Zdrada? Zastanów się czy warto? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada? Zastanów się czy warto?

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 253 ]

Temat: Zdrada? Zastanów się czy warto?

„Jak można zdradzić, lub co gorsza zdradzać regularnie swojego partnera/męża/żonę? Jakim trzeba być człowiekiem żeby to robić, a potem jak gdyby nigdy nic wrócić do domu i żyć normalnie!? Zdrada to świństwo i policzek w twarz dla ukochanego. Tracisz swój honor, szacunek dla siebie i dla drugiej osoby. Po co tak komplikować sobie życie?” – Jeszcze jakieś dwa lata temu to mogła być moja wypowiedź- teraz wszystko się zmieniło. Mam 28 lat i zdradzam męża z facetem 15 lat starszym. A może lepiej powiedzieć to w czasie przeszłym- bo to już skończone. Teraz chcę podzielić się moimi wnioskami.


Otóż kiedyś wydawało mi się, że ten temat mnie nie dotyczy, ponieważ wierność była dla mnie ważna i stanowiło to dla mnie fundament związku. Skoro zdradzasz to znaczy, że nie zasługujesz na bycie ze swoim mężem, bo jesteś szmatą. Mój mąż miał identyczne zdanie. Jest człowiekiem honorowym i jak twierdzi nie zrobił by mi tego nigdy. Mnie też tak się wydawało, dopóki jedna osoba nie wywróciła mojego świata do góry nogami.


Banalna historia. Jak każda inna. Poznaliśmy się w pracy.  Gdy się pojawił, ja pracowałam dopiero kilka miesięcy. Od razu go polubiłam. Był konkretny, stanowczy, pracowity, inteligentny. Tak samo mówił o mnie. Na początku czysta sympatia. Pracujemy w korporacji. Nigdy nie interesowały mnie plotki, byłam na takim stanowisku, że miałam dużo pracy, inni pracę olewali. On jako że w hierarchii był wyżej niż ja potrzebował dobrych ludzi. Załatwił żebym przeszła do jego działu. Tam nie wiele się na początku zmieniło. Byliśmy skupieni na pracy, dużo rozmawialiśmy. Po jakimś czasie naszym stałym rytuałem była kawa, na której rozmowy schodziły też na tematy prywatne. On ma żonę i dziecko, ja mam męża, sprawa jasna. Po pracy- pisaliśmy do siebie sms, nadal w tematach zawodowych. Lubiliśmy swoją pracę, ale czasem pisaliśmy żeby ponarzekać na szefa, omówić to i owo czego nie zdążyliśmy w pracy. Wtedy zauważyłam jego inne cechy np. poczucie humoru, błyskotliwość, ogólnie same pozytywy. Mój mąż skupiony na swojej nowej pasji, cóż nawet nie zauważył że częściej korzystam z telefonu. Do sedna. Kawa, sms, stały się codziennością, zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zaczęły się niewinne flirty w stylu „pięknie dziś wyglądasz” oczywiście że to banały, ale mi się podobało że ktoś mnie docenia w taki sposób, że jeszcze komuś mogę się podobać. Mój mąż przestał mnie już adorować, bo jak mi powiedział zdobyłem cię raz i już jesteś moja. A zatem flirt trwał. Pozwalałam na to, żeby sytuacja się rozkręcała. Sms zaczęły wychodzić poza godziny przyzwoitości czyli na pory późno wieczorne. Komplementy, miłe słówka, coś czego mi brakowało całe życie. Cóż, przygoda zaczęła się…


Mój mąż akurat pojechał sam na imprezę. Miał wrócić rano. Oczywiście wieczorne sms, już coraz bardziej pikantne, umówiliśmy się jeszcze w tę samą noc. Zostaliśmy kochankami. Trwało to kilka miesięcy. Zostawaliśmy „nadgodziny” w pracy, nic dziwnego, nie było to trudne. Romans się rozkręcał. Nasi małżonkowie nie zauważyli niczego. Trwało to kilka miesięcy. Seks w zasadzie był kilka razy, pozostałe spotkania to były pocałunki i rozmowy, tego nam bardziej brakowało. Tęskniliśmy do siebie. Patrzyłam na męża i nie czułam wyrzutów sumienia. Nie chciałam go zostawiać. Kochałam go. Ale jednocześnie byłam zakochana w innym. Czy można kochać dwie osoby jednocześnie?


Myślałam wtedy, że gdyby mi powiedział że zostawi dla mnie żonę to ja zostawiłabym męża. Ale nigdy nic takiego nie powiedział. A ja na tą chwilę wiem że nic by z tego nie wyszło. Zranilibyśmy wszystkich, on swoją żonę, ja męża, oni na to nie zasługiwali, rodzina znienawidziła by mnie za coś takiego, a mąż obrócił by wszystkich znajomych przeciwko mnie. Zostałabym w ich oczach zwykłą szmatą. Tak jestem tylko w swoich. A zatem byliśmy „szczęśliwi” i tylko my o tym wiedzieliśmy.
Tylko że coś zaczęło mi przeszkadzać. Byłam coraz bardziej zakochana, a co za tym idzie zaczynałam cierpieć, tęsknić jeszcze bardziej. Ukrywałam swoje emocje skutecznie, ale cierpiałam w środku, płakałam po kątach, byłam zazdrosna że wraca do żony nie do mnie, bolało mnie gdy nie było go długo. Wyjechał z rodziną na wakacje- kolejne cierpienie. Wiedziałam kiedy mogę zadzwonić a kiedy nie. Byłam szczęśliwa gdy był obok, a gdy nie znów ból. W pracy zachowywaliśmy się profesjonalnie, żeby nikt niczego nie zauważył. Było to skuteczne.


Po przemyśleniach doszłam do wniosku że mi bardzo na nim zależy ale nie ma szans na ten związek. Nadal kochałam męża i jego jednocześnie. Kiedyś uznałabym to za idiotyzm teraz jest to dla mnie faktem. Postanowiłam przerwać to, bo cierpienie zaczęło być większe niż szczęście. Zmieniłam pracę. Oficjalnie z powodów ekonomicznych, nieoficjalnie bo zaczęłam popadać w czarną rozpacz, że nie mogę być z kimś kogo kocham. Nasze kontakty mocno się ograniczyły ale nie zakończyły definitywnie. Zaczęłam jednak zauważać że on ma coraz mniej czasu dla mnie, wspólna praca nas łączyła, a teraz już przestała. Nadal pisaliśmy, spotykaliśmy się czasem, ale to zaczęło spowrotem schodzić na zwykłą przyjaźń. Jako że nie chciałam być nachalną desperatką, czekałam aż on odezwie się pierwszy, ponieważ w ostatnim czasie ja to robiłam. Cóż, mogłam tak czekać tygodniami.


Obecnie minęło już kilka miesięcy, mamy ze sobą kontakt, już nie jest on erotyczny, czysta życzliwość i sympatia. Nie wiem co on czuje, w każdym razie ja wciąż tęsknię, ale prócz kilku koleżeńskich wiadomości nie dzieje się nic.


Pora na wnioski. Wtedy żyłam dewizą że „w życiu piękne są tylko chwile”, że należy cieszyć się właśnie tą chwilą. I nadal mam je wszystkie w pamięci. Ale wraz z tymi wspomnieniami są też łzy, że wszystko co dobre szybko się kończy. Myślę że jest on moją prawdziwą miłością, ale nie mogę jej mieć. Może to tylko złudzenie, zauroczenie, nie wiem, wiem tylko że muszę żyć dalej. Nie żałuję tego choć nadal mam ból w sercu. Cierpię, a mój mąż gdyby wiedział cierpiał by jeszcze bardziej. Jest dobrym człowiekiem i gdybym mu powiedziała nie przeżyłby tego. Więc życie toczy się dalej. Wiem już na pewno że drugi raz nie pakowałabym się w taką sytuację, finalnie przyniosło mi to więcej cierpienia niż radości. Wyciągnęłam wnioski i żyję dalej.
W waszych oczach jestem dziwką, która nie zasługuje na wspaniałego męża. W swoich też jestem jednak nie interesuje mnie zdanie obcych ludzi. Życie czasem przynosi takie niespodzianki. Mnie uderzyła strzała amora w złym czasie. Nie wszystko jest czarne albo białe.
Piszę to nie dla waszych opinii ale z dwóch powodów. Po pierwsze aby inni zdradzający mogli przez chwilę się zastanowić czy warto … po drugie żeby ulżyć samej sobie.


PS. Nie warto:-)

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-01-11 13:45:22)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

„Jak można zdradzić, lub co gorsza zdradzać regularnie swojego partnera/męża/żonę? Jakim trzeba być człowiekiem żeby to robić, a potem jak gdyby nigdy nic wrócić do domu i żyć normalnie!?

Można zabawić się z kimś innym. To nienaturalne? Nieprawda.


Zdrada to świństwo i policzek w twarz dla ukochanego.

To zdanie jest słowotokiem. Brak argumentu.


Tracisz swój honor, szacunek dla siebie i dla drugiej osoby.

Nieprawda. Tak samo jak dawniej mówili, że od masturbacji włosy na rękach rosną, albo że w wyniku porno można sobie zryć psychę. Niektórzy mogą. Niektórzy na zdradę się nie nadają.


Banalna historia. Jak każda inna. Poznaliśmy się w pracy. ... [...] ... umówiliśmy się jeszcze w tę samą noc. ... Zostaliśmy kochankami. Trwało to kilka miesięcy. ... Tęskniliśmy do siebie. Patrzyłam na męża i nie czułam wyrzutów sumienia. Nie chciałam go zostawiać. Kochałam go. Ale jednocześnie byłam zakochana w innym. Czy można kochać dwie osoby jednocześnie?

