rozstanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 50 ]

Temat: rozstanie

Nie wiem od czego zacząć... Rozwodzę się z mężem kilka miesięcy po ślubie, po 11 wspólnych latach. Sama jestem sobie winna bo od dawna nie powinnam być w tym związku, ale uczucie i strach przed samotnością były silniejsze. Dowiedziałam się kilka miesięcy temu, że on mnie zdradzał. Miesiąc temu wykrzyczał mi, że robił to bo jestem gruba (58kg), a jego kręcą seksowne kobiece szczupłe ciała... Wiele złych rzeczy się działo. Kłótnie, wyzwiska, niestety też kilkukrotnie uderzenie ręką w twarz. Mamy dwoje dzieci. Pogubiłam się. Najbliższy mi człowiek wyrządził mi wielką krzywde. Zaczęłam szukać pocieszenia w alkoholu, jakoś łatwiej było... (wiem nie mogę dalej w to brnąć).
Mimo wszystko czuję wielką pustkę. Nie chce być bez niego, w końcu łączyły nas też piękne chwile. Nie wiem jak sobie wszystko poukładać. Cholernie mi ciężko. Pewnie będę pośmiewiskiem w całej okolicy. Muszę zadbać o dzieci, o siebie, o dom... Jak to zrobić gdy serce pęka. Mimo tych wszystkich złych rzeczy, których nie powinnam wybaczyc, nie chce by mi go zabrakło.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

Sama jestem sobie winna bo od dawna nie powinnam być w tym związku, ale uczucie i strach przed samotnością były silniejsze.

Hej, współczuję, ale co te słowa dokładnie znaczą?
Co łączyło was przez te 11 lat?
Czy mąż odchodzi do tej kobiety?

3

Odp: rozstanie

Łączyła nas miłość. Jestem tego pewna. Chociaż w sumie chyba jednostronna bo jak się kogoś kocha to się go nie zdradza. Przez te lata on wielokrotnie niszczył moje zaufanie (nie mówie tylko o innych kobietach), swego czasu mieszał się w kłopoty z prawem a ja trwałam cały czas przy nim. W kłotniach potrafił mnie ranić i upokarzać a ja dążyłąm do zgody. Tęsknie za nim. Brakuje mi go. Nie mogę przeboleć że po tylu latach gdy on zawsze mógł na mnie liczyć , teraz odchodzi. Szkoda mi dzieci, bo wbrew pozorom nie widywały naszych nieporozumień i miały fajną rodzinę.
Nie odchodzi do innej. Odchodzi bo jego sytuacja finansowa się zmieniła i rozwija się nieustannie, a ja wg niego nie robie nic. Zaczynam i nie kończę. Nie pasuję do niego. Rok macierzyńskiego "przebimbałam" a mogłam ten czas dobrze wykorzystać, przynajmniej zyskać fajne ciało.

Odp: rozstanie

Trzeba mieć swoją godność. Kim Ty jesteś? Popychadłem? Jakim prawem ktoś uderza Cię w twarz??? Jakim prawem wyzywa??? Po co Ci taki "ktoś"? Nie masz szacunku dla samej siebie? Lubisz jak dzieci oglądają lub słyszą takie sceny? Czego żałujesz? Tych "przyjemnych" chwil między wyzwiskami, zdradą? Wiesz, jak to można nazwać? Patologią. Tyle.

5

Odp: rozstanie
MrówkaBigbitówka napisał/a:

Trzeba mieć swoją godność. Kim Ty jesteś? Popychadłem? Jakim prawem ktoś uderza Cię w twarz??? Jakim prawem wyzywa??? Po co Ci taki "ktoś"? Nie masz szacunku dla samej siebie? Lubisz jak dzieci oglądają lub słyszą takie sceny? Czego żałujesz? Tych "przyjemnych" chwil między wyzwiskami, zdradą? Wiesz, jak to można nazwać? Patologią. Tyle.

Racja. Powiedziane dobitnie, ale celna uwaga, nie powinnam żałować. Mimo wszystko ja nie znam życia bez niego. To trudne nauczyć się żyć od nowa...

6

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

Racja. Powiedziane dobitnie, ale celna uwaga, nie powinnam żałować. Mimo wszystko ja nie znam życia bez niego. To trudne nauczyć się żyć od nowa...

Musisz się nauczyć. Żyć samodzielnie, bez niego. Łatwo powiedzieć komuś, że nic nie robi i do nas nie pasuje. Do tego rzucić w niego wyzwiskami. Miłość czasem wymaga, aby wziąć ciężar partnera na swoje barki. Nie być jednak tak, że partner będzie leczył nasze braki. Przemyśl swoje życie, może potrzebujesz pomocy specjalisty? Wydaje mi się, że powinnaś popracować nad swoją samooceną. Szczerze. Piszesz, że przebimbałaś rok macierzyńskiego, co to znaczy? Dziecko się sobą zajmowało a Ty bujałaś z drinkiem w hamaku? Ratuj siebie. Jego odpuść.

7

Odp: rozstanie

Tak, też myslałam o tym by iść do specjalisty bo to niedorzeczne by normalny człowiek tolerował takie zachowania, wybaczał i dalej trwał w takiej relacji. Przebimbanie macierzyńskiego miało znaczyć tyle że nic nie osiągnełam. On założył firmę, jeździ dobrym autem a ja stoje w miejscu, takie jest jego zdanie. Na niego lecą małolaty a ja zaniedbałam siebie (myślę, że poza brakiem formy a'la chodakowska wcale nie jestem zaniedbana) 12 lat to szmat czasu. Nie wiem od czego w ogole zacząć. Czuję ogromny strach przed przyszłością. On twierdzi, że wyprowadzi się w przyszłym miesiącu. Nie wiem jak z nim żyć pod jednym dachem i nagle zobaczyc w nim obcego. Przepraszam, że piszę, ale chyba odczuwam lekką ulge jak moge chociaz napisać. Niestety nie mam się komu zwierzyć sad a rozstanie nawet z kimś takim jak on (w sumie dobry z niego człowiek no i go kocham) zawsze boli...

