po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

Temat: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Rozstalam sie po dlugoletnim zwiazku byl moja pierwsza wielka miloscia nad zycie go kochalam. Lecz toksyczny zwiazek i musialam odejsc z rozsadku. Jestem teraz w drugim zwiazku napoczatku byly motyle jest przeciwienstwem tamtego. Jest bardzo dobrym czlowiekiem kocha mnie mocno. Jest typowym pantoflem na poczatku podobalo mi sie ze zgadza sie na wszystko. Lecz teraz klucimy sie czesto bo irytuje mnie to juz. Wogole niemusze sie starac to on dzwoni martwi sie wypytuje a ja... kompletnie nic. Caly czas sie zastanawiam czy ja wogole kocham. Pierwszego kochalam i kocham nadal ale nigdy nie bedziemy razem. O tamtego uwage musialam sie starac Z tym mam wszystko na tacy rozmowy byly ale to na nic. Nie wiem czy dalej to ratowac czy jest sens..trwa to rok raz wydaje mi sie ze tego drugiego kocham a raz ze nie... mysle zamartwiam sie:((

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez pterodaktyl (2015-07-02 08:23:43)

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Rozstalam sie po dlugoletnim zwiazku byl moja pierwsza wielka miloscia nad zycie go kochalam. ...musialam odejsc z rozsadku. Jestem teraz w drugim zwiazku...Jest bardzo dobrym czlowiekiem kocha mnie mocno...irytuje mnie...a ja... kompletnie nic. Caly czas sie zastanawiam czy ja wogole kocham. Pierwszego kochalam i kocham nadal ale nigdy nie bedziemy razem. O tamtego uwage musialam sie starac Z tym mam wszystko na tacy...

Ech... Zwróć, proszę uwagę na wytłuszczone fragmenty... I co widzisz? Bo ja sporo... Jesteś w obecnym związku z wyrachowania lub desperacji i wątpię abyś darzyła tego (kochającego Cię człowieka) jakimś pozytywnym uczuciem. On pełni tylko rolę "plasterka" na Twoje rany po tamtym związku. Wybacz, ale według mnie jest zwykłym świństwem być z kimś, zabierać mu czas i udawać związek, gdy myśli się "o" i KOCHA INNEGO. Najwyraźniej brakuje Ci takich emocji, adrenaliny czy ...poniewierania (psychicznego czy fizycznego - nie podałaś szczegółów) jakie fundował poprzedni partner - dlatego łagodne usposobienie aktualnego tak jest irytujące. Pozwolę sobie zacytować Twoje słowa odnośnie tych "relacji", jakie umieściłaś w innym wątku: "Na imprezach po alkoholu nie szanowal mnie wyzywal...Na wszystko sie zgadzalam...moj chlopak wyzwal mnie na trzezwo. Postawilam warunek ze odchodze albo slub i nie mial ochoty sie ze mna zenic". Wybacz, ale co byłoby, gdyby się zdecydował na ślub? Czyżbyś miała jakieś ...masochistyczne skłonności? Aż boję się, co byłoby i jak Tu pisałabyś, gdybś była jego "żoną" i miała z nim dziecko... Poczytaj o takich przypadkach tu na Forum - jest ich bez liku. Przyczynę tych dziwnych Twoich ciągot do przemocowych związków upatruję w Twoim domu rodzinnym, co też już opisałaś. To symptomatyczne dla takich - jak Twój - przypadków...
Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale na podstawie Twoich własnych słów można zaryzykować, że teraz Ty sama fundujesz aktualnemu toksyczny związek - te kłótnie... Zdobądź się na uczciwość i zakończ ten związek - ten człowiek zasługuje na kogoś, kto go będzie cenić, a nie porównywać z jakimś przemocowcem z przeszłości (oczywiście na korzyść tego byłego), kto będzie zdolny odwzajemnić uczucie i dbać o związek. Ty w obecnym tego nie potrafisz... Myślę, że powinnaś albo wrócić do byłego (skoro tak Ci go brakuje i tak wciąż go "kochasz") i dać się wyniszczyć - może wówczas zaczniesz rozumieć na czym polega zdrowy związek i ciepłe relacje, albo zwiąż się z kolejnym przemocowcem - wszak tego Ci chyba brakuje...

3

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Rozstalam sie po dlugoletnim zwiazku byl moja pierwsza wielka miloscia nad zycie go kochalam

Za to może Perelkko?

perelkkaa napisał/a:

bylam w 6 letnim zwiazku z chlopakiem. Ogolnie przez pierwszy rok bylo cudownie. Byla to moja pierwsza milosc. Mialam wtedy 17 lat jak go poznalam. Bylam zakochana po uszy. Na imprezach po alkoholu nie szanowal mnie wyzywal lecz trwalam w tym myslac ze to sie zmieni. Przestal sie starac mimo to zaeyzykowalam i zamieszkalam z nim i z jego mama. Na wszystko sie zgadzalam.. mialam zanizona samoocene.

