Czy można zdradzić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można zdradzić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28 ]

1 Ostatnio edytowany przez kasajka (2016-04-15 21:44:16)

Temat: Czy można zdradzić?

Do napisania tego wątku skłoniło mnie wiadomoco, zdrady.
Wiele tu wpisów jak on/ona odeszli do kogoś innego.

i czytając te wszystkie wpisy, jakoś nie mogę nie postawić się w sytuacji osób które "zdradziły", ale chodzi tu tylko o zakochanie się w kimś innym, a nie zwykłą zdradę dla seksu, co chcę podkreślić.

Czy mam PRAWO zakochać się w kimś innym i zdradzić? Emocjonalnie bądź fizycznie, zakochując się?

Pewnie bedę zlinczowana, ale spóbuję sie postawić w takiej sytuacji.

NIKT NIE JEST, I NIE POWINIEN BYĆ W ZWIAZKU Z OSOBA KTÓREJ JUŻ NIE KOCHA.
A czasami przestaje się kogoś kochać... Tak zwyczajnie. Przestaje. Albo samoistnie albo kiedy zakochujemy się w  kimś innym.
Przykład.
Jestem facetem, mam zonę i dziecko. Żonę kocham, szanuję, jest cudowna. Ale pojawiła się inna kobieta, która mnie zauroczyła swoim charakterem, jak również mi się podoba. Jest wzajemne zainteresowanie, chemia, motylki w brzuchu. Zakochałem się w niej <pomijam już fakt czy spania ze sobą, chodzi o zakochanie>. Żona nie dawała mi nigdy tyle czasu, nie prawiła komplementów, nie dbała o sprawy łóżkowe, nie dawała z siebie tyle co ONa. Wiem że jest zmęczona pracą i dzieckiem, ale ja chce być też szczęśliwy, a nei tylko żeby moje dziecko było szczesłiwe...

I teraz moje pytanie: Czy nie mamy prawa sie zakochac w kimś innym będąc z zwiazku?
Nie , nie mamy prawa, nie powinnismy. Jednak tak się dzieje. Nie można o to kogoś obwiniac że jego uczucia posżły w tę stronę, rzadko kiedy są odwracalne.
Jak już sie w kimś zakochało trudno sobie przypomnieć miłośc do żony , żeby z nią zostać. Bardzo trudno.

A takie osoby które zakochały się w kimś innym są odsądzanie od czci i wiary za taki stan.

Dlatego doszłam do wniosku, że związek, nawet pod przysięgą, nie jest koniecznie dany raz na całe życie, bo dana osoba może zmienic zdanie. Może zmienić sie sama ona i dopiero pojawienie się innej osoby uświadamia ze zwiazek był już dawno martwy. Bo gdyby był żywy to by się nikt nie zakochał...

Jestem kobietą:
Mąż w domu nie okazuje jej szacunku, kocha ją, ale ona potrzebuje komplementów, zabiegania o nią<taka natura jak u faceta polowanie>, fascynacji jej osobą...
i nagle pojawia się On. I on jej to daje. To ją uszczęśliwia, on jej daje to czego jej nie daje jej WŁASNY mąż...
I jak się tu nie zakochać? Jak tu nie pomyślec o swoim związku że jest martwy?
I już może być za późno na naprawianie starego związku, bo lawina już ruszyła, pociąg się rozpędził...

Możecie mnie zlinczować... Ale ja takie osoby rozumiem. Że chcą miłości, zainteresowania, a nei tkwić z związkach bo tak trzeba bo ja przyrzekałem.

A co z drugumi połówkami? Dlaczego własna żona czy mąż na pewnym etapie przestają dbać o to aby uczucia nie wygasły?
Bo ONE MOGĄ WYGASNĄĆ!

Czemu nikt nie bierze do głowy że mieszkając razem trzeba sie o siebie starać, przeciwdziałaś nadmiernej nudzie!Są rzeczy które zabijają związki.

Właśnie sobie to uświadomiłam.
Wcześniej myslalam ze jak On powie że mnei kocha to już amen na zawsze. A się okazuje że nie. Że to jest teraz i tu, ale jutro już tak może nie  być, bo miłośc jest uczuciem, jak uczuciem nienawiści które jest albo mija...

i 2 pytanie...
Po co żona i mąż chcą powrotu neiwiernych zakochanych?
Po co?
Przecież ta osoba wybrała inną, nie pokocha już na nowo tak samo z takim samym zapałem małżonka, na to może być zwyczajnie za późno.