8

Odp: rozstanie

Masz wyprany mózg przez sytuację w jakiej tkwiłaś przez lata. Najpierw piszesz prawdę jak mąż Cię traktował po czym go bronisz, robiąc z siebie typową ofiarę. Uważasz ,że wychowanie dziecka nie jest realizacją siebie? jesteś w błędzie bo realizujesz się jako matka i kobieta. Skoro zdecydowaliście się na dzieci to taka jest kolej rzeczy ,że ktoś  je musi wychować. Twój mąż postawił na siebie jako typowy egoista, poza tym stracił do Ciebie jakiekolwiek resztki uczucia i szacunku a powinien je mieć choćby ze względu na wasze dzieci. Nie masz czego żałować . Za jakiś czas zobaczysz ,że dołączysz do wątku "moje cudowne życie po rozwodzie"i Twoje życie nabierze nowych barw czego Ci bardzo życzę:)powodzenia

9

Odp: rozstanie

Czy ja go bronię? Nie wiem, nie wydaje mi się... Niestety nie odkochałam się jeszcze więc może patrzę przez pryzmat uczucia. Ale to dobry człowiek tylko nerwowy do tego stopnia, że aż agresywny, jak nie w czynach to w słowach. Skąd zdrady mu się wzięły, nie wiem. Mam 30 lat i nie uważam się za zaniedbaną kurę domową. Prawda jest taka, że przez lata starałam mu się dogodzić, pomagałam gdy nikt mu nie pomagał a wszyscy go osądzili. Trwałam wiernie. Oczywiście sporo winy jest po mojej stronie, zwłaszcza ostatni rok. Rok temu jego przyjaciel powiedział mi że on mnie zdradza. Byłam wtedy w ciąży i nie uwierzyłam. Za to obserwowałam aż znalazłam niezbite dowody. Wtedy świat mi sie zawalił. Wtedy zaniedbałam wszystko wokół poza dziećmi. Robiłam makijaż i usmiechałam się a w nocy płakałam, tak by nikt nie widział. Dla niego zaś ten rok był wyjątkowo udany w sensie zawodowo-finansowym. Macie racje, mój mąż nie ma dla mnie szacunku, o innych uczuciach trudno w ogole mówić. W sumie jak czytam to co piszę to się nie dziwię. Sama przestałam się szanować gdy wybaczałam mu rzeczy jakich nie powinnam. Pewnie kiedyś wyjdzie słońce jak to się mówi, ale teraz mam serce w kawałkach i mimo wszystko za nim tęsknie. Wiem, każde rozstanie musi boleć. Wiem, że muszę być silna dla dzieci, wiem, że nie mam czego żałować, ale nie zmienia to faktu że jest bardzo ciężko, bo ja zwyczajnie nie pamiętam życia bez niego.

10

Odp: rozstanie
anicorek87 napisał/a:

Za jakiś czas zobaczysz ,że dołączysz do wątku "moje cudowne życie po rozwodzie"i Twoje życie nabierze nowych barw czego Ci bardzo życzę:)powodzenia

Mam nadzieję i dziękuję.

11

Odp: rozstanie

No więc dzwonił, wynajął mieszkanie i dziś się wyprowadza, może dobrze bo nie chciałabym na niego patrzeć i cierpieć. Myślę o zdjęciu wszystkich wspólnych zdjeć. Racjonalnie wiem, że to się musi stać. Nie ma odwrotu. Ale to tak ogromnie boli. Muszę być silna powtarzam sobie. Nie powinnam tego pewnie pisać ale najchętniej otworzyłabym jakieś wino i ukoiła swoje emocje. Wiem, nie mogę tego zrobić i nie zrobię. Nie wiem jak zniosę jego wyprowadzkę. Nie wiem jak światu, który wokół mnie jest, rodzinie, znajomym powiem o całej sytuacji. Przecież to absurd być z sobą 11 lat i rozstać się 4 miesiące po ślubie...

12

Odp: rozstanie

Na początku uświadom sobie jedna wazna rzecz. Nasza wartosc zalwzy od tego kim jestesmy a nie od tego z kim jestesmy. Druga wazna rzecz, ktora musisz zrozumiec to to, ze terazniejszosc jest tym co tak naprawde teraz masz i to na niej musisz sie skupic. Mysle ze dobra decyzja byloby pojscie do psychologa i proba odbudowania swojej samooceny, uswiadomienie sobie ze jestes wspaniala, oddana matka, ktora trwala przy damskim bokserze na dobre i na zle. Gosc zarobil troche pieniedzy i pomyslal ze swiat kreci sie wokol niego. Uwierz mi, ze tacy koncza najgorzej. I mowie to jako facet. Nie pros go o nic, nie blagaj o sznase, sprobuj uniezaleznic sie od niego. Pokaz sile i niezaleznosc. Uswiadom sobie ze teraz najwazniejsza osoba w zyciu hestes ty i twoje dzieci. Jesli jestes wierzaca, modl sie. To naprawde pomaga. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Musisz byc teraz bardzo silna i starac sie zaakceptowac bol, ktory predko nie przejdzie.

13

Odp: rozstanie

Bardzo Ci współczuję sytuacji w jakiej się znalazłaś. Przede wszystkim nie daj wpędzić się w poczucie winy. Nie zarzucaj sobie, że przebimbałaś ostatni rok i nie rozwijałaś się.
Z tego, co piszesz, wynika, że masz kilkumiesięczne dziecko i drugie pewnie niewiele starsze. Jak więc miałaś się rozwijać mając noworodka, a teraz niemowlę, drugie dziecko, a do tego tego męża (tfu!) do obsługi. Zbierz siły, udaj się do adwokata i postaraj się jak najszybciej (jeszcze przed rozwodem) ustalić jego opiekę na dziećmi i godziwe alimenty. Skoro tak dobrze mu się wiedzie, nie żałuj swoim dzieciom (sobie zresztą też), zażądaj alimentów godnych biznesmena. 
Stanowczo egzekwuj jego opiekę nad dziećmi, będziesz miała trochę czasu dla siebie. Ciebie porzucił, ale dzieci nie ma prawa.
Będąc matką kilkumiesięcznego dziecka, domyślam się, że nie możesz teraz pracować, zadbaj więc o finansowe zabezpieczenie rodziny, poszukaj dobrego adwokata.
Zacznij sama działać, nie czekaj na jego łaskę.
Brak słów na takiego typa. Trzymaj się, przede wszystkim dla dzieci, dla Ciebie też słońce jeszcze zaświeci.

