Nie mam orgazmu z partnerem. Oczywiście - doceniam sam akt, bliskość, przyjemność, ale finał jest dla mnie również trochę wazny.
Nie doszłam nigdy w czasie minetki, palcówki, tradycyjnego seksu, nawet gdy pomagam sobie dłonią. Ostatni raz przy partnerze miałan orgazm 3 miesiące temu, a seks uprawiamy dość często... mowiłam - pieszczoty sa za krótkie, nie skupia się na mnie. Zaczął, a orgazm nie nadchodził, rosła irytacja, stres, bo nie umiem, nie mogę, mam udawać?
I tu moje pytanie - czy jestem w tym odosobniona, ze nawet "łechtaczkowy" orgazm sprawia mi kłopot (podczas masturbacji normalnie dochodzę)?
być może dla kogoś nie jest to żaden problem,ale u mnie wynika z tego duża frustracja, partner nawet już nie pyta, czy doszłam; zadowala mnie ale do pewnego momentu, w końcu przerywa, a ja? Jeśli jest możliwość, konczę w łazience, co jest dla mnie upokarzające, i coraz częściej "po" pozostaje po milych chwilavh jedynie wspomnienie, bo ich miejsce zajmuje irytacja, frustracja, ciągłe napięcie (partner nie ma juz na nic ochoty, bo doszedł poprzez oral zazwyczaj)
Musisz mu wprost powiedzieć, że seks ma być przyjemny dla was dwojga i też oczekujesz orgazmu. Najlepiej podczas zbliżenia powiedzieć że ma kontynuować pieszczoty bo Ty jeszcze nie doszłaś.
A czy z innymi partnerami miałaś orgazmy czy też ten jest Twoim pierwszym? Uczyłaś go jak ma się Tobą zajmować? Od dawna jesteś aktywna seksualnie?
Pierwsze co powinna zrobić to iść do lekarza bo może to nie zależne od niego. a po drugie faceci nie przedłużają pieszczot bo to wywołuje u nas szybszy koniec. o wiele szybszy
a po drugie faceci nie przedłużają pieszczot bo to wywołuje u nas szybszy koniec. o wiele szybszy
Co masz na myśli?
Osobiście uważam, że gra wstępna jest siedliskiem kobiecego orgazmu. Nie przystoi mi uważać się za znawcę, czy cóś, ale uważam, że pieszczenie ciała kochanej kobiety, to sama przyjemność dla mężczyzny. I nie chodzi nawet o samą clitoris, bo kobiety różnie reagują na drażnienie łechtaczki non stop.
Bardziej chodzi o piersi i cały obszar skóry wokół nich, plecy i pośladki. No i, skórę głowy ukrytą pod włosami.
Zajmuje to trochę czasu, bo i powinno, ale obserwowanie reakcji partnerki rekompensuje "napięte" oczekiwanie na penetrację. I wzmaga męski orgazm.
Trzeba jednak poznać wzajemne oczekiwania, nim nastąpi frustracja niespełnieniem.
O nasz orgazm. pieszczoty nas podniecają może dlatego Sfaqq Partner nie chce przedłużać
O nasz orgazm. pieszczoty nas podniecają może dlatego Sfaqq Partner nie chce przedłużać
Dziwne nieco podejście. Doprowadzenie kobiety do orgazmu łechtaczkowego generalnie ułatwia osiągnięcie przez nią pochwowego. Rozumiem, że zbyt długa pieszczota może kobietę drażnić ale z kolei zbyt krótka zachamowuje wszystko inne.
no tak trochę dziwne ale 45 minut a po dłuższych pieszczotach np 20 minut na dojście to jest ogromna różnica
Dużo też jest zależne od techniki - jeżeli kobieta nie nauczy faceta jak ma robić a on jest ciemny w tych sprawach to takie sytuacje mają miejsce. Jeżeli facet wychodzi z założenia, że wystarczy pomlaskać jednostajnie językiem w jednym miejscu to nie ma co oczekiwać na fajerwerki. Zresztą nie wiemy jak wygląda minetka u autorki posta.
@sfaqq... jak się masturbujesz to dochodzisz.... jak z mężem, to nie dochodzisz... więc macie problem do rozwiązania. Jedyne rozwiązanie jakie mi przychodzi do głowy i może się udać, to abyś mogła sama dopalić się na łechtaczce -- sama, ale nie w łazience, ale z mężem.
Myślisz, że to zły pomysł? Dlaczego? Bo on będzie zły, że musisz sama, żę nie daje Ci orgazmu? Dlaczego w łazience a nie z nim?
No nie zły pomysł ale wiesz dobrze ze mamy duże ego... przestanie czuć się mężczyzna i może się zakończyć jej związek bardzo szybko, choć warto spróbować raz czy dwa może nie ma aż tak wysokiej dumy ;p będzie po nim widać
Nie widzę żadnego problemu - pozycja misjonarska z podkulonymi nogami, on w Ciebie wchodzi a ty bawisz się łechtaczką. W czym problem?