Nie wiem czy słusznie, ale pokuszę się o taki wniosek: Miłośc jest, owszem, to uczucie istnieje. Ale nie jest dane raz do końca życia... Może się  skończyć..
Tylko czyja to wtedy jest wina?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy można zdradzić?

Wiecie, im jestem starsza, tym coraz więcej mi ta zdrada zwisa. Bo co ja mam zrobić, jak w innej babie się zakochał. Zakochanie to fajny stan. Wiadomo, że zdrada to kłopoty, straszny cios i ból, przewartościowanie życia, a czasami i wyprowadzka, i potargane dzieci, i spadek statusu i jakości życia. No ale co zrobisz. Można się starać cały czas i tak zdradzi, można się nie starać i przez to zdradzi. Człowiek dąży do własnego szczęścia i tylko od niego zależy jakie duże koszty (w przypadku zdrady i np. odejścia i związania się z kochanką) chce ponosić. To już indywidualna decyzja. Może po prostu mam tego typu doświadczenia za sobą i teraz skupiam się na rzeczach najważniejszych, zależnych ode mnie wink.

3 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-04-15 17:30:16)

Odp: Czy można zdradzić?

Czemuż to linczować się Ciebie będzie, Autorze?
Szukałeś na zewnątrz (bo samo do Ciebie nie przyszło) aż znalazłeś. I zakochałeś się. Kochanka daje Ci to, czego nie otrzymujesz od zmęczonej żony.
W czym więc problem, bo nie rozumiem?
Masz swój pogląd na boczny związek, więc tłumaczyć innych racji i tak nie ma sensu. Ani namawiać, byś powiedział żonie o rywalce bez zobowiązań wobec niej.

4

Odp: Czy można zdradzić?

Mam wątpliwości, czy jest sens wypowiadać się w niniejszym wątku, bo takich samych/podobnych teoretycznych rozważań było już na tym forum od groma i ciut ciut. Ale niech będzie, ze sentyment mam wink
Psychologia już od dawna uwzględnia moralne mechanizmy moralne, czyli takie, które pozwalają osobie, która postępuje niezgodnie ze swoimi lub społeczno-kulturowymi zasadami, nadal czuć się DOBRZE. Są to:
Racjonalizacje „złych” czynów jako środków do wyższego dobra  i przemieszczanie odpowiedzialności- czyli miłość usprawiedliwia poniżenie i upokorzenie, które funduje się partnerowi
Eufemizmy – nazywanie „złych” czynów łagodniej - czyli zdrada nie jest zdradą, ale ofiarą w imię prawdziwej miłości
Porównania – porównywanie własnych „złych” czynów z jeszcze gorszymi czynami innych ludzi - czyli zamiast zdradzić, możnaby np. zabić dotychczasowego partnera, albo inni to zdradzają "bardziej okrutnie"
Rozmycie odpowiedzialności - dzielenie się winą z innymi, zewnętrzna atrybucja winy - czyli on/ona swoją ... przyczynił(a) się/sprowokował(a) moją zdradę.
Dehumanizacja ofiar "złych" czynów - cytując klasyka: "bo to zła kobieta była"

5 Ostatnio edytowany przez emde (2016-04-15 18:26:49)

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:

Po co żona i mąż chcą powrotu neiwiernych zakochanych?
Po co?
Przecież ta osoba wybrała inną, nie pokocha już na nowo tak samo z takim samym zapałem małżonka, na to może być zwyczajnie za późno.

Żywię głęboką nadzieje, iż powyższy wywód zawdzięczamy wyłącznie temu, że się bardzo silnie uderzyłeś w głowę.

6 Ostatnio edytowany przez kasajka (2016-04-15 21:45:57)

Odp: Czy można zdradzić?
emde napisał/a:
kasajka napisał/a:

Po co żona i mąż chcą powrotu neiwiernych zakochanych?
Po co?
Przecież ta osoba wybrała inną, nie pokocha już na nowo tak samo z takim samym zapałem małżonka, na to może być zwyczajnie za późno.

Żywię głęboką nadzieje, iż powyższy wywód zawdzięczamy wyłącznie temu, że się bardzo silnie uderzyłeś w głowę.

Ja jestem kobietą:)
Pisząc z pozycji męzczyzny chciałam wczuć się w to co może czuć.

7 Ostatnio edytowany przez kasajka (2016-04-15 21:46:31)

Odp: Czy można zdradzić?
Excop napisał/a:

Czemuż to linczować się Ciebie będzie, Autorze?
Szukałeś na zewnątrz (bo samo do Ciebie nie przyszło) aż znalazłeś. I zakochałeś się. Kochanka daje Ci to, czego nie otrzymujesz od zmęczonej żony.
W czym więc problem, bo nie rozumiem?
Masz swój pogląd na boczny związek, więc tłumaczyć innych racji i tak nie ma sensu. Ani namawiać, byś powiedział żonie o rywalce bez zobowiązań wobec niej.

