Mam męża i 11msc synka. Mieszkamy z teściami i rodzicami teściowej, dziadki maja 2 pokoje, teście 3 pokoje a my mamy cale piętro (salon, w którym śpimy, pokój Filipa, korytarz, kuchnia i łazienka oraz jedno duże pomieszczenie będące strychem, ale w przyszłości będą tam 2 pokoiki) Będziemy mieli niedługo kotkę (brytyjska krótkowłosa) ale teście i dziadki są na NIE bo mały za mały a oni nie chcą mieć SIERŚCIUCHA w domu itd... traktują nas jak dzieci, jak byśmy mieli 5 lat, najgorsza jest teściowa, nadgorliwa, jakbym ja nie umiała się zając synem tylko ona jest najmądrzejsza. Mąż też jest wkurzony, bardziej ode mnie mówi, że dla niego to jest toksyczne...Kotka będzie siedziała tylko u nas (rasowy, nie będzie wychodził na dwór) nie wyprowadzimy się bo mamy gospodarstwo z którego żyjemy. Jak żyć, jak wytłumaczyć żeby przestali się wtrącać?
Ale rozumiem, ze dom jest tesciow, a ty tam tylko mieszkasz z męzem?
Powinniescie sie nie przejmowac,robic co do was nalezy...jestescie u siebie.Mialam problem taki sam z siostra mojego meza,az wkoncu przestalam sie przejmowac.Dom mamy osobno,ale za plotem ta czarwnica...calkowita olewka,mam cztery koty,w tym dwa brytyjskie ,i wczoraj na swiat przyszlo 5:)Trzemam kciuki
Ponieważ kot będzie zwierzęciem domowym-bo na wsi kot samowyprowadzający się to bardzo kiepski pomysł-powinnaś się jednak dostosować do wymagań WŁAŚCICIELI domu.Koty potrafią skakać na klamki i otwierać sobie drzwi.Co zrobisz jeśli pod Waszą nieobecność kot wpadnie do teściów lub dziadków a oni wyraźnie sobie tego nie życzą?
Poza tym koty tej rasy są spore i ciężkie więc słuchać skaczącego po nocy kota to żadna przyjemność.A ta rasa dorasta dosyć długo więc parę lat będziecie mieć po prostu psotnego kociaka.
Poza tym nie wiem czy wiesz ale niekastrowane kocice także-tak jak samce mogą znaczyć ściany,sprzęty,buty.Może teściowie się tego obawiają-bo dla kogoś kto ma wyczulony węch to tragedia.
To tłumaczenie,że dziecko jest za małe to pewnie taka uprzejmiejsza forma informacji,że oni nie chcą w swoim domu kota.
Może rodzice męża mają podstawy by sobie zwierzaka nie życzyć? Może w dzieciństwie spełnili zachciankę syna i sami musieli się zwierzakiem opiekować? I może teraz chcą tego uniknąć?
A może po prostu uważają,że z innymi lokatorami domu powinniście się także liczyć?
koty ludie maja w mieszkaniach...bez przesady,to nie problem
koty ludie maja w mieszkaniach...bez przesady,to nie problem
Ty po prostu kwestii nie rozumiesz.
Ja mam psy,ale kota też kiedyś wzięlam z ulicy.
Ale nie każdy to ja.
I jestem w stanie zrozumieć,że ktoś nie chce mieć kota.
Więc trzeba to brać pod uwagę mieszkając w domu z rodziną.
koty ludie maja w mieszkaniach...bez przesady,to nie problem
Oczywiście, że nie problem, ale to nie znaczy że każdy musi mieć. Tutaj właściciele domu nie chcą kota, więc należy to uszanować.
Wasze zachowanie niestety nie jest dorosłe.
9 2017-04-21 14:30:17 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-21 14:34:15)
Uwielbiam zwierzęta, ale poprzednicy mają rację to właściciele domu mają ostatnie słowo chyba, że porządnie dokładacie się do utrzymania to można polemizować. Niestety jak chcecie mieć po swojemu to musicie pójść na swoje.
Mieszkanie z matką partnera to najgorsze co można sobie zrobić. Dla zdecydowanej większości matek 50+, do tego mieszkających z dorosłym synem, ich dziecko to cały świat i próbują zagłaskać go na śmierć (często kosztem związku). Nie posiadają wielkich zainteresowań to całą uwagę poświęcają dzieciom z czasem tworząc toksyczny dom. Trzeba odciąć pępowinę dla waszego dobra.
10 2017-04-21 14:58:17 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-21 14:59:20)
Wielopokoleniowy dom ma to do siebie, z zwykle się ulega tym najstarszym . Taka prawda. Z gospodarstwa żyjecie, to tłumaczy... ale możecie obok postawić własny dom i sobie w nim trzymać zwierzaków ile tylko chcecie. Ja osobiście kota bym strawiła, bo je lubię. Jednak psa już gorzej. Psy są ładne i nie mam nic przeciwko psom-tak ogólnie, tylko nie cierpię szczekania. Tak więc, gdyby w mój dom ktoś chciał wprowadzić psa... tez bym się sprzeciwiała. Nawet pies przy budzie ujada i to też w nocy, to by mi przeszkadzało.
Reasumując: czas zacząć myśleć o wybudowaniu własnego domku, przynajmniej dobudówki. Za własne pieniądze, na własnym kawałku ziemi i robić co się chce.
bez przesady,przeciez to ogromny dom
jak moje pietro w bloku
a moj kot nie biega po cudzych mieszkaniach, bo jak wychodzę, to ZAMYKAM drzwi na klucz i zadne skakanie na klamkę nic nie da
nigdy tez mi kot nie uciekł zaden drzwiami,bo zawsze pilnowalam drzwi jak wchodzilam czy wychodzilam
polecam zalozenie zamka w swojej czesci i zamykanie kota
Po wuj Ci kot? Masz 11 miesięczne dziecko i jeszcze chcesz dokoptować kota? Masz na to czas? Pracujesz tak ogólnie czy tylko siedzisz i pachniesz? Miałem kota i to czasem gorzej niż z dzieckiem więc... naprawdę się tak nudzisz by zajmować się kotem i dzieckiem? Lepiej byś obiad zrobiła dla męża jak z pola wróci niż roztrząsała takie tematy w internetach
Harvey,rozumiem,ze ty zyjesz tylko praca,i obowiazkami....nie stac Cie,i nie masz czasu na chwile dla siebie,wspolczuje.mam nadzieje,ze dziewczyna sprowadzi kota do domu,i mimo obowiazkow bedzie miala czas na siadniecie i pomiziania kociaka
Kolejna nudna sprawa.
Po pierwsze dzieci kota nie wykluczają, jeśli się jest zdecydowanym to nic nie przeszkadza. A co do mieszkania z teściami to uciekać gdzie pieprz rośnie. Nie ma nic gorszego, nawet jak się posiada osobne piętro a łączy was tylko klatka schodowa i podwórko. Uciekać im szybciej tym lepiej póki jeszcze związek trwa, bo inaczej czarno to widzę. A znam to z doświadczenia.