Kochać to duże słowo. Można kochać męża i być zauroczonym kochankiem. Można też kochać dwie osoby na raz. Ale kochać to wielka rzecz.


Myślałam wtedy, że gdyby mi powiedział że zostawi dla mnie żonę to ja zostawiłabym męża.

To byłaby głupota. Takie decyzje muszą dojrzeć. Romans się musi przepalić, bo możę umrzeć jak róża.


A ja na tą chwilę wiem że nic by z tego nie wyszło. Zranilibyśmy wszystkich, on swoją żonę, ja męża, oni na to nie zasługiwali, rodzina znienawidziła by mnie za coś takiego, a mąż obrócił by wszystkich znajomych przeciwko mnie.

Całe szczęście, że nie postąpiliście tak szalenie...



Tylko że coś zaczęło mi przeszkadzać. Byłam coraz bardziej zakochana, a co za tym idzie zaczynałam cierpieć, tęsknić jeszcze bardziej. Ukrywałam swoje emocje skutecznie, ale cierpiałam w środku, płakałam po kątach, byłam zazdrosna że wraca do żony nie do mnie, bolało mnie gdy nie było go długo. Wyjechał z rodziną na wakacje- kolejne cierpienie. Wiedziałam kiedy mogę zadzwonić a kiedy nie. Byłam szczęśliwa gdy był obok, a gdy nie znów ból.

Nie nadajesz się do romansu. Do dwóch miłości, dwóch relacji, bo masz oczekiwania, których nie da się spełnić.



Po przemyśleniach doszłam do wniosku że .... Obecnie minęło już kilka miesięcy, mamy ze sobą kontakt, już nie jest on erotyczny, czysta życzliwość i sympatia. Nie wiem co on czuje, w każdym razie ja wciąż tęsknię, ale prócz kilku koleżeńskich wiadomości nie dzieje się nic.

Zamordowałaś to uczucie. Jesteś wyrachowanym zabójcą. Dobrze, że on trzyma sporadyczny kontakt i się zdystansował, bo inaczej byś bo zniszczyła. Przez to że masz oczekiwania, których nie da się zrealizować. Jesteś jak terrorysta, mafia. Jak da się im trochę pieniędzy, to przychodzą po duży haracz, jak dasz haracz, to uprowadzą dziecko. Coraz więcej i więcej... nigdy nie ucieszą się z tego co mają.


Pora na wnioski. Wtedy żyłam dewizą że „w życiu piękne są tylko chwile”, że należy cieszyć się właśnie tą chwilą. I nadal mam je wszystkie w pamięci. Ale wraz z tymi wspomnieniami są też łzy, że wszystko co dobre szybko się kończy.

Piękne chwile mogły trwać i trwać. Ale Ty chciałaś więcej od życia. Jesteś jak z bajki o Rybaku i Złotej Rybce -- jak żona rybaka. Tylko że Ty sama się zarżnęłąś, zabiłaś uczucie, postawiłaś granicę. A teraz wylewasz łzy...


Myślę że jest on moją prawdziwą miłością, ale nie mogę jej mieć. Może to tylko złudzenie, zauroczenie, nie wiem, wiem tylko że muszę żyć dalej.

Nie jest miłością. Miłość długo się rodzi. Miłość pragnie dobra dla tej drugiej osoby. Ty głównie chciałaś dobra dla siebie, chciałaś więcej i więcej czasu z nim. Ogarnęła Cię zazdrość. NIe masz czystego serca. Wasz romans zaczął się cudownie, mieliście piękne chwile... do czasu aż zaczęłaś tam sączyć jad, jak truciznę do jeziorka.


Nie żałuję tego choć nadal mam ból w sercu. Cierpię, a mój mąż gdyby wiedział cierpiał by jeszcze bardziej.

"Lepiej kochać i przegrać niż nie kochać nigdy" -- mawiał mistrz. To dla Ciebie pocieszenie.
Szkoda tlko, że tak to zabiłaś. -- to dołowanie ode mnie. Taka prawda. Zabiłaś.


Więc życie toczy się dalej. Wiem już na pewno że drugi raz nie pakowałabym się w taką sytuację, finalnie przyniosło mi to więcej cierpienia niż radości.

Bardzo źle powiedziane. Ty tego nie widzisz. Cierpienie bierze się z twoich wymagań, oczekiwań. Jesteś jak dziewczynka, która płacze, że rodziców nie stać na najnowocześniejszą lalkę, choć wczoraj otrzymała nowego drogiego misia o który jęczała przez pół roku. Na tym plega ból.


W waszych oczach jestem dziwką, która nie zasługuje na wspaniałego męża.

Nieprawda. Ja tak nie myślę. Wg mnie jesteś osobą, która miała romans, zakochanie, seks w zakochaniu i to wszystko zabiła.



W swoich też jestem jednak nie interesuje mnie zdanie obcych ludzi. Życie czasem przynosi takie niespodzianki. Mnie uderzyła strzała amora w złym czasie. Nie wszystko jest czarne albo białe.

Zaprawdę powiadam Ci -- strzała amora uderzyła w idealnym czasie. Tylko Ty potem podjęłaś złe decyzje.



Po pierwsze aby inni zdradzający mogli przez chwilę się zastanowić czy warto … po drugie żeby ulżyć samej sobie.
PS. Nie warto:-)

Warto, warto. Cudownie jest się zakochać, romansować, flirtować. Zwłaszcza jak się jest dorosłym, dojrzałym. Zakochanie, zauroczenie to skarb, który rzadko się w życiu znajduje. Niektórzy jednak po znalezeniu skarbu go trwonią i bankrutują.

PS. Ty tego jeszcze nie wiesz... ale trwałe relacje budują się latami. Twój kochanek i Ty nie jesteście trwałą relacją. Gdybyście razem żyli to byście znaleźli w sobie innych ludzi niż teraz macie w głowach. W tym kontekście nie żałuj romansu. Niech dobre chwile zostaną z Tobą. Tego Ci życzę.

3 Ostatnio edytowany przez AiR7 (2018-01-11 14:14:55)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

.

4

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Gary,
Twoje podejście do tematu zdrady ma co najmniej jeden słaby punkt, sprzeczność :
- nie można romansować bez posiadania empatii bo bez niej  nie byłoby uczucia, można jedynie bawić się w mechaniczny seks.

Stłamszenie empatii, tak żeby nie czuć krzywdy która wyrządza się komuś i skierować ja w kierunku innej osoby, to tak naprawdę wyzbycie się empatii na korzyść prymitywnego egoizmu.
A prymitywny egoizm nigdy nie był ani nie będzie istniał w romansie czy miłości .

Prymitywny egoizm - nie mylić ze zdrowym egoizmem , asertywnością .

Adrianaana,
Popłynęłas w sina dal, bo nie zareagowałas w porę - "nie zabiłaś węża na progu domu, zanim się do niego wślizgnął" potem jest go znacznie trudniej wypędzić .
Każdy człowiek w swoim życiu może się zauroczyć inna osoba.
Większość ludzi przechodzi zauroczenie inna osoba.
Ale większość potrafi zamknąć w porę drzwi, zerwać relacje, choćby nawet zranić, zniechęcić ta "trzecia osobę " dla związku w którym jest i dać szanse na to żeby skupić się na naprawieniu relacji w związku tak żeby z niego czerpać zadowolenie.

Teraz pora zdecydować - mieć ciastko, czy zjeść ciastko.
Zerwać kontakty z kochankiem, czy rozwiesc się.

Jeżeli chcesz zerwać z kochankiem i naprawiać małżeństwo , to musisz porzucić poczucie winy i zamienić ja na energię która będziesz potrzebowała na jego naprawę .

5

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Oczywiście jak to zwykle bywa, cały ambaras jest tylko o to, że tamtemu się panna znudziła i ją pognał w cholerę. Koniec.
Dalej jest już tylko lanie krokodylich łez nad mężem (nie, nie można kochać dwóch naraz, ale można być wyrachowanym, a to nie to samo)
i pierdzielenie głodnych kawałków, żeby chociaż jakąś część ciężaru winy z siebie zrzucić, bo przelotna miłostka zdechła i teraz trzeba z tym żyć.
Gdyby kolo się odezwał, to autorka poleciałaby na skrzydłach wprost w jego ramiona i miała w tyłku tego kochanego męża jak i całą resztę,
a że tamten poszedł po rozum do głowy i siedzi cicho, żeby się przypadkiem nie wydało, to adriana się nudzi i niby łka nad własnym losem.
Bzdury, nie kupuję tych gorzkich żali. Zawsze dopiero jak romans się kończy, to wtedy nagle wszyscy doznają olśnienia, jakie to było złe i podłe,
jak bardzo innych krzywdzili, no a najbardziej to siebie oczywiście, bo przecież zdradzacze zawsze cierpią najbardziej, wiadomo.
Ciekawe że niezmiernie rzadko podobne przemyślenia się pojawiają, kiedy romans trwa w najlepsze, niekiedy lata, a nawet dekady całe
i nikomu do głowy nawet nie przyjdzie żeby to kończyć, a tym bardziej gdzieś po internetach opisywać swój ból i cierpienie. Bardzo ciekawe...
Prawda że mam rację? Gdyby ten Romeo nadal wykazywał zainteresowanie bohaterką, ten wątek nigdy by nie powstał. I tyle w temacie smile

6

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

A ja kupuję te gorzkie żale, ale nie nad mężem, ale nad sobą i utraconym romansem.
Autorka ma gdzieś, co myślą obcy ludzie, więc...
Męża tylko żal. Zamiast z nim pogadać, bo przestał adorować, to... Ah, nie ma  co, to w końcu nie dla opinii, a "ku przestrodze".

