Od razu zaznaczam iż nie wiem czy to dobry dział na ten temat.
Nie chodzi mi o ocenę tej postawy ale o podanie przykładów takich postaw gdzie się dobrze dla małżeństw i przypadki gdzie skończyło się źle i. Jeśli po wielu latach to liczmy na plus . Jeśli nie to popytajcie chodzi mi o wiarygodne źródło (wystarczy mi wasza szczerość) ponieważ koleżanka mojej żony pisze pracę i potrzebuje prawdziwych przykładów.
1 2016-06-19 11:29:08 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-06-19 11:30:07)
Znam takie przykłady, jednym pomogło uratować małżeństwo, innym pomogło wyrwać się ze związku, innych zniszczyło. Koleżanka potrzebuje źródła, niech pisze na pw.
3 2016-06-19 14:13:51 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-06-19 14:14:01)
Wystarczą przykładowy opis sytuacji jak historie. Bez szczegółów mogących identyfikować konkretną osobę. Ważne też czy ta druga osoba wiedziała o tym ?
Nie chcę Cię obrażać autorze ale sądząc z płytkości tematów, które tutaj zakładasz oraz z treści Twoich wpisów, powinieneś się dość poważnie nad sobą zastanowić. Czy aby nie zbyt już nachalnie zachęcasz ludzi do zła. Bo to, że zło relatywizujesz, widać od razu.
5 2016-06-19 15:46:25 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-06-19 15:48:13)
Jakiego zła ? Dla kogo zła ? I gdzie tu płytkość jestem osobą konkretną koleżanka żony poprosiła o dane więc staram się coś zdobyć.
Jakiego zła ?
Wybacz, że nie podejmę tej "dyskusji". Jest tak dlatego, że nie chcę rozmawiać z miernotą i na miernym poziomie.
Ale w sumie mógłbyś się zastanowić nad tym co to są zasady i skąd tyle jest gówna w dzisiejszym świecie. A widać, że lubisz się w tym taplać. Współczuję szczerze.
7 2016-06-19 15:51:01 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-06-19 16:01:15)
Lepiej pisz z imienia i nazwiska jak masz odwagę. jakbym PISał rząd jest cacy panienki wyrywać jest cacy. Żona ma być wierna a ja nie. To była by dobro ? ....
Chyba nie wiesz co w filozofii oznacza dobro a co zło...
to agathón, bonum
A może udawać iż nie ma tego tematu jak pani Dulska ?... Male dzieci też odwalają się i myślą iż ich nikt nie widzi.
jeszcze raz napiszę nie uważam tego za rozwiązanie choć i nie potępiam takich działań bo zawsze jestem po stronie osoby zdradzonej (za wyjątkiem przemocy fizycznej, psychicznej bo to wyklucza miłość a bez miłości nie ma zdrady).
Chodzi mi o przykłady to ma być praca doktorska temat jest szerszy ale chodzi tu o pewien paradoks więcej nie mogę napisać.
8 2016-06-19 16:37:32 Ostatnio edytowany przez Roxann (2016-06-19 16:46:38)
I gdzie tu płytkość jestem osobą konkretną koleżanka żony poprosiła o dane więc staram się coś zdobyć.
Chodzi mi o przykłady to ma być praca doktorska temat jest szerszy ale chodzi tu o pewien paradoks więcej nie mogę napisać.
Skoro koleżanka poprosiła i rzeczywiście o doktorat chodzi, to niech sama napisze na tym forum, zrobi jakiś formularz, przygotowane pytania ( tak jest chyba przy doktoracie?), a osoby które będą miały wolę odpiszą jej na priv anonimowo, zgodnie z jej jakimś schematem, który podda potem analizie.
Powodzenia! Tzn koleżance przy doktoracie.
Kolejny temat Paweło,którego nie potrafisz logicznie sklecić.Nie spiesz się i przemyśl,zanim wstawisz na Forum.
Czy to się dobrze kończy?Nie sądzę.Znam osobiście taką byłą już parę.Długoletni staż...on zaczął,ona zakończyła.Dwie rodziny rozwalone,cierpiące dzieci.Oboje nie potrafią się znaleźć w związkach.
P.s.
Jeżeli to ta koleżanka,co kiedyś dałeś link do jej bloga,to może niech się zastanowi, czy nie warto byłoby poprowadzić tematu samemu.Oczywiście w ramach samodoskonalenia,bo na razie z progu wyjść jej trudno.
