Witam
Nie wiedzialam jaki podac tytul bo temat jest dosyc rozlegly jednak bede starala sie pisac o konkretach. Chodzi o rodzicow mojego obecnego partnera. zamieszkalismy w ich domu na pietrze ,ktore w sadzie bylo mojego faceta tzn on kupe kasy i pracy w to mieszkanie wlozyl .Mialam duze opory by sie tam przeprowadzac bo od urodzenia mieszkalam w bloku a ten dom to taki jakby dom na wsi ,ale jednak podjelam ta decyzje i w sumie jej nie zaluje bo m.in przekonalam sie co to za ludzie.Zyja ciagle na kredytach matka na emeryturze schorowana <rak mozgu> ale sprawna fizycznie uwielbia grzebac w kwiatkach itp ojciec na rencie ale schizofremik. I stalo sie tak ze poprostu nas wyrzucili stamtad dodam ze z dwojka dzieci ! Poszlo o kase stwierdzili ze zamalo im kasy dajemy a sytuacja jest dosc skomplikowana bo kiedy moj partner prowadzil swoj interes i mial kasy jak lodu to pomagal dawal tyle kasy ile chcieli ale kiedy sytuacja sie zmienila bo splajtowal bylismy w bardzo trudnej sytuacji okazalo sie ze jestesmy zbedni .Nie bylo tez tak ze nie dawal nic podobno umowili sie ze skoro nie doklada sie do rat za kredyt hipoteczny to bedzie co tydzien oplacal im providenta oprocz swojego czyli mies dawal im ponad 600 zl ale oni chcieli wiecej i wiecej ! Mieszkalismy w kiepskich warunkach bez mebli bez lazienki <korzystalismy z lazienki rodzicow na dole> bez mebli jedynie mielismy lozko i dwa fotele bez centralnego ogrzewania <dobrze ze bylo lato >ale generalnie warunki niezaciekawe.Zazceli nam zycie utrudniac nie moglam zrobic prania w pralce wtedy kiedy mialam ochote pozniej zaczeli zamykac dostep do lazienki itp... w koncu doszlo do awantury wiec przyjechalismy na 3 dni do mojej mamy i po trzech dniach okazalo sie ze nie mamy juz mozliwosci powrotu ! Musialam dziecko przepisac do nowej szkoly a zaczela pierwsza klase wiec to nie bylo latwe tez dla niej.Wyrzucili nas jak psy razem z dziecmi mowiac ze oni gore teraz sobie wynajma zeby miec kase , mieszkanie ktore robil i wlozyl swoj wklad finansowy moj partner . Minelo 3 mies i moj Tomek sie z nimi pogodzil tzn zaczal znowu do nich jezdzic tak jakby nic sie nie stalo do tego kase im pozycza !
Wiem ze maja sprzedac ten dom bo nie maja kasy na raty byli przekonani ,ze jak moj Tomek otworzy nowy interes to bedzie dawal kase a ze niestety ten interes nie wypalil to potraktowali go jak smiecia a on teraz im w tylek wlazi. Nie rozumiem jego rodzicow jak tak mozna wlasnego syna potraktowac a tym bardziej nie rozumiem Tomka .
Co ja mam o tym wszystkim myslec? Wiem ze chca kupic nowy dom znow sie budowac i juz jego ojciec zapowiedzial ze ma nadzieje ze mu Tomek pomoze hydraulike zalozyc . Co za tupet!!!
Co o tym myslicie bo ja czuje sie w jakis sposob "zdradzona"
Nie rozumiem jego rodzicow nie rozumiem jego dla mnie to oni nie maja za grosz honoru. Conim kieruje ? Moze choroba rodzicow ? Moze wyrzuty sumienia ,ze oni nie maja co do garnka wlozyc a my tak ? Moze nieslusznie mam pretensje ? Uwazam,ze mozna bylo ta sprawe zupelnie inaczej zalatwic siasc porozmawiac powiedziec ,ze jest krucho z kasa ,ze beda musieli sprzedac dom itp a nie jak pojechalismy rzeczy zabrac juz byla klatka tynkowana gdzie przeciez podobno kasy nie mieli .
Moze ktos sie wypowie na ten temat patrzac na to z boku ?