14

Odp: rozstanie

Moje młodsze dziecko, skończyło rok, mi mija więc macierzyński i wracam do pracy. Miałam wrócić na pół etatu, głównie z potrzeby kontaktu z ludźmi. teraz chyba muszę zweryfikować te plany. Wg niego ta historia pewnie wygląda inaczej. On nie rozumie, że ja dowiedziawszy się o zdradach pogubiłam się całkowicie. Wcześniej nigdy nie zdarzylo mi się siegać po "alkohol na smutno". Zamiast wyciągnąc do mnie rękę jak mąż powinien zrobić, dostałam po dupie. Nie chce powiedzieć o nim "damski bokser", nie wiem, nie czuję tak tego. Póki co on sam chce płacić alimenty. Czy wniesie o rozwód nie wiem. Nie wiem czy on to traktuje jako rozstanie i czekanie co życie przyniesie czy definitywnie koniec. Najgorsze, że wiem że gdyby przyszedł to bym mu wybaczyła. Nie jestem jeszcze na tyle silna. Tak wiem, ktoś wyżej ujął to najlepiej. Patologia. Toksyczny związek.

15

Odp: rozstanie

On Cię zdradził z jedną osobą czy tych zdrad było więcej?Wspomniałaś coś o alkoholu. Od jak dawna sięgałaś po alkohol ?

16

Odp: rozstanie

w_kinga, nie usprawiedliwiaj go. Poniżał Cię, lekceważył, zdradzał, bił, a w końcu porzucił zostawiając samą z dziećmi?!
Czego Ci jeszcze trzeba, żebyś zrozumiała, jak bardzo jesteś od niego uzależniona?
Poszukaj pomocy terapeuty, bo daleka droga przed Tobą. Gdy wrócisz do pracy, prawdopodobnie nie będziesz miała w co rąk włożyć, czy masz jakąś pomoc, rodzinę, która wsparłaby Cię, pomogła?
Dlatego tak ważne jest to, żebyś wyegzekwowała jego opieką nad dziećmi. Nie na jego warunkach, tylko zgodnie z postanowieniem sądu, czyli zwyczajowo jeden dzień w tygodniu, co drugi weekend, połowa wakacji i ferii zimowych. Nie odpuszczaj, będziesz miała czas dla siebie, chociażby po to, żeby pójść na terapię.

17

Odp: rozstanie

Zdradzał mnie wielokrotnie, nie z jedną osobą. Dowodów mam na kilka takich sytuacji, a pewnie o wielu nie wiem. Wiem, że z nikim nie chcial się związać, dla niego to były jednorazowe numerki z durnymi panienkami.  Od kiedy sięgałam? odkąd się wszystko wydało, gdzieś od czerwca może... gdy się dowiedziałam, nie powiedziałam mu wprost tylko dla dobra rodziny chciałam z nim być, ukryć to, że wiem i próbować być szczęśliwa. Owszem, bez zaufania, bez szacunku ale za wszelką cene nie chciałam być sama....
Wiem, głupie....

18

Odp: rozstanie

To nie jest głupie tylko przerażające ,że byłabyś mu w stanie to wszystko wybaczyć. Ty nie żyjesz w samotności masz dzieci , pamiętaj o tym . Dzieci dadzą Ci siłę do walki o siebie

19

Odp: rozstanie

obiektywnie jednak patrząc naprawde myślę, ze musiał nieźle kombinować, że sie wcześniej nie zorientowałam. Gdy zaszłam w drugą ciąże to mnie na rękach nosił tak byl szczesliwy. Kilka tygodni później poejchal w swoje rodzinne strony i uprawiał seks z dziewczynką, której powiedział że nam sie nie układa, oczywiscie o ciąży nie wspomnial. wiem co piszę i staram sie czytać swoje słowa, to straszne że mogłam pozwolić by życie potoczyło sie takim torem. Wiem, muszę skupić się na dzieciach. Na sobie. Zrobić wszystko by z tej sytuacji wyjść cało. tyle dobrego, że chociaż rozum wie co ma robić. Serce jeszcze nie. Dziekuje za wasze słowa, nawet jak bolą to są potrzebne.

20

Odp: rozstanie

Kinga...teraz najlepiej już nie analizuj...
Niech zdradzacz odejdzie-zycz mu wszystkiego dobrego na koniec.
Zło ma to do siebie, że lubi wracać.
Teraz skup się na sobie i dzieciach...bo macie tylko siebie.
Rodzicom i znajomym nie wstydź się powiedzieć prawdy.
To nie Twój wstyd-więc nie powinnaś się wstydzić. To on powinien palić się ze wstydu.
Pisałaś, że masz dowody zdrady.
Myślałaś o rozwodzie z orzeczeniem winy?
(Zaskocz go i złóż sama o rozwód. Puść chama wolno, skoro mu się tak spieszy.Nie czekaj na jego oświecenie bądź nawrócenie)

21

Odp: rozstanie
jaMajkaa napisał/a:

Pisałaś, że masz dowody zdrady.
Myślałaś o rozwodzie z orzeczeniem winy?
(Zaskocz go i złóż sama o rozwód. Puść chama wolno, skoro mu się tak spieszy.Nie czekaj na jego oświecenie bądź nawrócenie)

Mam screeny z jego rozmów z fb z których jasno wynika co i jak. Nie ma wątpliwości. Dowody do sytuacji sprzed ślubu i po. Niestety ja nie mam znajomości.... On je niestety ma, wiem, że sady w polsce są teoretycznie po stronie matek, ale on ma dostęp do najlepszych prawników ja nie.... Boje się walki sądowej. On jest człowiekiem który ma dar do zastrzaszania innych, wiem że mnie też może zastraszyć. Nie wiem jeszcze czym ale jestem pewna że coś da rade wymyślić. Dodatkowo ci najlepsi adwokaci... Boje sie że strace resztki tego co mam...

22

Odp: rozstanie

Niech rodzina też wie co to za typ. Nie daj się i pisz od razu gdy coś nie tak. Pamiętaj iż możesz założyć mu niebieską kartę.

23

Odp: rozstanie

czym jest niebieska karta?

24

Odp: rozstanie

Kinga...sędziny to on raczej na pewno nie zastraszy smile
Z resztą wątpię by rozbuchany na jakieś doopy facet-chciał odebrać Tobie dzieci.Sam fakt, że zaproponował Tobie dobrowolnie płacenie alimentów... (zabezpiecz to sądowo)
Masz jakieś pieniądze na adwokata? Bądź poradę?

25

Odp: rozstanie

Chciał odebrać mi starsze dziecko ale uświadomiłam mu że nie ma takiej siły. Poza tym jestem pewna że za chwile będzie sypiał z czym popadnie wiec dziecko by mu tylko przeszkadzało... On kocha dzieci, coprawda to ja wychowuje, karmię, odpieluchowuję, uczę.... On przychodzi na gotowe. Tak czy inaczej starsza córka go szczerze uwielbia. Nie mam dziś siły na walki sądowe, za słaba jestem. Muszę zebrać siły. Sędziny może nie zastraszy ale mnie potrafi. Po tylu latach zna doskonale wszystkie moje słabe punkty.Wie co i jak zrobić bym cierpiała. Im silniejsza będę wiem, że on będzie próbował to zniszczyć.... Naprawdę tragiczne jest, że myślę tak o człowieku z którym tyle lat spędziłam....