Tego poniżej nijak nie mogę zrozumieć...

perelkkaa napisał/a:

Stracilam cierpliwosc jak moj chlopak wyzwal mnie na trzezwo. Postawilam warunek ze odchodze albo slub i nie mial ochoty sie ze mna zenic.

I na dokładkę...

perelkkaa napisał/a:

Jestem teraz w drugim zwiazku napoczatku byly motyle jest przeciwienstwem tamtego. Jest bardzo dobrym czlowiekiem kocha mnie mocno. Jest typowym pantoflem na poczatku podobalo mi sie ze zgadza sie na wszystko. Lecz teraz klucimy sie czesto bo irytuje mnie to juz. Wogole niemusze sie starac to on dzwoni martwi sie wypytuje a ja... kompletnie nic. Caly czas sie zastanawiam czy ja wogole kocham

perelkkaa napisał/a:

Nie umiem pokochac go jak tamtego. Coraz bardziej mnie drazni irytuje.

Czy to kara za jego zaangażowanie?

perelkkaa napisał/a:

Z tym mam wszystko na tacy rozmowy byly ale to na nic.

Jakie rozmowy?

perelkkaa napisał/a:

Nie wiem czy dalej to ratowac czy jest sens... mysle zamartwiam sie:((

Poczytaj siebie Perelkko... Odpowiedż jest w Twoich postach.

4

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Fakt mialam ciezkie dziecistwo musialam walczyc o uwage milosc. Tz pierwszym chlopakiem bylo tak samo. Walczylam o odrobine uwagi milosci.A z tym jest spokojnie normalnie.wiem ze we mnie jest problem. Sama juz nie wiem co to milosc taka bezwarunkowa. Zalezy mi na tym chlopaku dobrze mi sie czas z nim spedza. Jestesmy bardzo podobni do siebie. A moze ze to pierwsza milosc? Temu mysle o tamtym.probuje nie myslec o tamtym ale pracuje tak ze 8 h w sluchawkach..zapisalam sie na silowni zeby nie myslec odreagowac. Jestem bardzo wrazliwa osoba probuje byc twarda ale nie umiem.

5

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Z tamtym w lozku idealnie sie dogadywalismy nawet po tych 6 latach. A z tym drugim jest inaczej nie dogaduje sie staralam sie jak moglam piescic itp probowalam rozmawiac co mi sie podoba 2 razy doslownie po rozmowie staral sie. Lecz wrocilo do normy. Dla niego wystarczy pare buziakow i juz chce sie kochac..o grze wstepnej to zapomniec moge. Nabawilam sie infekcji przez to ze na sucho wsadzal. Peklam wszystko mu powiedzialam zee seksu mi sie odechcialo. 2 tyg nie kochamy sie ja nie mam ochoty. Musialam. Mu jak dla chlopca wytlumaczyc ze kobiete trzeba podniecic a nie odrazu wklada. Sory za szczegoly ale tu dla mnie jest wielki problem. I temu mnie teraz tak drazni bo takie rzeczy musialam mu tlumaczyc.i nie mam ochoty na jakikolwiek seks...

6

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Jak babie za dobrze to ma problem. Widac chodzi o seks i nic wiecej. Zadna tam milosc.

7

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Z tamtym w lozku idealnie sie dogadywalismy nawet po tych 6 latach. A z tym drugim jest inaczej nie dogaduje sie staralam sie jak moglam piescic itp probowalam rozmawiac co mi sie podoba 2 razy doslownie po rozmowie staral sie. Lecz wrocilo do normy. Dla niego wystarczy pare buziakow i juz chce sie kochac..o grze wstepnej to zapomniec moge. Nabawilam sie infekcji przez to ze na sucho wsadzal. Peklam wszystko mu powiedzialam zee seksu mi sie odechcialo. 2 tyg nie kochamy sie ja nie mam ochoty. Musialam. Mu jak dla chlopca wytlumaczyc ze kobiete trzeba podniecic a nie odrazu wklada. Sory za szczegoly ale tu dla mnie jest wielki problem. I temu mnie teraz tak drazni bo takie rzeczy musialam mu tlumaczyc.i nie mam ochoty na jakikolwiek seks...

Perełko, jeśli chodzi o seks nie jestem niestety nawet namiastką autorytetu. Nie potrafiłabym doradzić.