Harvey,rozumiem,ze ty zyjesz tylko praca,i obowiazkami....nie stac Cie,i nie masz czasu na chwile dla siebie,wspolczuje.mam nadzieje,ze dziewczyna sprowadzi kota do domu,i mimo obowiazkow bedzie miala czas na siadniecie i pomiziania kociaka
Skoro żyję pracą to... jak mnie nie stać?
Jak problem jest o kiciusia....wspolczuje autorce tematu,ale ciesze sie,ze maz jest za zona...dadza rade!
Jak problem jest o kiciusia...
Tia, a świstak siedzi i zawija w sreberka... Problem jest większy niż myślisz tylko autorka musi złapać wifi by odpisać
Tak czy owak... Powodzenia
Przede wszystkim zachowywać się jak dorosły.
Z tego co napisałaś, to zachowujesz się jak dziecko. A jeśli ty jak dziecko, to oni muszą jak rodzice. Dopiero jak się uniezależnicie i pokażecie, że wy jesteście dorośli, to oni zaczną was tak traktować.
Co w tej sytuacji będzie dorosłe? Myślę, że dogadanie się z nimi, poszukanie wspólnego rozwiązanie, a nie narzekanie i złoszczenie się "bo ja chcę kotkaaaaa"
20 2017-04-22 11:26:18 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 13:56:43)
Po 1 mamy zamki w drzwiach
po 2. jak mówiłam zajmujemy się gospodarstwem, czytaj. jestem cały czas w domu wychodzę na godzinę rano i 1 i pół godziny wieczorem.
po 3. mieszkam na piętrze a oni na parterze, to kurde oni myślą, że jak bym miała kota w bloku to by chodził po domach sąsiadów (??)
po 4. jak byście co niektórzy nie wiedzieli to koty odbiera się z ich domu jak maja 12-13 tygodni a sterylizuje przed pierwszą rują (przed 6-7 miesiącem) to nie ma mowy o "znaczeniu terenu"
po 100. nie chodzi mi wcale o to że będzie kot, bo mieliśmy już sukę labradora w domu i żyjemy, tylko o to, że ja nie mam o nic prawa głosu, bo teściowa się wtrąca np. syn nosił ubrania na 74 i już z nich wyrastał, więc zaczelismy kupować na 80 bo a to tam promocja w h&m a to gdzieś dresy tańsze i jak wróciliśmy do domu to zaraz była pratensja po co kupujemy mu na 80, na ile mu to starczy było na 86 kupić. Serio?? czemu nie od razu na 110 a czemu ona chodzi w M a nie w XXL. Tak samo jak mieliśmy gości i zaczęła się rozmowa o dzieciach czyli ja (matka dziecka ok.6 msc) rozmawialam z kuzynką (matką dziecka 8msc) o kaszkach, pampersach, przepisach na zupki a moja teściowa (matka dziecka 25lat) zaczęła opowiadać, że Mateuniek (Mateusz, mój mąż) jak był mały to nie było schematów żywienia itd...
W moim pytaniu: Jak żyć, jak wytłumaczyć żeby przestali się wtrącać?
Nie chodziło o konkretnie przykład kota że im nie pasuje, tylko o sam fakt wtrącania się w nasze życie.
Idźcie na swoje, wtedy będziecie mogli robić, co tylko będziecie chcieli.
22 2017-04-22 11:42:29 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-04-22 13:08:50)
Po 1 mamy zamki w drzwiach
po 2. jak mówiłam zajmujemy się gospodarstwem, czytaj. jestem cały czas w domu wychodzę na godzinę rano i 1 i pół godziny wieczorem.
po 3. mieszkam na piętrze a oni na parterze, to kurde oni myślą, że jak bym miała kota w domu to by chodził po domach sąsiadów (??)
po 4. jak byście co niektórzy nie wiedzieli to koty odbiera się z ich domu jak maja 12-13 tygodni a sterylizuje przed pierwszą rują (przed 6-7 miesiącem) to nie ma mowy o "znaczeniu terenu"
po 100. nie chodzi mi wcale o to że będzie kot, bo mieliśmy już sukę labradora w domu i żyjemy, tylko o to, że ja nie mam o nic prawa głosu, bo teściowa się wtrąca np. syn nosił ubrania na 74 i już z nich wyrastał, więc zaczelismy kupować na 80 bo a to tam promocja w h&m a to gdzieś dresy tańsze i jak wróciliśmy do domu to zaraz była pratensja po co kupujemy mu na 80, na ile mu to starczy było na 86 kupić. Serio?? czemu nie od razu na 110 a czemu ona chodzi w M a nie w XXL. Tak samo jak mieliśmy gości i zaczęła się rozmowa o dzieciach czyli ja (matka dziecka ok.6 msc) rozmawialam z kuzynką (matką dziecka 8msc) o kaszkach, pampersach, przepisach na zupki a moja teściowa (matka dziecka 25lat) zaczęła opowiadać, że Mateuniek (Mateusz, mój mąż) jak był mały to nie było schematów żywienia itd...W moim pytaniu: Jak żyć, jak wytłumaczyć żeby przestali się wtrącać?
Nie chodziło o konkretnie przykład kota że im nie pasuje, tylko o sam fakt wtrącania się w nasze życie.
Zaczęłaś o kocie-więc w tej kwestii odpowiedziałam.Jak już wspomniałam-brytyjczyki dojrzewają znacznie później-więc nie ma znaczenia,ze przy odbiorze ten kot będzie miał 12 tygodni-będzie się zachowywał jak maluch.Co do sterylki-nie wiem czy wiesz,że jeszcze pól roku po kotka może mieć ruję i znaczyć teren.To kwestia hormonów,które jeszcze się wydzielają.
Teściowie na labka się zgadzali? Pies,rozumiem mieszkał w domu?
Nic nie poradzisz na wtrącanie się.Przecież nie będziesz robić awantury po każdym tekście teściowej.Ryzyko takich sytuacji jest wpisane w mieszkanie z rodzicami.
Jeśli widzisz,że nie układa Ci się z teściową i nie ma szans na zmianę to po prostu się wyprowadź.Jesli nie masz możliwości-musisz zaakceptować zasady panujące w domu,w którym mieszkasz.
23 2017-04-22 12:28:29 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 13:59:54)
Nie pójdziemy na swoje bo nie stać nas na postawienie domu i nie po to włozyliśmy kupę kasy w gospodarke żeby ją zostawić.
Labradora kupilismy sami i nie pytaliśmy o zgode, o kota też nie pytamy. Bylismy u weterynarza i kastracje ma zrobić w 6msc. I teraz nie robi się sterylizacji czyli nie usuwa się jajników tylko kastracje czyli usuwa się i jajniki i macicę.tak nam mówił weterynarz.
24 2017-04-22 12:37:39 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 12:42:52)
Skupmy się może na jednej rzeczy a nie na tym kocie bo dodałam post w 'milosc związki i partnerstwo'
Jak wytłumaczyć teściowej że umiemy sami podejmować decyzje? Ze nie potrzebujemy krytyki... Komentowania wszystkiego. Kurde teściowa ma 45lat a się zachowuje się jak by miała z 80...A babcia ma 67 i jest bardziej 'wyczilowana'...
