakty. Nie znam tez alkoholika ktory sam sie wyleczyl za to znam kilku ktorzy pija od lat i do tej pory pitola smuty ze oni sami z tego wyjda hmm Stracili juz dobytek zycia, zniszczyli swoje rodziny, swoj wyglad i to jest dopiero wstyd. Czy chcesz byc jedna z takich osob? Nie bedzie Ci zal ze wygladasz i zyjesz jak menelowa? Bo nie leczac nalogu dzis pewnie stracisz szanse na zwiazek i rodzine z tym wybranym facetem i nie wierze ze z zalu i frustracji nie pograzysz sie jeszcze bardziej w nalogu.
To Twoje zycie i Twoje wybory. Mozesz wybrac dzis czy chcesz wziac swoje zycie w swoje rece i podjac walke z pomoca AA (bo tylko tam sa Ci w stanie pomoc pod warunkiem ze chcesz przestac pic) czy chcesz przezyc zycie dryfujac jak kloda na morzu piwa i obwiniajac za ta sytuacje tamtego czlowieka. Pamietaj tylko ze to nie on poniesie konsekwencje takiego wyboru tylko Ty.
Wiedz rowniez ze jestes pelnowartosciowym czlowiekiem. Nie jest wstydem upasc, wstydem jest nie probowac sie podniesc. Odwagi i madrych wyborow Ci zycze smile

7

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Dziękuję Wam za odpowiedzi.
Macie rację we wszystkim.

Przeraża mnie to jak pomyślę ile mam do stracenia jak nie wezmę się za siebie.
A zawsze byłam silną osobą i radziłam sobie we wszystkim ale to mnie pokonuje.

Chłopak podkreśla, że jak mnie poznał nie piłam wcale i byłam idealna z wyglądu
Teraz przytyłam 8 kg i gorzej wyglądam, to też mnie dobija bo nie mogę na siebie patrzeć.

Nie wychodzę do znajomych, wychodzę tylko do pracy i z powrotem.
Nawet przestaliśmy z chłopakiem gdziekolwiek wychodzić bo dla mnie po kryjomu ważne jest spożycie piwa.

Kiedyś nigdy nie pomyślałabym że będę miała taki problem.
Za mało czasu poświęcam na zajęcie myśli i rąk czymś abym nie myślała.

W toksycznym związku powtarzano mi każdego dnia jaka jestem nieudolna i do niczego się nie nadaję.
Pozbawienie w człowieku wartości jest jak morderstwo z zimną krwią.

Chciałabym być tą samą osobą sprzed 3 lat ale.... nie potrafię.
Obecny związek i dobre życie nie imponuje mi ani nie cieszy.
Jak mam odzyskać w sobie to co zostało wymazane sprzed lat przez kata?

Czuję że się poddałam i nie mam celu i o co walczyć.
Toksyczny facet pozbawił mnie chęci do życia.

Każdy dzień jest bo jest... bez planu ani niczego więcej.

Moja mama nawet nie poznaje mnie jak bardzo się zmieniłam.

Nie wierzę już w siebie bo codziennie ten człowiek powtarzał mi że jestem mniej niż zero.

W pracy maskuje sie i zmuszam do uśmiechu bycia miłą to wiele mnie kosztuje.
Kiedyś bez uśmiechu nie wstawałam z łóżka.
Ciężko mi to przeżyć każdego dnia o tym nie myśląc....

8

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

I tu masz rację, nie stoczyłam się na dno.
Dbam o siebie i wygląd jeśli chodzi o wyjście z domu.
I na pierwszy rzut oka, nikt by nie stwierdził że popijam piwo bo kamufluje to zawsze.
Siostra, tylko ona wie o moim problemie, chciała pojechać i umówić na spotkanie z psychoterapeutą - (terapię)
Bo jej zdaniem piętno odcisnął toksyczny związek i powstała depresja przez długi czas pobytu tam z Nim
I to jest poważniejszym powodem dla którego sięgam po piwo aby to znieczulić aby nie myśleć.
Być może ma rację ale nie chcę obcej kobiecie mówić o tym co przeszłam.
Powrót w rozmowie do tych wszystkich upokorzeń wyzwala we mnie wciąż te same emocje: ból, stres i płacz jakbym to przeżywała na nowo teraz.
Taka rozmowa nie wiem czy przyniesie skutek a mi znów przysporzy ból. Nigdy nie korzystałam z pomocy takich terapii dlatego się wstydzę.
Nawet jeśli poniósł by karę nawet to by mnie nie ucieszyło bo nie jestem taka jak On.
Teraz aby uratować siebie mam dwa rozwiązania, albo zajść w ciążę i poświęcić się jako matka macierzyństwu i odciąć się od tego, krok po kroku odzyskując szczęście w tym..
Alkohol by zniknął od razu, ale nie mogę tego zrobić myśląc tylko o sobie bo On też musi tego chcieć
A będzie chciał tylko wtedy gdy zobaczy poprawę bo mówi o tym za każdym razem. Jak nie skończę z tym to albo odjedzie ode mnie albo nigdy nie będziemy mieć dzieci.
Drugim rozwiązaniem jest prawo jazdy, którego nie mam a zawsze chciałam mieć.
Trzeźwość jest absolutnym warunkiem i koniecznością w tych obu rozwiązaniach.
Nie sądzicie że takim myśleniem mogłabym sobie pomóc i dałabym radę wyjść na prostą?

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Ciaza w deprsesji, chorobie alkoholowej, niewyleczonym stresie pourazowym czy Ty serio bierzesz to pod uwage? przeciez Ty siebie nie potrafisz ogarnac a co dopiero nowe zycie.   Prawko ? no ok jedziesz gdzies nie pijesz wrocisz i piwko otworzysz, na terpie marsz a nie pod dywan i tworzyc wieksze problemy.

10

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Ciąża to najgorsze rozwiązanie.
Prawo jazdy? Ufasz sobie na tyle? Jak tak- próbuj.

Nie rozumiem Twojego poczucia wstydu. Jak dziewczyny wyżej napisały- wstyd, to kraść. Wstyd, to nie próbować robić nic ze swoim życiem. Wstyd, to moment, kiedy zasypiasz na ławce w parku, a ktoś holuje Cię do domu, na oczach własnych dzieci.

Dostrzegasz swój problem- bardzo dobrze, plus dla Ciebie. Teraz zbierz się w sobie, zacisnih zęby i idź na spotkanie aa. Poproś siostrę o pomoc. Pracuj z psychologiem.

11

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Terapia pomoga oczyścić i zaakceptować siebie.

Nie radzę zachodzic w ciążę w tym stanie. Hormony dadzą Ci popalić i będziesz marzyła o piwku coraz częściej, aż w końcu się zlamiesz, bo nałóg to nałóg i nie daj boże, urodzisz dziecko z FAS.

12

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Sama nie wiem jakie rozwiązanie wybrać aby nikt na tym nie ucierpiał.

Podczas mojej delegacji za granicę - rodzice podłamali się, upadli na zdrowiu.
Nie mogę sobie tego darować bo to moja wina. Siedziałam z katem który zabraniał mi kontaktu z rodziną.

Więź zaczęła się osłabiać, nagle nikt nie czekał już na mnie bo zawodziłam za każdym razem.

Sumienie nie daje o sobie zapomnieć. Zżera mnie przed każdą nocą gdy idę spać.

Chciałabym im pomóc ale jak? Musiałabym zostawić pracę i swoje życie z Nim.

To kolejny problem który rozwiązuje wypijając piwo.

Wiem, pogrążam się i zdaję sobie sprawę doskonale z własnych błędów.

Ciąża w tym przypadku teraz może faktycznie nie jest dobrym rozwiązaniem.
Macie rację, nie chcę przez własne niedbalstwo nie daj Boże urodzić chore dziecko co byłoby moją winą.
Takie poczucie winy nosić w sobie przez całe życie nie jest dla mnie na pewno dobrym rozwiązaniem.

Mój partner też w tym mnie nie wspiera krzyczy tylko na mnie że on jakoś żyje bez nałogów i da się żyć normalnie.
Ale On jest silny i przeżywa upadki inaczej niż ja. On wychodzi idzie na boks lub biega a ja... zostaje w domu i co...
Dbam o niego i dom, pracuje, jestem opiekuńcza i staram się by niczego nie brakowało mu dlatego ten związek istnieje.
Ale mój nałóg nie będzie łaskawie przyjmowany, za każdym razem są wojny słowne i jadę do rodziców by tam mieć spokój.
Przerywam tą wojnę wyjeżdżając bo wiem że jestem temu winna, ale On nie powinien się tego wstydzić tylko bardziej zainteresować.
Teraz jestem przez miesiąc sama w domu więc mam raj ale i piekło mogę więcej pić i mniej dbać o dom.




Czasem się zastanawiam czym zasłużyłam sobie na to by spotkać w swoim życiu takiego potwora który odmieni moje życie w bagno. ?

Mam wszystko czego pragnie kobieta ale żyje bez wiary w siebie bo ktoś to kiedyś zdeptał i nie jest łatwo to odzyskać.

13

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Czego oczekujesz po tym wątku?
Bo jedynym rozwiązaniem Twojego problemu jest leczenie i terapia, a o tym słyszeć nie chcesz.

