rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 208 ]

Temat: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Pomóżcie mi jakoś to przetrwać.

W poprzednim wątku pisałam o swoim chłopaku, o tym że nigdy nie czułam się przez niego kochana, pożądana. Dziś wszystko się skończyło, zakończyłam to chore bagno w jakim tkwiłam. Dowiedziałam się, że idzie na spotkanie ze znajomymi, na którym będzie też jego wielka niespełniona miłość. Powiedział, że nie chce mnie z nimi poznać, że nie chce mnie zabrać, bo nie chce ranić tamtej drugiej. W ogóle nie chce, żeby oni wiedzieli o mnie. Gdy to zrozumiałam, po prostu sobie poszłam, odepchnęłam go na ulicy i poszłam - cała roztrzęsiona i "zagotowana" w środku... Zrozumiałam wreszcie, ze ja nigdy się naprawdę nie liczyłam i nie liczę, tamta zawsze będzie jego wielką miłością, a ciągnie się to już za nim od dobrych paru lat... Nie odzywam się do niego, nie odbieram, nie odpisuję, nie chcę go znać. Przekreślił wszystko, a ja czuję się niedoceniona, poniżona, bo byłam tylko poczekalnią, kołem zapasowym... Ile razy już wybaczałam, ile razy się łudziłam, zabiegałam o miłość, czułość, bliskość... Sama siebie poniżyłam i teraz nie mogę spojrzeć w lustro... A on idzie w sobotę na imprezę, znów latać za tamtą jak pies za suką... Nigdy nie byłam jego miłością i przestałam się w końcu łudzić, że będę, bo byłam tylko tą drugą, DRUGA=POPYCHADŁO. Tyle razy mama mówiła mi, żebym go zostawiła, a ja jej nie słuchałam, tyle razy to ja go przepraszałam, za swoje "fochy" podczas gdy wszystko było jak najbardziej uzasadnione i to ja miałam rację... A on? Jego gierki, przekręty, kłamstwa, sekrety... Pewnie gdybym go nie przycisnęła, to nawet nie powiedziałby mi o tej imprezie, na którą się wybiera, ale moja intuicja mnie nie zawiodła, jak zawsze... Powinnam bardziej ufać sobie, swojej intuicji, bo ona zawsze dobrze mi podpowiada... Już raz dałam mu szansę, po tym jak szukał sobie innej w internecie, tym razem nie wybaczę, nie mogę, nie potrafię, nie chcę...

Jak szybko zapomnieć, jak nie analizować, jak się oderwać i mieć go gdzieś?
Proszę wesprzyjcie mnie jakoś...   sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Przykro mi to pisać, ale nie ma aktualnie innej opcji jak wyć do księżyca, szlochać, leżeć w łóżku w samotności tak długo aż rozpadniesz się....................................... i po tym  powolna praca nad sobą, walka nad emocjami , stawanie się silniejszą ........................... i znów upadek....................... i znów poczucie krzywdy,żal .............ale ciut mniejszy........................ i znów upadek i tak wiele razy,aż poczujesz, że choć nadal Tobie żal,wspominasz, tęsknisz ale jakoś mniej Cię boli

3

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Najważniejsze, że zrozumiałaś i ślepo nie brniesz w ten związek.
Może po czasie się ogarnie i zobaczy, co stracił, ale wolałabym pewnie jak każdy tutaj, byś już nie dawała nawet takiemu komuś szansy gdyby taka możliwość była.
Nie ma sensu, by dziewczyna w związku zamartwiała się jakąś niespełnioną miłością swojego faceta.
Po co masz się czuć gorsza?
Jak ją tak wielbi, to niech ku*wa niech sobie świątynie wybuduje na jej cześć.

Jest na ziemi ktoś, kto kochałby Cię bezgranicznie, więc nie trać czasu na tego dupka, tylko daj sobie szansę z kimś innym,
kto Cię uszczęśliwi.

A on? hahaha nadal będzie za nią latać... i raczej gów** z tego wyjdzie..

Myśl o sobie Maleńka! Bądź twarda.
ps. też mam teraz problemy.. sama nie wiem, czy jeszcze mam chłopaka, ale pamiętaj, że siła jest kobietą!

4 Ostatnio edytowany przez Alternatywna25 (2015-08-24 20:35:04)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Hej, przeżyłam coś podobnego. Byłam z facetem, który ciągle był zakochany w swojej byłej. Ona go zdradziła. Próbowali naprawiać związek, ale on już jej nie ufał i się rozstali. Po kilku miesiącach pojawiłam się ja. On oczywiście ukrywał, że nadal coś do niej czuje, a ja byłam ślepa na wszelkie niepokojące sygnały. Myślałam, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Związek się rozwijał, ale po kilku miesiącach odkryłam że popłakiwał sobie w nocy. Tłumaczył się, że został tak strasznie skrzywdzony. Ja zamiast wtedy dać sobie spokój pocieszałam go. Odkryłam, że jego była wciąż ma z nim kontakt smsowy, rzadki ale jednak. Tak sobie płakali, że się kochali, ale nigdy nie będą ze sobą bo ona to zniszczyła. Potem ona "przypadkowo" pojawiła się w miejscu w którym spotkaliśmy się ze znajomymi. Nie rozmawiali ze sobą. Ja wtedy wciąż ufałam swojemu chłopakowi, nie byłam nawet zazdrosna o nią bo nie znałam całej prawdy. Niedługo po tym planowaliśmy wakacje, byliśmy "szczęśliwi" a przynajmniej on tak udawał. Później nie mógł wytrzymać i się rozstaliśmy. On mówił że jednak ciągle ją kochał i że mimo iż ona teraz ma nowego to wierzy że jest szansa że będą razem. Od tego momentu minął rok. Ja jestem z kimś innym, jego była nadal z tamtym kolesiem, a on siedzi w domu i płacze. Nie mam z nim żadnego kontaktu, nigdy się nie odezwał. Do dzisiaj mnie to boli.

5

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Droga Akwaforto! Dziewczyny mają rację: dobrze, że się z nim rozstałaś, a wypłakać swoje musisz. W samorozwój inwestuj, w pasje (stare i nowe). Jeśli bardziej uwierzysz w siebie to w końcu pewnie spotkasz wspaniałego faceta, a na pewno będziesz lepszą wersją siebie. Wsparcie przyjaciół i rodziny myślę, że jest kluczowe.
Jak długo z nim byłaś?