Niemniej jednak... Czy Tobie czasem o seks wyłącznie nie chodzi? Bo na tej płaszczyźnie wszystko grało? Bo dominacja poprzedniego partnera w łóżku współgrała z Twoją uległością? I tu to poddanie się jego woli nie kojarzyło się Tobie z przemocą?

8

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Wlasnie to ja w tamtym zwiazku dominowalam w lozku. Ale wlasnie zycie bylo straszne z nim a w lozku wspaniale. A tutaj odwrotnie. Gasi swiatlo majtki i juz jest gotowy. Akurat rozczarowalam sie tym. Czuje sie nie spelniona dotego ta infekcja. I ze wszystko musialam mu tlumaczyc to czuje sie z tym zle.

9

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Wlasnie to ja w tamtym zwiazku dominowalam w lozku. Ale wlasnie zycie bylo straszne z nim a w lozku wspaniale. A tutaj odwrotnie. Gasi swiatlo majtki i juz jest gotowy. Akurat rozczarowalam sie tym. Czuje sie nie spelniona dotego ta infekcja. I ze wszystko musialam mu tlumaczyc to czuje sie z tym zle.

Zastanówmy się wobec tego czy o seks tu chodzi czy też o dominację, która być może siedzi gdzieś głęboko w Tobie...

10

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Poprostu chcialabym normalnej gry wstepnej pieszczoty wydaje mi sie ze duzo nie wymagam. Ale jak mu to wszystko powiedzialam wiedzialam ze jego dume uraze. I odtamtego czasu namietnosc zniknela ochota na seks tez.

11

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Poprostu chcialabym normalnej gry wstepnej pieszczoty wydaje mi sie ze duzo nie wymagam. Ale jak mu to wszystko powiedzialam wiedzialam ze jego dume uraze. I odtamtego czasu namietnosc zniknela ochota na seks tez.

Perelko, może nie czekaj aż on zechce cokolwiek. Myślałaś, żeby zainicjować zbliżenie? Nie wieczorem, nie w łóżku. Gdziekolwiek w mieszkaniu. Gdy będzie czymś zajęty. Nie uważasz, że byłoby ciekawie?

12

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Ale ja probowalam go tam piescic. On mnie tam wogole nie dotyka nawet reka.. o to chodzi ze mu to wszystko powiedzialam przepraszal ale ja juz mam blokade. Ze musialam mu to tlumaczyc jak dla dziecka;(

13 Ostatnio edytowany przez Sponi (2015-07-02 15:02:27)

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Ale ja probowalam go tam piescic. On mnie tam wogole nie dotyka nawet reka.. o to chodzi ze mu to wszystko powiedzialam przepraszal ale ja juz mam blokade. Ze musialam mu to tlumaczyc jak dla dziecka;(

Perełko, nie trzeba od razu tam dotykać. Uwierz mi. Możliwe jest przeżywanie uniesień bez zbytniej ingerencji. Nie myślisz, że nie zgrywacie się jako partnerzy na tej płaszczyźnie? Bo na pewno rozbiegacie się jeśli chodzi o emocjonalne powiązania.

Musze uciekać. Postaram się wrócić tu jeszcze. Liczę, że inni Tobie też w jakiś sposób pomogą udzielając rad.

14

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Tak zastanawialam sie ze na tej plaszczyznie nie zgrywamy sie. Kiedys myslalam ze to tylko seks ale jednak jak sie tam nie dogaduja ludzie to jest problem. Dziekuje za rady i czas poswiecony.

15

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

ja czegos nie rozumiem w tamtym zwiazku potrafilas dominowac a tu co juz nie .kobieto taki ulegly kochajacy facet to skarb musisz go  wychowac po swojemu i bedziesz szczesliwa chyba ze tobie brakuje brutala ktory w dzien cie bedzie lal i czekal az go przeprosisz a w nocy bedzie cie na sile bral zebys byla zadowolona chyba ze tego ci trzebva a to juz inna bajka

16

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Wiesz co mnie zastanawia Perellkko? Wspomniałaś o tym, że w poprzednim związku miałaś satysfakcję z dominowania w zbliżeniach? Skąd to u Ciebie się wzięło i na czym to panowanie polegało? Bez zbędnych szczegółów dobrze smile Co wtedy czułaś?

17

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

W pewnym sensie tak sie staralam w lozku zeby nie chcial odejsc  zdradzac itp. Zeby nie mial jakicholwiek powidow ze dzieki temu go przytrzymam przy sobie.  Tak teraz mysle...Staralam sie. Bardzo czesto bylam na gorze piescilam.ale czesto widywalismy sie co tydz on ze wsi ja z miasta. I zawsze byla namietnosc pozadanie. Nie moglismy sie doczekac do zblizenia. Oddawalam wtedy cala siebie. Tak teraz mysle ze moze on z seksu byl ze mna..ze po 6 latach wieksza byla chemia niz z obecnym po roku..z tamtym to musialam sie caly czas starac zeby mnie chociaz docenil a z tym to on bardzo sie stara. Jestem nieprzyzwyczajona ze nie musze tak sie starac moze nie umiem tego docenic...