14 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-05-12 14:43:38)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

I tu masz rację, nie stoczyłam się na dno.
Dbam o siebie i wygląd jeśli chodzi o wyjście z domu.
I na pierwszy rzut oka, nikt by nie stwierdził że popijam piwo bo kamufluje to zawsze.
Siostra, tylko ona wie o moim problemie, chciała pojechać i umówić na spotkanie z psychoterapeutą - (terapię)
Bo jej zdaniem piętno odcisnął toksyczny związek i powstała depresja przez długi czas pobytu tam z Nim
I to jest poważniejszym powodem dla którego sięgam po piwo aby to znieczulić aby nie myśleć.
Być może ma rację ale nie chcę obcej kobiecie mówić o tym co przeszłam.
Powrót w rozmowie do tych wszystkich upokorzeń wyzwala we mnie wciąż te same emocje: ból, stres i płacz jakbym to przeżywała na nowo teraz.
Taka rozmowa nie wiem czy przyniesie skutek a mi znów przysporzy ból. Nigdy nie korzystałam z pomocy takich terapii dlatego się wstydzę.
Nawet jeśli poniósł by karę nawet to by mnie nie ucieszyło bo nie jestem taka jak On.
Teraz aby uratować siebie mam dwa rozwiązania, albo zajść w ciążę i poświęcić się jako matka macierzyństwu i odciąć się od tego, krok po kroku odzyskując szczęście w tym..
Alkohol by zniknął od razu, ale nie mogę tego zrobić myśląc tylko o sobie bo On też musi tego chcieć
A będzie chciał tylko wtedy gdy zobaczy poprawę bo mówi o tym za każdym razem. Jak nie skończę z tym to albo odjedzie ode mnie albo nigdy nie będziemy mieć dzieci.
Drugim rozwiązaniem jest prawo jazdy, którego nie mam a zawsze chciałam mieć.
Trzeźwość jest absolutnym warunkiem i koniecznością w tych obu rozwiązaniach.
Nie sądzicie że takim myśleniem mogłabym sobie pomóc i dałabym radę wyjść na prostą?

Nie sadze a wrecz jestem pewna ze to prosta droga do katastrofy. Ciaza sama w sobie moze dac Ci w kosc z uwagi na burze hormonow i rozne dolegliwosci po drodze a po porodzie dojdzie zmeczenie, niewyspanie stres i dopiero zapragniesz walnac sobie piwko. Chcesz ryzykowac ze sobie nie pomozesz a na dodatek jeszcze dziecku zafundujesz pieklo lub FAS jesli nie bedziesz umiala sobie jednak odmowic alko w ciazy? Bo Twojr myslenie jest tak samo bezsensowne jak myslenie kobiety ktora facet bije, pije i zdradza a ona uznaje ze jak za niego wyjdzie albo urodzi mu dziecko to jemu cudownie sie odmieni. Potem jest zdziwiona ze jak to mozliwe ze sie nie zmienilo a jest wrecz 100 razy gorzej. hmm
Edit: jak Cie tak czytam to masz typowe myslenie alkoholika. Zamiast sie skupic na tym jak wyjsc z nalogu to sie skupiasz na szukaniu winnych swego stanu.  Kazdy alkoholik znajduje sobie takiego "winnego". Bo zla zona, bo dzieci niedobre, bo "system" go tak wykonczyl  i utyskiwanie na los. Bardzo dobry odwracacz uwagi od problemu i sposob odsuwania od siebie odpowiedzialnosci za wlasne zycie. To ten facet Cie zmusil do picia wiec co Ty teraz biedny zuczek masz zzrobic...zostaje tylko pic i bedzie to picie i jego wina za to picie trwala do konca zycia.... Skoro tal wolisz to tak zyj.

15

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

albo zajść w ciążę i poświęcić się jako matka macierzyństwu
Drugim rozwiązaniem jest prawo jazdy,

Planujesz dwie rzeczy, których alkoholicy nie powinni robić - wychowywanie dzieci jazdę samochodem. Oszalałaś? Chcesz kogoś zabić? Chcesz by dziecko miało matkę alkoholiczkę?

Chcesz wyjść na prostą? Idź do lekarza? Idź do AA.

Jesteś za granicą? W UK idzie się do GP i on Cię już skieruje dalej, do terapeuty, czy na mityngi AA. Szukaj profesjonalnej pomocy.

16

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Typowy alkoholik to ten który żłopie pod sklepem od rana.

Ja wypija raptem parę piw wieczorem i jestem alkoholiczką?
No cóż zawsze żeby pomóc potrzebne są słowa krytyki i tego czego nie chcemy usłyszeć aby wywołały wstrząs i dały do myślenia : "co robisz ze swoim życiem"

Nie rozumiecie mnie, jak to jest żyć z kimś toksycznym i kto zdeptał w Was całe człowieczeństwo.

Ale zawsze można znaleźć odrobinę wyrozumiałości.

Jeśli bym chodziła na prawo jazdy byłabym tym faktem zestresowana czy się uda itp.
Chciałabym udowodnić samej sobie że można.

Wstąpienie do AA? Ja tego nie potrzebuje to wstyd.

Dlatego szukam rozwiązania by to ominąć. Ale najlepiej skrytykować.
Ale jestem wdzięczna za odpowiedzi i każdemu z osobna dziękuje, wiele to dla mnie znaczy.

17

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Typowy alkoholik to ten który żłopie pod sklepem od rana.

Ja wypija raptem parę piw wieczorem i jestem alkoholiczką?

Masz bardzo błędne przekonania. Istnieją tzw wysokofunkcjonujący alkoholicy - ludzie na stanowiskach, z dobrymi zarobkami, którzy piją drogie alkohole, w eleganckich lokalach, w ładnych mieszkaniach, a nie pod sklepami.

Ty jesteś w początkowej fazie, bo picie to dla Ciebie problem. Sama przyznajesz, że nie umiesz przestać, nie kontrolujesz tego, pijesz w ukryciu - bardzo zły znak. Picie ma wpływ naTwoje życie osobiste, relacja z facetem, z rodziną.

Nie rozumiecie mnie, jak to jest żyć z kimś toksycznym i kto zdeptał w Was całe człowieczeństwo.

Masz rację, nie rozumiem, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. ALe walcz o siebie, młoda jesteś, warto i da się.


Jeśli bym chodziła na prawo jazdy byłabym tym faktem zestresowana czy się uda itp.
Chciałabym udowodnić samej sobie że można.

Idea sama w sobie dobra - zrób kurs by zająć czymś myśli, by sobie udowodnić, że możesz, ale niech to bedzie coś innego. Język obcy, albo coś podobnego, ale nie prawo jazdy. PRawo jazdy zrób jak nie będziesz miała problemu z piciem.

Wstąpienie do AA? Ja tego nie potrzebuje to wstyd.

Dlatego szukam rozwiązania by to ominąć. Ale najlepiej skrytykować.
.

Twoje życie, Twoje decyzje.

Ale logicznie pomyśl: sama przyznajesz, że masz z piciem problem, że nie umiesz tego kontrolować, a z drugiej strony mówisz, że nie potrzebujesz pomocy, że dasz radę sama. Tylko czemu nie dajesz? Czemu dalej pijesz. Skoro to takie proste, skoro nie jesteś alkoholiczką, to po prostu przestań pić. Jeśli zaś nie potrafisz, to znak, że potrzebna Ci pomoc i nie ma w tym nic złego.

Mam eż wrażenie, że czujesz się trochę lepsza od tych, co chodzą do AA, że to nie Ty, że tam to tylko żule spod sklepu. Idź, a sie zdziwisz.

18

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Albo caly ten temat jest prowokacja zeby powkurzac ludzi albo jestes mega niedoinformowana w zakresie alkoholizmu. Alkoholik to nie tylko lump ktory stoi pod sklepem i zlopie wodke az nie padnie. Alkoholikiem jest kazdy kto nie potrrafi sobie odmowic alkoholu. Ty  nie potrafisz. Czujesz przymus wypicia tych piw. Niewazne czy 1 czy 5. Gdybys tego  przymusu nie czula nie byloby problemu ani tematu bo facet powiedzialby  za duzo pijesz, mozesz przestac? A ty powiedzialabys spoko. A tymczasem nie umiesz tak postapic i odstawic i w konsekwencji sypie Ci sie zwiazek.
Wstydem nie jest prosic o pomoc w AA..Wstydem  jest sie dobrowolnie pograzac i wybrac chlanie zamiast milosci i przyszlosci. Tyle ode mnie. Znikam bo szkoda na Ciebie czasu

19

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Wyszlam z toksyczneog zwiazku w ktorym bylam nascie lat, z tego zwiazku mam dziecko, bylismy malzenstwem wiec nie pisz ze pojecia nie mam jak to jest bo mam. Wylecz depresje, wylecz problem alkoholowy i dopiero bierz sie za prawko czy ciaze bo jak pisza wyzej ciaza to masakra hormonalna polog niemowle - do tego trzeba byc silnym i odpowiedzialnym a Ty szukasz winy w jakism facecie z przeszlosci za Twoje obecne postepowanie. Serio? temu co sie dzieje teraz tylko Ty jestes winna i tylko Ty za to odpowiadasz bo na wyciagniecie reki masz pomoc (nowy partner, AA (jaki wstyd? ) psycholog).

20

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Piszesz o swoim ex, że był toksyczną osobą, a nie widzisz, jaką Ty toksyczną osobą się stajesz przez alkohol.

Można pić codziennie i nie być uzależnionym, a można pić raz w roku i być alkoholikiem.
Nie potrafisz sobie odmówić piwka i tu tkwi problem. Sama nie ogarniesz tego i tyle. Możesz zaprzeczać, ale samej siebie nie oszukuj, bo to nie ma sensu.

Miałam ojca alkoholika, mogę Ci opowiedzieć jak wygląda dorastanie w takim domu. To tak a propos myślenia o ciąży.

21

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Ale to wstyd iść do AA i się leczyć, muszę uporać się z tym sama.

Pójcie po pomoc to nie wstyd, wręcz przeciwnie. Sama z uzależnieniem nie wygrasz. Wśród uzależnionych funkcjonuje powiedzenie: Sam możesz pić, ale sam trzeźwieć nie dasz rady.

22

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

W ukryciu się pogrążam, bo nikomu nie pozwalam się widzieć w takim stanie.

Wieczorami gdy idę spać, a czasami po południu.
Odważyłam się to napisać tutaj to już chyba odważyłam się na poważny krok by szukać pomocy.