7

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

tak, mozna kochać dwie osoby jednocześnie
a nawet wiecej

tak jak i mozna kochać dwojke i wiecej dzieci. przeciez jak pojawia się drugie czy trzecie dziecko to milosc do pierwszego sie nie wyczerpuje.

nie ma ograniczonej ilosci milosci, która starcza tylko na jedna osobę

8

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Cierpię, a mój mąż gdyby wiedział cierpiał by jeszcze bardziej. Jest dobrym człowiekiem i gdybym mu powiedziała nie przeżyłby tego. Więc życie toczy się dalej.


przez cały ten tekst czekałem tylko na te brednie big_smile standard wypowiadany przez większość osób które zdradziły big_smile on taki dobry jakbym mu powiedziała bla bla bla - a w tłumaczeniu na polski - ,,gdybym mu powiedziała to może by mnie zostawił, zażadał rozwodu, kazdy by sie dowiedziałco zrobiłam, nic juz by nie było takie same. A kochanek pewnie by mnie kopnął w cztery litery i wróciłdo żony, wiec bede rżnąć głupa i wmawiać sobie, że nie powiem tego męzowi dla jego dobra, a realnie by chronic siebie, nic wiecej" big_smile

Wspaniale jak panienka która zdradziła męża, nie poniosła ZADNYCH KONSEKWENCJI, poucz innych żeby tego nie robili big_smile Jeszcze czekamy tylko na Hitlera który da nam wykład o miłości do bliżniego, taki sam poziom hipokryzji big_smile
Opowiadaj te banialuki swoim koleżankom i wmawiaj sobie do konca zycia żeś ty taka dobra i nie mówiąc prawdy chronisz swojego męża big_smile
Patrz w jego oczy i mów mu ,,kocham cię, na zawsze tylko ty" wiedzac ze go zdradziłaś, nie żałujesz tego i tak naprawde masz go w głebokim powarzaniu. Oszukuj go kazdego dnia do śmierci , taaaa, to są dopiero porady pani ,,ups niechcacy wskoczyłam do łózka innemu, ale kocham męza" big_smile

9

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Chyba powinnam mu być wdzięczna, że to zakończył w taki sposób, że nie nie robię dramatu, nie szantażuję w stylu "jeśli ze mną nie będziesz to powiem twojej żonie". Tego bym nie zrobiła, bo nie przyniosło by to niczego dobrego, oprócz tego że znienawidziłby mnie. Nic na siłę. Gdyby dał mi jakiś sygnał, że moglibyśmy być razem, zastanowiłabym się nad tym, a tak nie mam nad czym, bo nigdy nic takiego nie powiedział.

Nie dałabym rady znów z nim pracować, lepiej gdy nie mamy kontaktu. A jeśli się odezwie...mam tylko nadzieję że mam na tyle przyzwoitości żeby zbyć go tak samo subtelnie jak on mnie.

Racja, że miłość buduje się latami, większości rzeczy o nim nie wiem, może wcale nie byłby to udany związek. A może by był. Tego się już nie dowiem.

10 Ostatnio edytowany przez kufajka2 (2018-01-11 17:07:18)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

oj to chyba ta prawdziwa miłość do męża się teraz w tobie odzywa big_smile - ,,A jeśli się odezwie...mam tylko nadzieję że mam na tyle przyzwoitości żeby zbyć go tak samo subtelnie jak on mnie" big_smile
ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości że autorka ,,kocha" swojego meża? nie róbmy sobie jaj - jakby skinał palcem juz bys do niego leciała. Załosne są te próby wmawiania sobie że to ty, że kochasz że bla bla bla. Zostaw to dla siebie, ludzi nie oszukasz, co najwyzej połechtasz siebie, że ty nic nie mogłas, to hormony, szatan cie opetał, zadnej twojej winy itp itd
Szkoda tylko twojego meża, gość nie ma zielonego pojecia z kim żyje....powiedz mu to, i uwolnij od siebie, pasożytniczej huby bo tylko niszczysz mu zycie

11

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

No cóż, z pewnych przyczyn wierzę w każde słowo, które napisałaś, adrianaana. Tak to właśnie bywa.
Również uważam, że nie warto. Ale jak wiadomo, większość ludzi uczy się na własnych błędach.

12

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
kufajka2 napisał/a:

oj to chyba ta prawdziwa miłość do męża się teraz w tobie odzywa big_smile - ,,A jeśli się odezwie...mam tylko nadzieję że mam na tyle przyzwoitości żeby zbyć go tak samo subtelnie jak on mnie" big_smile
ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości że autorka ,,kocha" swojego meża? nie róbmy sobie jaj - jakby skinał palcem juz bys do niego leciała. Załosne są te próby wmawiania sobie że to ty, że kochasz że bla bla bla. Zostaw to dla siebie, ludzi nie oszukasz, co najwyzej połechtasz siebie, że ty nic nie mogłas, to hormony, szatan cie opetał, zadnej twojej winy itp itd
Szkoda tylko twojego meża, gość nie ma zielonego pojecia z kim żyje....powiedz mu to, i uwolnij od siebie, pasożytniczej huby bo tylko niszczysz mu zycie

Nie robi na mnie wrażenia twój sarkazm. Ja wiem, że forumowicze są zawsze najmądrzejsi, nie przeżyli nic a wiedzą wszystko, ale wiedz że nie wszystko da się tak zaszufladkować.

Nie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

13

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Secondo1 napisał/a:

Gary,
Twoje podejście do tematu zdrady ma co najmniej jeden słaby punkt, sprzeczność :
- nie można romansować bez posiadania empatii bo bez niej  nie byłoby uczucia, można jedynie bawić się w mechaniczny seks.

Oj dziewczyno, dziewczyno! Mam masę empatii, romansowałem, było cudownie. Mechaniczny seks? A cóż to takiego?


Stłamszenie empatii, tak żeby nie czuć krzywdy która wyrządza się komuś i skierować ja w kierunku innej osoby, to tak naprawdę wyzbycie się empatii na korzyść prymitywnego egoizmu.

Tylko pozornie. "wyrządzanie krzywdy" to tak naprawdę "nie uleganie monopolowi". Ale o tym był cały mój wątek "moralność vs zdrada".


Popłynęłas w sina dal, bo nie zareagowałas w porę - "nie zabiłaś węża na progu domu, zanim się do niego wślizgnął" potem jest go znacznie trudniej wypędzić .

Dobra metafora. Ale wąż robi krzywde. Ja bym raczej powiedział, że to wzięcie pierwszej dawki kokainy od dealera -- wtedy najłatwiej powiedzieć "basta". smile


Teraz pora zdecydować - mieć ciastko, czy zjeść ciastko.
Zerwać kontakty z kochankiem, czy rozwiesc się.

Można się nie rozwodzić i mieć romans...

14 Ostatnio edytowany przez kufajka2 (2018-01-11 17:26:33)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Nie robi na mnie wrażenia twój sarkazm. Ja wiem, że forumowicze są zawsze najmądrzejsi, nie przeżyli nic a wiedzą wszystko, ale wiedz że nie wszystko da się tak zaszufladkować.

Nie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.


ciężko prawdę nazwać sarkazmem, ciezko miłością nazwać ciągłe wzdychanie do kochanka. Tym sie włąsnie róznimy, ja mówię prawde, ty sobie wmawiasz co chcesz.
No tak tak, twój mąż jest z tobą szczęsliwy.....bo o niczym nie wie co wyprawia jego kochana żona big_smile chcesz sie przekonac jak bardzo jest z toba szczesliwy? powiedz mu prawde, powiedz ze spałas z innym, miałas paru msc romans i nadal myslisz o kochanku. Oj bedzie z toba szczesliwy nadal na pewnoooo big_smile Tak sobie wmawiaj dalej i dalej  ,,Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.": D
Dokładnie, po co ma nie zaufać komus innemu i sądzić o nim że jest oszustem skoro już z jednym oszustem żyje na co dzień big_smile Większego oszusta niż ty raczej już na swoje drodze nei spotka. Ty jesteś jego najwiekszym kłamcą

15

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaaa napisał/a:

ie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

Masz rację. Myslę identycznie.

16 Ostatnio edytowany przez kufajka2 (2018-01-11 17:27:58)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:
adrianaaa napisał/a:

ie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

Masz rację. Myslę identycznie.


i dziwnym trafem jesteście oboje osobami które zdradzały big_smile A ja i Hitler uważamy że zabijanie innych nie przynosi żadnej szkody, wiec wynik 2 do 2 jest big_smile Zeby usprawiedliwic swoje czynny wszystkie brednie sa dobre wink

17

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Mnie to już trochę nudzą wątki cichodajek i zdrady, więc stricte w temacie się nie wypowiem.

Wpadłam tylko na słówko do Secondo.
Secondo, czasami nie trzeba tłamsić empatii. Niektórzy jej po prostu nie mają i po prostu są wolni od poczucia winy, wyrzutów sumienia, szacunku wobec partnerów.

18 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2018-01-11 19:46:22)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
summerka88 napisał/a:

Wpadłam tylko na słówko do Secondo.
Secondo, czasami nie trzeba tłamsić empatii. Niektórzy jej po prostu nie mają i po prostu są wolni od poczucia winy, wyrzutów sumienia, szacunku wobec partnerów.

Summerka88, oczywiście masz racje - vide Gary.

Gary, piszesz ze waż to złe porównanie , bo waż robi krzywdę , wolisz kokoine.
Kokaina tez szkodzi. Jak każdy romans.

Oj dziewczyno, dziewczyno! Mam masę empatii, romansowałem, było cudownie

Taaaak, tłumaczenie jak u dziewczęcia co to ma tyle dobroci dla innych, że nie potrafi odmówić żadnemu. smile

Reszta nie warta komentarza.