26 Ostatnio edytowany przez authority (2016-09-07 13:33:27)

Odp: rozstanie

To procedura
http://www.niebieskalinia.info/index.ph … -komentarz

27

Odp: rozstanie

Kinga Ty na pewno też znasz jego słabe strony.
Nikt nie mówi Tobie, ze masz z nim walczyć. Ty walcz o swoje.
Mam wrażenie, że po cichu liczysz na jego nawrócenie
Mylę się?

28

Odp: rozstanie

On mam wrażenie w tej chwili nie ma uczuć więc nie ma też słabych stron. Wszelkie rzeczy nieemocjonalne jest w stanie sobie sam zapewnić.
Czy mam nadzieję na jego nawrócenie? Może... To irracjonalne zupełnie ale brakuje mi go i tęsknie za nim. Zazdroszcze mu że, on "idzie na nowe". Nowe łózko, nowe ściany, zero wspomnień... Chciałabym zasnąć i obudzić się szczęśliwa u jego boku. ktoś kto tak krzywdzi nie zasługuje na takie uczucia. Z jednej strony czuję się bardzo słaba, a z drugiej silniejsza niż kiedykolwiek. Nie ogarniam swoich emocji. Dziś dzwonił. Powiedział, ze na rok wynajął mieszkanie więc przez rok nie ma mowy na nasz "powrót". Powiedział, że inwestuje w siebie. Siłownia, języki obce itd. Poprosiłam by nie dzwonił.

29

Odp: rozstanie

wiem, że moje zachowanie jest i bylo absurdalne. Takich rzeczy sie nie toleruje i nie wybacza. Powiedzcie mi jedynie jak to wygląda w sądzie. Ja jestem nikim... zwykłą kobietą z marną pensją. on ma spore dochody i znajomości. ja mam dowody na jego zdrady w postaci screeneów  z fb (on o nich nie wie). on może przekupić sąsiadów żeby na mnie źle zeznawali (zawsze mi tym groził, ale nikt nigdy nie widział bym zataczała się czy piła na umór, mam piękne i zadbane dzieci). Jakie mam realne szanse w takiej sytuacji? Nie chce z nim być gdy myślę. gdy nie myślę to tęsknie i brak mi go. Chcę jedynie wiedzieć co mnie dalej czeka. Może znacie z autopsji....

30

Odp: rozstanie

No ..no... rok? A później co? Jak sie wydoopcy to wróci? A jak nie? To co? Przedłuży umowę najmu?
Trzyma Cię w obwodzie.Zastrasza.
Ty temu wszystkiemu ulegasz.Ze strachu? Hmmm
Logiczne patrząc-nikim to jest on! Koleś co założył rodzinę, powołał dzieci na świat. ..a teraz bedzie inwestować w siebie?
Wróć do pionu Kinga.Nie daj mu się zastraszyć. Bo on tak naprawdę g*** może! Sąsiedzi nie będą chcieli byc ciągani po sądach. On nie ma dowodów-Ty je masz! A to siè liczy dla sądu.Nic mu o nich nie mów!
Weź proszę idz doradzić się adwokata. Wtedy zobaczysz jaki on jest malutki i jak
mało moze.
Twoje działanie (a raczej brak) jest spowodowane tym ,że on wmówił Tobie, ze jesteś nikim i nic nie możesz. A on to "ktoś"komu nie dorównasz i na kogo nie zasługujesz.
Teraz weź pozbieraj swoją godność z ziemi i zacznij logicznie myśleć. ...

31

Odp: rozstanie

Dziękuje Wam za wszystkie słowa. Póki co bardzo boli. Staram się jakos funkcjonować. Uzależniłam się od niego. Byłam kiedyś wartościowym człowiekiem, on wszystko zmienił. Nie wiedziałam że można czuć się jak ja teraz. Jednocześnie kocham i nienawidzę. On wynajął mieszkanie w apartamentowcu. Trzyma formę. Ja upadłam okropnie nisko. Powiedziałam rodzinie, paru bliskim osobom. Wszyscy trzymają za mnie kciuki. Wiem, to dobra podstawa by jakoś zacząć, ale ból jest nie do opisania.

32

Odp: rozstanie

jak to wszystko czytam to płacze nad komputerem. cierpię ale nie jestem narazie wstanie o tym pisac. szczerze współczuje wszystkim nieszanowanym i nie kochanym kobietom. wiem co czujecie .

33

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

Byłam kiedyś wartościowym człowiekiem, on wszystko zmienił.

Nie byłaś, tylko jesteś. Po prostu, trochę się zaniedbałaś, emocjonalnie, fizycznie, ale to nie jest wyznacznik Twoje wartości. Jeszcze mu pokażesz, jeszcze wszystkim pokażesz, że jesteś nie do zatrzymania.

34

Odp: rozstanie

No więc sprawa ma się tak, że wczoraj sie kłóciliśmy przez telefon, ja mu wyskoczyłam z rozwodem o jego winie, on że ze mnie kurwa i szmata. ja mu wtedy ze go nienawidzę i kocham jednocześnie, a on że już wie na czym stoi i przekupi w sądzie prawników.... Za chwilę też mnie kocha (nie nawałabym w sumie tego wyznawaniem miłości, tylko jak przyznanie się do winy). Dziś przyjechał po resztę rzeczy. Rozmawialiśmy już na spokojnie. Jego wizja jest taka, że tylko dzięki rozstaniu możemy do siebie kiedykolwiek wrócić. Bo ja powinnam o siebie zadbać, on również a dodatkowo musi poradzić sobie ze swoimi problemami (między innymi z patologicznym seksem, ale ponoć juz go to nie ciągnie-nie wiem czy wierzę). Wyznał mi, że bardzo chce do nas wrócić za jakiś czas jak będziemy lepsi, bo rodzina ta nasza jest wszystkim tym co ma. Sama nie wiem w co wierzyć ale staram się odsuwać te myśli. tak czy inaczej długo będę sama i muszę nauczyć się inaczej żyć. Wszyscy moi bliscy go szczerze nie znoszą. A ja dalej go kocham i o nic go nie proszę i nie błagam. Sama go dopakowałam dziś. Ale to trudne takie. On twierdzi, że kocha ale będąc sam jest mu dobrze i jest dużo spokojniejszy, że to ja generowałam w nim agresję. On mi mówi, że jestem dobrą fajną kobietą i muszę teraz odzyskać wiarę w siebie. Co ciekawe proporcje zmian wg niego to dla mnie 90%, dla niego 10%.