Niewiele przypadków zdrady w odwecie kończy się dobrze. Jak na pracę to takie nieformalne opowiastki nie są chyba poprawne, ale co tam.
Małżeństwo z 15 letnim stażem. Popłynęła żona, po roku zabawy, wahań i szans mąż zaczął poznawać inne kobiety. Trafiał na dość postrzelone babki, ale wystarczyło by odrzucona przez kochanka i z niewielkim już majątkiem żona zaczęła starać się o powrót. Mąż nie umiał się zdecydować i po kolejnym roku skakania z kwiatka na kwiatek chciał odpocząć od kobiet. Przygarnął też mocno wykończoną psychicznie żonę. Odbudowali związek, rozwiedli się w międzyczasie, ale żyją jak małżeństwo. Jego warunkiem był brak ślubu, ona ma prawie męża.
Temat : "zdrada za zdradę"
ponieważ koleżanka mojej żony pisze pracę i potrzebuje prawdziwych przykładów.
Wybacz, że nie podejmę tej "dyskusji". Jest tak dlatego, że nie chcę rozmawiać z miernotą i na miernym poziomie.
Ale w sumie mógłbyś się zastanowić nad tym co to są zasady i skąd tyle jest gówna w dzisiejszym świecie. A widać, że lubisz się w tym taplać. Współczuję szczerze.
z obserwacji mych, dochodzę do wniosku że wszystkie dzieci lubią się paplać w "bajorkach"
"taplanie" w tym błotnym szambie, nawet z odległości np "patykiem" to też taplanie
także nie trzeba mieć "butów" ochlastanych "gównem" żeby tego nie lubić
pozdr pogodnie
Zemsta jest rozkoszą bogów.
I tak powinno pozostać.
To też jakiś punkt widzenia, przydatny do pracy doktorskiej, prawda?
Chodziło tu o paradoks zemsty czyli fakt iż w części przypadków odniosło to jednak pozytywny skutek bo sprawca zrozumiał swoje błędy.
I tamta konkretna kobieta zrozumiała. Niestety świat po zdradzie jest inny, zwłaszcza dla zdradzonych. Odarty ze złudzeń. Inna sprawa, że zdradzeni często chcą innego, najlepiej lepszego związku, lepszego traktowania itp. Zdrada z powietrza się nie bierze. Gdy nic nie robi się z przyczynami zdrady, to i tak jest lipa. Sama zdrada za zdradę to tylko środek działania, nie rozwiązuje niczego, działa mechanizm odrzucenia, chcesz zatrzymać rzecz, którą tracisz. Dość proste i niskie. Efekty więc będą podobne do tego mechanizmu- proste, ale żadna rewelacja.
Jej chodziło o przykłady z obu płci.
Chodziło tu o paradoks zemsty czyli fakt iż w części przypadków odniosło to jednak pozytywny skutek bo sprawca zrozumiał swoje błędy.
Ten paradoks zemsty nie istnieje, moim zdaniem.
Kto twierdzi, że dał do myślenia zdradzaczowi, samemu zdradzając w imię ratowania związku pokazuje, że podobnie, jak partner, związku nie traktuje poważnie.
Wychodzi bowiem na to, że "jeśli zdradzę ja i powiem mu/jej o tym, by miał/a nauczkę za to, co mi zrobił/a ryzykuję, ale może da to jakiś kop do naprawy naszych relacji. Jeśli nic to nie da, to... jesteśmy siebie warci".
Jest fajne powiedzenie "szukasz zemsty, wykop dwa groby" . W zdradzie za zdradę jest taki sam sens jak w wendetcie. Refleksja jeśli w ogóle przychodzi, pojawia się po stracie. I tylko to jest dobre.
Kobieta po trzydziestce i mężczyzna parę lat starszy z syndromem Piotrusia pana. Facet romansował, lekceważył uczucia żony. Ona zmęczona chciała dać mu poczuć co czuje zdradzona osoba. I owszem pomogło. Dziesięć lat szarpania, rozwód itd. Jak w poprzednim przykładzie żyją razem, są najlepszymi przyjaciółmi. Facet po paru terapiach. Jak mówią-jest lepiej jak było, choć blizny zostały.
Paradoksy w zderzeniu z uczuciami i emocjami żywych ludzi?
Czy może się mylę czy nie iż to tyczy ciebie ?
Nadal jestem żonaty i nie zdradziłem. Zdradzany owszem.
OK dzięki i tak coś znalazłem.