18

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

A może raczej spełniałaś jego fantazje erotyczne? Bo dominacja w łóżku nie oznacza pozycji na górze. Seks jest istotny w związku, ale w żaden sposób go nie utrzyma , gdy partnerów nie łączy więź emocjonalna. Ta prawidłowa.

Pisałaś, że poprzedni związek nacechowany był toksycznymi relacjami. Nic konkretnego nie piszesz... Wciąż jednak zwracasz uwagę na Twoje starania wobec byłego. O walkę wręcz o jego uwagę. A jednocześnie napominasz, że obecny partner wzbudza w Tobie frustracje, bo jest ułożony? Stara się dla Ciebie? Czy nie widzisz tu pewnych analogii? Tam byłaś nim - obecnym partnerem... Mylę się?

Wciąż nie pojmuję za czym tęsknisz. Czym jest i jak objawiała się owa toksyczność w poprzednich relacjach?


-

19

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Klamal mi notorycznie wyzywal od poj*banych pi*nietych kksiezniczek. Pierwszo po alkoholu ale juz pozniej  na trzewo np kazal zamknac pi*de. Krzyczal obrazal sie o byle co.Ogolny brak szacunku do mnie. Znajomi mi zwracali uwage ze pozwalam na takie cos..dawal mi duzo powodow do zazdrosci tanczyl kiedys na dyskotece z jakas dziewczyna bo na mnie sie zdenerwowal i tak bylo niejednokrotnie. Rozstalam sie to dowiedzialam sie ze mnie zdradzal spotykal sie w tym samym czasie z inna. Dostrzeglam to ze ten obecny sie stara tak jak ja dla tamtego. Z tym duzo nas laczy slucha mnie rozmawiamy duzo a brakuje mi chyba najbardziej tej namietnosci szalonego seksu. Takie tozczarowanie ta sfera.

20

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

Klamal mi notorycznie wyzywal od poj*banych pi*nietych kksiezniczek. Pierwszo po alkoholu ale juz pozniej  na trzewo np kazal zamknac pi*de. Krzyczal obrazal sie o byle co.Ogolny brak szacunku do mnie. Znajomi mi zwracali uwage ze pozwalam na takie cos..dawal mi duzo powodow do zazdrosci tanczyl kiedys na dyskotece z jakas dziewczyna bo na mnie sie zdenerwowal i tak bylo niejednokrotnie. Rozstalam sie to dowiedzialam sie ze mnie zdradzal spotykal sie w tym samym czasie z inna. Dostrzeglam to ze ten obecny sie stara tak jak ja dla tamtego. Z tym duzo nas laczy slucha mnie rozmawiamy duzo a brakuje mi chyba najbardziej tej namietnosci szalonego seksu. Takie tozczarowanie ta sfera.

No widzisz. Nie ma powodu by myśleć o byłym. Może Ty próbując dominować nad nim w łóżku miałaś poczucie władztwa nad nim? Może próbowałaś dowartościować sama siebie? Zwłaszcza, że takim niecnym zachowaniem zapewne sprowadził Twoje poczucie wartości do podłogi?

21

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Tak to prawda masz racje mialam niskie poczucie wartosci. Jak zero najbrzydsza najgorsza. A tam sie dowartosciowalam bo byl ze mna tam usatysfakcjonowany. Jak sie kochalismy to bylam spokojna ze wszystko jest ok. To jest straszne ze tyle czasu dawalam sie ponizac i trwac w tym. Masz racje we wszystkim bardzo Tobie dziekuje troche to zrozumialam.

22

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

On wywodzil sie z rodziny alkoholikow byl bityy przez tate.obydwoje pili. Tata zmarl i szybko dorosl. Byl bardzo zaradny. Ale myslisz ze on jest poprostu taki ze nastepna tez bedzie tak traktowal czy tylko mnie bo sobie na to pozwolilam? Dodam ze mamy nie szanowal nawet jak na terapie poszla przestala pic. Wyzywal ja krzyczal a pozniej calowal. Dodam ze byl odealem napoczatku nic zlego do mnie nie powiedzial kwiaty bardzo czesto dawal i traktowal bardzo dobrze a to dopiero z czasem wyszlo. Po paru latach. I wlasnie moze za bardzo go kochalam i to wykorzystal i tak mnie traktowal?