35

Odp: rozstanie

No pewnie, jesteś tak fajna, że aż musi się z tobą rozwieść bo to na pewno odbuduje Twoje poczucie wartości. Na mój nos, to próba zostawienia sobie otwartej furtki.

36 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-09-13 13:31:13)

Odp: rozstanie

Czytam i robie oczy jak 5 zlotychr. Jaki .....szmaciarz.
Za taka propozycje powinien dostac od Ciebie Autorko po mordzie. Facret Cie zdradzal notorycznie, stosowal przemoc slowna i fizyczna, straszyl. Teraz proponuje Ci ze on sie wyniesie by sobie poradzic z patologicznym seksem (czytaj bedzie posu..al wszystko co na drzewo nie ucieka az mu wkoncu sie nie znudzi) a Ty w tym czasie masz sie ogarnac, zadbac o siebie najlepiej wylaszczyc i czekac na Pana seksowna i steskniona. A to wszystko pod przykrywka dobra rodziny.
W normalnej rodzinie partner nie oszukuje, nie popycha nie wyzywa a problemy rozwiazuje wspolnie z zona a nie ucieka jak szczur z tonacego okretu w ramiona kochanek. Ty nosilas pod sercem jego dziecko a on sie szmacil hmm Jaka by nie byla wielka ta Twoja milosc to na sama mysl o tym powinnas czuc wstret i obrzydzenie do niego a Ty mu jeszcze milosc wyznajesz w klotni i dajesz bron w łape bo nikim sie tak dobrze nie manipuluje jak zakochanym czlowiekiem.
Powinnas pogonic dziada na 4 wiatry szczegolnie ze on skruchy nawet nie okazal minimalnej tylko Cie szantazuje ze albo morda w kubel albo Cie urzadzi, przekupi tego i owego. Smieszne te jego grozby. Poczytaj watki zdradzanych kobiet. Ich exi tez sie odgrazali ze w sadzie je zniszcza a potem jak dowody zdrady wyszly na jaw to konczyli z alimencikami i orzeczeniem o wylacznej swojej winie. Nie pomoglo wmawianie ze zona bila pila itp. Zreszta powinnas juz teraz sie zabezpieczac i nagrywac te Wasze rozmowy jak sie chwali ze przekupi sasiadow i sad. Niech mu sie do tylka dobiara solidnie.
Ale cos mi sie wydaje ze Ty to wszystko wiesz tylko wolisz pozostac w roli bezradnej ofiary by nie tracic tego "skarba" a on to pieknie wykorzystuje. Smutne to strasznie nie tylko przez wzglad na Ciebie ale i dzieci ktore w ten sposob uczysz ze wlasna godnosc i szacunek nalezy poswiecic na oltarzu zwiazku z kims kto bedzie ich mial w doopie. hmm

37

Odp: rozstanie

Tak zdaję sobie sprawę z absurdu sytuacji, byłam zbyt dobra i przez to stałam się zbyt nudna. On uwaza, że gdybym była "kobietą petardą" (to moje określenie) i przy tym ciekawym człowiekiem z pasjami, dobrze zarabiającym, to on by nie był taki i by nie szukał wrażeń. Usprawiedliwia się tym, że z żadną nie miał romansu, że to były jednorazowe przygody po których za przeproszeniem się mył i wychodził. Że całe zainteresowanie, miłośc, a też prezenty i wyjazdy spędzał tylko i wyłącznie ze mną (w to akurat wierzę, ale wytłumaczenie i tak kiepskie).
teraz on ma plany by być superfacetem, zadbanym, przystojnym, wysportowanym, dobrze zarabiającym, w dobrym aucie.... nawet o medycynie estetycznej myśli... A we mnie twierdzi, że już nie wierzy (ale mówi, że jestem piękna, mądra i dobra i niewiele mi brak do ideału), choć za chwilę mówi, tu cytat "to rozstanie jest dla nas jedyną i ostatnią szansą by być w przyszłości razem jako lepsi ludzie".
Najgorsze że dzieci marzą, by wrócił... Już nawet jego słowa nie bolą jak świadomość, że dzieci tak bardzo chcą by tatuś wrócił do domu hmm

38

Odp: rozstanie

Ten debil ( sorry za określenie)myśli ,że jak zmienisz się w sex bombę z pasjami i aspiracjami to do Ciebie wróci. Ani nawet nie myśl ,żeby robić to dla niego . Najpierw postaw się psychicznie na nogi a potem zadbaj o siebie nie dla niego tylko dla siebie i dzieci. Nie analizuj tego co on Ci mówi i nie myśl nawet o sposobie odzyskania go. Chce iść na wojnę to idź i pokarz mu gdzie gówno ma leżeć. Ostro ale dobitnie .Weź się w garść i puść go w skarpetkach lub boso.

39

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

Tak zdaję sobie sprawę z absurdu sytuacji, byłam zbyt dobra i przez to stałam się zbyt nudna. On uwaza, że gdybym była "kobietą petardą" (to moje określenie) i przy tym ciekawym człowiekiem z pasjami, dobrze zarabiającym, to on by nie był taki i by nie szukał wrażeń. Usprawiedliwia się tym, że z żadną nie miał romansu, że to były jednorazowe przygody po których za przeproszeniem się mył i wychodził. Że całe zainteresowanie, miłośc, a też prezenty i wyjazdy spędzał tylko i wyłącznie ze mną (w to akurat wierzę, ale wytłumaczenie i tak kiepskie).
teraz on ma plany by być superfacetem, zadbanym, przystojnym, wysportowanym, dobrze zarabiającym, w dobrym aucie.... nawet o medycynie estetycznej myśli... A we mnie twierdzi, że już nie wierzy (ale mówi, że jestem piękna, mądra i dobra i niewiele mi brak do ideału), choć za chwilę mówi, tu cytat "to rozstanie jest dla nas jedyną i ostatnią szansą by być w przyszłości razem jako lepsi ludzie".
Najgorsze że dzieci marzą, by wrócił... Już nawet jego słowa nie bolą jak świadomość, że dzieci tak bardzo chcą by tatuś wrócił do domu hmm