Poproszę o pomoc siostrę, zbliża się urlop i wykorzystam to na leczenie.
Nie dam sobie sama rady, macie rację.

Kiedyś lubiłam zawsze wypić, ale w umiarze że przez następne miesiące nie musiałam w ogóle.

Były wakacje, po powrocie do Polski lecząc złamane serce myślałam że nic nie zaszkodzi bo miałam nad tym zdrowy rozsądek który mnie od roku opuścił.

Zdałam sobie dzięki Wam sprawę jak poważny mam problem bo na prawdę sama nie umiem z tego wyjść.

Mówiąc sobie w myślach przed snem ile zrobię następnego dnia bez piwa oszukuję siebie.
Z rana mam ogromne wyrzuty sumienia, że daję słowo które łamię w przeciągu kilku godzin.

Zrzucam winę na mojego EX dlatego że taka jest prawda.
Przyjeżdżając tam byłam nie paląca, nie pijąca, na diecie, uprawiałam sport, byłam szczupła i ładny wygląd.
Teraz to zniknęło jak bańka mydlana.

Najbardziej przeraża mnie to że nawet złe samopoczucie mnie nie hamuje i to daje mi sygnał o pogłębieniu się problemu na wysoką skalę.
Dziękuję Wam za nawet najgorsze słowa krytyki, które dają mobilizację.
Chcę udowodnić sobie że mogę z tym wygrać bo mam przed sobą wspaniałą przyszłość choćby dlatego że jestem młoda i wszystko przede mną.
Jak np. zostanie matką czy kierowcą. Wiem że mogę o osiągnąć ale po wyleczeniu się.

Mój narzeczony jest mundurowym i jest nieustępliwy, gdy znajdzie papierosy lub piwo z mojej "wieczornej skrytki" zaczyna się awantura.
Dostaje piany z ust i nie szczędzi przekleństw. Zawsze idzie za tym słowo: Nigdy nie zostaniesz matką moich dzieci a to tak bardzo mnie boli.

Zrezygnowałam z pasji która dawała mi moc, energię, szczęście i przede wszystkim uwalniała złe emocje z ciała i duszy.
Treningi dawały mi takie samo szczęście jakie teraz odnajduję w piwie. . .

23

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

To może idź na trening jak Cie dopada po południu chęć na piwo? Wróć do treningów, do tego, co sprawiało przyjemność, co było pasją. Sam skok endorfin, który wywołują ćwiczenia będzie bardzo korzystny.

24

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

jestem pełna podziwu jak bardzo potrafisz zrzucić winę na kogoś innego.
WSZYSTKIEMU winny jest chłopak, z którym:
Byłaś dobrowolnie
Którego wybrałaś
z którym dobrowolnie siedziałaś i piłaś...
Wszystko przez niego.
Nawet to że nie uprawiasz sportu.... powtarzasz to w kółko, jego wina i jego wina...
A nie widzisz że własnie ten chłopak spełniał twoje oczekiwania i dlatego z nim byłaś?
Połowa ludzi tu na forum ma za soba toksyczny związek ale nie każdy z nas został alkohoikiem z tego powodu, więc może on był pretekstem a nie powodem do twojego picia?
Alkoholizm to straszna choroba, wiem coś o tym, ale tkwienie w nałogu ci nie pomoże.
im szybciej przerwiesz ten cykl tym będzie ci łatwiej. każdy dzień picia pogłębia nałóg.
powinnaś pójśc do ośrodka na terapię, właściwie innej drogi tu nie ma!
Powodzenia.
ps. znam alkoholików co rzucili picie i tych co nie rzucili - jest między nimi spora różnica wink

25

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Mój narzeczony jest mundurowym i jest nieustępliwy, gdy znajdzie papierosy lub piwo z mojej "wieczornej skrytki" zaczyna się awantura.
Dostaje piany z ust i nie szczędzi przekleństw. Zawsze idzie za tym słowo: Nigdy nie zostaniesz matką moich dzieci a to tak bardzo mnie boli.

Dobrze, że chcesz się leczyć, ale pamiętaj, żeby to zawsze było dla ciebie (jak np. osiągnięcie planów).
Niestety twój narzeczony wygląda na niezłego kandydata na przemocowca, co za narzeczony nie wspiera swojej partnerki w tak dramatycznej życiowej sytuacji? Awantury i szantarz emocjonalny to przemoc. Nie chcę ci dorzucać do bagażu, ale przyjrzałabym się uważnie obecnemu partnerowi..

26

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Owszem, zabrania mi używek i dla niego pojęcie "Kobieta" to osoba zgrabna, ładna pachnąca dająca przykład innym, dając powód do zazdrości takim idealizmem.
Niedobrze mi gdy mi to powtarza. Choć wiem, że przy nim nigdy nie upadnę na samo dno bo On zawsze będzie stał na straży. Ale teraz za mało okazuje zrozumienia.
Dla niego kobieta która pali, pije itp jest niewartą zachodu i nazywa taką "patologiczną"
Używa takich słów wobec mnie czasami, a ja dbam o wygląd itp ale coś wyczuje i jestem już "lumpiarą" i rzuci tylko "śpisz w salonie"
Kontroluje mnie odkąd znalazł moją "kryjówkę"
Im więcej ktoś naciska tym mniejsze szansę na uzyskanie, kiedyś ktoś powiedział.
I ja tak mam. Nie wspiera mnie, tylko mówi chodź na basen, rower zapomnisz o głupotach.

Teraz ciężki tydzień przede mną w pracy, podejmuję ten tydzień jako wyzwanie "bez niczego"

Trzymajcie kciuki aby mi się udało.

27

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Uwolniłaś się z toksycznego związku i wpadłaś w następny...

28

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
santapietruszka napisał/a:

Uwolniłaś się z toksycznego związku i wpadłaś w następny...

Dokladnie. Za chwile bedzie szloch ze jeszcze bardziej sie rozpilas bo partner Toba gardzi i obnizyl Ci poczucie wartosci tak bardzo ze jedynym ratunkiem by nie cierpiec z tego powodu jest sie napic. Moze i "dzieki " niemu lepiej sie kryjesz z piciem i masz mniej okazji by sie napic bo Cie kontroluje ale potrzeba napicia sie nie maleje o grosz a wrecz rosnie. To takie pudrowanie syfa zamiast wyleczenie go. Porazka.

29

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
santapietruszka napisał/a:

Uwolniłaś się z toksycznego związku i wpadłaś w następny...

Dokladnie. Ten facet nie traktuje Cię dobrze. Powinien wspierać konstruktywnie, a nie wpedzać w poczucie winy.

30

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Dokładnie tak jest.
Proponuje raczej wyjścia z domu jako "sposób na nudę" niż porozmawiać dlaczego tak się dzieje.
Widzi że to drażliwy temat dla mnie i może dlatego go unika.
Ale emocjonalnie też sobie z tym nie radzi bo ostatnio rzucał wszystkim gdy zobaczył kryjówkę.

Zapytał czy mam problem, nic nie odpowiedziałam.
Nie ma podejścia do tego typu tematów wolę powiedzieć NIE lub milczę
bo wtedy zawozi mnie do rodziców i każe przemyśleć sprawę poważnie co robię.

Przy każdej awanturze o moje używki podkreśla bardzo grunt materialny.
Uważa mnie za bogaczkę skoro pozwalam sobie na takie Hulaszcze życie mimo że chciałabym być kierowcą
Śmieje się wtedy i mówi że jak mam na używki mam mieć też na samorozwój i że do niczego mi nie dołoży.

Oddaliliśmy się trochę a nawet bardzo.
Jest inaczej niż wcześniej.

Wydaje mi się że tak mnie traktuje żebym się otrząsnęła ale mnie to bardziej boli i popycha do tych rzeczy.
Brak wyrozumiałości może pogłębiać problem bardziej niż sobie z tego zdawałam sprawę.

Szukam ratunku teraz w pracy by wypompować z siebie jak najwięcej energii by po powrocie wykąpać się i iść spokojnie spać nie myśląc o znieczuleniach.

I dziś tak właśnie zrobię.

31

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Brak wyrozumiałości może pogłębiać problem bardziej niż sobie z tego zdawałam sprawę.

To zdanie świadczy o tym, że przerzucasz odpowiedzialność za swój nałóg na partnera. To typowe dla alkoholizmu. A prawda jest taka, że niezależnie od jego wyrozumiałości lub jej braku, powinnaś zrobić ze sobą porządek i rozpocząć terapię.
Nie usprawiedliwiaj się, że masz ochotę się napić bo partner jest wg Ciebie za mało wyrozumiały.

32

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Wiem, że jestem wonna temu nie on bo on mi "do gardła nie wlewa" wiem i rozumiem jak to jest patrząc z boku i być tylko oceniającym sytuację i być może w znalezieniu się również w takiej sytuacji.

Po prostu straciłam gdzieś zdrowy rozsądek który miałam.
Nigdy nie traciłam kontroli nad piciem czy w młodszych latach czy jakiejkolwiek imprezie nawet rodzinnej.

Wykorzystam ten urlop na to by odnaleźć dawny spokój ducha i dawną siebie.

Potrzebuję tego. Nie mam już nawet przyjaciół.
To takie ciężkie nie mieć nikogo, po prostu nikogo.
Poza siostrą przyjacielem.

Na terapii mogłabym poznać wiele osób zaprzyjaźnić się i wyjść na prostą.

Ludzie tam na wzajem sobie pomagają choć stronie od tego chyba muszę to zrobić.
To jedyne wyjście.