6

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Byłam z nim dobre półtora roku. Myślałam, że jest moją pokrewną duszą, że jesteśmy sobie pisani. Bywały różne incydenty, rok temu podczas naszego kryzysu on podczas wyjazdu z przyjaciółmi po Europie znów kręcił z tamtą (ona też była razem z nimi). Nie wiem ile jeszcze podobnych sytuacji przede mną ukrywał. Jego znajomi nie znają mnie (oprócz dwóch najbliższych kolegów, rodziców i dziadków). A tamci znajomych, których chciałam poznać (mamy podobne zaingerowania, o czym dowiedziałam się z FB) są przyjaciółmi tamtej, i dobrze znają historię ich relacji (choć nigdy nie byli razem jako para). Tak czy inaczej mam już dosyć bycia tą drugą, za każdym razem wychodzi na to, ze tamta wciąż się dla niego liczy - zresztą nie raz już analizowałam jego oschłość wobec mnie, czasem był namiętny, ale nigdy nie dążył do zbliżenia, nie szalał za mną, nie był we mnie zakochany, bo przecież tylko do tamtej czuł coś podobnego... Po co on w ogóle się ze mną związał... A teraz gada, że nie chce jej zranić... JEJ zranić, JEJ... Poza tym czuję, że on coś ukrywa, że będąc ze mną coś się działo za moimi plecami, inaczej nie miałby problemu, żeby mnie z nimi poznać, nie przejmowałby się tamtą, w końcu kręcił z nią trzy lata temu, wiec nie rozumiem, dlaczego nie chce się przyznać, że jest teraz ze mną... Zresztą po co ja nad tym rozmyślam. Nie mogę sobą więcej tak pomiatać. Na razie jestem pod wpływem adrenaliny, stres trzyma mnie w złości, boję się, ze wkrótce się rozkleję, i będę non stop analizować, doszukiwać się powodów tego wszystkiego itp.  Poza tym podejrzewam, że nawet jeśli z nią nic już mu nie wyjdzie, to będzie szukać sobie kolejnej naiwnej na portalu ogłoszeniowym, już nie raz tak zrobił, ze strachu, że zostanie sam... Poza tym długo mogłabym pisać, jak bardzo czułam się przez niego niedoceniana w tym związku, że i tak wiem podświadomie, że należało to zakończyć już teraz, nie będę dłużej pozwalała mu siebie tak traktować...

7

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

A niby czemu miałabym się rozkleić?
Wiesz jak najlepiej dać sobie radę bez gnojka?
Myśl o nim cały czas źle, nie wspominaj go dobrze, to wkrótce go znienawidzisz za jego zachowanie.
Nie rozmyślaj o tych dobrych czasach, bo się poryczysz.

8

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Tak czytam i poprzedni wątek też przeczytałam i ja tych "dobrych czasów" to nie widzę za bardzo... Za czym autorka niby miałaby tęsknić?

9

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Elle88 napisał/a:

Tak czytam i poprzedni wątek też przeczytałam i ja tych "dobrych czasów" to nie widzę za bardzo... Za czym autorka niby miałaby tęsknić?


Uważasz, że w jednym poście opisze cały swój związek z nim?
Pewnie miała jakieś dobre z nim chwile, jeśli tyle z nim była.

10

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

W zasadzie te "dobre czasy" nigdy nie były dość dobre dla mnie, zawsze podszyte jakimś ukrytym sekretem... Gdy ostatni raz zrobił mi świństwo w maju (napisał do mnie, podczas gdy ja poszyłam się po anonimową dziewczynę z portalu), wybaczyłam, choć nie potrafiłam ufać do końca. Cały czas myślę o tych wszystkich złych chwilach, ich było o wiele więcej - w ogóle ten związek to jakaś pomyłka, zero satysfakcji, szczęścia, uskrzydlenia... Ciągle tylko żebranie o uwagę, uczucia, pocałunki... Nigdy o mnie nie dbał, nie dbał o moje bezpieczeństwo, samopoczucie, wciąż tylko krytykował... Tyle razy przez niego cierpiałam, a on wciąż robił ze mnie wariatkę, histeryczkę... Nie pamiętam żadnych miłych chwil, takich prawdziwych, szczerych, bezinteresownych... Ciągle tylko sekrety, niedomówienia, krytyka, zniechęcenie... To dobrze, że wreszcie się opamiętałam, ale mimo wszystko potrzebuje wsparcia, bo przez niego czuję się poniżona, pogrążona, mało warta w stosunku do tamtej, chociaż wiem, ze nie powinnam...

11

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Elle,
bo miała 'chłopaka' pod bokiem, beznadziejnego z tego co pisze, ale jednak.
I za wyobrażeniem 'jak pięknie mogło być' podlanym paroma fajnymi chwilami będzie teraz płakać i tęsknić.

12

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

W zasadzie te "dobre czasy" nigdy nie były dość dobre dla mnie, zawsze podszyte jakimś ukrytym sekretem... Gdy ostatni raz zrobił mi świństwo w maju (napisał do mnie, podczas gdy ja poszyłam się po anonimową dziewczynę z portalu), wybaczyłam, choć nie potrafiłam ufać do końca. Cały czas myślę o tych wszystkich złych chwilach, ich było o wiele więcej - w ogóle ten związek to jakaś pomyłka, zero satysfakcji, szczęścia, uskrzydlenia... Ciągle tylko żebranie o uwagę, uczucia, pocałunki... Nigdy o mnie nie dbał, nie dbał o moje bezpieczeństwo, samopoczucie, wciąż tylko krytykował... Tyle razy przez niego cierpiałam, a on wciąż robił ze mnie wariatkę, histeryczkę... Nie pamiętam żadnych miłych chwil, takich prawdziwych, szczerych, bezinteresownych... Ciągle tylko sekrety, niedomówienia, krytyka, zniechęcenie... To dobrze, że wreszcie się opamiętałam, ale mimo wszystko potrzebuje wsparcia, bo przez niego czuję się poniżona, pogrążona, mało warta w stosunku do tamtej, chociaż wiem, ze nie powinnam...

No właśnie...
Kurczowo się trzymałaś tego 'czegoś' mimo że nie zaspokajało Twoich potrzeb..

13

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Jedynym powodem, przez który płaczę, to nie tęsknota za jakimiś tam chwilami, tylko świadomość, że pozwalałam siebie tak traktować, że nie miałam odwagi zerwać, odejść. To mój pierwszy chłopak, nie mam doświadczenia, życie dopiero mnie wszystkiego uczy... Nie wytrzymałam tego po prostu, wiem, że on nie jest mnie warty...

14

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

W zasadzie te "dobre czasy" nigdy nie były dość dobre dla mnie, zawsze podszyte jakimś ukrytym sekretem... Gdy ostatni raz zrobił mi świństwo w maju (napisał do mnie, podczas gdy ja poszyłam się po anonimową dziewczynę z portalu), wybaczyłam, choć nie potrafiłam ufać do końca. Cały czas myślę o tych wszystkich złych chwilach, ich było o wiele więcej - w ogóle ten związek to jakaś pomyłka, zero satysfakcji, szczęścia, uskrzydlenia... Ciągle tylko żebranie o uwagę, uczucia, pocałunki... Nigdy o mnie nie dbał, nie dbał o moje bezpieczeństwo, samopoczucie, wciąż tylko krytykował... Tyle razy przez niego cierpiałam, a on wciąż robił ze mnie wariatkę, histeryczkę... Nie pamiętam żadnych miłych chwil, takich prawdziwych, szczerych, bezinteresownych... Ciągle tylko sekrety, niedomówienia, krytyka, zniechęcenie... To dobrze, że wreszcie się opamiętałam, ale mimo wszystko potrzebuje wsparcia, bo przez niego czuję się poniżona, pogrążona, mało warta w stosunku do tamtej, chociaż wiem, ze nie powinnam...