Chcesz szacunku? Szanuj.
Chcesz być traktowana jak osoba dorosła? Zachowuj się zgodnie ze swą metryką.
Nie pójdziemy na swoje bo nie stać nas na postawienie domu i nie po to włozyliśmy kupę kasy w gospodarke żeby ją zostawić.
Labradora kupilismy sami i nie pytaliśmy o zgode, o kota też nie pytamy. Bylismy u weterynarza i kastracje ma zrobić w 6msc
No to mieszkaj u kogoś = akceptuj i szanuj jego reguły.
27 2017-04-22 13:11:09 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-04-22 13:11:42)
Nie pójdziemy na swoje bo nie stać nas na postawienie domu i nie po to włozyliśmy kupę kasy w gospodarke żeby ją zostawić.
Labradora kupilismy sami i nie pytaliśmy o zgode, o kota też nie pytamy. Bylismy u weterynarza i kastracje ma zrobić w 6msc
Labka kupiliście zanim zamieszkaliście u teściów czy jak już mieszkaliście?
I co się z nim stało?
tak naprawde to ona nie mieszka u kogos tylko u siebie
podobnie jak dzieci nie mieszkaja u rodzicow,tylko w SWOIM domu
tak naprawde to ona nie mieszka u kogos tylko u siebie
podobnie jak dzieci nie mieszkaja u rodzicow,tylko w SWOIM domu
A skąd to wiesz? Przecież autorka nie pisała jak wygląda sprawa własności domu od strony prawnej.
30 2017-04-22 14:06:14 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 14:12:00)
tak naprawde to ona nie mieszka u kogos tylko u siebie
podobnie jak dzieci nie mieszkaja u rodzicow,tylko w SWOIM domu
Tak.
Męża dziadki postawili dom i mieszkają w nim oni ich córka z mężem (czyli moi teście) i wnuk Mateusz -mój mąż z żoną Pauliną (czyli ja) i synem Filipem. Wiec dom jest nasz wspólny. Wszyscy jesteśmy tu zameldowani. Mateusz nie mieszka u dziadków, czy rodziców tylko u SIEBIE.
I tu mamy NASZE gospodarstwo które Mateusz przejął po dziadku( dziadek miał zawał, razem z babcią są na emeryturze po rencie strukturalnej). Dziadek chował trzodę chlewną(wieprz) a Mateusz to przejął, przerobił Chlewy i chowa i trzodę chlewną i bydło (byki i jałówki, nie krowy mleczne, tylko bydło na mięso,wędliny McDonald's itd)
Teść pracuje jako piekarz na noce, a teściowa jako obsługa (np na weselach, chrzcinach, komuniach, stylach itd)
31 2017-04-22 14:14:31 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 14:27:28)
Strasznie zawiłe wiem
No i... Jak się wprowadzalam to z pokoju Mateusza zrobiliśmy kuchnie, a jak zaszłam w ciążę to powiekszylismy sypialnie i zrobiliśmy pokój dla Filipa (mamy teraz swojego ok.100m2) .wszysko za nasze pieniądze z wesela. Nikt nam nie dołożył ani na remonty w domu ani w chlewach... chociaż teściowa obiecywała Mateuszowi że da mu 15tys, ale nie dotrzymała słowa bo zmienili sobie samochód jak im się psuł. Teraz nawet czasami pożyczają od nas pieniądze ...
Tylko najgorsze jest ze tesciowa czepia się o wszystko do mnie i do Mateusza...I jak jej wytłumaczyć że mamy dosyć tych 'swietnych rad'?
32 2017-04-22 14:33:18 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-04-22 14:33:42)
Więc dom należy do dziadków. Proste.
a co ma wspolnego stan prawny?
przeciez dzieci tez nie sa wlascicielami mieszkan w których mieszkaja - a nadal mieszkają w SWOIM domu.
autorka, jako zona,jest pelnoprawnym czlonkiem rodziny.
Skąd ja to znam... . Teściowie/rodzice obiecują, że dadzą ziemię/dom... a potem pocałujta wujta w *ujta. Mój brat tak został wyrolowany. Włożył w remont domu teściów całe zagraniczne oszczędności, mieli im po ślubie zapisać piętro domu, a są 8 lat po ślubie i nic. Zasada nr 1: dopóki ktoś Wam czegoś nie zapisze...żadnej kasy nie wkładacie. Mieliście kasę z wesela i włożyliście w gospodarstwo... a można było zainwestować czy kredytem się wspomóc i wybudować coś.
Zauważ, że każdy kto mieszka z teściową/mamą/dziadkami nie będzie czuł się swobodnie NIGDY.
Tak więc zapomnij o nauczeniu teściowej czegokolwiek i wytłumaczeniu czegokolwiek. A Tobie się coś wytłumaczy, jeśli masz wkręcony swój własny film? Zakładam się, że nie... to nie dziw się, że inni też się nie zmienią. Ona jest tak samo mieszkanką domu jak i Ty. Ma prawo mówić, ze coś jej się nie podoba i to jeszcze nie jest wtrącanie. Z pewnością wiedziałaś przed ślubem jaka teściowa jest, więc nie trzeba było się zgadzać na mieszkanie wspólnie, skoro tak Cię irytuje.
Widać, że jesteś nastawiona negatywnie do teściowej. Czy poza tym, że wyraża własne zdanie coś Wam jeszcze złego zrobiła?
a co ma wspolnego stan prawny?
przeciez dzieci tez nie sa wlascicielami mieszkan w których mieszkaja - a nadal mieszkają w SWOIM domu.
autorka, jako zona,jest pelnoprawnym czlonkiem rodziny.
Tak się mogą czuć-jak u siebie, ale nie zmienia faktu, że tak nie jest. Ja nie chciałam mieszkać ani z matką ani teściowa. Z przyczyn bardzo oczywistych:
miałam swój pokój mogłam wprowadzić tam męża, ale o częściach wspólnych domu nie mogę decydować sama. Np .Chciałabym remont korytarza zrobić, to muszę się liczyć ze zdaniem rodziców/teściów, które może być zgoła inne niż moje i powstaną konflikty. Nie mogę robić czego chce, bo wiem, że zawsze mama o coś zwróci uwagę... że ktoś był za głośno, że ktoś coś zrobił przed domem, że mąż chodzi w samych gaciach po korytarzu, że muzykę mam za głośno. Co tu dużo kryć... mi tez się moze wiele nie podobać, np. że mama siedzi do późna z głośnym tv, że ojciec stale głośno beka, że nie trzymają psa na smyczy i stale do mnie wbiega, że ciągle mam po coś do mamy wchodzić, a są to drobiazgi ... dosłownie zawracanie doopy, gdy ja nie mam czasu.
Toteż uważam, że NIGDY nie będę się czuć u siebie, mieszkając z kimś poza własną nową rodziną. Zawsze jest pewien dyskomfort i to przeszkadza, rodzi konflikty. Tego trzeba mieć świadomość chajtając się i planując przyszłość. Stan prawny jest jednak dość ważny-jak widać.
a co ma wspolnego stan prawny?
przeciez dzieci tez nie sa wlascicielami mieszkan w których mieszkaja - a nadal mieszkają w SWOIM domu.autorka, jako zona,jest pelnoprawnym czlonkiem rodziny.
