witajcie,
może Wy wytłumaczycie mi, czy to ze mną coś jest nie tak.
W skrócie - dla żony niewinny flirt przez internet to żadna tragedia, nawet nie zbliża się pod pojęcie zdrady.
Jesteśmy małżeństwem kilka lat, są dzieci. Małżeństwo spokojne, kilka awantur na kilkanaście lat bycia ze sobą. W ubiegłym roku niedopowiedzenia spowodowaly sporą burzę, po której daliśmy sobie czas na odbudowanie związku. Myślałem że wszystko jest ok.
Pojawiły się typowe objawy, które bagatelizowałem - przyspawany telefon, hasła na nowym koncie społecznościowym, szkolenia, wyjazdy.
Nigdy nie szpiegowałem zony, nie widziałem powodu do zazdrości. Ale raz zapomniala się wylogować, a ja się skusiłem, no i kubeł wody wg schematu.
Poznala go na szkoleniu chwile po naszej klotni. Zalozyla konto i pisali do siebie z rozna czestotliwoscia. O tym ze jestem niereformowalny, nieczuly. On zaczal prawić komplementy, chciał poznac smak jej ust. Standard. Na urodziny zrobila sobie sesję zjęciową, mi tych zdjęć nie pokazała tylko wrzuciła na fb. Jedno zdjęcie wysłala mu w zyczeniach.
Obserwowałem. W ubiegły weekend impreza po szkoleniu, on tez tam był. Ona wrocila nad ranem.
Opisalem to w miare oszczędnie, ale stąd widze że już możecie odnieść zle wrazenie o jej zachowaniu.
Nad ranem spytałem czy nie mam poroża. Zaprzeczyła.
Nie spałem 2 dni, składałem to w sobie.
Dziś rozmawialiśmy. Ona zaskoczona ze chodzi o taką rzecz. Nic od siebie nie ujawnila, to ja podawalem fakty.
Możliwe ze tutaj nawet nic nie było, dziwi mnie tylko jej odmienne pojecie wartości w związku.
Chciała zbagatelizować sprawę, obrócić w żart, a mi łzy leciały. Widziałem co poczułem, w intenecie dowiedziałem się potem o zdradzie emocjonalnej. Pokazalem jej definicje. Dla niej zdrada to kontakt fizyczny.
A kiedyś nie chciała zapraszać koleżanek które mogłyby mnie podrywać albo stworzyć jakiekolwiek zagrożenie dla jej pozycji. Przynajmniej tu się zgadzałem, ja zerwałem swoje przyjaźnie z kobietami bo wiedziałem że to jest podatny grunt pod te sprawy, a już na pewno nie chciałem i nigdy nie musiałem się tłumaczyć z wyimaginowanych sytuacji.
Pytanie do Was - o co tu chodzi?>