Powiem, to drugi raz:)
Jestem kobietą:)
I nie pisałam tu o tym co ja robię bo akurat nie robię, a tylko o tym, jakie są powody zdrad na przykładzie forumowiczów.

8

Odp: Czy można zdradzić?

Zakochać się można, to ludzka rzecz. Ważniejsze jest to, co zrobisz później. Przysięgałem miłość, i że cię nie zdradzę... ale to tylko słowa. Dla większości, to tylko słowa, bo przecież codziennie coś obiecujemy, a z dotrzymaniem obietnicy już różnie bywa. Kiedy ktoś się zakochał dwa razy, to nie masz pewności, że nie zakocha się trzeci, czwarty... I co wtedy? To już zależy od człowieka. Jeden zaciśnie zęby i powie sobie, że to tylko zauroczenie, że nie warto niszczyć rodziny, drugi zdradzi. Dla jednego słowa, to tylko słowa, dla drugiego coś dużo ważniejszego.

9

Odp: Czy można zdradzić?

Mglisty, ja nie piszę o zdradzie fizycznej, tylko i wyłącznie o zakochaniu się.

No i właśnie. Facet zaciśnie zęby bo przysięgał, ale zakochał się, odkochał w zonie, załóżmy że został z żoną.

Ale co dalej? Jest z nią a jej nie kocha.

Jaki sens?

10

Odp: Czy można zdradzić?

Już to kiedyś pisałam, ale napiszę raz jeszcze.

Moja matka jest dla mojego ojca pierwszą poważną partnerką. W ogień by za nią skoczył, nikt nigdy nie stał ponad nią, ani rodzina, ani ja - jego dziecko. Szanuje ją i kocha szalenie, nie znam drugiego takiego pantofla wink Ale nawet on mi kilka lat temu powiedział, że zakochanie się w kimś innym będąc w związku/konkubinacie/małżeństwie to normalna sprawa, tylko należy pamiętać, że zauroczenie jest chwilowe, niewarte niszczenia długoletniej, dobrej relacji. Należy po prostu pamiętać, co (i kto) jest w życiu najważniejsze.
I ja jestem zdania, że można zakochać się w kimś innym kochając kogoś, bo sama coś takiego przeżyłam po 4 latach związku. Minęło po kilku miesiącach, zdrady nie było, nic nie robiłam zresztą w tym kierunku. Jesteśmy tylko i aż ludźmi, mamy swoje słabości, ale można się z nimi uporać.

11

Odp: Czy można zdradzić?
Byla_Narzeczona napisał/a:

Już to kiedyś pisałam, ale napiszę raz jeszcze.

Moja matka jest dla mojego ojca pierwszą poważną partnerką. W ogień by za nią skoczył, nikt nigdy nie stał ponad nią, ani rodzina, ani ja - jego dziecko. Szanuje ją i kocha szalenie, nie znam drugiego takiego pantofla wink Ale nawet on mi kilka lat temu powiedział, że zakochanie się w kimś innym będąc w związku/konkubinacie/małżeństwie to normalna sprawa, tylko należy pamiętać, że zauroczenie jest chwilowe, niewarte niszczenia długoletniej, dobrej relacji. Należy po prostu pamiętać, co (i kto) jest w życiu najważniejsze.
I ja jestem zdania, że można zakochać się w kimś innym kochając kogoś, bo sama coś takiego przeżyłam po 4 latach związku. Minęło po kilku miesiącach, zdrady nie było, nic nie robiłam zresztą w tym kierunku. Jesteśmy tylko i aż ludźmi, mamy swoje słabości, ale można się z nimi uporać.

Sadzę że są przypadki że rzeczywiście można. A|le co kiedy nie można?
Tez uważam ze to zakochanie się w kims podcxas zwiazku jest normalne, jak twierdzi Twój tata, choć wczesniej<dwa dni temu> nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Tylko że nie zawsze moż na wyjść z zauroczenia i zakochania, bo jest tak silne. A w domu czeka  żona/mąż z ciepłym obiadem.. Co wtedy. Wtedy to jest dramat.
Nie wiem jak bym postąpiła w takiej sytuacji.

12

Odp: Czy można zdradzić?

Wychodzi się. Tylko do tego potrzeba czasu. Da się wyjść ze wszystkiego, jeśli się CHCE.