33

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Jesteś alkoholiczką stań przed lustrem i się tak nazwij. Myślisz że tylko lumpy pod sklepem są uzależnione? Zastanów się czemu tam zwykle sami faceci. Gdzie są kobiety ? Nie piją ? Nie są uzależnione? Kobiety też piją w nadmiarze tylko inaczej. Dokładnie tak jak Ty w ukryciu przed snem tak aby nikt nie zauważył zwykle się wstydzą tego.
Przyznaj się przed samą sobą i zaakceptuj to że jesteś uzależniona że jesteś chora. Zaakceptuj to że sama nie dasz rady i poproś faceta aby zamiast do rodziców odwiózł Cie na odwyk. Resztę życia spędzisz jako alkoholiczka zrozum to zaakceptuj i zastanów się co z tym chcesz tu i teraz zrobić. Bo jak się nie powstrzymasz to w końcu ile byś nie miała wszystko przepijesz wszystko zniszczysz.

Być może tamten facet Cie skrzywdził nawet może bardzo. Ale to co robisz teraz to twoje decyzje. Musisz się nauczyć radzić z nieprzyjemnymi dla Ciebie emocjami. Wróć do treningów jeśli nie dasz rady to idź na terapię niech Cie tam nauczą. Bo gdy jest Ci źle /nudno /smutno sięgasz po piwo to takie proste i pozornie skuteczne. Ale są inne metody trzeba umieć przepracować swoje emocje bo piwo je tylko ukrywa ale one dalej są w Tobie.
To że zrobiłaś skrytkę to że kłamiesz swojego partnera to znaczy że jest z Tobą/ z wami źle.
Chyba żyjesz w nieustannym poczuciu winy i to że wtedy wybrałaś tamtego złego chłopaka to też nie był przypadek. To że z nim byłaś wtedy być może było dla Ciebie łatwiejsze niż opieka nad rodzicami .

Nie pozwól innym ludziom albo okolicznością podejmować dobre dla Ciebie decyzje za Ciebie. Masz marzenie aby zrobić prawo jazdy. To idź i je zrób może będzie fajnie tak sobie jeździć samochodem. Jest niebezpieczeństwo że egzamin będzie Cie stresował i po nim/przed nim będzie Cie ciągnęło aby się napić.

Mam nadzieje że się nie poddasz wierzę że jest tam w Tobie jeszcze ta szczerze uśmiechnięta dziewczyna gotowa pomagać innym smile

34

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Jak się boisz do AA, to uderzaj na psychoterapię. Nikt nie musi o tym wiedzieć, nie musisz się chwalić, jak nie chcesz (choc to nic wstydliwego, a według mnie nawet wręcz powód do dumy, że walczysz ze swoim problemem, a nie poddałaś się jak wielu innych).
Nie jest wstydem upaść. Wstydem jest leżeć i nie starać się podnieść.
Zadzwoń, umów się na wizytę - i bądź z siebie dumna, że to zrobiłaś. Bo wiele osob nie stać żeby to zrobić, by pokonać wstyd i zawalczyć o siebie. Myślisz, ze Ty jedna sie wstydzisz? Dobre sobie. Każdy w takiej sytuacji czuje wstyd i czuje lęk. Wcale tu wyjątkowa nie jesteś. Mimo tych uczuć jednak, spróbuj o siebie zawalczyć. Poczytaj historie alkoholików na internecie. Obejrzyj filmy, materiały o tej tematyce. Chcesz tak samo skończyć? Wiesz do czego nieleczony nałóg prowadzi? Będzie tylko gorzej, jeśli nic nie zrobisz... Dojdą problemy finansowe i zdrowotne. Ludzie też będą się odsuwać. Tylko najwyżej inne pijaki będą lgnęły, żebyście razem pili. Nie dopuść do dalszego stoczenia się!

35

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Od dwóch dni dałam słowo że zaczynam tydzień bez, już je złamałam.

Chodzi o to że ja chcę z tym walczyć.

Udało mi się już osiągnąć coś niebywale ciężkiego do uzyskania.

Walczyłam z nadwagą.

Pokonałam ją. Z 95 kg wskoczyłam na 56 kg.

Wtedy wiadomo żaden nałóg nie był mi znany.

To też jest ciężkie może nie tak samo jak alkoholizm ale dla mnie było ciężkie i się udało. Nie poddałam się choć chciałam.

Dlatego wiem jak bardzo determinacja potrafi pomóc ale sytuacja w której teraz jestem pokonuje mnie bez bicia.

Nie pijam innych alkoholi i nie do upadłego, ale zdarza się to codziennie. Raz w większej ilości raz w mniejszej.

Problemy finansowe, owszem przed kolejną pensją muszę liczyć na Jego wsparcie lub rodziców ale Oni wiedzą dlaczego i mają tego dość.

Choć oni jedyni mimo to nie odwracają się ode mnie.

Samotność doskwierała ale czasem jest mi tak dobrze, przeraża mnie to, nigdy nie byłam samotna bez znajomych, zawsze wszędzie było mnie pełno.

Chciałabym usłyszeć choć raz że fajnie że jestem, że coś znaczę.

Zbyt długo byłam kiedyś poniżana i dlatego ta samotność bez znajomych przestała mi przeszkadzać, ograniczyłam zaufanie do każdego.

Podjęcie decyzji o spotkaniach z psychoterapeutą jest mi najbardziej potrzebna.

Bardzo się tego wstydzę, kiedyś można powiedzieć świeciłam przykładem jak można żyć zdrowo itp...

Tak bardzo bym chciała by to był zły sen i było jak wcześniej....

36

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Hey, wiesz tak sobie myślę że jak spotkalas znów tego chlopaka to on poprostu znowu nałożył na siebie maske tego idealnego chlopaka a tak naprawde ciagle jest tym samym h**em ktorym zawsze byl. Wiesz tak sie interesuje psychologia juz kilka lat i wyczytalam w jednej z ksiazek ze jesli chce się zmienic jakis nawyk trzeba go zastąpić. Idąc na spotkanie AA pewnie spotkasz ludzi podonych i będziesz mogła się wygadac, ale to czego Twoj organizm chce od tego alkocholu to pewnie jakies uczucie które polubiłas. Sproboj je zastąpić. Moze wlasnie dzisiaj zamiast piwa wybierz zrobienie pompek. I tak codziennie. Zeby sie nawyk utrwalil potrzeba 2 miesiecy, tak wiec mam nadzieje ze moja rada byla przydatna smile

37

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Oczywiście, masz rację. Najlepiej aby to był przyjemny nałóg zastępujący ten "zły"

Nigdy nie sądziłam że będę zmagać się z takim nałogiem i tego do myśli nie mogę dopuścić, ciężko mi z tym żyć.

Każdego ranka, wyrzuty sumienia. Najgorsze są myśli po powrocie z pracy....



Ale najważniejszym wyznacznikiem jest postanowienie  celu... który tak ciężko mi postanowić....

38

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

BlondPaulinko, ta rada, którą wyczytałaś nie jest taka zła, ale ona się odnosi raczej do lżejszych przypadków, niż alkoholizm. Do różnych złych nawyków, ewentualnie jakieś słabsze uzależnienia behawioralne. No nie wiem, np. nawykowe obgryzanie paznokci, czy coś takiego. Ale alkoholizm to jest inna skala problemu. Tutaj autorka sobie sama nie poradzi. To skomplikowany proces tak na prawdę, nie rozchodzi się w nim tylko o to, żeby przestać pić. Trzeba jeszcze zmienić swoje myślenie. To wszystko jest trudne, dlatego tak wiele osób sobie z tym nie radzi.
Trochę jakby autorka miała jakąś chorobę, np. guza. Też byś nie radziła jej: wytnij sobie sama tego guza. Musi być specjalista od tej choroby, który ma wiedzę: co to za guz, dlaczego powstał, jak u innych osób się go leczyło i dopiero może ktoś wyszkolony pomóc . Tutaj oczywiście terapeuta sam z siebie nic nie zrobi, ani grupa AA też za autorkę nie zrobi, ale takie osoby powiedzą, wyjaśnią, pokierują, co może zrobić ona, żeby sobie ulżyć. Jak ma zmienić swoje myślenie i zachowanie. Bo jak pisałam, nie chodzi o samo zaprzestanie picia. Za tym wszystkim się kryje depresja, kiepska samoocena i inne problemy emocjonalne. Myślę, że niestety to są miesiące i nawet lata całe pracy nad sobą. A nie takie hop-siup w dwa dni przestanę pić, dzięki jakiemuś cudownemu sposobowi. Oj, żeby tak było, to kazdy alkoholik, narkoman itp, zaraz by zdrowieli i w ogóle by takich ludzi nie było. A jest wielu, z podobnymi problemami. Niestety, to nie jest prosta sprawa i trzeba się będzie uzbroić w cierpliwość, przygotować na wiele też po drodze upadków - przy rzucaniu każdego nałogu, są chwile upadku i nawrotu do niego, o czym dobrze mieć świadomość, że tak będzie. To jest część tego procesu. Choć oczywiście, też są ludzie, którzy potrafią rzucić raz i już ani razu do końca życia nie sięgnąć. Ale to myślę jest mniejszość. A u innych to przebiega nie jako prosta, czysta droga, a z dużymi turbulencjami, że tak powiem smile
Jakkolwiek, samo uprawianie sportu, zamiast wypicia piwa, na pewno jest dobrym pomysłem. Może to dużo pomóc. Zabierze czas, da jakiś cel i sam w sobie ruch jest zdrowy, i poprawia humor. Tylko mi chodzi o to, że to powinno iść w parze z leczeniem psychoterapeutycznym i mityngami AA. To jest ta podstawa. Dodatkowe sposoby są również cenne, ale nie zastąpią spotkania ze specjalistą.

39

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Może zrób pierwszy krok i zamiast gadać o zapisaniu się na terapię, po prostu się ZAPISZ NA TERAPIĘ?

40 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-05-17 00:40:21)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Typowy alkoholik to ten który żłopie pod sklepem od rana.