Och, błagam. Członkiem rodziny może sobie być, ale nie jest właścicielką domu, w którym mieszka. Mój dom = moje zasady. Dlatego też dzieci mieszkające z rodzicami dostosowują się do zasad w domu panujących.
Ja mieszkam u teściów wraz z mężem, ale nigdy w życiu bym sobie nie pozwoliła na twierdzenie, że ten dom do mnie należy, nie ja na niego pracowałam, nie ja to zbudowałam. Ja jedynie dokładam się do rachunków, jedzenia, środków czystości.
37 2017-04-22 17:59:06 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-22 18:02:36)
Czy poza tym, że wyraża własne zdanie coś Wam jeszcze złego zrobiła?
To że ona wyraża swoje zdanie to trudno, ale była sytuacja że np. Coś rozmawialiśmy i teściowa do dziadka(czyli swojego taty) powiedziała "oj tato jak Ty pie...dolisz aż się słuchać nie chce" i Mateusz powiedział "ale Ty jesteś chamska" a ona jak poparzona zaczęła się na niego wydzierać "jak to on może powiedzieć do matki że jest chamska, że nie ma szacunku do niej..." I on odpowiedział "no chyba od kogo miałem się nauczyć jak nie ku..wa od Ciebie?" A ona znowu krzyk wielki "nie zemść przy dziecku"... serio? Albo dziadek mówi do Filipa "ale ten zaje..baniec jeździ" bo ktoś motorem przejeżdżał. No kurde... A też sytuacja my wyszlismy z mężem do chlewów i on myślał że zgubił obrączkę więc przyszłam do domu sprawdzić czy nie została na komodzie i akurat zajrzałam do teściowej a ona siedzi z Filipem na krześle i Filip je dupkę od chleba...A rano mówiliśmy im niech nie dają bo mały miał problem z kupką. Ale nic nie chciałam się kłócić, powiedziałam o tej sytuacji Mateuszowi ale on stwierdził że jak chodzi o nas to możemy się już przestanie kłócić ale o Filipa to trochę bez przesady nasze dziecko i jak przyszedł do domu to zwrócił normalnie uwagę że "przecież prosilem was nie dawajcie małemu chleba bo miał problem..." A teściowa krzyk wielki "a kto mu daje przecież my mu nic nie dajemy Tylko jak wy pozwolicie dac chrupka" i mówię "no jak nie dajecie jak byłam w domu i widziałam że je i po co wpieracie". To nic się nie odezwała ni przepraszam ni pocałuj mnie w tyłek...
biedactwo.ja napisał/a:Jak problem jest o kiciusia...
Tia, a świstak siedzi i zawija w sreberka... Problem jest większy niż myślisz
Problem największy jest taki że we wszystkich teściowa się wtrąca. Nie kupuj piwa , nie jedzcie chipsów a jak Ty małego ubierasz, a po co go bierzecie w gości przecież może zostać ze mną. Teściowa nie ma zajęcia bo pracuje dorywczo i nie może się pogodzić ze Mateusz ma 25lat ma żonę syna i nie potrzebuje jej rad. A Mateusz jest jedynakiem. I niestety to już jest na tyle toksyczne ze... Powtarzam 100razy że nie ma mowy o wyprowadzce. Dom jest dziadków ale oni akurat są najbardziej spoko, najwięcej mamy od nich pomocy (jak musimy coś załatwić i muszą zostać z małym itp.)a oni od nas (dziadek jest po zawale i Mateusz go wozi na wyniki, badania, szpitale idp) Teść jest neutralny wróci nad ranem z pracy później odsypia cos nam pomoże w gospodarce i idzie na noc do pracy. A teściowa to koszmar...
Paulina> to naturalne problemy mieszkając z teściami/rodzicami, naprawdę. To nic nowego. Znam to z opowiadań każdej osoby, która ze starszymi mieszka i zapewniam, ze gdybyście mieszkali z Twoimi rodzicami tez by coś było. Bo rodzic jest z jednej str rodzicem, ale z drugiej teściem i nie ma opcji żeby zawsze grało na 100%. Ja z teściową i mamą nie mieszkałam, a też miałam tego typu problemy w czasie naszych wizyt czy wakacji. Nie przegadasz ich, bo taki maja styl bycia/życia, bo tak wychowywali swoje dzieci i nie widza w tym nic złego.
Mój brat jest jednym z przykładów, gdy teściowie podważają zdanie rodziców; anulują kary wnukowi, pozwalają na wszystko czego rodzice zabronią, klną jak szewc, manipulują wnukiem i do tego oskarżają rodziców, ze źle go wychowują. 8 lat po ślubie i ciągle młodych naiwna nadzieja, że się coś zmieni, że dostaną obiecana górę domu, że dojdą do porozumienia. Niedawno podjęli decyzje, ze się zaczyna budować, nie maja dokąd pójść, ale mieli szanse przed ślubem.... woleli iść na łatwiznę, bo to rodzice. Teraz problem z kredytami, potem ile to potrwa zanim się wybudują... tyle lat ich czeka jeszcze kłótni i konfliktów. Potrzebne to było? Moim zdaniem podjęli tę decyzję o 8 lat za późno.
Zastanówcie się nad tym oboje z mężem, lepiej nie będzie. Może coś można jeszcze zrobić, by się usamodzielnić i odseparować. Nie ma sytuacji bez wyjścia, wychodzi się jak nie drzwiami to oknem . Jeśli nie opcji wyprowadzki, musisz to zaakceptować.
Naprawdę nie znałaś chamstwa teściowej przed ślubem i ich stylu życia?
40 2017-04-22 18:37:03 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-22 18:40:22)
Problem największy jest taki że we wszystkich teściowa się wtrąca. Nie kupuj piwa , nie jedzcie chipsów a jak Ty małego ubierasz, a po co go bierzecie w gości przecież może zostać ze mną. Teściowa nie ma zajęcia bo pracuje dorywczo i nie może się pogodzić ze Mateusz ma 25lat ma żonę syna i nie potrzebuje jej rad. A Mateusz jest jedynakiem. I niestety to już jest na tyle toksyczne ze... Powtarzam 100razy że nie ma mowy o wyprowadzce. Dom jest dziadków ale oni akurat są najbardziej spoko, najwięcej mamy od nich pomocy (jak musimy coś załatwić i muszą zostać z małym itp.)a oni od nas (dziadek jest po zawale i Mateusz go wozi na wyniki, badania, szpitale idp) Teść jest neutralny wróci nad ranem z pracy później odsypia cos nam pomoże w gospodarce i idzie na noc do pracy. A teściowa to koszmar...