19

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Właśnie o to chodzi, że dopóki nie spotka cię taka sytuacja w życiu nie wiesz co mają w głowach "zdradzający". Dla mnie kiedyś było nie do pomyślenia kochać kogoś i zdradzać go równocześnie. Teraz wiem że nie wszystko jest takie proste jak się wydaje.

20

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Właśnie o to chodzi, że dopóki nie spotka cię taka sytuacja w życiu nie wiesz co mają w głowach "zdradzający". Dla mnie kiedyś było nie do pomyślenia kochać kogoś i zdradzać go równocześnie. Teraz wiem że nie wszystko jest takie proste jak się wydaje.

No dobra i co z tego? Co w związku z tym? Przyszłaś się pochwalić?
Nie zdradzania to jest decyzja.
A Ty musiałaś podjąć w pewnym momencie decyzję o tym, że zdradzisz. Bywa. Ty sobie żyj z konsekwencjami.

21

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Lady Loka napisał/a:
adrianaana napisał/a:

Właśnie o to chodzi, że dopóki nie spotka cię taka sytuacja w życiu nie wiesz co mają w głowach "zdradzający". Dla mnie kiedyś było nie do pomyślenia kochać kogoś i zdradzać go równocześnie. Teraz wiem że nie wszystko jest takie proste jak się wydaje.

No dobra i co z tego? Co w związku z tym? Przyszłaś się pochwalić?
Nie zdradzania to jest decyzja.
A Ty musiałaś podjąć w pewnym momencie decyzję o tym, że zdradzisz. Bywa. Ty sobie żyj z konsekwencjami.

Bez kitu, mam wrażenie, że zdradzacze sądzą, iż ci, którzy nie zdradzają, to nigdy się nikim nie zauroczyli, nie utrzymują kontaktów z innymi ludźmi, nie widzą atrakcyjności osób innych niż partner wink A to przecież bzdura. Emocje pojawiają się różne, zwłaszcza, kiedy związek trwa już długo, przeżywa wzloty i upadki, ale jest tak, jak piszesz - to decyzja, czy się to odrzuca i pozostaje z partnerem, czy się go oszukuje, czy się od niego odchodzi.

No, ale przecież autorki nie interesują opinie, stąd ten wpis nie znalazł się w pamiętniku czy na blogu, tylko na forum wink

22

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Poruszająca historia...

Odezwę się do Ciebie na maila, mam pewne pytanie/ propozycję.

Napisze jutro.

23 Ostatnio edytowany przez Biały (2018-01-11 23:55:49)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:
adrianaaa napisał/a:

ie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

Masz rację. Myslę identycznie.

Kiedy ofiara nie zauważy kradzieży nadal traci rzeczy materialne. Biedak nie wie, że był oszukiwany i ma błędną wizje swojego związku i swojej żony, żyje po prostu w iluzji. Pięknej iluzji, ale jednak. O jego życiu decydują inni zamiast niego. Gdyby autorka się mu przyznała, miałby większą kontrole nad swoim życiem. Czy ubezwłasnowalnianie ludzi jest dobre?

I nie wierzę, że można kochać dwie osoby naraz, nie taką miłością partnerską a nie rodzice-rodzeństwo-dzieci i na pewno nie po równo. Gdyby kochanek się postarał, to autorka na pewno odeszłaby do niego. A wtedy mąż zostałby z ręką w nocniku. Może kiedyś zostanie, kiedy pojawi kolejne nowe - nieznane.

Ludzie którzy są sobie najbliżsi, nie powinni się zdradzać i żaden poliamoryczny bełkot tego nie zmieni. Autorka poświęciłaby małżeństwa dla seksu z kochankiem, a ty poświęciłbyś małżeństwa dla prostytutek. Bo nie macie 100% pewności, że się to nie wyda. A mimo to podejmujecie to ryzyko. Bo jesteście egoistami i nie potrafilibyście się tak poświęcić dla waszych drugich połówek.

24

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Nie można kochać dwóch mężczyzn , raniąc jednego.
Wtedy nie daje się miłości temu którego się rani. A milosc do drugiego jest tylko miłością do samej siebie, do swoich pragnień .

Tak samo nie matka nie może kochać dwoje swoich dzieci raniąc drugie. Wtedy go nie kocha.
Jeżeli kocha obydwoje, to tak by nie ranić , nie oszukiwać jedno z nich.

25

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Piękna analiza,myślę, że więcej osób powinno wyciągać takie złożone wnioski ze swojego życia.

26

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Moim zdaniem, można kochać dwie osoby. Myślę, że o tej kwestii nie ma co dyskutować, bo każdy ma prawo uważać inaczej.

Nie można zdradzać i oszukiwać, czy raczej NIE POWINNO SIĘ ale kochania dwóch osób, nikt nie może zabronić. Nad tym nie zapanujesz.

Oczywiście, należy zdecydować się na jedną osobę, żyć z nią, szanować i być wobec niej uczciwym.

Nie kręcić na boku i nie zdradzać.

27

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Biały napisał/a:
Gary napisał/a:
adrianaaa napisał/a:

ie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

Masz rację. Myslę identycznie.

Kiedy ofiara nie zauważy kradzieży nadal traci rzeczy materialne. Biedak nie wie, że był oszukiwany i ma błędną wizje swojego związku i swojej żony, żyje po prostu w iluzji. Pięknej iluzji, ale jednak. O jego życiu decydują inni zamiast niego. Gdyby autorka się mu przyznała, miałby większą kontrole nad swoim życiem. Czy ubezwłasnowalnianie ludzi jest dobre?

I nie wierzę, że można kochać dwie osoby naraz, nie taką miłością partnerską a nie rodzice-rodzeństwo-dzieci i na pewno nie po równo. Gdyby kochanek się postarał, to autorka na pewno odeszłaby do niego. A wtedy mąż zostałby z ręką w nocniku. Może kiedyś zostanie, kiedy pojawi kolejne nowe - nieznane.

Ludzie którzy są sobie najbliżsi, nie powinni się zdradzać i żaden poliamoryczny bełkot tego nie zmieni. Autorka poświęciłaby małżeństwa dla seksu z kochankiem, a ty poświęciłbyś małżeństwa dla prostytutek. Bo nie macie 100% pewności, że się to nie wyda. A mimo to podejmujecie to ryzyko. Bo jesteście egoistami i nie potrafilibyście się tak poświęcić dla waszych drugich połówek.

Poliamoria, a zdrada to dwie różne rzeczy. Nie sprowadzaj tego do wspólnego mianownika. Poliamoria nie oznacza braku lojalności, uczciwości. Po prostu w układzie występuje wtedy więcej niż dwoje ludzi. To oczywiście nie jest dla każdego. Ale jest możliwe.

28

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
wilczysko napisał/a:

Poliamoria, a zdrada to dwie różne rzeczy. Nie sprowadzaj tego do wspólnego mianownika. Poliamoria nie oznacza braku lojalności, uczciwości. Po prostu w układzie występuje wtedy więcej niż dwoje ludzi. To oczywiście nie jest dla każdego. Ale jest możliwe.

Nie sprowadzam ich do tego samego. Po prostu bawi kiedy w ten sposób ludzie usprawiedliwiają swoje zdrady: "bo złe społeczeństwo potępia poligamie". Wilczysko serio wierzysz, że w takich związkach wszyscy kochają się tak samo. Zawsze jedna osoba będzie u ciebie wyżej niż druga. Nawet w przypadku wspomnianych dzieci, kochamy oboje, ale z jednego jesteśmy dumni bardziej i lepiej się z nim dogadujemy. Co oczywiście nie oznacza, że któreś poświęcimy na rzecz drugiego. W przypadku autorki, mówi jasno:

"Myślałam wtedy, że gdyby mi powiedział że zostawi dla mnie żonę to ja zostawiłabym męża." 

Przestawiła wtedy kochanka nad męża. To on był wtedy dla niej ważniejszy. Teraz mąż jest na podium z braku laku.

29

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaaa napisał/a:

ie uważam że niszczę mojego męża, jest ze mną szczęśliwy i kocha mnie. Zniszczyłabym go gdyby wiedział, bo wtedy nie zaufałby już nigdy nikomu.

Nie wiedza by go zniszczyła, a Twój czyn zdrady.

30 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-01-12 12:55:51)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Biały napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Poliamoria, a zdrada to dwie różne rzeczy. Nie sprowadzaj tego do wspólnego mianownika. Poliamoria nie oznacza braku lojalności, uczciwości. Po prostu w układzie występuje wtedy więcej niż dwoje ludzi. To oczywiście nie jest dla każdego. Ale jest możliwe.

Nie sprowadzam ich do tego samego. Po prostu bawi kiedy w ten sposób ludzie usprawiedliwiają swoje zdrady: "bo złe społeczeństwo potępia poligamie". Wilczysko serio wierzysz, że w takich związkach wszyscy kochają się tak samo. Zawsze jedna osoba będzie u ciebie wyżej niż druga. Nawet w przypadku wspomnianych dzieci, kochamy oboje, ale z jednego jesteśmy dumni bardziej i lepiej się z nim dogadujemy. Co oczywiście nie oznacza, że któreś poświęcimy na rzecz drugiego. W przypadku autorki, mówi jasno:

"Myślałam wtedy, że gdyby mi powiedział że zostawi dla mnie żonę to ja zostawiłabym męża." 

Przestawiła wtedy kochanka nad męża. To on był wtedy dla niej ważniejszy. Teraz mąż jest na podium z braku laku.