Moj Boze jaki on wspanialomyslny jest. Wszystkie prezenty szly dla Ciebie. Z tamtymi tylko sie bzykal. Jakim idiota trzeba byc  i jaki tupet miec aby jeszcze miec czelnosc bronic sie takimi argumentami.
Z jednym sie zgodze. To rozstanie to szansa... dla Ciebie zeby sie pozbyc takiej kreatury ze swego zycia i ulozyc sobie byc moze w przyszlosci zycie z kims normalnym i dojrzalym. Dzieci przeciez on moze odwiedzac i zabierac na weekendy i wakacje. To naturalne ze one  chca by tata wrocil bo patrza ze swojej perpsektywy i nie widza i nie rozumieja ze on nie szanuje kompletnie i nie kocha ich mamy. Bo on Ciebie nie kocha Autorko. Ktos kto kocha czyni to bezwarunkowo a nie pod warunkiem ze bedziesz miala figure modelki, powiekszysz biust, zaczniesz zarabiac tyle co on itp. Mozna motywowac partnera do zmian ale nie zdrada i szantazem emocjonalnym. On ma tak naprawde bardzo niskie mniemanie o Tobie za to o sobie bardzo wysokie. Jest tak pewien siebie ze wierzy ze po tym co odwala ma pewny i bezproblemowy powrot do Ciebie w razie co.
Ja na Twoim miejscu zakonczylabym to malzenstwo, ustalila sadownie alimenty i opieke nad dziecmi. Potem rzeczywiscie zainwestowala w siebie, kosmetyczka jakis fajny ciuch cwiczenia. A gdy bedzie probowal cos tam ugrac ze noo wkoncu wygladasz jak trzeba i on moze teraz laskawie zrezygnowac z kochanek i wrocic do domu zabilabym go smiechem ze chyba go popierd....o.
W tej sytuacji przegrany jest on. Ze swoja mentalnosci skonczy jak stary satyr ktory dopoki bedzie mial kase i jakos wygladal dopoty bedzie sie cieszyl zainteresowaniem panieniek ale potem pies z kulawa noga sie nie zainteresuje jego potrzebami, tym czy wogole zyje. Ty natomiast dzieki jego dezycji masz szanse naprawde na zmiane na lepsze. smile

40

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

No więc sprawa ma się tak, że wczoraj sie kłóciliśmy przez telefon, ja mu wyskoczyłam z rozwodem o jego winie, on że ze mnie kurwa i szmata. ja mu wtedy ze go nienawidzę i kocham jednocześnie, a on że już wie na czym stoi i przekupi w sądzie prawników.... Za chwilę też mnie kocha (nie nawałabym w sumie tego wyznawaniem miłości, tylko jak przyznanie się do winy). Dziś przyjechał po resztę rzeczy. Rozmawialiśmy już na spokojnie. Jego wizja jest taka, że tylko dzięki rozstaniu możemy do siebie kiedykolwiek wrócić. Bo ja powinnam o siebie zadbać, on również a dodatkowo musi poradzić sobie ze swoimi problemami (między innymi z patologicznym seksem, ale ponoć juz go to nie ciągnie-nie wiem czy wierzę). Wyznał mi, że bardzo chce do nas wrócić za jakiś czas jak będziemy lepsi, bo rodzina ta nasza jest wszystkim tym co ma. Sama nie wiem w co wierzyć ale staram się odsuwać te myśli. tak czy inaczej długo będę sama i muszę nauczyć się inaczej żyć. Wszyscy moi bliscy go szczerze nie znoszą. A ja dalej go kocham i o nic go nie proszę i nie błagam. Sama go dopakowałam dziś. Ale to trudne takie. On twierdzi, że kocha ale będąc sam jest mu dobrze i jest dużo spokojniejszy, że to ja generowałam w nim agresję. On mi mówi, że jestem dobrą fajną kobietą i muszę teraz odzyskać wiarę w siebie. Co ciekawe proporcje zmian wg niego to dla mnie 90%, dla niego 10%.

Jestes w bardzo trudnej sytuacji.

Musisz odbudowac wiare w siebie I swoje mozliwosci. Nie jestes sama, masz wsparcie rodziny, masz super dzieciaki. To one dadza Ci sile! A musisz byc silna.

Nie daj sie prowokowac do awantur. probuj sie z nim porozumiec. Jestescie w faktycznej separacji, a to gwarantuje Ci ewentualne alimenty z jego strony. Pamietaj - to nie jest zadna laska - zostalas sama z dwojka malutkich dzieci wymagajacych opieki I wydatkow.

Zbieraj dowody zdrad - nie musisz od razu leciec do sadu po rozwod - bedziecie I tak w separacji ale musisz zabezpieczac tyly.

Musicie dogadac sie w kwestii opieki na dziecmi - nie przesal byc ojcem a dla dzieci to szalenie wazne. Dla Ciebie tez - jak zabierze dzieci bedziesz miec chwile dla siebie.
Mysl o sobie - badz egoistka. idz do fryzjera, na spacer, pomaluj paznokcie, poczytaj... miej chwile dla siebie. To nie jest latwe przy malych dzieciach:)

Najlepsze co mozesz teraz zrobic to pokazac panu mezowi, ze jestes atrakcyjna, I nie ma w Tobie leku przed nim, ze nie moze Cie zastraszac. Jak zacznie podnosic glos przez telefon, to mu powiedz ze sie rozlaczysz, I ze ma zadzwonic pozniej - jak sie uspokoi bo nié masz przyjemnosci wysluchiwac jego wrzaskow.

41

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

Tak zdaję sobie sprawę z absurdu sytuacji, byłam zbyt dobra i przez to stałam się zbyt nudna. On uwaza, że gdybym była "kobietą petardą" (to moje określenie) i przy tym ciekawym człowiekiem z pasjami, dobrze zarabiającym, to on by nie był taki i by nie szukał wrażeń. Usprawiedliwia się tym, że z żadną nie miał romansu, że to były jednorazowe przygody po których za przeproszeniem się mył i wychodził. Że całe zainteresowanie, miłośc, a też prezenty i wyjazdy spędzał tylko i wyłącznie ze mną (w to akurat wierzę, ale wytłumaczenie i tak kiepskie).
teraz on ma plany by być superfacetem, zadbanym, przystojnym, wysportowanym, dobrze zarabiającym, w dobrym aucie.... nawet o medycynie estetycznej myśli... A we mnie twierdzi, że już nie wierzy (ale mówi, że jestem piękna, mądra i dobra i niewiele mi brak do ideału), choć za chwilę mówi, tu cytat "to rozstanie jest dla nas jedyną i ostatnią szansą by być w przyszłości razem jako lepsi ludzie".
Najgorsze że dzieci marzą, by wrócił... Już nawet jego słowa nie bolą jak świadomość, że dzieci tak bardzo chcą by tatuś wrócił do domu hmm