Ja wypija raptem parę piw wieczorem i jestem alkoholiczką?
No cóż zawsze żeby pomóc potrzebne są słowa krytyki i tego czego nie chcemy usłyszeć aby wywołały wstrząs i dały do myślenia : "co robisz ze swoim życiem"

Nie rozumiecie mnie, jak to jest żyć z kimś toksycznym i kto zdeptał w Was całe człowieczeństwo.

Ale zawsze można znaleźć odrobinę wyrozumiałości.

Jeśli bym chodziła na prawo jazdy byłabym tym faktem zestresowana czy się uda itp.
Chciałabym udowodnić samej sobie że można.

Wstąpienie do AA? Ja tego nie potrzebuje to wstyd.

Dlatego szukam rozwiązania by to ominąć. Ale najlepiej skrytykować.
Ale jestem wdzięczna za odpowiedzi i każdemu z osobna dziękuje, wiele to dla mnie znaczy.


Nie rozśmieszaj nas...JESTEŚ alkoholiczką.

bloggerka napisał/a:

Zrzucam winę na mojego EX dlatego że taka jest prawda.
Przyjeżdżając tam byłam nie paląca, nie pijąca, na diecie, uprawiałam sport, byłam szczupła i ładny wygląd.

Teraz to zniknęło jak bańka mydlana.

prawda jest taka, że "winę" za nałóg ponosi nałogowiec czyli w tym przypadku TY i tylko Ty. Mój były pił w podobny sposób do Ciebie i przez to z nim zerwałam, choć miałam z nim bardzo poważne plany. Zachowujesz się tak jak on, nie widzisz tego...zobaczysz, jak będzie za późno i zostaniesz tylko Ty i "piwko".

bloggerka napisał/a:

Mój narzeczony jest mundurowym i jest nieustępliwy, gdy znajdzie papierosy lub piwo z mojej "wieczornej skrytki" zaczyna się awantura.
Dostaje piany z ust i nie szczędzi przekleństw. Zawsze idzie za tym słowo: Nigdy nie zostaniesz matką moich dzieci a to tak bardzo mnie boli.

Niestety, nie dziwię mu się. Nikt, kto nie jest uzależniony, nie chce tworzyć rodziny, dzieci z osobą z nałogiem - szczególnie alkoholowym/narkotykowym.
Co do awantur, wyzwisk - u mnie było tak samo z mojej strony, więc powiem Ci z czego wynika - osoba będąca w związku z kimś popijającym jest jak na bombie...która ciągle wybucha, bo ktoś obiecywał a znowu pił. Jest to skrajnie wyczerpujące emocjonalnie, ponadto to współuzależnienie.

Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Uwolniłaś się z toksycznego związku i wpadłaś w następny...

Dokladnie. Ten facet nie traktuje Cię dobrze. Powinien wspierać konstruktywnie, a nie wpedzać w poczucie winy.


Nie do końca tak jest Cyngli. Byłam po drugiej stronie i rozumiem zachowania jej faceta, ma już dość tego, że ona pije... On ją prosi by nie piła, bo pewnie nie wyobraża sobie dalszego życia z kimś takim ( i słusznie ) a ona nadal swoje.

bloggerka napisał/a:

Problemy finansowe, owszem przed kolejną pensją muszę liczyć na Jego wsparcie lub rodziców ale Oni wiedzą dlaczego i mają tego dość.

Dziwisz się, że kłócicie się o finanse? Dziewczyno, spójrz na to z boku, skoro nie starcza Ci do następnej wypłaty PRZEZ alkohol to problem jest bardzo zaawansowany.




Dodam jeszcze coś od siebie. Nie rozumiem, może pomożecie mi zrozumieć, dlaczego osoby uzaleznione często zwalają uzależnienie na kogoś - tu na byłego np. To ten były jest w Twoim życiu, kupuje Ci to piwo ( skoro pijesz codziennie to musisz je bardzo często nabywać), wlewa Ci je? Jak bardzo trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że powód nie jest w żadnym byłym a tylko i wyłącznie w Tobie. Jesteś oddzielną jednostką, ODPOWIEDZIALNĄ ZA SIEBIE, SWOJE DECYZJE I ZACHOWANIA.
Powodzenia w dalszym zaprzeczaniu ( z ang "denial" myślę, że po ang lepiej oddaje istotę zachowań), bo zdecydowanie w tej fazie jesteś. Do wyleczenia na razie dłuuuga droga. Najpierw musisz uświadomić sobie problem i się do niego przyznać przed sobą...

41 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-17 05:27:48)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Uwolniłaś się z toksycznego związku i wpadłaś w następny...

Dokladnie. Ten facet nie traktuje Cię dobrze. Powinien wspierać konstruktywnie, a nie wpedzać w poczucie winy.


Nie do końca tak jest Cyngli. Byłam po drugiej stronie i rozumiem zachowania jej faceta, ma już dość tego, że ona pije... On ją prosi by nie piła, bo pewnie nie wyobraża sobie dalszego życia z kimś takim ( i słusznie ) a ona nadal swoje.

Pochodzę z rodziny z problemem alkoholowym i osobiście uważam, że jeżeli ktoś świadomie decyduje się zostać w związku z alkoholikiem, to bynajmniej nie po to, by osobę uzależnioną dobijać na każdym kroku, a po to, by ją wspierać w trzeźwieniu.

To, co robi facet Autorki, przynosi kompletnie odwrotny skutek. To już lepiej odejść, nikt nikogo na siłę nie trzyma.

42

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Myślę, że nie rozumienie jak to jest być w związku toksycznym, który zmienia Was totalnie w inną osobę.
Bo po drugiej stronie jest.... "miłość"

Zaczęłam planować zemstę, potem odeszłam.

Miłość przysłoniła oczy, ale nie utkwiłam jak inne kobiety dla dobra dzieci siedzą, bo co ludzie powiedzą itp.

Byłam wolna i nieszczęśliwa.
Bo pozwalałam długo na wiele za dużo...

Kochałam to fakt, ale ta gra nie była warta świeczki.

Zaniżona samoocena i depresja a także poniżenie itp... to co zostało po związku stało się obojętnością na dalsze życie.

Jestem dumna, że nie mam dziecka z tego związku a mogło być i po prostu odeszłam.

Praca nad sobą i tym co jest w  głowie od tego muszę zacząć.

Obecny partner nie akceptuje pod żadnym pozorem niczego co jest używką.
Ale gdyby był bardziej otwarty uczuciowo itp... mogłabym od czasu do czasu nawet się uśmiechnąć i poczuć się kochana.

Nie czuję tego z jego strony, powściągliwość itp... i teraz to nie ma związku z piciem bo jak się poznaliśmy nie piłam itp.

Owszem, to jak teraz żyję jest moją winą bo ja wstąpiłam w ten związek świadomie i wiedziałam jak może się skończyć.

Jednak jak się spotykaliśmy było mi go żal bardzo, przez nieudane życie i tak zaczęły się tematy ale jego nałogi mnie wykańczały nie miałam siły z nimi walczyć.

Myślę że jeśli wygrałam z otyłością i odeszłam od faceta który mnie psychicznie dobił... wygram kolejną walkę o siebie...

43

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Bloggerko, konkretnie - kiedy zamierzasz udać się do terapeuty/na spotkanie AA?

44

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
Cyngli napisał/a:
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dokladnie. Ten facet nie traktuje Cię dobrze. Powinien wspierać konstruktywnie, a nie wpedzać w poczucie winy.


Nie do końca tak jest Cyngli. Byłam po drugiej stronie i rozumiem zachowania jej faceta, ma już dość tego, że ona pije... On ją prosi by nie piła, bo pewnie nie wyobraża sobie dalszego życia z kimś takim ( i słusznie ) a ona nadal swoje.

Pochodzę z rodziny z problemem alkoholowym i osobiście uważam, że jeżeli ktoś świadomie decyduje się zostać w związku z alkoholikiem, to bynajmniej nie po to, by osobę uzależnioną dobijać na każdym kroku, a po to, by ją wspierać w trzeźwieniu.

To, co robi facet Autorki, przynosi kompletnie odwrotny skutek. To już lepiej odejść, nikt nikogo na siłę nie trzyma.


Ty pochodzisz z takiej rodziny, ja natomiast byłam w takim związku kilka lat i uważam inaczej - alkoholik powinien brać odpowiedzialność za każdą kolejną złamaną obietnicę (oraz liczyć się z tym, że druga strona nie będzie za to "głaskać po pupie"), za wyciągnie pieniędzy, bo nie może wyżyć ze swojej wypłaty - ale na picie starcza. Ja rozumiem wspieranie w trzeźwieniu inaczej. 


bloggerka napisał/a:

Myślę, że nie rozumienie jak to jest być w związku toksycznym, który zmienia Was totalnie w inną osobę.

taaak, bo tylko Ty to przeżyłaś...  roll śmieszne

45

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

bbb29, za dużo sobie dopowiedziałaś.
Nigdzie nie pisze, by wspierać alkoholizm i wszystko wybaczac. Pisałam o konstruktywnym wspieraniu w drodze do trzezwienia.

46

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Cyngli rozumiem Twoj punkt widzenia ale rozumiem tez punkt widzenia tych ludzi ktorzy sie z alkoholikiem uzeraja. Moj ojciec tez pil/popija nadal tylko jest krotko trzymany wiec jest takim uspionym alkoholikiem. Pamietam swoja bezsilnosc i zlosc gdy widzialam enty raz  jego zachlana twarz(w tamtym momentach nazywalam ja morda..) i nie w glowie byly mi zadne konstruktywne rozwiazania  tylko chec zeby nawrzeszczec albo mu wrecz wtluc bo moze to na niego podziala. Ja wiem ze to nic by nie zmienilo i wiem ze moze wlasnie zle sie stalo ze mama wtedy go nie zostawila i nie dala mi i sobie spokojnego zycia a jemu wyboru czy sie zachlac na smierc czy odbic od dna samemu tylko niektorych to przerasta, mame przeroslo rozstanie i to nie z milosci tylko poczucia obowiazku i przysiegi malzenskiej. Dlatego mam mieszane uczucia co do faceta  Autorki. Z jednej strony jej nie pomaga / wyzywa sie a z drugiej moze juz sam jest bezsilny w tym wszystkim a odejsc nie umie.