A czy ja powiedziałem, że wierzę, że w takich związkach wszyscy się kochają tak samo ? Co tu ma wiara do rzeczy ? Nie wiem jak to jest. Nie byłem w takim związku. Zapytaj kogoś kto tego doświadczył. Czytałem kiedyś wypowiedź Tildy Swinton, która żyła w takim poliamorycznym układzie z dwoma facetami. Kochała ich obu, ale w przypadku jednego był to raczej związek platoniczny, a w przypadku drugiego nie. Najwyraźniej obaj zaspokajali w różny sposób jakieś jej potrzeby, a ona zaspokajała ich potrzeby. Obaj panowie wiedzieli o sobie.

31

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

nigdy nie jest tak,ze kogos kocha sie identycznie jak inną osobę. wystarczy spojrzec na swoje wlasne zwiazki

czykażdego partnera kochalo sie tak samo? no nie.
i wcale nie musi byc tak,ze kocha sie kogoś bardziej albo mniej. jest po prostu inaczej.

zgadzam się natomiast z jednym: oszukiwanie innych nie jest fajne. ja tego unikam.

32

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
wilczysko napisał/a:

A czy ja powiedziałem, że wierzę, że w takich związkach wszyscy się kochają tak samo ? Co tu ma wiara do rzeczy ? Nie wiem jak to jest. Nie byłem w takim związku. Zapytaj kogoś kto tego doświadczył. Czytałem kiedyś wypowiedź Tildy Swinton, która żyła w takim poliamorycznym układzie z dwoma facetami. Kochała ich obu, ale w przypadku jednego był to raczej związek platoniczny, a w przypadku drugiego nie. Najwyraźniej obaj zaspokajali w różny sposób jakieś jej potrzeby, a ona zaspokajała ich potrzeby. Obaj panowie wiedzieli o sobie.

Ok, ale na czym polega lojalność w takim związku? Że każdy trzyma się harmonogramu? Albo każdy spełnia swoją określoną role? Nie martw się nie pytam Ciebie, bardziej rzucam swoje rozważania w eter. Nie wiem, jak ludzie są szczęśliwi w takich związkach to nic mi do tego, pewnie nawet w biseksualnych sprawdza się to naprawdę nieźle. Mi coś tu jednak nie gra. Pewnie to mój egoizm się odzywa i chęć bycia najważniejszym dla ukochanej osoby.   

_v_ napisał/a:

i wcale nie musi byc tak,ze kocha sie kogoś bardziej albo mniej. jest po prostu inaczej.

Myślę, że jednak musi być bardziej i mniej. Wynika to z indywidualnego systemu wartości każdego z nas. Mogą być dwie osoby które zaspokajają nasze różne potrzeby. Jednak jeśli jesteśmy postawieni przed wyborem, to jednak go dokonujemy (i raczej rzadko jest to wybór odchodzę od was obojga, aby nie ranić żadnego) i zwykle dlatego, że dane potrzeby były dla nas mniej znaczące niż inne.

33

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

w związkach poliamorycznych fajne jest to, ze nie musisz podejmowac wyborow tego typu.

caly czas patrzysz z punktu widzenia swiata monogamicznego, gdzie kazdy MUSI dokonac wyboru czy być z tym czy z tamtym.

w związkach poli mozesz byc i z tym i z tamtym. jednocześnie.

malo kto potrafi wyjsc poza wlasny egoizm i chec zawlaszczenia danej osoby dla siebie. plus jeszcze trzeba mieć spore poczucie własnej wartosci zeby nie truchlec ciągle ze strachu, ze nasz ukochany znajdzie kogoś lepszego. nawet jesli znajdzie to raczej innego.

34

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Zwiazki poligamiczne są przereklamowane . Jedna teściowa to za dużo, a gbyby ich miałoby być kilka ?! smile

A tak w ogóle co to jest ta milosc i co znaczy kochać ( oprócz seksu)?
Skoro można kochać kilku , każdego inna miłością , a nawet jednego kocha się inaczej na początku , inaczej po kilku latach .

Jest coś stałego w miłości ?

35

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

poligamiczne?

36

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Adrianaana, to, że nie warto było zdradzić to już wiesz. Pytanie, czy byś tak samo myślała, gdyby wasz romans przerodził się w związek? Ile osób, historii, tyle opinii. Niejednokrotnie wypowiadały się tu osoby, które twierdziły, że zdrada to był początek nowego życia, bodziec, by skończyć toksyczną relację. Z tymże z tego co piszesz, Twoje małżeństwo było/jest całkiem ok, a nawet, że „kochasz” swojego męża. Z drugiej strony piszesz, że gdyby kochanek odszedł od zony, Ty też byś odeszła od męża. Zastanów się więc co Cię pchnęło w ten romans, czego Ci brakowało w małżeństwie i czy ono ma sens? Skoro byłabyś w stanie z niego zrezygnować dla kogo, czego? Piszesz, że nie jesteś w stanie powiedzieć o zdradzie mężowi, bo on by cierpiał. A byłabyś w stanie odejść? Wtedy nie miałabyś z tym problemu? Tu na forum jak mantrę się powtarza, chcesz odejść, odejdź a nie zdradzaj. Teraz teoretycznie mogłabyś odejść w próżnię, tylko po co? Lepiej  sobie tłumaczyć, że zostając robisz to dla męża, wręcz poświęcasz, by nie cierpiał. Ale tak naprawdę chcesz chronić własne 4 litery. 
Nikt nie jest doskonały, nawet osoby które tu na takie się kreują, każdy popełnia błędy. Ważne jednak by wyciągnąć z nich wnioski. Jeżeli po opadnięciu emocji, zdasz sobie sprawę jakie świństwo zrobiłaś mężowi, i to doświadczenie Cię czegoś nauczy, to niewykluczone, że zaczniesz bardziej doceniać co masz i próbować naprawiać co szwankowało. Można się zakochać będąc w związku, może ktoś nam zaimponować swoją osobą. Jednak pomiędzy fascynacją a zdradą jest ... decyzja, przyzwolenie. O ile na to pierwsze nie mamy jakoś większego wpływu, na to drugie tak. Jakoś nie było Ci żal męża kiedy umawiałaś się z kochankiem podczas jego nieobecności albo zostawałaś po godzinach.
Mnie mój romans wiele nauczył, przede wszystkim tego, że żadne uczucie nie jest silniejsze od nas. I że nie ważne, co nas w życiu spotkało, jakie głupstwa popełniliśmy, ważne by wyciągnąć wnioski i zachować godność. Nie dać sobą manipulować, tylko być „panią” sytuacji. Wtedy perspektywa diametralnie się zmienia. Szkoda, że(już abstrahując, że wdałaś w ten romans), widząc, że nie padają żadne deklaracje, sama tego stanowczo nie zakończyłaś, tylko wciąż czekałaś czy czekasz na jego wiadomości. Tak to już jest, facet widząc zaangażowanie czuje się zwycięzca, że to on rozdaje karty. Kiedy się go tego pozbawi w odpowiednim momencie, zaczyna wariować. A Ty masz satysfakcję i zaczynasz zupełnie inaczej go postrzegać. Jako zwykłego „dupka”. Wiem, że łatwo mówić, ja też jestem „mądra po szkodzie”.
Jeśli to była Twoja pierwsza zdrada i ją przepracujesz, możliwe, że już nigdy nie zdradzisz. Będzie Cię to po prostu obrzydzać i będziesz wiedziała, że nigdy tego nie powtórzysz i kiedy powiedzieć stop. Wtedy rzeczywiście lepiej, by mąż się nie dowiedział, bo i po co? Różne są zdania na ten temat ale ja tak uważam. Jeżeli natomiast masz teraz wzdychać dniami i nocami do ex kochanka i czekać na jego jakikolwiek ruch, to daj mężowi żyć, i odejdź.

37 Ostatnio edytowany przez Vivika (2018-01-12 17:19:04)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

"Czy jest coś stałego w miłości ?

Padło takie pytanie...

Ani w miłości ani w życiu nic nie stoi w miejscu. Zmieniają się  ludzie, realia życia, miłość jak i wszystko  również podlega zmianom, ewoluuje i nie jedno ma imię.
Nie można porównywać związków monogamicznych i poliamorycznych gdyż ich założenia są diametralnie rożne. Łatwiej to wytłumaczyć na przykładzie: W rodzinie nie ma problemu z " przybytkiem " następnej osoby, kiedy pojawia się kolejne dziecko, poprzednie nie są przez to mniej kochane.  Miłości starcza dla wszystkich. Nie mówię tu o tych nielicznych, niezdrowych relacjach, gdzie jedne  dzieci są faworyzowane kosztem drugich, ale o normalnej, niedysfunkcyjnej  rodzinie.
Takie  poligamiczne relacje nie sa łatwe i wymagają  od stron wysokiej samoświadomości, ale  zapewniam że są i funkcjonują i jak wszystkie związki na świecie mają swoje  blaski i cienie, a ich plusem jest to że sytuacje takie jak opisana powyżej nie muszą  od razu powodować  cierpień i konfliktu sumienia.