23

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Dając sobą poniewierać, utwierdzasz faceta w tym że tak jest i musi być, że to on ma nad tobą władzę. Przykre doświadczenia z jego dzieciństwa też mogły mieć wpływ na to że tak się zachowywał. Trzeba umieć sobie pewne granice. Pocieszę Cię że też jestem od 8 lat z człowiekiem którego bardzo kocham i podświadomie przymykam oczy na pewne jego wady i też tak jak to określiłaś było w twoim przypadku to ja muszę o niego zabiegać, nie odwrotnie chociaż na początku związku było odwrotnie a zmieniło się dlatego że ja na to pozwoliłam z tym że mnie ten układ jednak odpowiada z pewnych przyczyn i za nic nie zamieniłabym go na pantoflarza który by mnie nosił na rękach. Dlaczego? Bo nigdy nie byłam wygodnicka i miałam takie życie że zawsze musiałam o wszystko sama zawalczyć. Czasem jak popatrzę na takie związki z boku gdzie to facet zabiega przesadnie o kobietę przez sekundę jej zazdroszczę a potem przychodzi myśl że może i raz za czas takie coś by mnie rajcowało ale nie na stałe.

Myślę autorko że masz podobnie jak ja tylko że trochę się pogubiłaś. Może w swoim poprzednim związku nie mogła byś przetrwać bo trafiłaś na wyjątkowego despotę nie do przyjęcia i to rozumiem, ale skoro nie możesz z nim być to albo bądź sama albo szukaj kogoś kto zaspokoi twój ognisty temperament i nie bedzie do bólu przewidywalny. Albo po prostu nie szukaj tylko poczekaj aż może sam się znajdzie.

24

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

On wywodzil sie z rodziny alkoholikow byl bityy przez tate.obydwoje pili.

Podejrzewam, ze tego typu wzorce upewnily go w przekonaniu, że agresja jest jedynym sposobem obrony przed doznaniem krzywdy. Popatrz, sama wspomniałaś o jego mamie. Okazała się słabą kobietą. Możliwe, że sięgnęła po alkohol, bo tym sposobem nie musiała stawić czoła nałogowi  własnego męża.

perelkkaa napisał/a:

Dodam ze mamy nie szanowal nawet jak na terapie poszla przestala pic. Wyzywal ja krzyczal a pozniej calowal.

Widziałaś to Perelko i nie dało to Tobie do myślenia? Krzywdził osobę, która w pewnym momencie okazała się słabą psychicznie osobą. Agresor nie ma hamulca jesli na dłuzszą metę ofiara nie wnosi sprzeciwu. Ta może jedynie uciec. Inaczej przegrywa.

Pytasz czy kolejną  kobietę potraktuje identycznie jak Ciebie? Wszystko wskazuje na to, że tak, prawda? Nie napisałas jednak czy on ma problemy z alkoholem. Czy te jego zachowania, o których pisałaś występowały gdy był podcwpływem alkoholu? I wreszcie czy Ty swoim zachowaniem nie prowokowałaś takich reakcji? Broń Boże nie doszukuję usprawiedliwienia jego agresji w Tobie.

25

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Usprawiedliwialam to ze wtedy pila i z tego brak szacunku. Moj tata tez byl alkoholikiem i nie mialam szacunku. Pozniej dopiero jego mama przestala pic i byl zmienny bardzo. Lubila wtrancac sie do kuchni a on zeby sie nie wpie*dalala jak gotuje. To bylo czesto takie teksty. Jesli o alkohol to imprezy bardzo lubil byc wcentrum uwagi i byl odoba zazwyczaj polewajaca jak gdzies wychodzilismy to pil jakby alkoholu nie widzial.. na trzezwo byl rzadko tak wyzywal ale po pijaku sie nie hamowal. Usprawiedliwialam ze pijany. Naprawde o glupstwa sie obrazal.a ja zawsze go przepraszalam..jzrobilam prawo jazdy i jechalam samochodem i wyjezdzalam z parkingu i faktycznie zle wyjechalam krzyczal na mnie a ja ze dobrze nast razem tak nie zrobie. Po czym kazal mi zamknac pi*de. To ja tak go prowokowalamn?    Szybko sie denerwowal obrazal. Musialam uwazac na kazde zachowanie slowa. Nie tak w rodzinie powiedzialam juz obrazony. Non stop przepraszalam o glupoty glupstwa.niosl kiedys dywan nie domyslilam sie zeby bagaznik otworzyc i juz z krzykiem taka i owaka. Wesel mielismy wspolnych ok 10 i moze te pierwsze dobrze wspominam a reszta koszmar..pijany tak szarpal mna popisywal sie bardzo. A odeszlam no coz balam sie wlasnego slubu z nim. Ze bedzie koszmar ze na wlasnym slubie sie poklucimy obrazi sie o cokolwiek. Naprawde sie balam..To jest straszne ze w czyms takim tkwilam. Ale mialam mizerna samoocene i jak mowilam ze mam dosc to on zawsze droga wolna patrz bo lepszego znajdziesz. Ja jestem raczej spokojna a on centrum uwagi. I nie umialam sie bawic tak jak on. Sam mi mowil ze ze mna nie umie i nigdy dobrze sie nie bawil..

