Moje małżeństwo to fikcja. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Moje małżeństwo to fikcja.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: Moje małżeństwo to fikcja.

Witam. Jestem mężatką od 13 lat. Oto krótka charakterystyka naszych relacji:
Życie UCZUCIOWE: nie potrafimy się dogadać, brak wspólnych tematów do rozmów, różnica intelektualna która z roku na rok coraz bardziej jest drażniąca, dołuje mnie opryskliwość męża i jego niedojrzałość emocjonalna;
W związku ostatnie słowo miałam najczęściej ja. Ale każdy zakup uzgadanialiśmy wspólnie. Mój błąd że w wielu sytuacjach wyręczałam go, bo wg mnie, daną czynność robiłam lepiej.
Życie FIZYCZNE: ogólnie porażka - początki fatalne,  (jesteśmy swoimi pierwszymi i ostatnimi partnerami), mąż mnie nie pociąga a wręcz jest odpychający; seks był raz na kilka miesięcy.
Życie MATERIALNE: Od 3 lat mamy oddzielne finanse. To była moja decyzja, bo większość wydatków była "po mojej stronie", bo wciąż słyszałam, że on nie ma kasy. Miarka się przebrała, gdy zaczął wydawać pieniądze (podobno zaoszczędzone) na samochód - a na dzieci i życie to nie miał:). Od kilku lat spłacam kredyt - tak z nim uzgodniłam i nie mam tego za złe. Przez 6 lat nie spytał ani razu, czy wystarcza mi kasy. Problem jest mój, to co sie będzie biedaczek wychylał.......
Gdyby nie dzieci - byłabym już dawno po rozwodzie. Jednak nie potrafię tego zakończyć. Mam wyrzuty sumienia, że nie potarfiłam stworzyć udanego zwiazku, że przestałam kochać człowieka, któremu oddałam siebie.
Od kilku lat straciłam chęć do życia. Korzystam z pomocy psychologa. Nie wiem jak sobie pomóc, co robić. Czuję, że życie przecieka mi miedzy palcami. Nie chcę gnuśnieć tak dalej. A może zbyt dużo wymagam od życia? Może powinnam docenić, że mąż nie bije i nie pije? ( tych argumentów kiedyś użył w czasie kłótni).
Mimo, że wie że nie kocham go, on chce dalej żyć razem, bo jest mu tak najwygodniej. Wiem, że gdyby odszedł, nie ma w nikim oparcia- rodzina ma go gdzieś, zaufanych znajomych też nie ma.
Wiele razy inicjowałam rozmowy. Zawsze informowałam go o moich obawach, rosterkach, złościach. Jego odpowiedź, to wzruszenie ramionami, lub odbicie piłeczki na moją stronę.
Gdy poczuł, że odsuwam się od niego coraz bardziej, nie zawahał sie użyć szantażu emocjonalnego. Na poczatku bardzo przeżywałam jego pogróżki, ale z biegiem lat, przyzwyczaiłam się i nie robi to na mnie większego wrażenia.
Papiery o separację przygotowywałam już trzy razy, ale nigdy nie zostały wysłane.
Przez ostatnie kilka lat, miałam kilka okazji, aby go zdradzić - lecz nigdy tego nie zrobiłam. Mam takie zasady i już. Natomiast on wiele razy wyzywał mnie i oskarżał, choć nie miał dowodów. A to boli!
Ostatnio zainteresował się mną znajomy, który myślał, że jestem rozwódką. Ponieważ pomogłam mu w załatwieniu pewnej sprawy, zaproponował niezobowiązujące spotkanie. Teraz, chce spotkać się kolejny raz. Wiem, że jest mną zainteresowany. No i tu pojawia sie problem...moje zasady. Dlatego też, odwlekam możliwość kolejnego spotkania. Ale nie powiedziałam ostatecznego "nie". Czyli szansa na spotkanie jest. Głęboko w duszy, chciałabym się z nim zobaczyć. Zarazem boję się, że moja wieloletnia asceza, może popchnąć mnie w jego ramiona. Nie wiem jak zachowam się, wstrzymując w sobie przez tyle lat tyle emocji i uczuć, ktorych nie miałam komu dać. Wiem, wiem... zachowuję się wg wzorca "chciałaby, a boi się".
Ta sytuacja, też mnie w jakiś sposób przybija.
Czy ktoś ma sposób na ponowne zakochanie sie w mężu, tolerowanie go, itp?

