Zdarzyło mi się kilka razy pocieszyć alkoholem. Oczywiście bez patologii, ale się zdarzyło. Alkohol rozluźnia napięcia, a mnie czasem ze stresu aż wszystko boli.
Dzisiaj też "chodzi za mną" drink. Nawet wódeczka z Ukrainy czeka w lodówce, bo ktoś mi przed świętami zaproponował kupno.
Zmęczona jestem jak koń po westernie, a przecież cały dzień się obijałam.
Malczy, głaszczę jeszcze raz. Tak po prostu.
66 2016-12-25 19:52:25 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-12-25 19:55:37)
Dziękuję piegowata za poglaskanie.Dzisiaj już lepiej ze mną .Myślę ,ze czasami każdy z nas potrzebuje troszeczkę czułości nawet takiej wirtualnej.Ale koniec z tym dzisiaj jestem postawiona do pionu i żyje tu i teraz.Chce dzisiejszy dzień spędzić w cudownym nastroju a przecież jestem fajna kobieta i tylko odemnie zależy moje szczęście.Przez chwilę zapomniałam ,ze najbardziej kocham i szanuje siebie. (To wcale nie jest takie proste).Kochani życzę wszystkim i sobie jak najlepiej.Buziaki.
68 2016-12-26 12:00:49 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-12-26 12:14:34)
Niedawno rozmawiałam z mamą o przytulaniu. Mama stwierdziła, że najważniejsze w związku to się rozumieć, a nie jakieś tam infantylne przytulanie. Nie zgodziłam się z nią. Rozumieć to czasami właśnie przytulić. Ja to baaaardzo cenię. Nie zapomnę, jak przytuliła mnie starsza kobieta wiele już lat temu. Rozpłakałam się wtedy przy wszystkich obecnych w biurze (taka tam dorywcza praca, mniejsza o szczegóły i o przyczynę mojego płaczu), a ona bez słowa podeszła, objęła i głaskała mnie, póki się nie uspokoiłam. To było po prostu piękne.
Nauczyła mnie wtedy, że lepszy bywa gest niż gadanie.
To prawda.Ja też już wiem,ze czyny a nie słowa są najważniejsze.
To prawda.Ja też już wiem,ze czyny a nie słowa są najważniejsze.
Masz rację, ale dobre słowo też bardzo wiele znaczy.
To prawda, że z tą PIIIIIP samotnością trzeba się trochę oswoić - nie walczyć z nią za wszelką cenę, bo tu o krok od desperacji i wpakowania się w jakąś kabałę. Trzeba ją wziąć na klatę i czekać a między czasie mieć oczy szeroko otwarte. Taak, wiem - łatwo się mówi, w końcu sama miewam chwile słabości szczególnie w weekendy (moi znajomi też zajęci sobą, w ogóle się chyba oddalamy od siebie znacznie).
Poza tym piszesz Michale, że Ciebie już żadna nie zechce, bo jesteś po przejściach.
Ja jestem panną i byłam w narzeczeństwie z rozwodnikiem, który ma syna. Co prawda nie wyszło nam, ale gdy zaczynaliśmy (i gdy kończyliśmy zresztą też) fakt, że ma rozwód na koncie nie miał żadnego znaczenia dla mnie. A za młodym (jego synem) do dziś tęsknię.
Michale rozumiem doskonale Twoje rozterki. Moim zdaniem jednak im szybciej się pozbierasz tym lepiej dla Ciebie. Chwile takie jak teraz są dobre aby na nowo ustalić priorytety w swoim życiu, pomyśleć o oczekiwaniach, wymaganiach i tym co jesteś w stanie dać od siebie. Frustracje przelej na treningi i zamiast flachy walcz na siłce do utraty tchu. To jest bardzo dobre miejsce do budowania pewności siebie, zdrowia i nowego definiowania wartości. Można też poznać wielu ciekawych ludzi - kluczem jest wybranie dobrej siłowni.
Mi osobiście pomogło - a strasznie nieśmiały był ze mnie Gapcio. Nastaw się poznawanie ludzi, rozmawianie z nimi o pierdołach albo o tym co ich/Ciebie fascynuje. Wykorzystuj sytuację.