13

Odp: Czy można zdradzić?

Zakochanie, to nie miłość, ani nie zdrada. Jeżeli czujesz, że nie wytrzymasz w związku, to go zakończ i spróbuj szczęścia z nowym obiektem pożądań. Nie zdradzisz, zawiedziesz, ale nie zdradzisz. Dlaczego ludzie zdradzają zamiast się rozstać i otworzyć nowy rozdział w życiu z czystą kartą? Z tchórzostwa. Jeżeli okaże się, że "motylki w brzuchu" to tylko zakochanie, a nie miłość, że zniknęły tak szybko jak się pojawiły, to wrócą do żony/męża jakby nigdy nic się nie stało. Tak jest zwyczajnie wygodniej.

14 Ostatnio edytowany przez Lwica_ (2016-04-17 02:11:10)

Odp: Czy można zdradzić?

Byłam w takiej sytuacji. Z obu stron barykady, że tak powiem wink

Najpierw mojemu chłopu trochę się poprzewracało w główce, ale dość szybko się ogarnął i dałam mu szansę. Taka byłam twarda w tych swoich warunkach i bardzo zraniona, bo dla mnie nie do pomyślenia było "JAK MOŻNA ZAUROCZYĆ SIĘ W KIMŚ INNYM, SKORO JEST SIĘ W SZCZĘŚLIWYM ZWIĄZKU?!".

Ale niespełna dwa lata później to ja padłam ofiarą zauroczenia kolegą. Tak po prostu - raz usiadł obok na zajęciach, a we mnie jakby piorun strzelił. I im bardziej o nim myślałam, tym mniej uwagi poświęcałam mojemu partnerowi. Nie bardzo mogłam nad tym zapanować, bo fala endorfin, jaka mnie zalewała w obecności tego drugiego, była ponad moje siły. Czysta chemia. Najgorsze było to, że ów drugi zaczął okazywać mi wzmożone zainteresowanie, co tylko potęgowało burdel, w jakim tkwiłam na własne życzenie.
Jednakże opamiętałam się w ostatniej chwili, w momencie, gdy drugi chciał mnie pocałować. Wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna ujrzałam oczami wyobraźni swojego partnera i dotarło do mnie, że robię to samo, czym on sam skrzywdził mnie dużo wcześniej. I zrozumiałam, że zalany chemią organizm pragnący bliskości z kolegą nie powinien kierować moim postępowaniem. Zrozumiałam, że ta chwilowa fascynacja jest niczym w porównaniu z moim związkiem. I wiesz, czego żałowałam? Że nie zakończyłam tej znajomości już na samym początku, że ni zdusiłam w zarodku tego pożądania i zauroczenia.

Paradoksalnie jednak pozwoliło mi to uświadomić sobie uczucie do partnera, które po tym incydencie (podczas którego na szczęście do niczego nie doszło) wybuchło na nowo ogniem większym, niż mogłabym się spodziewać tongue
Dzięki temu też zrozumiałam postępowanie mojego faceta te dwa lata wcześniej.
I uświadomiłam sobie, że każdy z nas, niezależnie od tego, czy jest w związku, czy nie, jest narażony na fascynację innymi ludźmi. Ale tylko od nas zależy, czy damy się ponieść emocjom, czy zdusimy je w zarodku (najczęściej jedyną opcją jest zerwanie kontaktu). Ja polecam ukrócać to jak najprędzej, bo tak czy siak nie mamy wpływu na to, czy ktoś na nas mocno działa, czy też nie.  Ot, biologia, która nie powinna jednak brać góry nad rozsądkiem.

I nie, to nie jest tak, że jak się człowiek zauroczy kimś trzecim, to przestaje kochać swojego partnera albo kocha go mniej. Zauroczenie to chemia, człowiek na chwilę się wyłącza, nie może nad tym zapanować, ale na szczęście to mija i wtedy uświadamia on sobie, jakim idiotą był i jak bardzo kocha dotychczasowego partnera/rkę. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale wtedy mowa już o całkowitym braku miłości i szukaniu emocji  poza domem.

Jesteśmy tylko ludźmi.

15

Odp: Czy można zdradzić?
Lwica_ napisał/a:

Byłam w takiej sytuacji. Z obu stron barykady, że tak powiem wink

Najpierw mojemu chłopu trochę się poprzewracało w główce, ale dość szybko się ogarnął i dałam mu szansę. Taka byłam twarda w tych swoich warunkach i bardzo zraniona, bo dla mnie nie do pomyślenia było "JAK MOŻNA ZAUROCZYĆ SIĘ W KIMŚ INNYM, SKORO JEST SIĘ W SZCZĘŚLIWYM ZWIĄZKU?!".