Kochana, zapamiętaj na przyszłość: ktoś kto wchodzi w nowy związek - relację właściwie, bo trudno w takim przyp. mówić o związku, nie zamknąwszy za sobą drzwi do przeszłości NIE JEST W STANIE otworzyć się emocjonalnie na kogoś innego.
Myślę, że zapamiętasz tą lekcję na lata.  Dlatego nic sobie nie wyrzucaj, uwierz mi - nie mogłaś NIC zrobić, on i tak Ciebie praktycznie nie zauważał, bo w głowie miał cały czas tamtą.

Ale zrozum, że on to i tak takie tło do Twojego problemu, którym jest niskie poczucie wartości, nad którym musisz popracować. Ta chora relacja tylko pokazała Ci jak niskie musi być, że godziłaś się na te ochłapy. Ale w żadnym razie nie świadczy to o tym, że jesteś nikim, do kitu i że nie będziesz za jakiś czas w szczęśliwym związku.

15

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Wiem, to prawda. Nie miałam lekko w życiu, ale miałam dzięki temu wsparcie najbliższych. Pewne rzeczy być może zniżyły moje poczucie wartości, ale ten związek jeszcze bardziej je umocnił. Mój były już chłopak, tylko krytykował, nie powiedział mi nigdy, ze kocha, ze mu się podobam, że pięknie dziś wyglądam, że jestem sexy, choć wiem, ze jest zdolny do tego typu flirtów... Jestem atrakcyjną dziewczyną, nie mówię tego z jakiegoś narcystycznego przeświadczenia, ale do brzydkich nie należę. Mimo wszystko, on nigdy nic nie zrobił, bym mogła czuć się przy nim usatysfakcjonowana. Nic. Kompletnie nic. Dla mnie to poniżające, gdy się umalowałam, ułożyłam włosy, ubrałam fajne ciuchy, potrafił skwitować to słowami, "ale masz dziwne oczy", "czemu założyłaś akurat to", "wolę jak masz włosy tak, bla bla bla" I jak tu czuć się wartościowa?

16

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Jedyne czego chcę to zapomnieć. Nawet nie mamy ani jednego wspólnego zdjęcia... Muszę to jakoś przetrwać, przeboleć...

17

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dalej patrzysz nie w te stronę skąd wieje wink

Nieważne co ON myśli o Tobie, tylko jak Ty siebie postrzegasz.
Z takim podejściem nie ten to będzie następny, dla którego będziesz popychadłem.

Nie macie zdjęć, bo on zdjęcia robił se pewnie z nią. I tak ze wszystkim po kolei.
Nie ma sensu tylko siedzieć i się użalać, nic Ci sie od tego nie poprawi, a płakać nie masz nawet za czym zauważ.

18

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Ale ja się sobie podobam, byłam dziś taka pewna siebie i jestem z tego dumna. Odwróciłam się od niego i poszłam, odpychając go. Mogłam mu jeszcze wymierzyć policzek. Pewnie ma z nią zdjęcia, ale g*no mnie to obchodzi. Nic mnie już nie obchodzi. Nie użalam się nad sobą, po porostu przykro mi, że tak długo dawałam sobą pomiatać. Nie płaczę za nim, tylko za sobą, jak mogłam stracić samą siebie. Teraz jedyne co chcę odzyskać to SIEBIE.

19 Ostatnio edytowany przez zwiazkowy_len (2015-08-24 22:57:50)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

Jak szybko zapomnieć, jak nie analizować, jak się oderwać i mieć go gdzieś?

Jeżeli znalazłaś się gdzie jesteś w tej chwili, czytając Twoją historię to już będzie tylko łatwiej. Dlaczego szybko nie zapomnisz, nie przestaniesz analizować, nie oderwiesz, nie będziesz miała go gdzieś? Dlaczego potrzeba na to czasu? Bo ktoś nagle zniknął z Twojego życia. Już nie chodzi o to konkretne indywiduum, po prostu nagły brak obecności. Żałobę trzeba przeżyć. Płacz, rozmawiaj, wylewaj z siebie kiedy masz tylko ochotę, przeżywaj. Pozwoli Ci to sporo dostrzec, szybciej wyłapiesz niepokojące elementy w przyszłości. Nie patrz na siebie przez pryzmat niego. Jego już nie ma, więc tym bardziej jego zdanie i jego myśli już się nie liczą. Nie chciał? Jego strata. Niech sobie tkwi w tej swojej niespełnionej miłości. Przed Tobą jest wiele dobrego, go nie ma, bo jest za Tobą. Ty z kolei nie oglądaj się za siebie.
Spokojnej nocki i miłych snów.

20

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

Ale ja się sobie podobam, byłam dziś taka pewna siebie i jestem z tego dumna. Odwróciłam się od niego i poszłam, odpychając go. Mogłam mu jeszcze wymierzyć policzek. Pewnie ma z nią zdjęcia, ale g*no mnie to obchodzi. Nic mnie już nie obchodzi. Nie użalam się nad sobą, po porostu przykro mi, że tak długo dawałam sobą pomiatać. Nie płaczę za nim, tylko za sobą, jak mogłam stracić samą siebie. Teraz jedyne co chcę odzyskać to SIEBIE.

Tak trzymać!:)

21 Ostatnio edytowany przez romek365 (2015-08-25 00:46:06)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Wkoncu kobieto się opamietalas ,zachowywał się jak bydlę i to on traci a nie Ty !
W sumie ja ze swoją byłą też zdjęć nie mam

22

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Wstałam dziś wcześnie, nie mogę spać. Cały czas myślę o tej sytuacji, ale nie żebym żałowała czy się zamartwiała, a tym bardziej tęskniła, ale tak po prostu. Mam żal do siebie, że nigdy nie byłam twarda i pewniejsza siebie, ale do niego też mam żal. Początki wydawały się obiecujące, ale cóż, zawsze tak jest. To przykre, że tak bardzo rozczarowałam się kimś, kto wydawał mi się na początku zupełnie inny... Ten dupek nic nie zrobił, żebym była szczęśliwa i czuła się przy nim bezpiecznie, kompletnie mu na tym nie zależało. Denerwuje mnie też jego niesłowność i hipokryzja. On wiecznie mówił co innego i wiecznie robił co innego. Za każdym razem wynikały z jego wypocin jakieś sprzeczności - ten człowiek sam sobie zaprzeczał... Gdy ja chciałam rozmawiać, wyjaśniać, być szczera, on pogrywał sobie ze mną, nie mówił nigdy prawdy, okłamywał, a gdy ja nagle mam dosyć, on chce z kolei rozmawiać i wszystko wyjaśniać, podczas gdy mi wiecznie wykrzykiwał, żebym przestała zrzędzić, bo wciąż tylko sobie coś roję... Cały czas wspominam tylko te złe momenty, bo niby jakie są te dobre? To że przytulał co weekend? Przecież to śmieszne... Klapki spadły mi z oczu, żałuję, że nie słuchałam swojej mamy, która od dawna, od kiedy po raz pierwszy potraktował mnie jak popychadło, uznała, ze to nie jest chłopak dla mnie i nie powinnam się poniżać przed nim i przed sobą... Ale ja miałam to gdzieś... Łudziłam się, że to przecież miłość... Wszyscy mają go za dobrego kolegę, ale jak nie potrafię o nim myśleć jak o kimś dobrym... To egoista, dla którego liczy się tylko własna wygoda i szczęście... Kiedy mój brat po raz pierwszy go poznał, od razu wyczuł, ze to fałszywy człowiek, że "źle mu z oczu patrzy", a mój brat ma już pewne doświadczenia z ludźmi, więc od razu się poznał... A ja jak ta naiwna, byłam tylko weekendową przytulanką i oczywiscie bardziej niż swoją ukochaną widział we mnie kumpelę na rower, pizzę, ale żeby wziąć za rękę, pocałować, sprawić jakąś przyjemność to już nie chciał... Czuję się wykorzystana, ale z drugiej strony sama sobie na to pozwoliłam i za to jestem zła na siebie. Jak można ponad siebie stawiać na pierwszym miejscu chłopaka??? Trzeba być naprawdę głupią zdesperowaną idiotką...