26 Ostatnio edytowany przez pterodaktyl (2015-07-04 08:12:10)

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

...on zeby sie nie wpie*dalala...pil jakby alkoholu nie widzial...zawsze go przepraszalam...krzyczal na mnie...kazal mi zamknac pi*de....Szybko sie denerwowal obrazal. Musialam uwazac na kazde zachowanie slowa...Non stop przepraszalam o glupoty...pijany tak szarpal mna...Naprawde sie balam..To jest straszne ze w czyms takim tkwilam. Ale mialam mizerna samoocene....

Jednym słowem - jesteś typem "kobiety - ofiary", która, by normalnie funkcjonować, potrzebuje mieś swojego oprawcę, brutala i chama. Bo tak to wygląda... Opisujesz swój poprzedni związek z kimś, dla kogo byłaś "podczłowiekiem" ...i tęsknisz za tym. No wybacz, ale ja nie pojmuję... Czy po napisaniu tego wszystkiego, co tyczy sie tamtego człowieka (którego tak wciąż "kochasz") ...czytałaś własne słowa? To szablonowy przykład związku toksycznego, pełnego przemocy, w którym podzielone sa role: pan/sługa. I albo zaniżona samoocena (według mnie - całkowity jej brak), albo też jakies niedostatki popychały Cie do decyzji o slubie z takim człowiekiem... Jak ćma - leciałaś wprost w płomień, z tą różnicą, że Ty wiedziałaś dobrze ("balam sie wlasnego slubu z nim"), iz to będzie ostateczne upodlenie. Wybacz to pytanie: moze powinnas była go poslubić, dać się jeszcze bardziej sponiewierać, zeszmacić (prawdopodobnie wkrótce - jako jego "własność" - byłabyś ofiarą bicia)? Może po osiągnieciu tego wreszcie byś zrozumiała z kim lepiej tworzyc związek (i to wysoko cenić), a jakich "typów" omijać szerokim łukiem. Twoje obecne dylematy swiadczą, ze czujesz niedosyt i brakuje Ci prywatnego oprawcy...
Sponiewierana zwróciła między innymi wcześniej uwagę na mały szczegół: na traktowanie przez tamtego własnej matki. Z własnych obserwacji mam opinię, iz to, jak ktoś traktuje własnych rodziców (syn-matkę, córka-ojca) może świadczyć z dużym prawdopodobieństwem o stosunku do własnego partnera... I Ty sama to też potwierdzasz...
Dużo tu piszemy o tamtym chłopaczku-prostaku. Może napisz cokolwiek o obecnym mężczyźnie? Coś mało mu poswiecasz uwagi... Byłby tego tak mało warty? Czy Twoje uczucia są odwrotnie proporcjonalne do zaangazowania drugiej strony? Bo na to wyglada: tamten miał Cię za ... - wiec go "kochałaś i kochasz nadal", obecny ma Cię za kobietę i partnerkę - więc go nie szanujesz i Cię irytuje... To smutne. Ciekaw jestem jak on sie w tym Waszym zwiazku znajduje, jak odczuwa Twoje zachowania, jak wpływa to na jego nastrój. Podejrzewam, że fatalnie... I być moze też i to wszystko, co juz wiemy ...wpływa na jego zachowania wobec Ciebie w tej intymnej sferze - czuje, ze masz go za "0" - trudno mu wydobyć z siebie wszystkie atuty. Tak na marginesie: mam podobne doswiadczenia: o ile nigdy nie miałem z tym problemów, o tyle mając epizod w zyciu z kobietą o zblizonych zachowaniach do Twojego "byłego" - przestawałem mieć ochotę na cokolwiek z seksem wspólnego... Niekiedy to wszystko tak jest powiązane. I prawdopodobnie Twój aktualny partner czuje tą blokadę, bo widzi co sie z Toba dzieje... Wypychajac tamtego prostaka na piedestał, a obecnego niszcząc i nie szanujac - "podcinasz mu skrzydła".
Napisz choć kilka pozytywnych słów o obecnym partnerze... Ten człowiek zasługuje na to z Twojej strony. Szkoda, że tego nie dostrzegasz...
Sumując to wszystko - w dalszym ciągu podtrzymuje swoje zdanie: powinnaś chyba oszczędzić tego wszystkiego obecnemu partnerowi, wrócic do byłego (bądź zwiazać się z podobnym gnojkiem), dać sie całkowicie upodlić - wówczas byłaby szansa, ze w końcu zrozumiesz na czym polega prawdziwy i zdrowy zwiazek i jakie relacje w takowym powinny być miedzy dwojgiem ludzi... I jeszcze jedno: by tworzyć zdrowy związek, być fair wobec partnera i móc sie w pełni zaangazować (czytaj: dać szansę na budowanie tego związku) ...wypada nie mieć jakichkolwiek "sentymentów" i uczuć ("kocham go nadal") wobec kogokolwiek z przeszłości. A tym bardziej wobec takiego prymitywnego gnojka o ewidentnych, "emocjonalnych zaburzeniach" (eufemizm)...