47

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
feniks35 napisał/a:

Cyngli rozumiem Twoj punkt widzenia ale rozumiem tez punkt widzenia tych ludzi ktorzy sie z alkoholikiem uzeraja. Moj ojciec tez pil/popija nadal tylko jest krotko trzymany wiec jest takim uspionym alkoholikiem. Pamietam swoja bezsilnosc i zlosc gdy widzialam enty raz  jego zachlana twarz(w tamtym momentach nazywalam ja morda..) i nie w glowie byly mi zadne konstruktywne rozwiazania  tylko chec zeby nawrzeszczec albo mu wrecz wtluc bo moze to na niego podziala. Ja wiem ze to nic by nie zmienilo i wiem ze moze wlasnie zle sie stalo ze mama wtedy go nie zostawila i nie dala mi i sobie spokojnego zycia a jemu wyboru czy sie zachlac na smierc czy odbic od dna samemu tylko niektorych to przerasta, mame przeroslo rozstanie i to nie z milosci tylko poczucia obowiazku i przysiegi malzenskiej. Dlatego mam mieszane uczucia co do faceta  Autorki. Z jednej strony jej nie pomaga / wyzywa sie a z drugiej moze juz sam jest bezsilny w tym wszystkim a odejsc nie umie.

Oboje mają wybór. Jeśli tkwią w tym związku, to z konkretnych powodów.

48

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Udaj się do psychologa, on ci pomoże. Zrób to dla siebie. Musisz zerwać z nałogiem.
Jeśli zależy Ci na tym facecie to nie rezygnuj z niego. Nie pozwól, żeby alkohol z tobą zwyciężył. Jeśli ten mężczyzna na prawdę cię kocha to powiedz mu o swojej sytuacji, będziesz miała oparcie w trudnych chwilach.

49 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-05-17 18:39:36)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
Cyngli napisał/a:

bbb29, za dużo sobie dopowiedziałaś.
Nigdzie nie pisze, by wspierać alkoholizm i wszystko wybaczac. Pisałam o konstruktywnym wspieraniu w drodze do trzezwienia.

Nic nie dopowiedziałam smile chodzi mi właśnie "konstruktywne wspieranie". Wspieranie w czym? Patrząc na słowa autorki wątku, ona tkwi dalej w nałogu. Nic dziwnego, że facet się wkurza, że ona obiecuje i nadal nic z tym nie robi. Gdyby ona się faktycznie leczyła i bardzo chciała wyjść z tego - terapia grupowa AA, zaprzestanie picia - wtedy konstruktywne wspieranie jak najbardziej. Teraz może ją wspierać co najwyżej w piciu.

Ja "trzeźwienie" rozumiem całkiem inaczej. W tej chwili to jest żart i robienie sobie "jaj" z danych obietnic, ciągnięcie kasy... Szkoda tylko faceta... oby przejrzał na oczy, bo alkoholik to nie jest dobry materiał na zakładanie rodziny.

50 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-17 18:50:07)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

bbb29, za dużo sobie dopowiedziałaś.
Nigdzie nie pisze, by wspierać alkoholizm i wszystko wybaczac. Pisałam o konstruktywnym wspieraniu w drodze do trzezwienia.

Nic nie dopowiedziałam smile chodzi mi właśnie "konstruktywne wspieranie". Wspieranie w czym? Patrząc na słowa autorki wątku, ona tkwi dalej w nałogu. Nic dziwnego, że facet się wkurza, że ona obiecuje i nadal nic z tym nie robi. Gdyby ona się faktycznie leczyła i bardzo chciała wyjść z tego - terapia grupowa AA, zaprzestanie picia - wtedy konstruktywne wspieranie jak najbardziej. Teraz może ją wspierać co najwyżej w piciu.

Ja "trzeźwienie" rozumiem całkiem inaczej. W tej chwili to jest żart i robienie sobie "jaj" z danych obietnic, ciągnięcie kasy... Szkoda tylko faceta... oby przejrzał na oczy, bo alkoholik to nie jest dobry materiał na zakładanie rodziny.

Na chwilę obecną nie podjęła jeszcze żadnych kroków.
W tej sytuacji konstruktywne byłoby zachęcanie do podjęcia leczenia, na przykład.

Krzyk, pretensje, obrażanie - to nie pomoże nikomu. Jej partner ma drogę wolną. Może zostać i wspierać, może zostać i nic nie robić jak do tej pory, a może odejść i żyć swoim życiem. Jego wybór i jego sprawa. Tu się nie ma co wkurzać, bo kręcenie i obiecanki bez pokrycia to akurat nieodzowne części każdego nałogu. Wie to każdy, kto się zetknął z alkoholikiem czy innym uzależnionym.


Owszem, dopowiedziałaś sobie, że niby ja uważam, że konstruktywnym wspieraniem jest według mnie akceptacja nałogu, a nic takiego spod moich palców nie wyszło. I nigdy nie wyjdzie.

51 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-05-17 19:18:27)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
Cyngli napisał/a:
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

bbb29, za dużo sobie dopowiedziałaś.
Nigdzie nie pisze, by wspierać alkoholizm i wszystko wybaczac. Pisałam o konstruktywnym wspieraniu w drodze do trzezwienia.

Nic nie dopowiedziałam smile chodzi mi właśnie "konstruktywne wspieranie". Wspieranie w czym? Patrząc na słowa autorki wątku, ona tkwi dalej w nałogu. Nic dziwnego, że facet się wkurza, że ona obiecuje i nadal nic z tym nie robi. Gdyby ona się faktycznie leczyła i bardzo chciała wyjść z tego - terapia grupowa AA, zaprzestanie picia - wtedy konstruktywne wspieranie jak najbardziej. Teraz może ją wspierać co najwyżej w piciu.

Ja "trzeźwienie" rozumiem całkiem inaczej. W tej chwili to jest żart i robienie sobie "jaj" z danych obietnic, ciągnięcie kasy... Szkoda tylko faceta... oby przejrzał na oczy, bo alkoholik to nie jest dobry materiał na zakładanie rodziny.

Na chwilę obecną nie podjęła jeszcze żadnych kroków.
W tej sytuacji konstruktywne byłoby zachęcanie do podjęcia leczenia, na przykład.

Krzyk, pretensje, obrażanie - to nie pomoże nikomu. Jej partner ma drogę wolną. Może zostać i wspierać, może zostać i nic nie robić jak do tej pory, a może odejść i żyć swoim życiem. Jego wybór i jego sprawa. Tu się nie ma co wkurzać, bo akurat kręcenie i obiecanki bez pokrycia to akurat nieodzowne części każdego nałogu. Wie to każdy, kto się zetknął z alkoholikiem czy innym uzależnionym.

Alkoholika nie da się zachęcić do leczenia. On SAM musi tego chcieć, innego wyjścia nie ma. Chyba każdy kto trochę interesuje się tematem wie, iż alkoholik zwykle zaczyna się leczyć gdy osiągnie tzw. "dno" smile. A nie dlatego, że ktoś go o to poprosi. Wiesz co najczęściej robi alkoholik, gdy próbuje przestać dla kogoś? Lepiej się kamufluje. Co autorka też robi smile.

Doskonale sobie zdaję sprawę co jest charakterystyczne dla nałogowca. Tylko, że fakt iż jest to element uzależnienia nie jest wytłumaczeniem na oszukiwanie i zrywane kolejne obietnice . Żadnym. Więc facet ma pełne prawo reagować emocjonalnie. Usprawiedliwianie uzależnionego to jeden z objawów współuzależnienia, więc bardzo dobrze, że on tego nie robi i wymaga dotrzymywania obietnic.

Nie życzę Ci abyś musiała się o tym przekonać w związku partnerskim (nie rodzinie), ale mogę cię zapewnić, iż ostatni wers jest doskonały w teorii dla osób patrzących na taki związek z boku. Facet jeszcze "walczy". 

Offtop : Co do "dopowiadywania" czy jego braku, nie zamierzam się kłócić, wskaż mi proszę, gdzie padły słowa "dla Ciebie Cyngli konstruktywne wspieranie to akceptacja nałogu", bo nie przypominam sobie tego. Chyba to Ty sobie trochę dopowiadasz.
Treść moich postów ma charakter ogólny, luźnej dyskusji i przedstawiania wzajemnych poglądów/doświadczeń, nawet jeśli odpowiadam na Twój czy kogoś innego post. Zbyt osobiście to bierzesz, bo w ogóle nie myślałam o Tobie i o tym co akceptujesz a czego nie tongue  . 

bloggerka napisał/a:

Jestem dumna, że nie mam dziecka z tego związku a mogło być i po prostu odeszłam.

To jest powód do dumy <brawa>.




Chyba dam sobie spokój w komentowaniu tego tematu, bo jest to walka z wiatrakami i walenie grochem o ścianę big_smile

52 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-17 19:23:04)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
bbb29 napisał/a:

Nic nie dopowiedziałam smile chodzi mi właśnie "konstruktywne wspieranie". Wspieranie w czym? Patrząc na słowa autorki wątku, ona tkwi dalej w nałogu. Nic dziwnego, że facet się wkurza, że ona obiecuje i nadal nic z tym nie robi. Gdyby ona się faktycznie leczyła i bardzo chciała wyjść z tego - terapia grupowa AA, zaprzestanie picia - wtedy konstruktywne wspieranie jak najbardziej. Teraz może ją wspierać co najwyżej w piciu.

Ja "trzeźwienie" rozumiem całkiem inaczej. W tej chwili to jest żart i robienie sobie "jaj" z danych obietnic, ciągnięcie kasy... Szkoda tylko faceta... oby przejrzał na oczy, bo alkoholik to nie jest dobry materiał na zakładanie rodziny.