To znajdź jej jakieś zajęcie. Ona może się chce poczuć potrzebna. Starsi ludzie tak mają. To co piszesz, to wypisz-wymaluj moja matka. Zachowuje się tak, bo czuje się niepotrzebna nikomu, niekochana, niedowartościowana. Gdy poprosiłam o zrobienie skarpet i szalika na drutach czuła się szczęśliwa. Dziergała pół jesieni . Ja tak naprawdę nie potrzebowałam tego, rzadko zakładałam (głównie wtedy gdy do niej jechałam by pokazać, ze używamy). Chodziła usatysfakcjonowana.
Gdy ją czasem o coś poproszę jest radosna i sama dopytuje czy coś jeszcze moze zrobić.
Tak więc znajdź jej zajęcie . Umie coś robić? Wyszywać, robić na drutach, szyć, piec smaczne ciasta, cokolwiek?
Czyli sprawa kota przedawniona, bo i tak już w drodze .
W moim pytaniu: Jak żyć, jak wytłumaczyć żeby przestali się wtrącać?
Nie chodziło o konkretnie przykład kota że im nie pasuje, tylko o sam fakt wtrącania się w nasze życie.
Jeśli nie możesz się wyprowadzić, aby teściowa (i teść?) dała ci spokój to tylko jedno przychodzi mi do głowy: poważna rozmowa syna z nadopiekuńczą mamuśką. W tym najlepiej, aby syn zaproponował mamie zajęcie się sobą na starość na co zasługuje. Uświadomienie, że jest dorosłym mężczyzną i jej zachowanie źle wpływa na wasz związek. Niestety dla jego mamy on nadal jest malutkim syneczkiem.
Błogosławieni rodzice, którzy dają swym dzieciom spokój i zajmują się własnym życiem, gdy niegdyś narzekali na brak czasu ze względu na dzieci.
paulina95.14 napisał/a:Nie pójdziemy na swoje bo nie stać nas na postawienie domu i nie po to włozyliśmy kupę kasy w gospodarke żeby ją zostawić.
Labradora kupilismy sami i nie pytaliśmy o zgode, o kota też nie pytamy. Bylismy u weterynarza i kastracje ma zrobić w 6mscLabka kupiliście zanim zamieszkaliście u teściów czy jak już mieszkaliście?
I co się z nim stało?
Mogłabyś odpowiedzieć autorko?
1 . Dom to nie blok. Trzeba uszanować zdanie, opinie wszystkich w nim mieszkających.
2. Chyba bez tego tez kota potraficie z mężem zyc, nie jest Wam niezbędny do szczęścia, no chyba ze musicie pokazać "kto tu rządzi".
3. Obecnie alergie są powszechne, małe dziecko może mieć alergie na sierść . Do tego dochodzi możliwość toksoplazmozy .
BTW - mam sąsiadkę która ma alergie na koty, sam widok powoduje u niej wysypkę. Może ktoś z domowników ma podobnie ?
4. Problemem nie jest kot, ale relacje teściów z młodymi . A kot to tylko dziecinna zagrywka kto komu co pokaże i postawi na swoim. Wtrącanie się teściów to jest problem. Ty czujesz się z tym podle a mąż jest między młotem a kowadłem . Jak weźmie Twoja stronę to go osądźą wyrodnym synem, weźmie ich stronę będzie maminsynkiem . Najlepiej jak zamieszkajcie sami, z dała od rodziców jednych i drugich.
Paulina> to naturalne problemy mieszkając z teściami/rodzicami, naprawdę. To nic nowego. Znam to z opowiadań każdej osoby, która ze starszymi mieszka i zapewniam, ze gdybyście mieszkali z Twoimi rodzicami tez by coś było. Bo rodzic jest z jednej str rodzicem, ale z drugiej teściem i nie ma opcji żeby zawsze grało na 100%.
Serio? U nas gra.
tajemnicza75 napisał/a:Paulina> to naturalne problemy mieszkając z teściami/rodzicami, naprawdę. To nic nowego. Znam to z opowiadań każdej osoby, która ze starszymi mieszka i zapewniam, ze gdybyście mieszkali z Twoimi rodzicami tez by coś było. Bo rodzic jest z jednej str rodzicem, ale z drugiej teściem i nie ma opcji żeby zawsze grało na 100%.
Serio? U nas gra.
No,ale u większości nie gra.
Ja wolę mieszkać w dwupokojowym mieszkaniu niż na ponad 100 metrach mając teściów na dole.
Ale dzięki mojemu samozaparciu-już niedługo wyprowadzę się.I to nie do teściów.
Jak masz fajnych teściów-to może grać.
Chociaż,jak sobie pomyślę,że moja córka mogłaby się w przyszłości do naszego domu zwalić z mężem,dziećmi i kotem to...eee....chyba nie bardzo by mi się to podobało:)
Chyba kwestia podejścia, charakterów. My jesteśmy mało upierdliwi i moi rodzice też tacy są, nikt nikomu w drogę nie wchodzi ani się nie wtrąca.
Ale zdaje sobie sprawę że zwykle jest gorzej, mam zresztą przykład i u siebie bo o ile na linii my- moi rodzice jest super o tyle na linii rodzice- rodzice mojej mamy już gorzej, a babcia przebywa u nas około 2mc w roku, ale ona jest właśnie przykładem "moja racja jest najmojsza" chociaż zwykle no cóż, nie ma racji
No to mieszkaj u kogoś = akceptuj i szanuj jego reguły.
Ale teściowa i teść tak samo są u siebie jak i ja... I jeśli dziadki nie mają z niczym problemu a teściowa ma ze wszystkim to chyba jednak największy ma ze sobą. Dom zbudowali dziadki w miejsce drewnianego starego domu dziadka rodziców. dziadki zbudowali dom i Chlewy kiedy teściowa była mała. dorastała w tym domu, wprowadził się tu teść i urodził się i dorastał tu Mateusz i przepriwadzilam się i ożenił się ze mną a teraz urodził się tu nasz syn.
1 . Dom to nie blok. Trzeba uszanować zdanie, opinie wszystkich w nim mieszkających.
2. Chyba bez tego tez kota potraficie z mężem zyc, nie jest Wam niezbędny do szczęścia, no chyba ze musicie pokazać "kto tu rządzi".
3. Obecnie alergie są powszechne, małe dziecko może mieć alergie na sierść . Do tego dochodzi możliwość toksoplazmozy .
BTW - mam sąsiadkę która ma alergie na koty, sam widok powoduje u niej wysypkę. Może ktoś z domowników ma podobnie ?
4. Problemem nie jest kot, ale relacje teściów z młodymi . A kot to tylko dziecinna zagrywka kto komu co pokaże i postawi na swoim. Wtrącanie się teściów to jest problem. Ty czujesz się z tym podle a mąż jest między młotem a kowadłem . Jak weźmie Twoja stronę to go osądźą wyrodnym synem, weźmie ich stronę będzie maminsynkiem . Najlepiej jak zamieszkajcie sami, z dała od rodziców jednych i drugich.
Nie zgodze sie, co do 2punktu. Kurde ludziom dzieci nie są niezbędne do życia a mają... To nie chodzi o postawienie na swoim lub zachcianki tylko o cele zyciowe, hobby idp.