Poukładaj swoje życie - wiem to nie jest proste i wymaga sporo wysiłku. Zapewniam Cie jednak że warto.
73 2017-01-01 11:19:30 Ostatnio edytowany przez michal.warszawa (2017-01-01 11:23:19)
Siema w Nowym Roku!!!
Dzięki za odpowiedź, próbuje sobie to jakoś poukładać i zaczynam wszystko powoli..nie oglądając się w tył, tylko trochę moja była mnie wnerwia...za wszelką cenę próbuje mi wmówić iż zbyt mało poświęceń wam czasu dziecku oraz że ona jest biedna bo jest z nim24 na dobę,lecz sama tego chciała...twierdzi iż jestem tatusiem do dupy...bo nie jestem z dzieckiem wtedy kiedy ona mi mówiła tym mówi...
Jedyne co jest ok to relacje z dzieckiem ,chociaż on mnie nie obwinia i widzę że mówi to szczerze...
Patrząc na moja była widzę że będę miał jeszcze trochę z nią problemów, ale jakoś to kuszę przeżyć, chciała być taka samodzielna i dopiero widzi co i ile ja robiłem...
Dzięki temu czasowi co minął rozumiem iż bycie z kimś przeciw sobie nie ma sensu,druga osoba i tak nigdy nie zrozumie co może stracić...
Widzę że jest zła bo miała mieć więcej czasu dla siebie,dla znajomych i wogole a życie reflektuje oczekiwania i daje mojej byłej twardą lekcje życia oraz pokory...
Najbardziej żal mi syna bo nie zawsze mogę być przy nim,kocham go i już wiem że nigdy nie zrobię nic wbrew sobie bo on nie będzie zadowolony...
Czuję się samotny, chodzenie na siłownie i zminimalizowanie czasu spędzonego samemu nic nie daje....a już nie mam pomysłu na samotne jestestwo....Ehhh...
75 2017-01-04 10:16:05 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-01-04 10:24:38)
To trudne. Każdy musi chyba sam się ze swoim jestestwem zmierzyć.
Ja wracam do ukochanych książek. Zaczęłam właśnie "Annę Kareninę" i wciąga mnie ten niegdysiejszy rosyjski klimacik I nie robię tego, by uciec od bólu, ale sprawia mi to wielką przyjemność.
Od razu Ci ból samotności nie przejdzie, będzie wracał i utrudniał normalne funkcjonowanie. Tak chyba musi po prostu być i czas jest najlepszym lekarzem. Daj sobie do tego prawo i nie rób głupstw w ucieczce przed cierpieniem.
Czasu to ja mam aż nad to....daje go sobie na fula...
Jak tam sobie wy dajecie radę...
Hej Michale. Jak się masz? Wszystko w porządku? Mam nadzieje ze trochę Ci się juz poukładało?
Michale, jeśli chciałbyś z kimś pogadać, jeśli czułbyś się źle to..... słucham. To chyba jest jedyna rzecz która mi wychodzi :-)
Czas leczy rany to największa i najprawdziwsza prawda...zbiegiem dni oswoiłam swoją samotność i uczę się siebie ...zobaczyłem jak z chłopaka który założył rodzinę zmieniłem się w pełni świadomego i odpowiedzialnego mężczyznę który wie czego chce od życia...jest dużo jeszcze pytań i poszukiwania odpowiedzi drogi w życiu...
Sądzę że będzie dobrze dawno nie czułem się tak pewny siebie i świadomy swoich potrzeb...
Michał jak masz ochotę to wpadaj dzisiaj o 19 do "Świetlicy" robimy kokejną warszawską integrację.
A u was jak tam? Jak coś to może być priv jest prawdziwy...
Jestem w pracy niestety...
i jak ktos chetny pogadac poznac sie?
Proszę bardzo:)... Pozdrawiam.. i drugi temacik odkryłam.. .. Jeśli jest tu ktoś, kto ma ochotę wesprzeć się emocjonalnie... lub porozmawiać o radości lub szarości, to zapraszam.Jestem empatyczna, i rozumiem bardzo wiele sytuacji życiowych. Przy czym jestem godna zaufania w 100%.