Przepraszam za błędy i styl - nie jestem najmocniejsza w pisaniu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Moje małżeństwo to fikcja.

Wiesz ja uwazam, ze jak nie ma juz romow, dwoje ludzi przy sobie tzyma seks. A u Ciebie tego nie ma. Nie zakochasz sie juz w mezu, za duzo sie wydarzyło miedzy wami. Myśle, ze w Twoim zyciu nadszedł nowy czas i decyzja nalezy do Ciebie czy zaznesz zyć pełna piersia. To co jest przed Toba jest trudne..musisz wybrac. Pomyśl o sobie.. smile

3

Odp: Moje małżeństwo to fikcja.

Argument "bo nie bije i nie pije" nie jest żadnym argumentem, by trwać w tak nieszczęśliwym związku, podobnie jak argument o dzieciach czy ten, że on nie ma do kogo pójść.
Nic Was już razem nie trzyma - ani uczucia, ani seks, ani wspólny kredyt... dzieci pewnie też będą szczęśliwsze, kiedy nie będą musiały na co dzień oglądać nieszczęśliwych, niekochających się rodziców.
Masz prawo do własnego szczęścia, a nie ma sposobu, by zmusić się do ponownego zakochania. Odejdź od niego dla swojego dobra, zobaczysz, że odetchniesz z ulgą i będziesz mogła sobie wszystko poukładać od nowa.

4

Odp: Moje małżeństwo to fikcja.

Dobna...jak tak czytam Twoją historię widze samą siebie......podobna sytuacja,wieczna szarpanina,kto co komu?brak kasy i wymówki.Ale ja uważam ,ze szkoda czasu na ciągłe wybaczanie.Ja czekałam 15 lat,żyłam w świadomosci ,ze cos się naprawi,że stanie się cud-pokocham,polubię chociaż,ale to już dawno wygasło.Męczyłam siebie i dzieci,ale powiedziałam dość.On cały ten czas zimny...razem,ale obok.W tej chwili jestem mężatka po raz drugi,dwoje dzieci z poprzedniego małzeństwa są wkońcu szczęśliwe,a 18 miesiecy temu urodziła nam sie córeczka.Jestem w związku juz 3 lata i nie zamieniła bym tego za żadne skarby.I ty też przemyśl...nie wolno czekać aż cos sie zmieni,ja wiem o tym dokładnie.Teraz wiem,że żyję,że jestem kobietą:)

5

Odp: Moje małżeństwo to fikcja.

Nie spodziewałam się na taki odzew w mojej sprawie - bardzo dziekuję kochane dziewczyny!
Zdaje sobie sprawę, że powinnam uwolnić się z tego ułomnego związku. Ale... boję się, że wyrządzę krzywdę dzieciom. Delikatnie rozmawiałam na ten temat z nimi. Starsze dziecko (12 lat) na słowo "rozwód" zaczyna płakać i wręcz dostaje szału. Wprost mi powiedziało, że woli nieszczęśliwcyh rodziców razem, niż osobno.
Wcześniej, bałam się też reakcji znajomych i rodziny. Jednak kilka ostatnich lat znieczuliło mnie dość, aby się tym nie przejmować.

6

Odp: Moje małżeństwo to fikcja.

Ja także mam 12-letniego synka i on widząc moja krzywdę był smutny,zamknięty.Być moze nie mówisz wszystkiego dzieciom,aby im zaoszczędzić cierpień i rozczarowań,ale jeśli Ty będziesz szczęśliwa to dzieci także,porozmaiwiaj z synkiem.Pomyśl o sobie.Twoje dobro i dzieci jest najwazniejsze.Nie ma sensu ciągnąć takiego związku,o ile mozna to nazwac związkiem??...W tej chwili mój syn traktuje mojego męża jako przyjaciela,,ojca i kogos bliskiego.Nie wolno patrzec na znajomych,albo co ludzie powiedzą.To wyłącznie Twoje życie,a ludzie...........wiecznie mają coś do powiedzenia,ale nie warto brać sobie ich opinii do serca-żyj jak TY tego chcesz.W mojej sytuacji tamten rozdział życia dawno się skończył i wszyscy zapomnieli co było.Ważne jest teraz..pozdrawiam i powodzenia

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Moje małżeństwo to fikcja.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024