23

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Nie ma się co obwiniać. Po prostu byłaś zakochana.
Ja też latałam za dupkiem i cieszyłam się, gdy rzucał mi jakieś ochłapy miłości. Ciągle mi mówił, że jeszcze się nie zakochał, ALE to na pewno przyjdzie z czasem, on po prostu tak ma... W sumie dużo mówił o uczuciach, a bardzo mało robił. Też nie zabiegał o czułości, nie dążył do zbliżeń. Jednocześnie wydawało mi się, że o mnie dba bo np. a to zrobił mi kawę, kanapkę, czy czasem podwiózł gdzieś hmm Z tym, że mój miał jeszcze takie wady, że był strasznie skąpy i często rozliczał się ze mną za małe zakupy np. lody!
To była moja pierwsza miłość, nie miałam porównania i myślałam że to normalne. Teraz jestem z kimś kto dba o mnie aż za bardzo i na prawdę mnie kocha, to po prostu się czuje.

24

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Poza tym on bardzo lubi wzbudzać we mnie poczucie winy, zawsze mnie obarczał winą za popsucie wieczoru, wyjazdu, wszystkiego... On chyba uważa, że wszystkie dziewczyny traktuje się w ten sam sposób, a jego ideałem jest oczywiscie tamta. Ja zawsze byłam wrażliwa, delikatna, ale co to go obchodzi... Podczas naszego ostatniego wyjazdu do jego dziadków, znów się pokłóciliśmy, znów chciałam porozmawiać, dlaczego nie dąży do zbliżenia itp. a on mi na to, (oczywiscie już zdenerwowany) że za krótko się znamy, że on nie jest mnie pewny i dodał, że rozmawiał z kolegą, który też nie jest pewny co do swojej dziewczyny. Powiedział mi, że on nie może mi niczego obiecać, ze jestem dopiero jego pierwszą i takie tam bzdety... To takie rzeczy mówi się swojej dziewczynie? To tak jakby nie traktował mnie poważnie, tylko jak worek treningowy, tak jakby rozważał bycie z kimś innym, bo nagle ja nie jestem dość dobra... Ale mimo wszystko chce być ze mną a ja w jego mniemaniu mam zrobić wszystko żeby go do siebie przekonać... Czy to jest normalne?

25

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Alternatywna25 napisał/a:

Nie ma się co obwiniać. Po prostu byłaś zakochana.
Ja też latałam za dupkiem i cieszyłam się, gdy rzucał mi jakieś ochłapy miłości. Ciągle mi mówił, że jeszcze się nie zakochał, ALE to na pewno przyjdzie z czasem, on po prostu tak ma... W sumie dużo mówił o uczuciach, a bardzo mało robił. Też nie zabiegał o czułości, nie dążył do zbliżeń. Jednocześnie wydawało mi się, że o mnie dba bo np. a to zrobił mi kawę, kanapkę, czy czasem podwiózł gdzieś hmm Z tym, że mój miał jeszcze takie wady, że był strasznie skąpy i często rozliczał się ze mną za małe zakupy np. lody!
To była moja pierwsza miłość, nie miałam porównania i myślałam że to normalne. Teraz jestem z kimś kto dba o mnie aż za bardzo i na prawdę mnie kocha, to po prostu się czuje.

Ten też jest skąpy, ale na szczęście nie rozliczał się nigdy ze mną, zwykle bywało tak, ze raz ja, raz on płaciliśmy za coś, wiec wszystko się jakoś wyrównywało... Dziwne, że mój był zdolny do tego żeby kupić mi okulary za 300 zł w prezencie, mnie nie było na nie stać. Szkoda, tylko, że zauważyłam na zdjęciu, ze podobne ma tamta...

26

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Poza tym muszę dodać, ze ja też nie mam porównania. Nie wiem jak to jest być tą PIERWSZĄ z znaczeniu uczuć, tą najważniejszą, najdroższą. W zasadzie zaczęłam żyć w przeświadczeniu, że chyba nigdy tego nie doświadczę...

27

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

i dodał, że rozmawiał z kolegą, który też nie jest pewny co do swojej dziewczyny. Powiedział mi, że on nie może mi niczego obiecać ...

Ło rany... Tak jak był słyszała tego mojego gamonia. Sugerowanie się związkiem kolegi i ten tekst, że chce ze mną być ALE niczego nie obiecuje! Tak się zabezpiecza na wypadek gdyby odszedł, żebym wtedy czasem nie miała żadnych pretensji, bo przecież on niczego nie obiecywał big_smile

Dziewczyno, dobrze że się to skończyło!

28

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Jego najbliższy kolega to jego mentor. Gdy poznałam od razu wyczułam zakłócenie na moich falach... Nie spodobał mi się od razu, najgorsze jest, ze ten mój były słucha go jak wyrocznię, a tamten ma nie poukładane w głowie...

29

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Poza tym uznałam, że zerwanie poprzez urwanie kontaktu jest najlepszą z możliwych dla mnie opcji, bo ja nie mam zamiaru wysłuchiwać jego uwag, bo on odwróci wszystko do góry nogami i wzbudzi we mnie poczucie winy - a ja po prostu nie chcę się na to narażać, to nie ma sensu. Zresztą co tu wyjaśniać - wcisnąłby mi kolejną bajeczkę, a nawet jeśli zebrałby si e na odwagę i powiedział mi prawdę, to wolę i tak niczego nie wiedzieć, bo jeszcze okazałoby się że spotykał się z nią za moimi plecami, całował... Wszyscy mi uświadamiają, ze tak się nie postępuje z własną i jakąkolwiek dziewczyną.
Poza tym warto zauważyć, ze do tamtej ma o wiele więcej szacunku niż do mnie...