Moj Boze jaki on wspanialomyslny jest. Wszystkie prezenty szly dla Ciebie. Z tamtymi tylko sie bzykal. Jakim idiota trzeba byc  i jaki tupet miec aby jeszcze miec czelnosc bronic sie takimi argumentami.
Z jednym sie zgodze. To rozstanie to szansa... dla Ciebie zeby sie pozbyc takiej kreatury ze swego zycia i ulozyc sobie byc moze w przyszlosci zycie z kims normalnym i dojrzalym. Dzieci przeciez on moze odwiedzac i zabierac na weekendy i wakacje. To naturalne ze one  chca by tata wrocil bo patrza ze swojej perpsektywy i nie widza i nie rozumieja ze on nie szanuje kompletnie i nie kocha ich mamy. Bo on Ciebie nie kocha Autorko. Ktos kto kocha czyni to bezwarunkowo a nie pod warunkiem ze bedziesz miala figure modelki, powiekszysz biust, zaczniesz zarabiac tyle co on itp. Mozna motywowac partnera do zmian ale nie zdrada i szantazem emocjonalnym. On ma tak naprawde bardzo niskie mniemanie o Tobie za to o sobie bardzo wysokie. Jest tak pewien siebie ze wierzy ze po tym co odwala ma pewny i bezproblemowy powrot do Ciebie w razie co.
Ja na Twoim miejscu zakonczylabym to malzenstwo, ustalila sadownie alimenty i opieke nad dziecmi. Potem rzeczywiscie zainwestowala w siebie, kosmetyczka jakis fajny ciuch cwiczenia. A gdy bedzie probowal cos tam ugrac ze noo wkoncu wygladasz jak trzeba i on moze teraz laskawie zrezygnowac z kochanek i wrocic do domu zabilabym go smiechem ze chyba go popierd....o.
W tej sytuacji przegrany jest on. Ze swoja mentalnosci skonczy jak stary satyr ktory dopoki bedzie mial kase i jakos wygladal dopoty bedzie sie cieszyl zainteresowaniem panieniek ale potem pies z kulawa noga sie nie zainteresuje jego potrzebami, tym czy wogole zyje. Ty natomiast dzieki jego dezycji masz szanse naprawde na zmiane na lepsze. smile

42

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:

teraz on ma plany by być superfacetem, zadbanym, przystojnym, wysportowanym, dobrze zarabiającym, w dobrym aucie.... nawet o medycynie estetycznej myśli... A we mnie twierdzi, że już nie wierzy (ale mówi, że jestem piękna, mądra i dobra i niewiele mi brak do ideału), choć za chwilę mówi, tu cytat "to rozstanie jest dla nas jedyną i ostatnią szansą by być w przyszłości razem jako lepsi ludzie":/

Kinga, to jest jakaś piaskownica. Ile ma lat Twój mąż? Niech on tam zostanie, ale Ty wyjdź. Otwórz oczy. Czy na tym polega związek dorosłych ludzi? On oczekuje, że przejdziesz lifting ciała i ducha i przyjdziesz do niego "się pokazać" a on Ci ocenę wystawi i zadecyduje, czy już wystarczająco przystajesz do jego superego? No kaman....

43

Odp: rozstanie
feniks35 napisał/a:

Mozna motywowac partnera do zmian ale nie zdrada i szantazem emocjonalnym.


On uważa że długo mnie motywował (mawiał, idź na jakiś kurs, idź po podwyżkę, zmień fryzure itd). Ale, że nie działało (choć nie do końca nie działalo) a ja utknęłam w życiowym martwym punkcie, to szukał sobie atrakcji.

44

Odp: rozstanie
w_kinga napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Mozna motywowac partnera do zmian ale nie zdrada i szantazem emocjonalnym.


On uważa że długo mnie motywował (mawiał, idź na jakiś kurs, idź po podwyżkę, zmień fryzure itd). Ale, że nie działało (choć nie do końca nie działalo) a ja utknęłam w życiowym martwym punkcie, to szukał sobie atrakcji.

Nie daj sie wpedzic w poczucie winy!!

To nie jest TWOJA wina.

To tylko preteksty ktore wymysla zeby sie rozgrzeszyc I pozbyc wyrzutow sumienia (jesli takie ma).

"To nie moja wina ze zdradzam, przeciez jest taki super duper a moja zona to taki garkotluk. Sama jest sobie winna!!"

Mysle ze tak to sobie tlumacza. ale to NIGDY nie jest wina zdradzanego!!

Pamietaj o tym.

Pamietaj rowniez, ze jego sukces zawodowy I finansowy o ktorym piszesz to takze twoja zasluga. Bo go wspieralas, pomagalas, bylas podpora.

Za kazdym sukcesem faceta stoi madra kobieta!!!

45

Odp: rozstanie

A on nie widział z kim się żeni? ślepy był? nagle mu naszło na nawracanie człowieka na siłę. Brak słów na faceta. Kiedyś byłam na naukach przedmałżeńskich i ksiądz , który je prowadził miał też mediacje rodzinne przed rozwodem. Jednocześnie przez nauki nam próbował pokazać dlaczego ludzie nie powinni brać ślubu. Opowiadał sytuacje , w której mąż chciał się rozwieść bo  żona zachorowała na raka piersi i miała mastektomie co go obrzydzało. Ksiądz mówił ,że miał ochotę mu dać w pysk , dosłownie nam to tak opowiadał albo ,że inny chciał się rozwieść bo mu żona chore dziecko urodziła. Totalna masakra. Po co ludzie biorą ślub , myślą ,że tak wszystko cacy będzie całe życie. Ten Twój men to już całkiem nagle różnice poglądu i charakterów widzi wcześniej ich nie widział.

46

Odp: rozstanie

Wydawało mi się, że bierzemy ślub z miłości jeśli o to pytacie.
On ma mi za złe, że nasz związek to wzloty i upadki, a ja wiem przecież że w każdym związku raz jest lepiej a raz gorzej...
Mimo wszystko, w jakimś stopniu jednak czuję się winna. Byłam dla niego bardzo dobrą kobietą, zawsze mógł na mnie liczyć pod każdym względem. Zawsze stałam za nim murem i może za bardzo zatraciłam sama siebie. Nie wiem. Ale zdaję sobie sprawę, że to też nie tlumaczy jego zachowania.
Plus jest taki, że mamy prawie południe a ja jeszcze nie płakałam. Szafki jakie zostały po nim wolne rozdysponowałam między dzieci.