3.Jeśli ktoś miałby alergie to myślisz że byśmy byli na tyle glupi? Byliśmy u tych ludzi od których kupujemy kota z małym i byliśmy u rodziny cały dzień gdzie mają koty w domu które lizaly małego itd.
4.Nikt się podle nie czuje, mąż naprawdę jest wkurzony zachowaniem teściowej...
Naprawdę nie znałaś chamstwa teściowej przed ślubem i ich stylu życia?
Ona nie była taka przed ślubem, ba nawet po ślubie nie była taka. Zrobiło się jej tak dopiero niedawno może jak Filip miał ze 2miesiace. Nawet teść powiedział że już się robi coraz gorsza. Wcześniej były pojedyncze spiny, ale teraz to już przechodzi sama siebie... Był wypadek obok nas,znajomy chłopak nie zatrzymał się na skrzyżowaniu i uderzył w niego z lewej strony inny samochód i zaczęła nam tłumaczyć że "gówniarz jaki rozum ma, jak by się zatrzymał albo jechał wolniej to by nic się nie stało" a Mateusz powiedział "no tak ale jak by jechał trochę szybciej to też by się nic nie stało bo zdarzył by przejechać" to zaczęła się wydzierać na niego...
Tak więc znajdź jej zajęcie . Umie coś robić? Wyszywać, robić na drutach, szyć, piec smaczne ciasta, cokolwiek?
Skończyła zawodowke dziewierska, więc świetnie robi na drutach, piec też potrafi. Ale teraz sobie uzmysłowilam że chyba wiem o co chodzi.Od kiedy poszła do pracy jest to praca dorywcza jako kelnerka (wesela chrzciny stypy itd) dzwonią do niej dziś że jutro idzie do pracy. To tam poznała nowe babki i wtedy zaczęła taka być. Tak jak by one miały na nią taki wpływ. Jedna się rozwodzi bo zdradzała męża itd ale jest jedną której 18letnia córka była na odwyku narkotykowym i teściowa rozmawia z tą dziewczyną dość często.i zdaje mi się że teściowa tak jakby zdała sobie sprawę że jak zacznie nas zaniedbywać jako swoje dzieci to albo pójdziemy na złą ścieżkę albo po prostu się wyprowadzimy i będziemy mieć głęboko. Tylko to daje odwrotne skutki...
51 2017-04-23 08:50:54 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2017-04-23 08:51:35)
tajemnicza75 napisał/a:Czy poza tym, że wyraża własne zdanie coś Wam jeszcze złego zrobiła?
To że ona wyraża swoje zdanie to trudno, ale była sytuacja że np. Coś rozmawialiśmy i teściowa do dziadka(czyli swojego taty) powiedziała "oj tato jak Ty pie...dolisz aż się słuchać nie chce" i Mateusz powiedział "ale Ty jesteś chamska" a ona jak poparzona zaczęła się na niego wydzierać "jak to on może powiedzieć do matki że jest chamska, że nie ma szacunku do niej..." I on odpowiedział "no chyba od kogo miałem się nauczyć jak nie ku..wa od Ciebie?" A ona znowu krzyk wielki "nie zemść przy dziecku"... serio? Albo dziadek mówi do Filipa "ale ten zaje..baniec jeździ" bo ktoś motorem przejeżdżał. No kurde... A też sytuacja my wyszlismy z mężem do chlewów i on myślał że zgubił obrączkę więc przyszłam do domu sprawdzić czy nie została na komodzie i akurat zajrzałam do teściowej a ona siedzi z Filipem na krześle i Filip je dupkę od chleba...A rano mówiliśmy im niech nie dają bo mały miał problem z kupką. Ale nic nie chciałam się kłócić, powiedziałam o tej sytuacji Mateuszowi ale on stwierdził że jak chodzi o nas to możemy się już przestanie kłócić ale o Filipa to trochę bez przesady nasze dziecko i jak przyszedł do domu to zwrócił normalnie uwagę że "przecież prosilem was nie dawajcie małemu chleba bo miał problem..." A teściowa krzyk wielki "a kto mu daje przecież my mu nic nie dajemy Tylko jak wy pozwolicie dac chrupka" i mówię "no jak nie dajecie jak byłam w domu i widziałam że je i po co wpieracie". To nic się nie odezwała ni przepraszam ni pocałuj mnie w tyłek...
Rynsztokowa rodzinka i rynsztokowa autorka i jej mąż.
Wszyscy tu do siebie pasują. Kot i inne duperele są pretekstem do pokazania swojego charakteru i porzucania kur***i.
Nie mieszkacie u siebie, zwłaszcza ty. Pańci udało się złapać bogatego z domem i się rozpycha łokciami, roszczeniowa księżniczka.
Rynsztokowa rodzinka i rynsztokowa autorka i jej mąż.
Wszyscy tu do siebie pasują. Kot i inne duperele są pretekstem do pokazania swojego charakteru i porzucania kur***i.
Nie mieszkacie u siebie, zwłaszcza ty. Pańci udało się złapać bogatego z domem i się rozpycha łokciami, roszczeniowa księżniczka.
Ostro. Ale coś w tym jest. Ciekawa co zrobi nasza Autorka, gdy kiedyś różki będzie pokazywać jej synowa.
paulina95.14 napisał/a:tajemnicza75 napisał/a:Czy poza tym, że wyraża własne zdanie coś Wam jeszcze złego zrobiła?
To że ona wyraża swoje zdanie to trudno, ale była sytuacja że np. Coś rozmawialiśmy i teściowa do dziadka(czyli swojego taty) powiedziała "oj tato jak Ty pie...dolisz aż się słuchać nie chce" i Mateusz powiedział "ale Ty jesteś chamska" a ona jak poparzona zaczęła się na niego wydzierać "jak to on może powiedzieć do matki że jest chamska, że nie ma szacunku do niej..." I on odpowiedział "no chyba od kogo miałem się nauczyć jak nie ku..wa od Ciebie?" A ona znowu krzyk wielki "nie zemść przy dziecku"... serio? Albo dziadek mówi do Filipa "ale ten zaje..baniec jeździ" bo ktoś motorem przejeżdżał. No kurde... A też sytuacja my wyszlismy z mężem do chlewów i on myślał że zgubił obrączkę więc przyszłam do domu sprawdzić czy nie została na komodzie i akurat zajrzałam do teściowej a ona siedzi z Filipem na krześle i Filip je dupkę od chleba...A rano mówiliśmy im niech nie dają bo mały miał problem z kupką. Ale nic nie chciałam się kłócić, powiedziałam o tej sytuacji Mateuszowi ale on stwierdził że jak chodzi o nas to możemy się już przestanie kłócić ale o Filipa to trochę bez przesady nasze dziecko i jak przyszedł do domu to zwrócił normalnie uwagę że "przecież prosilem was nie dawajcie małemu chleba bo miał problem..." A teściowa krzyk wielki "a kto mu daje przecież my mu nic nie dajemy Tylko jak wy pozwolicie dac chrupka" i mówię "no jak nie dajecie jak byłam w domu i widziałam że je i po co wpieracie". To nic się nie odezwała ni przepraszam ni pocałuj mnie w tyłek...