30

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Problem z snem jest czymś normalny, gdy zbyt dużo się myśli... Poprostu mózg nie odpoczywa
Ja naprawdę nie wiem jak mogliście być z kimś , kto wam milosci nie dawał? Nawet pozornej...
Wiadomo przychodzi czas gdzie się tego po prostu potrzebuje, ale trzeba patrzeć chłodniej, nie wiązać się z kimś kto się trafił. W sumie to taja nauczka życiowa dla Was jak w sumie dla mnie też , jednak u mnie było trochę inaczej bo przez pół roku był to związek niemal idealny

31 Ostatnio edytowany przez akwaforta (2015-08-25 07:48:49)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Mój związek miewał okresy idealności - szczególnie początek, potem kilka tygodni w każdym miesiącu - spotykaliśmy się, spędzaliśmy razem czas, mój chłopak był czuły, potrafił przytulić, dać całusa, ale wyczuwało się w tym pewien dystans, to tak jakby przytulał przyjaciółkę albo siostrę, w końcu nie dało się tego wytrzymywać stad moje uwagi i próby rozmów z nim, kończące się zwykle kłótniami. Mimo że były okresy "normalności", to jak już napisałam wcześniej, wszystko to było jakieś takie dla mnie niesatysfakcjonujące i nieszczere (tak mi się wydaje, nigdy nie było 100% oddania, takie rzeczy się po postu wyczuwa). Bywały momenty uniesień, uprawialiśmy seks oralny - a prawdę mówiąc to ja robiłam mu dobrze, on mi nigdy... Czasem był chętny do tego, żeby spróbować, ale nigdy nie zatroszczył się o prezerwatywę, o atmosferę, o te wszystkie rzeczy - nigdy mu się nie chciało powziąć jakichś kroków w tym kierunku, tak jakbym o wszystko miała zadbać ja (i wiele razy próbowałam) Poza tym najdziwniejsze i najbardziej poniżające było dla mnie to, ze w ogóle nie docenił tego, ze jestem dziewicą - dziwił się, że musi przebić błonę, ze może pojawić się krew, ze on nie chce mi sprawiać bólu i zasugerował w żartach, że ktoś inny powinien mnie "rozdziewiczyć"...

32

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

O żarty pretensji nie można mieć , moja w sumie wciąż jest dziewicą , nie naciskalem ...
Widzisz i Ciebie bywały okresy idealnosci i mnie trwało to niemal do końca...
Już tak jest każde doświadczenie życiowe nas czegoś uczy , każde prowadzi do czegoś i raczej nic się przypadkiem nie dzieje

33 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-08-25 09:46:03)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Akwaforta,

Adekwatność Twojego nick'a do opisywanej historii jest zdumiewająca...

Odbicie...

Tak, byłaś "odbiciem" jego dawnej, niewybrzmialej do końca miłości. Teraz z kolei, on się Tobie "odbija" przykrym wspomnieniem...

Nawiązując dalej do akwaforty, wypada tylko dodać, że może potrzebny był ten "kwas", aby wytrawił w Twej świadomości to, abyś w przyszłości nie ignorowała sygnałów, które intuicja dawała Ci od początku.

Proszę, napisz, jeśli możesz, której z ogromu wszystkich przykrych rzeczy, których doświadczyłaś w tej relacji, obecnie żałujesz najbardziej?

34

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

aurora borealis, tak, coś w tym jest.

Najbardziej chyba żałuję tego, ze odkąd przyznał mi otwarcie, ze nie jestem jego miłością, ale mimo to chce ze mną być, ja nadal głupia pozostałam w tym związku, łudząc się, ze miłość w naszym przypadku przyjdzie z czasem, ale jak się okazało świadomość tego, że nie jestem tą najważniejszą, tą ukochaną, której się pragnie, broni, nie wstydzi przed innymi, a wręcz przeciwnie, zaczęła mi strasznie ciążyć... Poza tym dlaczego ja była zawsze taka miękka wobec niego? Tyle rzeczy mi nie odpowiadało, tyle niezaspokojonych potrzeb (nie tylko pragnienie seksu z nim, ale przede wszystkim potrzeba bezpieczeństwa, bezgranicznego zaufania i wsparcia) a ja mimo to nadal z nim byłam...

35

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Przez cały czas traktował mnie jak koleżankę, widywaliśmy się, ale mało było tych romantycznych chwil, mimo, że wiele razy to ja coś inicjowałam pod tym względem, a to chyba o czymś świadczy. Prawda jest taka, że nigdy w jego mniemaniu nie dorównywałam tamtej, bo ona w jego głowie na zawsze pozostanie jako ta idealna. Poza tym on nawet szukał sobie poza mną kogoś jeszcze innego, przesiadywał na portalu ogłoszeniowym, szukał innej, która jeszcze bardziej byłaby w tym właśnie typie, bo ja do niego nie należę. Podejrzewam, że niedługo, jak nie wytrzyma barku kontaktu z mojej strony to znowu zacznie sobie kogoś szukać, już raz tak było... No ale cóż, widać ile byłam dla niego warta...

36 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-08-25 11:24:06)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

aurora borealis, tak, coś w tym jest.

Najbardziej chyba żałuję tego, ze odkąd przyznał mi otwarcie, ze nie jestem jego miłością, ale mimo to chce ze mną być, ja nadal głupia pozostałam w tym związku, łudząc się, ze miłość w naszym przypadku przyjdzie z czasem, ale jak się okazało świadomość tego, że nie jestem tą najważniejszą, tą ukochaną, której się pragnie, broni, nie wstydzi przed innymi, a wręcz przeciwnie, zaczęła mi strasznie ciążyć... Poza tym dlaczego ja była zawsze taka miękka wobec niego? Tyle rzeczy mi nie odpowiadało, tyle niezaspokojonych potrzeb (nie tylko pragnienie seksu z nim, ale przede wszystkim potrzeba bezpieczeństwa, bezgranicznego zaufania i wsparcia) a ja mimo to nadal z nim byłam...

Dziękuję, że zechciałaś odpowiedzieć.

A ile czasu jeszcze trwało to pozostawanie w relacji, już po tej niefortunnej deklaracji, że: "nie jesteś jego miłością"?
Jak sądzisz, co spowodowało, że słysząc takie słowa nie wycofałaś się?
Dlaczego przy nim pozostałaś? Tylko z powodu nadziei, że jednak kiedyś się uda, że niejako "wypracujesz" tę miłość?
Czym Ci ten człowiek zaimponował, gdy go poznałaś? Co sprawiło, że zakochałaś się właśnie w nim?

37 Ostatnio edytowany przez akwaforta (2015-08-25 12:25:09)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Powiedział mi o tym podczas naszej kłótni w Sylwestra 2014. Przyznał, przyciśnięty przeze mnie oczywiscie, że nie czuje do mnie tego pożądania, tej chemii, jaką czuł do tamtej, powiedział, ze bardzo mnie lubi, że to coś więcej, ale kochać jeszcze nie kocha...

Przy okazji dowiedziałam się, ze podczas wakacji 2014 wyjechał razem z nią i ich przyjaciółmi na wycieczkę po Europie. Wycofałam się, zerwałam, ale utrzymywałam kontakt, ale on nie mógł tego wytrzymać i chciał żebyśmy do siebie wrócili, mimo ze nadal nie deklarował uczuć ze swojej strony - pomyślałam wiec, ze nie mogę go naciskać, ze może właśnie nie powinnam wymagać od niego, tylko czekać, łudziłam się ze miłość przyjdzie z czasem, bardziej starał się to okazywać niż o tym mówić, ale jak wiadomo to "okazywanie" nie zawsze było takie jak chciałam, takie jakie powinno być...