Na chwilę obecną nie podjęła jeszcze żadnych kroków.
W tej sytuacji konstruktywne byłoby zachęcanie do podjęcia leczenia, na przykład.

Krzyk, pretensje, obrażanie - to nie pomoże nikomu. Jej partner ma drogę wolną. Może zostać i wspierać, może zostać i nic nie robić jak do tej pory, a może odejść i żyć swoim życiem. Jego wybór i jego sprawa. Tu się nie ma co wkurzać, bo akurat kręcenie i obiecanki bez pokrycia to akurat nieodzowne części każdego nałogu. Wie to każdy, kto się zetknął z alkoholikiem czy innym uzależnionym.

Alkoholika nie da się zachęcić do leczenia. On SAM musi tego chcieć, innego wyjścia nie ma. Chyba każdy kto trochę interesuje się tematem wie, iż alkoholik zwykle zaczyna się leczyć gdy osiągnie tzw. "dno" smile. A nie dlatego, że ktoś go o to poprosi. Wiesz co najczęściej robi alkoholik, gdy próbuje przestać dla kogoś? Lepiej się kamufluje. Co autorka też robi smile.

Doskonale sobie zdaję sprawę co jest charakterystyczne dla nałogowca. Tylko, że fakt iż jest to element uzależnienia nie jest wytłumaczeniem na oszukiwanie i zrywane kolejne obietnice . Żadnym. Więc facet ma pełne prawo reagować emocjonalnie. Usprawiedliwianie uzależnionego to jeden z objawów współuzależnienia, więc bardzo dobrze, że on tego nie robi i wymaga dotrzymywania obietnic.

Nie życzę Ci abyś musiała się o tym przekonać w związku partnerskim (nie rodzinie), ale mogę cię zapewnić, iż ostatni wers jest doskonały w teorii dla osób patrzących na taki związek z boku. Facet jeszcze "walczy". 

Offtop : Co do "dopowiadywania" czy jego braku, nie zamierzam się kłócić, wskaż mi proszę, gdzie padły słowa "dla Ciebie Cyngli konstruktywne wspieranie to akceptacja nałogu", bo nie przypominam sobie tego. Chyba to Ty sobie trochę dopowiadasz.

bloggerka napisał/a:

Jestem dumna, że nie mam dziecka z tego związku a mogło być i po prostu odeszłam.

To jest powód do dumy <brawa>.




Chyba dam sobie spokój w komentowaniu tego tematu, bo jest to walka z wiatrakami i walenie grochem o ścianę big_smile

Dosłownie tego nie napisałaś, ale sens był właśnie taki. Przeczytaj sobie swoje wcześniejsze posty.

NIKT partnerowi Autorki nie broni zostawienia jej, by "dotknęła dna". Problem polega raczej na tym, że on się karmi tym, że może jej dosrać, bo jest uzależniona. Widziałam takie sytuacje niejednokrotnie. Sam zapewne ma pewne deficyty, jak każdy kto tkwi w związku z osobą uzależnioną.

Nie przyszłam tu, żeby się sprzeczac. Alkoholika nie da się namówić na leczenie, ale można go zachęcić pokazując mu plusy życia bez chlanie. Oszukiwania i niespelnionych obietnic nie ma po co tłumaczyć. To są mechanizmy uzależnienia. To się leczy wraz z nałogiem.

P.s. To pisała żona byłego narkomana i córka alkoholika (świeć Panie nad jego duszą).

53 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-05-17 19:42:03)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
Cyngli napisał/a:
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na chwilę obecną nie podjęła jeszcze żadnych kroków.
W tej sytuacji konstruktywne byłoby zachęcanie do podjęcia leczenia, na przykład.

Krzyk, pretensje, obrażanie - to nie pomoże nikomu. Jej partner ma drogę wolną. Może zostać i wspierać, może zostać i nic nie robić jak do tej pory, a może odejść i żyć swoim życiem. Jego wybór i jego sprawa. Tu się nie ma co wkurzać, bo akurat kręcenie i obiecanki bez pokrycia to akurat nieodzowne części każdego nałogu. Wie to każdy, kto się zetknął z alkoholikiem czy innym uzależnionym.

Alkoholika nie da się zachęcić do leczenia. On SAM musi tego chcieć, innego wyjścia nie ma. Chyba każdy kto trochę interesuje się tematem wie, iż alkoholik zwykle zaczyna się leczyć gdy osiągnie tzw. "dno" smile. A nie dlatego, że ktoś go o to poprosi. Wiesz co najczęściej robi alkoholik, gdy próbuje przestać dla kogoś? Lepiej się kamufluje. Co autorka też robi smile.

Doskonale sobie zdaję sprawę co jest charakterystyczne dla nałogowca. Tylko, że fakt iż jest to element uzależnienia nie jest wytłumaczeniem na oszukiwanie i zrywane kolejne obietnice . Żadnym. Więc facet ma pełne prawo reagować emocjonalnie. Usprawiedliwianie uzależnionego to jeden z objawów współuzależnienia, więc bardzo dobrze, że on tego nie robi i wymaga dotrzymywania obietnic.

Nie życzę Ci abyś musiała się o tym przekonać w związku partnerskim (nie rodzinie), ale mogę cię zapewnić, iż ostatni wers jest doskonały w teorii dla osób patrzących na taki związek z boku. Facet jeszcze "walczy". 

Offtop : Co do "dopowiadywania" czy jego braku, nie zamierzam się kłócić, wskaż mi proszę, gdzie padły słowa "dla Ciebie Cyngli konstruktywne wspieranie to akceptacja nałogu", bo nie przypominam sobie tego. Chyba to Ty sobie trochę dopowiadasz.

bloggerka napisał/a:

Jestem dumna, że nie mam dziecka z tego związku a mogło być i po prostu odeszłam.

To jest powód do dumy <brawa>.




Chyba dam sobie spokój w komentowaniu tego tematu, bo jest to walka z wiatrakami i walenie grochem o ścianę big_smile

Dosłownie tego nie napisałaś, ale sens był właśnie taki. Przeczytaj sobie swoje wcześniejsze posty.

NIKT partnerowi Autorki nie broni zostawienia jej, by "dotknęła dna". Problem polega raczej na tym, że on się karmi tym, że może jej dosrać, bo jest uzależniona. Widziałam takie sytuacje niejednokrotnie. Sam zapewne ma pewne deficyty, jak każdy kto tkwi w związku z osobą uzależnioną.

Nie przyszłam tu, żeby się sprzeczac. Alkoholika nie da się namówić na leczenie, ale można go zachęcić pokazując mu plusy życia bez chlanie. Oszukiwania i niespelnionych obietnic nie ma po co tłumaczyć. To są mechanizmy uzależnienia. To się leczy wraz z nałogiem.

P.s. To pisała żona byłego narkomana i córka alkoholika (świeć Panie nad jego duszą).


Zdaje sobie sprawę z treści moich postów i nadal nie potrafię dostrzec gdzie sobie "dopowiadam". Tak jak napisałam, nie jest przedmiotem moich rozważań, to co akceptujesz a czego nie... roll
Ja natomiast tkwiłam pewien czas w takim związku wierząc w obietnice i zachowywałam się często jak partner autorki - "karmiłam się tym,że mogłam dosrać"? Serio? big_smile Raczej całkowicie mnie to niszczyło, nie radziłam sobie z tym, że ktoś kogo kocham okazał się mieć taki problem (nałogowcy potrafią się kamuflować), że mnie oszukuje, mami obietnicami itd. Nabawiłam się nerwicy przez współuzależnienie, chłopak autorki być może też i stąd jego reakcje.

I nie piszę tego, aby się kłócić, ale pokazać dlaczego prawdopodobnie facet autorki zachowuje się tak, jak się zachowuje. Nie jestem trollem forumowym, przyszłam na to forum po wsparcie i staram się swoje doświadczenia przekazywać innym. Nawet jak nie ze wszystkimi się zgadzam, lub moje posty bywają "ostre".

54 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-17 19:42:05)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Nie dojdziemy do porozumienia niestety.
Aczkolwiek szanuję Twoje zdanie.

55

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
Cyngli napisał/a:

Nie dojdziemy do porozumienia niestety.
Aczkolwiek szanuję Twoje zdanie.

Wzajemnie smile
W jednym się jednak zgadzamy - Autorko tematu, musisz rozpocząć terapię.

56

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bbb29 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nie dojdziemy do porozumienia niestety.
Aczkolwiek szanuję Twoje zdanie.

Wzajemnie smile
W jednym się jednak zgadzamy - Autorko tematu, musisz rozpocząć terapię.

Dokladnie. Im szybciej, tym lepiej.

57

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Na terapię mogę wybrać się pod koniec czerwca bo mam wtedy urlop i będę miała dużo czasu żeby się tym zająć i być obecna codziennie.

Ale do końca czerwca jest dużo czasu, a teraz mam nawał pracy i nie radzę sobie już pomału. Partnera nie ma, wyjechał. Wróci na początku czerwca.

Robicie ze mnie najgorszą alkoholiczkę.

Mój partner wie jak jest ale nie mówi że odejdzie, nie ma w tym żadnego celu, gdyby nic nie czuł sam by odszedł już wcześniej.

Przez moje popijanie po kryjomu oddaliliśmy się.

Ale nie na tyle by podjąć krok o rozstaniu.

Z jego punktu widzenia chyba nie dostrzega uzależnienia tylko nadużywanie.

Można pić i nie być alkoholikiem i chyba on tak myśli.

Ale gdy odnalazł skrytkę bo widział podpicie u mnie dzień przed jego wyjazdem stwierdził że nadużywam i co wyprawiam.

Wczoraj była taka sytuacja... Mężczyzna może po 50-tce  kupował wódkę i piwo... trząsł się cały...

