Wotajcie,
Chyba gdzies komus musze wygadac sie...
Jezeli nikt nie ma ochoty czytac biadolenia zalamanej dziewczyny w walentynki mozna zakonczyc czytanie.
A mianowicie, bylam z chlopakiem 5 lat w zwiazku. Calkiem niedawno zamieszkalismy razem. Mamy po 25 i 28 lat. W 2015r. Mielismy drobna przerwe od siebie, bo zaczelo byc krucho, po prostu rozstalismy sie..wiedzac ze za miesiac dwa ulozy sie wszystko..ulozylo bylo cudowniej niz przedtem, pokochalam go mocniej wiedzac, ze bez niego zyc nie umiem i nie chce.
Byl moim pierwszym mezczyzna w zyciu. Pierwszy chlopak, pierwszy narzeczony, pierwsza osoba z ktora probowalam budowac dom. W listopadzie tego roku dostal fajniejsza oferte pracy w innym miescie. Niczego nie myslac po prostu polecialam za ukochanym. Cieszyl sie jak dziecko, ze zostawiam wszystko i jade z nim. Z rodzinnego domu zabralam wszystko. Z nadzieja ze.tu beda najszczesliwsze dni mojego zycia.
I jak to juz bywa. Jeden kubek, jedno lozko, jedna koldra i jeden laptop...
I tu wlasnie jest problem..jeden laptop. We wrzesniu chwile po naszyn zejsciu jego ok.12letnia "przyjaciolka" dodala z nim zdjecia na portal spolecznosciowy z podpisem ze kocha. Oczywiscie po drobnej sprzeczce zostalo bez gadanoa usuniete.
Na laptopie znalazlam jej zdjecia golych cyckow.. bylo mi powoedziane ze.to przeciez przyjaciolka i nic.nie znaczy i zdjecie bylo zrobione dla niego w "przerwie"..
Pokorcilo mnie chwycic telefon. A tam smsy jak bardzo siebie kochaja i tesknia itp.
Bylo mi powiedziane, ze to przeciez tylko ona przyjaciolka. Plakal prosil bym nie odchodzila..
Pokorcilo mnie zasiasc i zaczac czytac jego rozmowy z portalu spolecznosciowego i czytam rozmowy z przyjaciolka. Zdjec cyckow i.jego.fiuta multum. Z wanny. Z lustra, z lozka... rozmowy o tym jak obcowali ze.soba w.lozku... wyznania milosci i tesknoty.
3 miesiace chodzilam podpytywalam - to tylko przyjaciolka. Jak powoedzialam, co przeczytalam to przeciez to tylko przyjaciolka i wtedy nie bylismy ze soba..
Lozkowe sprawy i rozmowy miedzy nami legly..
Wyprowadzilam sie do mamy.. powoedzial, ze on bardzo kocha, ale jestem czepliwa szukam.awantury i zaczepki, chodze.i nic.nie robie tylko awantury.. zaproponowal mi leczenie u psychiatry i dopiero wtedy moge z nim.o czym kolwiek rozmawiac...
Od miesiaca nie.odzywa sie - nadal uwaza, ze.potrzebuje leczenia i mam ze soba problemy.
Nikomu nie powiedzial o swoich wystepkach tylko mowi jaka jestem nienormalna..
Czy jest sens o.cokolwiek walczyc? Czy przyjaciolka mimo cyckow i obcowania to przyjaciolka a ja czepiam sie bez podstawnie?
Dzisiaj sa walentynki jestem sama. Chcialabym bardzo zadzwonic i powiedziec mu jak mi zle, ze ma mnie w nosie.. ale podejrzewam, ze zrobie tylko z siebie idiotke a on swietnie sie bawi... twierdzac mimo wszystko ze mnie.kocha a nie ma sily...
Walczyc czy nie?
Zadzwonic czy nie?
Zapomniec czy zbierac cegly i budowac dom raz jeszcze?