Poznaliśmy się przez internet. Podobała mi się jego skromność, był inny od reszty chłopaków, dużo filozofował, był miły i przyjacielski, choć może trochę nieokrzesany. Dopiero z czasem poczułam do niego coś więcej, on niby też, wtedy mi o tym pisał, mówił, gdy doszło do pierwszego zbliżenia (przytulanie, dotykanie) czułam się jak w niebie, on też wcześniej nie przeżył czegoś takiego. Poza tym mieliśmy podobne zainteresowania, śmialiśmy się nawet w przyszłości moglibyśmy otworzyć własną firmę... Na początku się starał, zresztą to prawie cały czas on inicjuje kontakt, niby wszystko było ok, ale potem odkryłam, że wciąż wspomina o tamtej, choć zarzekał się, ze to była pomyłka. Ale i tak się nie uwolnił od niej, skoro wszyscy razem tworzą jedną wielką paczkę przyjaciół... Długo by o tym wszystkim opowiadać...

Dziś uroniłam kolejne łzy, bo nagle naszły mnie chore myśli dotyczące jego i tamtej, widocznie do czego doszło wtedy w wakacje, skoro tak się wczoraj wobec mnie zachował. Gdy chciałam iść z nim na imprezę i poznać tych znajomych, on powiedział ze nie chce żebym ich poznała, że mógłby tym kogoś zranić - czyli ją. Ale jak to zranić? Niby dlaczego? Mogę się oczywiscie domyślać jaki jest powód, nawet w smsie napisał mi ze wszystko mi powie, ale chyba nie warto tego słuchać, boję się i nie chcę wiedzieć... Poza tym gdy o to prosiłam, to milczał, zbywał mnie, odwracał wzrok, widać było ze się stresował, ale nie chciał powiedzieć, więc jest już za późno, mam dosyć tych gierek. Miał szansę, nie wykorzystał jej, okłamał, zataił coś przede mną, nie pierwszy raz zresztą, i gdy sobie poszłam i przestałam się odzywać, nagle biedaczek chce rozmawiać. Kolejnej szansy nie będzie, nie jestem wycieraczką... Chcę się w końcu uwolnić od niego... sad

38

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Gdy chciałam iść z nim na imprezę i poznać tych znajomych, on powiedział ze nie chce żebym ich poznała, że mógłby tym kogoś zranić - czyli ją.

To nie to, że on nie chce jej "zranić", bo przecież to ona jego nie chce, więc jest jej obojętne z kim on się spotyka.
On nie chciał poświęcać czasu Tobie, mając ją obok - i tak nawet jeśli nie rozmawiają, ona będąc tam sama obecnością zaprząta jego uwagę, więc w jego mniemaniu "przeszkadzałabyś" i "plątała się między nogami".

Wszystko co opisujesz to bardzo typowe symptomy, że ktoś myślami jest gdzie indziej, a spotyka się tylko po to żeby się na chwilę od tych męczących myśli oderwać. Paskudne i przykre, ale niektórzy ludzie tak mają i trzeba to przyjąć jako fakt. Nie wygrasz z tym, można tylko odejść i pozwolić sobie na coś dobrego.

39

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Elle88 napisał/a:

Gdy chciałam iść z nim na imprezę i poznać tych znajomych, on powiedział ze nie chce żebym ich poznała, że mógłby tym kogoś zranić - czyli ją.

To nie to, że on nie chce jej "zranić", bo przecież to ona jego nie chce, więc jest jej obojętne z kim on się spotyka.
On nie chciał poświęcać czasu Tobie, mając ją obok - i tak nawet jeśli nie rozmawiają, ona będąc tam sama obecnością zaprząta jego uwagę, więc w jego mniemaniu "przeszkadzałabyś" i "plątała się między nogami".

Wszystko co opisujesz to bardzo typowe symptomy, że ktoś myślami jest gdzie indziej, a spotyka się tylko po to żeby się na chwilę od tych męczących myśli oderwać. Paskudne i przykre, ale niektórzy ludzie tak mają i trzeba to przyjąć jako fakt. Nie wygrasz z tym, można tylko odejść i pozwolić sobie na coś dobrego.

Być może, zresztą ja mam pewną teorię na ten temat: gdy rok temu byli razem na wakacjach, on musiał z nią kręcić, podrywać, znów czegoś chciał i pewnie za moimi plecami coś się działo, a wtedy mieliśmy mały kryzys. Gdy się pogodziliśmy i byliśmy razem on cały czas ukrywał nas przed nimi. Podejrzewam, że mimo wszystko nie chce się przyznać, ze kogoś ma, bo wyszłoby na jaw, że mnie oszukiwał, i ci jego znajomi też nie odebrali by tego pewnie pozytywnie, szczególnie ona. Ale nie wykluczam, że on to robi, tylko po to, by dalej łudzić sie, że gdy będzie uchodził za wolnego, w końcu ją zdobędzie, a wtedy pewnie rzuciłby mnie dla niej, gdyby taki scenariusz się sprawdził... Tak czy owak, moja cierpliwość się skończyła...

40

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dokładnie. Kombinował jak łysy pod górę, bo jemu się uroiło, że ma jakieś szanse u niej. To działa identycznie jak u Ciebie - zauważ - Ty byłaś zakochana w nim, więc nie umiałaś porzucić myśli, że kiedyś w końcu się uda, jeśli tylko wystarczająco 'warunków' spełnisz (mniej lub bardziej niedorzecznych)-on myśli tak samo. Nie dochodzą do niego fakty i to, że skoro tyle lat bezowocnie się o jej uwagę stara, a ona nadal widzi w nim tylko kolegę to to się nigdy nie zmieni.

41

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

No tak, to takie błędne koło: ja chciałam  jego - on chciał jej. Bez sensu. Na szczęście ja już nie chcę. Każdy ma swoją szansę, on miał nie jedną, i co? Zmarnował ją bezpowrotnie...

42 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-25 14:27:41)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

No tak, to takie błędne koło: ja chciałam  jego - on chciał jej. Bez sensu. Na szczęście ja już nie chcę. Każdy ma swoją szansę, on miał nie jedną, i co? Zmarnował ją bezpowrotnie...


I tego się trzymaj. Bez nerwów, na spokojnie - z czasem przyjdzie obojętność na niego jak sobie uświadomisz, że to od początku nie miało żadnych szans.

Popatrz na to tak, jak ja kiedyś sobie podobną sytuację wytłumaczyłam: On sam cierpiał (i cierpi nadal) potwornie z powodu nieodwzajemnionej "miłości" (zakochania powiedzmy), które jest od lat na etapie platonicznym , a takie uczucia najłatwiej przechodzą w obsesję.
W związku z tym, żeby sobie z tym na codzień jakoś radzić wykształcił sobie taki pancerz/skorupę, która umożliwia mu jako takie funckjonowanie, więc udaje przed sobą, przed nią i znajomymi, że już mu przeszło -spotyka się z innymi dziewczynami, spotykał się z Tobą, ale..to wszystko gra, kłamstwo.
W tym wszystkim zatracił empatię, bo wychodzi z założenia - jak każdy nieszczęśliwie zakochany- że to "świat się sprzysięgł przeciwko niemu i nie ma dla niego litości", a skoro on tak cierpi to inni tez niech cierpią, bo niby czemu nie?

Dlatego nie będzie nigdy potrafił wczuć się do końca w Twoje położenie- taki paradoks, bo sam jest w identycznym. Ale to tak nie działa.. Nie można zakochać się od współczucia. a on Tobie w pewien sposób współczuje, szkoda jest mu Ciebie dlatego wydaje mu się, że tymi kłamstwami zrobił Ci przysługę, bo prawdy byś nie zniosła, z drugiej- jest strasznym tchórzem.