Ale niespełna dwa lata później to ja padłam ofiarą zauroczenia kolegą. Tak po prostu - raz usiadł obok na zajęciach, a we mnie jakby piorun strzelił. I im bardziej o nim myślałam, tym mniej uwagi poświęcałam mojemu partnerowi. Nie bardzo mogłam nad tym zapanować, bo fala endorfin, jaka mnie zalewała w obecności tego drugiego, była ponad moje siły. Czysta chemia. Najgorsze było to, że ów drugi zaczął okazywać mi wzmożone zainteresowanie, co tylko potęgowało burdel, w jakim tkwiłam na własne życzenie.
Jednakże opamiętałam się w ostatniej chwili, w momencie, gdy drugi chciał mnie pocałować. Wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna ujrzałam oczami wyobraźni swojego partnera i dotarło do mnie, że robię to samo, czym on sam skrzywdził mnie dużo wcześniej. I zrozumiałam, że zalany chemią organizm pragnący bliskości z kolegą nie powinien kierować moim postępowaniem. Zrozumiałam, że ta chwilowa fascynacja jest niczym w porównaniu z moim związkiem. I wiesz, czego żałowałam? Że nie zakończyłam tej znajomości już na samym początku, że ni zdusiłam w zarodku tego pożądania i zauroczenia.

Paradoksalnie jednak pozwoliło mi to uświadomić sobie uczucie do partnera, które po tym incydencie (podczas którego na szczęście do niczego nie doszło) wybuchło na nowo ogniem większym, niż mogłabym się spodziewać tongue
Dzięki temu też zrozumiałam postępowanie mojego faceta te dwa lata wcześniej.
I uświadomiłam sobie, że każdy z nas, niezależnie od tego, czy jest w związku, czy nie, jest narażony na fascynację innymi ludźmi. Ale tylko od nas zależy, czy damy się ponieść emocjom, czy zdusimy je w zarodku (najczęściej jedyną opcją jest zerwanie kontaktu). Ja polecam ukrócać to jak najprędzej, bo tak czy siak nie mamy wpływu na to, czy ktoś na nas mocno działa, czy też nie.  Ot, biologia, która nie powinna jednak brać góry nad rozsądkiem.

I nie, to nie jest tak, że jak się człowiek zauroczy kimś trzecim, to przestaje kochać swojego partnera albo kocha go mniej. Zauroczenie to chemia, człowiek na chwilę się wyłącza, nie może nad tym zapanować, ale na szczęście to mija i wtedy uświadamia on sobie, jakim idiotą był i jak bardzo kocha dotychczasowego partnera/rkę. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale wtedy mowa już o całkowitym braku miłości i szukaniu emocji  poza domem.

Jesteśmy tylko ludźmi.

Cóż więcej można powiedzieć?
Prawdziwe i spotykane. Nikt bowiem, nie ma gwarancji , że nie zauroczy się kim innym.
Wyzwaniem jest zdanie sobie sprawy, do czego może to prowadzić i zatrzymanie się. O ile partner coś dla nas znaczy. O czym niekiedy, zdarza się nam zapomninać. smile

16

Odp: Czy można zdradzić?

Lwica, dodałaś koeljnego kamyczka do mojego ogrodu pt Czy można zdradzić.

Właśnie, masz rację z tym , że fascynacja jest normalna, ale trzeba to zdusić w zarodku, wtedy da radę z tego wyjść.  Przekładając na życie, właśnie , masz rację, zerwać kontakt,  unikać osób które nam się jakoś bardziej podobają, a nie wręcz przeciwnie, dążyć do kontaktu.

Ale teraz trochę skomplikuję sytuację:
A jezeli dojdzie do zdrady fizycznej, bo się nad sobą nie zapanowało...
Partnerowi nie można mieśc nic do zarzucenia<czyli nie jest chamem albo zimną suką>, a jednak zdradziliśmy tego fajnego partnera, próbowaliśmy zapomnieć o tamtej czy tamtym, ale się nei dało. Stało się ----> przestaliśy kochać.
Czy dalej takie osoby możemy nazywać świniami i logowac się na netkobiety  z tematem <jak on/ona mogli>?

Uważamzyczna nie jest okej, ale sami wiecie, że jak ktoś się zabuja tak naprawdę, nie zdusił tego w zarodku, trudno się opamiętać...

17

Odp: Czy można zdradzić?