38

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Właśnie o to chodzi, że dopóki nie spotka cię taka sytuacja w życiu nie wiesz co mają w głowach "zdradzający". Dla mnie kiedyś było nie do pomyślenia kochać kogoś i zdradzać go równocześnie. Teraz wiem że nie wszystko jest takie proste jak się wydaje.


jak mówi mój znajomy ,,ch....zawsze będzie ch..." Jakoś o dziwo tyle razy przechodziłem koło tylu rzeczy które sobie leżały, nikogo dookoła i nigdy nic nie zaj.... yikes no przecież powinienem bo ludzie nie mają włąsnej woli tylko są zwierzetami, normalnie szok big_smile Tak tak wiem, miłość to co innego....zwłaszcza to widać po tobie
- kocham męża
- tzn kocham kochanka
- tzn wróciłam do meza bo tak go kocham
- tzn kochanek mnie kopnął w dupe i wrócił do żony
- ale ja tez wróciłam bo kocham męża
- tzn wolę kochanka ale on mnie wystawił

Oj taaaaa, to jest właśnie ta miłość big_smile własnie sie dowiedzielismy ze kosmici tobą kierują i ty nie masz na to wpływu. Jeszcze napisz że to hormony i szatan cię opętał, będzie full wypas big_smile

39

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Zastanawiam się co popchnęło mnie w ramiona kochanka. Zawsze wydawało mi się, że mój związek jest, na pewno nie idealny, ale dobry. Mąż jest nie wiele starszy ode mnie i poznaliśmy się gdy miałam 18 lat, była to moja, no nie pierwsza, ale na pewno poważna miłość, która poprowadziła nas do małżeństwa. W tym wieku byliśmy nie dojrzali, długo się docieraliśmy, były kłótnie, zazdrości o koleżanki/kolegów z klasy, typowo szczeniackie zachowania. Później bardziej dorośliśmy i on zaufał mi tak samo jak ja jemu. To też jest aspekt, na który muszę zwrócić uwagę. Zaufał mi na tyle, że stracił czujność. Nie było czegoś takiego jak sprawdzanie telefonu, kontrola, znał wszystkich moich znajomych. Po prostu mąż zyskał 100 % pewność co do mojej osoby. Żeby ktoś nie powiedział mi zaraz że według mnie to jest jego wina, oczywiście że nie, po prostu przez to ja pozwalałam sobie na takie wieczorne pogawędki i rozmowy telefoniczne, bo nie czułam z jego z strony zazdrości i byłam prawie pewna że nie zapyta dlaczego tyle czasu spędzam z telefonem. Miał swoje wieczorne zainteresowania, i tylko zerkał czasem zobaczyć co robię: "o czytasz książkę, ciekawa?" Oczywiście pod książką schowany telefon, czego już nie dostrzegał. O i kolejna sprawa, ułatwiająca w tych czasach "zdradę" - telefon. W moim można wyłączyć powiadomienia sms, i nawet nie widać po włączeniu go że przyszedł sms, poza tym PIN którego mój mąż nie zna, bo nigdy o to nie pytał, lub odblokowanie za pomocą palca, to są ułatwienia, które powodują "spokojny sen" Nie wyobrażam sobie smsować z kochankiem na starej nokii3310, gdzie w każdej chwili osoba która weźmie do ręki mój telefon może wejść na wiadomości. Bałabym się to robić.

Co do odpowiedzi na pierwsze zdanie- wiek kochanka, jego wygląd i sposób bycia- nawet nigdy nie podobali mi się tacy faceci. A tu gdy go widzę (widziałam) miękły mi nogi. U męża odnajduję cechy takie jak opiekuńczość, czułość, natomiast u tego drugiego coś czego brakowało mi w małżeństwie- po prostu zaimponował mi swoją inteligencją i pewnością siebie. Znalazłam sobie takie "dopełnienie" do męża. Wiem, że to  brzmi wyjątkowo perfidnie, ale jeśli szukać powodów to właśnie one. Zjeść, ciastko i mieć ciastko. Da się na chwilę, ale nie na dłuższą metę.

Jak już mówiłam w ostatnim czasie wspomnienia przynoszą mi ból. Wiem, mam za swoje. Ale z drugiej strony chyba trochę pozbyłam się swojej życiowej naiwności. Nie miałam nigdy takich doświadczeń i cóż...czuję się trochę bogatsza o nie. Jak już się pozbieram do końca i będę chłodno patrzeć na sprawę będzie lepiej:)

40

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Zastanawiam się co popchnęło mnie w ramiona kochanka. Zawsze wydawało mi się, że mój związek jest, na pewno nie idealny, ale dobry. Mąż jest nie wiele starszy ode mnie i poznaliśmy się gdy miałam 18 lat, była to moja, no nie pierwsza, ale na pewno poważna miłość, która poprowadziła nas do małżeństwa. W tym wieku byliśmy nie dojrzali, długo się docieraliśmy, były kłótnie, zazdrości o koleżanki/kolegów z klasy, typowo szczeniackie zachowania. Później bardziej dorośliśmy i on zaufał mi tak samo jak ja jemu. To też jest aspekt, na który muszę zwrócić uwagę. Zaufał mi na tyle, że stracił czujność. Nie było czegoś takiego jak sprawdzanie telefonu, kontrola, znał wszystkich moich znajomych. Po prostu mąż zyskał 100 % pewność co do mojej osoby. Żeby ktoś nie powiedział mi zaraz że według mnie to jest jego wina, oczywiście że nie, po prostu przez to ja pozwalałam sobie na takie wieczorne pogawędki i rozmowy telefoniczne, bo nie czułam z jego z strony zazdrości i byłam prawie pewna że nie zapyta dlaczego tyle czasu spędzam z telefonem. Miał swoje wieczorne zainteresowania, i tylko zerkał czasem zobaczyć co robię: "o czytasz książkę, ciekawa?" Oczywiście pod książką schowany telefon, czego już nie dostrzegał. O i kolejna sprawa, ułatwiająca w tych czasach "zdradę" - telefon. W moim można wyłączyć powiadomienia sms, i nawet nie widać po włączeniu go że przyszedł sms, poza tym PIN którego mój mąż nie zna, bo nigdy o to nie pytał, lub odblokowanie za pomocą palca, to są ułatwienia, które powodują "spokojny sen" Nie wyobrażam sobie smsować z kochankiem na starej nokii3310, gdzie w każdej chwili osoba która weźmie do ręki mój telefon może wejść na wiadomości. Bałabym się to robić.

Co do odpowiedzi na pierwsze zdanie- wiek kochanka, jego wygląd i sposób bycia- nawet nigdy nie podobali mi się tacy faceci. A tu gdy go widzę (widziałam) miękły mi nogi. U męża odnajduję cechy takie jak opiekuńczość, czułość, natomiast u tego drugiego coś czego brakowało mi w małżeństwie- po prostu zaimponował mi swoją inteligencją i pewnością siebie. Znalazłam sobie takie "dopełnienie" do męża. Wiem, że to  brzmi wyjątkowo perfidnie, ale jeśli szukać powodów to właśnie one. Zjeść, ciastko i mieć ciastko. Da się na chwilę, ale nie na dłuższą metę.

Jak już mówiłam w ostatnim czasie wspomnienia przynoszą mi ból. Wiem, mam za swoje. Ale z drugiej strony chyba trochę pozbyłam się swojej życiowej naiwności. Nie miałam nigdy takich doświadczeń i cóż...czuję się trochę bogatsza o nie. Jak już się pozbieram do końca i będę chłodno patrzeć na sprawę będzie lepiej:)

No wszystko ok, tylko jak zareagujesz jeśli pan "kochanek" się odezwie? Czy go spławisz czy zaczniesz swoje rozkminianie?

41

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Zastanawiam się co popchnęło mnie w ramiona kochanka. Zawsze wydawało mi się, że mój związek jest, na pewno nie idealny, ale dobry. Mąż jest nie wiele starszy ode mnie i poznaliśmy się gdy miałam 18 lat, była to moja, no nie pierwsza, ale na pewno poważna miłość, która poprowadziła nas do małżeństwa. W tym wieku byliśmy nie dojrzali, długo się docieraliśmy, były kłótnie, zazdrości o koleżanki/kolegów z klasy, typowo szczeniackie zachowania. Później bardziej dorośliśmy i on zaufał mi tak samo jak ja jemu. To też jest aspekt, na który muszę zwrócić uwagę. Zaufał mi na tyle, że stracił czujność. Nie było czegoś takiego jak sprawdzanie telefonu, kontrola, znał wszystkich moich znajomych. Po prostu mąż zyskał 100 % pewność co do mojej osoby. Żeby ktoś nie powiedział mi zaraz że według mnie to jest jego wina, oczywiście że nie, po prostu przez to ja pozwalałam sobie na takie wieczorne pogawędki i rozmowy telefoniczne, bo nie czułam z jego z strony zazdrości i byłam prawie pewna że nie zapyta dlaczego tyle czasu spędzam z telefonem. Miał swoje wieczorne zainteresowania, i tylko zerkał czasem zobaczyć co robię: "o czytasz książkę, ciekawa?" Oczywiście pod książką schowany telefon, czego już nie dostrzegał. O i kolejna sprawa, ułatwiająca w tych czasach "zdradę" - telefon. W moim można wyłączyć powiadomienia sms, i nawet nie widać po włączeniu go że przyszedł sms, poza tym PIN którego mój mąż nie zna, bo nigdy o to nie pytał, lub odblokowanie za pomocą palca, to są ułatwienia, które powodują "spokojny sen" Nie wyobrażam sobie smsować z kochankiem na starej nokii3310, gdzie w każdej chwili osoba która weźmie do ręki mój telefon może wejść na wiadomości. Bałabym się to robić.

Co do odpowiedzi na pierwsze zdanie- wiek kochanka, jego wygląd i sposób bycia- nawet nigdy nie podobali mi się tacy faceci. A tu gdy go widzę (widziałam) miękły mi nogi. U męża odnajduję cechy takie jak opiekuńczość, czułość, natomiast u tego drugiego coś czego brakowało mi w małżeństwie- po prostu zaimponował mi swoją inteligencją i pewnością siebie. Znalazłam sobie takie "dopełnienie" do męża. Wiem, że to  brzmi wyjątkowo perfidnie, ale jeśli szukać powodów to właśnie one. Zjeść, ciastko i mieć ciastko. Da się na chwilę, ale nie na dłuższą metę.