Rynsztokowa rodzinka i rynsztokowa autorka i jej mąż.
Wszyscy tu do siebie pasują. Kot i inne duperele są pretekstem do pokazania swojego charakteru i porzucania kur***i.
Nie mieszkacie u siebie, zwłaszcza ty. Pańci udało się złapać bogatego z domem i się rozpycha łokciami, roszczeniowa księżniczka.
.
Słucham? Jak możesz oceniać kogoś kogo nie znasz?
pannapanna napisał/a:paulina95.14 napisał/a:To że ona wyraża swoje zdanie to trudno, ale była sytuacja że np. Coś rozmawialiśmy i teściowa do dziadka(czyli swojego taty) powiedziała "oj tato jak Ty pie...dolisz aż się słuchać nie chce" i Mateusz powiedział "ale Ty jesteś chamska" a ona jak poparzona zaczęła się na niego wydzierać "jak to on może powiedzieć do matki że jest chamska, że nie ma szacunku do niej..." I on odpowiedział "no chyba od kogo miałem się nauczyć jak nie ku..wa od Ciebie?" A ona znowu krzyk wielki "nie zemść przy dziecku"... serio? Albo dziadek mówi do Filipa "ale ten zaje..baniec jeździ" bo ktoś motorem przejeżdżał. No kurde... A też sytuacja my wyszlismy z mężem do chlewów i on myślał że zgubił obrączkę więc przyszłam do domu sprawdzić czy nie została na komodzie i akurat zajrzałam do teściowej a ona siedzi z Filipem na krześle i Filip je dupkę od chleba...A rano mówiliśmy im niech nie dają bo mały miał problem z kupką. Ale nic nie chciałam się kłócić, powiedziałam o tej sytuacji Mateuszowi ale on stwierdził że jak chodzi o nas to możemy się już przestanie kłócić ale o Filipa to trochę bez przesady nasze dziecko i jak przyszedł do domu to zwrócił normalnie uwagę że "przecież prosilem was nie dawajcie małemu chleba bo miał problem..." A teściowa krzyk wielki "a kto mu daje przecież my mu nic nie dajemy Tylko jak wy pozwolicie dac chrupka" i mówię "no jak nie dajecie jak byłam w domu i widziałam że je i po co wpieracie". To nic się nie odezwała ni przepraszam ni pocałuj mnie w tyłek...
Rynsztokowa rodzinka i rynsztokowa autorka i jej mąż.
Wszyscy tu do siebie pasują. Kot i inne duperele są pretekstem do pokazania swojego charakteru i porzucania kur***i.
Nie mieszkacie u siebie, zwłaszcza ty. Pańci udało się złapać bogatego z domem i się rozpycha łokciami, roszczeniowa księżniczka..
Słucham? Jak możesz oceniać kogoś kogo nie znasz?
No niestety, ja też Cię podobnie odebrałam. Z każdego postu bije pewność, że wszystko Ci się należy...
Trochę pokory.
gojka102 napisał/a:paulina95.14 napisał/a:Nie pójdziemy na swoje bo nie stać nas na postawienie domu i nie po to włozyliśmy kupę kasy w gospodarke żeby ją zostawić.
Labradora kupilismy sami i nie pytaliśmy o zgode, o kota też nie pytamy. Bylismy u weterynarza i kastracje ma zrobić w 6mscLabka kupiliście zanim zamieszkaliście u teściów czy jak już mieszkaliście?
I co się z nim stało?Mogłabyś odpowiedzieć autorko?
Kupiliśmy sami jak już mieszkałam z nimi ale nie mieliśmy jeszcze slubu.byla kłótnia 2dni a później stał się maskotką całego domu.niestety chorowała włożyliśmy z mężem w jej leczenie kilka złotych (w tysiącach) niestety nie udało się nic pomóc ...
Słucham? Jak możesz oceniać kogoś kogo nie znasz?
No niestety, ja też Cię podobnie odebrałam. Z każdego postu bije pewność, że wszystko Ci się należy...
Trochę pokory.
Nie wszystko ma należeć się mi tylko jeśli kogoś szanuje i już naprawdę staram się tak z nią rozmawiać żeby nie było kłótni a jak zaczyna się spina to poprostu odpuszczam i się poddaje.nie odzywam się i nie komentuje.tylko czasami oczekuje więcej szacunku i docenienia a nie przykrych komentarzy. Źle mnie rozumiecie, może poprostu źle tłumacze. Jest mnóstwo plusów mieszkania w takim tłumie, ale jest jeden ten minus przez który naprawdę siedzę wieczorami i płacze.przez komentarze, Mateusz obstaje zawsze za mną. Słyszałam kiedyś jak dziadki tłumaczyli teściowej żeby przestała się już nam we wszystko wtrącać ale niestety ona może uwagę zwracac wszystkim o wszystko ale jej nikt nie może...
gojka102 napisał/a:gojka102 napisał/a:Labka kupiliście zanim zamieszkaliście u teściów czy jak już mieszkaliście?
I co się z nim stało?Mogłabyś odpowiedzieć autorko?
Kupiliśmy sami jak już mieszkałam z nimi ale nie mieliśmy jeszcze slubu.byla kłótnia 2dni a później stał się maskotką całego domu.niestety chorowała włożyliśmy z mężem w jej leczenie kilka złotych (w tysiącach) niestety nie udało się nic pomóc ...
A rozmawiasz w ogóle z teściową? Może jakbyś była miła,spróbowała z nia pogadać,przypomniała jak było z psem-to kto wie? Może teściowa zmieniłaby zdanie?
Wiesz,ja sądzę,ze jesteś przez nią postrzegana jako ta,która buntuje jej syna,która niszczy relacje syna z matką.
Jeśli więc mieszkacie razem i nie planujecie się z mężem wyprowadzić to -niestety-Ty musisz być tą,która jako pierwsza wyciąga rękę,która łagodzi konflikty:)
A rozmawiasz w ogóle z teściową? Może jakbyś była miła,spróbowała z nia pogadać,przypomniała jak było z psem-to kto wie? Może teściowa zmieniłaby zdanie?
Wiesz,ja sądzę,ze jesteś przez nią postrzegana jako ta,która buntuje jej syna,która niszczy relacje syna z matką.
Jeśli więc mieszkacie razem i nie planujecie się z mężem wyprowadzić to -niestety-Ty musisz być tą,która jako pierwsza wyciąga rękę,która łagodzi konflikty:)
Teściowa jeszcze niedawno naprawdę była inna, można było normalnie usiąść z nią pogadać o wszystkim i napić się herbaty. Mąż mówi że też widzi że się zmieniła tylko on to nazywa "odpierdalaniem". Kurcze naprawdę ja teraz wolę wcale z nią nie gadać, bo boję się tych najazdów z jej strony...
Teściowa jeszcze niedawno naprawdę była inna, można było normalnie usiąść z nią pogadać o wszystkim i napić się herbaty. (...)
Skoro tak, to może warto zapytać u źródła o powody tej zmiany. Zapytać z troską i życzliwością.
paulina95.14 napisał/a:Teściowa jeszcze niedawno naprawdę była inna, można było normalnie usiąść z nią pogadać o wszystkim i napić się herbaty. (...)