Zakochanie przemija. Jeśli nadrzędną wartością jest dla osoby zakochanie, to nie powinna wchodzić w poważne związki, tylko zmieniać partnera co 1-3 lata (bo tyle to trwa). Powinna też o tym lojalnie informować, zamiast wkręcać o miłości do śmierci, planować wydatki, płodzić dzieci - tak, by druga osoba mogła się do tego dostosować lub odejść.

Inaczej jest "nasze kosztem cudzego", co każda cywilizacja i kultura niezmiennie od tysięcy lat oznacza jako złe, przynajmniej wśród równorzędnej grupy obywateli wink

18

Odp: Czy można zdradzić?

kasajko - każda zdrada powinna być potępiona. Moim zdaniem zdradą nie jest samo zakochanie się w kimś (ustaliliśmy wyżej, że na to nie mamy za bardzo wpływu), tylko dążenie do spędzania czasu z tą trzecią osobą, w tym również oczywiście seks. Ja sama siebie potępiałam za to, że pozwoliłam sobie nie ukrócić tej znajomości na początku i chętnie spotykałam się z owym kolegą. Podejrzewam jednak, że gdyby doszło między nami do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, nie mogłabym spojrzeć na siebie w lustrze.

Dlatego też potępiam każdą osobę, która - świadoma swojej słabości wobec osoby trzeciej - daje się ponieść emocjom i dąży do kontaktu z tą osobą, co rychło prowadzi do zdrady fizycznej.
Po to mamy mózg i kręgosłup moralny, by z nich korzystać. smile

19

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:

Lwica, dodałaś koeljnego kamyczka do mojego ogrodu pt Czy można zdradzić. [...]
[...]Ale teraz trochę skomplikuję sytuację:
A jezeli dojdzie do zdrady fizycznej, bo się nad sobą nie zapanowało...
Partnerowi nie można mieśc nic do zarzucenia<czyli nie jest chamem albo zimną suką>, a jednak zdradziliśmy tego fajnego partnera, próbowaliśmy zapomnieć o tamtej czy tamtym, ale się nei dało. Stało się ----> przestaliśy kochać.
Czy dalej takie osoby możemy nazywać świniami i logowac się na netkobiety  z tematem <jak on/ona mogli>?

Uważamzyczna nie jest okej, ale sami wiecie, że jak ktoś się zabuja tak naprawdę, nie zdusił tego w zarodku, trudno się opamiętać...

Na początek, przepraszam, Kasajko, za niezbyt fortunne podejście do postu inaugurującego wątek.:)
Teraz wrzucę swój kamyczek do skalniaczka w Twoim ogródku.
Tytuł wątku brzmi według mnie, dwuznacznie, gdy weźmie się pod uwagę wypowiedzi kolejnych komentatorów i Twoje odpowiedzi.
Czy można zdradzić?
Pierwsze znaczenie, to to, czy zafascynowanie inną osobą daje nam prawo do pogłębiania zauroczenia w znanym wszystkim kierunku, bo hamulce moralne i wyobraźnia nam wysiadają?
Drugie zaś, czy jeśli do tego dojdzie, usprawiedliwieniem będą kolejne skutki "prawdziwego zabujania się", że zdradą fizyczną włącznie w kontekście przedstawionych sytuacji w aktualnym związku.
Lwica dość jasno wyłożyła pogląd na sprawę obustronnego doświadczenia zachowań prowadzących do zdrady, na podstawie własnych doświadczeń.
Popieram jej punkt widzenia.
Bowiem, gdy miłość w związku umiera, nie oznacza, że także poczucie lojalności i uczciwości wobec partnera zanikają takoż. A przecież tak często jednak bywa.
Skoro doświadcza się uczucia, że partner przestał być najważniejszy w życiu, jedną decyzją możemy go w tym oświecić. Rozstając się, podając przyczyny.
Nie tylko stwierdzenia braku miłości do niego, ale i okoliczności, które doprowadziły do zdania sobie sprawy z tego. smile

20 Ostatnio edytowany przez kasajka (2016-04-17 20:52:18)

Odp: Czy można zdradzić?

.

21

Odp: Czy można zdradzić?

Excop, dziękuję za przeprosiny bardzo kulturalne:P


Ale okoliczności powiedzenia o rozstaniu  są często takie:
Zakochałem się. Przepraszam.
A wtedy żona:
To cham prostak burak jak mógł...
No właśnie... mógł. Nie ukrócił kontaktu ale no zakochał się, nie wiadomo co się stanie dalej czy to tylko zakochanie czy się przerodzi w coś głębszego. Ale to dało mu / jej impuls że tamten związek jest martwy.
No i to dalej niczyja wina.

to prawda zakochuje się człowiek kilka razy w  życiu i trzeba to odróżnić od miłości...
Ale nawet sam fakt zakochania się w kimś innym, mimo iż to nei miłośc, jest dla drugiej połówki traumą. Nie da sie tak tego wytłumaczyć, że to tylko zakochanie... a jednak coś takiego czyha na nasze zwiazki.