43 Ostatnio edytowany przez romek365 (2015-08-25 14:28:50)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Jeszcze by brakowało żeby ona chciała Ciebie , tak na poprawę humoru w ten deszczowy dzień

44

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Jedyne czego się obawiam, to to, że wkrótce poczuję wielką pustkę, bo mimo wszystko jaki by nie był, to jednak był, a taka nieoczekiwane rewolucje nigdy nie wychodziły mi na dobre. Tak czy inaczej jestem pewna swej decyzji, czas przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości...

45

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Pustka pojawia się zawsze ,bo zostaje ten wolny czas który spedzalo się razem

46

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Elle88 napisał/a:
akwaforta napisał/a:

No tak, to takie błędne koło: ja chciałam  jego - on chciał jej. Bez sensu. Na szczęście ja już nie chcę. Każdy ma swoją szansę, on miał nie jedną, i co? Zmarnował ją bezpowrotnie...


I tego się trzymaj. Bez nerwów, na spokojnie - z czasem przyjdzie obojętność na niego jak sobie uświadomisz, że to od początku nie miało żadnych szans.

Popatrz na to tak, jak ja kiedyś sobie podobną sytuację wytłumaczyłam: On sam cierpiał (i cierpi nadal) potwornie z powodu nieodwzajemnionej "miłości" (zakochania powiedzmy), które jest od lat na etapie platonicznym , a takie uczucia najłatwiej przechodzą w obsesję.
W związku z tym, żeby sobie z tym na codzień jakoś radzić wykształcił sobie taki pancerz/skorupę, która umożliwia mu jako takie funckjonowanie, więc udaje przed sobą, przed nią i znajomymi, że już mu przeszło -spotyka się z innymi dziewczynami, spotykał się z Tobą, ale..to wszystko gra, kłamstwo.
W tym wszystkim zatracił empatię, bo wychodzi z założenia - jak każdy nieszczęśliwie zakochany- że to "świat się sprzysięgł przeciwko niemu i nie ma dla niego litości", a skoro on tak cierpi to inni tez niech cierpią, bo niby czemu nie?

Dlatego nie będzie nigdy potrafił wczuć się do końca w Twoje położenie- taki paradoks, bo sam jest w identycznym. Ale to tak nie działa.. Nie można zakochać się od współczucia. a on Tobie w pewien sposób współczuje, szkoda jest mu Ciebie dlatego wydaje mu się, że tymi kłamstwami zrobił Ci przysługę, bo prawdy byś nie zniosła, z drugiej- jest strasznym tchórzem.


Masz sporo racji.  Nigdy nie myślałam w ten sposób. Nie sądziłam, że to się za nim ciągnie. Zawsze mi tylko wmawiał, że on chce teraz czegoś innego, że takie miłości to tylko w filmach i książkach, że jestem dziecinna... Co prawda wiedziałam, że nie jestem w jego typie, ale on wciąż powtarzał, że nie to się liczy i że i tak mu się podobam taka jaka jestem... Tak, tak... 
Ale skoro tak bardzo przeżywa swoją niespełnioną miłość, skoro ma taką obsesję ta jej punkcie, dlaczego szukał sobie poza mną kogoś innego? Kiedy się kłóciliśmy, kiedy wygarniałam mu ile dla niego robię a on tego nie docenia, zaraz szukał sobie nowej sympatii w internecie. To chore... Z nim rzeczywiście jest coś nie tak...

47

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
romek365 napisał/a:

Pustka pojawia się zawsze ,bo zostaje ten wolny czas który spedzalo się razem

I tego najbardziej się boję.

48

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Ja bardzo długo nie mogłam się otrząsnąć po rozstaniu, nie mogłam się pogodzić że nigdy mnie nie kochał i ciągle się do niej porównywałam. Mam nadzieję, że Ty szybciej dojdziesz do siebie smile

Mój były chłopak nie był złym człowiekiem, lecz niestety był trochę wyrachowany. Potrafił mnie tak długo przytrzymać przy sobie mimo iż sam mnie nie kochał. Nie pozwolił odejść, ale też nie chciał nic obiecać. Potrzebował mojego towarzystwa, bo pozwalałam mu na chwilę zapomnieć o tamtej. Zrobił mi tym straszną krzywdę. Gdyby tylko był szczery, moglibyśmy już wcześniej to zakończyć.

49

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Zawsze mi tylko wmawiał, że on chce teraz czegoś innego, że takie miłości to tylko w filmach i książkach, że jestem dziecinna...

Tak, tak.. Czyli innymi słowy: "Wasza relacja jest taka nijaka, letnia i bez większych emocji" ale on to przeboleje, bo skoro z tamta być nie może, a tam to byłoby dopiero hohoho- fajerwerki i wybuchy uczuć wink to lepszy rydz niż nic.

Miłość platoniczna, albo niespełniona najczęściej - jeśli nic się z tym nie robi- przeradza się w obsesję. To bardzo typowe i niestety nikt, poza samym zainteresowanym, nie może tej psychozy w głowie przerwać. To się leczy, ale trzeba CHCIEĆ i przyznać, że ma się poważny problem. Ale takie osoby od tego zawsze uciekają, inaczej nie byłoby obsesji wink

Ciesz się, że to już koniec. W najlepszym wypadku sfiksowałabyś tak jak on.

50

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Gratuluję! Podjęłaś dobrą decyzję. Zajmij się sobą. Popracuj nad swoim poczuciem wartości i wyjdź do ludzi.

51

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Cały czas do mnie wydzwania, ale nie odbieram. Napisał mi sms'a, że jeśli chcę to mogę z nim iść na tę imprezę, ale nie lubi jak ktoś go tak naciska... Boże, co za fałsz...

52 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-25 18:33:53)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

Cały czas do mnie wydzwania, ale nie odbieram. Napisał mi sms'a, że jeśli chcę to mogę z nim iść na tę imprezę, ale nie lubi jak ktoś go tak naciska... Boże, co za fałsz...

To nie tylko dupek, ale idiota.. Nie wierzę, żeby nie rozumiał dlaczego sprawia Ci tyle bólu.
Zmieniam zdanie: on nie tylko nie ma za grosz empatii, ale nawet SYMPATII do Ciebie. Nie ma opcji, gdy się kogoś po prostu zwyczajnie nawet 'lubi' traktować go w taki sposób..jaśniepanicz Ci łaskę robi, że pozwoli Ci pójść ze sobą na tą imprezę..

Jesteś Kobietą, jesteś silna..helouuu :>

53

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Bardzo dobrze, że się nie odzywasz.
Możliwe, że po jakimś czasie pan uświadomi sobie, że Ciebie stracił i zacznie zabiegać. Jeśli by do tego doszło, to błagam bądź silna i konsekwentna w swojej decyzji. Wiedz, że nic tak nie boli jak milczenie wink

54 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-25 18:46:27)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Alternatywna25 napisał/a:

Bardzo dobrze, że się nie odzywasz.
Możliwe, że po jakimś czasie pan uświadomi sobie, że Ciebie stracił i zacznie zabiegać. Jeśli by do tego doszło, to błagam bądź silna i konsekwentna w swojej decyzji. Wiedz, że nic tak nie boli jak milczenie wink


Jeśli kiedykolwiek się "zreflektuje" to tylko dlatego, że stracił 1 wpatrzoną w siebie parę oczu, kogoś z kim było mu bardzo wygodnie i niczego nie inwestował, na pewno nie z powodu uczucia.
Litość i wyrzuty sumienia (o ile się pojawia kiedyś) to słabe podstawy by wyrosła na tym Miłość.
Nie daj się nabrać autorko. To mit, że tacy ludzie wracają kierowani tymi pobudkami, życie to nie komedia romantyczna ani harlequin

55

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Tu nawet nie chodzi o tę imprezę, bo mam ją szczerze gdzieś, nie zniosłabym widoku tamtej wywłoki, więc nie narażałabym swoich nerwów i emocji...