Skoro tak, to może warto zapytać u źródła o powody tej zmiany. Zapytać z troską i życzliwością.
Myślę, że przynajmniej na początek, na taką rozmowę należy zaprosić wszystkich domowników.
Myślę, że przynajmniej na początek, na taką rozmowę należy zaprosić wszystkich domowników.
By rozmowę uczynić sądem?
voxpopuli napisał/a:Myślę, że przynajmniej na początek, na taką rozmowę należy zaprosić wszystkich domowników.
By rozmowę uczynić sądem?
Nie, żeby wyjaśnić nieporozumienia i każdy mógł powiedzieć jak widzi sprawę od swojej strony. Przecież to nie jest tylko sprawa między teściową i synową, cierpią na tym wszyscy domownicy i ich ta sprawa też dotyczy.
63 2017-04-23 13:26:22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-23 14:11:17)
Z jednej strony teściowa, z drugiej pozostali mający do niej, delikatnie rzecz nazywając, pretensje. By nie potraktować takiego spotkania jak rozprawy, trzeba i z jednej, i z drugiej strony olbrzymiej kultury, zaufania i jeszcze większego zważania na słowa.
Skoro wszystkich ta sprawa dotyczy, to serdeczna rozmowa j e d n e j osoby wystarczy, by rozpocząć zmiany zachowań wszystkich domowników (bo nie tylko teściowa ma 'czarno za paznokciami').
tajemnicza75 napisał/a:Paulina> to naturalne problemy mieszkając z teściami/rodzicami, naprawdę. To nic nowego. Znam to z opowiadań każdej osoby, która ze starszymi mieszka i zapewniam, ze gdybyście mieszkali z Twoimi rodzicami tez by coś było. Bo rodzic jest z jednej str rodzicem, ale z drugiej teściem i nie ma opcji żeby zawsze grało na 100%.
Serio? U nas gra.
To macie ogromne szczęście, albo poddaliście się bez sprzeciwu. Ja nie znam ani jednego małżeństwa, która by się pozytywnie wypowiadało. Każdy w pewnym momencie odchodzi na swoje lub wynajmowane.
Ona nie była taka przed ślubem, ba nawet po ślubie nie była taka. Zrobiło się jej tak dopiero niedawno może jak Filip miał ze 2miesiace. Nawet teść powiedział że już się robi coraz gorsza.
To moze jest po prostu zazdrosna, tak zwyczajnie dziecinnie ? Cała uwaga poszła na dziecko, a ona sie czuje niepotrzebna... czyli znów się wszystko sprowadza do mojego poprzedniego postu. Ona się czuje niepotrzebna nikomu, samotna, opuszczona czy coś w tym stylu. Tak maja matki poświęcające się w 100% swoim dzieciom. Potem nie potrafią bez nich żyć i zamiast się wściekać może trzeba je tego nauczyć. Zwłaszcza, ze one same tego nie widzą w ten sposób, w ogóle tego nie widza i trzeba im to uświadomić, pokazać, dyskretnie je nakierować.
Skończyła zawodowke dziewierska, więc świetnie robi na drutach, piec też potrafi. Ale teraz sobie uzmysłowilam że chyba wiem o co chodzi.Od kiedy poszła do pracy jest to praca dorywcza jako kelnerka (wesela chrzciny stypy itd) dzwonią do niej dziś że jutro idzie do pracy. To tam poznała nowe babki i wtedy zaczęła taka być. Tak jak by one miały na nią taki wpływ. Jedna się rozwodzi bo zdradzała męża itd ale jest jedną której 18letnia córka była na odwyku narkotykowym i teściowa rozmawia z tą dziewczyną dość często.i zdaje mi się że teściowa tak jakby zdała sobie sprawę że jak zacznie nas zaniedbywać jako swoje dzieci to albo pójdziemy na złą ścieżkę albo po prostu się wyprowadzimy i będziemy mieć głęboko. Tylko to daje odwrotne skutki...
To masz już temat do rozmowy, znasz podłoże to może synek działać.
Moze poszukaj jej w internecie jakąś inną prace. Niech dzierga coś dla kogoś; serwetki, obrusy. Będzie siedzieć w domu, nie będzie z nikim gadać, a zajęcie też będzie miała. Czasem sama poproś by coś wydziergała dla kogoś na urodziny/święta itp, niech się poczuje potrzebna. Niech piecze na komunie i chrzciny... ale u siebie w domu. Na wsi nie jest trudno o takie zamówienia.
Tylko niech to wygląda jak troska z Waszej strony, a nie zarzucanie, ze ktoś ma na nią zły wpływ i coś tam takiego. To ma wyglądać, ze jest w domu potrzebna, ale może też przy okazji zarobić i sprawić komuś radość upominkiem czy smacznym wypiekiem. Nawet dla wnusia na urodziny może tort upiec i będzie szczęśliwa.
Wiesz... jeśli tak podchodzisz do teściowej jak nam tu ze złością opisujesz, to nie dziwię się jej reakcji. Czuje Waszą niechęć i po prostu reaguje tak samo. Czas zmienić metody działania. Okazać nieco zrozumienia i pokory. Podejść od drugiej strony, a z czasem zacznie być lepiej... cudów wprawdzie nie oczekuj, ale ważne by było bez tej złości jaka się wyczuwa w powietrzu.
65 2017-04-23 16:41:59 Ostatnio edytowany przez paulina95.14 (2017-04-23 16:44:15)
To masz już temat do rozmowy, znasz podłoże to może synek działać.
Moze poszukaj jej w internecie jakąś inną prace. Niech dzierga coś dla kogoś; serwetki, obrusy. Będzie siedzieć w domu, nie będzie z nikim gadać, a zajęcie też będzie miała. Czasem sama poproś by coś wydziergała dla kogoś na urodziny/święta itp, niech się poczuje potrzebna. Niech piecze na komunie i chrzciny... ale u siebie w domu. Na wsi nie jest trudno o takie zamówienia.
Tylko niech to wygląda jak troska z Waszej strony, a nie zarzucanie, ze ktoś ma na nią zły wpływ i coś tam takiego. To ma wyglądać, ze jest w domu potrzebna, ale może też przy okazji zarobić i sprawić komuś radość upominkiem czy smacznym wypiekiem. Nawet dla wnusia na urodziny może tort upiec i będzie szczęśliwa.
Proponowalam jej kiedyś żeby zrobiła kilka rzeczy na drutach i ja bym to wrzuciła do neta na sprzedaż i moglaby dobrą kasę na tym robić. Ale ona stwierdziła że i tak nikt nie będzie tego chciał kupić. Szli z teściem na jakąś imprezę i chcialam ją pomalować, wyprostować włosy bo ma kręcone i strasznie na nie narzeka ale ona raczej potraktowała mnie jak dziwaka...
Filip ma urodziny 30maja i robimy dla mojej rodziny i rodziny meza to powiedziała żebyśmy na nią nie liczyli bo idzie do pracy bo sezon na komunię jest w maju.