Wniosek kolejny jest taki: Zakochanie podczas zwiazku i małżeństwa istnieje, ale jest złeee, ludzie złeeee.

Jak się przed nim w takim razie bronić?
Jak obronić siebie?
Jak nie dopuścić aby spotkało to partnera?

W takim razie nasze długoletnie związki to stąpanie po kruchym lodzie. Dzisiaj jest jutro nie ma.
No bez sensu:D

22

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:

Ale okoliczności są często takie:
Zakochałem się. Przepraszam.
A wtedy żona:
To cham prostak burak jak mógł...
No właśnie... mógł.

No tak. Takie reakcję są równie częste, jak same zdrady.
Ale, jak już wspomniałem, fascynując się inną osobą, tego akurat nie bierzemy pod uwagę. Bo to nastąpi później, niedkiedy duużo później!
Wątpię, czy ktokolwiek bywa zdziwiony taką reakcją partnera na wieść o nowych, bocznych motylkach u drugiego z nich. smile

23

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:

Wniosek kolejny jest taki: Zakochanie podczas zwiazku i małżeństwa istnieje, ale jest złeee, ludzie złeeee.

Jak się przed nim w takim razie bronić?
Jak obronić siebie?
Jak nie dopuścić aby spotkało to partnera?

Ty żartujesz, prawda? smile.
To, o czym mówisz, jest więzieniem.

Ludzi trzeba kochać, miłość jest w nas. Jesteśmy wolni i mamy wybór, kogo ją obdarzymy i jak długo.

Trochę te wasze dywagacje są próbą okiełzania czegoś, co skontrolować nie można.
Ludzie próbują to deprecjonować, zdrada jest piętnowana, nawet wymierza się kary, zabija, kamieniuje.

Dajcie spokój. To, czy ktoś pójdzie dalej, np. zostawi po latach partnera, to każdego indywidualna decyzja i jego sumienia.
Oceniać można jedynie styl, a cała reszta. Ludzie są wolni.

24

Odp: Czy można zdradzić?
Garance_30 napisał/a:
kasajka napisał/a:

Wniosek kolejny jest taki: Zakochanie podczas zwiazku i małżeństwa istnieje, ale jest złeee, ludzie złeeee.

Jak się przed nim w takim razie bronić?
Jak obronić siebie?
Jak nie dopuścić aby spotkało to partnera?

Ty żartujesz, prawda? smile.
To, o czym mówisz, jest więzieniem.

Ludzi trzeba kochać, miłość jest w nas. Jesteśmy wolni i mamy wybór, kogo ją obdarzymy i jak długo.

Trochę te wasze dywagacje są próbą okiełzania czegoś, co skontrolować nie można.
Ludzie próbują to deprecjonować, zdrada jest piętnowana, nawet wymierza się kary, zabija, kamieniuje.

Dajcie spokój. To, czy ktoś pójdzie dalej, np. zostawi po latach partnera, to każdego indywidualna decyzja i jego sumienia.
Oceniać można jedynie styl, a cała reszta. Ludzie są wolni.

WŁAŚNIE. I tej wolności naszej się boję, bo to oznacza że nie ma nic na zawsze.

25

Odp: Czy można zdradzić?
Excop napisał/a:
kasajka napisał/a:

Ale okoliczności są często takie:
Zakochałem się. Przepraszam.
A wtedy żona:
To cham prostak burak jak mógł...
No właśnie... mógł.

No tak. Takie reakcję są równie częste, jak same zdrady.
Ale, jak już wspomniałem, fascynując się inną osobą, tego akurat nie bierzemy pod uwagę. Bo to nastąpi później, niedkiedy duużo później!
Wątpię, czy ktokolwiek bywa zdziwiony taką reakcją partnera na wieść o nowych, bocznych motylkach u drugiego z nich. smile

Wiesz, chodzi o to że partner sie dziwi, że w ogóle zakochanie w kimś innym było możliwe, dlatego wyzywa.
a jak uzgodnilismy jest możliwe.

tylko łącząc sie w pary tego nie zakładamy. A powinniśmy? Oto jest pytanie.
Bo ja łącząc sie tego wcale nei zakładam.