P.S.
Wiem, że moje słowa nie należą do przyjemnych... Widzisz, bywa, ze wchodzi sie w zwiazek z kimś sprawiajacym wrażenie normalnego, dojrzałego i stabilnego emocjonalnie. Najczęsciej wiążąc sie z kims takim  - bedąc zauroczonym - nie dostrzega się sygnałów, ze "coś jest nie tak". U Ciebie jednym z takich (tzw. "czerwone lampki") było odnoszenie sie tamtego do własnej matki... Nie dostrzega się tych sygnałów, bagatelizuje je, a później zaczyna mimowolnie traktować eskalację złych zachowań (pojawiających sie stopniowo w miarę rozwoju: przykre docinki, chamskie uwagi, obraźliwe teksty, szarpanie, bicie itd) jako coś "oczywistego" w związku, coś, na co sami zasługujemy. I tak niekiedy tkwi się w chorych relacjach latami. Jednak osoby o jakiejś dojrzałosci emocjonalnej czują w takim zwiazku dyskomfort i albo próbują taki związek "uleczyć" (terapie, rozmowy, stawianie ultimatum itp.), albo kończą relacje, które je wyniszczają... Osoby takiej dojrzałosci pozbawione tkwią w tym nadal i tworzą sobie na podstawie takiego "związku" obraz szablonowego, właściwego zwiazku - w przyszłosci, wiążąc sie z kimś normalnie postępujacym ...czują sie zagubione i pozbawione tego "czegoś". Ja Ty sama obecnie...

27

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Widzisz Perelko... Kolejny Twój wpis aż kipi od przemocy.  Wyobraź sobie, ze to moja historia. Jakich rad udzieliłabyś mnie, gdybym to ja była autorką takiej opowiesci? Czy poparlabyś mnie gdybym podtrzymywała wersję o wiążącej mnie z takim człowiekiem  miłości? Czy patrząc na to trzeźwo nie kręciłabyś ze zdumieniem głową i głośno zadawała pytanie: czy ja mam dobrze poukladane w głowie? Odpowiedz...

Do Twojego obecnego partnera - jego roli w tej sytuacji dojdziemy. Ty najpierw musisz uwolnić swoją głowę ( nie serce) od byłego. By pójść do przodu powinnas oczyscić się z chorych pozbawionych racji bytu tęsknot za kimś kto tylko gasił choćby najmniejszą iskierkę w Tobie.

Czy kiedykolwiek wybieglaś w przyszłość? Czy pomyslałas co będzie z Tobą, jesli nadal będziesz skupiać się na przeszłości, która zresztą nic dobrego Tobie nie dała?

28

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

U mnie w dziecinstwie normalna rzecza byl krzyk i chyba ja uwazalam ze to normalne.. ja czulam ze ten zwiazek nie ma szans ze mnie wyniszcza.Pozniej dopiero pozniej zastanawialam sie co bedzie jak bede miala dzieci.  Ja to rozumiem ze zycie bymzniszczyla. Macie ze wszystkim racje. A obecny   urzekl mnie swoja dobrocia. Bardzo szanuje swoich rodzicow mnie kocha zwierzeta jak ja(tamten nienawidzil mojego psa uwazal ze to de*il) kocha mnie bardzo chce mojego szczescia jest pomocny ma podobne zachowania lubie ogolnie czas z nimsoedzac ma bardzo dobry kontakt z moja 6 letnia siostrzenica(tamten uwazal za rozpuszczonego dzieciaka). Taki do rany przyloz. Ja poprostu nie docenialam co mam. Wiecie co tamten potrafil caly dzien sie nie odzywac bo malo czasi w pracy czy cos a ten odrazu sms wstalas? O ktorej?  Taki ze ja nieprzyzwyczajona jestem. Ja myslalam ze to namolne wrecz a moze to jest normalne? Moze ja normalnego zycia nie znalam? Bardzo wam dziekuje ze dzieki wam dopiero sie nad tym zastonowilam. A jesli bede sie skupiac na przeszloaci nic dobrego nie wyniknie. Moim marzeniem jest miec kochajaca rodzine mozebmi sie uda;)