Milczenie jest najbardziej bolesną formą rozstania, już raz nie odzywałam się przez cały tydzień, ale gdy w końcu się zlitowałam (ale głupia), to potem opowiadał mi, że strasznie ciężko to zniósł, nie mógł skupić się w pracy, miał straszne wyrzuty sumienia, nie mógł tego wytrzymać... Może jestem okrutna, ale uważam że mu się należy...

56

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
Elle88 napisał/a:
Alternatywna25 napisał/a:

Bardzo dobrze, że się nie odzywasz.
Możliwe, że po jakimś czasie pan uświadomi sobie, że Ciebie stracił i zacznie zabiegać. Jeśli by do tego doszło, to błagam bądź silna i konsekwentna w swojej decyzji. Wiedz, że nic tak nie boli jak milczenie wink


Jeśli kiedykolwiek się "zreflektuje" to tylko dlatego, że stracił 1 wpatrzoną w siebie parę oczu, kogoś z kim było mu bardzo wygodnie i niczego nie inwestował, na pewno nie z powodu uczucia.
Litość i wyrzuty sumienia (o ile się pojawia kiedyś) to słabe podstawy by wyrosła na tym Miłość.
Nie daj się nabrać autorko. To mit, że tacy ludzie wracają kierowani tymi pobudkami, życie to nie komedia romantyczna ani harlequin


Kiedy ostatnim razem błagał mnie o powrót, to nawet nie przyznał się do jakichkolwiek uczuć, napisał mi w mailu, że bardzo się do mnie przywiązał, i to powinno być najważniejsze. Poza tym zaproponował mi wtedy wspólne zamieszkanie, które jak się później okazało, podczas nszej kłótni w lipcu, ma być próbą poznania się, dotarcia i sprawdzeniem czy rzeczywiście będziemy razem w przyszłości czy nie (to miało go upewnić co do mnie).

57 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-08-25 18:53:29)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

Tu nawet nie chodzi o tę imprezę, bo mam ją szczerze gdzieś, nie zniosłabym widoku tamtej wywłoki, więc nie narażałabym swoich nerwów i emocji...

Milczenie jest najbardziej bolesną formą rozstania, już raz nie odzywałam się przez cały tydzień, ale gdy w końcu się zlitowałam (ale głupia), to potem opowiadał mi, że strasznie ciężko to zniósł, nie mógł skupić się w pracy, miał straszne wyrzuty sumienia, nie mógł tego wytrzymać... Może jestem okrutna, ale uważam że mu się należy...


Kiedyś w bardzo podobnej sytuacji i od podobnego buca przeczytałam dokładnie to samo. Oni zawsze - nawet w sytuacji, którą sami wygenerowali - martwia sie tylko o własną dupę.
To JEMU jest ciezko big_smile dobre... kopia mojego "znajomego"

Kiedy ostatnim razem błagał mnie o powrót, to nawet nie przyznał się do jakichkolwiek uczuć, napisał mi w mailu, że bardzo się do mnie przywiązał,

On Cie w ogole nie zauważa - istniejesz na zasadzie zapełniacza pustki. Buc

58 Ostatnio edytowany przez zwiazkowy_len (2015-08-25 20:40:04)

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu
akwaforta napisał/a:

Tu nawet nie chodzi o tę imprezę, bo mam ją szczerze gdzieś, nie zniosłabym widoku tamtej wywłoki, więc nie narażałabym swoich nerwów i emocji...

Milczenie jest najbardziej bolesną formą rozstania, już raz nie odzywałam się przez cały tydzień, ale gdy w końcu się zlitowałam (ale głupia), to potem opowiadał mi, że strasznie ciężko to zniósł, nie mógł skupić się w pracy, miał straszne wyrzuty sumienia, nie mógł tego wytrzymać... Może jestem okrutna, ale uważam że mu się należy...

Hmm skoro Ty jesteś okrutna to on jest hmm nie wiem jakiego słowa użyć. Okrutnie okrutny? wink

Mam wrażenie, że Ci wasi (Autorki i Alternatywnej) to muskami na poziomie gimnazjum się zatrzymali. Zresztą Elle też takiego przytacza. Skrzywdzili was i to im jest ciężko? Jestem chyba zbyt prosty, aby to zrozumieć. Nawet projektując sobie w/w sytuacje, moje algorytmy nie dają rady. Po prostu wymiękam...

59

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Uświadomiłam sobie, że zawsze byłam dla niego popychadłem, do mnie nie miał szacunku, bo zbyt łatwo i szybko mnie zdobył, ie starając się o mnie w ogóle. A ja tylko się poniżałam. Tamta nie jest łatwa, wciąż go zwodzi, szanuje się i dzięki temu ma jego szacunek, a on wie, że ona jest bardziej warta zachodu, cierpliwości niż ja. Dlatego dosyć bycia ścierką i czas się szanować.

60

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dokładnie. Ale już nie z nim, bo on Cię w swojej głowie już "ma", więc starać się nie będzie.

61

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Pewnie, że będzie się starać, jak tam nic nie zdziała ;]

62

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Tam "starać" zaraz.. Nie będzie się nadto wysilał. Zresztą już wszedł raz na wyżyny starań jak napisał jej, żeby nie robiła scen z tym udawaniem niedostępnej, bo mu jest ciężko i generalnie to się przywiązał wink

63

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dajcie spokój, on nigdy nie potrafił zawalczyć o kogoś, o mnie, i o tamtą też, skoro nie zrobił na niej wrażenia, choć wiem z pewnych źródeł, że była szansa na to, żeby byli razem, ale on nie potrafił jej do siebie przekonać (teraz wyjdzie na to, co ja w nim widziałam i jak to się stało, że na niego poleciałam). Jego problemem jest to, że on nie potrafi być prawdziwym mężczyzną, to chłopiec, któremu najwyraźniej ojciec i matka nie przekazali dobrych wzorców (wiem, bo ich poznałam - typowi nowobogaccy imprezowicze).

64

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dobra to wiemy co jest jego problemem.. Ale zajmijmy się Tobą, bo tak naprawdę to Ty go do swojego życia zaprosiłaś i zabiegałaś o to by w nim został, pomimo tego jak Cię traktował.
Problem jest w Tobie..

65

Odp: rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Dodam, że ja po prostu nie szanowałam siebie, podając mu wszystko na tacy, stąd moje narzekanie na nieszczęście w tym pożal się boże związku.

Z godziny na godzinę, czuję się silniejsza i mądrzejsza smile

Posty [ 1 do 65 z 208 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstałam się z nim na ulicy, zero kontaktu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024