26

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:

WŁAŚNIE. I tej wolności naszej się boję, bo to oznacza że nie ma nic na zawsze.

Hehe, to długa droga jeszcze przed tobą, żeby uwolnić się od lęku, aby żyć autentycznie, pełnią, tu i teraz.

Dobrych snów smile.

27 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-04-17 22:09:11)

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:
Garance_30 napisał/a:
kasajka napisał/a:

Wniosek kolejny jest taki: Zakochanie podczas zwiazku i małżeństwa istnieje, ale jest złeee, ludzie złeeee.

Jak się przed nim w takim razie bronić?
Jak obronić siebie?
Jak nie dopuścić aby spotkało to partnera?

Ty żartujesz, prawda? smile.
To, o czym mówisz, jest więzieniem.

Ludzi trzeba kochać, miłość jest w nas. Jesteśmy wolni i mamy wybór, kogo ją obdarzymy i jak długo.

Trochę te wasze dywagacje są próbą okiełzania czegoś, co skontrolować nie można.
Ludzie próbują to deprecjonować, zdrada jest piętnowana, nawet wymierza się kary, zabija, kamieniuje.

Dajcie spokój. To, czy ktoś pójdzie dalej, np. zostawi po latach partnera, to każdego indywidualna decyzja i jego sumienia.
Oceniać można jedynie styl, a cała reszta. Ludzie są wolni.

WŁAŚNIE. I tej wolności naszej się boję, bo to oznacza że nie ma nic na zawsze.

Owszem, nie ma nic na zawsze. Ale, co to zmienia?
Garance dobrze napisała, że to indywidualna sprawa, związana do tego ze stylem, w jakim się to odbywa.
Można się zakochać w innym (co dla mnie jest zdradą, bardziej bolesną jednak, niż skok w bok dla tzw. sportu). Aby zakochać się, trzeba dać się ponieść pierwszemu zauroczeniu. Koniec i kropka.
To jest wybór. Idę w to, czy jednak - nie, mimo fascynacji. I w tym zawiera się ta wolność, moim zdaniem.
Reszta, to dopisywanie uzasadnień, dlaczego robię tak, a nie inaczej. I wynikających z tychże uzasadnień pytań. Między innymi, dlaczego nikt nie chce mnie zrozumieć, że zrobiłem/zrobiłam tak, a nie na odwrót?

28

Odp: Czy można zdradzić?
kasajka napisał/a:
Excop napisał/a:
kasajka napisał/a:

Ale okoliczności są często takie:
Zakochałem się. Przepraszam.
A wtedy żona:
To cham prostak burak jak mógł...
No właśnie... mógł.

No tak. Takie reakcję są równie częste, jak same zdrady.
Ale, jak już wspomniałem, fascynując się inną osobą, tego akurat nie bierzemy pod uwagę. Bo to nastąpi później, niedkiedy duużo później!
Wątpię, czy ktokolwiek bywa zdziwiony taką reakcją partnera na wieść o nowych, bocznych motylkach u drugiego z nich. smile

Wiesz, chodzi o to że partner sie dziwi, że w ogóle zakochanie w kimś innym było możliwe, dlatego wyzywa.
a jak uzgodnilismy jest możliwe.

tylko łącząc sie w pary tego nie zakładamy. A powinniśmy? Oto jest pytanie.
Bo ja łącząc sie tego wcale nei zakładam.

Podobno przeciętny człowiek w ciągu swojego życia kilka razy zauroczy się inną osobą.
Nie iwdze w tym nic zdrożnego, nic nienormalnego.

Ta nienormalność, zaczyna się dopiero po decyzji, co chcemy z tym zauroczeniem zrobić.
Jeżeli będąc w związku, decydujemy się na podjecie pracy nad rozwojem zauroczenia, zakochaniem się a potem tłumaczymy to "ślepą strzałą amora",
to już hipokryzja, zakłamanie, szukanie na siłę usprawiedliwienia dla siebie.

Widocznie jednak gdzieś tam w tyle głowy siedzi przesłanie :
- rób tak, żeby przez Ciebie nie płakał ( niewinnie) inny człowiek.
- nie krzywdź.

Taka hipokryzja, która mimo wszystko wynika z  potrzeby poczucia bycia "porządnym człowiekiem".
Tyle, że niesłychanie tolerancyjnym dla siebie, zwykle znacznie mniej dla innych.

żona zła, źle gotuje, przytyła, czepia się, nie wychwala, nie pozwala  - ja biedny cóż mam począć skoro "trafiło" mnie zakochanie. (nie mylić z miłością !)

Posty [ 28 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można zdradzić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024