Jak już mówiłam w ostatnim czasie wspomnienia przynoszą mi ból. Wiem, mam za swoje. Ale z drugiej strony chyba trochę pozbyłam się swojej życiowej naiwności. Nie miałam nigdy takich doświadczeń i cóż...czuję się trochę bogatsza o nie. Jak już się pozbieram do końca i będę chłodno patrzeć na sprawę będzie lepiej:)



W twoim obecnym zwiazku juz nigdy nie bedzie ok bo posmakowalas czegos nowego i ten nowy mial to czego brakowalo obecnemu. Zanim go poznalas mam tu na mysli kochanka twoje zycie bylo poukladane wedlug jakis tam schematow. Narazie masz bajke bo jest spokoj i zadnych awantur w domu ale mozliwe ze przyjda takie dni kiedy bedziesz miala dosyc i przypomnisz sobie chwile spedzone u boku kochanka gdzie byl miod i malina. Nigdy nie mow nigdy.

42

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Stracił czujność?  Mąż nie jest od tego, by nad Tobą czuwać... Nie jesteś dzieckiem.. A może jednak trochę jesteś?
Nie mów mężowi o romansie, bo zrzucisz na niego Twój problem, a nie zasłużył na to. Skup się na tym, czego oczekujesz od życia, jakiego mężczyzny, a mąż jakiej kobiety. Byliście bardzo młodzi, gdy się poznaliście. Nie macie  jeszcze dzieci, trzeba teraz ogarnąć te sprawy...

43

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Serio wolałabyś, żeby Cię cały czas kontrolował?
TO jest zaufanie. Do takiego modelu się dąży, że się ufa i nie trzeba sprawdzać.

Ja ogólnie wychodzę z założenia, że skoro odwaga by zdradzić jest, to zaraz za nią powinna iść odwaga do przyznania się drugiej połówce.

44 Ostatnio edytowany przez adrianaana (2018-01-12 20:53:37)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Co bym zrobiła gdyby się odezwał?
Nic. Jestem zła na niego, że skończył to w taki sposób, po prostu mnie zbywa, gdy pytam co u niego, niby jest miły ale szybko kończy rozmowę. Między wierszami można przeczytać, że już ma tego dość. A że jakieś tam resztki honoru jeszcze mam to już mnie nie omami słodkimi smsami. Znowu cierpienie od nowa? Nie dziękuję. Zresztą nie spodziewam się kontaktu z jego strony.


Nie chodzi o ciągłe kontrolowanie, ale o zainteresowanie się tym co robi druga połówka, ja od razu zauważyłabym gdyby z kimś pisał, jestem raczej spostrzegawcza, a on nie zwraca uwagi na detale.

Do zdradzania nie trzeba odwagi, wystarczą sprzyjające okoliczności. Dla chcącego nic trudnego.

45

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Bo jest facetem.

No cóż, to jesteś życiowym tchórzem. Brawo Ty.

46

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Co bym zrobiła gdyby się odezwał?
Nic. Jestem zła na niego, że skończył to w taki sposób, po prostu mnie zbywa, gdy pytam co u niego, niby jest miły ale szybko kończy rozmowę. Między wierszami można przeczytać, że już ma tego dość. A że jakieś tam resztki honoru jeszcze mam to już mnie nie omami słodkimi smsami. Znowu cierpienie od nowa? Nie dziękuję. Zresztą nie spodziewam się kontaktu z jego strony.


Nie chodzi o ciągłe kontrolowanie, ale o zainteresowanie się tym co robi druga połówka, ja od razu zauważyłabym gdyby z kimś pisał, jestem raczej spostrzegawcza, a on nie zwraca uwagi na detale.

Do zdradzania nie trzeba odwagi, wystarczą sprzyjające okoliczności. Dla chcącego nic trudnego.



Sranie w banie.Sama sobie zaprzeczasz. Jestes na kiwniecie palcem gdy tylko on sie odezwie. Nie oszukuj samej siebie.

47

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

adrianaana - jeżeli jeszcze tego nie zauważyła - nikt nie pytał czmeu poszłas do kochanka big_smile każda twoja wypowiedź pokazuje jak perfidną i wredną baba jesteś. Bedzie lepiej? no my mamy nadzieję że dostaniesz od życia to na co sobie zapracowałaś, a wierz mi - to nie będzie dobre big_smile i oby to nastapiło jak najszybciej. Wmawiaj sobie te głupoty dalej, nikt prócz ciebie w nie nie wierzy

48

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Do zdradzania nie trzeba odwagi, wystarczą sprzyjające okoliczności. Dla chcącego nic trudnego.

I bycie ch...jak to już wcześniej napisałem big_smile jedni są nimi a drudzy mimo okazji zawsze będą normalni, ot róznica.

49

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Nie chodzi o ciągłe kontrolowanie, ale o zainteresowanie się tym co robi druga połówka, ja od razu zauważyłabym gdyby z kimś pisał, jestem raczej spostrzegawcza, a on nie zwraca uwagi na detale.

Widocznie maz widzi w Tobie anioła , chodząca uczciwość i nawet przez głowę mu mie przemknie wątpliwość czy byłabyś zdolna do takiej perfidii jaka uprawiasz.

Im bardziej teraz Tobie ufa, tym bardziej przeżyje rozczarowanie swoją wizja Twojej osoby w zderzeniu z tym jaka jesteś .
Wtedy kamień na kamieniu nie zostanie.

50

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
adrianaana napisał/a:

Postanowiłam przerwać to, bo cierpienie zaczęło być większe niż szczęście. Zmieniłam pracę.

I to była właściwa decyzja.

adrianaana napisał/a:

Nasze kontakty mocno się ograniczyły ale nie zakończyły definitywnie.

I to był błąd. Postanowiłaś przerwać, by nie cierpieć, a ....

adrianaana napisał/a:

Jako że nie chciałam być nachalną desperatką, czekałam aż on odezwie się pierwszy, ponieważ w ostatnim czasie ja to robiłam. Cóż, mogłam tak czekać tygodniami.

Po cholerę?

adrianaana napisał/a:

Nie wiem co on czuje, w każdym razie ja wciąż tęsknię, ale prócz kilku koleżeńskich wiadomości nie dzieje się nic.

Widocznie on uszanował Twoją decyzję i zwyczajnie dał Ci spokój. Inna sprawa, że być może żona zaczeła coś podejrzewać, albo co bardzo prawdopodobne ¬- znalazł inną.

adrianaana napisał/a:

Co bym zrobiła gdyby się odezwał?
Nic. Jestem zła na niego, że skończył to w taki sposób, po prostu mnie zbywa, gdy pytam co u niego, niby jest miły ale szybko kończy rozmowę. Między wierszami można przeczytać, że już ma tego dość. A że jakieś tam resztki honoru jeszcze mam to już mnie nie omami słodkimi smsami. Znowu cierpienie od nowa? Nie dziękuję. Zresztą nie spodziewam się kontaktu z jego strony.


Ok, jesteś na niego zła. Masz prawo, ale do tanga trzeba dwojga. Wspomniałaś jednak, że od tamtego czasu minęło kilka miesięcy. Popatrz, w jakim miejscu już byś była, gdybyś ten kontakt wtedy definitywnie zakończyła, a nie próbowała to przeciągać nie wiadomo po co? Z tęsknoty? Przecież ten człowiek sprawia Ci tylko ból. Powinnaś się cieszyć, że już nie musisz go widywać.
Jeśli nie uwolnisz się od niego definitywnie, nie odetniesz emocjonalnie, to za jakiś czas jak mu się o Tobie przypomni, albo gdzieś go spotkasz, będziesz miała powtórkę z rozrywki. Może to nie jest schemat, ale tacy faceci często sobie na spokojnie przeczekają „burzę”, aż emocje opadną, a potem znów próbują.  Możliwe, że on teraz widząc Twoje zaangażowanie, emocje jakie tobą targają, zwyczajnie boi się o własne 4 litery, że zrobisz jakieś głupstwo i mu namieszasz w życiu.
Musisz być przygotowana psychicznie na taką ewentualność. I to dopiero będzie sprawdzian dla Ciebie. Czy znów się rozkleisz czy spłynie to po Twobie.  Bo gdybać teraz to sobie możesz... 

adrianaana napisał/a:

Piszę to nie dla waszych opinii ale z dwóch powodów. Po pierwsze aby inni zdradzający mogli przez chwilę się zastanowić czy warto … po drugie żeby ulżyć samej sobie.

Wyrzucenie z siebie pomaga, ale wciąż jest w Tobie wiele emocji, sprzeczności...  Prawdziwie ulżyłabyś sobie, gdybyś po pierwsze urwała z nim kontakt, a po drugie przestała go idealizować, bo to zwykły dupek jest. Zrozumiesz  to, kiedy w końcu klapki Ci opadną. Wtedy jedyne co do niego będziesz czuła, to obrzydzenie. I nawet nie będziesz chciała wracać myślami do tych „pięknych chwil” bo one były tylko iluzją, kłamstwem. 

adrianaana napisał/a:

Wiem, mam za swoje. Ale z drugiej strony chyba trochę pozbyłam się swojej życiowej naiwności. Nie miałam nigdy takich doświadczeń i cóż...czuję się trochę bogatsza o nie. Jak już się pozbieram do końca i będę chłodno patrzeć na sprawę będzie lepiej:)

Ciesz się kobieto, że tylko takie konsekwencje poniosłaś. Teraz pora na wyciągnięcie wniosków i lekcji na przyszłość.

51

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Abstrahując od wątpliwości moralnych autorki pozostaje jeszcze jeden aspekt tej zdrady.
Dzisiaj mimo bólu udaje szczęśliwą żonę wobec męża i niby wszystko na zewnątrz jest ok, ale wszelkie zdrady mają to do siebie że potrafią wypływać na wierzch .
Ciekaw jestem jak jej mąż za kilka czy kilkanaście lat się przypadkowo dowie z kim się związał i że jego żona zerwała przysięgę  złożoną na ślubie. To może być dla niego wielka niespodzianka jak się dowie że małżeństwem są już tylko formalnie od wielu lat.
Chciałem zapyta autorkę jak sobie wyobraża dalsze swój związek ze świadomością swojego zachowania tym bardziej że pisze o uczuciu do męża.