Obserwowałam go z ogromnym strachem i napływem myśli..... A mianowicie pierwsza: Ja nigdy taka nie chcę się stać.

Trzęsąca się od alkoholu. Okropny i smutny widok.... sad

Gadamy przez telefon podczas jego delegacji.... za każdym razem mówi: "mam nadzieje że nie pijesz i nie palisz bo mnie znów wkurzysz"

Nigdy nie podniósł na mnie ręki i nie ma jakiejś patologii.

Jesteśmy normalnym związkiem gdyby nie poplamienie tej szaty moim popijaniem.

Nawet nie wiecie jak ciężko mi dotrwać do tego czerwca. Nie mogę w pracy powiedzieć że jeżdżę na takie spotkania i dlatego potrzebuję wolnych dni bo wstydzę się

A i przyspieszyć się tego nie da bo już jest zatwierdzone.

58 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-18 10:39:50)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Wcale nie musisz czekać do czerwca. To Twoja kolejna wymówka.


I nie robimy z Ciebie najgorszego alkoholika. Alkoholik to alkoholik, zawdzięczasz tę chorobę jedynie sobie.

59 Ostatnio edytowany przez ichogo (2018-05-18 12:20:24)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Bloggerka - alkoholik, który się trzęsie jest w którymś stadium choroby. On był też na tym etapie, na którym  Ty jesteś obecnie. Ta choroba ma tylko jeden kierunek. To Ty podejmujesz decyzję co ze swoim życiem robisz i ponosisz jego konsekwencje. Na podstawie przeczytanych postów zakładam, że wiesz, że coś jest nie halo, ale póki co targujesz się ze sobą, że nie jest tak źle. Próbujesz wzbudzić "litość" czytelników i chciałabyś, żeby wszyscy Cię głaskali po głowie, bo trudne dzieciństwo, bo beznadziejny były, bo ten obecny zbyt surowy. Głaskanie po głowie, to wspieranie alkoholika w tym w czym tkwi. Zarówno Ty jak Twój partner skoro jesteście w związku, który Was uwiera, ale wynosicie z niego jakieś zyski. Póki co suma zysków jest wyższa niż suma strat i tak sobie możecie tkwić lata, a nawet do końca życia. Jak już osiągniesz swoje "dno" i podejmiesz decyzję , że chcesz ze swoją chorobą coś zrobić, to otworzą Ci się oczy na wiele rzeczy, których zwyczajnie teraz nie widzisz, bo alkoholizm polega też na samooszukiwaniu. Otworzą Ci się tez oczy na jakość Twojego związku i Twojego faceta, o którym na początku pisałaś ideał, a teraz piszesz, ze to już tak różowo nie wygląda.

Polecam książkę M. Halber "Najgorszy człowiek świata". Polecam dlatego, że "dno" autorki było ustawione dość wysoko i nie zdążyła zawędrować do skrajnego kasacyjnego picia.

Zakładam, że kompletnie nie zdajesz sobie sprawy w jak ciężką chorobę wpadłaś, bo gdybyś taką świadomość miała to na terapię pędziłabyś już i nie licytowała, że urlop masz dopiero w czerwcu. Czy w ogóle podjęłaś jakieś kroki ku terapii? Czy pytałaś się o miejsca w ośrodkach (na te miejsca czasami się czeka i żeby przetrwać to czekanie niektórzy biegają do AA, psychologa...). Każdy ma inną ścieżkę zdrowienia, ale u każdego zaczyna ona się w podobny sposób pójście na terapię dla SIEBIE, a nie dla kogoś/czegoś.

Może zacznij czytać fora dla alkoholików... tam znajdziesz bardzo dużo rad. Może szybciej dojrzejesz do najważniejszej Twojej życiowej decyzji - podjęcia leczenia. Powodzenia!

60

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Wpisz w google: "pijane myślenie". Albo "mechanizm iluzji i zaprzeczenia". Przeczytaj znalezione materiały w skupieniu od początku do końca. Zauważ przy tym, czy nie kojarzy Ci się to wszystko aby z kimś dobrze znajomym...

61

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

NIe będę Ciebie umoralniał ani atakował.
Powiem jedynie tak... Jak chcesz znów być taka, jaka byłaś, znów być radosna, szczęśliwa, mieć pomysł na życie... Terapia jest wskazana. Dla Twego dobra.
Ten koleś wsączył w Ciebie swój jad i nadal tam siedzi. Samo to, że byłaś z nim dwa lata... Ktoś inny od razu spławiłby takiego kolesia - po wyrokach, dilera, pijaka, nieroba... Wiem, miłość jest ślepa. Ale teraz masz obowiązek pomysleć o sobie, bo kto inny zatroszczy się o Ciebie lepiej, niż Ty sama?
Jak chcesz lepszego życia - działaj. Jak nie... wizja jest jedna - codziennie piwo, potem coś mocniejszego. I wegetacja...
Co wybierasz?
Twój ruch.

62 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-05-20 20:51:29)

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..
bloggerka napisał/a:

Na terapię mogę wybrać się pod koniec czerwca bo mam wtedy urlop i będę miała dużo czasu żeby się tym zająć i być obecna codziennie.

Ale do końca czerwca jest dużo czasu, a teraz mam nawał pracy i nie radzę sobie już pomału. Partnera nie ma, wyjechał. Wróci na początku czerwca.

Robicie ze mnie najgorszą alkoholiczkę.

Mój partner wie jak jest ale nie mówi że odejdzie, nie ma w tym żadnego celu, gdyby nic nie czuł sam by odszedł już wcześniej.

Przez moje popijanie po kryjomu oddaliliśmy się.

Ale nie na tyle by podjąć krok o rozstaniu.

Z jego punktu widzenia chyba nie dostrzega uzależnienia tylko nadużywanie.

Można pić i nie być alkoholikiem i chyba on tak myśli.

Ale gdy odnalazł skrytkę bo widział podpicie u mnie dzień przed jego wyjazdem stwierdził że nadużywam i co wyprawiam.

Wczoraj była taka sytuacja... Mężczyzna może po 50-tce  kupował wódkę i piwo... trząsł się cały...

Obserwowałam go z ogromnym strachem i napływem myśli..... A mianowicie pierwsza: Ja nigdy taka nie chcę się stać.

Trzęsąca się od alkoholu. Okropny i smutny widok.... sad

Gadamy przez telefon podczas jego delegacji.... za każdym razem mówi: "mam nadzieje że nie pijesz i nie palisz bo mnie znów wkurzysz"

Nigdy nie podniósł na mnie ręki i nie ma jakiejś patologii.

Jesteśmy normalnym związkiem gdyby nie poplamienie tej szaty moim popijaniem.

Nawet nie wiecie jak ciężko mi dotrwać do tego czerwca. Nie mogę w pracy powiedzieć że jeżdżę na takie spotkania i dlatego potrzebuję wolnych dni bo wstydzę się

A i przyspieszyć się tego nie da bo już jest zatwierdzone.


Nie ma "najgorszych"/"najlepszych" alkoholików. Są po prostu alkoholicy. Może różne stadia, lecz tej samej choroby.




Co do rozstania - nie bądź taka pewna. Mój ukochany też był pewien, że zawsze będę i że on "tylko czasami trochę nadużywa" ale nie ma problemu i że każde nadużycie (załamana obietnice) będę wybaczać. Często powtarzał, że zawsze będziemy razem, jakby sam chciał się w tym utwierdzić. Niestety odeszłam.
Dlatego dziewczyno, walcz, żebyś to TY podejmowała wybory z kim chcesz być i co robić w życiu, a nie podejmował je alkohol, lub niszczył Twoich bliskich i Ciebie. I w konsekwencji zostawiał samą z coraz większym nałogiem.

63

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Cześć.

Wasze wszystkie odpowiedzi wzięłam sobie do serca, przestraszyłam się najbardziej terapii. Wmówiłam sobie że jej nie potrzebuję.
Ale zanim dodam coś jeszcze chcę opisać jeden dzień...

Miałam ostatnio parę dni wolnych, przyjechała mama i było fajnie. Pierogi zupka itp... na deser piwo... Dość szybko wypiłam dużą ilość..

Poczułam się dobrze wstawiona, było mi nie dobrze.

Wieczorem było mi źle, czułam że nie potrzebuję tego a piłam na mus...

Ciężko przeszłam tą noc... Mało tego było mi wstyd przed mamą w takim stanie.

Gdy wróciła do domu zadzwoniła do sióstr i powiedziała że się staczam i ona tego nie zniesie dłużej.

Było mi wstyd miałam kaca moralnego...

Siostry mnie zaatakowały i boje się że dojdzie to do mojego faceta jak wróci z delegacji..

Od dwóch dni nie piję. Czuję się lepiej.... Zaparłam się... mówię NIE i koniec....

Wiem że musi upłynąć czas zanim wrócę do siebie, ale ON wraca chcę by widział we mnie zmianę i jak zobaczę się z rodzicami nie będę pić nawet po kryjomu.

Chyba coś dotarło do mnie.... i rozpacz mamy która musiała mnie taką widzieć....

Trzymajcie kciuki...

64

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Nie dasz rady bez terapii ....

65

Odp: Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Nie dam rady?

Od dwóch dni nie pije, nie myślę o tym bo nie chcę o tym myśleć...  I robię wszystko by o tym nie myśleć

Boli mnie wszystko i chcę wrócić do siebie jak było dawniej... Zdrowej...

Poza tym czuję się otłumaniona tym i bolą mnie mięsnie itp...

A będzie tak że niedługo w pracy nie będę dawać rady a przecież muszę dać radę....

Można bez terapii też zawalczyć od siebie i właśnie to robię....

Jak mi się nie uda wtedy będę skazana tylko na podjęcie terapii...

Teraz chcę zawalczyć o siebie sama... Ja jakoś wierzę że mi się uda....

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Uwolniłam się z toksycznego związku, który pozostawił bolesny skutek..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024