29

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia
perelkkaa napisał/a:

... A obecny   urzekl mnie swoja dobrocia. Bardzo szanuje swoich rodzicow mnie kocha zwierzeta jak ja(tamten nienawidzil mojego psa uwazal ze to de*il) kocha mnie bardzo chce mojego szczescia jest pomocny ma podobne zachowania lubie ogolnie czas z nimsoedzac ma bardzo dobry kontakt z moja 6 letnia siostrzenica(tamten uwazal za rozpuszczonego dzieciaka). Taki do rany przyloz.Ja poprostu nie docenialam co mam.

Perełko... JA Tobie zazdroszczę takiego człowieka.

perelkkaa napisał/a:

Moim marzeniem jest miec kochajaca rodzine mozebmi sie uda;)

Moim i wielu innych osób... Widzisz sama zatem, czego chcesz. Czy to nie jest jakimś światełkiem w tunelu dla Ciebie samej?

Niemniej jednak teraz głośno już przyznaję rację Pterodaktylowi: trwanie w obecnym związku bez uczuć, pozbawia Twojego partnera szansy na....

perelkkaa napisał/a:

... kochajaca rodzine

Rozumiesz teraz nad czym powinnaś się zastanowić?

30

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Tak rozumiem. Zobacze czy teraz moje zachowanie uczucia sie zmienia. Dzieki temu to wszystko zrozumialam. Sprobuje powalczyc o nas. Jeszcze sie nie poddam. Nie docenialam go to napewno.

31

Odp: po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Myslalam ostatnio o tym wszystkim. Moj tata mial problem z alkoholem mama wyrzucila go z domu. I  poszedl w swiat nie wiem co sie z mim dzieje nie widzialam go 8 lat. W tym czasie poznalam tamtego chlopaka. Ja za wszelka cene chcialam zebysmy byli razem. Staralam sie jak moglam znosilam fochy nast krzyki obrazy na moj temat. Jakos to akceptowalam przyzwyczailam sie. Lata lecialy bylo coraz gorzej. A ja wyczekiwalam tego pierscionka mija 6 rok a wszyscy znajomi rodzina czemu tak dlugo chodzimy skoro kazdy ma stala prace samochody i gdzie mieszkac. Zaczelam sie dopiero zastanawiac ile jeszcze bede czekac. Byla rozmowa mowil przyjdzie czas. Mieszkal na wsi zrobilam prawo jazdy i sie wprowadzilam do niego. Z jego mama zamieszkalam. Mowil ze zobaczymy jak to jest mieszkac razem. I jezdzilam tym samochodem do pracy.pomagalam w domu gotowalam sprzatalam kosilam nawet drzewo przynosilam. Staralam sie z calych sil zeby go tylko zadowolic. Teraz to tak widze ja i jego mama robilysmy wszystko za niego. On mieszkal w hotelu. On mial boks pilke nozna prace dla kolegi pomagal malo kiedy byl w tym domu. Obrazal mnie wyzywal dalej na imprezach. Znajomi zwracali uwage bylo tak ze nawet dla jego mamy to powiedzialam. Powiedzialam mu ze chcem slub dzieci na co on czeka?. Po czym odpowiedzial ze nie zasluzylam. Odeszlam nast dnia peklam. Jego mama plakala on powodzenia mi zyczyl. Po 3 tyg odezwal sie ze chce  powrotu. Lecz nie chcial dalej slubu. Nie zgodzilam sie. Po miesiacu mial 2 dziewczyne. Sama jestem sobie winna ze na to wszystko pozwolilam. Pozniej wyszlo ze mnie zdradzal rok przed odejsciem moze i jeszcze z innymi tego juz sie nie dowiem. Pozwolilam tak soba manipulowac obrazacc dawno odejsc powinnam. Nie docieralo do mnie. Wogole rozum sie nie udzielam. Za duzo telenowel sie naogladalam. Chcialam wierzyc ze to taka milosc. Tate stracilam nie chcialam i jego. Po co zwodzil mnie tyle lat dawal nadzieje? Jest rok z ta dziewczyna zakochany. Dla mnie chodzenie tyle lat to ciezka sprawa. Pozniej zapomniec ulozyc sobie zycie jest bardzo ciezko..

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » po dlugoletnim zwiazku ulozenie zycia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024