52

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Jakub K. napisał/a:

Abstrahując od wątpliwości moralnych autorki pozostaje jeszcze jeden aspekt tej zdrady.
Dzisiaj mimo bólu udaje szczęśliwą żonę wobec męża i niby wszystko na zewnątrz jest ok, ale wszelkie zdrady mają to do siebie że potrafią wypływać na wierzch .
Ciekaw jestem jak jej mąż za kilka czy kilkanaście lat się przypadkowo dowie z kim się związał i że jego żona zerwała przysięgę  złożoną na ślubie. To może być dla niego wielka niespodzianka jak się dowie że małżeństwem są już tylko formalnie od wielu lat.
Chciałem zapyta autorkę jak sobie wyobraża dalsze swój związek ze świadomością swojego zachowania tym bardziej że pisze o uczuciu do męża.



Zycie w klamstwie bo to dla niej najlepsza opcja. Maz sie nie dowie i zycie toczy sie dalej. A na szczera rozmowe i przyznanie sie do zdrady nie wierze bo wtedy zostala by sama z niczym.

53

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Zwróć uwagę że to nie tylko życie z wyrzutami sumienia ale również z obawą że zdrada się wyda.
Jeżeli będzie kochać męża to kiedyś sama "pęknie " pod presją niepewności.
Wtedy maż dowie się że nie tylko został zdradzony  i jego małżeństwo dawno się rozsypało ale to że że przez wiele lat był stale oszukiwany.

54

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Adrianaana ile czasu minęło od czasu zakończenia tej relacji ? Jakie masz teraz uczucia w stosunku do męża? Myślisz, że będziesz w stanie odbudować Wasze małżeństwo? Jak teraz patrzysz na meza ? Mimo wszystko myslisz o rozwodzie ? Przeciez ta sytuacja pokazala, ze to nie jest prawdziwa  miłość, tak mi sie wydaję...Bardzo Ci współczuję... trzymaj się dzielnie ... Jesteś silną kobietą, bo dałaś radę zmienić pracę... pozdrawiam

55 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-01-14 10:40:45)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Jakub K. napisał/a:

... potrafią wypływać na wierzch .
...mąż za kilka czy kilkanaście lat się przypadkowo dowie ....jak się dowie że małżeństwem są już tylko formalnie od wielu lat.

Och! No pewnie... fundamentem budującym małżeństwo jest "kto komu włożył". Brawo.


Zwróć uwagę że to nie tylko życie z wyrzutami sumienia ale również z obawą że zdrada się wyda.

Ojej... dramat po prostu. Czarna rozpacz. Zatrute życie.

http://s4.storage.akamai.coub.com/get/b40/p/coub/simple/cw_timeline_pic/0370d17d141/34781342deffe6c89abc5/ios_large_1409270526_1382468479_image.jpg

56

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:

Och! No pewnie... fundamentem budującym małżeństwo jest "kto komu włożył". Brawo.

A to kto kogo okłamał już jest możemy uznać za istotne?


Gary napisał/a:

Ojej... dramat po prostu. Czarna rozpacz. Zatrute życie.

Przeceniasz ludzi. Nie każdy ma tyle siły by pocałować żonę usta, po tym jak robił minetę innej kobiecie.

57

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Hej, myślę, że może okazać się, że jeszcze gorsze chwile sa dopiero przed Tobą. Dlaczego tak myślę? Mam wrażenie, że jesteś pewna, że kontrolujesz sytuację. Jestes pewna miłości swojego męża. Jesteś pewna, że wiesz, co czujesz.
Ale prawda jest taka, że niestety żadnej z tych rzeczy nie możesz być pewna. Tak to w życiu działa.
Twój mąż to tez człowiek, i nawet jesli pewnych rzeczy (jeszcze) nie wie, to na pewno je w jakiś sposób odczuwa. Nie możesz tak po prostu zakładać, że to, jak Cię w tej chwili traktuje to pewnik do końca życia.
Jeśli wyszłaś za mąż za niewłaściwego człowieka, to jednak prędzej czy później nastąpi kryzys. Już widzisz pierwsze sygnały - byłaś otwarta na romans.
Nie ratowałas małżeństwa, bo uznałaś, że ono jest jakie jest i zawsze takie będzie, a Ty nie masz ochoty tego zmieniać. Wybrałaś romans.
To początek.
Co może być dalej?  Czy gdy stracisz poczucie bezpieczeństwa w postaci "kochającego męża", napiszesz dramatyczny post "jednak go kocham. Jak go odzyskac? Zrobię wszystko.."
Romansem jednak wiele zepsułaś. A to, że usprawiedliwiasz romans tym, że maz CIę juz tak nie adoruje jak kiedyś..? Słabe.
Jest jedna rada (która dla mnie i wielu innych kobiet okazuje się bezcenna): zacznij podejmowac własne decyzje. Na własne ryzyko i własną odpowiedzialność.
Nie masz jeszcze dzieci, więc zrób to, póki czas.

58 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-01-14 11:01:02)

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Biały napisał/a:

A to kto kogo okłamał już jest możemy uznać za istotne?

Możecie to rozważać. Pierwszą osobą, która złamała przysięgę jest zdradzający.


Gary napisał/a:

Ojej... dramat po prostu. Czarna rozpacz. Zatrute życie.

Przeceniasz ludzi. Nie każdy ma tyle siły by pocałować żonę usta, po tym jak robił minetę innej kobiecie.

A jak ktoś dotykał starego banknotu i potem dotyka żonę w miejscach intymnych? To są wyobrażenia.

59

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Gary, Ty naprawde uwazasz ze zdrada to nic zlego?
Ze zdradzony nie ma sie o co pieklic???
Zdradzanie, oszukiwanie... Zero wyrzutow sumienia? Serio?

60

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:

A jak ktoś dotykał starego banknotu i potem dotyka żonę w miejscach intymnych? To są wyobrażenia.

Nie chodzi mi o kwestie higieny, tylko właśnie dwulicowości. To że ty przyzwyczaiłeś się do kłamania, nie znaczy że nie jest to patologią w związku.

61

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:
Biały napisał/a:

A to kto kogo okłamał już jest możemy uznać za istotne?

Możecie to rozważać. Pierwszą osobą, która złamała przysięgę jest zdradzający.


Gary napisał/a:

Ojej... dramat po prostu. Czarna rozpacz. Zatrute życie.

Przeceniasz ludzi. Nie każdy ma tyle siły by pocałować żonę usta, po tym jak robił minetę innej kobiecie.

A jak ktoś dotykał starego banknotu i potem dotyka żonę w miejscach intymnych? To są wyobrażenia.

No Gary, porownanie iscie godne mistrza. Seks z obca osoba i stary banknot. Brawo Ty smile.

62

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Autoamatorka napisał/a:

Gary, Ty naprawde uwazasz ze zdrada to nic zlego?
Ze zdradzony nie ma sie o co pieklic???
Zdradzanie, oszukiwanie... Zero wyrzutow sumienia? Serio?

By odpowiedzieć na te pytania wystarczy przeczytać jego posty, w których wyjaśnia powody, dla których od lat zdradza żonę.

63

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Wracając do tematu -- adrianna zamiata w swoim życiu, robi porządek i wraca na dobrą drogę. A moja osoba ma osobny wątek jak Wielokropek wspomniała. Ludzi łączy więcej niż tylko seks, choć bez pożądania dobrego związku nie będzie.

64

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?
Gary napisał/a:

Wracając do tematu -- adrianna zamiata w swoim życiu, robi porządek i wraca na dobrą drogę. A moja osoba ma osobny wątek jak Wielokropek wspomniała. Ludzi łączy więcej niż tylko seks, choć bez pożądania dobrego związku nie będzie.

Jo, zamiata. Szkoda tylko że pod dywan. Wybacz Gary, ale skoro głosisz kontrowersyjne poglądy, to musisz liczyć się z tym, że ludzie będą z nimi argumentować. Czytałem twój wątek już dawno, tak jak i inne twoje wypowiedzi. Znam twoje poglądy, nie zgadzam się z nimi, ale masz do nich prawo. Tak jak i ja mam prawo, na każdą twoją mądrość odpowiedzieć. Dla mnie zdradą jest nie sam seks z inną osobą, ale kłamstwo, manipulacja i oszukiwanie. Szanuje seksualność osób które potrafią ze sobą rozmawiać i godzą się na swingi, cuckholdy czy inne rzeczy, jeśli odbywa się to za zgodą obu stron. Jestem w stanie zrozumieć też osoby które będąc singlami, wchodzą w rolę kochanków. Jednak kiedy ktoś jest egoistyczny i manipuluje drugą osobą, dla "jej dobra, aby się nie smuciła" to granica jest dla mnie przekroczona. Dlatego nie będę klaskał Adriannie, że się ogarnęła, ani jej współczuł. Bo wiem, że jest przy niej jej mąż, który jest dorosłą osobą, a nie dzieckiem, a mimo to jest oszukiwany, bo autorka uznaje, że nie zasługuje on na prawdę i podejmowanie własnych wyborów.

65

Odp: Zdrada? Zastanów się czy warto?

Z tego co zrozumiałam to autorka nie czuje żalu że zdradziła męża i w jakiś tam sposób mu to wynagradza  tylko że kochanek tak z nią postąpił zostawiając ją na pastę losu. Z romansami to tak jest fajny początek kiepski koniec i co tu dalej począć?

Posty [ 1 do 65 z 253 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada? Zastanów się czy warto?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024