Aha, z ciekawostek o naukach przedmałżeńskich to pamietam jak ksiądz mówił do grupy osób, że po ślubie, jak przychodzą dzieci nie jest już tak różowo. Że dzieci to spory obowiązek i w jakimś stopniu cierpi na tym relacja małżonków. A wtedy mój jeszcze wtedy "narzeczony" powiedział księdzu przy kilkudziesięciu osobach, że się nie zgadza bo my mamy dwoje dzieci, jedno malutkie a jest między nami lepiej niż kiedykolwiek... To było w lutym hmm Dziś, po pół roku dowiedziałam sie widzicie, że wcale tak nie było...

47

Odp: rozstanie
Kasia-Kicia napisał/a:
w_kinga napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Mozna motywowac partnera do zmian ale nie zdrada i szantazem emocjonalnym.


On uważa że długo mnie motywował (mawiał, idź na jakiś kurs, idź po podwyżkę, zmień fryzure itd). Ale, że nie działało (choć nie do końca nie działalo) a ja utknęłam w życiowym martwym punkcie, to szukał sobie atrakcji.

Nie daj sie wpedzic w poczucie winy!!

To nie jest TWOJA wina.

To tylko preteksty ktore wymysla zeby sie rozgrzeszyc I pozbyc wyrzutow sumienia (jesli takie ma).

"To nie moja wina ze zdradzam, przeciez jest taki super duper a moja zona to taki garkotluk. Sama jest sobie winna!!"

Mysle ze tak to sobie tlumacza. ale to NIGDY nie jest wina zdradzanego!!

Pamietaj o tym.

Pamietaj rowniez, ze jego sukces zawodowy I finansowy o ktorym piszesz to takze twoja zasluga. Bo go wspieralas, pomagalas, bylas podpora.

Za kazdym sukcesem faceta stoi madra kobieta!!!


On ma przyjaciela, który tak właśnie uważa, że jak kobieta jest zadbana to facet na inną nie poleci. Jestem pewna, że to on teraz czyści mu sumienie więc mój mąż w to szczerze wierzy. Uważa też, że zawodowo w niczym mu nie pomogłam, bo jest to zasługa tamtego własnie przyjaciela, z którym zainwestował we wspólny biznes. Z nim doszedł do góry, ze mną dalej byłby na dnie... Nie, bynajmniej nie tłumaczę jego zachowania, widzę absurd... Przedstawiam jedynie tok jego "myślenia" i powody czemu tak uważa. Zawsze będzie tak myślał, póki bedzie "przyjaciel" bo to chyba teraz jest jego guru bardziej...

48

Odp: rozstanie

Niestety nie jeden facet tak to sobie tłumaczy :(można kogoś zmotywować do zmiany wizerunku ale nie za pomocą zdrady. To nie jest tłumaczenie .

49

Odp: rozstanie
floavril napisał/a:
w_kinga napisał/a:

teraz on ma plany by być superfacetem, zadbanym, przystojnym, wysportowanym, dobrze zarabiającym, w dobrym aucie.... nawet o medycynie estetycznej myśli... A we mnie twierdzi, że już nie wierzy (ale mówi, że jestem piękna, mądra i dobra i niewiele mi brak do ideału), choć za chwilę mówi, tu cytat "to rozstanie jest dla nas jedyną i ostatnią szansą by być w przyszłości razem jako lepsi ludzie":/

Kinga, to jest jakaś piaskownica. Ile ma lat Twój mąż? Niech on tam zostanie, ale Ty wyjdź. Otwórz oczy. Czy na tym polega związek dorosłych ludzi? On oczekuje, że przejdziesz lifting ciała i ducha i przyjdziesz do niego "się pokazać" a on Ci ocenę wystawi i zadecyduje, czy już wystarczająco przystajesz do jego superego? No kaman....

ma 29, za niedługo 30, tak wiem, masz 100% racji

50

Odp: rozstanie

Dajże spokój kobieto, przecież to klasyczny przypadek sodówki, która uderzyła do głowy i właśnie wylewa się uszami oraz bulgocze w nosie.
Założył firmę, zaczął zarabiać i nagle z drobnego cwaniaczka stał się wielkim biznesmenem, a do czego wielkiemu biznesmenowi jest potrzebna "stara", zmęczona żona?
Zarzuca Ci bierność, porównuje ze sobą, nie dostrzegając, że on swój sukces z firmą odniósł STOJĄC NA TWOICH PLECACH.
Bo przecież nie musiał się zajmować domem ani dziećmi, prawda? Ciekawe jak by mu to zakładanie firmy szło, gdyby musiał robić choć połowę tego co Ty i na to poświęcać swój czas. On Ci bardzo dużo zawdzięcza. Jest Twoim dłużnikiem. Nie Ty jego. On Twoim.
A teraz odchodzi "dla dobra związku" [czyli żeby być superfacetem przystojnym i zadbanym i skupić się na sobie. Na dzieciach skupi się "stara", zmęczona żona (no bo przecież nie on, co za pomysły, on ma prawo mieć czas dla siebie), która jednocześnie ma o siebie zadbać, żeby go godnie przyjąć, kiedy już leczenie "patologicznego seksu" (czytaj uganianie się za laskami bez żony wiszącej nad głową) znudzi mu się i postanowi trochę odpocząć].
No i oczywiście to Ty generujesz w nim agresję i to przez Ciebie zdradza. Sama rozumiesz, on nie ma w tym udziału. Jest bezsilny. Nic nie może poradzić. On biedny jest. To ty sama "tymi ręcami" otwierasz mu usta i wkładasz do środka agresję, to Ty sama kręcisz korbką i cyk cyk cyk, penis mu się podnosi na widok innej. To przez Ciebie.
Widzisz jak bardzo to jest żałosne?
Otrząśnij się, spójrz na niego realnie. To nie mężczyzna. To bachor. Pociągają Cię dzieci? Bo on jest dzieckiem, w środku. Czy dzieci nadają się na partnerów życiowych? Zostaw go, niech się bawi swoimi nowymi zabawkami jak na przedszkolaka przystało.
Zbieraj dowody. Nagrywaj Wasze rozmowy, z pewnością różne groźby i obietnice przekupywania sędziów warto mieć na taśmie. Przy rozwodzie z jego winy możesz wystąpic o alimenty na siebie, które Ci się należą, bo zapracowałaś na nie odciążając faceta z pracy w domu i opieki nad dziećmi, żeby mógł się zając budowaniem własnej kariery.

Posty [ 50 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024